sobota, 28 lipca 2012

Martyna Ochnik "Oszołomy"


Wydawnictwo Zysk i S-ka
data wydania 2012
stron 288
ISBN 978-83-7785-002-2

Gdy runął Tupolew

Prowokujący tytuł, wymowna okładka i mocna treść - tak najkrócej podsumuję powieść Martyny Ochniak, która zrobiła na mnie spore wrażenie. Troszkę zszokowała, ale mocno zaciekawiła i dobrze się czytała. Książka to powieść o zdarzeniach, które miały miejsce dwa lata temu i mimo upływu czasu stanowią drażliwy temat, który nadal budzi spore kontrowesje. I chyba już tak zostanie, bo wyjaśnienie tamtych wydarzeń w sposób rzetelny i nie budzący wątpliwości chyba nie będzie miał na razie miejsca. 10 kwietnia 2012 to bolesna data w historii współczesnej Polski. W katastrofie ( a może i nie ) lotniczej ginie para prezydencka i towarzysząca jej delegacja składająca się wraz z członkami załogi feralnego lotu z 94 osób. Wypadek ma miejsce na lotnisku Siewiernoje pod Smoleńskiem. Jest szokiem na Polaków, których w spokojny, sobotni ranek poraża wiadomość podawana przez media. To właśnie tego dnia rozpoczyna się akcja książki "Oszołomy". Główny bohater Maciek  dowiaduje się o smutnych zdarzeniach w trakcie zakupów w sklepie. Gdy patrzy na ekran telewizora w jednym z hipermarketów otwiera szeroko oczy ze zdumienia. Niedługo dostaje tajemniczego maila od kolegi Saszy, którego pasją jest fotografowanie samolotów. Zdjęcie jest słabej jakości, ale bardzo pasuje do filmu z miejsca katastrofy, który trafia do sieci i budzi spore kontrowesje. Czy jest prawdziwy ? Okazuje się, że tak. Tylko nie wiadomo co z jego autorem. Z Maćkiem - trzydziestoletnim tłumaczem i anglistą - oraz jego bliskimi - rodziną i znajomymi mamy okazję jeszcze raz przeżyć te bolesne chwile. A emocji w tym czasie w narodzie polskim było tak dużo.  Najpierw szok, niedowierzanie i moment zastanowienia się nad sensem życia, potem żałoba, którą przerywają kłótnie o miejsce pochówku państwa Kaczyńskich. Od tych sporów zaczyna się podział społeczeństwa na zwolenników teorii spiskowych, obywateli chcących dogłębnego wyjaśnienia przyczyn rozbicia się Tupolewa, tych którzy mają już dość całej sprawy i chcą się od tych wydarzeń odizolować. Postacie powieści Martyny Ochnik należą do każdej z tych grup. Babcia Michała modli się pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Jego przyjaciółka Sara - fotoreporterka zapisuje na zdjęciach to, co ma tam tak naprawdę miejsce. Michał zaś ma dość- myśli o wyjeździe do Anglii. On nie czuje się patriotą i ma po dziurki w nosie patetycznych wydarzeń.
"Oszołomy" to książka bardzo odważna, może niektórzy zarzucą jej tendencyjność, a autorkę okrzykną zwolenniczką Pis-u, ale po przeczytaniu całej powieści , po poznaniu historii ojca Michała nie sposób nie przyznać racji temu, co książka chwali i gloryfikuje.
Czytając jeszcze raz przeżyłam na nowo wydarzenia, które śledziłam na ekranie telewizora i na stronach internetowych serwisów informacyjnych. Myślę, że z pewnością przekazywano je opinii publicznej z dozą tendencji, szukania sensacji. Z książki moim zdaniem bije spory niepokój o przyszłość Polski. Mimo upływu czasu jakoś do dobrobytu i Zachodu nadal nam daleko. A stare układy nadal funkcjonują. Źle się stało, że nie doczekaliśmy się pełnej lustracji.
Powieść czyta się jednym tchem, lektura budzi emocje. Jest przesiąknięta polityką i najnowszą historią naszego kraju i może stanowić pewien dokument dla przyszłych pokoleń. Ciekawe postacie o skrajnych poglądach spowodują, że każdy czytelnik znajdzie wśród nich osobę z którą będzie miał spójne poglądy. Książka bardzo mi się spodobała i polecam ją nie tylko tym, których interesuje polityka.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Księgarni Matras.



3 komentarze:

  1. Jestem totalnie apolityczna, ale cała Polska żyła tą katastrofą, więc warto przeczytać :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie już szczerze obrzydza ten temat w kółko maglowany. Dlatego za książkę podziękuję :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę że gdybym spotkała, to chętnie po nią sięgnę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń