Wydawnictwo Literackie
data wydania 2015
stron 250
ISBN 978-83-0805-529-8
Tato, walcz o nas!
Katarzyna Michalak to znana i lubiana pisarka, która gdy chwyci za
pióro potrafi stworzyć i świetną książkę obyczajową, i doskonały romans
lub erotyk, mocny dramat lub coś w gatunku fantasy. Jej najnowsza
powieść to książka, którą mnie osobiście autorka bardzo mocno
zachwyciła. „Nie oddam dzieci” wydawca rekomenduje jako najmocniejszą w
dorobku Michalak. Zgodzę się z tym zdaniem, bo zostałam poruszona do
głębi, płakałam jak bóbr, spadł na mnie deszcz emocji i była to bardzo
mocna ulewa. A książki tej nie zapomnę do końca życia, bo takich
historii się nigdy nie zapomina.
Wystarczy chwila, by zniszczyć rodzinę, by zburzyć szczęście kilku osób, by posłać je na dno rozpaczy. Wystarczy wsiąść za kierownicę pod wpływem i totalnie zgłupieć. A potem nie można cofnąć czasu, naprawić błędów, zostaje tylko zmarnowane życie, a los choć nierychliwy potrafi być sprawiedliwy.
Michał Sokołowski ma żonę i troje dzieci. Wkrótce narodzi się czwarte. Rodzina może nie jest idealna, ale w dzisiejszych czasach mężczyzna chcąc zarobić na godziwe życie musi sporo pracować. I tak pewnego dnia Michał zgadza się na dyżur kosztem wieczoru na łonie rodziny, kosztem spóźnienia się na urodziny synka. Jego żona Marta wszystko bierze na swoje barki. Kobieta nie przewiduje, że jadąc do domu spotka na drodze zabójcę za kółkiem i umrze wraz ze swoim dzieckiem. Wypadek jest początkiem tragedii, która rozbija rodzinę, czyni dzieci sierotami, męża oszalałym z rozpaczy wdowcem. I nic potem już nie jest takie jak przed tragiczną kraksą. A wszystko przez ludzką głupotę, brak odpowiedzialności i używki...
Michał Sokołowski znany i szanowany lekarz, kochający tata, dobry syn za sprawą nieszczęścia zmienia się nie do poznania. Staje się współczesnym Hiobem. Spada na niego istna lawina nieszczęść. Nie dość że musi pogodzić się ze stratą musi walczyć. Niestety mężczyzna nie potrafi się podnieść po ciosie, szaleje z rozpaczy, chwyta po alkohol, staje się agresywny. Na swoje usprawiedliwienie może mieć prawdziwy dopust boży i brak odpowiedniej reakcji osób ze swojego otoczenia. Zrozpaczona teściowa wini za dramat jego, w porę nie pomaga mu psycholog, a on sam obarcza się odpowiedzialnością za nieszczęście. Gdy przyjrzeć się jego postaci łatwo dojść do wniosku, że człowiek nawet najbardziej szlachetny i prawy pod brzemieniem bólu może zmienić się nie do poznania. Pisarka rysuje sylwetkę Sokołowskiego mocno i tragicznie aż do bólu. Być może przerysowuje ją nieco, ale bardzo wyraziście odsłania wrażliwość ludzkiej duszy, słabość wobec wyroków losu, który w tym wypadku był wyjątkowo okrutny. Postać Michała wzbudziła we mnie wyłącznie ciepłe uczucia. Współczułam mu i usprawiedliwiałam go. Zastanawiałam się dlaczego najbliższa rodzina nie zrozumiała jego szaleńczej rozpaczy. Czytając wręcz głośno dopingowałam by jak najszybciej otrząsnął się i walczył.
„Ne oddam dzieci” to książka, która nie pozostawi Was obojętnymi wobec opisanej historii, która Wami wstrząśnie i porazi Was niczym prąd. Wyciśnie łzy, wywoła rumieńce, wzbudzi pytanie za co i dlaczego? Są tacy, którzy mówią, że to przewidywalna lektura. W żadnym momencie czytania nie zastanawiałam się co stanie się dalej, bo przeżywałam każde słowo, każde zdanie i każdą scenę tak mocno, że nie starczyło myśli które dotyczyłyby zakończenia.
Tę historię gorąco polecam i rekomenduję, zachwalam jak tylko mogę, bo choć otrzymuje ona niekiedy skrajne oceny to jest warta przeczytania. Być może dzięki tej lekturze świadomiej docenicie to, czym obdarował Was los i odkryjecie smak codziennego szczęścia, który czasem trudno poznać.
