sobota, 30 czerwca 2012

Katarzyna Enerlich "Studnia bez dna"


Wydawnictwo MG
data wydania czerwiec 2012
stron 256
ISBN 978-83-7779-080-9

Jak legenda wkrada się w życie

Nie będę ukrywać, że uważam Autorkę tę książki za jedną z najbardziej utalentowanych polskich pisarek i czekam na Jej każdą nową powieść z niecierpliwością i wytęsknieniem jak maluchy na Boże Narodzenie. I tym razem nie mogłam się doczekać, kiedy otworzę okładkę i odpłynę do innego świata, a lektura okaże się porywająca i wspaniała. I znów tak było ,że czytanie okazało się wspaniałym przeżyciem, którego przez kilka godzin doznałam. No cóż, z pełnym przekonaniem napiszę, że Autorka "Oplątanych Mazurami" po prostu nie umie pisać złych książek. Ma talent do tworzenia i maluje słowami urocze historie. Ale do rzeczy - o czym powieść !
Główna bohaterka ma na imię Marcelina. Jest kobietą dojrzałą, która czuje się spełniona u boku męża. Dorabia sobie renowacją mebli i wiedzie spokojne życie. Nagle trach ! W jednej sekundzie wszystko się zmienia za sprawą niewinnej czynności, jaką jest odebranie telefonu od męża. Naciśnięcie klawisza z zieloną słuchawką okazuje się rewolucją ! Bo mąż tak naprawdę nie dzwoni. Tylko w czasie miłosnych igraszek z kochanką przypadko naciska się klawisz automatycznie łaczący go z żoną. Przez telefon Marcelina jest słuchaczem intymnych chwil niewiernego małżonka i czułych wyznań kochanki, która chce być tą jedyną. Niestety nie jest jej dane, bo wracający do domu mężczyzna jest uczestnikiem kraksy i z poważnymi obrażeniami zostaje odwieziony do szpitala, gdzie po trzech tygodniach umiera. A Marcelina ? No cóż, musi ułożyć sobie życie od nowa i pogodzić się z myślą, że staraciła męża aczkolwiek niewiernego. Mało tego - w czasie szpitalnych odwiedzin spotyka jego kochanką z którą po śmierci Janusza się zaprzyjaźnia. Marcelina zmienia mieszkanie, podejmuje pracę u Tadeusza. Zajmuje się sprzedażą pamiątek na toruńskiej ulicy oraz pomaga  w pracowni rzeźbiarskiej. I tu w jej życie wkrada się pewna legenda. A wszystko przez dłuto, które wpada sobie do studni ................
"Studnia bez dna" to powieść, którą pochłonęłam niczym wspaniały deser, na który leci ślinka. Ta opowieść zaciekawiła mnie na amen i wciągnęła maksymalnie, jak tylko może uczynić to książka. Co mi się podobało ? Oj sporo tego. Po pierwsze pomysł na fabułę. Ciekawe wplecenie historycznego wątku we współczesną historię sympatycznej kobiety, która musi ułożyć sobie życie od nowa. Jak zwykle zauroczył mnie styl Autorki, jej wspaniały warsztat literacki  i talent. Spodobały mi się kreacje Marceliny i Anny - dwóch kobiet, które łączy nie tylko bliskie sąsiedztwo, ale i wspaniała przyjaźń, która w metrykę nie patrzy. Książka jest nieco tajemnicza i czyta się lekko. Jest łatwa w odbiorze i idealnie nadaje się jako lektura na urlop. Zabawna i wzruszająca, pełna ciekawych historyjek sprzed wielu lat po prostu porywa. Staranie wydana z piękną okładką lektura z pewnością nie rozczaruje miłośników Pani Kasi. A jeśli jeszcze do nich nie należycie, to czas najwyższy poznać twórczość tej mazurskiej pisarki, która odkryje przed Wami wspaniały świat pełen ciekawych historii, rodzinnych sekretów i tajemnic. Nigdy nie byłam w Toruniu, ale dzięki lekturze "Studni bez dna" mam ochotę zwiedzić opisywane w powieści miejsca, przejść się uliczkami miasta słynącego z pysznych pierników . A nuż spotkałabym jakąś szeptuchę co mi życie osłodzi ?
Książkę zrecenzowałam dla Wydawnictwa MG. 

10 komentarzy:

  1. Widzę, że tutaj również pojawiła się recenzja tejże powieści. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam kilka recenzji tej książki i jestem za :) Czuję, że mnie by pochłonęła :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. książka nadal przede mną, jak i ogólnie twórczość tej autorki, gdyż do tej pory nie miałam z nią styczności; jednak coraz głośniej o niej w blogosferze, więc z pewnością nadrobię zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszesz cudne recenzje! Zazdroszczę, ja mam zawsze problem z wyrażaniem swoich uczuć po lekturze.... prawie każda książka bardzo mi się podoba, ale przecież każda inaczej!!! Tylko słów brakuje by wyrazić jak...

    Jak do tej pory przeczytałam tylko "Czas w dom zaklęty" i książka mi się podobała. Nie tak bardzo, by rzucać się na każdą nową książkę autorki, ale wystarczająco, by z chęcią po nie sięgać gdy są w zasięgu.
    Mam w domu jeszcze dwie pozycje autorki, ale jak zwykle mam też inne "palące" książki, które po prostu muszę przeczytać "na już!"

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem czemu, ale tytuł tej powieści brzmi "Studnia bez DNIA" - dziwne to wiem, "bez dna" się samo na usta ciśnie, ale jednak...

    OdpowiedzUsuń
  6. Magdalennardo bardzo dziekuję Ci za tak miłe słowa. Nie wiem czy dobrze piszę - staram się jak mogę i czasem miewam niedosyt, że może napisałabym jeszcze lepiej itd. I zdradzę Ci, że dzięki Tobie po raz pierwszy na mej buzi zagościł dziś umiech, bo ta sobota jakoś mi nie idzie specjalnie.
    A do prozy Pani Kasi gorąco zachęcam !

    OdpowiedzUsuń
  7. faktycznie recenzja dobrze i interesująco napisana. Gratuluję. Ja dopiero zaczynam przygodę z blogiem (zadurzonawksiazkach.blog.onet.pl). Jestem zauroczona serią Prowincja Katarzyny Enerlich, chociaż na razie przeczytałam tylko dwa pierwsze tomy. Wkrótce zabiorę się do lektury Studni bez dna i nie mogę się doczekać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawie opisane. Czekam na jeszcze więcej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wygląda to super. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń