wtorek, 16 sierpnia 2011

Debbie Macomber "Wiktoriańska herbaciarnia"


Wydawnictwo Mira
data wydania 2011
stron 336
ISBN 978-83-238-7891-9
Debbie Macomber to doskonale znana miłośniczkom książek o miłości autorka wielu romansów. Jej najnowsza powieść wydana w Polsce to jednak nie romantyczna historia miłosna, ale wielowątkowa powieść obyczajowa z odrobiną sensacji.
"Wiktoriańska herbaciarnia" ( co za uroczy tytuł !) to kolejna książka wydana w serii Opowieści znad Zatoki Cedrów. Jej bohaterami są mieszkańcy uroczego miasteczka Cedar Cove. Tworzą oni niewielką, ale bardzo sympatyczną społeczność lokalną. A w takim środowisku nie ma miejsca na anonimowość. Dlatego wszyscy są w jakimś stopniu wstrząśnięci pożarem restauracji o nazwie Latarnia Morska prowadzonej przez Justine i Setha Gundersonów. Ich dorobek życia jak pokazuje śledztwo spłonął w wyniku celowego podpalenia. Podejrzenia padają na dwóch byłych pracowników lokalu. To trudny czas dla małżeństwa Gundersonów, godzina próby ich miłości, szacunku i wiary w siebie. Bo na pewno nie jest łatwo pogodzić się z tym, że ciężka praca wielu lat poszła na marne przez czyjąś zawiść. Podejrzany, mający już wcześniej pożar na swoim koncie Anson nagle wyjeżdża z miasteczka. Jego dziewczyna przeżywa katusze. Czy to ukochany Allison jest podpalaczem ?
"Wiktoriańską herbaciarnię" czytało mi się znakomicie i bardzo przyjemnie z kliku powodów. Po pierwsze lubię książki o prowincji, lubię zagościć wśród jej mieszkańców, po wtóre Macomber napisała tę powieść w stylu bardzo naturalnym, nie upiększyła jej "cukrową pierzynką", nie stworzyła książki z lukrowym klimatem opery mydlanej.
Jej bohaterowie to tacy zwyczajni ludzie z krwi i kości, przeżywający wzloty i upadki, mający różne kłopoty i troski, a równocześnie umiejący docenić takie wartości jak miłość czy przyjaźń. Mieszkańcy Cedar Cove bardzo przypadli mi do gustu, a książka tak mnie wciągnęła, że poczułam się jak jedna z nich, jakbym mieszkała nad Zatoką Cedrów od lat. Polubiłam Justine, Maryeelien, roztrzepaną i nieco zakompleksioną fryzjerkę Teri, przeżywającą wielką miłość, współczułam Linette z powodu rozterek miłosnych. Podziwiałam postawę Allison rozdartą między lojalnością wobec ojca i szeryfa oraz ukochanego.
"Wiktoriańska herbaciarnia" to powieść dla kobiet, jednak to nie ckliwe i słodkie czytadełko. To powieść szczerze opowiadająca o codzienności mieszkańców Zatoki Cedrów, która tylko z pozoru wydaje się nudna.
Jak odebrałam tę lekturę ? Jako dobrą prozę na odstresowanie po męczącym dniu, która zadziałała na mnie jak szklanka herbatki z melisy. Książka świetnie mnie zrelaksowała i wzbudziła nadzieję, że w ludziach drzemie sporo dobra, a kłopoty, które można przezwyciężyć są po prostu wpisane w codzienność. To pierwsza książka z serii Opowieści znad Zatoki Cedrów, którą przeczytałam i z chęcią sięgnę po kolejne.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Mira.

6 komentarzy:

  1. Jedno słowo - wiktoriańska - i już wiedziałam, że muszę to przeczytać. Skoro jest to lektura na wieczór po męczącym dniu to z chęcią ją przeczytam. Właśnie takiej od dawna szukałam. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ice_Fire myślę, że lektura przypadnie Ci do gustu - pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka już za mną i również uważam, że bardzo dobrze nadaje się jako lektura na relaks po cięższym dniu:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja z zatoki Cedrów czytałam "Hotel na rozdrożu" po którym nabrałam wielkiej ochoty na tą serie :)
    Tylko w planach mam ja zacząć od samego początku

    OdpowiedzUsuń
  5. Kasandro po raz kolejny nasz gust się zgadza - pozdrawiam
    Toska też chętnie bym przeczytała poprzednie tomy - a teraz postaram się sledzić kolejne na bieżąco - świetna seria - pozdrwienia

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio bierze mnie ochota na takie właśnie książki. Kilka pozycji wydawnictwa Mira kusi mnie od dość dawna, więc tę recenzję przeczytałam z przyjemnością! Chętnie po nią sięgnę, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń