Wydawnictwo Czarne
data wydania 2015
stron 344
ISBN 978-83-8049-147-2
Za wszelką cenę zdobyć i ... umrzeć?
Co wyróżnia „Wszystko za Everest” od innych książek o himalajskich wspinaczkach? Przede wszystkim to, że napisał ją zwyczajny zjadacz chleba, a nie wykwalifikowany alpinista. Klient komercyjny, a nie ktoś, kto zdobywa góry traktując swoją pasję jako sport ekstremalny. A zatem publikacja napisana jest bardzo dostępnie, szczegółowo, prosto i zrozumiale dla laika. Gdy się ją czyta można ulec złudzeniu, że to treść thrillera, scenariusz filmu grozy, a nie rzeczywistość.
A kto zawinił? Odpowiedzi na to pytanie szuka w książce jej autor, choć skupia się też na szczegółowym opisaniu wyprawy i jej uczestników. W bazie na wysokości ponad 5000 metrów znaleźli się różni ludzie. Kobiety i mężczyźni, łowcy przygód i kompletujący Koronę Ziemi, żądni przygody śmiałkowie i ci, których Everest stał się manią, obsesją, lekiem na wybujałe ego, początkiem nowego życia w lepszej jakości, pigułką na mijające lata. Każdy liczył, że wpłata kilkudziesięciu tysięcy dolarów i wybór przewodników zapewni im sukces. Był lęk, ale tłumiła go szybko gorączka sukcesu, ekscytacja, pożądanie wejścia na szczyt. A przewodnicy? Odrabiali swoje zadanie za wszelką cenę i zapomnieli w tezie o kluczowych założeniach. Efekt był straszny, a błędy nie do naprawienia. Kropkę na „i” dołożyła natura w postaci nagłej burzy. I przygoda stała się koszmarem, radość eksploracji walką o życie.
Krakauer stara się być obiektywny, przedstawić wszystko, tak jak pamięta, ale… tak wysoko pamięć jest bardziej ulotna, a mózg ludzki pracuje wolniej. Padają słowa podziwu, ale z tonu zdań czuć krytykę. Relacja jest dokładną, porywającą i przerażającą lekturą, która uświadamia, że nie ma możliwości zorganizowania bezpiecznego zdobycia szczytu zwanego Trzecim Biegunem. Himalaizm to zawsze będzie pasja ekstremalna, gdzie stawką jest ludzkie życie. Książka wywarła na mnie olbrzymie wrażenie, czytałam ją maksymalnie skupiona na treści. To doskonała publikacja, profesjonalna relacja z wspinaczki, która dla jej uczestników okazała się feralną, a niekiedy ostatnią w życiu. Gorąco polecam lekturę i tym, co lubią góry łoić i tym, którzy eksplorują je z pozycji siedzącej w fotelu.
Oj, zainteresowałaś mnie tą książką. Uwielbiam takie klimaty – był też podobny film, chyba też z Mount Everest. Oglądałam go razem ze znajomymi z Silikony Marcolla. To było o kolegach – jeden z nich złamał nogę w takim miejscu, że niestety ale musiał być zostawiony. Chyba wpadł do szczeliny na dodatek. Ale w końcu mu się udało dotrzeć. Gdy oglądałam ten film, ciarki przechodziły mi po plecach i coś czuję, że czytając tę książkę, będę miała podobnie. Dzięki za propozycję! :)
OdpowiedzUsuń