Wydawnictwo Pascal
data wydania 2013
stron 384
ISBN 978-83-7642-157-5
Być belfrem w Bahrajnie
Victoria i Joe Twead to angielskie małżeństwo, które na drugą połowę życia
postanowiło opuścić deszczową Anglię i osiedlić się w słonecznej Andaluzji. O
swoich perypetiach związanych z przeprowadzką, aklimatyzacją i życiem w
spokojnym miasteczku El Hoyo Victoria napisała dwie urocze książki. Trzecia w
jej dorobku lektura jest nieco inna. Tym razem autorka opisuje rok, który wraz z
mężem spędziła w kraju orientalnym. Państwo Twead wyjechali tam, by podreperować
rodzinny budżet. Posada nauczyciela angielskiego w tym arabskim kraju jest
intratna i dobrze płatna. Nie jest to jednak łatwa praca, a Bahrajn to dość
specyficzne miejsce do życia dla Europejczyków. Tweadowie przekonali się o tym
na własnej skórze, a wrażenia opisali dla czytelników w książce, która jest
nieco inna niż sugeruje to opis zamieszczony na okładce. Co innego odwiedzić
kraje Orientu w czasie urlopu, a co innego zamieszkać w nim na kilkanaście
miesięcy i pracować.
Victorii i jej mężowi w czasie całego pobytu dokuczała tęsknota za spokojem
hiszpańskiego miasteczka. Bahrajn to zdecydowanie inne miejsce pod wieloma
względami. Tu trzeba przeżyć szok kulturowy, dopasować się do innej
rzeczywistości i zwyczajów, odmiennego klimatu i rytmu życia. Na dokładkę trzeba
jeszcze wziąć w ryzy zgraję uczniów, z których większość jest do bólu bogata,
rozpieszczona i zadufana w sobie. Reasumując, praca w Bahrajnie to spore
wyzwanie. Victoria i Joe na kartach książki opisują codzienne dni pełne
niespodzianek, zabawnych i stresujących sytuacji. Książka opowiada też o
nawiązanych przyjaźniach i zażyłościach, które na obczyźnie rodzą się wręcz
automatyczne. Grono koleżeńskie i władze szkoły to istna mieszanka osobowości i
przeróżnych charakterów. Życie w kraju islamskim dla cudzoziemca to spore
wyzwanie. Trzeba się dostosować do świąt religijnych, miejscowych zwyczajów,
kapryśnych rodziców, konserwatywnych władz. W kość daje klimat, brak zieleni,
długi pobyt w hotelu. Na dodatek Tweadowie stają się naocznymi świadkami tzw.
Arabskiej Wiosny w Bahrajnie. Widzą protesty, marsze, namiotowe miasteczko pod
Pomnikiem Perły. Robi się gorąco i niebezpiecznie. To dla pary Anglików ciekawa
lekcja.
Tą lekturą rozczarują się ci, którzy chcą przeczytać typową książkę,
opowiadającą o kraju islamskim, o jego codzienności i życiu mieszkańców. W
publikacji schodzi to na drugi plan. Liczy się spojrzenie na Bahrajn oczami
pracujących w nim cudzoziemców, oczami belfrów uczących zgraję rozbrykanych
dzieci i nastolatków. Nie znajdziecie w lekturze opowieści o poniżanych
kobietach, opisów religijnych rytuałów czy wydarzeń z życia rodzinnego. Czeka
Was poznanie wielu przygód państwa Twead, spora dawka orientalnych przepisów
kulinarnych i wiele zdjęć dokumentujących pracę i pobyt angielskiej pary.
Książkę czyta się łatwo i lekko. Jej początek nieco mnie znużył, bo zbyt wiele
słów autorka poświęca życiu szkolnego grona. Ale niedługo trwa ta sytuacja.
Akcja szybko rusza z kopyta i staje się ciekawa. Podobnie jak we wcześniejszych
książkach Pani Twead dość ciekawie spisuje swoje spojrzenie na otaczający ją
świat. Pisze z humorem i dystansem do rzeczywistości. W każdej sytuacji stara
znaleźć plusy. Orient wielokrotnie ją szokuje, zachwyca i lekko rozczarowuje.
Mimo wszelkich trudności Anglicy doskonale odnaleźli się w islamskim świecie.
Pewnie ten czas wspominają z nutką nostalgii. Jeśli jesteście ciekawi ich wrażeń
musicie sięgnąć po „Nasz rok w Oriencie”. Tym, którzy czytali już książki o El
Hoyo dodam, że w stylu i jakości nie nastąpiły żadne zmiany. Autorka nadal
świetnie odtwarza perypetie swoje i męża, opisuje otaczające ich miejsca i ludzi
oraz komentuje to co, się dzieje wokół nich. Ciekawa okładka dodaje uroku
treści. Bestseller „New York Timesa” zasłużył na swoje miano. Polecam, choć nie
spodziewajcie się, że ta książka będzie przewodnikiem po arabskim świecie.
Książka zrecenzowana dla portalu Lubimy Czytać.
Niedawno czytałam dwie hiszpańskie książki i Andaluzja, a wiec druga książka nieco mnie rozczarowała. Więc boję się, bałam się tej. Ale po Twojej recenzji widzę, że niesłusznie.
OdpowiedzUsuńBardzo energetyczna okładka, a i fabuła mnie zainteresowała :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń