czwartek, 3 marca 2016

Renata Chaczko "Aż do dna"



Wydawnictwo Zysk i S-ka
data wydania 2016
stron 284
ISBN 978-83-7785-829-5

Życie to nie jedna wielka impreza!

Po powieść Renaty Chaczko sięgnęłam skuszona okładką. Moim zdaniem przecudowną i perfekcyjną. Jedyną w swoim rodzaju, która jest tak wyjątkowa, że oczu od niej nie mogę oderwać. Nadal! Dziewczyna z niej wydaje się niezwykle subtelna, delikatna, wręcz eteryczna. I ... całkiem inna niż bohaterka, która jest osobą o przepięknym ciele i brudnej duszy.

 Ma tylko 19 lat, ale jej życiowy bagaż doświadczeń waży o wiele za dużo. Jest dziewczyną z pozornie tylko dobrego domu, w którym pod płaszczykiem luksusu mieszka patologia. Jej rodzice to ludzie, którzy nie są ze sobą szczęśliwi. Dzieli ich zdrada, ale mimo to obie strony nie myślą o rozwodzie. Ojcu Roksany jest wygodnie z żoną i młodą kochanką na boku, a matka robi wszystko by mąż jej nie zostawił. Wybacza mu posiadanie kochanki, alkohol, wszelkie wyskoki, ba zabiega o jego względy i robi wszystko by odświeżyć swoją urodę, którą zmienia nieubłaganie czas. Brat Roksany używa narkotyków, a ona sama .... Topi się w morzu alkoholu. Ostro pije i imprezuje. Pali zbyt dużo, zarywa dla zabawy noce, uprawia seks z przypadkowymi partnerami, którzy zwykle są od niej sporo starsi. Nie kocha i nie zależy jej na miłości. Kolekcjonuje kochanków, nie myśli o stabilizacji. Jest wulgarna, ordynarna, zachowuje się jak kobieta lekkich obyczajów. Nie dba o swoją reputację, nie ma żadnych zasad moralnych. Wydaje się być żałosnym obrazem kobiety, którą kręcą tylko imprezy. Czy to prawdziwe oblicze Roxi czy może tylko założona pozorna maska by nie znaleźć się na miejscu matki za kilka lat?

Jest wychowana w luksusie, ma o wiele więcej niż jej rówieśnicy, ale upada na dno. Rodzice wysyłają ją do psychologa, ale terapia niewiele pomaga. Czy dla pięknej dziewczyny, która niszczy swoje życie nie ma już ratunku? Czy musi wylądować na dnie? A może jednak coś ją uratuje? Może zjawi się w jej życiu mężczyzna, któremu będzie zależało na czymś więcej niż seks? Czy ją pokocha i ocali? A może czas na ratunek już minął i nic nie pomoże w zmianie życiowej drogi pięknej Roksany?

Dowiecie się tego po lekturze powieści, która mną bardzo mocno wstrząsnęła. Ba, doprowadziła mnie do pasji, zjadła mnóstwo nerwów, rozsierdziła mnie i ... tak mocno zaciekawiła, że jednak nie potrafiłam jej porzucić. Dziennik zagubionej w życiu dziewczyny okazał się wyzwaniem niełatwym. "Aż do dna" to bowiem jedna z najbardziej wulgarnych i kontrowersyjnych lektur jakie dane mi było przeczytać. I to mnie mocno złościło. Bo język był z grona takich jakie słyszymy w najgorszych spelunach. Pełen soczystych i brzydkich słów, niedelikatnych określeń. Można powiedzieć, że tę książkę napisano w sposób ordynarny i prostacki, wręcz chamski. Po co? Chyba jednak nie bez przyczyny, ale po to, by w pełni, bez ogródek ukazać świat Roxi. Rzeczywistość w jakiej się ona obraca -  brutalną, plugawą i rozpustną. I tu dodam, że z tego powodu to nie jest lektura dla każdego.To nie jest powieść, którą powinny przeczytać osoby niepełnoletnie. Zostawmy ją raczej osobom z pełną zdolnością do czynności prawnych. Ale i nie każdy z dorosłych wytrzyma i da radę dotrzeć do końca książki. Osobiście nie raz miałam ochotę zaprzestać czytania. Byłam zniesmaczona, wręcz obrzydzona. Nienawidziłam Roksany, miałam ochotę nią potrząsnąć, wykrzyczeć jej w twarz co o niej sądzę. Ale i były momenty, że robiło mi się jej żal. Bo gołym okiem widać było jak bardzo jest zgubiona, jak brakuje jej kogoś, kto podał by dłoń bezinteresownie i wyciągnął ją z bagna. Zaraz jednak pojawiały się wątpliwości czy ona tego naprawdę chce i czy da radę wyjść na prostą. Czy jest w niej tyle woli i siły?!
Lektura tej powieści była dla mnie bardzo ciekawym literackim doświadczeniem, wręcz eksperymentem. Trudnym wyzwaniem, które wyzwoliło emocje, złość, bunt. Doczytałam do końca i z perspektywy czasu powiem, że było warto. Dzięki temu poznałam pokolenie dziewczyn takich jak Roxi, które błądzą w życiu, a wiele z nich przegrywa i stacza się na dno. Powieść dowodzi, że dobra materialne to jednak do szczęścia o wiele za mało. Życie bez uczuć jest puste i bezsensowne, a miłość do samego siebie okazuje się złym prognostykiem na dłuższą  metę. Nie potrafię ocenić tej książki w kategorii dobra czy zła. Zamiast tego użyję określenia wybitnie kontrowersyjna. Szokująca!
To książka o dramacie samotności, życiowym błądzeniu i byciu na życiowym dnie. Jeśli po nią sięgniecie przygotujcie się na wyjątkowo mocną lekturę. Mocną jak spirytus, a nie wakacyjny drink czy kieliszek wina.

2 komentarze:

  1. Okładka jest super – to była pierwsza rzecz, którą dostrzegłam po wejściu tego bloga.

    OdpowiedzUsuń