piątek, 3 sierpnia 2012

Anna Trojan "Jak makiem zasiał"


Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania lipiec 2012
stron 264
ISBN 978-83-7839-213-2

Cisza przed .... zbrodnią

Gdy zaczynałam czytać kryminały wieku 12 lat sięgałam po książki polskich autorów z których wiało grozą i które czasem trochę bałam się czytywać, gdy za oknem było ciemno a ja byłam sama w domu. W takim właśnie groźnym i mrocznym klimacie napisana jest powieść Anny Trojan wydana w serii Asy kryminału "Jak makiem zasiał". Jej akcja rozgrywa się na Mazowszu w niewielkim miasteczku pod koniec XIX wieku, w czasach gdy kryminalistyka wobec dzisiejszych metod powiedzmy dosadnie raczkowała, a wiele technik śledczych nie było jeszcze znanych. Ale to nie znaczy, że ówcześni policjanci mieli nudną pracę. Absolutnie. Bo natura ludzka nie zmienia się od wieków i ciągle kierują nami emocje, które w negatywnym wydaniu mogą zaprowadzić nas w ślepy zaułek i popchnąć na drogę sprzeczną z prawem.
Cisza spokojnego miasteczka zostaje zakłócona przez szereg drastycznych wydarzeń, a ich początek zbiega się z dniem odpustu, gdy zrywa się potężna burza. Córka rzeźnika - piękna panna znika bez śladu. Podejrzewa się ją  ucieczkę z kawalerem. Pewien student o imieniu Tomasz, młodzieniec spokojny i nikomu nie wadzący popełnia samobójstwo. A na cmentarzu ktoś dopuszcza się okrutnych czynów i bezczeszczenia zwłok zmarłych kobiet. Groby zostają rozkopane, a trumny rozbite. Trupy wyciągnięte na powierzchnię i zmasakrowane. Kto stoi za tak potwornym czynem ? Czy te sprawy mają coś ze sobą wspólnego czy też nie ? Czy miejscowy komisarz policji Kornel Połżniewicz rozwikła zagadkę ? W miasteczku aż huczy od plotek i mrożących krew w żyłach opowieści, a nasz dzielny policjant nie ma ochoty, by koledzy ze stolicy weszli mu w paradę w prowadzonym śledztwie.
Ten kryminał mrozi krew w żyłach. Dzieje się tak choćby dlatego, że akcja toczy się w dość powiedzmy to delikatnie nieprzyjemnych miejscach jak szpital dla obłąkanych czy cmentarz. Klimat podkreśla też autorka poprzez nieprzyjemną pogodę, dziwne sylwetki potencjalnych podejrzanych. "Jak makiem zasiał" to książka z której wieje grozą, w której trup się gęsto ściele i ciągle pojawiają się nowe wątki, nowe zagadki do rozwikłania. Zamiast uraczyć nas skomplikowanymi metodami śledczymi, których wtedy nie było mamy okazję dość głęboko spojrzeć w dusze postaci, ich emocje, ich kompleksy, poznać ich grzeszki, które brudzą im sumienie. Książka nie jest zbyt obszerna, ale jest niezła. Wciąga i przykuwa uwagę. Oczywiście nie jest tak doskonała jak proza Lackberg czy Larssona, ale pisarce udało się ciekawie odrysować klimat prowincjonalnego miasteczka sprzed wielu lat. I to mi się bardzo podobało, taki klimat z przeszłości, gdy nie było internetu i światła, a ludzie ulegali podszeptom złego i dopuszczali się paskudnych czynów. Dynamiczna akcja prowadzi ku zakończeniu, które okazało się dla mnie totalną niespodzianką. Za drastyczne czyny obwiniałam całkiem inne postacie. I dzięki tak ciekawie skonstruowanej intrydze powieść trzymała mnie w napięciu do samego końca, a to bardzo lubię i cenię w kryminałach.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka. 

2 komentarze: