sobota, 29 lutego 2020

Heather Morris "Podróż Cilki"



Wydawnictwo Marginesy
data wydania 2020
stron 400
ISBN 978-83-6633-551-6

Odyseja z piekła do piekła

Po najnowszą powieść Heather Morris sięgnęłam przed lekturą „Tatuażysty z Auschwitz”. Wiedziałam, że tytuł osiągnął kasowy sukces i miał dość kontrowersyjne opinie. Nic dziwnego, że po „Podróży Cilki” spodziewałam się mocnej i powalającej na kolana lektury. Odrzuciwszy opinie innych, z czystym umysłem i kubkiem gorącej herbaty zanurzyłam się w okrutnej przeszłości i dałam się poprowadzić lekturze do piekła. Towarzyszyła mi niezwykła bohaterka – Cilka Klein. Niezwykła, bo niesamowicie dzielna, skrzywdzona, ale chcąca przetrwać, choć bojąca się marzyć o normalnej przyszłości. Cecylia ma wiele na swoje usprawiedliwienie, bo to, co przeżyła, ledwo mieści się w głowie. Mimo wszystko zniosła wszystkie ciosy nad wyraz heroicznie, choć patrząc na jej dzieje, wiele osób może zarzucić jej niewłaściwe zachowanie.
Jako szesnastolatka trafiła za żydowskie pochodzenie do obozu koncentracyjnego. Dzięki urodzie została kochanką wpływowych esesmanów, za chęć przeżycia i przetrwania piekła skazano ją na pobyt w innej jego odsłonie. Choć nie wdzięczyła się swoim ciałem dobrowolnie i dla przyjemności czy pieniędzy, osądzono ją niczym prostytutkę. Choć nie nawiązała kontaktów z wrogiem dobrowolnie i świadomie, uznano ją za kolaborantkę i zdrajczynię. Czym zawiniła ta dziewczyna? Czy mamy prawo wymagać od niej kryształowego zachowania, gdy w grę wchodziło jej życie? Moim zdaniem do Workuty Cecylia trafiła całkiem niewinna. Książka, do której przeczytania zdecydowanie was zachęcam, opisuje wiele lat pobytu na nieludzkiej ziemi, gdzie każdy dzień był walką o przetrwanie.
Cilka trafiła na Syberię okaleczona na duszy i ciele, po utracie bliskich, po stracie nadziei i pogrzebaniu marzeń. Szybko zorientowała się, że trafiła z jednego pandemonium do drugiego. Ścigała ją obozowa przeszłość i koszmary. W łagrze spotkała kobiety, z którymi nawiązała przyjacielskie relacje, mężczyzn, którzy ją okaleczali, odkryła powołanie do pracy związanej z leczeniem i opieką nad chorymi. Nauczyła się żyć w nieprzyjaznej przestrzeni, przeżyła chwile malutkich radości i wielkiego cierpienia. Oprócz tego przyszło jej spotykać na swej drodze śmierć, nieludzki ból, krzywdę i niesprawiedliwość. W jej otoczeniu pojawili się też dobrzy, życzliwi ludzie, gotowi wskrzesić iskrę nadziei oraz podać pomocną dłoń. Cilka powoli zaczęła też sobie uświadamiać, że drzemie w niej siła, że okrutny świat potrafi nie tylko ranić, ale i hartować jej serce i duszę. W końcu okaleczona młoda kobieta poczuła też smak uczucia miłości, którego ziarno wykiełkowało w tej otchłani piekielnej na przekór wielkiemu złu.
To nie była łatwa, lekka i przyjemna lektura. Przeczytanie tej książki było dla mnie wyzwaniem, walką ze łzami, które płynęły obficie z mych oczu i przerywały często lekturę. Cilka stała się mi bardzo bliska, ani razu nie przyszły mi do głowy myśli o osądzaniu jej źle. Lektura okazała się książką z potężnym ładunkiem emocjonalnym, który chwilami bardzo trudno było mi unieść. Tę historię ciężko było mi czytać jako osobie bardzo wrażliwej i delikatnej, ale też nie mogłam się od niej oderwać. Długo nie zapomnę jej treści, która bardzo mocno wryła się w moje serce.
„Podróż Cilki” to książka o niesprawiedliwości i cierpieniu, o nadludzkiej walce o przeżycie i sile uczuć, które mogą przetrwać nawet najgorsze piekło. Tytuł to hołd dla tytułowej bohaterki i tysięcy niewinnych kobiet, które trafiły na wiele lat do świata, w którym zapomniano, co to człowieczeństwo i dobro. To przestroga, by ludzkość nigdy już nie popełniła błędu wykreowania takich miejsc, gdzie nie ma miejsca na sprawiedliwość i godność.
Książka jest wyjątkowo czytelna, wymowna i szokująca. Doskonale napisana i wyraziście obrazująca rzeczywistość zesłania. Gorąco polecam jej lekturę.