Wystarczy chwila, by zniszczyć rodzinę, by zburzyć szczęście kilku osób, by posłać je na dno rozpaczy. Wystarczy wsiąść za kierownicę pod wpływem i totalnie zgłupieć. A potem nie można cofnąć czasu, naprawić błędów, zostaje tylko zmarnowane życie, a los choć nierychliwy potrafi być sprawiedliwy.
Michał Sokołowski ma żonę i troje dzieci. Wkrótce narodzi się czwarte. Rodzina może nie jest idealna, ale w dzisiejszych czasach mężczyzna chcąc zarobić na godziwe życie musi sporo pracować. I tak pewnego dnia Michał zgadza się na dyżur kosztem wieczoru na łonie rodziny, kosztem spóźnienia się na urodziny synka. Jego żona Marta wszystko bierze na swoje barki. Kobieta nie przewiduje, że jadąc do domu spotka na drodze zabójcę za kółkiem i umrze wraz ze swoim dzieckiem. Wypadek jest początkiem tragedii, która rozbija rodzinę, czyni dzieci sierotami, męża oszalałym z rozpaczy wdowcem. I nic potem już nie jest takie jak przed tragiczną kraksą. A wszystko przez ludzką głupotę, brak odpowiedzialności i używki...
Michał Sokołowski znany i szanowany lekarz, kochający tata, dobry syn za sprawą nieszczęścia zmienia się nie do poznania. Staje się współczesnym Hiobem. Spada na niego istna lawina nieszczęść. Nie dość że musi pogodzić się ze stratą musi walczyć. Niestety mężczyzna nie potrafi się podnieść po ciosie, szaleje z rozpaczy, chwyta po alkohol, staje się agresywny. Na swoje usprawiedliwienie może mieć prawdziwy dopust boży i brak odpowiedniej reakcji osób ze swojego otoczenia. Zrozpaczona teściowa wini za dramat jego, w porę nie pomaga mu psycholog, a on sam obarcza się odpowiedzialnością za nieszczęście. Gdy przyjrzeć się jego postaci łatwo dojść do wniosku, że człowiek nawet najbardziej szlachetny i prawy pod brzemieniem bólu może zmienić się nie do poznania. Pisarka rysuje sylwetkę Sokołowskiego mocno i tragicznie aż do bólu. Być może przerysowuje ją nieco, ale bardzo wyraziście odsłania wrażliwość ludzkiej duszy, słabość wobec wyroków losu, który w tym wypadku był wyjątkowo okrutny. Postać Michała wzbudziła we mnie wyłącznie ciepłe uczucia. Współczułam mu i usprawiedliwiałam go. Zastanawiałam się dlaczego najbliższa rodzina nie zrozumiała jego szaleńczej rozpaczy. Czytając wręcz głośno dopingowałam by jak najszybciej otrząsnął się i walczył.
„Ne oddam dzieci” to książka, która nie pozostawi Was obojętnymi wobec opisanej historii, która Wami wstrząśnie i porazi Was niczym prąd. Wyciśnie łzy, wywoła rumieńce, wzbudzi pytanie za co i dlaczego? Są tacy, którzy mówią, że to przewidywalna lektura. W żadnym momencie czytania nie zastanawiałam się co stanie się dalej, bo przeżywałam każde słowo, każde zdanie i każdą scenę tak mocno, że nie starczyło myśli które dotyczyłyby zakończenia.
Tę historię gorąco polecam i rekomenduję, zachwalam jak tylko mogę, bo choć otrzymuje ona niekiedy skrajne oceny to jest warta przeczytania. Być może dzięki tej lekturze świadomiej docenicie to, czym obdarował Was los i odkryjecie smak codziennego szczęścia, który czasem trudno poznać.
Ja podeszłam do tej książki bardziej krytycznie, ale co trzeba docenić doceniłam. Recenzja na dniach.
OdpowiedzUsuńPs Mała sugestia, którą możesz zignorować chyba lepiej brzmi sięga po alkohol niż chwyta po alkohol.
Bardzo trafne to porównanie do Hioba.
a i jeszcze jedno Nie zamiast Ne oddam dzieci. Popraw sobie.
UsuńMną również ta książka wstrząsnęła i choć ma zapewne wady, czytając dosłownie nie ma czasu na ich dostrzeganie. Tyle tam emocji...:)
OdpowiedzUsuńSkrajne oceny zbiera ta książka. Do mnie jednak przemawia styl tej autorki, więc będę czytać :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka