wtorek, 22 lipca 2025

Katarzyna Majewska-Ziemba "Zapach bajgli z makiem"



Wydawnictwo Replika 
data wydania 2025
stron 400
ISBN 978-83-68364-77-4
Cykl Lwowska Opowieść 
Tom III

W życiu można zrezygnować z wszystkiego oprócz marzeń!

W oku kręci się łza, a w sercu czuć tęsknotę, że to już, że przeczytałam wszystkie tomy niezwykłej trylogii, która zamieszka w moim sercu na zawsze. Są tego dwa powody. Po pierwsze to literacki majstersztyk, to jedna z najlepszych sag jakie miałam okazję przeczytać a po ten gatunek sięgam najczęściej jak mogę. Po drugie moje korzenie po kądzieli są też z Kresów Wschodnich, a moi dziadkowie to członkowie tego samego pokolenia co bohaterowie powieści. Odkrywając ich dzieje przed oczami stali mi moi krewni, którzy też musieli pożegnać województwo lwowskie i porzucić dom by "iść za Polską". W życiu tego pokolenia oprócz traumy wojny była jeszcze trauma związana ze zmianą granic i poszukiwaniu nowego miejsca na ziemi. 

Wojna nareszcie się skończyła. Jej potwór zmienił świat na zawsze. Starą rzeczywistość pogrzebał pod gruzami, zabrał życie jednym, innych skazał na inny świat i utratę tego, co dla nich ważne, kochane i rodzinne. Rebeka przetrwała czas wojny i holocaustu dzięki ukrywaniu się. Jednak z chwilą nastania pokoju jej życie zmieniło się na zawsze. Na świat przyszła jej córeczka, jednak ten fakt nie był chwilą szczęścia. Reba pełna trudnych wojennych wspomnień bała się o dziecko i chciała je ukryć przed światem. Dopiero działania brata uświadomiło jej jaki skarb zyskała w osobie malutkiej Wandzi. Decyzje odnośnie zmiany granic wymusiły na bohaterach którzy przeżyli emigrację. Reba chciała jak najszybciej odnaleźć swojego ukochanego Michała Kawkę, który po udziale w Powstaniu Warszawskim musiał się ukrywać. Gdy do lwowskiej kwatery zapukał Dawid zapadła decyzja o wyjeździe do Krakowa. Codzienność w dawnej stolicy Polski okazała się jednak bardzo trudna i nieprzyjazna, a radzieccy sąsiedzi przyprawiali o ból głowy swoim zachowaniem. Jak poradzili sobie bohaterowie bez ukochanego Lwowa wobec brutalnego nowego porządku i ustroju? Czy wyrwani z rodzinnego gniazda mieli szansę na szczęście i stabilizację? Czy tęsknota za małą ojczyzną pozwoliła im normalnie żyć i cieszyć się nową rzeczywistością?

Ta książka jak i poprzednie tomy to miód na czytelnicze serce, to literacki geniusz i mistrzostwo w swoim gatunku. To niezwykła opowieść o czasach i pokoleniu, któremu życie położyło wiele kłód pod nogi. Oni byli jednak niezwykle dzieli i mocni. Nie poddawali się, a gdy przyszło zwątpienie podawali sobie nawzajem pomocne dłonie. Nie mieli psychologów, leków na poprawienie nastroju, nie korzystali z terapii. Wiedzieli, że muszą przetrwać i oswoić nową, jakże inną, rzeczywistość. Odnaleźć spokój mimo tęsknoty, która zadomowiła się w sercach na zawsze. Opisane na kartach książek postaci są przepiękne. Wyraziste, realne, z krwi i kości, które budzą podziw, szacunek i uznanie. Pokolenie tułaczy bez taryfy ulgowej, wyrwane z rodzinnego miasta, ścigane i szkalowane, ale też mające w głębi duszy marzenia i uczucia. Nie sposób ich nie kochać i bić im brawo, że nie stracili człowieczeństwa i dobroci mimo koszmarów jakie ich dotknęły. 

Powieść czyta się rewelacyjnie, a treść wyciska łzy, dotyka i otula. Po lekturze budzi się w sercu wiara w dobro, które złu się nie ugina, w przyjaźń i pomoc, w głębokie i bezinteresowne ludzkie relacje. To tytuł który dodaje siły w chwilach zwątpienia, budzi nadzieję, że mimo wszystkiego wokół nie wolno jej tracić ani zgubić. Cała seria wyrywa z realnego świata, przykuwa do innej rzeczywistości, pozwala odkryć inne życie, którego już dziś nie ma. Świat braków i trudów, który trzeba oswoić. To wyjątkowo przemawiająca historia, to zapis realnej przeszłości połączony misternie z literacką fikcją, który dokumentuje trudny czas. 
Moi Drodzy! Jeśli szukacie wyjątkowej serii, jeśli macie ochotę na powieść z historią w tle, jeśli chcecie poznać niezwykłe postaci i zajrzeć do przepięknego Lwowa, który dziś już taki nie jest zagłębcie się w trzy tomy Lwowskiej Opowieści. Czytelnicze niebo zagwarantowane. 
Moja ocena 
1000000 /10. 



 

poniedziałek, 21 lipca 2025

Katarzyna Hewa "Kwiaty zimnej wiosny"



Wydawnictwo Replika
data wydania 2025
stron 336
ISBN 978-83-68364-56-9

Prawdziwie kochać zawsze warto! 

Jeśli szukacie książki, która totalnie oderwie Was od rzeczywistości, jeśli chcecie zapomnieć o tym co tu i teraz, jeśli potrzebujecie naprawdę nietuzinkowego i porywającego tytułu to dziś mam dla Was taką właśnie powieść! Fenomenalną i genialną, która odbiega od sztywnych ram, która wdziera się mocno do czytelniczego serducha i nie daje o sobie zapomnieć. By znaleźć się w czytelniczym niebie cofnijmy się w czasie i przestrzeni. Fabuła zaprowadzi nas do carskiej Rosji i początku XIX wieku. 

Jest niespokojnie i w Europie i w Rosji. Dekabryści chcą przewrotu i szykują zamach stanu.  Zbyt wielki ucisk niskich warstw społecznych powoduje bunt i niezadowolenie. Na tle burzliwych wydarzeń historycznych rozgrywają się też osobiste dramaty. Wiele z nich dotyczy kobiet, które są bezwolnymi marionetkami w rękach ojców i mężów. Ich los był z góry przesądzony, a wszelki bunt skazany na porażkę. I jak zawsze, od dawna do dziś, inność była piętnowana i wyśmiewana. Ale były i silne kobiety, które cierpiąc uparcie walczyły o swoje szczęście. Poznajcie jedną z nich... 

Luiza przyszła na świat w rodzinie, która dość niedawno doszła do pieniędzy nie mając znamienitej przeszłości. Była tą inną, tą brzydszą, tą gorszą z córek i jej przyszłość została oddana w ręce tyrana za pieniądze. Jej małżeństwo nie miało na celu jej szczęścia a o miłości ta wyjątkowa dziewczyna mogła zapomnieć. Mąż, gdy przybyła do majątku jego i jego rodziców, patrzył na nią wyłącznie z nienawiścią i odrazą. To nie ją miał poślubić, a jej siostrę, która była bardziej klasycznie urodziwa. Dla Luizy zaczął się bolesny koszmar, ale i tam wśród piekła znalazła bratnie dusze i prawdziwe uczucie. Doznała przemocy fizycznej i psychicznej, ale i odczuła przyjaźń i gorącą miłość. Czy dane jej było uwolnić się od piekła jakie zgotowali jej teściowie, rodzice i mąż? Poznajcie tę historię, która jest niezwykle piękna i wzruszająca! 

"Kwiaty zimnej wiosny" czyta się na jednym wdechu. Tu wszystko kusi by nie odkładać książki i brnąć w fabułę która jest pełna niespodzianek. Tu wszystko jest prawdziwe, nieoblane lukrem i realne, co dodaje historii smaku i przyciąga mocno czytelnika. Tu nie ma miejsca na sztuczność, a łzy pojawiają się przy pewnych scenach naturalnie. Ta książka to hołd i refleksja nad losami tysięcy kobiet w przeszłości. Luiza jest ich symbolem. Bite, głodzone, poniżone muszą się ugiąć, ale nie depczą same siebie chociaż depta ich świat. Ich słabość staje się ich siłą, ich łamanie buduje ich niezłomność. Luiza cierpi, ale wciąż ma marzenia, wciąż jej serce bije mocno i mimo zimna nie zamarza. Jej losy wzruszają, ale i uczą by mieć w sobie siłę mimo trudności. Autorka cudownie i wyraziście, z aptekarską dokładnością opisuje tło w jakim rozgrywa się akcja, oddaje klimat tamtej Rosji, która chwiała się w posadach. Przez opisy czuć niepokój, czuć rosyjską zimę, tamte realia i mentalność ludzi do których przemawiały przeróżne mity. Pokochałam Luizę jak rzadko którą bohaterkę, jak siostrę, jak kogoś kogo znam od lat. Polubiłam jej charakter, jej siłę i chęć walki. Zaimponowała mi swoim postępowaniem i wyborami. 

Ta powieść była niczym cudowna wycieczka do przeszłości i miejsc, które marzę by zobaczyć na własne oczy. Podczas czytania było bardzo dużo emocji, ale i buntu, złości i łez w moich oczach. Zakończenie powaliło mnie na kolana i nie spodziewałam się takiego rozwiązania. Cóż dodać... Ta powieść jest bez wad i literackich potknięć. Jest fascynująca i nie można przeczytać jej obojętnie, nie można jej tak po prostu odłożyć na półkę. Bardzo gorąco polecam Wam jej lekturę. Na pewno się Wam spodoba.  



 

wtorek, 15 lipca 2025

Natalia Pożarowszczyk "Zaślepienie"

 


Wydawnictwo Axis Mundi
data wydania 2025
stron 652
ISBN 978-83-8394-979-6
Cykl Perspektywa 
tom I

Gdy małżeństwo powoduje ślepotę...

Przeczytałam grubą powieść, która mocno dała mi do myślenia. Choć jestem w innej sytuacji niż główna bohaterka wiem, że ślepota w związku może pojawić się w każdym momencie i zawsze należy zrobić wszystko co w naszej kobiecej mocy by jej nie ulec. Bo ona jest niczym kataklizm i rujnuje. A przemoc niejedno ma imię... Krąży stereotyp, że przemoc to patologia, bieda, brak pieniędzy i podstawowych rzeczy, siła i przekroczenie nietykalności cielesnej. Jednak jest jeszcze inna przemoc, która nie pozostawia śladów na ciele. Nie ma siniaków, nie ma widocznych ran, ale są rany wewnątrz, które mogą długo się nie goić i mocno krwawić miesiącami. Bo duszy nie widać, ale ona może cierpieć równie mocno jak pobite ciało...

"Zaślepienie" to tytuł napisany w imieniu kobiety na pozór idealnej, mądrej, wykształconej i spełnionej. Ona ma męża, który jest przystojny i świetnie zarabia jako prawnik. Ona ma talent i spełnia się w pracy jako fotografka. Ona ma piękne mieszkanie w świetnej lokalizacji. Ona może czuć się szczęśliwa i mogą jej zazdrościć. Tylko czy jest czego? Na pierwszy rzut oka jest, ale gdy poznamy Oliwię Głowacką bliżej, gdy zobaczymy, co dzieje się w jej głowie to już obraz zmieni barwy i nie będzie tak słodko różowy. Za zamkniętymi drzwiami mieszkania z małżeństwem mieszka totalnie inna rzeczywistość, która jest okropna i powoduje, że ściany rodzinnego gniazdka stają się kryminałem. Tam bezwzględnie rację ma tylko on, tam on rozdaje karty i czuje się wszystkomogącym Bogiem. Jego sposób bycia, a tym samym rządzenia, jest autorytarny. Tam nie ma zlituj się. Tam jest złota klatka, która nie ma otwartego wyjścia i dusi ciężarem krat nie dając rozwinąć skrzydeł. I nagle w życiu młodej kobiety pojawia się ktoś, kto widzi co jest grane i w jakich realiach żyje Oliwia. Czy nadchodzi czas na walkę o szczęście i poszukiwanie klucza do owej krępującej klatki skoro pojawia się coś jeszcze - ciąża? 

Książka ma niesamowity ładunek emocjonalny i porusza bardzo trudny problem. Problem ten przez lata był oczywistością dla kobiet, bo nasze przodkinie były bardzo mocno podległe swoim mężom. Dziś ten problem niestety nie znikł całkowicie. Przemoc psychiczna jest nazwana słusznie po imieniu jako coś złego i zdarza się nawet pod dachami osób wykształconych i uważanych za wzory do naśladowania. Oliwia w rękach męża ma być jedynie sterowaną marionetką, która ma się podporządkować. Robić to, nie robić tamto. Mieć taki światopogląd i podejście do życia. Robić to, a zapomnieć o czymś innym. Kochać swoje poczucie bezpieczeństwa, które nieważne, że jest złotą klatką i zabiera wolność. Ważne, że jest i rozciąga parasol na głową kobiety. 
To dobrze, że o tym problemie kobiet się mówi i pokazuje go palcami. 

To nie jest relaksująca i przyjemna lektura. Czytanie chwilami nawet boli, doprowadza do łez i myśli by nigdy nas to nie spotkało. Lektura budzi przeróżne emocje, które są intensywne i łatwo wymykają się spod kontroli. Jeszcze trudniej będzie się ją czytało komuś, kto choć w niewielkiej mierze zmagał się z tym typem przemocy. Dla innych niech będzie przestrogą przed związkiem z osobą, która chce zbyt bardzo kontrolować nasze życie. Książka daje realną odpowiedź do czego jest nas w stanie doprowadzić zbyt mocne zaślepienie, zapatrzenie się w drugą osobę, zbyt mocna utrata kontroli nad własnym życiem. Ten tytuł to przestroga by tego nie robić, by nie dać się zniewolić i zmanipulować komuś, by nie zapomnieć o sobie. 
Tej powieści nie da się ocenić w kategoriach dobra czy zła książka. Z pewnością jest ona cenna i potrzebna, a jej wymowa jest doskonałą lekcją niczym terapia. Nie zdradzę Wam oczywiście zakończenia i wyborów bohaterki, ale dodam, że spodziewałam się jej innego zachowania. "Zaślepienie" to początek cyklu, jestem ciekawa jak Autorka poprowadzi jego dalszą część i z przyjemnością sięgnę po kolejne historie z tej serii. 



środa, 2 lipca 2025

Bożena Gałczyńska-Szurek "Sekrety służącej"

 



Wydawnictwo Replika
data wydania 2025
stron 336
ISBN 978-83-68364-46-0

Zemsta jest nie tylko rozkoszą bogów

Jeśli lubicie najwyższych lotów literaturę obyczajową z historią w tle zapraszam Was do przeczytania nietuzinkowej powieści która przeniesie czytelnika w czasie i przestrzeni do lat nie tak bardzo odległych, a jakże innych! Zawitamy wraz z główną bohaterką na Roztoczu w czasie powojennym, kiedy historia miała status niezwykle skomplikowanej. Z jednej strony skończyła się straszna wojna, z drugiej nastał po niej inny, mroczny czas. Zmienił się ustrój, zmienił się los wielu ludzi. Ci, którzy byli patriotami i bohaterami okazywali się zdrajcami i wrogami narodu. Inni dorwali się do władzy i upajali się nią oraz ... poddaństwem wobec nowego sojusznika. Wtedy był czas na klasowe porządki, ale i na zemstę za wyrządzone zło. Brzmi tajemniczo... Zatem poznajmy pewną piękną kobietę o migdałowych oczach i wybitnej inteligencji, która musi uporządkować swoje sprawy z przeszłości i rozliczyć winnych jej smutku. 

Jest rok 1955. Do Zamościa ze stolicy autobusem przyjeżdża młoda kobieta. Celina zjawia się na Roztoczu za pracą. Z polecenia ma zostać pomocą domową w domostwie wpływowego oficera Urzędu Bezpieczeństwa. Ma zamieszkać w osobliwej willi, zająć pokój zmarłej poprzedniczki i dbać o ład, porządek i pełne talerze. Kapitan Kotarski początkowo nieufnie spogląda na Celinę, ale daje jej szansę, którą ta w pełni wykorzystuje. Jej ręka przywraca idealny porządek, a zgotowane przez nią potrawy okazują się wyborne w smaku. Powoli młoda kobieta wtapia się w życie na prowincji i swoje obowiązki. Usypia czujność otaczających ją domowników i powoli precyzyjnie realizuje swoje cele. Bo ona nie przebywa tam tylko za pracą...

To była wyborna lektura, tajemnicza i mroczna. Pełna sekretów i ludzkich słabości. Fabuła przeniosła mnie do czasów o których jedynie słyszałam z przekazów innych osób i lekcji historii. Tym samym poznałam specyfikę lat powojennych, które wcale nie były słodkie, dla niektórych przypominały koszmar wojny i terror okupacji. Czas powojnia był czasem rozliczeń, które zdecydowanie odbiegały od sprawiedliwości. Autorka w swoje fabule świetnie oddała historyczną prawdę i realia tamtych czasów. Świetnie splotła prawdę historyczną z literacką fikcją. Wyłuskała na światło dziennie prawdę, która budzi strach i dreszcze. Ale też i pokazała do czego zdolny jest skrzywdzony człowiek. 
Bohaterowie są niezwykle wyraziści i charakterystyczni. Każdy z nich ma mocne "ja" i daleko im do papierowych cieni. Każdy ma swoje wady i zalety, każdy w określonej sytuacji pokazuje swoje deficyty i słabości. Czasy są trudne, ale właśnie dlatego świetnie rzeźbią one ludzkie charaktery i odzierają je z maskujących woali. 

Zagadkowość, ciekawe tło historyczne, podłoże psychologiczne - to wszystko sprawia, że tytuł elektryzuje, wciąga, czyta się z wypiekami na twarzy. Tu wszystko jest pokryte mrocznością, ma podwójne dno i nie jest jednoznaczne. Tu prawda bywa zmienną, tu nie można nikomu ufać, a mroczna strona ludzkiej duszy wychodzi na jaw raz po raz. Zakończenie zaskakuje, wiele się w nim dzieje, a wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach. Piękna okładka jest nieco myląca, bo świat w tej książce nie jest piękny. Jest zdradziecki, jest brudny i pełny intryg. Świetny literacki portret wczesnego PRL-u, który daje do myślenia. Tytuł wymaga poznania, bo inaczej ominie Was naprawdę dobra literacka uczta. Polecam z całego serca. 



wtorek, 1 lipca 2025

Przemysław Borkowski "Nie bierz nic z takich miejsc"


Wydawnictwo Czwarta Strona
data wydania 2025
stron 320
ISBN 978-83-6837-091-1

Przeczytaj, jeśli naprawdę chcesz się autentycznie bać


Jestem dość czuła jeśli chodzi o łzy przy czytaniu i dość oporna jeśli chodzi o lęk przy lekturze thrillerów. Owszem, czuję emocje, ale nie wpadam szybko w panikę, nie boję się ciemności czy tajemniczych odgłosów. W myśl zasady, że wyjątek potwierdza regułę przeczytałam powieść, która bardzo mocno weszła w moje myśli i sprawiła, że naprawdę zaczęłam się bać. Zawsze czułam obawy wobec fanatyzmu zwłaszcza religijnego, a lektura najnowszego tytułu pióra Przemysława Borkowskiego potwierdziła, że opętanych przez wizje religijne ludzi trzeba się bać.

Do lektury przyciąga poza opisem wymowna okładka, która zdradza, że religia zagra tu pierwszoplanową rolę. Grafika działa jak magnes i nakazuje otworzyć książkę, a potem już nie ma odwrotu – czyta się jak byłoby się nakręconą zabawką.

Marcin i Dominika prywatnie są parą i prowadzą razem kanał na YouTube poświęcony miejscom, które kiedyś tętniły życiem, a dziś stoją opuszczone. Pewnego dnia udają się w odludne miejsce, gdzie na uboczu wśród lasu stoi kaplica i przylegający do niej kompleks budynków. Przed ćwierćwieczem był tu ośrodek dla trudnej młodzieży uwikłanej w różne nałogi na czele którego stał ksiądz Krystian. To miejsce zamarło, gdy na jego terenie doszło do zbrodni. Ośrodek zamknięto, a winny trafił do więzienia skazany prawomocnym wyrokiem za morderstwo na dwadzieścia pięć lat pozbawienia wolności. Gdy Marcin z dziewczyną odwiedzają tą tajemniczą miejscówkę wieje z niej grozą i złowrogą ciszą. Jej atmosfera dusi i ogromnie przytłacza. Młodzi ludzie na miejscu, na terenie kaplicy znachodzą tajemniczy krzyż inny niż wszystkie na świecie z zaskakującym napisem na jego belce. Mężczyzna wbrew Dominice zabiera krzyż ze sobą do domu i tym samym rozpętuje ciąg makabrycznych wydarzeń, które wciągają go w spiralę kłopotów i pozbawiają kontroli nad swoim życiem. Czy uda się sympatycznej parze wyplątać z koszmarów i pozbyć się męczącego balastu? Czy ich życie wróci na normalne tory? Czy zło zostanie na powrót uśpione?

Ten hipnotyzujący thriller grozy to książka petarda! To jedna z najlepszych pozycji w tym gatunku jaką kiedykolwiek przeczytałam! To kawał znakomitej literatury, który opętuje zmysły czytelnika z mocą wodospadu i przewraca spokój na rzecz książkowej atmosfery. Zło jest mocno namacalne, a temperatura emocji wrze. Wszystko staje się pokryte cieniem, tajemnicze, namacalne i złe. Akcja powieści toczy się bardzo wartko i burzliwie. Wszystko drga i jest kinetyczne. Klimat staje się coraz bardziej gęsty, a treść mrozi krew w żyłach niczym syberyjski mróz. Dzieje się wiele, chwilami nawet zbyt wiele. Dobro umyka a zło przejmuje władzę i kontrolę. Grunt pod nogami się zapada, a mały drewniany przedmiot nadaje rytm rzeczywistości. Przeszłość odzywa się mocnym echem i burzy spokój wielu osób. Zło jest niczym zaraźliwa choroba, która dusi niczym strzyga. Nie widać światełka w tunelu, a koszmar narasta by mocno eskalować i eksplodować na końcu.

Połączenie kryminału z thrillerem wyszło Przemysławowi Borkowskiemu perfekcyjnie. Książka w pełni zasługuje na wielkie brawa i miano bestsellera. Jest wybitna, dopracowana i napisana z aptekarską precyzją. Autor świadomie z każdą stroną podkręca atmosferę i temperaturę wsadzając czytelnika na zepsutą karuzelę, która nie może się zatrzymać. Pozostaje mocno się trzymać i ulec klimatowi, poddać się złu, które gdy wyszło z podziemia szaleje! Czytanie nocą, w czasie burzy daje dodatkowe doznania, które są wyjątkowe.

Wykreowane postaci mają w sobie potencjał i zagadkowe charaktery. Są niczym szmaciane lalki rzucane przez żywioł zła z którym walczą wszystkimi siłami. To nakręca fabułę i sprawia, że od książki dosłownie nie można się oderwać. To świetna propozycja dla tych, którzy są spragnieni mocnych wrażeń i drastycznych scen. Bardzo gorąco polecam lekturę tej książki! Tym razem Borkowski okazał się wybitnym maestrem strachu, musicie mu ulec i poznać tę mroczną historię! Mocnych wrażeń!  




 

sobota, 28 czerwca 2025

Anna Ciarkowska "Sploty"


Wydawnictwo WAB 
data wydania 2025
stron 304
ISBN 978-83-8387-589-7

Życie to nic więcej jak tylko przemijanie


Tekst pewnej piosenki mówi, że - „rodzimy się by żyć, żyjemy by umierać”. Książka „Sploty” jest idealnym uzupełnieniem tej teorii. Gdybym miała powiedzieć jednym słowem o czym ona tak właściwie jest powiedziałabym, że o przemijaniu. Przemijaniu, które trwa, które nigdy się nie zatrzymuje, które ciągnie się od zarania świata i dotrwa do jego końca. Każdy dzień jest drogą ku niemu, każda chwila realizuje jego założenia.

Sploty” to kolejna lektura w serii Archipelagi, która porusza bardzo ważne tematy. Śmiało można powiedzieć o nich, że to tematy ostateczne, smutne i te, które dotyczą każdego człowieka. Każdy z nas ma życie ograniczone barierami czasowymi. Jednym los dał mniej lat, a inni dożywają sędziwego wieku jak bohaterka książki, która prawie doczekała stu lat. Sama ona wie, że kres jest blisko i chce przed śmiercią jeszcze zdążyć napisać swoją ostatnią książkę. W tym marzeniu pomaga jej wnuczka, która nagrywa materiały do zapisania na papierze. Będąc blisko „brzegu” jest to trudniejsze niż by się wydawało, ale tym samym treści do przekazania są wyjątkowe i bezcenne. Co czuje człowiek u kresu życia? Co brzmi w głowie, gdy czas dobiega końca i kurczy się nieubłaganie, szaleńczo przyśpieszając? Wiek dziewięćdziesięciu ośmiu lat zobowiązuje, a zarazem daje pewne przywileje. To olbrzymi bagaż wspomnień – tych bliższych i tych bardzo odległych, które wywołują obrazy z przeszłości, w kolorze sepii, ale i zabarwione wyjątkowymi emocjami. To doświadczenie i perspektywiczne spojrzenie na rzeczywistość, której już nic nie przesłania. To oczekiwanie na „co będzie dalej” i czas podsumowań. To czas nie dojrzewania, a przejrzałości, która jest ciężkim, aczkolwiek produktywnym okresem. Ściany domu opieki w którym znajduje się główna bohaterka słyszą wiele, są niemymi świadkami kresu, ale i życia, które choć gaśnie jeszcze trwa i ma swój smak. W tym czasie wszystko jest ważne i nabiera mocy, ma swoją symbolikę i swój wymiar.

Towarzyszenie osobie u kresu drogi jest wyjątkowym doświadczeniem. Jest i trudne i piękne. Boli, smuci i przestrzega innych by cenić każdy dzień, żyć intensywnie i realizować marzenia, bo koniec może nas niespodziewanie zaskoczyć. To niewątpliwie trudny tytuł, który nie nadaje się na czytadło dla relaksu. Tu słowa mówią bardzo wyraziście, tu wyznania manifestują ostateczne tematy, tu lekturze towarzyszy zaduma, refleksja i dziwny spokój. Tu wzruszenie jest czymś naturalnym jak tlen. Memento mori brzmi w każdym zdaniu. Starość to kres, ale i dopełnienie tego, co było wcześniej. To czas podsumowania, ale i ciekawości co potem?! To czas, który wszystko powoli wszystko zabiera, a daje jedynie okruchy wspomnień.

Sploty” to książka wyjątkowa, nadzwyczajna, mądra i dojrzała. Chwytająca za serce, przygnębiająca i podsumowująca sens ludzkiego bytu. Przemijamy, jak pory roku, jesteśmy kontynuacją poprzednich pokoleń i fundamentem dla kolejnych. Puzzlem w układance, częścią maszyny, jej trybikiem, która pracuje od lat.

To naturalne, że czytaniu towarzyszą łzy, napady lęku czy bezsenne noce. Tego, że przemijamy nie zmienimy, ale możemy żyć lepiej, uważniej, intensywniej. Doceniajmy wspomnienia, chwytajmy małe przyjemności, doceńmy codzienność i tych, którzy nas otaczają. To morał płynący z tytułu, który bardzo wysoko oceniam i polecam. To książka nie tylko do przeczytania, ale i do przeżycia. 




 

niedziela, 22 czerwca 2025

Sylwia Kubik "Córka księdza"



Wydawnictwo Filia
data wydania 2025
stron 320
ISBN 978-83-8402-337-2

Kobiece piekło na ziemi

Jeszcze nie tak dawno, w drugiej połowie XX wieku, w Polsce życie kobiet było usłane różami ale miały one kolce i było ich bardzo, bardzo dużo. Wręcz za dużo i były one w stanie zniszczyć niejedno życie. Tak się niestety działo, a te kolce symbolizowały ludzi, ich mentalność, normy moralne i obyczaje, które potrafiły zabrać tlen niezbędny do życia. Dziś chcę Was zachęcić do przeczytania książki, która opowiada bardzo smutną historię z tamtych czasów - to losy dwóch spokrewnionych ze sobą kobiet, których życie toczyło się pod parasolem cierpienia. Matka i córka zostały przez środowisko skazane, zaszufladkowane i osądzone według bardzo niesprawiedliwych kryteriów, choć wcale na to nie zasłużyły...

Mała wioska gdzieś na Ziemiach Odzyskanych, głęboka prowincja, lata PRL-u - wojna już odeszła, postęp nie przyszedł. Szczyt marzeń to własny dom, praca, dostatek jedzenia - nie dla wszystkich był dostępny. Leokadia po śmierci męża, który wolał bimber niż dbanie o rodzinę, pozostaje na łasce szwagra. Ten jednak nie ma ochoty utrzymywać jej i jej córek więc znajduje im pracę i dach nad głową w jednym z pegeerów. Tam dostają zagrzybiałą izbę, ciężką pracę od rana do nocy przy krowach, świniach, drobiu i na polach. Warunki są bardzo trudne, ale innej opcji nie mają do wyboru. Zosia, jedna z córek zmarłego Benka, jest inna od sióstr. Chce się kształcić, marzy o posadzie w biurze, wyprowadzce do miasta. Matka zamiast tego serwuje jej miejscowego kawalera - brygadzistę i rolę wiejskiej żony oraz gospodyni. To przeraża i odpycha młodą dziewczynę, która z musu chodzi na wiejskie zabawy z niechcianym chłopakiem. Jej życie zmienia się gdy pewnego letniego dnia nad rzeką poznaje letnika, który przyjechał z miasta. Wrażliwa nastolatka ulega urokowi inteligentnego mężczyzny któremu oddaje swe dziewictwo. Gdy skutkiem jednego romantycznego zbliżenia jest ciąża świat Zosi wali się w posadach. Krzysztof panikuje, a zarazem jest pewny, że nie porzuci sutanny i duchownej kariery dla dziecka i wiejskiej panny. Woli dać pieniądze i dzięki nim ułożyć życie dwóch istot, które od tej pory zostają skazane na zły los...

Powieść "Córka księdza" pochłonęła mnie bez reszty. Przeczytałam ją bardzo szybko, ale o wiele dłużej niż lektura zabrało mi uspokojenie emocji, które mną mocno potargały. W trakcie czytania dosłownie we mnie wrzało, dusiłam się z oburzenia na ludzi i czasy, które na szczęście już przeszły do historii. To prawda, że jeszcze nie tak dawno nieślubna ciąża była czymś niewybaczalnym co przyklejało łatkę, zwłaszcza na wsi, na wiek wieków amen. Losy matki i córki były jednym wielkim koszmarem, który praktycznie nie miał końca. 

Autorka wyrysowała słowami dwa kobiece portrety, dwie drogi, jakże inne od siebie, pełne bólu i łez. I matka i córka nie są w życiu szczęśliwe. Jedna źle lokuje uczucia i wskutek takiego wyboru wpada w ręce tyrana, który okazuje się pijakiem i damskim bokserem. Druga wybiera z konieczności drogę konsekrowaną równie wyboistą i pełną poniżeń, cierni i niesprawiedliwości. Żadna z tych dróg nie daje spokoju, stabilizacji, ani nie jest konsekwencją świadomego wyboru. Każda z nich jest piekłem, które rani i nie ma litości. 
Sylwia Kubik odważnie i bez osłon poruszyła trudne tematy. Nie bała się konfrontacji z paskudną prawdą, która dotknęła wiele kobiet. Bo to, że pije i czasem bije było wtedy na wsi czymś normalnym. To, że kobieta pracuje ponad siły było standardem. To, że nie ma wyboru i musi uznać prymat męża było przykazaniem. Te czasy odeszły już w przeszłość, ale na pewno wywarły ogromne piętno na pokoleniach naszych przodkiń. 

To powieść bardzo smutna, refleksyjna, brutalna mająca na celu ukazanie bezwzględnej prawdy. To literackie wspomnienie setek kobiet, które przegrały życie, a o każdy oddech szczęścia musiały walczyć. Ta książka siłą rzeczy zapada głęboko w serce, zatrzymuje w pędzie życia, skłania do zastanowienia nad tym, co było. Trudno z niej mentalnie wyjść, trudno tak zwyczajnie wrócić do naszej rzeczywistości, trudno nie uronić łez nad jej bohaterkami. One zasługują na szacunek, bo mimo wszystko potrafiły się buntować wiedząc, że czeka je porażka. Gorąco polecam skupienie się nad lekturą "Córki księdza". To wyjątkowa pozycja skierowana przede wszystkim do kobiet. Bardzo polecam. 





 

wtorek, 17 czerwca 2025

Max Czornyj "Czas rezurekcji"



Wydawnictwo Filia
data wydania 2025
stron 336
ISBN 978-83-8402-242-9
Cykl Brat Hektor i komisarz Sara Adam
tom II

Prawda wyzwoli nas nawet po śmierci


„Czas rezurekcji” to drugi tom cyklu „Brat Hektor i komisarz Sara Adam”. Tytułowy duet to dość nietypowe połączenie – policjantki i duchownego, który podejmuje się rozwiązania nietypowej, skomplikowanej zagadki. Hektora prosi o to Jego Ekscelencja arcybiskup Stanisław Namysłowski, który jest zaniepokojony tym, co dzieje się w muszyńskim, jednym w Polsce klasztorze Misterystów. Zabytkowy położony na odludziu monastyr kryje bowiem w swoich wnętrzach tajemnice, które wołają o rozwiązanie biorąc pod uwagę prawo zarówno świeckie jak i boskie. W murach pradawnego opactwa dochodzi do makabrycznej zbrodni a na temat mnichów krążą mrożące krew w żyłach plotki. Są oni posądzani o herezje, odejście od nauki Matki Kościoła i uwłaczające stanowi duchownemu zachowania. Pewnego zimowego dnia brat Hektor wsiada w pociąg i udaje się na miejsce. Położona wśród gór Muszyna wita go mroźną zimową pogodą adekwatną do klasztornej atmosfery. W klasztorze zostaje chłodno przyjęty, a to, co tam zastaje przerasta jego wszelkie wyobrażenia. W ciągu czterech dni wszystko się zmienia i bardzo wiele się dzieje, a o monastyrze na górze z pewnością trudno powiedzieć święte miejsce...

Po thriller z religijnym klimatem sięgnęłam pod wpływem ostatniego konklawe i zachwytu wiele lat temu książkami Dana Browna. Zdecydowałam się na twórczość z rodzimego podwórka i powieść Maxa Czornego. Wiedziałam, że to Mistrz sensacji, że pisze dobrze, że jego proza wciąga, ale po lekturze utwierdziłam się że pisze jeszcze lepiej niż myślałam i stać go na genialne powieści, które otumaniają jak narkotyk. Fabuła jest niczym górska rzeka po intensywnych opadach – niezwykle dynamiczna, błyskotliwa, która porywa i bombarduje coraz nowymi niespodziankami. Tu nie ma czasu na zastanowienie, tu trzeba mieć oczy i uszy szeroko otwarte, tu ciągle coś się dzieje, coś wymyka się spod kontroli i powala na kolana. Jest mocno, jest ostro, jest zaskakująco!