środa, 26 lutego 2020

Anna Sakowicz "Niebieskie motyle"


Wydawnictwo Edipresse
data wydania 2020
stron 336
ISBN 978-83-8177-271-6

Nic tak w życiu nie myli jak pozory

Choć nie chcemy w to uwierzyć, choć wydaje nam się to bardzo mało prawdopodobne często żyjemy w świecie pozorów. Za oczywiste przyjmujemy to, co jest nam na rękę, w co jest nam wygodnie wierzyć i przyjmować za pewnik. Pozory mylą jak nic na świecie. Nie raz w życiu bywa tak, że wpędzają nas w ślepą uliczkę. Stawiają pod ścianą i przewracają nasz świat do góry nogami. Jak się przed tym bronić? Pewnie w sprawach oczywistych trzeba być bardziej czujnym, ale tak naprawdę przed pozorami nic nas skutecznie nie obroni.

"Niebieskie motyle" to najnowsza powieść Anny Sakowicz. Jej głównymi bohaterkami są trzy siostry. Każda z nich jest dorosła i ułożyła sobie życie osobiste. Każda mieszka w innej miejscowości, jedna w innym kraju. Ich kontakty osobiste i wzajemne relacje nie są złe, ale już nie tak bliskie jak wtedy, gdy mieszkały pod jednym dachem. Pewnego dnia okazuje się, że jedna z nich, Gosia znika bez śladu. Rozpływa się niczym duch. Zawiadomione o tym zdarzeniu Ania i Matylda przyjeżdżają do Chełmna. Rozpoczynają się poszukiwania, a wraz z nimi rozpoczyna się odkrywanie tajemnic i sekretów, których jak się okazuje jest kilka. 
Co stało się z Gosią? Czy jej zniknięcie ma związek z jej profesją? Co było przyczyną malowania przez nią motyli w kolorze niebieskim? 

"Niebieskie motyle" to moje pierwsze spotkanie z prozą Anny Sakowicz. Moje wrażenia po lekturze są jak najbardziej pozytywne, a czytanie było prawdziwą przyjemnością. Książka dostarczyła mi wiele przyjemnych chwil, a w trakcie lektury cały czas był obecny dreszczyk emocji, który niesamowicie drażnił  moją ciekawość, co nie ukrywam bardzo lubię. Szybko, właściwie od samego początku dałam się wciągnąć świetnie skonstruowanej fabule, która niesie w sobie mnóstwo niespodzianek. W powieści ciągle coś się dzieje, stale coś się komplikuje. Pozory non stop mylą, a bohaterowie są zaskakiwani. Sprawdza się stara, choć czasem niewygodna prawda, że rzadko kiedy znamy kogoś na wylot, a każdy z nas miewa swoje tajemnice i grzeszki obciążające jego sumienie. Gosia, która wiedzie tylko na pozór uporządkowane życie ma swoje sekrety. Udaje przed całym światem, ale w duszy jest rozbita i rozdarta. Jej poszukiwania odkrywają jej problemy, jej prawdziwe "ja". Zaginiona bohaterka nie jest kryształowa, a jej życie okazuje się skomplikowane. 

Anna Sakowicz napisała świetną książkę, która bardzo szybko omotuje czytelnika i mocno przyciąga jego uwagę. Trudno się od niej oderwać, a nic w jej konstrukcji nie jest przewidywalne i sztampowe. Z treści wieje świeżością i oryginalnością. To nie jest typowa obyczajówka z wątkiem sensacji. Dużo w niej z thrillera i lektury psychologicznej. Jej lektura pozwala na podróż w głąb kobiecej a zarazem artystycznej duszy, która ma swoje zawiłości. 
Tytuł czyta się szybko, a w trakcie lektury odczuwa się niesamowity klimat. Jest w nim coś niepokojącego, coś nerwowego i trudnego do zdefiniowania. Książka z pewnością Was nie znuży i nie rozczaruje. Polecam zapoznanie się z sekretami tajemniczej malarki. Miłej lektury. 

wtorek, 25 lutego 2020

Joanna Jax "Krzyk zagubionych serc"


Wydawnictwo Videograf
data premiery 25 luty 2020
stron 432
ISBN 978-83-7835-733-9
cykl Prawda zapisana w popiołach tom II

Wolność nie zawsze pozwala rozwinąć skrzydła

Nadeszły lata sześćdziesiąte XX wieku. Polska pozornie odetchnęła po koszmarze wojny. Wolność powinna cieszyć tych, co przeżyli, jednak wcale tak nie jest. Nowy ustrój bowiem daje tylko złudne poczucie autonomii, samostanowienia i podejmowania niewymuszonych wyborów. Tak naprawdę kraj jest zniewolony przez wschodniego sąsiada, a owo podporządkowanie jest mocno odczuwalne dla zwykłych obywateli, także bohaterów cyklu Joanny Jax „Prawda zapisana w popiołach”. Historia nadal wyraziście odciska piętno na codziennym życiu. Ustrój, partia i system pętają serca i sumienia ciężkimi okowami, uniemożliwiają postępowanie według tego, co podpowiada rozum, wybieranie tego, co podszeptuje serce. Życie nie oszczędza, zastawia pułapki, daje w kość, rzuca kłody pod nogi. Jak w takiej sytuacji toczą się dzieje poznanych postaci i ich najbliższych?
Szymek Wielopolski, który wykonuje zawód adwokata, nie zaznaje szczęścia w życiu osobistym. Za osiągniętą „małą stabilizację” płaci słoną cenę.
Nela Domosławska, marząc o pracy korespondentki zagranicznej, musi zapomnieć o tym, co mówi jej sumienie, odrzucić wyznawane ideały i podporządkować się obowiązującemu ładowi politycznemu oraz społecznemu. Jeśli chce spełnić swoje marzenia, nie może wychylać się przed szereg.
Błażej Piotrowski dzięki znajomościom i partyjnej nominacji zostaje dyrektorem. To stanowisko, zamiast go nobilitować w oczach własnych i innych, ciąży mu niczym kamień.
Alicja, mimo iż brzydzi się komuny i nienawidzi Sowietów, to dla nich pracuje, by pomóc Igorowi Łyszkinowi. Robi to, by spłacić wobec niego dług.
Mateusz po śmierci Samiry nie może odnaleźć spokoju w swojej duszy.
Kuba po wyjeździe do Londynu marzy o przeprowadzce do Stanów Zjednoczonych – ojczyzny jazzu, który jest jego wielką miłością i pasją.
Joanna Jax po raz kolejny napisała doskonałą książkę. Powieść, w której można zaczytać się bez reszty. Powieść, która jest przepustką do odległych dla młodego pokolenia czasów, a która świetnie pozwala odczuć ich klimat i specyfikę. Nie brakuje tu emocji, niespodzianek i wartkiej akcji, która z łatwością przykuwa uwagę czytelnika. Losy dobrze znanych postaci są rewelacyjnie poprowadzone. Bohaterowie nie wydają się statyczni i bezbarwni – wciąż się zmieniają. Na ich charaktery mają wpływ przeżyte doświadczenia i wydarzenia historyczne, których są naocznymi świadkami. Autorka doskonale obrazuje zmiany ich psychiki, wpływ świata na zachowanie, wybory i decyzje.
Napisać dobrą powieść z historią w tle nie jest łatwo. Stworzyć kilkutomowy cykl, przeprowadzić ciekawie postacie przez wiele lat burzliwych dziejów i nie znudzić czytelnika – to wymagające talentu oraz kreatywności zadanie. Joanna Jax poradziła z nim sobie wyśmienicie. Kolejne spotkanie z lubianymi bohaterami okazało się doskonałą odskocznią od rzeczywistości, ciekawą podróżą w czasie i lekcją historii opowiedzianą na konkretnych przykładach.
Autorka tym tomem udowodniła, że jest dobrą znawczynią epoki, o której pisze, i potrafi świetnie nakreślić słowami świat, który tak gwałtownie zmieniał się w tamtym czasie.
To była naprawdę doskonała książka, z którą mile spędziłam czas. Jestem nią poruszona, a treść wyjątkowo do mnie przemówiła. Z utęsknieniem czekam na kolejny tom serii, a wam koniecznie polecam lekturę tych, które czekają już na was na półkach księgarń i bibliotek. Z pewnością się nie zawiedziecie.



poniedziałek, 24 lutego 2020

Natasza Socha "Zamrożona"


Wydawnictwo Edipresse
data wydania 2020
stron 304
ISBN 978-83-8177-268-6

Nawet najbardziej potulna owieczka ma swoje tajemnice skrywane pod gęstą wełną


Zdrada to temat bardzo często poruszany na kartach literatury kobiecej. Zwykle pisarki piszą o zdradzanych kobietach, które czują się skrzywdzone i oszukane. Rzadziej o kobietach, które zdradzają i zapominają, co to wierność. W swojej najnowszej powieści Natasza Socha również skupia się na kwestii cudzołóstwa, ale czyni to w sposób zdecydowanie oryginalny i nietuzinkowy. Popularna pisarka pisze o zdradzie w sposób odważny i nie owija niczego w bawełnę. Poprzez historię głównej bohaterki dąży do odkrycia mechanizmów, które popychają wiele zamężnych kobiet w ramiona kochanków. Stara się obalić mity na temat wiarołomstwa i niejako usprawiedliwić Julię, a także ukazać problem w pełnym świetle, dokładnie takim, jaki on jest. W powieści zatem nie ma miejsca na tabu, wstyd czy niedomówienia. I to właśnie czyni ją wyjątkową, fenomenalną i naprawdę ciekawą. Czy jest to książka tylko dla pań? Absolutnie nie, płeć silna też powinna po nią sięgnąć, jeśli zależy jej na trwałości związków długodystansowych.
Julia ma czterdzieści dwa lata, męża i troje dzieci. Pracuje zawodowo, stoi na straży domowego ogniska i na pierwszy rzut oka wydaje się typową przedstawicielką pokolenia żon i mam. Ktoś, kto patrzy pobieżnie na jej życie, wyda osąd, że jest szczęśliwa. Niestety tak nie jest. W jej wieloletnim związku, zawartym zapewne z miłości, coś szwankuje. Relacje Julii i jej męża niestety znacząco ostygły. Właściwie to oni żyją bardziej obok siebie niż ze sobą. Każde z nich wykonuje swoje obowiązki i zadania, ale ich wzajemna relacja pozostawia wiele do życzenia. Ich życie seksualne także. Przypadkowo podsłuchana rozmowa powoduje, że nasza bohaterka z czystej ciekawości rejestruje się na portalu randkowym. I tam wśród morza takich samych ofert trafia na tę jedną. Poznaje mężczyznę, który zmienia jej życie, zachowanie i budzi w niej coś, co zostało zamrożone. Przypomina jej, że jest kobietą, która ma swoje potrzeby, które z biegiem lat nie wygasły, a zostały sztucznie uśpione. Julia budzi się niczym niedźwiedź z zimowego snu i na nowo odkrywa własną kobiecość i seks. Do czego doprowadzi ją internetowa znajomość i czy małżeństwo niedoskonałe przetrwa? Lektura tytułu odpowie Wam na wszystkie pytania.
Natasza Socha w swojej najnowszej powieści podjęła trudny i zarazem bardzo delikatny, wielkiej wagi problem, który dotyka wiele par. Wielka miłość, ślub, wzniosłe plany i marzenia, przyjście na świat dzieci nie gwarantują tego, że związek spełni oczekiwania, a uczucie będzie paliło się mocnym płomieniem dzień po dniu. Miłość trzeba pielęgnować, a partnera słuchać. Gdy zaczynamy zaniedbywać wzajemne relacje, przedkładać inne sprawy ponad nie, prognozy wobec wspólnego życia nie będą pomyślne.
Autorka na kartach „Zamrożonej” wykreowała bardzo ciekawą bohaterkę. W Julii wiele kobiet odnajdzie cząstkę siebie. Julia pozornie wydaje się szablonowa, cicha, pogodzona ze swoją rolą, zaszufladkowana w role matki, żony i kobiety dojrzałej, której wobec opinii i wzorców moralnych pewnych rzeczy już nie wypada. To zamraża jej wnętrze, ale pewnego dnia pojawia się promień. Promień bijący od mężczyzny, który przypomina jej, kim była, co w niej drzemie, czego potrzebuje. Internetowa znajomość jest iskrą która powoduje pożar, jest kamykiem, za którym rusza cała lawina. Postać Julii wyjaśnia, co pcha wiele kobiet w ramiona innego mężczyzny niż ten, który stoi u ich boku od lat.
Autorka napisała genialnie, wyraziście i bardzo realnie o przesłankach, które prowadzą do niewierności. W fabule wszystko jest ze sobą połączone i logiczne. Sprawdza się scenariusz, że nie ma reakcji bez akcji. Książkę czytałam zaciekawiona, jak zakończy się ta historia. Czy zakończenie, które wybrała Natasza Socha, jest szczęśliwe? To dla mnie temat do dyskusji. Jedni mogą uznać je za happy end, a inni za rozwiązanie, które podpowiada rozum i logika.
O tej powieści mogłabym pisać i rozmawiać godzinami. Jest bardzo wymowna, bardzo treściwa i niezwykle mądra. Szczera, prawdziwa i mająca wiele wspólnego z realnym życiem. Autorka nie ocenia swoich bohaterów, nie używa kategorii dobra czy zła. Nic w tej książce nie jest czarne lub białe. Wszystko jest autentyczne, klarowne i dobitnie ukazane. I to właśnie jest największym atutem tego tytułu, choć ma on jeszcze bardzo wiele plusów.
„Zamrożona” robi na czytelniku ogromne wrażenie, prowokuje do rozważań, dyskusji i refleksji nad sensem wierności oraz genezą zdrady. Mogłabym jeszcze wiele dobrego napisać o tej lekturze, ale już zamilknę i odeślę Was do książki, którą oceniam w każdej skali na maksymalną liczbę punktów. Ta powieść po prostu nie powinna Was ominąć. Gorąco polecam.

czwartek, 13 lutego 2020

Elizabeth Revol "Przeżyć. Moja tragedia na Nanga Parbat"


Wydawnictwo Agora 
data wydania 2020
stron 240
ISBN 978-83-2683-047-1

Gdy marzenie stało się tragedią

Oni - dwoje ludzi zakochanych w górze, naturze i wolności. Ona - góra, jedna z najwyższych na świecie, mająca status góry mordercy. I marzenie, wielkie marzenie, które okazało się takim, które się spełnia, ale za to spełnienie przyszło zapłacić najwyższą cenę. 

Literatura górska nie jest mi obca. Od lat zaczytuję się w niej namiętnie. To dla mnie inny rodzaj książek. Przy nim doznaję czegoś więcej niż przy innych gatunkach. To przepustka do świata, który mnie ogromnie fascynuje, który w taki sposób, dzięki relacjom wspinaczy mogę eksplorować. Ten tytuł odbiega od standardów, które znajdziemy na półkach księgarni czy bibliotek. To niezwykle osobista książka, która jest niczym spowiedź, która opowiada bolesne przeżycia, bo i takich dostarczają góry. Ale to też książka o pokonaniu trudności, powrocie nie tylko z bezlitosnej góry, ale i powrocie do normalności i opowieść o radzeniu sobie z traumą oraz ze stratą, która miała miejsce dzięki podążeniu za marzeniem. 

Czytając słowa Autorki poczułam wobec Jej osoby ogromną więź, zrozumienie, współczucie. Elizabeth stała mi się bliska, w pełni docierało do mnie to, co czuła. Góra okazała się zaborcza i bezlitosna, bo zabrała nie tylko ludzkie istnienie, ale i spokój. Dociekliwi mogą szukać w tej sytuacji winnych, mogą oskarżać o poddanie się gorączce szczytu, zdobycia go za wszelką cenę. Czy to coś zmieni? 
Eli godzina po godzinie relacjonuje przebieg ataku szczytowego. Ten czas dzieli się na trud wspinania, tragedię, która zaczęła się na szczycie i walkę o przeżycie. Autorka pokazuje jasno i wyraziście jak wspaniałą jest kobietą, jak dobrą była partnerką w górach dla Tomka Mackiewicza. Jak bardzo przeżyła dramat, który miał miejsce gdzieś tam, wysoko, gdzie jest kraina uboga w tlen. 

Rzadko zdarza mi się czytać książkę i jej nie oceniać w kategoriach dobra czy zła. W tym wypadku jakakolwiek ocena jest nie na miejscu. Bo w tym tytule chodzi o wyrzucenie z siebie przeżyć, emocji, oczyszczenie się. Myślę, że spisanie tych faktów pomogło himalaistce w powrocie do normalności, było ulgą i rodzajem terapii. My czytelnicy jesteśmy jej świadkami. A spisane słowa są tym cenne, że płyną z serca i są bardzo, bardzo szczere. Revol nie chodzi o rozgrzeszenie, ale wyznanie prawdy. Pokazanie jak bywa naprawdę w górach wysokich, gdzie romantyzm miesza się ze sportem, walką o każdy oddech i przeżycie. Dopiero zrozumienie świata o którym mowa pozwala na zrozumienie ludzi, którzy go eksplorują. 
 Lekturę czytałam z wielką uwagą, wzruszeniem, szacunkiem dla wszystkich wymienionych w niej osób. Na swój osobisty sposób przeżywałam to, co miały uzmysłowić słowa. To było dla mnie wyjątkowe doświadczenie. Jestem pod ogromnym wrażeniem, w pełni rozumiem zachowanie Elizabeth, podziwiam ją za charakter i każdą decyzję. 
Jeśli chcecie zrozumieć co czują ludzie gór sięgnijcie po ten tytuł. Nigdy go nie zapomnę. 

środa, 5 lutego 2020

Kristy Cambron "Motyl i skrzypce"


Wydawnictwo Znak
data premiery 12 luty 2020
stron 384
ISBN 978-83-24-060-040-5

Płyną łzy i płacze serce

Jedna powieść, dwie przestrzenie czasowe, dwie powiązane ze sobą historie, morze emocji i wzruszenia. Tak najkrócej można opisać powieść Kristy Cambron, którą przeczytałam w dwa wieczory roniąc morze łez. Po skończeniu czytania treść tego tytułu nadal mnie nurtuje, nadal szaprie moją duszę. Tak, nie mogę przestać myśleć o losach utalentowanej skrzypaczki Adele i jej ukochanego Vladimira, którym przyszło żyć i kochać w czasach, kiedy ziemia stała się piekłem. 

Gdy się poznali połączyła ich miłość na przekór ludziom i światu, muzyka oraz chęć pomocy wiedeńskim Żydom. Za swoje czyny trafili do obozu koncentracyjnego. Rodzina Adele wyrzekła się jej. Ojciec, wysokiej rangi generał Trzeciej Rzeszy wydał wyrok na własną córkę bez wahania. Ale na ich drodze pełnej cierni, zła i cierpienia stanął jeszcze ktoś, kto ich chronił, ktoś, kto się nimi opiekował, ktoś, komu zaufali. Bóg, który nie pozostał obojętny na ich prośby i błagania. 

Kilkadziesiąt lat później, Serę i Williama łączy chęć odnalezienia pewnego obrazu. Portretu młodej kobiety, więźniarki, który ma być kluczem do pewnej istotnej sprawy. Te dwie historie mają współny mianownik, a odkrywanie przeszłości okazuje się bardzo cenną życiową lekcją z której płynie wiele dobra, tragizmu i miłości. 

Po lekturze tak wybitnej książki, tak wymownej powieści, tak mocno wzruszającej prozy trudno zebrać myśli, trudno opisać słowami co czuje serce i dusza. To nie jest moje pierwsze spotkanie z literaturą obozową, bo miało ono miejsce gdy miałam zaledwie 12 lat. Niemniej jednak każdy kontakt z takimi książkami mocno mną targa. Wyzwala niesamowitą zadumę nad tragizmem setek tysięcy ludzi, którzy trafili do obozów i utracili swoją tożsamość na rzecz wytatuowanych numerów. Nic nie usprawiedliwia takiego bestialstwa, takiej zbrodni. Ale nawet w piekle tli się nadzieja i mieszka dobro. Doświadczyła tego młodziutka Adele, której świat w mgnieniu oka zmienił się nie do poznania. A jednak nawet tak wielkie zło nie złamało jej, a muzyka oraz miłość okazała się lekiem na całe zło. 

"Motyl i skrypce" to książka, która wiele uczy, wiele uświadamia, wiele pokazuje. Jest niczym żywy obraz, który niezwykle wyraziście dotyka i uświadamia piekło obozowego życia, okrucieństwo nazizmu i życia za murami Auschwitz. Czytając dosłownie zamierałam, a żywe obrazy przesuwały mi się przed oczyma. Czułam to, co Adele. Bezgłośnie łkałam świadoma ogromu tragedii, która bezlitośnie dotykała ludzkość. Oprócz tego, że tę powieść przeczytałam ja ją przeżyłam. Jej treść wypaliła znamię w mojej duszy. 

Powieść jest napisała rewelacyjnie. Jej lektura momentami okazuje się trudna, że względu na nadmiar ładunku emocjonalnego zawartego na poszczególnych stronach. Taka była niestety prawda o obozowym życiu, które biło bezlitośnie po twarzy. Po lekturze która była niczym rekolekcje poczułam wdzięczność za dar życia w pokoju, za to, że nie musze borykać się z piekłem wojny. 
Gorąco polecam przeczytanie tej książki wszystkim bez wyjątku, a zwłaszcza młodym czytelnikom, którzy nie mają już bezpośredniego kontaktu z wojennym pokoleniem, które wymiera. Niech tytuł trafi i przemówi by nigdy więcej w historii żadna młoda dziewczyna nie musiała borykać się z tym, co dotknęło Adele.