Wydawnictwo Czarna Owca
data wydania 2013
stron 288
ISBN 978-83-7554-730-6
Wielka miłość czy fatalne zauroczenie????
Sięgając po debiutancką powieść Izabeli Jung byłam święcie przekonana, że
przeczytam książkę o miłości. Po skończeniu lektury, gdy opadły spore emocje
jestem zdecydowana stwierdzić, że to książka raczej o dość fatalnym zauroczeniu.
Wielka i dozgonna miłość Polki do Czeczena? Ja tego nie kupię. Nie wierzę, że
główna bohaterka zakochała się bez reszty i na amen. Raczej było to długotrwałe
zauroczenie. To oczywiście moje zdanie, z którym ci, którzy zagłębią się w tę
książkę mogą się nie zgodzić.
Ewa - główna bohaterka (imię od razu jakoś skojarzyło mi się z biblijną pramatką i kusicielką) powinna czuć się kobietą szczęśliwą i spełnioną. Ma męża, dwójkę uroczych dzieci, piękny dom i pokaźne konto. Mąż nie bije, nie pije, nie robi awantur. Ewa nie musi tyrać w pracy i domu. Zawodowo pracuje raczej dla przyjemności i zarabia na przysłowiowe waciki. To mąż jest lokomotywą finansową tej rodziny i wcale żonie na różne zachcianki nie wylicza. A jednak małżeństwo Ewy przeżywa kryzys. Co jest jego przyczyną? Chyba dobrobyt, z którego ponoć też można mieć problemy psychiczne. Ewa czuje się znużona i niespełniona. Na jej miejscu tysiące kobiet piszczałoby z zachwytu i szczęścia, ale ona nie. W jej domu zaczyna się dość pokaźny remont. W skład ekipy remontowej wchodzą obcokrajowcy ze Wschodu. Wśród nich jest pewien Czeczen. Ma na imię Zeliem. Młody, przystojny mężczyzna zawraca Ewie w głowie. Nasza bohaterka zaczyna zachowywać się jak nastolatka. Najpierw chce go uwieść, a potem nie liczy się dla niej już nic tylko szalone spotkania, potajemne randki i dziki seks.
Powieść podobała mi się. Jest napisana ciekawie i oryginalnie. Fabuła przyciąga uwagę. Głównej bohaterki niestety nawet w imię babskiej solidarności nie polubiłam. Nie zrozumiałam ani jej samej, ani motywów jej działania. Dla mnie Ewa to kobieta spragniona romansu, niezaspokojona seksualnie przez męża i niestabilna emocjonalnie. Owszem można się zakochać nawet z obrączką na palcu, ale czy miłość to tylko szalone spotkania? Ewę i Zeliema łączy namiętność, pożądanie i fascynacja. Każde z nich jednak pochodzi z innego świata, z innej bajki. On marzy o powrocie do ojczyzny, ale czy ona byłaby zdolna do wyjazdu z nim? Do życia w islamskim świecie, w którym konflikt zbrojny jest obecny niczym uśpiony wulkan?
„Chuliganka” to dobry debiut. Powieść budzi emocje. Autorka bardzo łatwo wciąga nas do świata dwojga kochanków, którzy są jak ogień i woda. Nie mogą żyć ze sobą, ale i nie mogą bez siebie. Ich związek przypomina zabawę kotka z myszką. To ucieczki i powroty, to próby odnalezienia siebie i ciężar namiętności. Pochwalę Panią Izabelę za doskonałe dialogi, za bardzo dobre nakreślenie słowami uczuć oraz za klimat tej książki. To prawda, że czyta się ją z wypiekami na twarzy.
Chuliganka to mocne słowo. Tak nazywa Ewę jej kochanek. Owszem Ewa to niegrzeczna kobieta, szalona i porywcza, nieprzewidywalna i gorąca jak lawa. To również żona i matka, która nie myśli o rodzinie, partnerze i dzieciach. Rozbudzone zmysły powodują, że zapomina o całym świecie. Tylko czy jej kochanek też tak się zachowuje? Zeliem sprawia wrażenie nie do końca zdecydowanego. Okłamuje, ma swoje tajemnice. To Ewa mu się narzuca. To ona nalega na spotkania. Taka sytuacja raczej nie wróży dobrze temu układowi.
Książkę jak najbardziej polecam paniom bez względu na wiek. Nie jest to cukierkowy romans, ale z pewnością nie brakuje erotycznych scen, emocji i namiętności. „Chuliganka” to książka, która nie raz zaskoczy, którą sama czytałam dość zachłannie i która zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie. O stanie serca zwanym zakochaniem powstało już wiele książek. Powieść Pani Jung oczywiście należy do ich grona, ale wyróżnia się niesztampowym nakreśleniem tematu i za to autorce należą się oklaski. Szczególnie polecam ją tym, których nudzą sentymentalne i słodkie romansidła. „Chuliganka” z pewnością podbije wasze serca.
Bernardeta Łagodzic-Mielnik
Powieść zrecenzowana dla portalu Lubimy Czytać.
Ewa - główna bohaterka (imię od razu jakoś skojarzyło mi się z biblijną pramatką i kusicielką) powinna czuć się kobietą szczęśliwą i spełnioną. Ma męża, dwójkę uroczych dzieci, piękny dom i pokaźne konto. Mąż nie bije, nie pije, nie robi awantur. Ewa nie musi tyrać w pracy i domu. Zawodowo pracuje raczej dla przyjemności i zarabia na przysłowiowe waciki. To mąż jest lokomotywą finansową tej rodziny i wcale żonie na różne zachcianki nie wylicza. A jednak małżeństwo Ewy przeżywa kryzys. Co jest jego przyczyną? Chyba dobrobyt, z którego ponoć też można mieć problemy psychiczne. Ewa czuje się znużona i niespełniona. Na jej miejscu tysiące kobiet piszczałoby z zachwytu i szczęścia, ale ona nie. W jej domu zaczyna się dość pokaźny remont. W skład ekipy remontowej wchodzą obcokrajowcy ze Wschodu. Wśród nich jest pewien Czeczen. Ma na imię Zeliem. Młody, przystojny mężczyzna zawraca Ewie w głowie. Nasza bohaterka zaczyna zachowywać się jak nastolatka. Najpierw chce go uwieść, a potem nie liczy się dla niej już nic tylko szalone spotkania, potajemne randki i dziki seks.
Powieść podobała mi się. Jest napisana ciekawie i oryginalnie. Fabuła przyciąga uwagę. Głównej bohaterki niestety nawet w imię babskiej solidarności nie polubiłam. Nie zrozumiałam ani jej samej, ani motywów jej działania. Dla mnie Ewa to kobieta spragniona romansu, niezaspokojona seksualnie przez męża i niestabilna emocjonalnie. Owszem można się zakochać nawet z obrączką na palcu, ale czy miłość to tylko szalone spotkania? Ewę i Zeliema łączy namiętność, pożądanie i fascynacja. Każde z nich jednak pochodzi z innego świata, z innej bajki. On marzy o powrocie do ojczyzny, ale czy ona byłaby zdolna do wyjazdu z nim? Do życia w islamskim świecie, w którym konflikt zbrojny jest obecny niczym uśpiony wulkan?
„Chuliganka” to dobry debiut. Powieść budzi emocje. Autorka bardzo łatwo wciąga nas do świata dwojga kochanków, którzy są jak ogień i woda. Nie mogą żyć ze sobą, ale i nie mogą bez siebie. Ich związek przypomina zabawę kotka z myszką. To ucieczki i powroty, to próby odnalezienia siebie i ciężar namiętności. Pochwalę Panią Izabelę za doskonałe dialogi, za bardzo dobre nakreślenie słowami uczuć oraz za klimat tej książki. To prawda, że czyta się ją z wypiekami na twarzy.
Chuliganka to mocne słowo. Tak nazywa Ewę jej kochanek. Owszem Ewa to niegrzeczna kobieta, szalona i porywcza, nieprzewidywalna i gorąca jak lawa. To również żona i matka, która nie myśli o rodzinie, partnerze i dzieciach. Rozbudzone zmysły powodują, że zapomina o całym świecie. Tylko czy jej kochanek też tak się zachowuje? Zeliem sprawia wrażenie nie do końca zdecydowanego. Okłamuje, ma swoje tajemnice. To Ewa mu się narzuca. To ona nalega na spotkania. Taka sytuacja raczej nie wróży dobrze temu układowi.
Książkę jak najbardziej polecam paniom bez względu na wiek. Nie jest to cukierkowy romans, ale z pewnością nie brakuje erotycznych scen, emocji i namiętności. „Chuliganka” to książka, która nie raz zaskoczy, którą sama czytałam dość zachłannie i która zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie. O stanie serca zwanym zakochaniem powstało już wiele książek. Powieść Pani Jung oczywiście należy do ich grona, ale wyróżnia się niesztampowym nakreśleniem tematu i za to autorce należą się oklaski. Szczególnie polecam ją tym, których nudzą sentymentalne i słodkie romansidła. „Chuliganka” z pewnością podbije wasze serca.
Bernardeta Łagodzic-Mielnik
Powieść zrecenzowana dla portalu Lubimy Czytać.
Podoba mi się i chętnie przeczytam, fajnie napisana recenzja :)
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńŚwietna książka!!!! Jeszcze do niej wrócę!
OdpowiedzUsuńJakoś nie ciągnie mnie do tej książki ;)
OdpowiedzUsuńA mi się nie podobała, choć wiem, że wyrażam opinię mniejszości. Z moją opinią możesz zapoznać się tu: http://kulturka-maialis.blogspot.com/2013/07/miosc-jest-slepa.html
OdpowiedzUsuń