Tu namacalnie czuć ostrą walkę dobra ze złem, które atakuje bezlitośnie. Nic nie jest oczywiste, nie ma pewników, a sytuacja zmienia się z minuty na minutę. Zło jest niczym rozszalały potwór w klatce, a brat Hektor okazuje się błyskotliwym detektywem w habicie, który z inteligencją i niesłabnącą wiarą dąży do prawdy.

Ta książka czyta się fenomenalnie. Czas staje, rzeczywistość blednie, świat przestaje się obracać. A to wszystko dzięki klimatowi i tłu, które działają jak magnes. Wszystko co dyktuje nam podczas lektury wyobraźnia staje się namacalne, rzeczywiste, mroczne, niesamowite, złe a zarazem niezwykle mocno pociągające. Zło ma swój czar, jest kuszące niczym rusałka, a sacrum miesza się z profanum. Autor nie ma litości w dawkowaniu czytelnikowi emocji i nie skąpi mocnych wrażeń. W trakcie czytania wszystko wydaje się możliwe, świętość traci swoją otoczkę, a dreszcze przechodzą nas raz po raz rażąc bezlitośnie zmysły. „Czas rezurekcji” to książka nietuzinkowa z wyrazistym przekazem i mocnymi kreacjami postaci, które mają swoje tajemnice, są nakreślone dynamicznie i wyraziście. Tu, w tym tytule niczego nie można być pewnym i nic nie jest oczywiste.

Powieść ma bardzo wiele walorów i jedną wadę – że się kończy. Bo choć zakończenie jest perfekcyjnie nie chce się rozstawać z bohaterami, nie chce się wyjeżdżać z Muszyny tak szybko. Dokładnie tak, szybko przeczytacie ten tom i będziecie już chcieli zagłębić się w kolejny.

Reasumując nie wahajcie się czy przeczytać tę książkę, spójrzcie na mroczną okładkę i bierzcie się za lekturę, która z pewnością Was zaskoczy i na pewno Was nie rozczaruje. To świetna propozycja dla miłośników tego gatunku i tych, którzy lubią lektury oryginalne bez limitu intensywnych doznań.




 

poniedziałek, 26 maja 2025

Katarzyna Majewska - Ziemba "Gorzki smak rosolisu"

 



Wydawnictwo Replika
data wydania 2025
stron 400
ISBN 978-83-68364-33-0
Cykl Lwowska opowieść
Tom II

Można zrezygnować z wszystkiego oprócz marzeń

Z wielką przyjemnością wróciłam do Lwowa, jeszcze przedwojennego, i poznanych wcześniej postaci! Nie mogłam się doczekać by poznać dalsze losy utalentowanej Rebeki! Za sprawą drugiego tomu Lwowskiej opowieści mogłam je poznać. To były wyjątkowe chwile, to była niesamowita podróż do krainy i świata który stał mi się bardzo bliski. Tym razem tylko krótko był on wolny, targały nim niepokoje, ale i one nie powstrzymały toczącego się mimo wszystko życia, Lwowa, Reby i jej bliskich.

Talent Rebeki rozwija się błyskawicznie, a dziewczyna uczy się nowych umiejętności. Zmienia pracę i jeszcze bardziej rozwija słodkie skrzydła. Opracowuje receptury pralinek, lodów i likierów. Współpracuje z najlepszymi, publikuje w prasie swoje przepisy - staje kimś znanym i cenionym. Ale za plecami jej i całego świata czai się niebezpieczeństwo, która zagraża coraz mocniej i bardziej. Nastroje za sprawą zdarzeń i wiadomości robią się coraz bardziej minorowe. Czuć, że wojna mimo wszystko wybuchnie. Nikt jednak nie przypuszcza, że będzie gorsza niż poprzednia i dosłownie zdemoluje rzeczywistość przewracając ją do góry nogami. Ludzie gromadzą zapasy, ceny rosną a Reba robi to samo i z niepokojem patrzy w przyszłość. Najpierw wkraczają Rosjanie, przy których Żydzi są w miarę bezpieczni, ale po nich nastaje okupacja niemiecka, która okazuje się prawdziwym piekłem. Rebeka doskonale wie, co grozi jej rodzinie. Dzięki pomocy oddanej przyjaciółki podejmuje pracę w niemieckiej jadłodajni. Kolejnym ciosem wobec Żydów jest stworzenie getta. Baruch i jego rodzina nie mają innej opcji jak zmiana adresu... Czy uda im się przetrwać? Czy przeżyją wojenną zawieruchę, która przecież kiedyś musi się skończyć? Czy nowe uczucie jakie kiełkuje pomiędzy młodą dziewczyną a Michałem będzie miało szansę trwać? Zapraszam do lektury, która jest równie piękna jak tom pierwszy, ale o wiele smutniejsza...

Kolejna książka Katarzyny Majewskiej - Ziemby jest tak samo zachwycająca i wybitna jak jej poprzedniczka. Czyta się ją z ogromnym wzruszeniem i łzami w oczach. Jest w niej ogrom przeciwności, mnóstwo drastycznych scen, które składały się na wojenną mozaikę ostro godzącą w ludzkość. Rebeka i jej rodzina oraz przyjaciele muszą radzić sobie z koszmarną rzeczywistością, która nagle ich otacza swoimi mackami. Codziennością stają się problemy z żywnością, opałem, pracą, nękają aresztowania i wywózki, prześladowania i represje. Nikomu nie jest łatwo, następuje kryzys wartości, ale nawet w tym pozbawionym kręgosłupa moralnego świecie Rebeka nie traci marzeń i ma mnóstwo nadziei. W jej umyśle brzmi myśl, że to tylko stan tymczasowy, że to, co złe kiedyś minie i zły sen się skończy. Otaczają ją dobrzy ludzie, którym może ufać i gdzieś po drodze rodzi się nowe uczucie, totalnie inne niż to poprzednie. Rebeka dojrzewa, dorasta, brnie przez trudną codzienność, zmienia się. 

Ta treść to lwowski obraz wojennej zawieruchy, która jest zarazem wojną złożoną z dwóch okupantów. Akcja nie toczy się szybko, poszczególne sceny opisane są dokładnie i z precyzją w tempie slow motion po to, by w pełni zobrazować ówczesną rzeczywistość. To lektura ze smutnym wydźwiękiem w której drzemie nadzieja. Autorka nie skąpi w wymalowanych słowami scenach emocji i bolesnych obrazów co wywołuje łzy. Książka niesie też motto, by mimo wszystko nie zabijać własnych marzeń i planów, by się nie poddawać, by nie ulegać przeciwnościom losu, ale trwać przy swoim i czerpać z tego siłę. Rebeka uczy cierpliwości, uczy wybaczania, uczy wytrwałości. To piękna postać, to dziewczyna z krwi i kości pełna marzeń i motywacji dla świata. 
Wspaniale czytało mi się tę powieść. Żyłam jej treścią, chłonęłam tę lekcję historii, przeżywałam ją nie jak literacką fikcję, ale namacalną rzeczywistość. Bardzo gorąco polecam Wam ten tytuł. Z pewnością Was pochłonie od samego początku. 



niedziela, 25 maja 2025

Agnieszka Lis "Ocalenie"


Wydawnictwo Filia
data wydania 2025
stron 408
ISBN 978-83-8357-999-3

Piętno wojennego piekła boli na zawsze


Wśród morza książek zalegających na księgarskich półkach są takie, które na duszy wrażliwego czytelnika wypalają piętno pozostające na zawsze, a o lekturach tych po prostu nie da się zapomnieć. Do tego wyśmienitego grona z pewnością zaliczę kolejną w dorobku Agnieszki Lis powieść, która doprowadziła mnie tak samo do oceanu łez, jak i do czytelniczego nieba. Nie wiem czy uda mi się wyrazić słowami jej geniusz, ale to jedna z najbardziej wyjątkowych książek z kręgu literatury wojennej, która opowiada o tym koszmarnym czasie z perspektywy dziewczynki – sieroty, którą wychowuje sierociniec.

Ewa, bo tak ma na imię główna bohaterka, przychodzi na świat w więzieniu. Jest rok 1928. Jej matka skazana na karę pozbawienia wolności z miłością czeka na narodziny córki, a gdy to ma miejsce czule się nią opiekuje i otacza głęboką miłością. Zgodnie z przepisami może się nią zajmować do drugiego roku życia a potem musi oddać ją do sierocińca. Tak się dzieje i mała Ewa trafia pod opiekę pani Wandy, która jest bardzo oddana swojej pracy. Ewa jest dzieckiem wyróżniającym się z gromady. Budzi sympatię, jest inteligentna i zaradna, choć ma swoje zdanie i potrafi pójść swoją drogą. Jest lubiana przez personel i inne dzieci. Jej dorastanie i dzieciństwo burzy wybuchająca wojna, która zamienia codzienne życie w koszmar. Jednak Ewa nie załamuje się i stara jak najlepiej radzić sobie w piekle w jakim się znalazła. Nie traci optymizmu i elastycznie przystosowuje się do nowej, trudnej sytuacji. Dziewczynka podobnie jak inne dzieci z bidula jest coraz mocniej doświadczana przez los...

Jestem ogromnie wdzięczna Autorce za napisanie tak fenomenalnej historii i losowi, że dał mi możliwość przeczytania i zrecenzowania jej. Ona jest tak piękna, jak trudna i jak mocno dotyka czytelniczego serca. W trakcie lektury płyną łzy, a pomysł pokazania wojny oczami dziecka sieroty poturbuje każde serce. Agnieszka Lis bez ogródek ukazuje brutalne oblicze okupacji – pobicia, aresztowania, szykany, terror, ale i walkę z okupantem prowadzoną przez różnych ludzi na różne sposoby. Mała Ewa też ma w niej udział, podejmuje, może nie w pełni świadomie, ryzyko chcąc przyczynić się do klęski okupanta. Wojna zabiera jej beztroskie dzieciństwo, dotyka głodem, strachem o jutro, zmusza do szybszego dojrzewania, kształtuje charakter bezlitośnie, ale też sprawia, że mała dziewczynka wyrasta na dzielną, odważną i charakterną nastolatkę co pokazuje koniec książki. My czytelnicy śledzimy ten proces, a ona sama potwierdza tezę, że co nas nie zabije, to nas wzmocni.

Książka w pewnych momentach rozdziera serce – szokuje ogromem zła, ale i otula mocą dobra, które kiełkuje również w trudnych czasach. Poszczególne sceny wywołują przeróżne emocje, dotykają wyraziście i bez litości uświadamiając jakim tak naprawdę ten okres był czasem i czego wymagał od ludzi. Konspiracja, działania skierowane w różny sposób przeciwko wrogowi kontrastują ze złem, a tym samym pokazują świat tamtej rzeczywistości. Nie będę zdradzać Wam za wiele z treści, ale dodam, że najlepszą częścią powieści jest jej zakończenie. Tak, trudno w to uwierzyć, ale kilkadziesiąt stron tytułu czytałam przez fontanny łez, a wydarzenie historyczne jakie miało miejsce zostało ukazane bardzo szczegółowo, plastycznie i tak, że wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach. Tej książce nie sposób się oprzeć! Nie można jej przeczytać bez zaangażowania całego siebie, nie można jej treści przyjąć obojętnie i szybko o niej zapomnieć. Ona z siłą wodospadu wrywa się w duszę i jest niczym najlepsza lekcja historii.

Agnieszka Lis stworzyła kolejną powieść wartą zachwytu i aplauzu. Pokazała kunszt swojego talentu i wyjątkowy obraz wojny. Pokazała wpływ koszmaru na ludzkie dusze, udowodniła, że zło nie jest w stanie zabić człowieczeństwa i uczuć wyższych w tym miłości. Tym, którzy tak jak ja zakochają się na amen w tej opowieści, dodam, że historia Ewy będzie miała ciąg dalszy. Zatem ja będę z niecierpliwością wyczekiwać kolejnego tomu i polecać każdemu przeczytanie „Ocalenia”.




 

wtorek, 20 maja 2025

Ewelina Ślotała "Mężczyźni Konstancina"



Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania 2025
stron 176
ISBN 978-83-8391-140-3
seria Tajemnice Konstancina tom V

Samce w akcji czyli konstancińska patologia po męsku


Są w swoich oczach bogami. Czują się jak gwiazdy na Olimpie. W końcu odnieśli sukces i mają się czym pochwalić. Ich konta mają wiele zer, ich firmy świetnie prosperują, ich interesy idą jak z płatka, ich dzieci są niezwykle zdolne, a ich żony to prawdziwe piękności. Czego chcieć więcej? Z racji tych osiągnięć wydaje im się, że wszystko im wolno, że prawo ich nie obejmuje, a oni sami zasługują wyłącznie na to, co na tym świecie najlepsze. O kim mowa? O mieszkańcach Konstancina, którzy mają piękne posiadłości i życie słodkie jak najlepszy miód. Tylko czy to aby nie przerysowana opinia a oni sami czy nie są pozornymi ideałami płci silnej?

Temat uważany jako tabu łamie w swojej ostatniej książce nieżyjąca już Ewelina Ślotała, a tytuł to piąty tom poczytnej serii Tajemnice Konstancina. Na jej treść składają się jak w poprzednich tomach dwa przeplatające się wątki. Jeden z nich to losy kobiety, która wraz z córką wyrwała się z objęć konstancińskiego mężczyzny, a drugi to charakterystyka takiż mężczyzn, którzy błyszczą sukcesem choć na ich sumieniu nieprawości i grzechów nie brakuje.

Główna bohaterka tej serii – pewna konstancińska żona odchodzi od męża i cieszy się wolnością, właściwie to się jej uczy na nowo. Ma za sobą traumy i lęki, które nadal zakłócają jej życie. Chwilami czuje się tak mocno przybita, że ma ochotę się poddać. Wszelkie wysiłki podejmuje z myślą o córce, która dosłownie trzyma ją przy życiu. Zmienia otoczenie i przeprowadza się do Poznania, gdzie wynajmuje piękny dom blisko natury. Gdy zapada na grypę prosi matkę o pomoc w opiece nad dzieckiem. Dopada ją depresja i stany lękowe. To matka podpowiada wejście w terapię i podsuwa kontakt do świetnej terapeutki. Czy to pomoże zapomnieć o koszmarach z przeszłości i mężczyznach, którzy u jednych budzą zazdrość a u innych odrazę?

Wiele kobiet weszłoby w relację z tak bogatym partnerem bez wahania, ba czułyby się jak po wielkiej wygranej. Bycie żoną obywatela Konstancina to już byłby sukces na miarę Oskara, pytanie czy naprawdę warto poślubić kogoś takiego?

Złota klatka to pojęcie symboliczne. Na początku jest pięknie i kolorowo, ale panowie z Konstancina szybko się nudzą i chcą zmian. Owszem bywają dobrymi ojcami, dbają o dzieci, ale nieobca im przemoc, nałogi i wulgarne zachowanie. Lubią szpan i bycie na świeczniku. Lubią błyszczeć w towarzystwie, być podziwianym i czuć się królami świata. Cenią dobre stroje, pięknie urządzone rezydencje, ale są w stanie sprać żonę na kwaśne jabłko, mieć kochanki na boku, a wierność jest dla nich nudna. Taki obraz mężczyzn sukcesu rysuje na kartach książki Autorka, która nie boi się pisać odważnie i wyraziście. Tu nie ma zasłon i kurtyn. Tu jest wszystko opisane jak na dłoni. Tu opadają maski i widać co się tylko pozornie błyszczy. Tytuł szokuje i świetnie uświadamia jak bardzo sukces i pieniądze mogą zawrócić w głowie.

Tom V serii nie odbiega w konstrukcji od swoich poprzedników. Jest równie ciekawy, elektryzujący i szokujący. Obnaża cały blichtr osady bogaczy, którzy mają pełne konta, ale nie zawsze klasę i gust. Czują się ponad innymi, a tak naprawdę są niewolnikami pieniędzy i opinii innych o nich. Żyją nie tak jak chcą, ale bo tak wypada. Bo wypada się pokazać, trzeba czymś jeździć i gdzieś bywać. Trzeba mieć to i owo, znać tego i tamtego, wypoczywać na oczach widowni z Instagrama. Miarą spokoju jest to co powiedzą, zobaczą i napiszą inni. Wolność po konstancińsku cierpko smakuje i bywa złudzeniem. Ta wycieczka do świata bogactwa była ciekawym doświadczeniem. To była przygoda w rzeczywistości, która jest tak naprawdę i smutna i okrutna. Ewelina Ślotała świetnie ją opisała i odwzorowała. Książkę czyta się naprawdę przyjemnie i z błyskiem w oku. Bogactwo oślepia a zarazem otwiera oczy. Sprawdźcie zresztą sami. Mocne wrażenia gwarantowane w pakiecie z lekturą.




 

poniedziałek, 19 maja 2025

Katarzyna Majewska - Ziemba "Dotyk marcepanowych marzeń"



Wydawnictwo Replika
data wydania 2025
stron 400
ISBN 978-83-68364-06-4
cykl Lwowska opowieść
Tom I

Siła marzeń przenosi góry i czyni niemożliwe możliwym

Przeczytałam książkę, która jest jedną z najlepszych lektur mojego życia. Wyłączyłam się całkowicie z rzeczywistości by przenieść się do czasów, kiedy rozgrywała się jej fabuła. Znalazłam się w przedwojennym Lwowie, miejscu szczególnym w moim sercu, bo tam sięgają korzenie moich przodków po kądzieli. Znalazłam się w świecie moich dziadków, przekroczyłam magiczny rubikon czasu by zakosztować innej rzeczywistości, usłyszeć słynną lwowską gwarę, poczuć aromat przepysznych słodkości i poznać miasto które widziałam na własne oczy wiele lat później, zasmakować jego klimatu, który znikł wraz z powojenną zmianą granic. To było wyjątkowe przeżycie, to była genialna literacka uczta, to był niesamowity czas z książką w ręku... Było magicznie i niepowtarzalnie. 

Lwów, ten przedwojenny, tygiel narodowości - polskiej, żydowskiej, ukraińskiej. Piękne miasto które tętni życiem i cieszy się normalnością. Ludzie rodzą się, pracują, bawią się i cieszą każdą chwilą, snują plany i marzenia, kochają i chcą żyć pełną piersią. 
W tym świecie mieszka młoda żydowska dziewczyna Rebeka, która urodziła się w tradycyjnej rodzinie. Jej ojciec ma własną księgarnię, matka zajmuje się domem - a nastoletnia Reba ma jej pomagać. Wykonywać z posłuszeństwem domowe obowiązki, służyć ojcu i braciom, a potem wyjść za mąż za kogoś kogo wybierze jej ojciec. Rebeka ma jednak inne plany i marzenia, które są związane z jej wielką pasją - gotowaniem. Ona chce poznawać sztukę kulinarną i kuchnie świata a nie tylko gotować koszerne potrawy. Buntując się przeciwko narzuconemu małżeństwu opuszcza rodzinny dom i zamieszkuje sama podejmując pracę. Pochodząca z Paryża pani Anette daje jej możliwość poznania gotowania według francuskich receptur i tworzenia miejsca o nazwie Pettite. Tam sympatyczna Żydówka rozwija swój talent, zdobywa sławę i kończy kursy kulinarne doskonaląc umiejętność pracy z masą marcepanową. Reba tęskni za rodziną i płaci wysoką cenę za swoje wybory. W jej życiu ogromnie wiele się dzieje i prawie każdy dzień przynosi smutne i wesołe niespodzianki... Chcecie ją poznać?

Ten tytuł, rozpoczynający cykl Lwowska opowieść, czytało mi się genialnie. Powodów tego było wiele. Jeden z nich to postać głównej bohaterki, która z charakteru jest moim odbiciem. Rebeka była rebeliantką. Rebeka miała głowę pełną marzeń i bardzo chciała je spełnić. Chciała postawić na samą siebie i wziąć los w swoje ręce. Chciała mieć inną przyszłość niż jej matka. Jej bunt rodził się powoli, aczkolwiek wytrwale.  Reba nie chciała być marionetką w ręku ortodoksyjnego ojca, chciała iść za głosem serca i talentu. Bała się, ale miała w sobie odwagę by podjąć ryzyko. Było ono duże, mogło zakończyć się boleśnie. Rebeka to postać bardzo ciekawa, dynamiczna, która chłonie życie i stara się czerpać z niego pełnymi garściami. Z pewnością to ona skupia na sobie przede wszystkim uwagę czytelnika, ale inni otaczający ją bohaterowie są równi frapujący. Autorka opisuje różne grupy z lwowskiego społeczeństwa, a w korowód postaci wplata osoby autentyczne. To dodaje książce błysku, podobnie jak dialogi prowadzone lwowską gwarą czy opisy niepowtarzalnego klimatu tego miasta. Ta przepiękna opowieść oczarowuje, hipnotyzuje, jest niczym nieziemska muzyka, której słuchania nigdy nie ma się dość. 
Dałam się jej porwać od pierwszej strony i chłonęłam jak czytelniczą ambrozję. Ona mieniła się swoim pięknem i idealnie skomponowanymi detalami, kusiła i porywała. Udowadniała, że sagi z historią w tle mogą być prawdziwymi majstersztykami jeśli wychodzą spod utalentowanego pióra. 
Pani Katarzyna skreśliła tę historię genialnie, z rozmachem, z dopracowaniem misternie splecionych wątków, z wpleceniem historii w tło fabuły. Te zabiegi dały rewelacyjny efekt, a ja w każdej skali mam za mało punktów by ocenić sprawiedliwie to arcydzieło! 

Bardzo gorąco, z całego serca zachęcam Was do lektury tej książki, która ma swoją kontynuację. Ja już się w nią wtopiłam i zachwycam się nadal losami Rebeki. Moi Drodzy, jeśli kochacie wyjątkowe polskie powieści, sagi rodzinne, dobrą polską literaturę współczesną sięgnijcie po "Dotyk marcepanowych marzeń". Płynie z niego czytelny morał by walczyć o siebie i swoje marzenia, by nie poddawać się przeciwnościom losu, by iść w życiu swoją ścieżką choćby przyszło zapłacić za to pewną cenę. Na przykładzie Rebeki widać, że warto. 


 

czwartek, 15 maja 2025

Natasza Socha "Maska"


Wydawnictwo Butterfly
data wydania 2025
stron 152
ISBN 978-83-68258-50-9

Tajemnice mogą okazać się idealną drogą do piekła

W ostatnim czasie media donoszą o wielu brutalnych wydarzeniach w naszym kraju. Zbrodnie, napady, agresywne zachowania stają się dalszym tłem naszej codzienności. Niestety! To, co do tej pory znałam z kart książek czy sensacyjnych filmów jest ostatnio mocno gdzieś w realnym świecie. Mój umysł w ramach reakcji obronnej chciał wcisnąć taką sensację znów między książki i dlatego poczułam ochotę na dobry kryminał, gdzie brutalność zeszłaby do poziomu literackiej fikcji. Sięgnęłam po ten gatunek w polskim wykonaniu i zatopiłam się w lekturze najnowszej powieści Nataszy Sochy, która należy do grona moich ulubionych Autorek od lat. Książka, niezbyt obszerna, okazała się prawdziwym hitem i nakręciła moje emocje do granic możliwości. Byłam w niej całym umysłem i nie zgadłam kto i dlaczego pozbawił życia. 

Grupa nastolatków, paczka szkolnych znajomych - która ze sobą spotyka się i poza szkołą, imprezuje nagle staje się bohaterem historii z piekła rodem. Po jednej z domówek, która ma nastolatków odstresować i dać poczuć młodość dochodzi do tragedii. Jedna z jej uczestniczek traci życie. Dzieje się to w jej rodzinnym domu i własnym pokoju, na łóżku. Pozornie na pierwszy rzut oka wygląda na to, że dziewczyna popełniła samobójstwo podcinając sobie żyły będąc w czerwonej sukience w której była na prywatce. Ale sprytni stróże prawa od razu odkrywają, że to nie ona sama, a ktoś inny pozbawił ją życia ciosem w głowę. W dodatku kolejną tajemnicą jest maska diabła powieszona nad łóżkiem z napisem Inferno. Co się stało tamtej nocy w domu Leny Nowak? Czy było to morderstwo z premedytacją? Komu przeszkadzała młoda nastolatka, której pasją były mity, legendy, wierzenia? Czy pojawią się kolejne ofiary, czy działa seryjny morderca? 

Książka po prostu zachwyca i nie daje wypuścić się z rąk. Z każdą przeczytaną stroną rosną emocje, przybywa niespodzianek, wszystko coraz bardziej się komplikuje. Intryga szybuje i dostarcza coraz więcej dreszczy. Nerwy stają się napięte do granic możliwości, a zło tańczy swój taniec by w rewelacyjnym zakończeniu eksplodować. Pojawia się coraz więcej podejrzanych, na jaw wychodzą kolejne sekrety, a atmosfera gęstnieje by w końcu dać się dosłownie kroić nożem. Na jaw wychodzą brudy których autorem jest ludzka psychika. Autorka pokazuje skomplikowany rzeczywisty świat obecnej młodzieży i ludzi dorosłych który jest zawieszony pomiędzy realną rzeczywistością a fikcją internetu. Oba zachodzą na siebie i przenikają się nawzajem. Dają poczucie bycia podwójnego bytu w którym jest miejsce na wiele zła, pozorów, wyidealizowania, które tak naprawdę maskuje to, co jest realne, a czemu do ideału niezwykle daleko. 

Tytuł czyta się idealnie, a książka ma wszystko to, co powinno cechować genialną sensację. "Maska" ma niepowtarzalną atmosferę strachu, potęgowania napięcia i braku poczucia bezpiecznego gruntu pod nogami. Jej klimat omotuje czytelnika, tworzy otoczkę strachu i mrocznego napięcia. Po lekturze narzuca się dość frapująca refleksja - czy warto wchodzić zbyt głęboko w życie innych? Czy warto odkrywać cudze sekrety, ujawniać tajemnice innych choćby było to moralnie słuszne? Natasza Socha świetnie pokazuje jak łatwo jest w życiu zejść na złą ścieżkę na której można się zaplątać w mroczne sieci i pogubić się w nich bez reszty by wreszcie trafić na samo dno. 

"Maska" bardzo mi się spodobała, czytałam ją z napięciem, a za najmocniejszy punkt uważam fenomenalne zakończenie, które jest mroczne i trudne do odgadnięcia. Bardzo polecam lekturę tego thrillera. 

 

sobota, 10 maja 2025

Sandra Podleska "Cisza w mazurskim lesie"



Wydawnictwo Filia 
data wydania 2025
stron 464
ISBN 978-83-8402-152-1

Powieść w której się z przyjemnością zagłębiłam

Połączenie kryminału z klimatem obyczajowym wychodzi Autorom w powieściach różnie. Jedni nadają jednemu gatunkowi prymat nad drugim, inni miksują je ze sobą proporcjonalnie i tworzą ekscytującą mieszankę. Tak właśnie zrobiła Sandra Podleska z której prozą spotkałam się po raz pierwszy. I było to spotkanie bardzo przyjemne, które dostarczyło mi naprawdę świetnych emocji i dreszczyku. W książce znalazło się wiele ciekawych scen, zakrętów akcji i niespodzianek, które znacząco wpłynęły na odbiór lektury. Zaczytałam się na amen i do końca miałam wypieki na policzkach a dreszcze na skórze. 

Mazury, a konkretnie mała miejscowość Olszyny Czarne. To tu dochodzi do mrożących krew w żyłach wydarzeń, które są dla jednych czymś, czego trzeba się bać, a dla drugich wielką szansą. Mieszkająca w stolicy młoda ambitna dziennikarka dzięki zbrodni w odległym zakątku Polski dostaje szansę sprawdzenia się i możliwości awansu. Trzeba tylko wybrać się na odległe tereny i rozwiązać zawiłą zagadkę kryminalną, która, co widać od razu, ma drugie dno. Laura pracująca dla ogólnopolskiego tygodnia "Meritum" zostaje tam oddelegowana wraz redakcyjnym kolegą Arkiem, który jest jej wiernym wielbicielem i uparcie ubiega się o jej względy. Ta podróż zmienia ich życie i przyszłość... Czy uda im się odkryć kto stoi za makabryczną zbrodnią? Jak wpłynie intensywna praca wymagająca ścisłej współpracy na ich osobiste relacje? Czy Laura dostanie upragniony awans? Zapraszam do lektury! 

"Cisza w mazurskim lesie" to świetna książka, która od samego początku pochłania naszą uwagę w pełni. Polecę ją jako idealną lekturę na urlop, bo mnie go bardzo umiliła. Tytuł świetnie frapuje czytelnika i wciąga w sekrety fabuły. A ta non stop się zmienia i komplikuje. Jest dynamiczna i pełna zwrotów, których trudno się domyślić. Jest poprowadzona w sposób wyrafinowany i inteligentny. Zakończenie jest bardzo mocne i świetnie puentuje całą intrygę pokazując jak zagadkowe i nieprzewidywalne może być życie. To nie bajka, że coś, co odrzucamy może okazać się tym, co najcenniejsze. W treści powieści wszystko ze sobą świetnie współgra. Dialogi z opisami, kreacje bohaterów które są wyjątkowo wyraziste i kontrastowe, klimat z intrygą sensacyjną, który budzi to, co winien budzić doskonały kryminał. Tu nie ma nudy, wolniejszych przystanków w akcji, powtórek i odgrzewanych kotletów z innych wydanych wcześniej książek. Tu wszystko jest świeże, nowe i odkrywcze. Książka idealnie dotyka ludzkich emocji i zawiłych zakamarków psychiki człowieka, która bywa nieprzewidywalna i nie można jej oceniać schematycznie. Treść elektryzuje, nakręca ciekawość, daje do myślenia nad przesłankami ludzkich zamiarów, ale i przestrzega by nikogo pochopnie nie oceniać oraz nie sądzić. Niezbadane są bowiem ścieżki ludzkich wyborów. 

Powieść czyta się świetnie, na jednym wdechu, a ona sama wbija w fotel. To prawdziwy majstersztyk napisany z polotem i dopracowany w najmniejszych szczegółach. Nie bawcie się w odgadywanie winnego, bo to Wam się raczej nie uda. Po prostu poddajcie się przyjemności czytania i dajcie się omotać klimatowi książki, który jest naprawdę genialny. Autorka dość mocno trzyma się realizmu życia, a tym samym tytuł odbiega dość mocno literackiej fikcji i nie staje się oderwany od tego, co niesie samo życie. Genialny pomysł, który zagościł w umyśle Sandry Podleskiej został idealnie wykorzystany i spod pióra wyszła na światło dziennie idealna historia, którą z czystym sumieniem oceniam najwyższą notą. W pełni zasłużoną i zasługującą na rekomendację. Kochani! Jeśli lubicie dobre polskie kryminały przyprawione wątkami obyczajowymi czytajcie i zachwycajcie się talentem pióra Pani Sandry. Osobiście biję wielkie brawo i gratuluję!  



 

poniedziałek, 5 maja 2025

Agnieszka Lewandowska-Kąkol "Krzywdy przeszłości"



Wydawnictwo Replika
 data wydania 6 maja 2025
stron 304
ISBN 978-83-68364-31-6

W sieci wspomnień i koszmarów z przeszłości

Moi Drodzy!

Z wielką przyjemnością chcę Was dziś zachęcić do przeczytania wyjątkowej książki. Powieści, która od pierwszej strony elektryzowała moje zmysły, która zawładnęła mną bez reszty i sprawiła, że wolny dzień od pracy spędziłam poza realną rzeczywistością. Ta lektura spowodowała, że czy tego chciałam czy nie, przeniosłam się całą sobą do jej fabuły i oślepłam na otaczającą mnie rzeczywistość. Byli tylko jej dwoje główni bohaterowie i dziejąca się wyjątkowo burzliwie XX-wieczna historia, która zmieniła losy milionów ludzi.

 II wojna światowa dla obu walczących ze sobą obozów była niczym bezlitosny blender. Przemieszała losy tysięcy istot, zmieniła adresy, życiowe role, tożsamość, status majątkowy i niekiedy nawet narodowość. Przyczyniły się do tego różne sploty okoliczności i instytucje. Jedną z nich był program Lebensbornu, który miał na celu "odnowienie niemieckiej krwi", ograniczenie aborcji i zwiększenie populacji "nordyckiej rasy nadludzi". Niemcy stawiali na wzrost narodzin dzieci pasujących do nordyckiego wzorca, które nie musiały mieć koniecznie oboje niemieckich rodziców, a przede wszystkim właściwy wygląd, który dawał im przepustkę do lepszej przyszłości. I tak w placówkach opiekuńczo-wychowawczych wychowywano tysiące dzieci, które potem mogły trafić do rodzin adopcyjnych. Jednym z tych maluchów był Jan, a właściwie Hans, który został tam umieszczony przez biologiczną matkę, a jego ojcem chrzestnym został jeden z wysoko postawionych nazistów. 

Jan, główny bohater historii, która zawładnęła moim sercem, jako mały chłopiec trafia do świata w którym się kompletnie nie odnajduje. Jego życie to ciągłe zmiany adresu, nieudane adopcje, brak miłości, brak rodzicielskiego ciepła, przemoc, tułaczka i traumy, które położyły się cieniem na jego dorosłym życiu. Ten cień jest tak duży i gęsty, że przesłania mu realną rzeczywistość i nie daje normalnie funkcjonować. Jego pierwsze małżeństwo rozsypuje się w pył. Dopiero drugi sformalizowany związek z lekarką o gołębim sercu Jolą i terapia pozwala powoli odzyskiwać stabilizację, odkrywać przeszłość i leczyć stare rany, która wciąż są otwarte, które nadal bolą i krwawią. Janowi przychodzi to robić w trudnych i burzliwych czasach początku lat 80-tych XX wieku, gdy w Polsce nastaje powoli czas zmian, a machina komunizmu i socjalizmu chwieje się w posadach. Chcecie poznać tę wyjątkową historię losów dwojga małżonków? Zapraszam do lektury, która jest fenomenalna i wcale nie użyłam tego przymiotnika na wyrost. 

Książka zachwyca, bo atutów i mocnych walorów jej nie brakuje. Prawdziwa historia łączy się idealnie z losami jednostek, wkracza w ich życie i wciąż je modyfikuje. Los nakazuje mierzyć się z potwornymi koszmarami, nie oszczędza i wymaga często zbyt wiele. Jan szybko dorasta, a dzieciństwo nie jest mu tak naprawdę nigdy dane. Musi stawić czoła wielu traumom, musi być dzielny i twardy. Sprawiedliwość jest dla niego obcym pojęciem. Jego młode lata są równie burzliwe jak historia, która dzieje się na jego oczach. Całe życie walczy ze swoją przeszłością i tę walkę nam, jako czytelnikom, dane jest śledzić na kartach książki.
 To opowieść nie tylko o czasach wojny, ale i o stanie wojennym, robotniczych zrywach i działalności Solidarności, która była wtedy światowym fenomenem.

Powieść czyta się bardzo dobrze, każda ze stron książki wyrysowuje w wyobraźni czytelnika wyjątkowe sceny, obnaża ludzkie dusze poturbowane przez świat i zło, co przyciąga do czytania jak magnes. Osobiście nie mogłam się oderwać od tytułu, który okazał się w mojej ocenie wybitny i zasługujący na wielkie brawa. To książka z historią w tle, o której nie można łatwo zapomnieć. To realna lekcja historii, a dla osób starszych literacki powrót do przeszłości i czasów które były szare jak beton. Lektura gwarantuje: wzruszenie, sporo emocji i łez, czarującą i piękną mimo wszystko opowieść, która jest oryginalna i niesztampowa. Koniecznie wpiszcie ją na Wasze listy must read - z pewnością tytuł Was nie rozczaruje. Bardzo gorąco polecam!