poniedziałek, 15 czerwca 2015

Krzysztof Potaczała "Bieszczady w PRL-u 3"


Wydawnictwo Bosz
data wydania 2015
stron 128
ISBN 978-83-7576-248-8

Podróż w Bieszczady, których już nie ma

Pokój i spokój po II wojnie światowej zapanował w Bieszczadach później niż w innych częściach kraju. Na początku lat 50. XX wieku ta kraina była dzika, pusta i wyludniona. Zniszczyły ją bandy UPA, odmieniła Akcja Wisła. Na szczęście życie w ten rejon zaczęło szybko powracać. Podjęto decyzję o budowie dróg, mostów, elektryfikacji, odtworzeniu ludzkich osad. W Bieszczady zaczęli przyjeżdżać ludzie z całej Polski. Do pracy z woli własnej i z przymusu jak więźniowie, w poszukiwaniu przygód i swego miejsca na ziemi. Wracali też niektórzy wysiedleni. W te tereny kierowano do pracy żołnierzy i studentów. W Bieszczadach wypoczywali harcerze i młodzież, powoli powstawała infrastruktura turystyczna, wytyczano szlaki a chętnych do spędzenia tu wakacji czy urlopu było coraz więcej. Rozwijała się gospodarka leśna i rolna. Przez kilka dekad Bieszczady odradzały się, by wraz z przemianami ustrojowymi znów zmienić swoje oblicze. Dziś Bieszczad w odsłonie „jak za komuny” już nie ma. Polski Dziki Zachód znów się zmienił, ale przeszłość zapisała się w ludziach. Dziś wielu wspomina te dawne czasy z nostalgią i łezką w oku. Klimat komunistycznych Bieszczad idealnie zapisał się w reportażach Krzysztofa Potaczały. Drukarnie opuściła trzecia i niestety ostatnia książka zawierająca kilkanaście reportaży z tamtych lat wydana w cyklu „Bieszczady w PRL-u”. Lektura równie ciekawa jak jej poprzedniczki, zabierająca w świat, którego już nie ma, wspominająca ludzi i miejsca, osobliwości Bieszczad, które bezpowrotnie odeszły do lamusa.
Dwanaście reportaży pokazuje krainę Biesów i Czadów z lat 60., 70. ale i z lat 90. kiedy nagle wszystko zaczęło się zmieniać, znikać, ewoluować. Upadek systemu bowiem okazał się w tym rejonie wyjątkowo wyrazisty i przeszedł niczym rewolucja. Zniknęły bowiem prawie wszystkie zakłady pracy, zlikwidowano je bądź same upadły. Ludzie przestali dobrze zarabiać, stracili miejsca pracy, a w mediach zaczęto zbiórki darów dla biednych bieszczadzkich dzieci. A wydawało się, że W PRL-u było tam ubogo!
Ta książka, jak i cały cykl, jest bezcenna i zawiera historie, które przeszły już do przeszłości. Zapisały się jedynie w pamięci osób, które były ich naocznymi świadkami. Wyciągnięte na światło dzienne, opisane po latach stanowią pamiątkę tamtego czasu, który był mimo wszystko dla Bieszczad szczęśliwy i łaskawy. Nierozsądnie, niezgodnie z ekonomią, bezmyślnie ale jednak te tereny zagospodarowano. Pewnie i trochę zniszczono, ale i trafiło tu wielu miłośników dziewiczości, wolności oraz tych, którzy lubią życie blisko natury daleko od miejskiego zgiełku. O czym mówią reportaże z tego tomu?
O kreowanych na wzór kowbojskich ranczach, w których wypasem bydła zajmowali się młodzi ochotnicy, o wypadach do tzw. Bieszczadzkiego Worka i nielegalnych polowaniach na jego terenie, o świadomym igraniu z czujnością radzieckich służ chroniących granicę, o budowie dróg przez wojsko i pracy więźniów w półotwartych zakładach karnych, a wreszcie o zwierzętach związanych ze schroniskiem Chatka Puchatka i zlocie Rainbow Family w Tworylnem oraz o towarzyskim żubrze noszącym imię Pulpit.
Z tekstów bije klimat tamtego okresu. Czuć ten wiatr co hula beztrosko na połoninach, czuć radość z obcowania z przepiękną naturą, ale i słychać odgłos niemogących się wygrzebać z błota pojazdów mechanicznych, rozlega się muczenie stad krów, brzmią też w uszach bębny uczestników zlotu Tęczowych Rodzin. Całą książkę od przysłowiowej deski do deski przeczytałam z ogromnym zaciekawieniem i rumieńcami na policzkach. Odkrywałam to, co uleciało z czasem, patrzyłam na krainę, którą świetnie znam i bardzo kocham z innej perspektywy. Bo choć minęło w sumie niewiele lat to Bieszczady zmieniły się diametralnie. Reportaże pokazują prawdziwe życie w dzikich ostępach, przedstawiają ciekawych ludzi, którzy tu zawitali. W te Bieszczady już nikt nie pojedzie, bo ich nie ma. Wspaniale, że Autor w swoich tekstach ocalił je od zapomnienia i pokazał młodemu pokoleniu. A starszym czytelnikom pozwolił na wspomnienia i sentymentalną podróż.

1 komentarz: