czwartek, 20 sierpnia 2015

Katarzyna Kołczewska "Wbrew sobie"



Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania 2015
stron 760
ISBN 978-83-8069-017-2

W morzu kłopotów

Jak łatwo w życiu się pogubić! Jak łatwo stracić grunt pod nogami! Jak łatwo nie docenić tego, co się ma! Życie to często gąszcz pułapek, konieczność niełatwych sytuacji, które niekiedy wydają się bez wyjścia. W dżungli życia bardzo łatwo zgubić tę właściwą ścieżkę, utracić swoją tożsamość, zapędzić się w ślepą uliczkę z której trudno zawrócić. I jakże łatwo się zgubić, a jakże trudno jest wrócić na prostą. 

O życiowych zawirowaniach pewnej kobiety i jej rodziny w bardzo piękny i dojrzały sposób napisała w swojej najnowszej książce Katarzyna Kołczewska, autorka, która w swoje fabuły lubi wplatać trudne i kontrowersyjne tematy, która nie boi się zagadnień tabu. 
Ewelina ma w życiu prawie wszystko. Mieszkanie, pieniądze, ciekawy fach w ręku - jest chirurgiem i ma wspaniałego, kochającego męża. Co jej brakuje do szczęścia? Dziecka! Ale i ono wreszcie zamieszkało pod jej sercem po latach starań i leczenia. I nagle radość zastępuje żałoba i rozpacz. Na standardowej wizycie okazuje się, że płód nie żyje, że serce dziecka już nie bije. Przyszłą mamę czeka poród martwego dzieciątka. To olbrzymie nieszczęście powoduje, że Ewelina topi się w oceanie rozpaczy. Nawet po roku nie jest w stanie się pozbierać. Wciąż żyje bólem i żalem, które przesłaniają jej cały świat, także jej małżeństwo, które zaczyna wisieć na włosku...
"Wbrew sobie" to książka doskonała. Wiem, że to bardzo mocne i zobowiązujące stwierdzenie, ale piszę je w zgodzie z własnym gustem i sumieniem oraz całą odpowiedzialnością. Po tę powieść sięgnęłam dzięki rekomendacji innej blogerki. Od samego początku wręcz zachłysnęłam się fabułą i z łatwością zagłębiłam się w losach Eweliny. Myślałam, że będzie to książka głównie o niej, ale szybko zostałam mile zaskoczona wejściem na pierwszy plan innych postaci. Każda z nich była w jakiś sposób z żoną Adama związana. Każda z nich wpadała w tarapaty. W życiu każdej z nich następowały trudne i bolesne chwile. Siostra Eweliny musiała zmagać się z poważną chorobą męża i trudnościami finansowymi, matka z kładącą się cieniem przeszłością i błędami w niej popełnionymi. Adam musiał pogodzić się ze stratą dziecka i porzuceniem przez żonę, Patrycja zaś musiała twardo stąpać po ziemi i rozpychać się łokciami o swoje. Życie nikogo z bohaterów zatem nie było usłane różami, wymagało podejmowania trudnych i czasem nieodwracalnych decyzji,  postępowania wbrew sobie. I właśnie dlatego o tej książce można powiedzieć, że ma w sobie więcej z  życia niż literackiej fikcji, więcej prawdy niż tego, co wypracowała wyobraźnia pisarki. Nie brakuje emocji, ba niekiedy jest ich tak dużo, że trudno złapać oddech, ciężko złapać dystans do cudzych problemów. Nie bardzo wiem dlaczego, ale ja tę powieść odebrałam bardzo osobiście. Niesamowicie szybko literackie, jakby nie było fikcyjne postacie wkradły się w moje życie i stały się namacalnie bliskie. Jak ktoś z realnego mi świata. Wiem, że przekroczyłam pewne granice, że zatopiłam się w rzeczywistości Eweliny zbyt mocno, wiem, że straciłam dystans dzięki czemu za mocno przeżyłam to, co działo się na kartach lektury. A działo się wiele. Poruszono temat niepłodności, opieki na osobami w ostatnim stadium życia, narkotyków, biznesu erotycznego, zdrady. Pani Kołczewska nie podzieliła swoich bohaterów na dobrych i złych. Nie wykreowała białych i czarnych charakterów. Słowami odmalowała wszelkie słabości ludzkiej natury, skłonność do popełniania błędów. 
Ta powieść zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie. Żyłam nią przez kilka dni i mimo, że czytanie już za mną to jeszcze wracam do niej myślami. Jeszcze wspominam i przeżywam na nowo. To książka o miłości i nienawiści, o trudnych życiowych dylematach, o szukaniu i gubieniu samego siebie. I o tym, że szczęście z wybaczeniem idą w parze. To książka dojrzała, przemyślana, dopracowana, nietuzinkowa, chwytająca za serce. Wzruszająca do łez, wciskająca w fotel i zachęcająca do refleksji nad naszym postępowaniem wobec spraw najwyższej wagi. Trudno o niej zapomnieć, trudno przejść wobec niej obojętnie. To nie książka przeciętna, to lektura zdecydowanie wyjątkowa, która zasługuje na uznanie. Jest jak zawiła układanka, którą warto ułożyć. Sięgnijcie po nią jeśli lubicie książki doskonałe w swoim gatunku. 


2 komentarze:

  1. świetna!! jednym tchem połknięta

    OdpowiedzUsuń
  2. Łatwo się pogubić w życiu, oj, łatwo... "Wbrew sobie" wydaje się intrygującą i wartościową powieścią, zatem z przyjemnością ją przeczytam, kiedy nadarzy się takowa okazja. :)

    OdpowiedzUsuń