poniedziałek, 25 marca 2013

Renata Adwent "Rok na końcu świata"


Wydawnictwo Feeria
data wydania marzec 2013
stron 376
ISBN 978-83-7229-327-5
 
Prowincja- plasterek na złamane serce
 
 
„Wyobraź sobie poranek, kiedy nie budzi cię odgłos śmieciarki ani samochodów na ulicy, a tylko śpiew ptaków. Wyobraź sobie wieczór, kiedy ciszę wypełniają tylko świerszcze. Wyobraź sobie noc, kiedy jedynym źródłem światła są księżyc i gwiazdy. Wyobraź sobie dom, w którym pojawiają się tylko życzliwi ludzie i ci, których zaprosiłaś, a poza tym odwiedzają cię wyłącznie zwierzęta, ptaki i dobre myśli”. ( str. 214)
Powyższy opis opowiada o wspaniałym miejscu na kuli ziemskiej, do którego zaprasza nas w swojej debitanckiej powieści Renata Adwent. Autorka przenosi nas na zapadłą wieś, do nieco zaniedbanego aczkolwiek uroczego domu, gdzie trafia główna bohaterka książki. Dzieje się to wskutek otrzymanego spadku. Rita ma trzydzieści lat, mieszka w dużym mieście, gdzie pracuje jako ekspedientka w sklepiku z pamiątkami. Od dwóch lat jest związana z Mikołajem. Partner Rity to człowiek praktyczny. Domator, lubiący gotować. Związek tej pary powinien być udany. Przecież Mikołaj nie pije, nie bije, dobrze zarabia jako lekarz, troszczy się od dom i nie jest kobieciarzem. Mimo to Rita nie czuje się spełniona i szczęśliwa. Jest smutna i czuje, że życie przecieka jej przez palce. Trwanie u boku zbyt spokojnego mężczyzny nuży ją. Dziewczyna zastanawia się nad swoją przyszłością i myśli o poważnych zmianach, gdy pewnego dnia zaskakuje ją list z kancelarii notarialnej. Zmarła ciotka Nina obdarowuje ją domem i gospodarstwem gdzieś na zapadłej wsi. Czyni to jednak pod jednym warunkiem. Dziewczyna ma wytrzymać na odludziu rok. Rita jest zachwycona perspektywą zmiany otoczenia na miejsce, w którym jako dziecko spędzała wakacje. Ma wielkie plany. Mikołaja rzuca bez słowa. Wyjeżdża bez pożegnania. O jej zamierzeniach wiedzą za to w szczegółach przyjaciółki. Bliskie sercu kobiety wspierają ją i dodają otuchy. Obiecują odwiedziny. Rita rzuca pracę i jedzie na wieś. Chce tu dojrzeć, odnaleźć się, poznać swoje wnętrze i zaprzyjaźnić się sama z sobą. Zrozumieć samą siebie i zaplanować przyszłość. Nabrać dystansu do świata, odpocząć do wielkomiejskiego zgiełku. Czy jej się uda? Czy zamieszkanie na prowincji nie zanudzi ją na śmierć? A może domek ciotki Niny okaże się jej miejscem na ziemi, gdzie spełnią się marzenia?
Zamieszkanie w Bartnicy okazuje się dla naszej bohaterki sporym wyzwaniem. Tu w małej miejscowości trudno o anonimowość. Nie da się żyć gdzieś na uboczu ignorując wiejską społeczność.Trzeba być samodzielnym, radzić sobie z brakiem wody, samemu rozpalać w piecu i nosić drzewo. Do sklepu jest daleko, a stary dom wymaga remontu i solidnych nakładów finansowych. Rita nie poddaje się. Chce być szczęśliwa, odnaleźć spokój duszy i popatrzyć z dystansem na swoje życie. Zachwyca ją ogród, obcowanie z naturą, cisza i spokój. Życie na wsi wymaga od niej podporządkowania się porom roku i pogodzie o wiele bardziej niż miało to miejsce w mieście. W samotności zaczyna analizę duszy. Wnioski do jakich dochodzi są często dla niej zaskakujące. A samotność burzą nawiązane w Bartnicy i pobliskim miasteczku znajomości.
Prowincja to ostatnio bardzo popularny temat wielu czytadeł dla pań. Renata Adwent nie kopiuje jednak sposobu pisania od poprzedniczek. Ukazuje prowincję jako miejsce, gdzie można się odnaleźć, spojrzeć w swoją duszę i znaleźć pomysł na życie, odkryć swoje pasje i obudzić marzenia, gdzie można uleczyć zbolałe serce. Debiutancka powieść tejże autorki ma dwa oblicza. Nostalgiczne i humorystyczne. To pierwsze to wspaniałe (będące moim zdaniem największym atutem książki) opisy przyrody i miejsca, w którym rozgrywa się akcja oraz refleksje o życiu i ważnych sprawach głównej bohaterki. Powieść to także pełne humoru zdarzenia z życia wsi, w które wkracza Rita. Ta strona książki utrzymana jest w klimacie podobym do serialu „Ranczo”.
Przez karty książki przewija się wiele postaci kobiecych. Są one bardzo różne. To młoda mama z romantyczną duszą, zraniona przez brutalnego partnera Malwina, to też żona alkoholika borykająca się z nałogiem męża i osamotniona w życiu matka trójki uroczych dzieci. W powieści autorka krytykuje przemoc wobec płci pięknej i podsuwa rozwiązania tego jakże poważnego i trudnego problemu.
„Rok na końcu świata” to także książka o miłości, o jej przeróżnych obliczach. Nie tych słodkich i romantycznych, ale prawdziwych i pełnych wad. Lektura pełna jest mądrych sentencji, rozważań naszej bohaterki i peanów na temat życia blisko natury i w zgodzie z nią. Zgadzam się w pełni z autorką, że uprawa ogródka może być wspaniałą przygodą, a upieczona własnoręcznie szarlotka z jabłek pochodzących z własnego sadu smakuje najlepiej.
Debitancka powieść Renaty Adwent okazała się doskonałym czytadłem. Przyjemnie czytało mi się o uroczym wiejskim zakątku, o zwyczajnych kobietach, w których czytelniczki są w stanie odnaleźć cząstkę siebie. Jeśli lubicie lektury o prowincji pewnie wcale nie muszę Was zachęcać do przeczytania tej powieści, ale jeśli jeszcze nie zakochaliście się w prowincjonalnych klimatach to z całego serca zachęcam do zagłębienia się w ksiażkę. A może i Wy podobnie jak Rita zakochacie się w wiejskiej sielance i odkryjecie o sobie coś czego jeszcze nie wiecie?
 
Za egzemplarz do recenzji dziękuję portalowi Lubimy Czytać i Wydawnictwu Feeria.

7 komentarzy:

  1. Już sama okładka jest zachwycająca

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę czytałam i miło ją wspominam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem marzycielką i po nocach śnię o domku na wsi - czytam wszystko, co związane jest z "nowym początkiem". :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam właśnie na książkę i jestem jej szalenie ciekawa ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Z wielką chęcią przeczytałabym tą książkę :)Ostatnio czytałam chyba w coś podobnych stylu pisarki Kordel (wiejski zakątek, bohaterki).

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie czytam tę książką. Z wielką przyjemnością, wykorzystując każdą wolną chwilę, a będąc mamą 8-miesięcznego dziecka, nie jest to łatwe. : )

    OdpowiedzUsuń