czwartek, 18 sierpnia 2011

Marlena de Blasi "Amandine"


Wydawnictwo Świat Książki
data wydania maj 2011
stron 368
ISBN 987-83-247-2011-8
Marlena de Blasi jest autorką doskonale znaną polskim czytelniczkom. Jej dotychczas wydane powieści osiągnęły miano bestsellerów.
Najnowsza powieść tej autorki nosi tytuł “Amandine”, a jej akcja rozgrywa się w latach 30-stych i 40- stych XX wieku w Polsce oraz Francji. Ta książka to opowieść o dzieciństwie pewnej wzbudzającej sympatię dziewczynki polskiego pochodzenia, którą los i rodzina potraktowali dość srogo. Ta lektura to połączenie powieści obyczajowej i sagi rodzinnej.
Amandine urodziła się w 1931 roku. Nie była jednak dzieckiem chcianym i oczekiwanym. Jej matka Andżelika miała zaledwie 16 lat, gdy jej córka przyszła na świat, a dziecko było owocem romansu z rok starszym chłopcem. Jej babka hrabina Czartoryska, aby uniknąć skandalu towarzyskiego postanawia, że ciąża i narodziny wnuczki zostaną utrzymane w tajemnicy. Amandine przychodzi na świat w prywatnej szwajcarskiej klinice. Niestety u noworodka stwierdzono poważną wadę serca, której usunięcie wymaga skomplikowanej operacji. Hrabina Czartoryska informuje córkę o śmierci noworodka, a sama potajemnie wywozi wnuczkę przy pomocy biskupa krakowskiego- jej spowiednika, do klasztoru sióstr karmelitanek w Montpellier. Od tej chwili po dziecku, które dostało nową tożsamość miał zaginąć wszelki ślad. Malutka Amandine znalazła się wśród obcych ludzi, ale szybko stała się ulubiennicą całego zgromadzenia zakonnic, ojca Philippa i jej lekarza Jean'a Baptiste'a. Jej opiekunka Solange będąca świecką siostrą pokochała ją jak własną córkę. Tylko matka przełożona nie zapałała do dziecka sympatią. Jeśli chcecie poznać dalsze losy dziewczynki zachęcam do lektury.

Amandine to bardzo wzruszająca historia, a ja w czasie lektury nie raz uroniłam łzy. A ile towarzyszyło mi emocji! Przede wszystkim byłam wściekła na hrabinę Czartoryską – kobietę, dla której fałszywa moralność była cenniejsza niż życie i los wnuczki. Nic, nawet najlepsze stroje, jedzenie czy warunki do edukacji nie zastąpią rodzinnego ciepła. Ta kobieta skrzywdziła też i swoją córkę, która w sytuacji wczesnego macierzyństwa zasługiwała na wsparcie i zrozumienie, by mogła się w niej wyzwolić miłość do dziecka, która z pewnością tliła się gdzieś w jej sercu.
Autorce bardzo ciekawie udało się wykreować postać głównej bohaterki – dziecka samotnego i poszukującego własnej tożsamości i rodziny, o dobrym sercu i wrażliwej duszy. Przeżycia Amandine z okresu wczesnego dzieciństwa, doświadczenia z okresu edukacji i wojny powodują, że dziewczynka staje się osobą nad wiek dojrzałą. Ale mimo bolesnych przeżyć jej serca nie zalewa żółć i gorycz czy żal do matki. Mimo całej sytuacji Amandine kocha ją i chce koniecznie odnaleźć.
Pomysł na fabułę ocenię jako doskonały. Natomiast sposób w jaki napisana jest książka jest moim zdaniem nieco chaotyczny. Szkoda też, że de Blasi nie dodała choćby krótkich opisów malowniczych krajobrazów czy miejsc jak choćby klasztor, gdzie rozgrywa się akcja.
“Amandine” to książka poruszająca wrażliwe serca, ale nie spodziewajcie się absolutnie ckliwej czy banalnie kiczowatej historii. Cóż przyznam, że czytałam “Amandine“ z wypiekami na twarzy, ciekawa czy dziecko odnajdzie matkę, przeżyje szczęśliwie wojnę i spotka prawdziwą rodzinę.
Polecam lekturę tej książki pełnej sekretów i rodzinnych tajemnic.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję serwisowi Lubimy Czytać.

2 komentarze:

  1. O Marlenie de Blasi wiele slyszałam i czytałam. Mam na oku już upatrzoną pierwszą książkę autorki, którą zamierzam kupić czyli "Tysiąc dni w Wenecji" - jeśli ta książka przypadnie mi do gustu, to przeczytam i "Amandine".

    OdpowiedzUsuń
  2. Aneto "Amandine" to całkiem coś innego niż "Tysiąc dni " - inne miejsce, inne czasy. Ja w sumie pierwszą książkę de Blasi przeczytałam właśnie Amandine - i spodobała mi na tyle ,że sięgnę po inne.

    OdpowiedzUsuń