wtorek, 1 marca 2016

Robin Benway "Emma i Oliver"





Wydawnictwo Pascal
data wydania 2016
stron 384
ISBN 978-83-7642-669-3

Książka o tym  jak rodzi się miłość.

Mając więcej niż naście lat chętnie sięgam po młodzieżówki. Wcale się przy nich nie nudzę. Chętnie wracam do świata który już za mną. Bo on ma w sobie jakąś magię, jakiś niepowtarzalny urok i czar. Jest taki inny, niezbrukany przez życie, niewinny, niezepsuty złem. Czytając takie lektury można znów ponownie przeżyć pierwszą miłość, która jest inna niż te po niej. A powieści o wykluwającym się uczuciu, które jest takie nieskalane są całkiem przyjemną odskocznią od codziennego, czytaj nieidealnego ale prawdziwego życia.

Z powyższych powodów sięgnęłam po książkę Robin Benway, która ma prześliczną okładkę i dość ciekawą treść. Nie jest idealna, ma swoje minusy, ale przyjemnie się ją czyta. Przyjemnie i lekko.
Główni bohaterowie to dwójka nastolatków, którzy mają ze sobą wiele wspólnego. Po pierwsze urodzili się tego samego dnia, miesiąca i roku. Mieszkali w najbliższym sąsiedztwie pierwsze siedem lat życia. Chodzili do jednej klasy i szkoły. Aż pewnego dnia tragiczne zdarzenie zmieniło wszystko. Olivier został uprowadzony, porwany przez własnego ojca. Odnaleziono go po 10 latach i jako nastolatek wrócił do domu swojej matki, która założyła drugą rodzinę. Jak ułożą się relacje chłopca z nową rodziną, starymi sąsiadami i znajomymi z dzieciństwa? Czy Emma odnajdzie z Olivierem łączącą ich kiedyś nić przyjaźni? A może teraz, gdy zbliżają się ku dorosłości połączy ich coś więcej?

Książka jest dość specyficzna. Od razu dodam, że ma mały minus w postaci zbyt wolno toczącej się akcji. Gdyby ona nieco przyśpieszyła podobałaby mi się bardziej. Nie jest to lektura zła. Jest lekka w odbiorze, dialogi i nieskomplikowany język są jej atutami. Narratorką całej powieści jest Emma, a współczesną akcję przerywają fragmenty z dzieciństwa bohaterów. I dodam, że wcale nie są one nudne, a wręcz wydaje mi się, że jest ich zbyt mało. Emma to dziewczyna rezolutna, choć nie bardzo grzeczna córeczka rodziców. Ma swoje tajemnice i grzeszki. Tłumaczy ją zbytnia opiekuńczość matki, która chyba zbyt mocno boi się o los córki. Olivier czuje się w nowej rzeczywistości zagubiony i wcale nie należy mu się dziwić Ojciec wmówił mu, że to matka ich opuściła. Chłopiec na nowo musi wrócić do świata dzieciństwa, a to wcale nie jest łatwe. Bo wiele się zmieniło, bo już nie jest dzieckiem i inaczej patrzy na świat.
"Emma i Olivver" to książka o miłości i przyjaźni. Jest skierowana do pokolenia nastolatek, ale mogą po nią też sięgnąć osoby bardziej dorosłe. Choćby po to, by znów poczuć się młodziej i przypomnieć sobie jak to było kiedyś, jakie problemy i rozterki wydawały się najważniejsze na świcie. Jak trudno było ogarnąć burzę hormonów i porywy serca, a samo uczucie i jego moc chwilami nawet przerażało.
Bohaterowie są zwyczajni a zarazem sympatyczni i mogą przypaść do gustu. Nie są ideałami, mają swoje kompleksy, wady, słabości. Przechodzą ze świata dzieci ku dorosłości, błądzą, uczą się na własnych błędach i potknięciach. Łatwo z nimi się utożsamić, bez trudu można odnaleźć w nich odrobinę siebie. Książka jest sympatyczną i ciepłą opowieścią o rodzącej się miłości. Polecam ją u progu wiosny, kiedy rodzi się przecież najwięcej gorących uczuć!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz