sobota, 26 lipca 2014

Anna B. Kann "Do zobaczenia w Barcelonie"


Wydawnictwo Pascal
data wydania 30 lipca 2014
stron 336
ISBN 978-83-7642-368-5

Historia pewnej znajomości

 
Życie ludzkie w którym nie ma miejsca na pasję jest monotonne i nudne. Jest jak potrawa bez przypraw – mdłe i bezbarwne. Posiadanie jakiejś pasji, zainteresowania sprawia, że żyjemy mocniej, ciekawiej, intensywniej. Ludzkie pasje są przeróżne. Dla wielu osób na całym ziemskim globie wielką pasją jest taniec.

Taniec który niejedno ma imię. Jednych fascynuje taniec towarzyski, inni uwielbiają tańce ludowe i regionalne. Sporą popularność na świecie zyskują też tańce charakterystyczne dla różnych zakątków globu. Tak jak np. flamenco, które wywodzi się z hiszpańskiej Andaluzji. Dla tego tańca głowę traci główna bohaterka książki Anny Kann - Ewa. Kobieta mająca dzieci i męża, spełniona zawodowo, żyjąca jednak w martwym związku. Jej małżeństwo z Jackiem już dawno się wypaliło. Para żyje obok siebie. Nie łączy ją już uczucie i namiętność. Ewa niespełniona uczuciowo zatraca się w tańczeniu flamenco. Wraz z siedmioma towarzyszkami o podobnych zainteresowaniach wyrusza do Barcelony. Bierze udział w warsztatach tanecznych, które prowadzi Paco. Atrakcyjny Hiszpan i utalentowany artysta mający ogromne powodzenie u kobiet. Ewa i Paco mają się ku sobie, czują do siebie pociąg. Ale czy związek łączący ludzi z dwóch różnych światów jest realny na dłużej? Czy prawniczka i artysta są w stanie być ze sobą nie tylko na chwilę?

Powieść nieznanej mi dotąd autorki pochłonęła mnie od pierwszej strony. Szybko uległam jej klimatowi, który wyjątkowość zawdzięcza Andaluzji, pasji i flamenco. Ta lektura to połączenie romansu i książki z Hiszpanią w tle. To powieść o ludziach i tańcu. O miłości i namiętności. O pasji jaką stało się flamenco. Flamenco, które niczym promień słońca rozświetliło smutną i szarą rzeczywistość. Dzięki lekturze miałam okazję bliżej poznać przeurocze miasto jakim jest Barcelona. Przeczytanie tej opowieści mocno zachęciło mnie do zwiedzania. Uległam urokowi tej książki. Zapragnęłam przejść się barcelońskimi uliczkami, zasmakować hiszpańskiej kuchni, zobaczyć popisy tancerzy i poczuć powietrze wprawione w ruch wachlarzami tancerek. Nacieszyć oczy barwami strojów i dodatków, a uszy piękną i zmysłową muzyką. Ta opowieść o miłości i wielkiej pasji pochłonęła mnie bez reszty.
Historia Ewy i Paco zaintrygowała mnie. Łatwo było mi zrozumieć zranioną kobietę żyjącą w skostniałym związku obok męża. Zdecydowanie trudniej było mi pojąć pobudki jakie kierowały wspaniałym tancerzem, który miał na sumieniu to i owo. W trakcie czytania wielokrotnie zadawałam sobie pytanie co ja sama zrobiłabym na miejscu Ewy. Czy umiałabym wybaczyć, być tak tolerancyjna i wyrozumiała? Czy potrafiłabym dać kolejną szansę? Długie chwile zastanowienia nie przyniosły niestety rozstrzygnięcia.

Książka to przyjemna lektura na wakacje. Na dzień spędzony na plaży, na skrócenie długiej podróży. Powieść czyta się lekko i przyjemnie. Książka świetnie przybliża egzotyczny i jakże piękny zakątek Hiszpanii. Autorka dyskretnie oprowadza po Barcelonie, ukazując jej wyjątkowe piękno i zabytki. Pani Kann także świetnie wprowadza w świat flamenco. Tekst uzupełnia dokładnymi i przystępnie podanymi przypisami tłumaczącymi pojęcia związane z tańcem.
Uległam urokowi tych opisów i po lekturze obejrzałam popisy tancerzy w internecie. Oglądając poddałam się magii tego tańca. Lektura pomogła zrozumieć jego specyfikę i istotę. W powieści padają słowa, że flamenco to „ piękno zamknięte w ruchu, które sprawia, że krew mocniej pulsuje w żyłach” ( str 76). Tak to prawda, w zupełności się z tym zgadzam. Przeczytanie tej książki polecam osobom zainteresowanym tańcem i ojczyzną Zafona. Rekomenduję ją również gorąco miłośniczkom książek o miłości i namiętności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz