środa, 30 października 2013

Iwona Kienzler "Kobiety Zygmunta Augusta"


Wydawnictwo Bellona
data wydania 2013
stron 296
ISBN 978-83-1112-892-7
 
Białogłowy ostatniego z Jagiellonów
 
Bardzo wiele baśni ma szczęśliwe zakończenie. Przystojny, dzielny i męski król poślubia uroczą i powabną królewnę czy księżniczkę z wielkiej miłości. Para żyje długo i szczęśliwe, wychowując potomstwo. Tak jest w baśniach „za siedmioma górami i siedmioma lasami”. A rzeczywistość? A los realnych monarchów? Oczywiście tak różowy nie bywa. Noszenie korony zobowiązuje do poświęcenia prywatnych marzeń, planów i życia na rzecz dobra kraju i dynastii. Władcy na przestrzeni dziejów zawierali prawie zawsze małżeństwa aranżowane. Często czynili to per procura. Małżonki wybierali im rodzice. Miłość po ślubie rodziła się lub nie. Czy zatem królowie to tak bardzo szczęśliwi ludzie? Na przykładzie ostatniego z potężnego rodu Jagiellonów można stwierdzić, że koronowanym głowom szczęście nie zawsze było pisane. Zygmunt August urodził się w 1520 roku. Byłe jedynym po śmierci brata wcześniaka synem Zygmunta Starego i królowej Bony. Rodzice dołożyli wszelkich starań i wybrano go na króla i władcę Litwy jeszcze za życia ojca. Jaki był ten władca? Z pewnością rozkapryszony. A w dużej mierze stało się to za sprawą kobiet obecnych w jego życiu. Tymże paniom poświęca swoją książkę Iwona Kienzler, która przedstawia czytelnikom sylwetki kilku kobiet, które władca kochał, pożądał lub z którymi łączyły go więzy krwi.
Pierwszą i niezwykle ważną była matka. Włoska księżniczka z Bari, która była drugą żoną polskiego króla. Kobieta z temperamentem, wykształcona, która uwielbiała parać się polityką. Bona była bezgranicznie zakochana w synu. Wychowała go po kobiecemu. Nie zaznał on twardej ręki. Matka pobłażała królewiczowi i z pewnością to miało olbrzymi wpływ na jego charakter i na jego słynne powiedzenie „Ja tak chcę!”. Pierwsza i trzecia żona Augusta to siostry wywodzące się z dynastii Habsburgów. Kobiety chore na epilepsję. A druga jego żona to Litwinka, wdowa po wojewodzie trockim Barbara z Radziwiłłów – miłość jego życia. Chyba jedyna kobieta, którą kochał naprawdę. W życiu króla były jeszcze liczne kochanki. Ta pierwsza, która wprowadziła go w miłosne arkana Diana di Cordona i Barbara Giżanka, która ponoć obdarzyła go córką. Tego faktu jednak nie potwierdzono, a dziecka nie uznano. Książka opowiada również o królewskich siostrach, które brat traktował bardzo oschle i nie żywił do nich ciepłych uczuć. Iwona Kienzler przestawia kobiety Augusta w sposób niezwykle ciekawy. Widać, że autorka dołożyła wszelkich starań i długo zgłębiała materiały źródłowe. Czytelnicy mają szansę poznać wygląd zewnętrzny owych dam, ich pochodzenie, usposobienie, wady i zalety, upodobania. Ich charaktery są bardzo różne. Czytając mamy okazję zgłębić wiedzę historyczną, ale i poznać szereg ciekawostek z dworskiego życia, sekretów alkowy. Kinzler umiejętnie łączy fakty historyczne z jak dziś byśmy określili ploteczkami z życia kobiet Augusta. I jak nie współczuć samotnej i niekochanej Elżbiecie, która miłowała męża bez wzajemności i była zdradzana! Jak nie zazdrościć Barbarze miłości do grobowej deski, której nie pokonała nawet potworna choroba! Jak ulitować się nad Boną, która przeholowała z miłością do syna i wychowała rozkapryszonego mężczyznę, który będąc zadufany w sobie zerwał w końcu stosunki z matką!
Książka to ciekawa opowieść o innych czasach, o okresie kiedy Polska wskutek braku dziedzica dążyła ku wolnej elekcji, a tym samym ku katastrofie. Lektura uzupełniła moją wiedzę o szereg ciekawych informacji. Czytałam ją z zainteresowaniem i mam w planach sięgnięcie do bogatej bibliografii, którą autorka podaje. „Złoty wiek” Polski zakończył się wraz ze śmiercią syna królowej Bony. Po lekturze można wieść wielogodzinne polemiki, czy ta sytuacja miała miejsce przez kobiety króla Zygmunta II. Osobiście twierdzę, że bardzo zepsuła władcę matka. Może zrobiła to nieświadomie, ale gdyby król był chowany twardą ręką, po męsku ,nie uległ by tak bardzo swoim prywatnym sprawom i nie można by było nim tak łatwo manipulować. Tak, tak ta książka skłania do rozważań i dyskusji. Gorąco polecam miłośnikom historii i historycznych ciekawostek.
Słowo krytyczne odniosę do braku rycin, obrazów, braku portretów bohaterek publikacji. Szkoda, że tekstu nimi uzupełniono.
Książka zrecenzowana dla portalu Lubimy Czytać.

1 komentarz: