sobota, 5 stycznia 2013

Lisa Tucker "Kruche szczęście"




Wydawnictwo Prószyński
data wydania 2012
stron 352
ISBN 978-83-7839-269-9
 
Ulotność szcześcia

Sięgając po książkę pióra Tucker spodziewałam się po treści opisu lektury obyczajowej z wątkiem sesacyjnym. Właśnie opis wydawcy zasugerował mi, że fabuła będzie skoncentrowana na fakcie poszukiwania porwanego pięcioletniego chłopczyka, który pewnego dnia po prostu znika z przydomowego podwórka i wszelki ślad po nim ginie. Spodziewłam się zatem sporej dawki sensacji, opisu działań policji i organów ścigania, błyskotliwych detektywów a tymczasem...... to wcale nie tak jest skonstruowana ta powieść. To bardziej lektura zasługująca na miano książki psychologicznej. Byłam tym nieco zaskoczona i rozczarowana, ale na pocieszenie sama książka nie jest zła, tylko trochę trudna w odbiorze.

Kyra i David są od dziesięciu lat małżeństwem. Mają pięcioletniego synka, który jest dla nich całym światem. Są wobec niego zdecydowanie przewrażliwieni i nadopiekuńczy. Można śmiało rzecz, że zagłaskują dziecko na śmierć. Michaelowi nie wolno chodzić do normalnej szkoły, bawić się z rówieśnikami, samodzielnie spędzać czasu bez nadzoru mamy lub taty. Ma trzymać się zdrowej diety, unikać fastfoodów, nie wspinać się na drzewa, przestrzegać drakońskiej higieny niczym na operacyjnej sali. Kyra i jej małżonek przesadzają. Tłumaczyć i usprawiedliwać ich może tylko sporo ciężkich przeżyć z przeszłości. Tym samym robią z życia swego synka koszmar. Izolacja dziecka to zły pomysł. Z pewnością negatywnie wpływa na jego świat, poczucie wartości i osobowość. Mimo tak drakońskich zasad wystarczy chwila nieuwagi i ktoś porywa malca. Rodzice są przerażeni. Od pierwszej chwili czują się winni temu co się stało. Poszukiwania prowadzi policja, a pierwszym tropem jest pewien liścick odnaleziony przed domem. Autorka tymczasem nie skupia się całkowicie na tymże wątku, ale wprowadza czytelników w przeszłość swoich bohaterów.

Przeszłość pełną dramatycznych zdarzeń, bolesnych sekretów, tajemnic ..........

Powieść mnie zaskoczyła. Nadmiarem emocji, bardzo oryginalnie wykreowanymi postaciami i ich analizą psychologiczną. Stworzone przez autorkę osoby są dość dziwne. Mają trudne charaktery na których cieniem kładą się nieszczęścia z przeszłości : śmierć dziecka, porzucenie przez matkę, zejście na złą drogę siostry. To powoduję, że Kyra i David nie potrafią cieszyć się szczęściem zwykłego dnia. Oni wciąż oczekują co złego się stanie, co bolesnego ich spotka. Są niczym urządzenia w trybie czuwania, oczekiwania na cios od losu. Błędna to postawa i do niczego nie prowadzi. Bo co się stało i tak by się stało. Nie było w tym winy rodziców Michaela.

Autorka przyklaskuje prawdzie, że nasze życie nie do końca do nas należy, że często na nasz los ma wpływ szereg niezależnych od nas okoliczności. Nie da się ich ominąć, nie są to przeszkody możliwe do przeskoczenia. Mając dziecko należy mieć świadomość, że z chwilą jego narodzin świat się zmieni i będzie nam już zawsze towarzyszyć lęk o jego przyszłość, zdrowie, powodzenie, szczęście. Ale nie może być i tak, że ten lęk zdominuje nasze życie. Będzie rządził naszą psychiką i poprowadzał do obłędu.

Lisa Trukner ukazuje w swojej powieści dość osobliwe oblicze rodzicielstwa. Trudna to „profesja”, ale i niekoniecznie dla kogoś bliskiego musimy być rodzicem, by troszczyć się o jego życie. Wystarczy być siostrą jak Kyra. „Kruche szczeście” to lektura wymagająca i wcale niełatwa w odbiorze. Doskonale ukazuje skomplikowaną naturę ludzkiej psychiki. Nie brak w niej sporej dawki emocji, ale brakuje moim zdaniem szczypty sensacji, dreszczyku emocji. Większego tempa akcji. Dodatkowo próżno szukać w powieści chronologii, bo akcja biegnie do przodu i cofa się wstecz wielokrotnie. Idealna powieść dla osób wrażliwych, rodziców i miłośników książek Jodi Picoult.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję księgarni Matras.

3 komentarze:

  1. U mnie ładują się zdjęcia z picasa. Spróbuj może w ten sposób. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie moje klimaty.

    Zapraszam na konkurs!
    Do wygrania hit ostatnich tygodni: książka "Ostatnia spowiedź" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę chyba warta przeczytać "ku przestrodze".

    Sama znam dziecko, które wychowywane jest pod kloszem. Dziewczyna ma 12 lat, a nigdy nie była sama w domu (choć chodzi do szkoły na przeciwko ulicy to zawsze z mamą!). Nie potrafi zrobić sobie herbaty itd... koszmar.
    Widzę jak rodzice ją krzywdzą, ale co mam zrobić? Przecież nie jest zaniedbywana...

    OdpowiedzUsuń