poniedziałek, 11 marca 2013

Katarzyna Błeszyńska "Miłosne konstelacje"


Wydawnictwo Bellona
data wydania 2012
stron 320
ISBN 978-83-111-2473-8
 
Gdy miłość bywa niczym trucizna
 
Wydanie drugiej powieści Katarzyny Błeszyńskiej poprzedziło pojawienie się w sieci filmowego zwiastuna. Krótki film oczarował mnie i bardzo skutecznie zachęcił do przeczytania „Miłosnych konstelacji”. Jeśli zadacie pytanie dlaczego, to odpowiem krótko: Bo to historia o miłości, ale bardzo nietuzikowa, nieszablonowa, choć wcale niestworzona tylko na potrzeby książki. To, co spotkało główną bohaterkę zdarza się nie tylko w wyobraźni autorki, ale i w prawdziwym życiu.
Miłość to pięknie uczucie, dodaje sił, sprawia, że świat jest piękny i chce się żyć. Ale może się zdarzyć, że tak wspaniałe uczucie zmieni się w koszmar, a miłość stanie się trucizną. Bo jedna ze stron zawini, bo ktoś nie potrafi być wierny.
Ona ma na imię Maria, ale woli, gdy mówią do niej Majka. W wieku 14 lat traci matkę. Jej wychowaniem zajmuje się ojciec, który pracuje jako prawnik. Majka idzie w jego ślady. Po zdaniu matury podejmuje studia prawnicze. Uczy się doskonale, jest zdolna i pracowita. Jej życie uczuciowe jest bardzo spokojne. Owszem spotyka się z mężczyznami, ale do żadnego z nich jej serce nie zabiło jeszcze szaleńczym rytmem miłości. To zmienia się w momencie, gdy ma oddać za koleżankę notatki z wykładu. Ich właścicielem okazuje się pewnien bardzo przystojny i czarujący kolega z roku, który już wcześniej zwrócił uwagę Marii. Mariusz też nie jest objętny na względy uroczej koleżanki. Wybucha romans – żarliwy i namiętny. Oboje tracą dla siebie głowę. Nie widzą świata poza sobą. Żyją od spotkania do spotkania. Łączy ich seks, romantyczne spacery, rozmowy. Wydawałoby się związek idealny. Taki, który z pewnością zawiedzie tę parę przed ołtarz. A potem oboje zrobią wymarzone kariery, doczekają się dzieci, spełnią finansowe marzenia i będą żyli długo i szczęśliwie. Pewnie by tak było, gdyby nie to, że Mariusz nie potrafi być wierny. Nie potrafi być tylko z jedną kobietą. On miewał i miewa „seksualne przyjaciółki” z którymi łączy go niby tylko przelotny seks, nic nieznaczący niczym zjedzenie lunchu.
„Miłosne konstelacje” to porywająca opowieść o miłości rozgrywająca się w współcześnie, gdy Polska wyzwoliła się spod brzemienia komunizmu. Główni bohaterowie rodzą się jeszcze w czasach PRL-u, ale w dorosłe życie wkraczają już w kapitalistycznej rzeczywistości. Mają zdecydowanie inne warunki rozwoju zawodowego niż ich rodzice. Oni nie muszą brać udział w walce z socjalizmem, nie parają się roznoszeniem bibuły czy studenckimi strajkami. Oni muszą walczyć tylko o własne kariery, o zdobycie intratnej posady w dobrej kancelarii, o dostanie się na wymarzoną aplikację. Młodość jednak bez względu na panujący system ma swoje prawa. To czas, gdy nagle serce zaczyna mocno bić. Maria jest przekonana, że Mariusz to ten jedyny, wymarzony i wyśniony. Jej książkę z bajki, u boku którego spędzi życie, doczeka starości. Cóż, jednak ukochany pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Wierność to dla niego abstrakcja. Owszem kocha Marię, ale chyba bardziej kocha siebie. Jest uzależniony od seksu, tak jak narkoman od kolejnej działki. Musi wciąż sięgać po nowe kobiety. Po co? No właśnie to, jako kobietę, w trakcie lektury nurtowało mnie najbardziej. Przecież z Majką tworzyli udany związek, łączył ich fascynujący seks. Więc po co? Na to pytanie nie znalazłam odpowiedzi, ale bardzo współczułam głównej bohaterce, która przeżyła olbrzymi zawód. Czy tak musi być? Czy facet prędzej czy później musi zdradzić? Czy to spotyka każdą parę – tylko jedne wcześniej, a inne później? Powieść skłoniła mnie do myślenia nad sensem i możliwością istnienia uczucia idealnego, wierności, wybaczenia. Warto, naprawdę warto przeczytać „Miłosne konstelacje”, zagłębić się w losy Marii i Mariusza, sprawdzić, czy ich miłość przetrwała różne próby, czy raczej pozostała w sferze wspomnień z młodości. Książkę polecam nie tylko paniom. A jeśli moja recenzja Was jeszcze nie do końca przekonała do lektury zachęcam do obejrzenia trailera.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję portalowi Lubimy Czytać i Wydawnictwu Bellona.

7 komentarzy:

  1. Przede wszystkim bardzo mnie urzekła szata graficzna tej książki. Jest niesamowita. Ogólny zarys fabuły także wzbudził moje zainteresowanie, dlatego poszukam chyba tej książki przeczytam.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje się bardzo ciekawa :)

    A zmieniając nieco temat zapraszam na "Książeczki synka i córeczki" oraz na "Babylandię" na dwie zabawy, w obu do wygrania ciekawe książki, ale nie tylko, bo jest również kilka sztuk biżuterii hand-made i drobiazgów do tworzenia biżuterii :) Nie chce narażać się wklejając bezpośrednio linki, ale jeżeli byłabyś zainteresowana to blogi znajdziesz w moim profilu :) Może miałabyś ochotę wziąć udział? Nie żebym namawiała, po prostu polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje recenzje jak zawsze na wysokim poziomie. Chyba przestanę odwiedzać Twojego bloga, bo po większości wizyt mam coraz chudszy portfel

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie rozumiem niewierności i nigdy bym jej nie wybaczyła, dlatego mam nadzieję, że ta Majka miała resztki honoru i dała sobie z nim spokój.

    Śliczny szablon, taki nostalgiczny. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzadko można spotkać książki, a dokładniej romanse pisanie nietuzinkowo. Powieść sama w sobie wydaje się interesująca, ale poszukam najpierw tego zwiastuna filmowego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że po Twojej recenzji skuszę się na tą lekturę :)

    OdpowiedzUsuń