poniedziałek, 15 października 2012

Agata Tuszyńska " Tyrmandowie. Amerykański romans"


Wydawnictwo MG
data wydania październik 2012
stron 272
ISBN 978-83-7779-085-4
 
Ach to była Wielka Miłość!
 
Prozę Tyrmanda już nieco znam, o jego życiu osobistym wiedziałam o wiele mniej. Dzięki wspaniałej książce Agaty Tuszyńskiej braki uzupełniłam.
"Tyrmandowie. Romans amerykański" to wspaniała publikacja stworzona z listów i wspomnień o mężu jego żony Mary Ellen. Tyrmand wyemigrował zza Ocean, przystosował się nieco do życia w Ameryce. I pewnego dnia mając pięćdziesiąt lat poznał młodą i piękną absolwentkę iberystyki myślącą o doktoracie. Parę dzieliła spora różnica wieku, bo 27 lat. Dużo, jedno pokolenie. A jednak Amor strzelił. On zaimponował Jej swoją wiedzą, piórem, dojrzałością i inteligencją. Szanowała Jego poglądy i postanowiła napisać list. Spotkali się i to nie jeden raz. Wykiełkowało prawdziwe uczucie. Cóż młoda i zdolna dziewczyna za nic miała przestrogi matki. Postawiła wszystko na jedną kartę i po pewnym czasie poślubiła ukochanego. Spędzili ze sobą kilkanaście lat. Rozłączyła ich nagła Jego śmierć. Dzieli ze sobą wyjątkowe chwile, doczekali się uroczych bliźniaków. Byli wspaniałym małżeństwem - mogli na siebie liczyć, umieli cieszyć się wspólnie spędzonym czasem, mieli pokrewne zainteresowania. On był Jej przewodnikiem, mentorem, autorytetem. Była w niego zapatrzona. Ale bywały i chwile rozłąki spowodowane wyjazdami. Wtedy pisali listy, takie wysyłane pocztą bo maili i internetu jeszcze wtedy nie były. Ich korespondencja była bardzo dowcipna, szczera, w kolejnych listach nie brakło czułości, miłości, osobistych wyznań.
Jeśli chcecie poznać wyjątkową parę zapraszam do książki. Jest ona dowodem na to, że dla miłości wiek barierą nie bywa. Liczy się uczucie, zainteresowania, szacunek, wsparcie. Książka ta jest poświęcona wyjątkowej parze, która darzyła się miłością mając wspólne żydowskie korzenie, choć według norm religijnych nie żyła. Za to umiała wspaniale dzielić ze sobą zwykle dni. Byli ze sobą bardzo szczerzy, zwierzali się z różnych spostrzeżeń. Wzruszyłam się czując niesamowite uczucie jakim nadal darzy Pani Tyrmand swego nieżyjącego już męża. Wprost czuć jej w jej słowach Miłość. Ktoś mógłby powiedzieć, że taka treść to tylko w wyobraźni pisarza się zrodzi, że taka sielanka bywa w realnym życiu nieosiągalna. A jednak jeśli dwoje ludzi dobierze się tak perfekcyjnie jest możliwa. Książka napisana jest niezwykle ciekawie, czuć w tekście emocje, uczucia. Czytanie przeze mnie cudzych listów było wkroczeniem w czyjąś wielką intymność. Podziwiam Panią Tyrmand za odwagę opowiedzenia tak szczerze o swoim i męża życiu. A ta opowieść jest fascynująca, pełna uczuć i ciepła. Tekst uzupełniają piękne zdjęcia, które jeszcze bardziej wciągają czytelnika w prywatny świat Tyrmandów, ich życie zawodowe i osobiste. Dla mnie ta książka to nowe literackie doświadczenie, bo jeszcze nigdy nie czytałam w taki sposób napisanej książki o wspaniałym uczuciu, o cudownej i prawdziwej miłości.
Publikację gorąco polecam nie tylko miłośnikom Tyrmanda, ale i fanom biografii oraz pamiętników.
Autorce składam gratulacje za doskonałą książkę.

5 komentarzy:

  1. Pozycja godna uwagi, to na pewno. Jeszcze się zastanowię, czy po nią sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialna książka. I tyle wystarczy za komentarz:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Agata Tuszyńska ma "rękę" do świetnych biografii. Mnie się strasznie podoba fotografia na okładce książki, o której piszesz:)

    OdpowiedzUsuń
  4. chcialabym przeczytac te ksiazke:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie najbardziej zdziwiła informacja, że Tyrmand po narodzinach dzieci chętnie pomagał żonie - zmieniał pieluchy, karmił, zabierał na spacery. Książka pozwoliła mi poznać pisarza od zupełnie innej strony.

    OdpowiedzUsuń