Wydawnictwo Annapurna
data wydania 2014
stron 304
ISBN 978-83-6196-823-8
Przedolimpijska podróż
Z relacji podróżnika wyłania się obraz przedolimpijskiej Rosji. Prezydent Putin chciał i dołożył wszelkich starań, by Rosja jako organizator zabłysła i zdobyła uznanie jako gospodarz tak prestiżowej imprezy. Nie żałowano środków finansowych, okolice Soczi stały się jednym wielkim placem budowy. Jak grzyby po deszczu wyrastały obiekty sportowe, zaplecze i baza hotelowa oraz drogi. W czasie, gdy Mieczysław Bieniek przybył do Krasnodarskiego Kraju wszystko było jeszcze w proszku. Nie wszędzie mógł zajrzeć, ale doskonale przekazał czytelnikom jak budowano olimpijskie areny. Ale nim dotarł nad Morze Czarne zwiedził północne krańce Rosji, jakże inne od centrum czy południa tego kraju. Bardziej dzikie i dziewicze, słabo zaludnione ze srogim klimatem i żyjącymi dziko niedźwiedziami, które na bezludziu mogły zaatakować. I tu i właściwie wszędzie gdzie bywał podróżnik spotykał Rosjan, z którymi nawiązywał bliskie kontakty. Różne to były spotkania, różne poznał osoby. Został i bohaterem programu w telewizji, poznał „zawodowego” złodzieja, ale i nawiązał ciekawe przyjaźnie ze zwyczajnymi ludźmi. Zakosztował rosyjskiej gościnności, patrzono na niego z podziwem, ale i nieprzychylnie. Pan Mieczysław przekonał się na własnej skórze o skłonności Rosjan do korupcji, ale i spotkał się z serdecznością, bezinteresowną pomocą i dobrym sercem.
Relacja katowickiego obieżyświata jest niezwykle barwna i arcyciekawa. Dynamiczna i pełna szczegółów. Bieniek pisze z olbrzymim humorem i ma pewien dystans do niektórych zdarzeń. Niektóre sytuacje traktuje z przymrużeniem oka, ale i niekiedy czuć dreszcz emocji. Dzięki tejże książce czytelnik ma wyjątkową okazję przyjrzenia się Rosji i jej mieszkańcom. Rosja i Rosjanie niejedno mają imię i oblicze. Ten kraj wydaje się barwny niczym olbrzymia mozaika, na którą gdy się dłużej patrzy to bolą oczy.
Książka niezmiernie mi się podobała. Bez wahania stawiam jej najwyższą notę! Gdy zapytacie za co, odpowiem, że za wyjątkową i ekspresyjną relację, ciekawe ujęcie tematu, przytaczane błyskotliwe dialogi, szczere osobiste oceny i komentarze. Osobno pochwalę wspaniałe zdjęcia, które idealnie wzbogacają lekturę. Właśnie obrazem autor przedstawia piękno rosyjskiej przyrody, malownicze widoki, ciekawe zabytki. A tym samym zachęca jeszcze bardziej, by na własne oczy zobaczyć i odkryć czar ojczyzny Puszkina i Tołstoja.
Książka jest też dowodem na to, że te nie do końca zaplanowane, niekiedy trudne i pełne wyzwań, ba!, wydające się niemożliwe do zrealizowania wojaże są najciekawsze i najbardziej ekscytujące.
„Hajer jedzie do Soczi” to ciekawa propozycja w segmencie książek podróżniczych. To zaproszenie do wspaniałej literackiej podróży w towarzystwie doborowego kompana. Serdecznie zapraszam do odwiedzenia kraju carów i poznania kulis przedolimpijskich przygotowań.
Książka zrecenzowana dla portalu Lubimy Czytać.
Niestety nie moje klimaty, ale najważniejsze, że Ci przypadła do gustu ;)
OdpowiedzUsuńIrenko w swojej kategorii bomba po prostu. Rozumiem Twoje podejście - mnie też mistrzostwo w dziedzinie fantastyki by nie zachwyciło. Serdeczności
UsuńA mnie przypadła, chociaż trafiłam na nią przez przypadek. Taka naprawdę fajna książka, pozytywna, energetyczna. Napisana prostym językiem, bez zagłębiania się w drugie dni rosyjskiej społeczności. Może po prostu tak mi się podobała, bo była autentyczna. Zapraszam do recenzji: www.pudelka-zapalek.blogspot.com
OdpowiedzUsuń