Łatwiej oceniać cudze serca niż głęboko zajrzeć w swoje
Najnowsza powieść Pauliny Kuzawińskiej to książka, która ma niesamowity klimat. Jej treścią rządzą tajemnice i sekrety, a fabuła jawi się niczym kręta górska ścieżka, która wciąż kluczy, wciąż się rozwidla i za nic nie daje odgadnąć co spotka nas za zakrętem. Jej lektura dostarczyła mi naprawdę niesamowitych emocji i odcięła mnie skutecznie na kilka godzin od realnej rzeczywistości. Było enigmatycznie, zdumiewająco, zaskakująco, a wszystko wydawało się zarówno nieprzewidywalnie, jak i możliwe. Zdecydowanym walorem tego tytułu jest szybka akcja oraz jej nieoczekiwane zwroty, a także klimat, który na kilometr pachnie magią.
Paulina Kuzawińska przenosi nas do schyłku XVI stulecia do zamku Krawarz. W tym miejscu mieszka pewna młoda i piękna kobieta wraz ze swoją córeczką. Weronika von Stiber nie jest jednak szczęśliwa. Jej mąż Alexander Sethon, owiany sławą alchemik, przepada bez wieści. Kobieta wyczekuje jego powrotu, ale zdaje sobie sprawę, że z upływem kolejnych tygodni staje się coraz mniej prawdopodobne by ujrzała małżonka żywego. Pewnego dnia na dziedzińcu zamku pojawia się mężczyzna, który przynosi jego pani złe nowiny. Alexander nie żyje, a okoliczności jego śmierci są niejasne. Weronika ma dość życia w zawieszeniu i chce zacząć wszystko od nowa. Wydaje jej się, że smutne wieści pozwolą jej uporać się z przeszłością, zamknąć ją na klucz i patrzeć ku nowemu. Jest jednak w błędzie. Młoda dama nie zdaje sobie sprawy jak bardzo jej życie właśnie się zagmatwało i co ją czeka w przyszłości...
Powieść Autorki „Damy z wahadełkiem” oczarowała mnie swoją magią, klimatem i błyskotliwością. Jej fabule obca jest stagnacja, ciągle coś się w niej dzieje i komplikuje. Autorka zachwyciła stylem, językiem i kreacją postaci. Nie występuje ich wiele, ale każdy z poznanych bohaterów jest inny, odmienny i ma skomplikowaną osobowość. Każdego trudno jest jednoznacznie ocenić w kategorii dobra czy zła. Paulina Kuzawińska umiejętnie z każdą stroną podkręciła napięcie by w zakończeniu posunąć się do mistrzostwa w tej dziedzinie. Finał książki jest ogromnie zaskakujący i dynamiczny. Idealnie koronuje historię, która jest bezgranicznie okraszona magią.
„Żona alchemika” to zgrabne połączenie powieści historycznej, emocjonującego romansu opartego na trójkącie – ich dwóch i ona jedna pomiędzy nimi. Weronika to zaskakująca bohaterka, która nie deklaruje jawnie swoich uczuć i wyborów, a bezwstydnie wodzi czytelnika za nos okazując swoje względy zarówno jednemu, jak i drugiemu alchemikowi, którzy toczą między sobą walkę o odkrycie receptury na nieśmiertelność oraz kobietę.
Najnowszy tytuł pióra Pauliny Kuzawińskiej rozbudza do granic możliwości wyobraźnię czytelnika, skupia jego uwagę i oczarowuje obrazami, które za sprawą zapisanych na kartach książki słów przesuwają się nam przed oczyma w trakcie czytania. Wszystko zdaje się być dynamiczne, realne i prawdziwe. Magia działa i oczarowuje. Alchemia jawi się niczym coś wyjątkowego, które niemożliwe transformuje w możliwe. Błyskotliwe dialogi i zgrabne, plastyczne opisy dodają powieści uroku, a książka przypomina mieniący się paletą barw kalejdoskop, który obraca się coraz szybciej i szybciej.
Nie mogę odmówić tej książce pochwał, tak jak nie mogę jej za cokolwiek skrytykować. Jej jedyną wadą jest tylko i wyłącznie to, że się kończy. To doskonała lektura na relaks, świetna propozycja na wolny wieczór. Jeśli chcecie wsiąść na czytelniczy roller coaster i popłynąć w świat magii, uczuć i rywalizacji śmiało zagłębcie się w tę powieść. Rozczarowanie na pewno Was nie dopadnie. Miłej przygody w magicznym świecie alchemii.
Bardzo solidna dawka rewelacyjnej fabuły i kolorowa opowieść.
OdpowiedzUsuńKreatywna, barwna i niezwykle ciekawa książka.
OdpowiedzUsuń