piątek, 24 stycznia 2020

Ewa K. Czaczkowska "Mistyczki"



Wydawnictwo Znak 
data wydania 2019
stron 384
ISBN 978-83-2405-946-1

Kobiety desygnowane przez samego Boga 

Mistycyzm zawsze budził sensację i kontrowersje. Był tematem burzliwych dyskusji i przedmiotem podejrzeń. Dla przeciętnego człowieka, nawet tego, który głęboko wierzy i praktykuje bezpośredni kontakt z Bogiem, obcowanie ze światem transcendentalnym wykracza poza ramy wyobraźni. Kościół też jest bardzo ostrożny w uznawaniu objawień, nawiedzeń i ekstaz. Mistykom nie jest łatwo. Spotykają się często z niedowierzaniem, szydzeniem, oskarżeniami o choroby psychiczne i szaleństwo. Wykluczani są poza wspólnoty, piętnowani i skazywani na ostracyzm. Czy wyjawienie, że jest się wybrańcem czy wybranką Boga, jest łatwe i co za tym idzie?
By poznać odpowiedź na to pytanie, trzeba zaznajomić się z biografiami mistyków, najlepiej tych współczesnych, żyjących w czasach nam bliskich. Taką możliwość daje lektura najnowszej książki Ewy Czaczkowskiej, autorki biografii Faustyny Kowalskiej. Siostra Faustyna również miała objawienia i jej droga także była niełatwa, usłana różami z mnóstwem kolców.
Bohaterki najnowszego tytułu pani Czaczkowskiej miały chyba jeszcze trudniej. Żyły bowiem w świeckim świecie i nie były członkiniami wspólnot zakonnych. Nie były osobami konsekrowanymi, tym bardziej nie mogły liczyć na zrozumienie przez otoczenie.
Autorka na kartach książki przybliża czytelnikom cztery sylwetki: Wandy Boniszewskiej, Alicji Lenczewskiej, Wandy Malczewskiej i Marii Franciszki Kozłowskiej. Zostały one subiektywnie wybrane przez Ewę Czaczkowską. Wybór zapewne nie był łatwy, bowiem historia wspomina wiele stygmatyczek, osób mających wizje i doznających namacalnej dla nich obecności Boga i osobistego kontaktu z nim. Bohaterki, które wiodły zwyczajne świeckie życie, zostały wybrane, a zarazem obarczone brzemieniem ciężkim, które gwarantowało cierpienie. Ich życia były bardzo różne i bogate w odmienne doświadczenia, a zarazem miały wspólne mianowniki. Nie każda z owych pań zawsze była pobożna, nie każda doczekała się uznania swoich doświadczeń przez Kościół. Jedną obłożono nawet klątwą. Wobec innej toczy się proces beatyfikacyjny.
Co powoduje takie różnice? Czy każda z tych kobiet przeżywała swoje życie duchowe w sposób podobny? Czy miały one dylematy i zawahania w swojej wierze? Czy każda była duszą wykraczającą swoją osobowością i charyzmą poza ramy czasów, w jakich przyszło jej żyć?
Książka wyjaśni wszystko, a warto po nią sięgnąć nie tylko ze względu na tematykę, jaką porusza, i osoby, które przedstawia. Jej autorka dopracowała treść na medal, sięgnęła do dostępnych materiałów i tekstów źródłowych ze szczególną dokładnością oraz precyzją. W sposób przystępny a zarazem żywy i namacalny przedstawiła życie kobiet, które doświadczyły czegoś, co jest dla ogółu wiernych zakryte woalem tajemnicy i niedostępne.
Ewa Czaczkowska tym razem przedstawiła ciekawie postacie o wiele mniej znane niż apostołka Bożego Miłosierdzia, ale uczyniła to w sposób równie perfekcyjny i rozbudzający ciekawość ich życiem osobistym i duchowym. Sprawiła, że po lekturze tej pozycji chce się dowiedzieć o życiu tych kobiet jeszcze więcej, że chce się mocniej zagłębić w ich przepowiednie i objawienia, sięgnąć do bogatej bibliografii zawartej na końcu książki. Z lektury płynie przesłanie, że świat duchowy bywa bardzo tajemniczy, niezrozumiały dla ogółu, a tym samym osobisty i dostępny dla wybranych.
Książkę czyta się z narastającą ciekawością, a każda strona intryguje i dostarcza godnych uwagi informacji. Jeśli ktoś jest zainteresowany podjętą tematyką, jeśli chce poznać nietuzinkowe osoby i zagłębić się w dobrą biografię, to z czystym sumieniem zachęcam go do czytania. „Mistyczki” to idealna propozycja na prezent, to dobry wybór dla zainteresowanych historią Kościoła katolickiego.

czwartek, 16 stycznia 2020

Magdalena Kołosowska "Za ostatnią gwiazdą"



Wydawnictwo Replika
data wydania 2019
stron 288
ISBN 978-83-66217-94-2

Stop przeszłości. Witaj jutro!

Za mną lektura trzeciego, finalnego tomu cyklu pióra Magdaleny Kołosowskiej, który mocno zapisał się w moim sercu. Pokochałam wszystko: trzy główne bohaterki, styl Autorki, świetną fabułę. Doceniłam rewelacyjny pomysł oraz jego wykonanie. Z ręką na sercu mogę polecić serię Lepsze jutro każdej kobiecie, która ma ochotę na zagłębienie się w książkach o życiu, które niesie ze sobą wiele niespodzianek, ciosów i ciągle wymaga od nas podejmowania decyzji, dokonywania wyborów i zdawania egzaminów. W realnym świecie współczesnej kobiecie nie jest łatwo, ale gdy ma się obok siebie oddane i kochające siostry można łatwiej pokonać życiowe problemy. Doświadcza tego najmłodsza z sióstr, Kamila, której życie potwornie się komplikuje w krótkim czasie. 

Młoda, mniej doświadczona od sióstr dziewczyna, studentka, w krótkim okresie czasu dowiaduje się o chorobie i śmierci ojca, oraz o tym, że została zgwałcona. Tego ostatniego zdarzenia nie pamięta, a dzień w którym miało ono miejsce jawi się jej jako bezbarwna plama. Jednak słowa lekarki i policji uświadamiają jej, że padła ofiarą kogoś, kto był w stanie podać jej pigułkę gwałtu i skrzywdzić w najgorszy sposób. Świat Kamili rozpada się w drobny mak, ona sama czuje się potwornie skrzywdzona, zraniona, bezbronna i zagubiona. By normalnie żyć, by znów odetchnąć pełną piersią, by na jej twarzy kiedyś, w przyszłości pojawił się uśmiech siostra Kingi i Karoliny musi ułożyć swoją rzeczywistość na nowo, wyciągnąć wnioski i zapomnieć. Kasacja złych przeżyć w jej umyśle jest niezbędna by normalnie żyć. To jednak wcale nie jest łatwe zadanie. Nie jest łatwe, ale i nie jest niemożliwe...

"Za ostatnią gwiazdą" to ostatnia z książek, która opowiada o losach sióstr Krzyżanowskich. Najmłodsza z nich - Kamila przechodzi prawdziwe traumatyczne przeżycia. Każdemu byłoby trudno się z nimi uporać. Autorka w sposób bardzo wyrazisty opisuje jej przeżycia, które mogą dawać czytelnikom moc i wielką nadzieję. Kamila jest w przysłowiowej "ciemnej dolinie". Nad jej głową zgromadziły się bardzo ciemne burzowe chmury. Traci ojca, w pył rozsypuje się jej związek, ktoś gwałci nie tylko jej ciało, ale i duszę. Te trzy ciosy są cholernie mocne. Wiele kobiet nie daje rady się po nich podnieść przez długi czas. Postać Kamili właśnie takim osobom powinna dodać otuchy, sił i nadziei. Nadziei na to, że można. Że po burzy wychodzi słońce i chmury znikają.
 Magdalena Kołosowska pisze o trudnych sprawach odważnie, ale i delikatnie, z wyczuciem. Bardzo celnie oddaje emocje, jakie dotykają młodą dziewczynę. Kamila wydaje się być bezbronna, krucha, tym bardziej, że jest osobą wrażliwą, spragnioną miłości oraz prostolinijną. Jest przeciwieństwem Tatjany. Nie interesują ją gierki, zabawy uczuciami, żonglowanie w sferze sercowej czy wyrafinowane strategie romansowe. Ona szuka szczęścia i tego jedynego, którego pokocha całym sercem. Kamila nie potrafi żyć w woalu pozorów. Nic więc dziwnego, że od razu podbiła moje serce i spodobała mi się jako książkowa bohaterka. 

Tytuł czytało mi się świetnie. Kibicowałam, współczułam, chciałam do bólu, by wszystko skończyło się dobrze. To była naprawdę poruszająca i chwytająca za serce powieść. 
Cieszę się, że mogłam przeczytać ten tom, jak i całą serię. Długo o tak wspaniałej lekturze nie zapomnę. Dziękuję Autorce za wspaniałe emocje, za cudowne chwile ze świetnymi bohaterkami. Chciałabym mieć w realnym świecie tak cudowne przyjaciółki jak one. Zaprzyjaźnijcie się z nimi, poznajcie je, zaczytajcie się w tej serii. Naprawdę warto. 

wtorek, 7 stycznia 2020

Joanna Dubler "Dobre ciastko"





Wydawnictwo Lipstick Books
data premiery 15 stycznia 2020
stron 336
ISBN 978-83-2807-600-6

By być szczęśliwym trzeba wiedzieć czego się w życiu chce

Ze świecą szukać na świecie kobiety, która nie chce być szczęśliwa. Oczywiście nie każda z nas taka jest. Wiele z nas tego szczęścia szuka. Szuka swojej drogi, swego miejsca, swego powołania, swojej drugiej połówki. Trudno jednak znaleźć jakikolwiek z tych celów, gdy nie ma się skonkretyzowanego zdania, jak ów cel ma wyglądać. Jaki ma mieć cechy, jakie ma mieć priorytety, jakie stawiamy sobie wobec niego wymagania. Jednym słowem niezdecydowane są skazane na porażkę lub błądzenie bez celów. Motanie się w labiryncie życia bez konkretu dokąd chce się dotrzeć i co znaleźć. 

Joanna Dubler w swojej debiutanckiej powieści opisała dzieje pewnej kobiety, która dobiega już trzydziestki. Skończyła prawo, pracuje, choć praca nie daje jej zadowolenia, spełnienia i satysfakcji. Ma partnera i niby jest w udanym związku, ale to tylko powierzchownie tak ładnie wygląda. Konrad nie jest w pełni szczęśliwy z Zuzią, bo ta nie spełnia jego wszystkich seksualnych zachcianek. I nagle trach, para się rozstaje, a Zuzia wraca pod skrzydła rodziców i musi zacząć budować swój świat od nowa. Zamiast ślubu nasza bohaterka musi ułożyć swoją dorosłość od nowa. Tylko ona sama nie bardzo wie czego chce...

Zawsze gdy rozpoczynam lekturę debiutu mam wolny umysł. Nie mam określonych oczekiwań, nie wiem, czego po książce się spodziewać. No i zawsze zadaję sobie pytanie dlaczego Autor/Autorka napisała daną książkę. Co chciał/ła nią przekazać, co czytelnikom uświadomić, na co zwrócić uwagę. Bo wierzę, że każdy tytuł powstał po coś, że najpierw nim zostało nakreślone pierwsze słowo narodziła się jakaś idea. 

Jak podobało mi się "Dobre ciastko" i po co ta książka powstała? Otóż opis przygotował mnie na coś innego, a powieść okazała się nie taka jak się spodziewałam. Bo moim zdaniem to nie był soczysty erotyk, ale książka o szukaniu siebie i kobiecie, która w pewnym sensie reprezentuje współczesne pokolenie młodych dojrzałych i niedojrzałych w jednym. Zuzia nie jest głupia, skończyła wymagający kierunek studiów. Wprawdzie nie dostała się na aplikację, ale nie jest pozbawiona inteligencji. Brak jej jednak takiej zwyczajnej życiowej dojrzałości, którą w tym wieku powinna już mieć. Jej rozwój stoi na etapie niezdecydowanej nastolatki. Trochę w tym winy jej rodziców, którzy chcą w pełni organizować jej życie, mieć nad nim kontrolę. Zuzia intryguje. Czasem wkurza, sama nie wie czego chce. Tak jest w życiu uczuciowym, tak jest w życiu zawodowym. Brakuje jej wrzucenia na głębokie wody, brakuje wstrząsu, który jej uświadomi jak życie i te fajne młode lata uciekają jej w dal, przeciekają jej przez palce. 
Pod kątem jaki wspomniałam wyżej książka jest ciekawa, z intrygującą kobietą na pierwszym planie. Jako erotyk nie przypadła mi do gustu. Nie rozpala, nie intryguje. 
Nad stylem, nad piórem Autorka musi jeszcze popracować, dojrzeć, dopracować pewne elementy. 
Tak czasem jest, że chwytając jakąś powieść odkrywamy inne jej oblicze. Inne niż głoszą rekomendacje, niż sugeruje opis. Tak właśnie u mnie było z debiutem Joanny Dubler. Oczywiście każdy z Was może inaczej odebrać ten tytuł. Moja opinia jest szczera i wiem, że pewnie bardzo nietypowa. Być może dlatego, że dużo czytam i potrafię nietuzinkowo patrzeć na lektury. 

czwartek, 2 stycznia 2020

Paulina Jóźwik "Strupki"


Wydawnictwo Znak litera nova
data wydania 2020
stron 256
ISBN 978-83-240-7020-6

Wspomnienia są bezcenne

Lubię sięgać po debiuty. Czuję się wtedy jak podróżnik udający się w nieznane. Mam świadomość, że mogę odkryć nowe literackie lądy. Nowe książki, które podbiją moje serce. Mogę uzupełnić listę ulubionych autorów o kolejne nazwiska. Oczywiście nie zawsze jest rewelacyjnie, ale ostatni debiut jaki przeczytałam w grudniu ubiegłego już roku okazał się mega sztosem. Strzałem w samo wrażliwe czytelnicze serce, które ma dość książek podobnych do siebie, książek kalek. Fakt, dużo czytam i trudno mnie zaskoczyć, ale Paulinie Jóźwik udało się to fenomenalnie. Jej książkę rekomenduje i poleca sama Joanna Bator. Ja też, bo takich tytułów trzeba szukać ze świecą. Wszystko w nim mnie zauroczyło i zachwyciło, oczarowało i migiem się w nim rozkochałam. Gdyby ktoś kazał mi wymienić tylko jedną cechę tę książki, jej największy atut to pasowałoby mi tylko jedno słowo. Klimat. 

Ta powieść jest ogromnie klimatyczna, a klimat wyzwala sentymentalizm i czułość do wspomnień. Wspomnień z dzieciństwa i młodości, które niezaprzeczalnie nas kształtują. Nadają naszym osobowościom szlif. Oczywiście niektórzy się wypierają swoich korzeni, wstydzą się ich. Czy warto? Ależ nie jakiekolwiek by one nie były. Do tego przekonuje główna bohaterka książki, która dzieciństwo i młodość spędziła na wsi, a potem przeprowadziła się do miasta. Zmieniła się, wchłonęło ją inne życie. Podróż na wieś jednak ruszyła w jej duszy czułe struny. Przypomniała o latach, które były jedyne w swoim rodzaju. I wytworzyła się magia. Magia, która otula nie tylko Polę, ale i czytelnika. Magia, która oczarowała i mnie i zepchnęła mój umysł do lat minionych. Bo ja też bywałam na takiej wsi, w której życie było inne niż dziś. To był inny świat. bardziej prosty ale jakże urokliwy!!!

Pola wraca do rodzinnego domu na pogrzeb babki. Hanna Maj dożyła sędziwego wieku, ale w ostatnich latach towarzyszyła jej podstępna choroba. Choroba, która przysłoniła jej otaczający świat i bliskich, która zabrała ją z życia kiedy jeszcze biło jej serce. Utrata pamięci Hanny chyba bardziej uderzyła w jej bliskich niż w nią samą. Pozostały nierozwikłane rodzinne sekrety, tajemnice, które zaciekawiły Polę...

To wyjątkowa książka, która pozwoliła mnie na zajrzenie do świata przeszłości, do magicznej rzeczywistości, którą wyparł czas, technika i moje, podobnie jak i głównej bohaterki dorośnięcie. Jako dzieci, jako młode osoby postrzegamy inaczej, a świata nie przesłania nam materializm, proza życia i wieczna pogoń za pieniądzem. Tak było kiedyś, gdy Pola była mała i gdy ja miałam dużo lat mniej. To pozwoliło mi momentalnie zjednoczyć się z młodą kobietą, która otworzyła furtkę do przeszłości. I to nie był absolutnie żaden błąd a fascynująca wyprawa. Książka jest napisana wspaniale. Jest wyważona i chwyta za serce nutą sentymentalizmu, roztkliwieniem za tym, co bezpowrotnie minęło. Proza Pauliny Jóźwik jest dojrzała, styl wywołuje zachwyt, dlatego tę książkę chce się czytać bez końca. Nie chce się z niej wynurzać, dusza buntuje się na słowo koniec. Niestety ten kiedyś jednak nadchodzi. Trudno mi było rozstać się ze światem opisanym w lekturze, dobrze się stało, że czytałam ją w okresie grudniowym kiedy więcej niż zwykle się wspomina i odkurza pamięć. To książka ambitna, odważna, pokazująca jak wiele się w naszych duszach dzieje, jak ważne są korzenie. 

W treści jest jakaś poetyka, jest hołd oddany przeszłości, jest tęsknota, jest bolesne godzenie się z upływem czasu, zmianami na które nie mamy ochoty, jest nostalgia i refleksja nad sensem naszego życia, bo z pewnością nie może nim być lansowany wszem i wobec konsumpcjonizm. Nie musimy mieć kolejnej sukienki, telefonu, perfumy czy samochodu. Musimy mieć świadomość własnej tożsamości i życie duchowe. Musimy mieć swoje wnętrze by dostrzec to, co istotne.
Na pozór niezwykle prosta i przejrzysta opowieść powaliła mnie na kolana, odurzyła treścią i postawiła do pionu wobec tego, co mnie otacza. Cokolwiek by się działo warto łapać chwile, które są ulotne, pielęgnować wspomnienia, dokumentować codziennośc, sycić się nią. Doceniać to, co się ma. 

"Strupki" to tytuł stojący w opozycji do szalonego współczesnego świata, który nie powinien, nie może przesłaniać tego, co najbardziej istotne. 
To nie jest zbyt trudna, ale niezwykle wartościowa lektura. Gratuluję Autorce Genialnego debiutu. Proszę o kolejne książki. 

Najlepsze książki 2019 roku

Mamy Nowy 2020 Rok. Czas podsumować stary, ten który się skończył i który był dla mnie trudny, był sprawdzianem, był z problemami kumulującymi się wokół zdrowia. To fakt zawsze spadałam ja i moi bliscy na cztery łapy, ale co nerwów zjadłam to moje. Więc nie miejcie mi za złe, ale niekiedy nie było dobrego klimatu na czytanie, ale i były momenty, kiedy książki były lekarstwem. Tak, po ubiegłym roku, jak zwykle, pozostały zaległości i będę musiała je nadrobić. Zatem zasłaniam twarz kapturem, by nie było widać rumieńców wstydu i spowiadam się z mojej czytelniczej doli. 

Przeczytałam tylko 77 książek. Dla kogoś może to dobry wynik, ale dla mnie to powód do wstydu. Bywało lepiej, o wiele lepiej, także nie mam się czym chwalić. 

Wybrałam te najlepsze tytuły i podam Wam je w kolejności przypadkowej. 
A zatem:


Ten tytuł doceniłam za piękny obraz egzotycznego świata, fenomenalną opowieść o różnych obliczach miłości i chwytającą za serce historię w centrum której stoją dwie kobiety


Kolejna powieść mojej ukochanej Autorki okazała się niesamowitą lekturą, która zabrała mnie do magicznego Petersburga i przybliżyła dzieje tak wyjątkowej pary targanej przez namiętności, uczucie i burzliwą historię. Książkę porównałam do Anny Kareniny, jest równie genialna.


Tytuł, który miał być kolejną dobrą obyczajówką okazał się wyjątkową powieścią, której czytaniu towarzyszyły naprawdę ogromne emocje. Mam wrażenie, a minęło już trochę czasu, że czytałam tę powieść dwie godziny temu. Wciąż we mnie tkwi jej treść.



Napiszę tyle, prawdziwy obraz Bieszczad bez słodzenia i lukru. Magiczna książka, którą pokochałam.


Gabriela Gargaś nie ma nade mną litości. Znów, po raz kolejny poturbowała mnie emocjonalnie. To była wyjątkowa lektura. 



Mistrzostwo świata. Genialna powieść, która pokazuje w pełnej krasie talent Magdaleny Witkiewicz do tworzenia rewelacyjnych książek.


To nie przypadek, że pokochałam tę historię. Nikt, tak jak Katarzyna Enerlich, z taką czułością i miłością nie potrafi pisać o Mazurach. 


Doceń życie i ciesz się nim, bo jest kruche i niekiedy krótkie. Wylałam morze łez. 


Arabskim klimatom w literaturze pozostanę dozgonnie wierna. Laila Shukri pisze o nich po prostu genialnie. 


Czy warto być dziewczyną szejka? Czy tacy nadają się na męża? Po lekturze łatwo odpowiedzieć na takie pytania.



Emocjonalna bomba. Książka, która przywraca do pionu i uczy ważnych rzeczy. 


Idealna w swoim gatunku. Dobrze mi się czytało. 


Czy warto iść w najwyższe góry? Czy K2 to góra morderca? 


Kolejna świetna książka Magdaleny Majcher.