Wydawnictwo Feeria
data wydania marzec 2013
stron 376
ISBN 978-83-7229-327-5
Prowincja- plasterek na złamane serce
„Wyobraź sobie poranek, kiedy nie budzi cię odgłos śmieciarki ani samochodów
na ulicy, a tylko śpiew ptaków. Wyobraź sobie wieczór, kiedy ciszę wypełniają
tylko świerszcze. Wyobraź sobie noc, kiedy jedynym źródłem światła są księżyc i
gwiazdy. Wyobraź sobie dom, w którym pojawiają się tylko życzliwi ludzie i ci,
których zaprosiłaś, a poza tym odwiedzają cię wyłącznie zwierzęta, ptaki i dobre
myśli”. ( str. 214)
Powyższy opis opowiada o wspaniałym miejscu na kuli ziemskiej, do którego
zaprasza nas w swojej debitanckiej powieści Renata Adwent. Autorka przenosi nas
na zapadłą wieś, do nieco zaniedbanego aczkolwiek uroczego domu, gdzie trafia
główna bohaterka książki. Dzieje się to wskutek otrzymanego spadku. Rita ma
trzydzieści lat, mieszka w dużym mieście, gdzie pracuje jako ekspedientka w
sklepiku z pamiątkami. Od dwóch lat jest związana z Mikołajem. Partner Rity to
człowiek praktyczny. Domator, lubiący gotować. Związek tej pary powinien być
udany. Przecież Mikołaj nie pije, nie bije, dobrze zarabia jako lekarz, troszczy
się od dom i nie jest kobieciarzem. Mimo to Rita nie czuje się spełniona i
szczęśliwa. Jest smutna i czuje, że życie przecieka jej przez palce. Trwanie u
boku zbyt spokojnego mężczyzny nuży ją. Dziewczyna zastanawia się nad swoją
przyszłością i myśli o poważnych zmianach, gdy pewnego dnia zaskakuje ją list z
kancelarii notarialnej. Zmarła ciotka Nina obdarowuje ją domem i gospodarstwem
gdzieś na zapadłej wsi. Czyni to jednak pod jednym warunkiem. Dziewczyna ma
wytrzymać na odludziu rok. Rita jest zachwycona perspektywą zmiany otoczenia na
miejsce, w którym jako dziecko spędzała wakacje. Ma wielkie plany. Mikołaja
rzuca bez słowa. Wyjeżdża bez pożegnania. O jej zamierzeniach wiedzą za to w
szczegółach przyjaciółki. Bliskie sercu kobiety wspierają ją i dodają otuchy.
Obiecują odwiedziny. Rita rzuca pracę i jedzie na wieś. Chce tu dojrzeć,
odnaleźć się, poznać swoje wnętrze i zaprzyjaźnić się sama z sobą. Zrozumieć
samą siebie i zaplanować przyszłość. Nabrać dystansu do świata, odpocząć do
wielkomiejskiego zgiełku. Czy jej się uda? Czy zamieszkanie na prowincji nie
zanudzi ją na śmierć? A może domek ciotki Niny okaże się jej miejscem na ziemi,
gdzie spełnią się marzenia?
Zamieszkanie w Bartnicy okazuje się dla naszej bohaterki sporym wyzwaniem. Tu
w małej miejscowości trudno o anonimowość. Nie da się żyć gdzieś na uboczu
ignorując wiejską społeczność.Trzeba być samodzielnym, radzić sobie z brakiem
wody, samemu rozpalać w piecu i nosić drzewo. Do sklepu jest daleko, a stary dom
wymaga remontu i solidnych nakładów finansowych. Rita nie poddaje się. Chce być
szczęśliwa, odnaleźć spokój duszy i popatrzyć z dystansem na swoje życie.
Zachwyca ją ogród, obcowanie z naturą, cisza i spokój. Życie na wsi wymaga od
niej podporządkowania się porom roku i pogodzie o wiele bardziej niż miało to
miejsce w mieście. W samotności zaczyna analizę duszy. Wnioski do jakich
dochodzi są często dla niej zaskakujące. A samotność burzą nawiązane w Bartnicy
i pobliskim miasteczku znajomości.
Prowincja to ostatnio bardzo popularny temat wielu czytadeł dla pań. Renata
Adwent nie kopiuje jednak sposobu pisania od poprzedniczek. Ukazuje prowincję
jako miejsce, gdzie można się odnaleźć, spojrzeć w swoją duszę i znaleźć pomysł
na życie, odkryć swoje pasje i obudzić marzenia, gdzie można uleczyć zbolałe
serce. Debiutancka powieść tejże autorki ma dwa oblicza. Nostalgiczne i
humorystyczne. To pierwsze to wspaniałe (będące moim zdaniem największym atutem
książki) opisy przyrody i miejsca, w którym rozgrywa się akcja oraz refleksje o
życiu i ważnych sprawach głównej bohaterki. Powieść to także pełne humoru
zdarzenia z życia wsi, w które wkracza Rita. Ta strona książki utrzymana jest w
klimacie podobym do serialu „Ranczo”.
Przez karty książki przewija się wiele postaci kobiecych. Są one bardzo
różne. To młoda mama z romantyczną duszą, zraniona przez brutalnego partnera
Malwina, to też żona alkoholika borykająca się z nałogiem męża i osamotniona w
życiu matka trójki uroczych dzieci. W powieści autorka krytykuje przemoc wobec
płci pięknej i podsuwa rozwiązania tego jakże poważnego i trudnego problemu.
„Rok na końcu świata” to także książka o miłości, o jej przeróżnych
obliczach. Nie tych słodkich i romantycznych, ale prawdziwych i pełnych wad.
Lektura pełna jest mądrych sentencji, rozważań naszej bohaterki i peanów na
temat życia blisko natury i w zgodzie z nią. Zgadzam się w pełni z autorką, że
uprawa ogródka może być wspaniałą przygodą, a upieczona własnoręcznie szarlotka
z jabłek pochodzących z własnego sadu smakuje najlepiej.
Debitancka powieść Renaty Adwent okazała się doskonałym czytadłem. Przyjemnie
czytało mi się o uroczym wiejskim zakątku, o zwyczajnych kobietach, w których
czytelniczki są w stanie odnaleźć cząstkę siebie. Jeśli lubicie lektury o
prowincji pewnie wcale nie muszę Was zachęcać do przeczytania tej powieści, ale
jeśli jeszcze nie zakochaliście się w prowincjonalnych klimatach to z całego
serca zachęcam do zagłębienia się w ksiażkę. A może i Wy podobnie jak Rita
zakochacie się w wiejskiej sielance i odkryjecie o sobie coś czego jeszcze nie
wiecie?
Za egzemplarz do recenzji dziękuję portalowi Lubimy Czytać i Wydawnictwu Feeria.
Już sama okładka jest zachwycająca
OdpowiedzUsuńI znowu kusząca recenzja :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i miło ją wspominam :)
OdpowiedzUsuńJestem marzycielką i po nocach śnię o domku na wsi - czytam wszystko, co związane jest z "nowym początkiem". :)
OdpowiedzUsuńCzekam właśnie na książkę i jestem jej szalenie ciekawa ;D
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią przeczytałabym tą książkę :)Ostatnio czytałam chyba w coś podobnych stylu pisarki Kordel (wiejski zakątek, bohaterki).
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam tę książką. Z wielką przyjemnością, wykorzystując każdą wolną chwilę, a będąc mamą 8-miesięcznego dziecka, nie jest to łatwe. : )
OdpowiedzUsuń