wtorek, 3 września 2013

Victoria Twead "Nasz rok w Oriencie"


Wydawnictwo Pascal
data wydania 2013
stron 384
ISBN 978-83-7642-157-5
 
Być belfrem w Bahrajnie
 
Victoria i Joe Twead to angielskie małżeństwo, które na drugą połowę życia postanowiło opuścić deszczową Anglię i osiedlić się w słonecznej Andaluzji. O swoich perypetiach związanych z przeprowadzką, aklimatyzacją i życiem w spokojnym miasteczku El Hoyo Victoria napisała dwie urocze książki. Trzecia w jej dorobku lektura jest nieco inna. Tym razem autorka opisuje rok, który wraz z mężem spędziła w kraju orientalnym. Państwo Twead wyjechali tam, by podreperować rodzinny budżet. Posada nauczyciela angielskiego w tym arabskim kraju jest intratna i dobrze płatna. Nie jest to jednak łatwa praca, a Bahrajn to dość specyficzne miejsce do życia dla Europejczyków. Tweadowie przekonali się o tym na własnej skórze, a wrażenia opisali dla czytelników w książce, która jest nieco inna niż sugeruje to opis zamieszczony na okładce. Co innego odwiedzić kraje Orientu w czasie urlopu, a co innego zamieszkać w nim na kilkanaście miesięcy i pracować.
Victorii i jej mężowi w czasie całego pobytu dokuczała tęsknota za spokojem hiszpańskiego miasteczka. Bahrajn to zdecydowanie inne miejsce pod wieloma względami. Tu trzeba przeżyć szok kulturowy, dopasować się do innej rzeczywistości i zwyczajów, odmiennego klimatu i rytmu życia. Na dokładkę trzeba jeszcze wziąć w ryzy zgraję uczniów, z których większość jest do bólu bogata, rozpieszczona i zadufana w sobie. Reasumując, praca w Bahrajnie to spore wyzwanie. Victoria i Joe na kartach książki opisują codzienne dni pełne niespodzianek, zabawnych i stresujących sytuacji. Książka opowiada też o nawiązanych przyjaźniach i zażyłościach, które na obczyźnie rodzą się wręcz automatyczne. Grono koleżeńskie i władze szkoły to istna mieszanka osobowości i przeróżnych charakterów. Życie w kraju islamskim dla cudzoziemca to spore wyzwanie. Trzeba się dostosować do świąt religijnych, miejscowych zwyczajów, kapryśnych rodziców, konserwatywnych władz. W kość daje klimat, brak zieleni, długi pobyt w hotelu. Na dodatek Tweadowie stają się naocznymi świadkami tzw. Arabskiej Wiosny w Bahrajnie. Widzą protesty, marsze, namiotowe miasteczko pod Pomnikiem Perły. Robi się gorąco i niebezpiecznie. To dla pary Anglików ciekawa lekcja.
Tą lekturą rozczarują się ci, którzy chcą przeczytać typową książkę, opowiadającą o kraju islamskim, o jego codzienności i życiu mieszkańców. W publikacji schodzi to na drugi plan. Liczy się spojrzenie na Bahrajn oczami pracujących w nim cudzoziemców, oczami belfrów uczących zgraję rozbrykanych dzieci i nastolatków. Nie znajdziecie w lekturze opowieści o poniżanych kobietach, opisów religijnych rytuałów czy wydarzeń z życia rodzinnego. Czeka Was poznanie wielu przygód państwa Twead, spora dawka orientalnych przepisów kulinarnych i wiele zdjęć dokumentujących pracę i pobyt angielskiej pary. Książkę czyta się łatwo i lekko. Jej początek nieco mnie znużył, bo zbyt wiele słów autorka poświęca życiu szkolnego grona. Ale niedługo trwa ta sytuacja. Akcja szybko rusza z kopyta i staje się ciekawa. Podobnie jak we wcześniejszych książkach Pani Twead dość ciekawie spisuje swoje spojrzenie na otaczający ją świat. Pisze z humorem i dystansem do rzeczywistości. W każdej sytuacji stara znaleźć plusy. Orient wielokrotnie ją szokuje, zachwyca i lekko rozczarowuje. Mimo wszelkich trudności Anglicy doskonale odnaleźli się w islamskim świecie. Pewnie ten czas wspominają z nutką nostalgii. Jeśli jesteście ciekawi ich wrażeń musicie sięgnąć po „Nasz rok w Oriencie”. Tym, którzy czytali już książki o El Hoyo dodam, że w stylu i jakości nie nastąpiły żadne zmiany. Autorka nadal świetnie odtwarza perypetie swoje i męża, opisuje otaczające ich miejsca i ludzi oraz komentuje to co, się dzieje wokół nich. Ciekawa okładka dodaje uroku treści. Bestseller „New York Timesa” zasłużył na swoje miano. Polecam, choć nie spodziewajcie się, że ta książka będzie przewodnikiem po arabskim świecie.
Książka zrecenzowana dla portalu Lubimy Czytać.

2 komentarze:

  1. Niedawno czytałam dwie hiszpańskie książki i Andaluzja, a wiec druga książka nieco mnie rozczarowała. Więc boję się, bałam się tej. Ale po Twojej recenzji widzę, że niesłusznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo energetyczna okładka, a i fabuła mnie zainteresowała :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń