Wydawnictwo Szara Godzina
data wydania 2014
stron 176
ISBN 978-83-64312-22-9
Witaj w innym świecie
Nie spodziewałam się, że powieść Agnieszki Turzynieckiej zrobi na mnie tak olbrzymie wrażenie. Nie byłam przygotowana na taką kaskadę emocji. Jak się okazało lektura tej książki była mi bardzo potrzebna. Zagłębienie się w losy bohaterki pozwoliło mi odkryć, a w zasadzie poznać świat ludzi, którzy cierpią na choroby psychiczne, którzy są odrzucani na margines społeczny. Świat ich po prostu nie toleruje, nie rozumie. Nie ma pojęcia o ich cierpieniu, ich życiu, ich problemach.
Ludzie to ciała i dusze. O ile o chorobach ciała mówić można, to o chorobach duszy lepiej milczeć. One są tematem tabu. Świat od razu osobie z chorą psychiką przypnie łatkę wariat czytaj ktoś niebezpieczny kogo lepiej unikać, kto jest nic nie warty, kto powinien zgnić za kratami psychiatryka. Przeczytanie książki o losach Marleny uświadomiło mi, że zachorować na pewne schorzenia, które leczy psychiatra jest wcale nie tak trudno. Wpływ na zachorowanie może mieć wiele czynników, które odbieramy negatywnie. Tak jak Marlena możemy mieć do czynienia z brakiem akceptacji przez rodzinę, matkę, rodzeństwo. Brak oparcia, zrozumienia, wsparcia może rodzić lęki. A one są doskonałą przepustką dla pierwiastków choroby, która sieje olbrzymie wyniszczenie.
Losy Marleny młodej, dwudziestokilkuletniej dziewczyny z Polski, która od kilku lat mieszka w Niemczech niezmiernie mnie wzruszyły. Powieść to zapis jej walki o zdrowe jutro. To relacja ze zmagań z chorobą dwubiegunową, która wprowadza naprzemiennie w stan euforii i depresji. W doły i góry. Środka nie ma. Mogą go zapewnić odpowiednie leki i dobra terapia, którą poprowadzą naprawdę dobrzy profesjonaliści. Nie każdy chory ma szczęście by trafić na nich. Ale nawet jak trafi to zmagania z chorobą są bardzo trudne. Zagłębiając się w dzieje Marleny byłam chwilami przerażona. Przerażona tym, jak bardzo niszczy choroba, tym, jak trudno znaleźć pomoc gdy nas ona dopadnie, przerażona reakcją nawet tych najbliższych wobec osoby chorej.
Potwornie żal mi było nieszczęśliwej bohaterki, która miała w życiu dość trudno. Nie mogła liczyć na kochającą mamę, nie miała dobrego kontaktu z rodzeństwem. Jej chorobę zdiagnozowano dość późno.
"Dziewczynka z balonikami" uświadomiła mi jak wygląda życie osób, które trafiają do szpitali psychiatrycznych. Przybliżyła mi codzienność oddziału lekkiego i tego o zaostrzonym rygorze. Uświadomiła mi jak drastyczne są czasem metody leczenia. Ta powieść jest bardzo smutna, szokująca, ale i pouczająca. Ukazuje świat zamknięty za murami szpitali w których chorzy toczą ciężką walkę o normalność. Często są odzierani z godności, niezrozumiani, poniżeni. Niekiedy lekarze i personel ich boleśnie lekceważy, traktuje jak ludzi gorszej kategorii.
Przeczytanie tej książki z pewnością zmieniło mój stosunek do osób zmagających się z chorobami psychicznymi. Uważam, że dobrze się stało, iż ta książka trafiła w moje ręce. Wiele mnie nauczyła, uwrażliwiła, obaliła pewne mity serwowane przez świat ludzi zdrowych. W trakcie lektury wielokrotnie myślałam o tym, co sprawia, że młodzi ludzie chorują, popadają w bardzo ciężki stany, chcą odebrać sobie życie. Zrozumiałam jak krucha jest nasza dusza, jak wrażliwa bywa psychika ludzi, jak niewiele dzieli nas od wpadnięcia w depresję. Długo nie zapomnę tę książki, a lekcję jaką wyniosłam z jej przeczytania zapamiętam na całe życie.
Genialna recenzja. Myślę, że świetnie ujęłaś to, co jest najważniejsze w tej książce,
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym przeczytać tę książkę - zwróciłam na nią uwagę jak pojawiła się w zapowiedziach. A Twoja recenzja tylko mnie w tym utwierdziła :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja! Książka zbiera same pozytywne opinie, dlatego jeśli tylko będę miała okazję chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń