Wydawnictwo Bellona
data wydania 2012
stron 320
ISBN 978-83-111-2473-8
Gdy miłość bywa niczym trucizna
Wydanie drugiej powieści Katarzyny Błeszyńskiej poprzedziło pojawienie się w
sieci filmowego zwiastuna. Krótki film oczarował mnie i bardzo skutecznie
zachęcił do przeczytania „Miłosnych konstelacji”. Jeśli zadacie pytanie
dlaczego, to odpowiem krótko: Bo to historia o miłości, ale bardzo nietuzikowa,
nieszablonowa, choć wcale niestworzona tylko na potrzeby książki. To, co
spotkało główną bohaterkę zdarza się nie tylko w wyobraźni autorki, ale i w
prawdziwym życiu.
Miłość to pięknie uczucie, dodaje sił, sprawia, że świat jest piękny i chce
się żyć. Ale może się zdarzyć, że tak wspaniałe uczucie zmieni się w koszmar, a
miłość stanie się trucizną. Bo jedna ze stron zawini, bo ktoś nie potrafi być
wierny.
Ona ma na imię Maria, ale woli, gdy mówią do niej Majka. W wieku 14 lat traci
matkę. Jej wychowaniem zajmuje się ojciec, który pracuje jako prawnik. Majka
idzie w jego ślady. Po zdaniu matury podejmuje studia prawnicze. Uczy się
doskonale, jest zdolna i pracowita. Jej życie uczuciowe jest bardzo spokojne.
Owszem spotyka się z mężczyznami, ale do żadnego z nich jej serce nie zabiło
jeszcze szaleńczym rytmem miłości. To zmienia się w momencie, gdy ma oddać za
koleżankę notatki z wykładu. Ich właścicielem okazuje się pewnien bardzo
przystojny i czarujący kolega z roku, który już wcześniej zwrócił uwagę Marii.
Mariusz też nie jest objętny na względy uroczej koleżanki. Wybucha romans –
żarliwy i namiętny. Oboje tracą dla siebie głowę. Nie widzą świata poza sobą.
Żyją od spotkania do spotkania. Łączy ich seks, romantyczne spacery, rozmowy.
Wydawałoby się związek idealny. Taki, który z pewnością zawiedzie tę parę przed
ołtarz. A potem oboje zrobią wymarzone kariery, doczekają się dzieci, spełnią
finansowe marzenia i będą żyli długo i szczęśliwie. Pewnie by tak było, gdyby
nie to, że Mariusz nie potrafi być wierny. Nie potrafi być tylko z jedną
kobietą. On miewał i miewa „seksualne przyjaciółki” z którymi łączy go niby
tylko przelotny seks, nic nieznaczący niczym zjedzenie lunchu.
„Miłosne konstelacje” to porywająca opowieść o miłości rozgrywająca się w
współcześnie, gdy Polska wyzwoliła się spod brzemienia komunizmu. Główni
bohaterowie rodzą się jeszcze w czasach PRL-u, ale w dorosłe życie wkraczają już
w kapitalistycznej rzeczywistości. Mają zdecydowanie inne warunki rozwoju
zawodowego niż ich rodzice. Oni nie muszą brać udział w walce z socjalizmem, nie
parają się roznoszeniem bibuły czy studenckimi strajkami. Oni muszą walczyć
tylko o własne kariery, o zdobycie intratnej posady w dobrej kancelarii, o
dostanie się na wymarzoną aplikację. Młodość jednak bez względu na panujący
system ma swoje prawa. To czas, gdy nagle serce zaczyna mocno bić. Maria jest
przekonana, że Mariusz to ten jedyny, wymarzony i wyśniony. Jej książkę z bajki,
u boku którego spędzi życie, doczeka starości. Cóż, jednak ukochany pokazuje
swoje prawdziwe oblicze. Wierność to dla niego abstrakcja. Owszem kocha Marię,
ale chyba bardziej kocha siebie. Jest uzależniony od seksu, tak jak narkoman od
kolejnej działki. Musi wciąż sięgać po nowe kobiety. Po co? No właśnie to, jako
kobietę, w trakcie lektury nurtowało mnie najbardziej. Przecież z Majką tworzyli
udany związek, łączył ich fascynujący seks. Więc po co? Na to pytanie nie
znalazłam odpowiedzi, ale bardzo współczułam głównej bohaterce, która przeżyła
olbrzymi zawód. Czy tak musi być? Czy facet prędzej czy później musi zdradzić?
Czy to spotyka każdą parę – tylko jedne wcześniej, a inne później? Powieść
skłoniła mnie do myślenia nad sensem i możliwością istnienia uczucia idealnego,
wierności, wybaczenia. Warto, naprawdę warto przeczytać „Miłosne konstelacje”,
zagłębić się w losy Marii i Mariusza, sprawdzić, czy ich miłość przetrwała różne
próby, czy raczej pozostała w sferze wspomnień z młodości. Książkę polecam nie
tylko paniom. A jeśli moja recenzja Was jeszcze nie do końca przekonała do
lektury zachęcam do obejrzenia
trailera.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję portalowi Lubimy Czytać i Wydawnictwu Bellona.
Przede wszystkim bardzo mnie urzekła szata graficzna tej książki. Jest niesamowita. Ogólny zarys fabuły także wzbudził moje zainteresowanie, dlatego poszukam chyba tej książki przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wydaje się bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńA zmieniając nieco temat zapraszam na "Książeczki synka i córeczki" oraz na "Babylandię" na dwie zabawy, w obu do wygrania ciekawe książki, ale nie tylko, bo jest również kilka sztuk biżuterii hand-made i drobiazgów do tworzenia biżuterii :) Nie chce narażać się wklejając bezpośrednio linki, ale jeżeli byłabyś zainteresowana to blogi znajdziesz w moim profilu :) Może miałabyś ochotę wziąć udział? Nie żebym namawiała, po prostu polecam :)
Wspaniała recenzja :)
OdpowiedzUsuńTwoje recenzje jak zawsze na wysokim poziomie. Chyba przestanę odwiedzać Twojego bloga, bo po większości wizyt mam coraz chudszy portfel
OdpowiedzUsuńNie rozumiem niewierności i nigdy bym jej nie wybaczyła, dlatego mam nadzieję, że ta Majka miała resztki honoru i dała sobie z nim spokój.
OdpowiedzUsuńŚliczny szablon, taki nostalgiczny. :)
Rzadko można spotkać książki, a dokładniej romanse pisanie nietuzinkowo. Powieść sama w sobie wydaje się interesująca, ale poszukam najpierw tego zwiastuna filmowego :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że po Twojej recenzji skuszę się na tą lekturę :)
OdpowiedzUsuń