sobota, 27 czerwca 2015

BookAThon - małe podsumowanie

Wiem, jutro się kończy, ale ja już dziś podsumuję mój maraton. Mea culpa. Nie dałam rady wszystkim wyzwaniom. Trudno, bywa i tak. W końcu najważniejsza miała być zabawa. Może gdybym się zaparła i czytała bez ustanku? Ja tak jednak nie umiem. Ale i tu największa zasługa tego maratonu z książką w ręku - ODKRYŁAM PEWNE PRAWDY O SOBIE, KTÓRYCH DO TEJ PORY NIE WIEDZIAŁAM.  I choćby dlatego warto było wziąć udział!
Po pierwsze i najważniejsze odkryłam, że nie lubię czytać na przymus, pod statystykę itd. Kocham jednak wolność i nie lubię gdy jakiś bat nade mną wisi. Być może wychodzi tu moja kocia ( zodiakalny Lew) natura, że wolność i niezależność nad wyraz kocham i miłuję. Ale... i tak przeczytałam jak do tej pory, a jest sobota 14:22, cztery i pół książki, co wcale mało nie jest. Recenzje dwóch z nich przygotowałam dla portalu Lubimy Czytać, więc z publikacją muszę dać portalowi prymat i poczekam z ich zamieszczeniem na blogu. Recenzję "Wybranych" możecie już przeczytać, recenzję "Kochaj i jedz, Brazyliszku" zamieszczę jutro.
Liczba stron:
- Wybrani - 440
- Złoty sen - 440
- Nie oddam dzieci - 256
- Kochaj i jedz, Brazyliszku - 232
- Francuska opowieść - 38 z 342  -
Razem daje 1406 stron - do jutra do 1500 doczytam! Jedno z wyzwań więc spełnię!

Przeczytałam:
- książkę, którą zaczęłam i odłożyłam - "Złoty sen"
- bestseller, który nie czytałam - "Nie oddam dzieci"
- książkę, która czeka na mnie kilka lat - "Kochaj i jedz, Brazyliszku"
- książkę z gatunku po który rzadko sięgam - "Wybrani"
- czytam książkę, którą ktoś dla mnie wybrał " Francuska opowieść"
Poczułam wspólnotę z innymi czytaczami. Może nie jestem z siebie dumna, ale coś z wyzwań mi się udało. Cóż, idę sobie czytać o pięknej Francji, a Was gorąco pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz