środa, 29 maja 2013

Małgorzata A. Jędrzejewska "Marzenia nie bolą"


Wydawnictwo Zysk i S-ka
data wydania 2013
stron 388
ISBN 978-83-7785-082-4
 
Niech żyją marzenia!
 
Uwielbiam marzyć i jestem zagorzałą marzycielką. Nie wyobrażam sobie życia bez snucia planów, bez stawiania sobie celów. I tym samym doskonale rozumiem osoby marzące, żyjące czasem z głową w obłokach. Zagorzałą marzycielką jest również Ludmiła, główna bohaterka najnowszej powieści Małgorzaty Jędrzejewskiej.
Nowy Staw - niewielkie miasteczko niedaleko Malborka. Tu, w rodzinne strony przeprowadza się Ludmiła z dwójką synów po śmierci męża. W rodzinnym domu dochodzi do siebie, podejmuje pracę w szkole i zaprzyjaźnia się z gronem uroczych kobiet. Na babskich spotkaniach tworzą tzw. marzenniki. Zapisują to, co chcą by się im spełniło. Po pewnym czasie sprawdzają, co udało się, a co nie. A marzeń i planów tym paniom nie brakuje. Nie są to bajkowe wizje o życiu księżniczek. Ich marzenia są bardzo, bardzo realne, a jednak niezbędne do szczęścia. Benia chce mieć trzeźwego męża, Beata marzy o dziecku, Patrycja o własnym kącie, gdzie mogłaby spokojnie mieszkać z niepełnosprawną córeczką. Takie zwykłe marzenia..... Kobiety potrafią walczyć, gdy postawią sobie pewne cele.......
A Ludmiła? Ją życie bardzo zaskakuje. Zmarły mąż ożywa?! Okazuje się, że nieżyjący mężczyzna nie był tak kryształowy jak myślała o nim żona. Miał na sumieniu to i owo. Tajemnice sprzed lat ożywają i robi się naprawdę gorąco......
Tyle z fabuły. Czas na moje wrażenia, które są bardzo miłe. Po książkę sięgnęłam w deszczowy dzień będąc w nie najlepszym humorze. Chciałam na chwilkę uciec od szarej i burej rzeczywistości. Udało się! Książka okazała się relaksująca i miła. Lekka jak beza, chłodząca złe emocje z rzeczywistości. Rozbawiła mnie i udało się dzięki lekturze pogonić chandrę. Autorka napisała przyjemną w odbiorze powieść obyczajową z sporą dawką sensacji. Akcja jest bardzo błyskotliwa, obfituje w urocze dialogi, szalone sytuacje. To książka o kobietach, tych mniej i bardziej dojrzałych, które łączy przyjaźń. Wspaniała kobieca przyjaźń, która w chwilach kłopotów okazje się bezcenna. Bohaterki są bardzo sympatyczne, miewają ciekawe pomysły i przede wszystkim dążą do spełnienia swoich marzeń. Takie babskie muszkieterki w spódnicach. W lekkiej fabule znajdują się i poważne sprawy z życia. Patologiczne rodziny, alkoholizm, wychodzenie z nałogu, działalność charytatywna, niepełnosprawność.
Jest to również książka o prowincjonalnym miasteczku, a jak wiedzą stali czytelnicy mojego bloga prowincja to temat przeze mnie lubiany i mi bliski. Tym razem napiszę, że w tym względzie autorka mnie nieco zawiodła. Brakowało mi opisów z pewnością uroczego miasteczka, jego zaułków i okolicy. Gdyby były uważam, że książka byłaby jeszcze bardziej klimatyczna i prowincjonalna.
Aby być szczerym wypada mi autorkę pochwalić za dwie sprawy. Ciekawe kreacje poszczególnych postaci, kalejdoskop charakterów jest naprawdę niesamowity. Świetne dialogi i dobre połączenie wielu wątków. W czasie lektury nie gubiłam się, nie kartkowałam wstecz.
Książkę polecam, nuda nie grozi. A sama muszę nadrobić jeszcze przeczytanie debitu tej Autorki, która czeka na mojej półce.
Moja ocena 6,5/10
Powieść przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawcy. Dziękuję!

4 komentarze:

  1. Obyczajówka z sensacją, która skutecznie relaksuje? Zachęciłaś mnie do lektury tejże książki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chętnie bym przeczytała. Lubię takie klimaty:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może być dobre na letnie ciepłe wieczory, tak sobie wyobrażam lekturę tej książki, w fotelu na balkonie, z kubkiem herbatki ... mmm rozmarzyłam się :)

    OdpowiedzUsuń