sobota, 25 stycznia 2014

Katarzyna Enerlich "Prowincja pełna czarów"


Wydawnictwo MG
data wydania 2014
stron 320
ISBN 978-83-7779-172-1

Czary-mary na Mazurach

W dzieciństwie uwielbiałam gościć w świecie Andersena. Jako dorosła kobieta kocham pobyty na Prowincji, tej mazurskiej prowincji, o której kilkutomowy cykl książek napisała moja ukochana Autorka -  Pani Kasia Enerlich. To już piąte spotkanie z Ludmiłą, główną bohaterką wspaniałej serii książek, która jest mi bardzo, ale to bardzo bliska. Doskonale ją rozumiem, idealnie czyta mi się jej zwierzenia, myśli i refleksje, bo mama Zosi to niczym moje literackie odbicie. 

Ludmiła mieszka w uroczym domku na mazurskiej wsi. Po rozwodzie z Martinem wychowuje ich kilkuletnią córkę. Byli małżonkowie żyją ze sobą w przyjaźni. W życiu Ludmiły pojawił się już inny mężczyzna. Wojtek. Para spotyka się ze sobą, ale jeszcze razem nie mieszka. Oboje są po przejściach i do ołtarza im jakby się nie śpieszy. Ale nagle zdarza się coś, co zmienia ich serca, myśli i poglądy......
Ale to nie wszystko. We wsi pojawia się nowa mieszkanka. Jej domem staje się skromna chatka na końcu wsi niedaleko cmentarza, która dość długo była opustoszała. Mieszkańców nie porusza zbytnio pojawienie się nowej osoby. Ich umysły zajmuje plotka o pojawiającym się duchu kobiety, która kiedyś tu mieszkała. Kulawej Erny, która zakończyła swoje życie tragicznie......

Ta książka po prostu mnie uwiodła. Zabrała do innego świata, w którym najchętniej zostałabym na zawsze. Do rzeczywistości z dala od miejskiego zgiełku, od pędu po sukces, który ma mdły smak. W powieści blisko natury mieszka niezwykle sympatyczna kobieta, która jest prawie moją równolatką. Posmakowała już trochę życia, przeżyła to i owo. Najważniejsze jest to, że Ludmiła wie czego chce. Kocha mazurską wieś, proste aczkolwiek jakże wspaniałe życie w którym najważniejsze są wartości niezbyt hołubione przez dzisiejszy świat. Ludmiła robi to, co kocha. Prowadzi dom, gotuje, sprząta, wychowuje dziecko bez telewizji, uprawia własnoręcznie ogród, hoduje zioła i kwiaty. Docenia prostotę świata. Cieszy ją nowy pęd fasoli w ogrodzie, smaczna własnoręcznie ugotowana zupa, zawekowane warzywa, zrobiona konfitura i pisanie książek. Debiut ma już za sobą. Pisze drugą książkę a praca choć nie daje kokosów sprawia olbrzymią radość. Dla Ludmiły ważniejsze jest być niż mieć. Bo uśmiech na twarzy mogą wywołać nie tylko zakupy w galerii czy wizyta w spa. Solarium może zastąpić po prostu słońce, relaks i spokój ducha może płynąć z uprawiania jogi, a nie z leżenia na kozetce psychoterapeuty. Prostota bywa niesamowita. Piękna i inspirująca. Autorka stanowczo przeciwstawia się mottom płynącym z reklam." Możesz  być szczęśliwa bez kolejnego np. super kremu, bez jakiegoś gadżetu którego jesteś ponoć warta". Jestem przekonana, że wiele czytelniczek w tej książce będących niewolnicami korporacji i materialnego świata odkryje inny wymiar życia. 
Powieść jest niesamowita! Przepiękna i mądra. Jej przeczytanie było dla mnie dosłownie mistycznym przeżyciem. Czymś naprawdę bajecznym i wyjątkowym. Na jej kartach bowiem spotkałam moją filozofię życia. A Ludka to jakby moja duchowa siostra! 
Uwielbiam prozę która pachnie lasem, ziołami, własnoręcznie ugotowaną pomidorówką czy suszonymi grzybkami. Ten klimat jest mi tak bliski! Inna to lektura, niż te od których uginają się księgarskie półki. To połączenie powieści, przewodnika po Mazurach, książki opisującej historię uroczego zakątka Polski i zarazem doskonały przewodnik "Jak być szczęśliwą!". Katarzyna Enerlich preferuje zdecydowanie inną receptę na szczęście niż tę, którą  znajdziecie w tabloidach czy wyznaniach celebrytów. Bo szczęśliwa kobieta nie musi mieć 1000 par butów, willi z basenem czy drogiego fryzjera. Wystarczy żyć w zgodzie z naturą i samą sobą. I mieć dystans do tego co modne, krzykliwe i trendy.
Bardzo przyjemnie gościło mi się na Mazurach, zwiedzało zamkowe komnaty, tajemnicze zaułki. Oczarowały mnie mazurskie legendy i opowieści z przeszłości. Zachwyciła również i Syberia, która pojawia się na kartach książki. Ze smutkiem rozstałam się z lekturą. Na otarcie łez pozostała wspaniała wiadomość, że Pani Kasia pracuje już nad kolejnym tomem tej serii. Będę na niego z utęsknieniem czekała. Gorąco polecam cały cykl z Prowincją w tytule. Jest moim zdaniem po prostu arcydziełem. 
Moja ocena 10/10.

2 komentarze:

  1. Właśnie kupiłam pierwszą część i zamierzam "przenieść się " na Mazury... Mam nadzieję, że też będę zachwycona tą serią

    OdpowiedzUsuń
  2. pisanyinaczej.blogspot.com


    Ja przeczytałem wszystkie tomy i jestem zachwycony.

    OdpowiedzUsuń