poniedziałek, 27 czerwca 2011

Maria Ulatowska "Pensjonat Sosnówka"


Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania 5 maja 2011
stron 360

Gdy w środku zimy przeczytałam debiutancką powieść Marysi Ulatowskiej "Sosnowe dziedzictwo" po prostu się w niej zakochałam. To naprawdę świetny debiut, którego autorce miałam okazję pogratulować dzięki internetowi. I szalenie ucieszyła mnie wiadomość, że na tym nie koniec. Wiosną ma się ukazać kolejna powieść z kontynuacją losów sympatycznej Anny i jej przyjaciół. I tak w moje ręce trafił do recenzji "Pensjonat Sosnówka". Jeszcze przed rozpoczęciem lektury zachwyciłam się (znowu) prześliczną okładką świetnie pasującą do lektury.
A o czym jest "Pensjonat Sosnówka" ? To opowieść o ludziach mieszkających na prowincji, choć nie tylko i związanych z uroczym pensjonatem położonym wśród sosen nad pięknym jeziorem. Anna Towiańska po odkryciu burzliwych losów swojej rodziny - tej rodzonej i przyszywanej - staje się spadkobierczynią uroczego miejsca. Wprawdzie zaniedbanego, ale położonego w malowniczej okolicy na Kujawach dworku. Kobieta postanawia zamienić go w nieduży pensjonat. Swoje marzenie realizuje z pomocą miejscowej "ekipy" budowlanej - tercetu Koniecznych. Wśród majstrów znajduje także miłość. Bo jej serce wybiera Jacka - faceta po przejściach samotnie wychowującego 6-letniego synka Florka, dzieciaka wrażliwego i tęskniącego za pełną, kochającą się rodziną. I Anna i Jacek zostali srodze doświadczeni przez partnerów i takim ludziom nieco trudnej zacząć "od nowa " życie we dwoje.
Autorka pokazuje w powieści  pensjonatowe życie, które ma plusy i minusy - są cudowni i mniej zadowoleni goście. Nie brak w książce także dobrze oddanego klimatu prowincji - bo Towiany to jakby nie było prowincjonalne miasteczko z nieco senną atmosferą. Ale ma to przecież swoje plusy - tu wszyscy wszystkich znają, czas wolno płynie i więcej serdeczności, a i mniej anonimowości między ludźmi.
W powieści autorka pokazuje problem dziecka z rozbitej rodziny - Florka. Oj wzruszyły mnie losy tego chłopczyka. I dobrze, że co złe przeszło do historii.
"Pensjonat Sosnówka " to powieść wzruszająca, pełna humoru z sielankowym klimatem. Czyta się ją lekko i dzięki niej możemy pobyć może w nieco utopijnym świecie pełnym dobra i serdeczności.Oczarował mnie sam pensjonat i jego otoczenie - a pisarka tak ciekawie opisała to miejsce, że z chęcią spędziłabym tam niejedne wakacje. Opisy przyrody, malowniczego krajobrazu są dyskretnie wkomponowane w dialogi i fabułę. I chętnie zaszyłabym się w klimat pełen nie tylko uroków natury, ale i sympatycznych zwierzaków, które  w Sosnówce są kochane i otoczone troską. Widać, że Pani Marysia jest niezwykle dobrym człowiekiem, po tym jak traktuje w powieści pieski i kotki.
A postacie powieści ? To ludzie mający serce, życzliwi i uczynni sąsiedzi, którzy cenią swoją przyjaźń, wzajemnie się szanują i pomagają sobie . Jednym słowem idealni sąsiedzi dla każdego. Ach takich mieć !
Ta lektura jest idealnym lekarstwem na zły humor, niepogodę za oknem czy jakieś niepowodzenia. Bo książka jest natchniona optymizmem, ciepłem, życzliwością i dobrocią. Być może, że ktoś z dużego miasta zarzuci jej nierealność. Ale uwierzcie, że prowincja jest nieco inna i samej udało mi się doświadczyć pewnych osobliwości jakie czekają na gości w Sosnówce podczas pobytu w Bieszczadach. Bo ja uwielbiam taką rodzinną atmosferę jaka panuje w pensjonacie Anny. 
Spotkałam się z pewnym wpisem w necie, który mówił ,że powieści Pani Marii to plagiat książek Kalicińskiej o Mazurach i rozlewisku. Absolutnie się z tą opinią nie zgodzę i zaprotestuję. To powieści napisane w całkiem innym klimacie i stylu. Bo Ulatowska ma swój styl zdecydowanie. Pisze raczej z humorem i ciepłem niż z melancholią i refleksyjną analizą przeszłości swoich bohaterów. Nie można zarzucić komuś plagiatu, bo też pisze o pensjonacie. To tak jakby wszyscy piewcy miłości po autorze Romea i Julii też go powielali.
Polecę powieści Ulatowskiej zwłaszcza tym, których coś zdenerwowało i popsuło humor. One na pewno wzruszą, odstresują i natchną nadzieją, że w ludziach drzemie sporo dobra. Dodatkowy plus za umieszczenie drzewka genealogicznego rodu Towiańskich i ich przyjaciół. No i piękne zakończenie.
A ja osobiście o losach Anny i jej znajomych przeczytałabym jeszcze kolejną książkę. Bo jestem ciekawa jak potoczą się dalsze dzieje pewnych par .
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
A wszystkim już dziś polecę kolejną powieść tej autorki pt. "Domek na morzem", która ukaże się już jesienią 2011 roku.

5 komentarzy:

  1. Przede mną dopiero pierwsza część, ale Twoja recenzja przyśpieszy sięgniecie po ksiażki tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszą część czytałam i na tą już sobie ostrze zęby :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsza część bardzo mi się spodobała, więc z pewnością sięgnę po "Pensjonat Sosnówka":)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem dość niezdecydowania w stosunku do tej książki ;)
    Nie wiem czy odnajdę się w tym utopijnym klimacie.
    Spróbuję jednak w leniwy, letni dzień :)
    Powinien wpasować się w taki klimat:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiałam na różne recenzje, ale zdecydowałam sie, że kupię tom pierwszy i przekonam się sama. Mam wrażenei, że książka przypadnie mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń