środa, 30 lipca 2014

Magdalena Kulus "Nie tylko o łajdakach"


Wydawnictwo Sol
data wydania 2014
stron 320
ISBN 978-83-62405-31-2

Powieść o wielkiej ucieczce na wieś

Dziś napiszę o książce, która podbiła moje serce od pierwszej strony. Dziś zarekomenduję powieść, w której zakochałam się od pierwszego wejrzenia ( wczytania?!) na amen. Dziś mam przyjemność przedstawić Wam książkę naprawdę wartą przeczytania, inną niż te od których uginają się księgarskie półki z etykietą "Literatura dla kobiet". Napiszę o powieści niezwykle mądrej w której nareszcie!!! nie ma korporacji, wyścigu szczurów, tajemnic rodzinnych, zakładania pensjonatów. Tak, w tej książce nie ma tego o czym ostatnio pisze wielu autorów. A co zatem jest? Jest kapitalna bohaterka, dziewczyna realna z krwi i kości. Taka zwyczajna młoda osoba, która kończy studia, pracuje nad pracą magisterską i szuka swojego miejsca w życiu. Szuka miłości, szuka po prostu szczęścia. 
Anastazja zwana Nastką mieszka z rodzicami w Tychach. Kończy polonistykę i postanawia zaszyć się na wsi w domku swoich rodziców by napisać magisterkę. Towarzyszą jej dwa psy. Nastka nie ma zielonego pojęcia jak ten pozornie nic nie znaczący wyjazd zmieni jej życie, poglądy, pragnienia.
A wszystko odbywa się tak powoli, tak naturalnie. 
 
Magdalena Kulus napisała książkę wspaniałą. Czyta się ją rewelacyjnie. Ba, ja się po prostu w nią wtopiłam, zrosłam z główną bohaterką i za nic nie miałam ochoty na powrót do realnego świata. Tak mi było na tej wsi dobrze. 
Powieść mimo, że rozgrywa się na wsi nie ma w sobie nic sielanki. Jest w niej opisane realne życie w którym pojawia się słońce, ale i burze z gradem. Są problemy i kłopoty, małe radości i spore szczęścia. Nastka odkrywa inny świat niż ten w którym do tej pory żyła. To nie tylko zmiana otoczenia z wielkomiejskiego na prowincjonalne. To też zmiana ludzi, którzy znajdują się blisko. Anastazja jeszcze bardziej zżywa się ze swoimi krewnymi, odpoczywa od rodzicielskich skrzydeł, ale i przejrzewa na oczy względem mężczyzny, który wzbudził w niej porywy serca. Odkrycie prawdy o związku w jakim trwa boli, ale i pozwala na budowanie i szukanie prawdziwego szczęścia i uczucia. Nastka dzielnie znosi burzenie iluzorycznych murów, odkrywa inne wartości i zaczyna cenić to, na co do tej pory nie zważała. Nastka przechodzi wielką metamorfozę, zmienia się w nową, lepszą i dojrzalszą osobę pod wpływem tego, co przeżywa, pod wpływem ludzi z którymi nawiązuje bliskie znajomości. Wracając na krótko do miasta dziewczyna widzi, jak bardzo zmieniła się na korzyść i jak jej z tym dobrze. 
 
Anastazja mieszkając na wsi spotyka też wyjątkowego mężczyznę, który jak sama mówi" pokazał "jej" tę bardziej miękką wersję świata. Pluszowo-zamszowy krajobraz, w którym wszystko ma swoje miejsce i czas". (str. 221). Ten świat dzięki poznaniu perypetii Nastki poznaje i czytelnik. Tak, dane mi było go również odkryć. I strasznie się cieszę, że to mnie nie ominęło, że w moje ręce wpadła ta książka. 
To lektura o miłości, dojrzewaniu, zmianach, odkrywaniu cudu zwyczajnego życia, poznawaniu piękna prostoty. To książka o zwierzętach i przyjaźni, o miejscu w którym nikt nie pędzi na złamanie karku w drodze po awans i większe pieniądze na koncie. To powieść o świecie, w którym chciałabym egzystować. Mieć przyjaciół takich jak postacie występujące w książce, mieszkać w tak pięknej okolicy, posiadać sad i ogród, a latem przerabiać ich dary na pyszności zamknięte w słoikach. Gorąco, naprawdę gorąco polecam lekturę tę ciepłej i familijnej książki. Jest doskonała, pełna humoru, pogodna. Sprawdzi się w każdych okolicznościach, poprawi nastrój i pozytywnie nastawi do życia. Serdecznie gratuluję Autorce tej publikacji, chwalę za okładkę. Dziękuję, że mogłam pobyć w tamtej rzeczywistości. 

sobota, 26 lipca 2014

Anna B. Kann "Do zobaczenia w Barcelonie"


Wydawnictwo Pascal
data wydania 30 lipca 2014
stron 336
ISBN 978-83-7642-368-5

Historia pewnej znajomości

 
Życie ludzkie w którym nie ma miejsca na pasję jest monotonne i nudne. Jest jak potrawa bez przypraw – mdłe i bezbarwne. Posiadanie jakiejś pasji, zainteresowania sprawia, że żyjemy mocniej, ciekawiej, intensywniej. Ludzkie pasje są przeróżne. Dla wielu osób na całym ziemskim globie wielką pasją jest taniec.

Taniec który niejedno ma imię. Jednych fascynuje taniec towarzyski, inni uwielbiają tańce ludowe i regionalne. Sporą popularność na świecie zyskują też tańce charakterystyczne dla różnych zakątków globu. Tak jak np. flamenco, które wywodzi się z hiszpańskiej Andaluzji. Dla tego tańca głowę traci główna bohaterka książki Anny Kann - Ewa. Kobieta mająca dzieci i męża, spełniona zawodowo, żyjąca jednak w martwym związku. Jej małżeństwo z Jackiem już dawno się wypaliło. Para żyje obok siebie. Nie łączy ją już uczucie i namiętność. Ewa niespełniona uczuciowo zatraca się w tańczeniu flamenco. Wraz z siedmioma towarzyszkami o podobnych zainteresowaniach wyrusza do Barcelony. Bierze udział w warsztatach tanecznych, które prowadzi Paco. Atrakcyjny Hiszpan i utalentowany artysta mający ogromne powodzenie u kobiet. Ewa i Paco mają się ku sobie, czują do siebie pociąg. Ale czy związek łączący ludzi z dwóch różnych światów jest realny na dłużej? Czy prawniczka i artysta są w stanie być ze sobą nie tylko na chwilę?

Powieść nieznanej mi dotąd autorki pochłonęła mnie od pierwszej strony. Szybko uległam jej klimatowi, który wyjątkowość zawdzięcza Andaluzji, pasji i flamenco. Ta lektura to połączenie romansu i książki z Hiszpanią w tle. To powieść o ludziach i tańcu. O miłości i namiętności. O pasji jaką stało się flamenco. Flamenco, które niczym promień słońca rozświetliło smutną i szarą rzeczywistość. Dzięki lekturze miałam okazję bliżej poznać przeurocze miasto jakim jest Barcelona. Przeczytanie tej opowieści mocno zachęciło mnie do zwiedzania. Uległam urokowi tej książki. Zapragnęłam przejść się barcelońskimi uliczkami, zasmakować hiszpańskiej kuchni, zobaczyć popisy tancerzy i poczuć powietrze wprawione w ruch wachlarzami tancerek. Nacieszyć oczy barwami strojów i dodatków, a uszy piękną i zmysłową muzyką. Ta opowieść o miłości i wielkiej pasji pochłonęła mnie bez reszty.
Historia Ewy i Paco zaintrygowała mnie. Łatwo było mi zrozumieć zranioną kobietę żyjącą w skostniałym związku obok męża. Zdecydowanie trudniej było mi pojąć pobudki jakie kierowały wspaniałym tancerzem, który miał na sumieniu to i owo. W trakcie czytania wielokrotnie zadawałam sobie pytanie co ja sama zrobiłabym na miejscu Ewy. Czy umiałabym wybaczyć, być tak tolerancyjna i wyrozumiała? Czy potrafiłabym dać kolejną szansę? Długie chwile zastanowienia nie przyniosły niestety rozstrzygnięcia.

Książka to przyjemna lektura na wakacje. Na dzień spędzony na plaży, na skrócenie długiej podróży. Powieść czyta się lekko i przyjemnie. Książka świetnie przybliża egzotyczny i jakże piękny zakątek Hiszpanii. Autorka dyskretnie oprowadza po Barcelonie, ukazując jej wyjątkowe piękno i zabytki. Pani Kann także świetnie wprowadza w świat flamenco. Tekst uzupełnia dokładnymi i przystępnie podanymi przypisami tłumaczącymi pojęcia związane z tańcem.
Uległam urokowi tych opisów i po lekturze obejrzałam popisy tancerzy w internecie. Oglądając poddałam się magii tego tańca. Lektura pomogła zrozumieć jego specyfikę i istotę. W powieści padają słowa, że flamenco to „ piękno zamknięte w ruchu, które sprawia, że krew mocniej pulsuje w żyłach” ( str 76). Tak to prawda, w zupełności się z tym zgadzam. Przeczytanie tej książki polecam osobom zainteresowanym tańcem i ojczyzną Zafona. Rekomenduję ją również gorąco miłośniczkom książek o miłości i namiętności.

piątek, 25 lipca 2014

Elin Hilderbrand "Piękny dzień"


Wydawnictwo Między Słowami
data wydania 2014
stron 464
ISBN 978-83-2402-540-4

Ach, co to był za ślub!

Dzień, w którym ślubuje się dozgonną miłość, wierność i uczciwość, ma być jednym z najpiękniejszych dni naszego życia. Sporo kobiet snuje o nim marzenia, od kiedy tylko poczuje mocniejsze bicie serca do płci przeciwnej. Wyobraża sobie ślubną kreację, wymarzony bukiet, miejsce, w którym złoży małżeńską przysięgę. Planuje szczegóły, najmniejsze detale. Piękny dzień zaślubin wydaje się tak krótki wobec wielomiesięcznych przygotowań, jakie go poprzedzają. To czas wyjątkowy, ale i bardzo stresujący.
Ślubny weekend w swojej powieści opisała Elin Hilderbrand, bardzo popularna autorka, określana królową wakacyjnych powieści. Akcja doskonałego babskiego czytadła wydanego przez wydawnictwo Między Słowami rozgrywa się na malowniczej wyspie Nantucket, z którą od lat są związane losy rodziny Carmichaelów. Tu swoje sakramentalne 'tak' ma powiedzieć Jenna, najmłodsza z rodzeństwa. Przygotowaniami do ceremonii kieruje, w zastępstwie zmarłej na raka matki panny młodej, najstarsza siostra Margot. Wszystko odbywa się oczywiście za aprobatą Jennifer i zgodnie ze wskazówkami jej mamy, która przed śmiercią przygotowała specjalny notatnik, w którym zawarła matczyne rady - niezwykle cenne i przemyślane wskazówki, bez których córka tęskniąca za rodzicielką szczególnie w tych dniach nie może się obejść. Jeśli macie ochotę podejrzeć ten ślub, wpaść w szał gorączkowych ostatnich przygotowań i wyśmienicie się bawić, polecam lekturę powieści, której akcja trwa zaledwie cztery dni. Niemniej jednak są to dni pełne wrażeń, zawirowań i niespodzianek, pełne gorączkowej atmosfery i zapadających na długo w pamięć wydarzeń.
Zwykle tak bywa, że gdy mamy na myśli ślub, na pierwszym planie stoi młoda para. W tej książce jest inaczej. Owszem, wszystko kręci się wokół ślubu Jenny i jej wybranka, ale, choć autorka oddała głos różnym osobom, żaden z nich nie stanie na ślubnym kobiercu. Narrację prowadzą Ann – matka pana młodego, Margot – siostra Jenny oraz honorowa druhna i Douglas – ojciec Jennifer. Tekst powieści przeplatany jest dodatkowo wpisami z notatnika matki panny młodej. Zagłębiając się w lekturę, śledzimy nie tylko bieżące wydarzenia, ale i poznajemy losy wielu osób z rodzin młodej pary oraz ich przyjaciół. To sprawia, że na powieść osnutą wobec jednego ślubu składają się losy kilkunastu osób, z których każda prowadzi całkiem ciekawe życie, ma inny charakter, poglądy czy problemy. Książkę czyta się dzięki temu z ciekawością.„Piękny dzień” to wzruszająca powieść, przybliżająca różne oblicza miłości. I te słodkie, idealne, i romantyczne, i te gorzkie, z dodatkiem nuty piołunu. Miłość właśnie taka jest. Bycie z kimś w długotrwałym związku wymaga cierpliwości, poświęcenia, umiejętności przebaczania, słuchania argumentów drugiej strony, a wreszcie i pojęcia sztuki kompromisu niezbędnej do bycia z mężem/ żoną do grobowej deski. Ta książka ma swoje przesłanie i uświadamia na przykładzie występujących w niej postaci, na co trzeba być przygotowanym, decydując się na zawarcie związku małżeńskiego. Lektura skłania do refleksji nad istotą małżeństwa i składanej współmałżonkowi przysięgi, ale i ukazuje, jak bardzo trudne i wymagające jest zorganizowanie ślubu marzeń. Ta powieść nie jest jednak zbyt ckliwa i sentymentalna. Nie wywołuje potoków łez, ale w moim przypadku przypomniała wspomnienia związane z moim ślubem. Tę propozycję dla pań czytało mi się miło. Twierdzę, że ta powieść ma doskonały potencjał filmowy. Z chęcią obejrzałabym jej ekranizację. To świetna lektura dla przyszłych panien młodych. Polecam ją zwłaszcza tym, którzy doceniają wartość małżeństwa i formalnych związków.
Książka zrecenzowana dla portalu Lubimy Czytać pod jego patronatem.

czwartek, 24 lipca 2014

Lawendowo mi czyli post zapachowy

Witajcie! Dziś będzie bardziej pachnąco niż książkowo. Niedługo czeka mnie lektura książki
Będę ją recenzować dla portalu Lubimy Czytać. Dotarł już do mnie egzemplarz od Wydawcy i wraz z nim pachnąca niespodzianka. A mianowicie
produkt firmy
Wczoraj postanowiłam go przetestować. Moje spotkania z kadzidełkami trwają już kilka dobrych lat. Od czasu do czasu napada mnie chęć zapalenia i zatopienia się w zapachu. Wczoraj był ku temu idealny moment. Cały dzień intensywnie lało. Wręcz ulewnie i spacer z moją sunią ograniczył się do kilku minut. Vice było to nie na rękę. Marudziła, rozrabiała, ciągle absorbowała moją uwagę. Wieczorem byłam już zła, zmęczona i miałam ochotę uciec gdzieś na kraniec świata, zaszyć się z dala od ludzi. Zapaliłam kadzidełko o zapachu Lawendowe Wzgórze. Według opisu producenta idealne na zmienne nastroje. Pokój momentalnie owionął zapach lawendy. Mocny i intensywny. Zamknęłam oczy i poczułam się jakbym była na lawendowym polu. Ba nastrój udzielił się nie tylko mi. Moja sunia kichnęła dwa razy i spokojnie położyła się w kącie. Oddałam się relaksowi. Odrzuciłam bieg myśli wyjątkowo intensywny tego dnia. Myślałam tylko o tym, by jak najintensywniej czuć aromat. Mocny, piękny, bo ja zapach lawendy kocham. Chciało się rzec chwilo trwaj. Po pewnym czasie kadzidełko zgasło. Wypaliło się do końca. Ale zapach lawendowy czuć było jeszcze dobrych kilkanaście godzin. Utrzymywał się prawie w całym mieszkaniu. Czułam jakby moje lokum znalazło się w lawendowej chmurze. Zapach wyciszył mnie, uspokoił i zrelaksował. Zapomniałam o zmęczeniu, o tym co zaprzątało wcześniej moje myśli. Produkt jak najbardziej spełnił moje oczekiwania, sprawdził się na medal. Od lat jestem wielką fanką lawendy i nadal nią pozostanę. I polecam te kadzidełka zestresowanym, zabieganym, szukającym skutecznej metody na relaks i wyluzowanie. Warto je nabyć.


środa, 23 lipca 2014

Stosik letni

Nawet nie wiem kiedy, jak urósł kolejny stosik. Sporo do czytania, doba za krótka, zbyt wiele na głowie. Zmęczona z chęcią sięgam po książkę - tak już mam we krwi. A więc by nie nudzić, nie przedłużać moich narzekań na zbyt krótki dzień i zbyt wiele rzeczy na głowie przedstawiam moje nowe nabytki:
- Michalina Kłosińska- Moeda " Kochaj i jedz, Bazyliszku od Repliki
- Clara Sanchez "Skradziona" od Lubimy Czytać
- Piotr Matysiak " Na marginesach życia. Zapiski kuratora sądowego" od Wydawnictwa Nakom
- Brad Whitaker "Linkin Park. Wszystko jest hybrydą - wygrana w blogowym konkursie
- Carol Snow "Hawajskie Alibi" - j.w.
- Małgorzata Rogala " Kiedyś Cię odnajdę" od Matrasa
- Nina George "Lawendowy pokój" od Lubimy Czytać
- Lisa Scottoline " Wracajmy do domu" j.w + od Wydawnictwa Prószyński
- Jacek Kramer "Żywot wspinacza strachliwego" od Lubimy Czytać i Wydawnictwa Annapurna
Coś Wam się szczególnie podoba?
I jeszcze zapraszam do polubienia mojego funpage na FB https://www.facebook.com/pages/Cudownyswiatksiazek3blogspotcom-blog/1445518105731287

poniedziałek, 21 lipca 2014

Mirosław Tomaszewski "Marynarka"

Wydawnictwo WAB
data wydania 2013
stron 256
ISBN 978-83-7747-974-2
strona internetowa Autora 
http://www.tomaszewski.edumuz.pl/wordpress/
Niezwykła marynarka
Uwielbiam czytać powieści w których fabułę mocno wpisuje się historia. Zagłębiając się w lekturze wydaje mi się wtedy, że zdarzenia opisane w książce miały miejsce naprawdę, że historia je uwiarygodnia. Powieść Mirosława Tomaszewskiego jest właśnie taką książką. Jej akcja rozgrywa się w większości w 2005 roku, ale i cofa się do roku 1970, kiedy to na polskim Wybrzeżu miały miejsce tragiczne wydarzenia. Doszło do zabicia niewinnych osób strzałami z ostrej amunicji. To nie był przypadek, ale świadomie zaplanowana akcja. Jednym z zabitych był ojciec jednego z głównych bohaterów książki - Adama, byłego muzyka punkowej kapeli. Zgon ojca położył się w pewnym stopniu cieniem na jego życiu. Po latach na światło dzienne wyszły sensacyjne fakty, które w znaczący sposób zmieniły życie dorosłego już mężczyzny. 
Trójmiasto jak cała Polska na początku kwietnia 2005 roku oblekło się żałobą po śmierci Jana Pawła II. W tym samym czasie córka bogatego biznesmena Karola Jarczewskiego miała wypadek samochodowy. Ledwie uszła z życiem. Jej ojciec drżał o życie ukochanej jedynaczki. Niezbyt poprawiło to jego stosunki z zięciem Witoldem, który ani nie przypadł mu do gustu, ani nie był idealnym mężem. W tym samym czasie Adam stracił kolejną pracę i nagle los zaczął mu sprzyjać. Dostał niezwykle ciekawą propozycję zawodową, podobnie jak pewna sympatyczna dziennikarka lokalnej gazety przed którą pojawiła się wyjątkowa szansa. Nina otrzymała ambitne zadanie i poznała ciekawego mężczyznę...
Jeśli jesteście ciekawi losów wymienionych wyżej postaci zapraszam do lektury. Ta książka zrobiła na mnie spore wrażenie. I choć nie jest zbyt gruba czytałam ją dość długo. Bo zagłębiając się w życie opisanych przez Autora postaci nagle zapragnęłam nie tylko dowiedzieć się co ich w życiu spotkało, ale i sięgnęłam do źródeł historycznych. Odrobiłam ciekawą lekcję historii. Poczytałam o wydarzeniach do których nawiązuje fabuła książki. Znacznie pogłębiłam wiedzę nabytą z podręczników szkolnych. To było niesamowite doświadczenie. I tak książkę czytałam blisko tydzień, ale za to dowiedziałam się o wiele więcej o czasach, które poprzedzały moje narodziny. O bolesnych wydarzeniach w najnowszej historii Polski. O dramacie i ofiar i katów. Bo po przeczytaniu jestem mocno przekonana, że cenę za te wydarzenia poniosły obie strony stojące po przeciwnych stronach barykady. 
Książka jest ciekawa i dobrze mi się ją czytało. Może z początku miałam wrażenie lekkiego chaosu, ale ono szybko ustąpiło. "Marynarka" to powieść z wielowątkową fabułą i dynamiczną akcją. To książka, która moim zdaniem daje świetnie odczuć klimat PRL-u i tamtych wydarzeń. To zarazem ciekawie napisana powieść obyczajowa z barwnie stworzonymi psychologicznymi portretami głównych postaci. To lektura z przesłaniem, że pieniądze to nie wszystko i szczęścia one same w sobie nie dają. Ta publikacja z pewnością w ciekawy sposób przekazuje młodemu pokoleniu to, co miało miejsce w młodości ich rodziców. Świetnie kreśli obraz smutnej rzeczywistości totalitarnego systemu, w którym brat zmuszony jest użyć broni i strzelać do brata. Czytając mamy okazję poznać procesy ogłupiania tych, którzy nosili mundury i zaznajomić się z metodami stosowanymi wobec tych, którzy postawili na opór i noszenie oporników w swetrach czy marynarkach. Nieco rozczarowało mnie zakończenie, zabrakło mi w nim mocnego akcentu, czegoś trudnego do przewidzenia. Powieść oceniam na ocenę bardzo dobrą. Doceniam kunszt splotu fikcji i historii. To moim zdaniem największy atut tej książki. Spragnionym nietuzinkowej lektury i miłośnikom historii współczesnej polecam. 

czwartek, 17 lipca 2014

Czas na funpage, czas na zaistnienie na FB

Witam i zapraszam do polubienia strony funpage na FB mojego bloga. Myślę, że jej założenie to konieczna decyzja.
Z góry dziękuję za polubienia i wszystkie "lajki".
https://www.facebook.com/pages/Cudownyswiatksiazek3blogspotcom-blog/1445518105731287

Małogorzat Szyszko-Kondej "Sześć córek"


Wydawnictwo Świat Książki
data wydania 2014
stron 372
ISBN 978-83-7943-643-9

Było sobie córek sześć...
 
Było sobie córek sześć, łączyły je więzy krwi. Ale nie wychowały się wszystkie pod jednym dachem, nie łączyły ich zbyt bliskie relacje. Tylko dwie z nich razem dorastały. Inne nie wiedziały o sobie prawie nic i żyły w różnych światach. Łączył je wspólny ojciec, który zmarł niedawno w sędziwym wieku. W życiu swoich córek pan Wiktor Krasowski raczej nie uczestniczył. Dopiero będąc na łożu śmierci, „przypomniał sobie” o swoich pociechach. Do każdej z nich napisał list. Każdą zachęcił, by zrobiła coś szalonego, nietypowego, niepasującego do wybranego przez nią stylu życia...

Najstarsza jest Grażyna. Opiekuje się schorowaną mamą, ma córkę i wnuka. Czuje się zmęczona życiem, wypalona. Pracowała jako dziennikarka, żyła w realiach PRL-u. Ojciec namawia ją, by skoczyła ze spadochronem. By poczuła adrenalinę i zapomniała o metryce. Alicja to artystka, która w nieplanowany sposób została mamą. Rodzicielstwo pokrzyżowało jej marzenia, nieplanowane dziecko stanęło na drodze do kariery, a sama Alicja nie potrafi być wzorową matką. Ojciec w liście namawia ją do ułożenia puzzli z 3000 elementów. Rodzona siostra Alicji, Ela, mieszka w dalekiej Australii. Tam ma dom, męża i dwóch synów. Na emigrację udała się jako młoda kobieta. Było jej na początku bardzo ciężko, ale zrealizowała swój australian dream. Tylko czy jest w pełni szczęśliwa? Czy małżeństwo z rozsądku dało jej spełnienie? Ojciec proponuje, by swoje emocje wyrzuciła w czasie gry na perkusji. Martyna to zdolna pracownica korporacji, w której haruje od świtu do nocy. Mężczyźni w jej życiu to tylko przelotne przygody. Ona sama marzy o macierzyństwie, a tykający zegar biologiczny budzi w niej lęk i przerażenie. Tata radzi jej wyciszenie i urlop w klasztorze. Agnieszka to matka i żona, która w życiu osobistym przeżywa piekło związane z przemocą i upokorzeniem. Jej mąż wpadł w szpony nałogu i często podnosi na nią rękę. Aga boi się o dzieci. Ojciec radzi jej, by napisała rodzinną kronikę. Milena jest najmłodsza. Ma zaledwie 19 lat. Stoi u progu dorosłości. Jej życie biegnie między światem realnym a tym wirtualnym, a zwłaszcza serwisem społecznościowym. Zadanie przydzielone jej przez ojca to sesja zdjęciowa zrobiona siostrom. Siostrom? Jakim siostrom?

Powieść, wydana w serii „Leniwa Niedziela”, jest znakomita. Czyta się błyskawicznie i przyjemnie. Składa się ze złączonych ze sobą historii sześciu kobiet. Każda z nich żyje w innych realiach, ma odmienną osobowość i swój świat. Nie spotykają się ze sobą, niewiele lub nic o sobie nie wiedzą. Aż tu nagle dowiadują się o śmierci ojca. Rodzica, który w zasadzie nie był obecny w ich życiu, był kimś obcym, kimś anonimowym. Takie historie czasem pisze los. Czytając o codzienności sześciu bohaterek, uzmysłowiłam sobie, jak wiele one straciły, jak bardzo odmiennie potoczyłoby się ich życie, gdyby miały tych samych rodziców lub gdyby się znały i utrzymywały ze sobą kontakty. To książka z historią w tle, która mocno wplata się w życie bohaterek. Starsze żyją również w poprzednim ustroju. W czasach, gdy brakuje wielu dóbr materialnych, bo albo nie istnieją, albo ich brakuje w sklepach. Starsze siostry wiedzą zatem, co to kartki na mięso, jakim rajem był Pewex i jak cudowną urodę ma Barbie. Milena to już pokolenie współczesne. Ona mogłaby być na dobrą sprawę wnuczką swojej najstarszej siostry. Milena już myśli i żyje inaczej, nowocześniej, ale czy szczęśliwie?
Autorka sięgnęła po bardzo ciekawą koncepcję przy pisaniu „Sześciu córek”. Kreśląc losy Polek, ciekawe ukazała zmiany społeczno-polityczne, jakie zaszły w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat w naszym kraju. Stworzyła ciekawe portrety kobiece, czym mnie niezmiernie ujęła.
Ta powieść to książka bardzo realna, mocno osadzona w prawdziwych świecie. To lektura pozwalająca czytelniczkom odnaleźć pierwiastek samej siebie w każdej z bohaterek. Przedstawiony w niej świat nie jest przesłodzony, jest za to realne życie pełne blasków i cieni. Takie powieści obyczajowe doceniam najbardziej i dlatego tę książkę polecam paniom - i tym w wieku studenckim, i tym na emeryturze. To książka ponadczasowa, będąca swoistym dokumentem, a zarazem pamiętnik przemian w Polsce. Przeczytanie „Sześciu córek” wywołało u mnie paletę wspomnień z lat młodości, wzruszyło, nawet rozczuliło. Ciekawa propozycja nie tylko na niedzielę. Warto się w nią zagłębić.

Książka zrecenzowana dla portalu Lubimy Czytać.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Bogna Ziembicka "Tylko dzięki miłości"


Wydawnictwo Otwarte
data wydania 2014
stron 400
ISBN 978-83-7515-180-0

Ach, ten świat z tamtych lat!

Książki są niczym czarodzieje. Mają niezwykłą moc przenoszenia nas, czytelników, w przeszłość, do lat, które już minęły i nie wrócą. Wystarczy wziąć do ręki powieść, zagłębić się w niej i już nie istnieją zegary, które w realnym świecie bezlitośnie odmierzają czas. Trzeba tylko pobudzić wyobraźnię i nagle stajemy się uczestnikami zdarzeń, które na własne oczy widziały pokolenia naszych przodków. Tak właśnie jest, gdy sięgniemy po najnowszą powieść Bogny Ziembickiej – autorki już mi znanej, którą bardzo polubiłam za dwie książki o Różanach.
„Tylko dzięki miłości” to jej kolejna publikacja, która zabiera nas w czasy niezwykle burzliwe dla Europy i całego świata. Akcja rozpoczyna się w 1935 roku. Autorka opisuje dziesięć kolejnych lat z życia pewnej pary. Bohaterowie to młodzi ludzie, stojący u progu dorosłego życia. Ona jest Polką i ma na imię Zuzanna. Jako nastoletnia panna doznaje od losu bolesnego ciosu. Pewnego feralnego dnia giną jej rodzice i siostra. Opiekę nad panną Hulewicz przejmuje jej babka Jadwiga. Dziewczyna musi przenieść się z zagranicznej pensji do szkoły w Krakowie - niesamowitym mieście, które ma specyficzny klimat. Jego czar pryśnie wraz z wybuchem wojny.
On ma na imię Joachim i jest Niemcem, bratem serdecznej koleżanki Zuzi ze szkoły w Penzance. Jest starszy o kilka lat i pracuje w Tanganice, zarządzając faktorią. W koleżance siostry zakochuje się, widząc ich wspólne zdjęcie. To taka fotograficzna miłość od pierwszego wejrzenia. Zaraz, zaraz - miłość? Czy można się tak po prostu, na amen, na poważnie zakochać, patrząc tylko na efekt pracy aparatu fotograficznego? Czy to wystarczy, by kochać na całe życie, nie znając danej osoby, tylko spoglądając na jej twarz?
Odpowiedź czeka w książce, która jest niesamowita. Oryginalnie napisana, dopracowana w najmniejszych szczegółach i niezwykle klimatyczna. Składa się z dwóch elementów, które ze sobą w przepiękny sposób się splatają – z dwóch pamiętników, napisanych przez kobietę i mężczyznę, których życiowe ścieżki los złączył ze sobą. Czytelnikom dane jest zobaczyć ówczesny świat oczami Polki i Niemca, których narody staną niedługo po przeciwnych stronach barykady i chwycą za broń. Oni wojny nie chcą, ich nie interesuje polityka. Oni żyją w świecie młodości, która chce żyć i oddychać pełną piersią, cieszyć się urokami świata, smakować chwile szczęścia. Chcą kochać i odkrywać dzień po dniu smaki życia, realizować swe marzenia. Czy los im na to pozwoli?
„Tylko dzięki miłości” to książka z historią mocno wplecioną w fabułę. Śledząc losy bohaterów, mamy przed oczami coraz bardziej chmurzące się niebo nad światem, zapowiedź tego, że niedługo rozpęta się gigantyczna burza. Potworna wojna. Czytając, mamy okazję zasmakować uroków innego świata, dla mnie - świata młodości pokolenia moich dziadków. Świata, w którym żyło się inaczej, nie tylko dlatego, że nie było w nim współczesnych zdobyczy cywilizacji. To były czasy, kiedy ludzi łączyły o wiele silniejsze więzi. I te rodzinne, i te zrodzone przez przyjaźń. To był świat, w którym ważną rolę pełniło kino, urządzano bale, na których panie nosiły eleganckie suknie. To były czasy, kiedy o wiele bardziej cenioną wartością niż dziś był honor i dane komuś słowo. To był świat, w którym żyło się ciekawiej i pełniej, a ludzie czuli się mniej samotni.
W tej powieści się po prostu zakochałam. Od pierwszej strony. W swoim życiu czytałam już kilka tysięcy książek, ale żadna nie była taka, jak ta. I właśnie dlatego gorąco ją rekomenduję. Lektura ma wiele atutów. Ciekawa fabuła, niezwykle trafne oddanie klimatu tamtych lat czy uzupełnienie słów tekstami z ówczesnych gazet to tylko niektóre z nich. Ta powieść jest niczym zwierciadło, w którym można obejrzeć przeszłość. To też książka o miłości. Tej pierwszej i tej niewinnej. O gorących porywach serca, które odkrywa czar uczucia. Serdecznie polecam ją każdemu, kto chce przeczytać książkę obyczajową inną niż te stojące obok niej na księgarskiej czy bibliotecznej półce. „Tylko dzięki miłości” to książka jedyna w swoim rodzaju, niepowtarzalna i wyjątkowa. Odkryj i Ty jej czar. Zakochaj się w niej i w świecie z tamtych lat.
Książka zrecenzowana dla portalu Lubimy Czytać i pod jego patronatem medialnym.

sobota, 12 lipca 2014

Volga Yerafeyenka "Anna German "Uśmiechaj się" "


Wydawnictwo Novae Res
data wydania 2014
stron 62
ISBN 978-83-7942-165-7

Wspomnienia o Annie German 

Pani Anna była wielką Gwiazdą polskiej estrady. Miała wspaniały głos, w jej repertuarze znalazło się mnóstwo piosenek, pięknych i melodyjnych. Piosenkarka zmarła w 1982 roku i przez pewien czas pamiętali o niej tylko najbardziej zagorzali fani. Ostatnio znów wiele się mówi i pisze o wykonawczyni "Uśmiechaj się". Ma to miejsce za sprawą serialu telewizyjnego i książek. Jedną z publikacji poświęconych tej wykonawczyni jest książka wydana przez Novae Res którą przetłumaczyła i zebrała Volga Yerafeyenka. 
Są to wypowiedzi samej Anny German i wspomnienia jej przyjaciół, współpracowników. Nie jest to więc biografia, ale mimo to książka tak wiele mówi o wspaniałej Gwieździe. Pani Anna miała ogromny talent, była profesjonalistką i perfekcjonistką. Praca a więc śpiewanie było jej ogromną pasją. Kochała śpiew, kochała publiczność, cieszyła się drobiazgami. Była pogodna, radosna, a do życia podchodziła z dystansem i humorem. Obce jej były fochy, ekscesy i zachowania, które cechują dzisiejsze bywalczynie okładek tabloidów. Anna German była skromna, a kariera nawet ta zagraniczna nie zawróciła jej w głowie. I to właśnie jest wielki atut tej piosenkarki za który ogromnie ją cenię. Czytając wypowiedzi m.in. Krzysztofa Cwynara, Andrzeja Bychowskiego czy Jolanty Kubickiej poznajemy prawdziwe oblicze kobiety, która oprócz pięknego głosu umiała jeszcze poszanować swoją publiczność, być do jej dyspozycji mimo zmęczenia. Książka jest bardzo cienka, ale i szalenie treściwa. Po jej lekturze długo jeszcze porównywałam Annę German z współczesnymi piosenkarkami i to porównanie wypadło zdecydowanie na korzyść autorki "Wróć do Sorrento". Bo Gwiazdą trzeba umieć być, trzeba mieć nie tylko swoje pięć minut, ale i klasę. Piękna to lektura, która zmusiła mnie do refleksji nad ewolucją showbiznesu, nad charakterami sławnych piosenkarek. Anna na ich tle niezwykle błyszczy. Bo umiała być zwyczajna, nadzwyczajnie utalentowana. Książkę polecam i dodam, że wspaniale się ją czyta słuchając utworów Anny German. To daje niesamowite przeżycia. 
Tekst uzupełniają cenne zdjęcia.

piątek, 11 lipca 2014

Rozwiązanie konkursu - "Zacisze Gosi" wędruje do...

Witam serdecznie!
Zgodnie z obietnicą ogłaszam, że czas wyłonić osobę do której zostanie wysłana nagroda.
Długo czytałam przesłane przez Was odpowiedzi. Wasze ogrody to wyjątkowe miejsca. Trudno było mi wyłonić tylko odpowiedź, którą uhonoruję książką.
Po długim namyśle nagroda wędruje do Aaagusiek.
O wygranej powiadamiam mailowo.

środa, 9 lipca 2014

Krystyna Mirek "Szczęście all inclusive"


Wydawnictwo Filia
data wydania 2014
stron 400
ISBN 978-83-7988-055-3

Pakiet szczęścia

Trzecia przeczytana przeze mnie powieść Krystyny Mirek przeniosła mnie do uroczej Grecji. Tam wakacje mieli spędzić główni bohaterowie książki, którzy po trudach codziennego, szarego dnia wybrali opcję urlopu w luksusowym hotelu. To były plany, które szybko zweryfikowało życie. Nie każdy spędził kanikułę na błogim lenistwie, ale wszystkim ten wyjazd odmienił los i przyniósł różne niespodzianki.
Na piękną grecką wyspę, pachnącą morzem i ziołami, na której królują gaje oliwne, plantacje cytrusów i bajeczne plaże przyjeżdża Beata. Pierwotnie miała tu spędzić uroczy urlop ze swoich chłopakiem, jako nagrodę za otrzymany awans. Zamiast tego jednak zwolniono ją z pracy, a premia, z której miała opłacić pobyt odeszła w niebyt. Beata zmuszona przez los zmieniła opcję i przybyła do pracy jako pokojówka. Zamiast być obsługiwaną stała się obsługującą. Nie bacząc na wykształcenie podjęła się ciężkiej pracy i zaczęła mocno zastanawiać się nad związkiem, w którym od kilku lat tkwi. Agnieszka jest Polką, która od kilku lat pracuje w greckim hotelu. Spotyka się z różnymi mężczyznami, ale w jej sercu szczególne miejsce zajął Kostas – Grek, który ma przejąć od ojca gospodarowanie oliwnym gajem. Aga musi co nieco przeżyć, by sobie uzmysłowić czego potrzebuje, aby być w pełni szczęśliwa. W jednym z apartamentów mieszkają Oliwia i Jakub. Są parą i łączą ich też stosunki zawodowe. Ten urlop wyświetli prawdę o ich związku.
Czytając książkę odwiedzamy hotelowe pokoje i wkraczamy w życie ludzi, którzy mimo wykupienia opcji all inclusive nie zawsze potrafią być szczęśliwi i doceniać to, co mają, co los im podarował, na co ciężko zapracowali. Wielu z nich mniema, że szczęście można kupić. Nie można też całego życia podporządkować tylko pracy zawodowej, bo prędzej czy później dostrzeżemy wokół siebie jedynie pustkę i samotność.
Przedstawione przez autorkę postacie w trakcie pobytu na malowniczej greckiej wyspie przechodzą prawdziwe metamorfozy. Zwyczajnym ludziom chwila wolnego od pracy czasu, odpoczynek od codzienności uświadamia, co w życiu robią źle, co wymaga zmian, co warto poprawić i co naprawdę jest ważne. Odkrywają smak szczęścia, które bywa kapryśne i potrafi umykać niczym piękny motyl.
Powieść to przyjemna i relaksująca lektura w wakacyjnym klimacie, rozgrywająca się w pięknej scenerii. Napisana lekko i z polotem niesie w sobie i głębszą treść. Uczy jak osiągać szczęście i czego w życiu nie pomijać. Autorka opowiadając losy Polaków ukazuje urok greckich plaż, czar malowniczych krajobrazów, greckie rodzinne tradycje, specyfikę kuchni a więc to czym zachwycają się turyści z całego świata. Tym samym zachęca do odkrycia uroków Krety i rozbudza tęsknotę za wypoczynkiem pod greckim niebem. Ale i przestrzega, że urlop to niekiedy prawdziwy egzamin dla zapracowanych ludzi, którzy w szarej codzienności częściej się mijają niż spędzają ze sobą czas. Urlop bywa bardzo brzemienny w skutki i pozwala na podjęcie decyzji o zmianach. Zmianach często koniecznych, które sprawią, że szczęście stanie się czymś realnym i w zasięgu ręki.
Krystyna Mirek napisała kolejną świetną książkę dla kobiet, znakomite babskie czytadło, które umili wakacje, pobyt na działce, plaży czy leśnej polanie. Wartka akcja, wakacyjny klimat i zgrabne dialogi dodają książce uroku. Polecam lekturę spragnionym relaksu, chcącym odpocząć od szarej rzeczywistości i tym, którzy chcą się rozmarzyć. Książka poprawiająca humor, idealna na chandrę i niepogodę. Idealna dla tych czytelników, którzy kochają powieści skąpane w śródziemnomorskim klimacie, pachnące wspaniałą kuchnią i miłością.
Książka zrecenzowana dla portalu Lubimy Czytać.

wtorek, 8 lipca 2014

Edyta Świętek "Cienie przeszłości"


Wydawnictwo Replika
Premiera 16 lipca 2014
stron 364
ISBN 978-83-7674-297-7
 
Zgubiona tożsamość
 
Wyobraź sobie, że pewnego dnia budzisz się na niewygodnym szpitalnym łóżku. Budzisz się i masz pustkę w głowie. Kompletną pustkę. Nie wiesz kim jesteś, jak masz na imię, jak jest data. Nie wiesz co w tym miejscu robisz, nie pamiętasz numeru konta, rejestracji swego samochodu, hasła do poczty internetowej. Twoja pamięć jest w zasadzie pusta. Gdzieś tam głęboko pojawiają się jakieś promyczki światła, ale szybko nikną. I co tu robić? A w dodatku czujesz, że Twoje ciało jest obolałe i okaleczone, a Ty nawet nie pamiętasz, kto zrobił Ci krzywdę i nie możesz pomóc policji w ujęciu napastnika. Prawda, że niefajna sytuacja? 
Nikomu nie życzę, by znalazł się na miejscu Kariny - bohaterki powieści "Cienie przeszłości", której premiera nastąpi 16 lipca bieżącego roku. Owa młoda kobieta budzi się i kompletnie nic ze swej przeszłości nie pamięta. Policja wszczęła już śledztwo, a Karina musi podjąć trud odkrywania swojej przeszłości choćby po to, by móc ułożyć sobie dalsze życie. Okazuje się to bardzo trudnym zadaniem, a co krok spotykają ją kolejne niespodzianki. Nie zawsze miłe. U jej boku pojawia się mężczyzna, który podaje się za narzeczonego. W pracy układa się pod górkę, a serce Kariny które szuka uczucia nie ułatwia jej działania.
 
Jeśli chcecie wraz z panią Rojewską poznać jej tajemnice i grzechy zapraszam od lektury książki, która jest niezwykle tajemnicza. Wzbudza spory dreszcz emocji i przyprawia o gęsią skórkę. Trudno nie poddać się emocjom i uczuciom jakie przeżywa główna bohaterka. Osobiście niezwykle łatwo było mi się z tą dziewczyną utożsamić. Czytając odczułam jej zagubienie, bezbronność i bezradność. Jej walkę z ukrytym przeciwnikiem, który wybrał wyjątkowo podłe i okrutne reguły gry. Wybrał metodę ciosów poniżej pasa, takich przed którymi ciężko się obronić, takich które najbardziej bolą i po których rano długo się goją. Zagłębiając się w książkę czułam moc przemocy, moc walki słabej istoty ze złem, które potrafi mocno omamić człowieka i pozbawić go ludzkich odruchów. Karinie mocno współczułam i szalenie dopingowałam ją, by walczyła, by miała siłę do boju o szczęście. 
Po przeczytaniu ostatniego zdania poczułam, że nigdy nie chciałabym znaleźć się w podobnej sytuacji jak Karina i obudził się we mnie podziw dla niej. To lektura o sporej dawce przemocy idealna dla tych, którzy czytając lubią czuć dreszcz strachu. To książka o sile ludzkich namiętności i o mocy pożądania, które czasem skutecznie zaślepia. To też powieść o tym, iż nawet najlepsza praca nie zastąpi bliskości i miłości. I nie warto startować w wyścigu szczurów. Lepiej dać szansę uczuciom, a mieć mniej na koncie, mieć starszy samochód, a trzymać kogoś kochanego mocno za rękę. Powieść dryfująca między romansem, erotykiem, obyczajem a kryminałem i thrillerem. Książka z poezją Tuwima w tle. Jej największy atut to wyrafinowane sceny erotyczne. Lektura dla obu płci warta polecenia.

poniedziałek, 7 lipca 2014

Igor Sokołowski "Białoruś dla początkujących"


Wydawnictwo MG
data wydania 2014
stron 256
ISBN 978-83-7779-195-0

Z wizytą na Białorusi

Uwielbiam podróże, odkrywanie wspaniałych miejsc, które niekoniecznie muszą być opisane w turystycznych folderach. Życie nie raz pokazało, że zwyczajny wypad może zamienić się w fascynującą podróż. W czasie takich wojaży zdarzyło mi się ulec czarowi miejsc do których zagląda mało turystów. Białoruś to państwo leżące tak blisko Polski, a tak mało znane. To kraj o którym krążą stereotypy, a który postrzegany jest jako terytorium rządzone przez surowego dyktatora Łukaszenkę. Często Białoruś traci w oczach obcokrajowców swą tożsamość na rzecz Rosji lub ZSRR. Jaka jest więc naprawdę? Jak wygląda współczesny obraz kraju ze stolicą w Mińsku? 
Na to pytanie w sposób dość wyczerpujący dała mi odpowiedź lektura książki Igora Sokołowskiego, który już jako jedenastoletni chłopiec zainteresował się Wschodem Europy. W tym miejscu dodam, że dziś Pan Igor jest dziennikarzem i podróżnikiem. Ukończył filozofię i filologię wschodniosłowiańską. Jest patriotą zakochanym we Wschodzie. I swoją miłością skutecznie udało mu się mnie zarazić. Jego książka to zbiór reportaży napisany piórem chwyconym z pasją. W lekturze czytelnik znajdzie współczesny obraz państwa, któremu daleko do demokracji. Ono jest zawieszone pomiędzy komunizmem niczym za czasów Breżniewa a parciem ku zmianom, na które wielu obywateli i władza patrzy nieprzychylnym okiem. Jednak biegnący czas wymusza pewne zdarzenia. Na Białorusi żyje się inaczej niż w Polsce. Pojawiają się wprawdzie nowinki zachodnie czy rodem z Ameryki, ale mentalność ludzi jest zdecydowanie inna i uzależniona od przynależności do określonego pokolenia. Młodzi wypatrują zmian, tęsknią za nimi, a starsi się ich boją. Czytając odniosłam wrażenie, że Białoruś ogarnia cisza przed "burzą", że zmiany i tak będą musiały nastąpić, ale póki co rządzi Łukaszenka i ma sporo autentycznych zwolenników, którzy garną się do niego niczym kurczęta o kwoki bo ... innej opcji dla nich nie ma. Sokołowski pisze nie tylko o współczesnej Białorusi, o jakości codziennego życia, zwyczajnych sprawach szarych ludzi, ale i szuka polskich śladów na ziemiach białoruskich, zwiedza pozostałości z poprzednich epok - stare ruiny zamków i budowle powstałe w okresie istnienia CCCP. Opowieść snuta przez Pana Igora jest niezwykle ciekawa, opowiedziana plastycznie i niepozbawiona humoru. Naszpikowana ciekawostkami, które niekiedy dziwią, a niekiedy śmieszą. Nie brak też opisów przyrody, opowieści związanych z katastrofą czernobylską, która skaziła dość mocno okolice Homla. Nie brak dywagacji na temat polityki, mody, kulinarnych osobliwości. Autor przekazuje też gusta i opinie na różne tematy spotkanych w podróży Białorusinów. Od przysłowiowej deski do deski publikację czytałam z zaciekawieniem. Podobała mi się i przekonała mnie skutecznie, że mimo przeróżnych trudności ( wizowych, cenowych czy biurokratycznych) warto odwiedzić Białoruś. Warto mimo niezbyt rozbudowanej bazy hotelowej, warto mimo niezbyt przyjaznego czasem traktowania Polaków. Być może to się kiedyś zmieni na lepsze.
Tę książkę gorąco polecam tym, którzy lubią podróże w nietuzinkowe aczkolwiek ciekawe miejsca, miłośnikom wschodniej kultury i tym, którzy mają słowiańską duszę. Autora zaś dopinguję do opisywania swoich kolejnych podróży.

niedziela, 6 lipca 2014

Konkurs - przypomnienie

Witam !
Przypominam o możliwości wygrania książki
Szczegóły pod linkiem http://cudownyswiatksiazek3.blogspot.com/2014/07/konkurs-do-wygrania-zacisze-gosi.html

piątek, 4 lipca 2014

Nicky Pellegrino "Sycylijska opowieść"


Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania czerwiec 2014
stron 392
ISBN 978-83-7839-777-9

Kulinarne wakacje

Kocham Włochy! Za piękno krajobrazów, za kuchnię, za muzykę, za usposobienie ich mieszkańców. I mogłabym tak jeszcze chwilkę pisać co mnie do Italii ciągnie. Cenię też bardzo lektury z tym krajem w tle. Powieści, których akcja rozgrywa się w ojczyźnie Petrarki, ale też i lubię oddać się lekturze publikacji a'la przewodniki. Jednym z autorów, który pisze książki z akcją rozgrywającą się w kraju Dantego jest Nicky Pellegrino. Lubię i cenię jego prozę za lekkość i doskonałe oddanie italskiego klimatu. 
"Sycylijska opowieść" to książka idealna na urlop, której akcja rozgrywa się jak informuje tytuł na Sycylii. Nie jest to książka o mafii, ale o sycylijskiej kuchni. Nie jest to książka kucharska, a świetna powieść, która opowiada o wspaniałej przygodzie czterech kobiet. Favio to urocze miasteczko, w którym pobyt wydaje się świetną propozycją na wakacje. Stąd pochodzi rodzina Amore. Stara sycylijska familia. Zwyczajni ludzie nie mający nic wspólnego z bogactwem, którzy z pokolenia na pokolenie przekazują miejscowe tradycje zwłaszcza jeśli chodzi o gotowanie. Luca prowadzi szkołę kulinarną i prowadzi tygodniowe kursy gotowania według starych sycylijskich receptur swojej nonny( babci). Szkoła " Z miłości do jedzenia" działa od 10 lat. Uczestnicy kulinarnych warsztatów uczą się nie tylko gotować, ale i odróżniać oryginalne produkty od podróbek, lepsze gatunki od gorszych, uczestniczą w degustacjach, zwiedzają pod okiem mistrza Luca okolice. Dodatkowym atutem tej szkoły jest także możliwość nawiązywania przyjaźni pomiędzy osobami z całego globu. Przecież nic tak nie łączy i nie zbliża jak wspólne biesiadowanie i przyrządzanie jedzenia!
Do Favio przybywają Tricia i Moll z Anglii, Valerie ze Stanów Zjednoczonych i Poppy z Australii. Każda z nich jest inna, ma inną życiową sytuację, odmienne gusta i marzenia. Każda można rzec przybywa z innej bajki. Ten kilkudniowy kurs zmieni życie każdej z tych Pań. Ciekawi Cię jak? Zaczytaj się w książce!
A co Cię czeka w trakcie lektury? 

Lekka i przyjemna opowieść napisana utalentowanym piórem, pełna smaków i zapachów, które unoszą się w sycylijskich kuchniach. Okazja zwiedzenia plantacji oliwek, manufaktury, gdzie od lat niezmiennie tak samo i ręcznie wyrabia się znakomitą czekoladę. Wizyta w winnicy, posiłki w uroczych lokalach i pobyt w gelaterii. No i udział w kursie gotowania z którego przepisy kulinarne znajdziesz na końcu książki. Jest to książka zdecydowanie dla tych, którzy lubią włoskie klimaty, którzy wiedzą jak magiczne potrafi być przyrządzanie posiłków. W trakcie lektury nie raz dosłownie leci ślinka i czuć aromat wspaniałych dań, które przygotowują bohaterki i którymi się raczą. Trudno z pewnością czytać tę powieść, gdy katuje się dietą. Bo lektura zachęca do spróbowania sił w kuchni, do przyrządzenia czegoś pysznego. Ta książka to także historia o miłości, zazdrości, mrocznej stronie kobiecej duszy, o przyjaźni i utwór pełen sekretów. Zaczytałam się w tej lekturze na całego. Podobnie jak i w innych książkach tego autora. Zdecydowanie polecam na upalne popołudnie. Świetna propozycja dla tych, którzy planują wakacje pod włoskim niebem, dla tych którzy marzą o takim wyjeździe.

środa, 2 lipca 2014

Grażyna Jeromin-Gałuszka "Długie lato w Magnolii"


Wydawnictwo Prószyński
data wydania maj 2014
stron 400
ISBN 978-83-7839-756-4

Pensjonat w którym dzieją się cuda

Gdzieś w Bieszczadach między Cisną a Komańczą jest pewien pensjonat. Nosi uroczą i romantyczną nazwę Magnolia. Z nim związane są losy bohaterów dwóch książek Grażyny Jeromin-Gałuszki. „Magnolia” dotarła do rąk czytelników wiosną 2013. W bieżącym roku na księgarskie półki trafiła kontynuacja tamtej lektury, która moim zdaniem jest jeszcze lepsza. Pozwala na spotkanie ze starymi znajomymi, na zachwycenie się pięknem bieszczadzkiej głuszy, ale także opowiada o nowych zdarzeniach związanych z przyjazdem pewnego pisarza ze stolicy, który wraca w Bieszczady, by odnaleźć wyjątkowe dla niego miejsce.
Maurycy Morawski jest autorem kryminałów. Jego pierwsze dwie książki dobrze się sprzedały i zapewniły mu rozgłos. Niestety kolejne już utonęły w morzu pozycji tego gatunku. Maurycy musi więc dorabiać w restauracji i zniechęcił się do pisania. Właściwie to zamierza z nim skończyć. W Bieszczady udaje się by ponownie zobaczyć miejsce przez niego sfotografowane, które zainspirowało go do napisania debiutu, i którego fotografia znalazła się na okładce książki. Na zdjęciu jest wzgórze porośnięte lasem, na zboczu którego znajduje się chata, a pod nią kobieta i dziecko obserwowane przez pewnego mężczyznę. Maurycy nie wie dokładnie, gdzie to miejsce się znajduje. Nie wie czy odnajdzie je po latach, nie wie czy ono jeszcze istnieje w niezmienionym stanie. Mimo to wybiera się w podróż i szuka. Ta podróż zmienia jego życie bezpowrotnie.
Magnolia to miejsce wyjątkowe. Tu zmęczony turysta może znaleźć nocleg i smaczną strawę. Ale ten pensjonat przyciąga też osoby, które dostały od życia w kość. Ludzi, którzy przeżyli mocne wstrząsy, którzy znają smak bólu i wiedzą jak potrafi dokopać los. I tak w Magnolii zjawia się mężatka po przejściach, nastolatka z patologicznej rodziny i oszukany mąż. Pensjonat jest idealnym miejscem dla zbolałych dusz. Jego atmosfera, którą tworzą Czesia, Małgorzata czy kiedyś Filip oraz pies Absurd pozwalają wierzyć, że świat jeszcze do końca nie zwariował, że są ludzie, którzy potrafią bezinteresownie pomóc.
Jeśli myślicie, że w bieszczadzkiej głuszy czas wolno płynie i jest sielsko-anielsko to jesteście w sporym błędzie. Tu życie ma niepowtarzalny smak, mają miejsce przeróżne zdarzenia, istnieją małe szczęścia i spore problemy. Dodatkowo mieszka tu emerytowany policjant, który usiłuje rozwikłać pewną zagadkę sprzed wielu lat. Były komendant policji szuka zaginionego przed kilkunastu laty dziecka, które przepadło niczym kamień w wodę, a którego matkę zastrzelono. Niektórzy wierzą, że małą Natusię porwały wilki... Jedynym śladem po dziewczynce była jedynie znaleziona w lesie kokardka. Czy zwierzęta mogły porwać małą czy może to jakiś człowiek zabrał dziecko z rodzinnego domu?
„Długie lato w Magnolii” to wspaniale napisana powieść, która jest pełna sekretów i tajemnic. Książka, która ma niesamowity klimat, i którą się czyta jednym tchem,. To lektura, od której trudno się oderwać, a czytaniu towarzyszy wiele emocji. Fabuła nie daje się kompletnie przewidzieć. Autorka wciąż miesza w życiu swoich bohaterów. Wciąż sprawia, że przeżywają oni tak wiele różnych zdarzeń. To też książka ogromnie wciągająca, przy której traci się poczucie czasu. Ekscytują wydarzenia, ale i zachwycają śliczne opisy. Mnie szczególnie przypadł do gustu wyczarowany słowami obraz ogrodu Józefiny. Tuż za porośniętym bluszczem płotem zaczynał się ogród jak ze snu, jak z zapomnianej baśni, pełen kwiatów, krzewów owocowych i ozdobnych. Jedne wyrastały spod drugich, pochylały się na ścieżkami, wyglądały zza konarów starych drzew, odurzając zapachem i barwami. Chata w głębi tonęła w tym wszystkim, tuszując odrobinę tę orgię różnorodności, tworząc niejako granicę między tym, co piękne, a tym, co użyteczne, bo za nią – wystarczyło wyjrzeć ciągnęły się rzędy bujnych warzyw, wśród nich oplecione na palikach krzaki pięknych pomidorów i dywan ogórków.
Książka Grażyny Jeromin-Gałuszki to połączenie obyczaju i sensacji. To lektura z niezmiernie zaskakującym zakończeniem. To powieść, która idealnie zaspokoi gusta czytelników lubiących nietuzinkowe rozwiązania i dynamizm w fabule. Ale to też publikacja mówiąca o sprawach, nad którymi trzeba się pochylić i dłużej podumać, które zmuszają człowieka do zrewidowania własnego życia. Gorąco tę książkę rekomenduję i polecam.
Książka zrecenzowana dla portalu Lubimy Czytać.

Konkurs - do wygrania "Zacisze Gosi" Katarzyny Michalak

Witajcie Kochani. Dziś ogłaszam z przyjemnością konkurs w którym do wygrania jest jeden egzemplarz powieści w której sama się zakochałam. Oto zasady:
1 - konkurs organizuję na moim blogu i do wzięcia udziału zapraszam osoby mające adres do wysyłki w Polsce
2 - sponsorem nagrody jest Autorka i Wydawca
3- nagrodę rozlosuję wśród osób, które odpowiedzą na konkursowe pytanie i zostawią swój adres mailowy
4- pytanie jest dość proste - wystarczy na nie odpowiedzieć w kilku-kilkunastu zdaniach
5 - pytanie brzmi Wyobraź sobie, że los dał Ci w darze willę na ulicy Leśnych Dzwonków. Jest ona piękna i wyremontowana, ale otaczający ją ogród wymaga pracy i zagospodarowania. Napisz w jakim stylu byś go urządził/ła? Co w nim by rosło? Czym uzupełnił/ła byś roślinność?
6 - na odpowiedzi czekam od dziś tj. 2 lipca 2014 do 10 lipca 2014 włącznie. Tak długo, bo sezon urlopowy i wakacyjny, nie zawsze jest dostęp do sieci.
7 - zwycięzcę ogłoszę 11 lipca w poście na blogu i powiadomię go mailowo.
8 - Zgłoszenia bez adresu mailowego nie będą brane pod uwagę.
A zatem kto marzy o tej książce niech puszcza wodze fantazji...

wtorek, 1 lipca 2014

Katarzyna Michalak "Zacisze Gosi"


Wydawnictwo Znak litera nova
data wydania maj 2014
stron 304
ISBN 978-83-240-2509-1

Z miłością nie można zwlekać!

Kilka miesięcy temu gościłam na ulicy Leśnych Dzwonków dzięki kolejnej powieści Katarzyny Michalak rozpoczynającej nową serię - serię Kwiatową. Kończąc czytać "Ogród Kamili" miałam ochotę bez zwłoki sięgnąć po kolejną książkę tego cyklu. No niestety, musiałam poczekać, ale w końcu się doczekałam. Właśnie wróciłam do realnego świata z "Zacisza Gosi". O tej książce opowiem Wam jeszcze pełna emocji i wzruszona. Lektura okazała się po prostu wspaniała. I żal było się z nią żegnać. Pozostaje czekać na kolejny tom " Przystań Julii" ale póki co opowiem o "Zaciszu Gosi".

Tytułowa bohaterka mieszka w pięknej choć nieco zaniedbanej willi obok Kamili Nowodworskiej, która jest jej serdeczną przyjaciółką. Małgosia Bielska jest kobietą po przejściach. I to potwornych przejściach. Straciła dziecko, rodziców, rozpadło się jej małżeństwo, ucierpiała mocno na zdrowiu. Jest kłębkiem nerwów i wrakiem kobiety. Boi się ludzi, burzy i tragicznych wspomnień. Jest niczym Hiob, musi unieść tak wiele cierpienia... Czy los musi być tak okrutny, czy właściwie nic ją już dobrego w życiu nie spotka? A może pojawi się iskra nadziei na szczęście? Może karta się odwróci? 
Nie chcę zbyt wiele z treści zdradzić, wiem, że ogólnikami tylko podsycę ciekawość tych, co czytali "Ogród Kamili", ale dodam, że i sporo w książce będzie o ukochanej Łukasza. W jej życiu zajdzie wiele zmian. I zmieni się sama Kamila. Stanie się dojrzała, pewniejsza siebie, twardsza, choć te przemiany nie obejdą się bez łez, złości i buntu. Autorka znów napisała też sporo o Łukaszu, który będzie musiał być wyjątkowo dzielny, odporny na ciosy od losu, który spłata mu spore figle. 

Milknę na temat treści świetnej książki i już piszę swoją opinię. Otóż książka z pewnością przypadnie do gustu tym, którzy kochają pióro tej Autorki, tym, którzy lubią książki mądre, opowiadające o wrażliwych ludziach i świecie, który ma i białe i czarne odcienie. Jest realny i czasem życie w nim bywa nieznośnie i ciężkie. W fabule wiele się dzieje, akcja jest dynamiczna i pełna wielu zwrotów. Powieść ma moc niczym afrodyzjak, przyciąga i zachęca by przeczytać ją jednym tchem. Wzbudza czytelniczą ciekawość i wzrusza. Czytanie dostarcza emocji i łez. Być może ktoś powie, że jest w niej coś z bajki, że jest zbyt mocno wyrysowana granica między dobrem a złem. Osobiście nie uważam tego za minus czy coś, co książkę w moich oczach dyskwalifikuje. W prawdziwym życiu też bywają lawiny kłopotów, zmartwień, ale i rodzą się wspaniałe uczucia, kwitnie miłość. Powieść szalenie przypadła mi do gustu. Jest wspaniała. To książka o sile przyjaźni, o procesie dojrzewania, o prawdziwych porywach serca, które sprawiają, że życie zyskuje niepowtarzalny smak. Tej lektury nie można przeczytać obojętnie, bez ekscytacji, bez oddania się jej bez reszty. Tę książkę trzeba mocno przeżyć, trzeba doświadczyć tego, co spotyka jej bohaterów. 
Z lektury szczególnie mocno zapamiętałam pewne zdanie: " Kocha się za nic i mimo wszystko." ( str. 79) Jakże pięknie, jak wyczerpująco Pani Kasia oddała sens właściwego uczucia! Ten cytat od razu przyporządkowałam jako wersję skrótową biblijnego Hymnu o miłości. 
W powieści oprócz lubianych przeze mnie postaci spotkałam też Kulkę - kochaną psinkę, której jestem fanką, a która musiała się troszkę nacierpieć. Ach jak drżałam o jej życie! 
Po chwili zastanowienia stwierdzam, że o tej wyjątkowej książce mogłabym pisać jeszcze długo, wychwalać jej zalety. Ale uważam, że zamiast czytać moje sugestie lepiej sięgnąć po powieść. Życzę wspaniałej lektury. 
I już dziś zapraszam na konkurs, który jutro ogłoszę. Jest on dla tych, którzy jeszcze "Zacisza Gosi" nie mają w swoich zbiorach. Do wygrania będzie jeden egzemplarz książki, a pytanie konkursowe będzie romantyczne i pachnące. Zatem do jutra.