stron 272
data wydania 2006
ISBN 8374693215
Jestem fanką Pani Moniki - po kilku książkach jej autorstwa które przeczytałam biorę w ciemno każdą kolejną . I tak w bibliotece trafiłam na "Dom na klifie " - nie czytałam opisu na okładce i zabrałam się za lekturę . I tu było pewne zaskoczenie - bo tym razem temat książki to trudny problem w polskich realiach . Domy dziecka nie mają najlepszej opinii , a te rodzinne - cóż ich założenie i prowadzenie to czasem droga przez mękę . Niestety nie są doceniani ludzie ,którzy chcą innym dać swoje serce , miłość i czas .
Bohaterami książki jest dwoje ludzi około czterdziestki . Ona - panna Zosia Czerwonka - wychowawczyni w szczecińskim domu dziecka ,kochająca swoją pracę i podopiecznych. Kobieta o pulchnej sylwetce i ogromnym sercu . I on - kawaler z wyboru Adam Grzybowski - często zmieniający zawodowe zajęcie - zajmujący się obecnie dziennikarstwem w tv. Po śmierci ciotki otrzymuje dom pod Szczecinem , ale pod dwoma warunkami - że się ożeni i wykona związany z domem jakiś pożyteczny uczynek. I tak tych dwoje ludzi bierze ślub w celu utworzenia placówki wychowawczo-opiekuńczej , choć Zosi Adam nie jest obojętny jako facet. Pod ich skrzydła trafia grupa okaleczonych przez los dzieciaków . Jak potoczy się ich dalsze życie , czy znajdą rodzinne ciepło i spokój ? A czy Zosia i Adam odnajdą się nawzajem jako dwie połowy ? Czy połączy ich uczucie ? I czy podołają obowiązkom wychowawczym ?
Przeczytajcie tą nietuzinkową historię ,jakże realną i wzruszającą . Autorce udało się połączyć swój niepowtarzalny i pełny humoru styl z niełatwą tematyką i prozą życia. Pokazała jak trudno jest być dzieckiem opuszczonym przez rodziców , jak łatwo można skrzywić psychikę dziecka , które samotne i niekochane traci chęć do życia i więdnie jak roślina bez wody . Dom dziecka "Magnolie " to niestety smutny obraz rzeczywistości bidulowej - gdzie wychowawcy nie zawsze mają powołanie , starsi koledzy wykorzystują siłę i przewagę wieku , a rodzice nie pamiętają ,że mają dzieci . Czytając nie raz się wzruszyłam - a to losem Cycka i Mycka ,a to losem Adolfika - jego ojca miałam ochotę roznieść na kawałki , podobnie jak matkę bliźniaków . Są ludzie bez serca ,ale jak słusznie pokazuje Szwaja są i tacy jak Zosia . Książka warta polecenia , nie nudzi , ma głębszą treść , bo nie jest to takie typowe babskie czytało . Polecam .
niedawno ja kupilam gdzies na wyprzedazy i ciesze sie na jej lekture, bo tez lubie Szwaje
OdpowiedzUsuńJa też jestem jej fanką i ta książka/historia była bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńZatem fanclub Pani Moniki jest liczny .Lubię osoby pełne humoru , zycia jak ona i to przekłada się na jej książki. Kasiu zyczę miłego czytania , Toska pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńJa niestety nie jestem przekonana do książek Pani Moniki. Próbowałam kiedyś jakąś przeczytać i totalnie mi to nie szło... Jeśli chodzi o opinie blogowe, to w życiu nasłuchałam się już przeróżnych opinii. Dużo pewnie zależy od człowieka.
OdpowiedzUsuńKocham Monikę Szwaję i jej poczucie humoru. Jedną z pierwszych książek jej autorstwa ktorą przeczytałam był właśnie "Dom". A w planach na ten rok mam skompletowanie w domowej biblioteczce jej wszystkich książek...
OdpowiedzUsuńLena zgodzę się ,ze Szwaja pisze charakterystycznie i tu albo się spodoba albo nie - moja mama ma podobne zdanie jak Ty , a się się w jej ksiazkach lubuję
OdpowiedzUsuńAnek życzę spełnienia planów
Oj ja się zraziłam do Szwaji po "Romasie na receptę" i "Zapiskach stanu poważnego":/ Raczej już nie sięgnę po jej książki, no może z wyjątkiem "Statecznej i postrzelonej", o której ze zdziwieniem a równocześnie ze zdecydowaniem mogę powiedzieć, że ją lubię:)
OdpowiedzUsuńMuszę ze wstydem przyznać, że nie czytałam absolutnie żadnej książki tej autorki, mam mnóstwo zaległości wśród polskich autorów, ale tego typu recenzje są najlepszą motywacją do ich nadrabiania... :)
OdpowiedzUsuń