niedziela, 24 lutego 2013

Jadwiga Czajkowska "Macocha"


Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania luty 2013
stron 504
ISBN  9788378394532

Ta zła, ta druga

Słowo "macocha" na zdecydowanie negatywny wydźwięk. W dużej mierze jest to chyba za sprawą bajki Kopciuszek, w której macocha to zła postać, czarny charakter, niesympatyczna kobieta, która gloryfikuje własne córki, a pasierbicę męczy pracą fizyczną ponad siły i traktuje  jak służącą. To bajka, ale jak jest w życiu? Czy mit z opowieści dla dzieciaków ma w sobie wiele z prawdy czy raczej się z nią mija?
Teoretycznie patrząc macocha w sumie nie robi nic złego poślubiając wdowca, a więc człowieka wolnego. Tak uważa i prawo i normy kościelne. Ba, można się pokusić o stwierdzenie, że kobieta zyskując status macochy robi dobry uczynek, bo chce zaopiekować się osamotnionym mężczyzną i jego dziećmi. Ma za zadanie przejąć obowiązki kobiety, którą zabrała śmierć i przecież absolutnie nie można ją za czyjś zgon winić, o ile się do niego nie przyczyniła. Wszak macocha to nie kochanka, która sięga po cudzego faceta. A jednak macochą łatwo być nie jest. Macocha dostaje po głowie i musi znieść wiele. W tym przekonaniu utwierdziła mnie jeszcze bardziej lektura powieści Czajkowskiej "Macocha".
Właściwie z tytułu już wiadomo, kto jest główną postacią. To kobieta, która odważyła się poślubić wdowca. Dlaczego użyłam mocnego słowa odważyła? Ano zrobiłam to z premedytacją, bo uważam, że taki krok wymaga sporej odwagi. Sama doprawdy nie wiem czy postąpiłabym tak jak Iza. 28-letnia chemiczka pracująca w firmie kosmetycznej zajmującej się produkcją naturalnych kosmetyków w przeszłości zarzekała się, że tak nie postąpi. Nie poślubi faceta, który wcześniej miał już żonę i posiada dzieci. Ale tak to już w życiu bywa, że dostajemy od losu to przed czym się broniliśmy rękami i nogami. Iza i Piotr poznają się w Grecji. Oboje przebywają tam w celach służbowych. Amor trafia i już. W pięknej śródziemnomorskiej scenerii rozkwita uczucie. Prowadzi ono ową parę przed ołtarz, gdzie ślubują sobie miłość po grób. I tu kończy się romantyzm, a zaczyna prawdziwe życie. Trzeba wrócić do rzeczywistości i poukładać dość zawiłą układankę. A puzzli w niej jest dużo, bardzo dużo. Iza poślubia nie tylko faceta, ale wchodzi w życie jego rodziny, która składa się jeszcze z dwójki dzieci 11-letniej dziewczynki i 13-latka. No i jeszcze czuć w powietrzu każącego ducha zmarłej Ewy.
Od samego początku książka bardzo mnie wciągnęła. Trzymała w napięciu niczym dobry kryminał. Byłam bardzo ciekawa czy Izie się uda i czy koniec będzie z happy endem. Po drodze tyle problemów, pułapek i zawiłych sytuacji. Mąż pracoholik moim zdaniem zbyt wiele włożył na barki młodej żony, która została rzucona na bardzo głęboką wodę. Nie miała czasu na oswojenie się z myślą o dziecku. Ona od losu dostała parkę nastolatków, która ma swoje problemy, przyzwyczajenia, ulubione potrawy. Rodzina Piotra to już działająca maszyna, w której tryby Iza musi chce czy nie się wpasować. Podziwiałam ją i to nie raz. Dziewczyna miała w wielu sytuacjach anielską cierpliwość, której mnie by na pewno brakło. Nie obyło się bez łez, chwil, gdy ma się wszystkiego po dziurki w nosie i chce się po prostu uciec. Ale trud włożony przez Izę w pracę nad prawidłowym funkcjonowaniem domu i rodziny powoli zaczyna procentować. Demony uciekają powoli w dal, pewne sprawy się wyjaśniają, choć wciąż nie brakowało sytuacji delikatnie mówiąc podbramkowych, kiedy mała iskierka mogła wywołać spory pożar. Oryginalny pomysł na fabułę albo czytaj inna wersja bajki w wydaniu dla dorosłych o macosze i jej rodzinie bardzo przypadłą mi do gustu. To przyjemna lektura z lekkim dreszczykiem napięcia, skupiająca na sobie uwagę. Może być swego rodzaju przewodnikiem dla pań, które zamierzają poślubić wdowców. I uwaga co najważniejsze niesie w sobie prostą a skuteczną receptę na bycie dobrą opiekunką domowego ogniska.
Na koniec pozwólcie na pewien cytat, krótki, ale moim zdaniem bardzo piękny, który wciąż mi chodzi po głowie:
"Idealnie bywają tylko anioły" "Macocha str w wersji ebook 249
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

7 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawie przedstawiłaś tę książkę. Gdyby nie ta recenzja, chyba nie zwróciłabym na nią swojej uwagi. Obyczaj niczym rasowy krymianał? Może być ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie zaciekawił sam tytuł książki i dzięki Twojej recenzji wiem, że dokonałam dobrego wyboru :)

    OdpowiedzUsuń

  3. Niedawno zakupiłam tę pozycję.Po przeczytaniu
    Twojej recenzji, wiem że nie żałuję mojego
    zakupu:) Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mnie zaciekawiła i okładka, i tytuł, i Twoja recenzja. Z chęcią ją przeczytam w wolnej chwili. :)
    Pozdrawiam!
    D. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaintrygowałaś mnie tą książką, moja babska ciekawość już wyruszyłaby do księgarni

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń