Pokazywanie postów oznaczonych etykietą patronat medialny Lubimy Czytać. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą patronat medialny Lubimy Czytać. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 3 marca 2025

Monika Raspen "Wnuczka Faberge"


Wydawnictwo Replika
data wydania 2025
stron 400
ISBN 978-83-68315-86-2
cykl Kobiety Romanowów tom I

Z wizytą na dworze Romanowów


Drogi Czytelniku!

 Wraz z Moniką Raspen zapraszam Cię w wyjątkową literacką podróż. Cofniemy się o ponad sto lat wstecz i zawitamy w carskiej Rosji. Znajdziemy się na początku ubiegłego stulecia i zatrzymamy się u progu niezwykłych przemian. W tym czasie ogromnym mocarstwem ze stolicą w Petersburgu rządzi car Mikołaj II. Car ma żonę i kilka córek. Do szczęścia brakuje mu syna, który odziedziczy po nim tron. Jego małżonka raz po raz jest brzemienna, ale rodzi same dziewczynki. Aleksandra Fiodorowna choć jest jeszcze młoda więdnie i zadręcza się tym, że na świat nie wydała jeszcze chłopczyka. To staje się jej obsesją. To zabija ją jak trucizna i ma negatywny wpływ na jej stosunek wobec córek. Gdy Alix Heska po raz kolejny rodzi bliźniaki płci żeńskiej noworodki zostają jej zabrane w trosce o psychikę carycy, która zostaje powiadomiona, że dziecko nie przeżyło. Malutkie carówny zostają oddane w wielkiej tajemnicy do adopcji zaufanym ludziom. Jedną z matek zostaje niczego nieświadoma młodziutka ukraińska szlachcianka Irina Dunina. 

Dziewięć miesięcy szybciej piękna dziewczyna staje się ofiarą miłości do księcia Alberta, który tylko pozornie deklarował wobec kochanki poważne zamiary. Obietnica poznania jej z rodziną i poślubienia była tylko mrzonką. Dziewczyna przy nadziei została kompletnie sama i nie mogła liczyć na nikogo. Jej ojciec bojąc się skandalu wyrzucił ją z domu. Irina postanowiła odszukać ojca swego dziecka i tym samym znalazła się w Petersburgu gdzie los jej bardzo sprzyjał. Trafiła pod opiekuńcze skrzydła wpływowej kobiety i nieświadoma śmierci rodzonej córki otrzymała w opiekę carską córkę. Jak potoczą się ich dalsze losy? Czy czeka ich szczęście u boku innego przystojnego mężczyzny, którego Irina oczarowała od pierwszego wejrzenia? A może książę Albert naprawi swój błąd i odzyska kobietę którą kiedyś porzucił?

„Wnuczka Faberge” to pierwszy tom cyklu Kobiety Romanowów. Tytuł przyciąga wzrok od pierwszego wejrzenia prześliczną okładką i niezwykle kunsztownie barwionymi brzegami a jego wnętrze współgra treścią z szatą graficzną. Na kartach tej książki jest opisana porywająca i zachwycająca od pierwszych stron historia napisana z rozmachem i wielkim polotem. Opowieść o ostatnim carze Rosji i jego rodzinie jest fascynująca, pełna tajemnic i sekretów przez co czyta się ją z wypiekami na twarzy. Miłość i zazdrość, obłuda i mistyfikacja, rozczarowania, intrygi, pozory i machinacje, knowania i podstępy były czymś oczywistym i powszechnym. Świat kręcił się otulony woalem kłamstwa które oplatało go coraz grubszą warstwą. I nic dziwnego, że to oraz drastyczne warunki życia zwykłych ludzi doprowadziły do jego upadku i rewolucji. W carskiej Rosji kobietom nie było łatwo. Czy wywodziły się z biednych czy bogatych rodzin zawsze miały gorzej i trudniej niż mężczyźni. Dotyczyło to także najbogatszych arystokratek, których moralność była na świeczniku. Wymagano od nich przede wszystkim bycia ozdobami mężczyzn. Kobiety nie miały prawa głosu, a gdy próbowały wyrażać swoje zdanie zagłuszano je i ignorowano. Wymagano od nich surowej moralności, bycia posłusznymi i cichymi. Kobiety nie miały prawa kreować swojej rzeczywistości, iść za głosem serca, mieć romansów, pozamałżeńskich dzieci ani kompromitującej przeszłości. Świat wokół nich był zakłamany i niesprawiedliwy, a to w wielu przypadkach czyniło je silnymi. Takie właśnie są bohaterki powieści Moniki Raspen. Odważne i sprytne, które pozornie tylko ślepo dostosowują się do rzeczywistości, a tak naprawdę walczą o swoje szczęście i łamią stereotypy dla swojego dobra.

To świetna książka, która doskonale pokazuje tamtą rzeczywistość, która kusi i przeraża, jest zarazem romantyczna, pociągająca i obrzydzająca. Wydaje się mienić blaskiem, który przy bliższym poznaniu okazuje się tandetny i kiczowaty. Tło historyczne i społeczno-obyczajowe dodaje powieści magii i polotu, a czytelnik bardzo szybko zżywa się z postaciami, które są wyjątkowo zgrabnie wykreowane. Są wśród nich bohaterowie i rzeczywiści i fikcyjni. Prawda historyczna idealne miksuje się z literacką fikcją. To wszystko sprawia, że lektura „Wnuczki Faberge” jest wyjątkową przyjemnością i przygodą literacką. Oceniając ten tytuł z pełnym przekonaniem najwyższą notą czekam na kolejny tom, który mam nadzieję ukaże się niedługo.




 

czwartek, 30 stycznia 2025

Lucinda Riley "Dziewczyna z wrzosowisk"



Wydawnictwo Albatros
data wydania 2024
stron 512
ISBN 978-83-8361-194-5

Od miłości i przeznaczenia nie da się uciec


Lucinda Riley trafiła na listę moich ulubionych zagranicznych autorek dzięki cyklowi Siedem Sióstr. Zaczytując się w kolejnych tomach opowiadających historię córek Pa Salta przekonałam się, że proza ich Autorki jest wyjątkowa i niepowtarzalna. I tak gdy w zapowiedziach księgarskich zobaczyłam informację o wydaniu kolejnej książki Riley sięgnęłam po nią w ciemno nawet nie czytając opisu. Wystarczyło, że uwiódł mnie tytuł, przepiękna okładka i nazwisko podziwianej pisarki. Spodziewałam się powieści, która rzuci mnie na kolana, wciśnie w fotel i pozwoli po przeczytaniu ostatniego zdania wystawić tylko i wyłącznie najwyższą z możliwych ocen. Dokładnie tak się stało, a ja wciąż mam w głowie tę historię, a przed oczyma kolejne sceny fabuły.

Tytułową dziewczyną z wrzosowisk jest zwyczajna nastolatka żyjąca z ojcem i matką w latach siedemdziesiątych w Yorkshire. W tej rodzinie nie ma bogactwa, jest za to miłość i ciepło. Jedno lato zmienia raz na zawsze jej życie. Leah pomagając matce, która prowadzi dom pewnej malarki poznaje jej bratanka spędzającego u ciotki lato. Między młodymi iskrzą uczucia, ale ta relacja bardzo szybko zostaje tylko wspomnieniem. Panna Thompson za to staje się bohaterką namalowanego zdolną ręką portretu i tak jej twarz zostaje zauważona przez znaną agencję modelek. Dziewczyna dostaje propozycję pracy w Londynie co otwiera jej drogę na światowe wybiegi i możliwość prezentacji kreacji czołowych projektantów.

Leah niewątpliwie jest główną bohaterką książki, ale zagłębiając się w tę historię poznamy także losy innych ciekawych bohaterów. Przeniesiemy się w przestrzeni i czasie do Francji, Polski i Anglii. Poznamy angielsko-żydowskie rodzeństwo, brata i siostrę, którzy za swoje pochodzenie zostali skazani na piekło wojennego obozu. Obrazy z lat dwudziestych, czterdziestych i siedemdziesiątych naprzemiennie nakładają się na siebie tworząc dwutorową fabułę by w końcu połączyć się w misterną całość i skomplikowaną, choć idealnie dopasowaną mozaikę.

Jaka jest „Dziewczyna z wrzosowisk”? Niesamowita, fenomenalna i wyjątkowo pełna zawirowań. Wnętrze książki niesamowicie przykuwa uwagę czytelnika, otula go i wielokrotnie zaskakuje. To najbardziej rozbudowana i wielowątkowa powieść jaką w ostatnich latach czytałam. Autorka dosłownie bombarduje nas ogromem zdarzeń, wybuchowych sytuacji i nieprzewidywalnych niespodzianek, że czasem czytelnik musi ostudzić odbiór miliona emocji pauzą w lekturze. Niewątpliwie jest to wyjątkowa historia z polskim akcentem, który czyni ją bliższą sercu. Postaci mają bardzo oryginalne charaktery, przeżywają metamorfozy, życie ich nie oszczędza. W fabule próżno szukać nudy. Prym wiodą tony emocji i setki tajemnic, które stopniowo zostają odkrywane i wychodzą na światło dziennie szokując i zaskakując. Przeszłość miesza się z teraźniejszością, a wczoraj kładzie się cieniem na jutrze. Decyzje podjęte kiedyś procentują w przyszłości, a to, co zagrzebane pod dywan jest odkrywane i nabiera blasku. Miłość przewija się przez całą fabułę w różnych odcieniach. Jest prawdziwym uczuciem, chwilowym zauroczeniem, destrukcyjną relacją, która wyniszcza i rani. Nic nie jest oczywiste i jednoznaczne. Lektura tej powieści przypomina układanie pasjansa – z każdą stroną wiemy więcej, waga sekretów topnieje, a czytelnik czuje się oszołomiony i przebodźcowany.

Historyczne tło jest doskonale nakreślone i pięknie współgra z losami zwyczajnych ludzi. Książka z jednej strony jest odrobinę bajkowa, z drugiej brutalna i prawdziwa, pełna nadziei i okrutnego realizmu. Tytuł robi bardzo pozytywne wrażenie. Piękne wydanie z barwionymi brzegami cudownie komponuje się z wyjątkowym wnętrzem. Ta historia przenika do szpiku kości, poraża, szokuje i pozwala szybko się w niej bezgranicznie zakochać. Czy warto po nią sięgnąć? To konieczność, bo to wyjątkowe arcydzieło napisane z rozmachem. Prawdziwa literacka uczta dla miłośników obyczaju z najwyższej półki. Bardzo polecam.  




 

poniedziałek, 19 sierpnia 2024

Soraya Lane "Córka z Grecji"



Wydawnictwo Albatros
data wydania 2024
stron 352
ISBN 978-83-6775-931-1
seria Utracone Córki tom 3

Nigdy nie wybieraj niczego pod dyktando innych


Cykl „Utracone córki” z każdym przeczytanym tomem podoba mi się coraz mocniej. Niby każda z powieści skonstruowana jest w oparciu o ten sam schemat, a jednak w tych historiach nie sposób się nie rozkochać do szaleństwa. Są romantyczne, ale i gorzkie, nie zostały przesłodzone literacką fikcją i mnóstwo w nich realnego życia. Każda chwyta mocno za serce i dostarcza wyjątkowej przyjemności w trakcie czytania.

Tym razem Soraya Lane z Londynu przenosi nas na grecką wyspę Skopelos, gdzie kiedyś, w latach 70-tych XXI wieku zrobiono zdjęcie pewnej kobiety z córką. Ta fotografia wraz z nutowym zapisem muzycznego utworu znalazła się w pudełku, które przez wiele lat przebywało jako pamiątka od biologicznej matki w Domu Hope, który był ostoją dla samotnych matek. Wiele lat później ta „przesyłka” trafia do rąk Emmy w jednej z londyńskich kancelarii prawnych. Dziewczyna jest dość zaskoczona i nie ma pojęcia o istnieniu rodzinnych sekretów. Coś w duszy podpowiada jej, że warto pójść tropem tej tajemnicy. Emma zaczyna swoje prywatne śledztwo i dzięki niemu poznaje uroczego muzyka, a także wybiera się w podróż do Grecji. Jej życie nieco wymyka się spod jej kontroli, ale czeka ją wiele niespodzianek i zaskakujących przygód. Gorąco zapraszam Was wraz z Emmą na Skopelos by tam poznać Aleksandrę, która wybrała w życiu pod dyktando innych i nie mogła pójść za głosem serca. Czy zrobiła właściwie? To oceńcie już sami.

Opisane losy dwóch kobiet które po latach splatają się ze sobą to przepiękna opowieść, która bardzo mocno mnie wzruszyła. Chłonęłam ją wszystkimi zmysłami, byłam tam i przeżywałam mocno perypetie młodej najpierw osieroconej, a potem postawionej pod murem dziewczyny, którą pozbawiono marzeń, a ona nie mając oparcia szybko się z tym pogodziła. Tytuł wręcz krzyczy, że wielkim życiowym błędem jest pozwolenie by inni kierowali naszym życiem, podejmowali za nas decyzje i odbierali nam prawo kroczenia własnymi ścieżkami. Autorka przekonuje nas też, że to, co nam przeznaczone kiedyś dostaniemy i warto szanować każdy dzień życia, bo drugi raz go nie przeżyjemy, a dogrywki w meczu pod tytułem życie niestety nie ma.

Tytuł czyta się lekko i przyjemnie, ale nie jest to książka infantylna i bezwartościowa. Jest w niej coś magicznego, co do niej przyciąga. Wieje od niej nutką romantyzmu, a jej strony dostarczą mnóstwa emocji, uśmiechu, ale i w oczach mogą pojawić się łzy. Proza Sorayi Lane przypomniała mi tym razem klimat książek Danielle Steel, które kiedyś bardzo lubiłam. Autorka wyraziście pokazała życiowe blaski i cienie, a jej postaci są wyraziste i lekko konkretnie pogrupowane. Dzielą się na te białe i czarne. Dwie główne bohaterki to sympatyczne kobiety, które marzą o miłości i ją odnajdują. Ale jak dowodzi fabuła to za mało by osiągnąć szczęście. O uczucie czasem trzeba dbać i walczyć, pokonywać w jego imię przeciwności losu i odważnie przeć do przodu.

Córka z Grecji” to także literacka podróż do pięknej Grecji i wprowadzenie w świat muzyki, w świat sztuki, w którym artyści to osoby czułe i wrażliwe, które łatwiej zranić. Książkę czyta się od początku do końca z przyjemnym dreszczykiem „co dalej”, a fabuła obfituje w liczne niespodzianki. Polecam gorąco na letnie dni, jesienne wieczory i zimowe dni. Z pewnością Was ten tytuł nie zawiedzie. 




 

środa, 1 maja 2024

Angela Levin "Camilla. Prawdziwa historia królowej małżonki"

 



Wydawnictwo Dolnośląskie 
data wydania 2023
stron 376
ISBN 978-83-271-6482-7

Królowa z trudną przeszłością


Królowa małżonka Camilla to jedna z barwniejszych i najbardziej kontrowersyjnych postaci z kręgu brytyjskich Royalsów. Do królewskiej rodziny weszła niejako tylnymi drzwiami, a na pozycję którą teraz zajmuje czekała sporo lat. Musiała wiele znieść, wiele doświadczyć by zająć miejsce na tronie i zmienić zdanie opinii publicznej na swój temat. Miała w sobie gigantyczne pokłady cierpliwości by nie ugiąć się i nie zrezygnować z celu, który dla wielu wydawał się niemożliwy do osiągnięcia. Bo niby jak rozwódka ze statusem „tej trzeciej” miała włożyć na swoje skronie koronę? To wydawało się absurdem i przeczeniem logice, a jednak los w końcu dla Camilli okazał się łaskawy.

Na rynku księgarskim brakowało mi rzetelnej biografii tej osobistości. Po przeczytaniu lektury nakreślonej przez Angelę Levin czuję jednak pewien niedosyt. Owszem wiele się o Pani Parker-Bowles dowiedziałam, jednak moim zdaniem jej osoba została przedstawiona w sposób zbyt wybielony i pozytywny. To zdecydowanie inny wizerunek niż ten który przez lata kreowała prasa i inne media. I tu nasuwa się pytanie – jaka tak naprawdę jest żona Karola III? Myślę, że prawda ma tu niejedną twarz, a na półki sklepów trafi jeszcze wiele książek o niej.

Wracając do biografii wydanej nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego skupmy się na obrazie nieco zbyt idealnym, ale jednak bardzo ciekawym. Tu postać królowej- małżonki ma przede wszystkim zalety. Tu jest ona uosobieniem pozytywnych cech, które zasługują na brawa. Czy jednak biorąc pod uwagę specyfikę ludzkiej natury jest to możliwe? Z pewnością z kart książki jawi się kobieta, które wie czego chce i wyraziście dąży do realizacji swoich planów. Kocha i jest zdania, że uczucie usprawiedliwia wszelkie wybory, a w miłości wszystko jest dozwolone. Autorka pokazuje swoją bohaterkę od dzieciństwa po odejście jej teściowej. To okres wielu lat w którym życie Camilli zmieniało się niczym w kalejdoskopie. Rytm nadawało mu uczucie do księcia Walii, któremu nie zaszkodziły nawet dwa śluby. Karol i Camilla dochowali się dzieci z innymi małżonkami, oboje zdradzali i byli zdradzani i oboje nie wyrzekli się uczucia do siebie. Camilla musiała znieść naprawdę wiele by zostać oficjalną partnerką i żoną tego jedynego. Była przecież tą trzecią, brzydszą, starszą! Autorka książki zgrabnie i sprytnie obróciła jej zachowanie w same sukcesy i atuty. Pani Parker-Bowles była zatem cierpliwa, oddana oraz wierna ukochanemu i perfekcyjnie zdobyła serca krewnych Karola, narodu i mediów.

Choć autorka pokazuje swoją bohaterkę wyłącznie w samych superlatywach to jednak lekturę czyta się bardzo dobrze i z ogromną ciekawością. Jej karty umykają bardzo szybko, a podział na rozdziały jest świetnie dokonany. Treść skupia się zarówno na życiu prywatnym, jak i publicznej działalności. Szkoda, że publikacja zbyt mocno dyskredytuje księżnę Dianę i serial The Crown. Z tytułu bije wyraźnie misja ocieplenia wizerunku postaci, która przez lata była szykanowana. Czy została ona dokonana? Moim zdaniem Autorka być może mimowolnie uświadomiła czytelnikowi skąd wziął się cały problem i konflikt. Czy to sfery królewskie czy nie, nie warto narzucać komukolwiek małżeńskich więzów. Dziś ludzie stają się bardziej liberalni i przede wszystkim to jest przyczyną „polubienia” przez poddanych swojej nowej królowej. Książkę mimo że jest napisana nieobiektywnie polecam. Jej kanwą jest miłość, jej wielką wartością cierpliwość i konsekwencja, zaś jej bohaterką naprawdę nietuzinkowa kobieta, która mimo przeciwności losu postawiła na swoim i rozbiła bank. Miłej lektury!




środa, 23 sierpnia 2023

Edyta Świętek "Sekrety kobiecych dusz"



Wydawnictwo Mando
data wydania 2023
stron 416
ISBN 978-83-277-3119-7
Saga Krynicka Tom I

W spirali sekretów i tajemnic


Jako zagorzała miłośniczka sag rodzinnych, w których kocham się od wielu lat, dla najnowszego cyklu Edyty Świętek biję gromkie brawa. Saga Krynicka to seria w której zakochałam się na zabój od pierwszego wejrzenia. To tytuł, który perfekcyjnie trafił w mój gust i zabrał mnie w ciekawą podróż, która miała miejsce w czasie i przestrzeni. Dzięki lekturze znalazłam się w miejscu, w którym sama mieszkałam jako kuracjuszka i turystka. Krynicka Górska kiedyś zrobiła na mnie pozytywne i bardzo dobre wrażenie, a teraz wraz z bohaterami wykreowanymi przez Edytę Świętek znalazłam się tam ponownie w bardzo ciekawym przedziale czasowym. Zobaczyłam tę miejscowość w kolorze sepii, gdy nie prowadziła do niej jeszcze droga kolejowa, a uzdrowisko było w fazie początkowego rozwoju.

Matylda Adamczyk mieszka wraz z mężem w Krakowie. Oboje bardzo chcą zostać rodzicami i mieć dzieci, ale żona Seweryna miesiąc po miesiącu przeżywa rozczarowanie i wciąż nie jest przy nadziei. Ta sytuacja powoduje u mniej frustrację, złość, smutek i doprowadza ją notorycznie do łez. Jej małżonek ma dość humorów żony i jej zmiennych nastrojów. Lekarz, który bada niedoszłą mamę zaleca spokój, wyciszenie i kurację w krynickim kurorcie. Matylda wyjeżdża więc na sezon letni do uzdrowiska, gdzie poznaje Aurelię. Ta jest młodą wdową, której mąż niedawno zmarł po krótkiej chorobie. Aurelia nie zdążyła zostać mamą i mieszka z teściami w zamożnej posiadłości. Kobieta przeżywa żałobę po mężczyźnie, którego naprawdę z całego serca kochała, ale też martwi się o swoją przyszłość. Sama pochodzi z niezbyt bogatej łemkowskiej rodziny zamieszkałej w Powroźniku. Na salony trafiła dzięki mężowi. Po jego zgonie pobyt w zamożnym i szanowanym domu dziewczyny mającej wiejskie korzenie  nie wszystkim w rodzinie się podoba. Wielu jest solą w oku i przeszkadza. 

Matylda i Aurelia zaprzyjaźniają się ze sobą i zostają dobrymi przyjaciółkami. Los ubogaca ich relację dodatkowymi niespodziankami i odkrywa tajemnice, które przez wiele lat nie ujrzały światła dziennego. Jak potoczą się ich dalsze losy? Czy dwie młode kobiety odnajdą szczęście? Czy spełnią się ich najskrytsze marzenia?

Ta powieść będąca początkiem rewelacyjnie zapowiadającego się cyklu porwała mnie od pierwszych stron. Wsiąkłam w jej treść i zakochałam się w klimacie. Z łatwością odnalazłam się w świecie retro i pokochałam dwie główne bohaterki, których sylwetki są przepięknie wykreowane. Obie są wyjątkowe, obie są inne od siebie, obie znajdują się na życiowym zakręcie i przeżywają trudne chwile. Właśnie dlatego idealnie odnajdują się one we wzajemnej relacji i nawiązują nić szczerej kobiecej przyjaźni, która dodaje im sił do walki z przeciwnościami losu. Autorka idealnie opisuje ewolucję ich znajomości, dojrzewanie tej relacji która wskutek pewnych wydarzeń zmienia wymiar i staje się inna oraz bardziej osobista.

Akcja książki jest dynamiczna i płynie wartko niczym górski potok. Lekturę czyta się bardzo lekko i przyjemnie. Jest ona nakreślona eleganckim językiem, obfituje w niespodzianki i dostarcza emocji. W treści oprócz wykreowanych w wyobraźni Pisarki bohaterów przewijają się autentyczne postaci, które przyczyniły się do powstania i rozsławienia krynickiego uzdrowiska. Autorka poświęciła też uwagę mniejszości łemkowskiej, ich kulturze, pochodzeniu, folklorowi i tradycjom. Blasku książce dodają urokliwe opisy, genialnie oddany klimat tamtych czasów oraz sekrety i intrygi. To wszystko sprawia, że od czytania trudno się oderwać, a po skończeniu pierwszego tomu natychmiast chciałoby się sięgnąć po kolejny.

Edyta Świętek stworzyła kolejną fenomenalną sagę, którą z całego serca polecam nie tylko miłośnikom tego gatunku. Jeśli go do tej pory nie kochacie, to przez lekturę tego tytułu możecie łatwo się w nim zadurzyć. Jestem pewna, że ta powieść oczaruje każdego, kto po nią sięgnie i poświęci jej swój czas. Miłej lektury.




 

czwartek, 29 czerwca 2023

Soraya Lane "Córka z Włoch"





Wydawnictwo Albatros
data wydania 2023
stron 352
ISBN 978-83-6751-322-7
Seria Utracone Córki

Włoski smakołyk, mediolański balet i zakazana miłość


Wiosną tego roku na księgarskie półki trafiła powieść z kręgu literatury kobiecej, która jest początkiem nowej serii. Porównywano ją do arcydzieła „Siedem sióstr” Lucindy Riley. Od razu wiedziałam, że koniecznie muszę sprawdzić czy jakikolwiek Autor na świecie był w stanie dorównać swoim piórem prozie idealnej, bo za taką uważam książki opowiadające o adopcyjnych córkach Pa Salta. Z ręką na sercu bałam się, że to tylko trik i przemyślany manewr marketingowy wydawcy, który ma na celu podbić sprzedaż lektury. Na szczęście myliłam się i po raz kolejny w życiu trafiłam na książkę bardzo nastrojową, pełną sekretów, tajemnic i emocji, które sprawiły, że czytanie było wyśmienitą literacką ucztą, a ja zostałam od stóp do głów oczarowana fenomenalną historią.

Pewnego dnia w jednej z londyńskich kancelarii prawnych krzyżują się życiowe ścieżki kilku osób. Każda z nich otrzymuje tajemnicze pudełko w którym znajdują się pamiątki z przeszłości. Kiedyś każdy z tych tajemniczych boxów przygotowała nieżyjąca już kobieta, która prowadziła placówkę, w której schronienie mogły znaleźć młode, samotne matki. Każde z tych pudełek jest świadectwem pochodzenia i tożsamości osób, które nie mają o swojej prawdziwej przeszłości zielonego pojęcia. Taki jeden zestaw trafia do rąk Lilly, która pracuje w branży winiarskiej. Tym samym planowana od pewnego czasu podróż do Italii jest nie tylko krokiem w zawodowej karierze, ale i idealną okazją do poznania swoich korzeni i odkryciem przeszłości babci. Na drodze pięknej młodej kobiety pojawia się także przystojny Włoch Antonio, który mąci w jej głowie. Jak potoczą się losy Lilly? Jaką rolę w jej przyszłości odegra pewna pilnie strzeżona tajemnica kulinarna i program teatralny sprzed wielu lat?

Ta książka jest cudowna i nie ma innej opcji jak zakochać się w niej od pierwszego wejrzenia na zabój! Czyta się ją niesamowicie przyjemnie, a treść zapada na długo w pamięć. Oś fabuły opiera się na schemacie odkrywania rodzinnych sekretów, co jest pomysłem wykorzystywanym w literaturze kobiecej dość często, ale Soraya Lane zrobiła to w sposób tak perfekcyjny i nietuzinkowy, że aż przechodzą dreszcze!

Akcja toczy się dwutorowo w różnych przestrzeniach czasowych, które dzieli kilkadziesiąt lat. Z jednej strony czytelnik poznaje losy Estee, która jako młoda dziewczyna zakochuje się w Felixie i jest tej miłości wierna mimo wszystko. Z drugiej strony śledzimy we współczesnym świecie dzieje Lily, która poznaje losy swoich przodków. Są one dobrym wzorcem jak pokierować swoim życiem i mieć odwagę podążać za głosem swojego serca mimo wszystko.

Córka z Włoch” to pełna emocji chwytająca za serce historia o miłości, walce o ukochaną osobę, bitwach z przeciwnościami losu i trudnych rodzinnych relacjach, które potrafią budować mury i rzucać kłody pod nogi. To książka w której można się zatracić bez reszty i zapomnieć o własnej rzeczywistości. W trakcie jej czytania czytelnika dotyka ogrom emocji, niespodzianek i zwrotów akcji. Przez jej karty przewijają się ciekawe postaci i szalone intrygi. Nie można się nudzić, a treść nie jest przewidywalna i sztampowa. Wyjątkowa to za mało powiedziane, arcydzieło napisane dla kobiet to adekwatna rekomendacja dla tytułu, który gorąco polecam.

Bernardeta Łagodzic-Mielnik 




 

czwartek, 2 lutego 2023

Marcin Margielewski "Zaginiony arabski książę"

 



Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania 2023
stron 304
ISBN 978-83-8295-257-5

Synku, gdzie jesteś?


Marcin Margielewski to dziennikarz oraz autor kilkunastu bestsellerowych książek z kręgu kultury arabskiej i świata islamu. Przez wiele lat dzięki podróżom doskonale poznał specyfikę życia w krajach orientalnych, które zamieszkują głównie wyznawcy Allaha. Jego najnowsza książka opowiada historię pewnej Europejki, która poślubiła saudyjskiego księcia, stała się matką jego dzieci i przeżyła dramat, który nie ma końca. Wielu wydawać by się mogło, że zostając żoną członka rodziny Al Saud stała się księżniczką z bajki. Jeśli tak założymy, to ta bajka trwała krótko i nie skończyła się happy endem, a dramatem i koszmarem w jednym. Karą za uczucie stała się utrata dzieci, które z ramion młodej matki wyrwano brutalnie i na zawsze, a wszelka droga odzyskania synków okazała się ścieżką donikąd i sromotną porażką.


Emily kiedyś była młodą, atrakcyjną i patrzącą z optymizmem w przyszłość kobietą. Pochodziła z Francji i postanowiła podjąć studia w Anglii. Z racji dużych wydatków związanych z edukacją Francuzka podjęła pracę i poznała w niej kilku przyjaciół. Spotykała się z nimi w celach towarzyskich także w wolnych godzinach. Pewnego dnia udała się w ich towarzystwie do klubu i poznała tam pewnego mężczyznę. Był atrakcyjny, ale nie wyróżniał się zbytnio z tłumu. Między parą zaiskrzyło i młodzi zaczęli się ze sobą spotykać. Badr po pewnym czasie oświadczył się swojej wybrance i poznał jej rodziców. Plany ślubne weszły w fazę realizacji. Narzeczeni po ceremonii zaślubin mieli zamieszkać w Arabii Saudyjskiej, a pan młody okazał się prawdziwym saudyjskim księciem. Zaślepionej gorącym i szczerym uczuciem Emily to absolutnie nie przeszkadzało. Wierzyła w moc miłości przyszłego męża i była pewna, że ułoży im się jak najlepiej. Po przyjeździe do ojczyzny Badra dziewczynę zaskoczyło wiele rzeczy. Było to naturalne, bo kultura arabska i życie w ortodoksyjnym kraju jest diametralnie inne od europejskiej rzeczywistości. Od samego początku jednak uważny obserwator dostrzegł by niepokojące symptomy i wymowne fakty, jednak zakochana narzeczona miała na oczach różowe okulary i zaczęła iść w stronę swojej zguby. To, co miało miejsce po ślubie było niczym zły sen. Niestety, ten sen okazał się brutalną rzeczywistością i mrożącą krew w żyłach prawdą, a Emily trafiła do piekła na ziemi. Za swoją naiwność zapłaciła bardzo, bardzo wysoką cenę...


Od samego początku najnowsza historia Marcina Margielewskiego przykuła mocno moją uwagę. Zatraciłam się w jej treści bez reszty. Zaczęłam żyć życiem Emily i nic, ani nikt nie mógł mnie oderwać od lektury. Czytałam z wypiekami na twarzy, a w moich oczach szybko pojawiły się łzy których nie byłam w stanie powstrzymać. Płakałam jak bóbr i bardzo współczułam głównej bohaterce z którą los i okrutny mąż obeszli się w sposób wyjątkowo zły. Emily została bezpodstawnie skrzywdzona i padła ofiarą arabskiego systemu, który delikatnie mówiąc nie jest ani życzliwy, ani przyjazny dla kobiet. Tu zamężna kobieta staje się podaną męża, który wyłącznie decyduje o jej życiu praktycznie w każdym aspekcie. Może zarzucić żonie wszystko, może zamienić jej życie w dramat, może zabrać jej dzieci, może wtrącić ją do ośrodka wychowawczego dla nieposłusznych żon Dar Al Reaya, który tak naprawdę jest więzieniem, miejsce tortur i kaźni. Wiele kobiet z tego miejsca nie wychodzi żywymi, inne stają się wrakami samych siebie.


Marcin Margielewski w swojej publikacji poruszył trudne i bolesne tematy. Zrobił to w sposób odważny, plastyczny, wyważony i dogłębny. Bez ogródek obnażył i oskarżył okrutny arabski system, który jest dla kobiet bezlitosny. W nim rację bez względu na fakty zawsze i wyłącznie ma mężczyzna. To on i tylko on może wszystko. Kobieta może jedynie pogodzić się z okrutnym losem. Jej zdanie się nie liczy, jej racje nie istnieją, jej życie jest w ręku męża. W mediach krąży wiele historii podobnych do tej jaką przeżyła Emily. Świat wie i nadal pozostaje na nie głuchy, a organizacje stojące na straży godności ludzkiej są bezradne wobec łamania praw kobiet. W tytule drzemie wyraźne przesłanie skierowane do kobiet. Autor chce je uczulić na przesłanki, które są zapowiedzią tragedii. Oby ten manewr skutecznie uchronił jak najwięcej z nich przed podzieleniem losu Francuzki, która została bardzo okrutnie i niesprawiedliwie skrzywdzona.

Ta opowieść to niestety prawdziwa, choć nieodosobniona, historia. Autor w książce wspomina podobne przypadki innych kobiet, które podzieliły los żony Badra. Jedną z nich jest Polka z pochodzenia Kasia Al Thani. Tytuł jest więc z jednej strony reportażem, z drugiej strony przestrogą.

To chwytająca za serca mocna lektura, której warto poświęcić czas. Gorąco polecam.  




wtorek, 1 listopada 2022

Marcel Moss "Nie wiesz dlaczego



Wydawnictwo Filia
data wydania 2022
stron 320
ISBN 978-83-8280-109-5
seria Liceum Freuda
Tom IV

Szkoła z piekła rodem


Czas bycia nastolatkiem to trudny, ale i bardzo niezwykły okres życia. Żegnamy dzieciństwo, szkołę podstawową, stajemy przed drzwiami z napisem dorosłość. Mamy czas by nabrać doświadczenia, dojrzeć, zdobyć fundament pod karierę zawodową czy studia. To też okres, kiedy powinniśmy się wyszaleć, poznać smak pierwszej miłości, udzielać się towarzysko i planować przyszłość. Czuć przed sobą smak dorosłości, ale i korzystać z wolności i ostatnich lat beztroski. Niestety, nie zawsze i wszystkim jest w tym periodzie życia tak kolorowo i rozrywkowo. Bywa, że nastolatkom przytrafia się to, czego doświadczają niektórzy z uczniów pewnego liceum, które opisanego przez Marcela Mossa w serii Liceum Freuda. Ta szkoła ma prestiż, nietuzinkową opinię, specyficzny i nowoczesny klimat, dobrego dyrektora, ale można o niej powiedzieć, że to też placówka oświatowa z piekła rodem.


Dagmara, Sara, Marta i Wiki są przyjaciółkami ze szkolnej ławy. Ich życiem nagle wstrząsają pewne wydarzenia. Tego dnia w ich szkole dochodzi do zamachu w trakcie którego giną osoby związane z tą placówką, a także znika bez śladu jedna z uczennic. Nastoletnia Dagmara wsiada do samochodu pod szkołą i zapada się pod ziemię. Ginie bez echa, a jej rodzina, przyjaciele i znajomi snują różne hipotezy co się mogło z nią stać. Pojawiają się podejrzenia, że dziewczyna zniknęła w związku z depresją jaka ją dotknęła. Upływa czas, a wraz z nim na światło dzienne wychodzą pewne przerażające fakty. Prowadzone śledztwo nie podaje konkretów, ale zdesperowane i głodne prawdy przyjaciółki Dagmary prowadzą własne dochodzenie i odkrywają przerażające tajemnice. Na światło dzienne wychodzą szokujące sekrety, które mrożą krew w żyłach...


„Nie wiesz dlaczego” to czwarty tom popularnej serii Marcela Mossa, która porusza sprawy zarówno ważne, jak i bolesne, które dotyczą nastolatków. Nie czytając trzech pierwszych tomów zaczęłam przygodę z tym cyklem od czwartego i jestem mile zaskoczona. Książkę, będącą mocnym thrillerem, czyta się rewelacyjnie, a emocjom i dreszczykowi nie ma końca. Autor pisze genialne i nie używa ani lukru, ani pudru. Wali z przysłowiowej grubej rury i pokazuje świat w mrocznej odsłonie. W fabule nie ma miejsca na woale i sentymenty. Jest za to miejsce na bezpardonową prawdę, która sprawia, że włos jeży się na głowie. Życie nastolatków jest pasmem problemów i wyzwań. Rządzą nim bestialskie reguły gry, które nie mają litości. Młodzi ludzie muszą zmagać się z problemami, które byłby kolosalnie trudne i dla dorosłych. Depresja, odrzucenie, niezrozumienie, brak dobrych relacji z rodzicami, nałogi, świat narkotyków i uzależnień, plastikowa internetowa rzeczywistość powodują, że życie staje się pasmem walki.


Marcel Moss napisał swoją najnowszą książkę w dość specyficzny sposób, ale tym samym precyzyjnie odwzorował współczesną codzienność nastolatków, którzy na pewno nie mają łatwo w życiu. Tytuł jest wyrazisty i mocny, razi niczym prąd, szokuje i uświadamia bezpardonowy świat, który jest wymagającą szkołą przetrwania. Ta historia wbija w fotel, ma bardzo przeszywające i tajemnicze zakończenie, uczy i pobudza wyobraźnię. Opisana rzeczywistość wyraziście prześwietla złudę i reguły wirtualnego świata, z którego zwłaszcza na młode osoby czyha wiele niebezpieczeństw. Ułuda bycia na topie, lajków, followersów, polubień sprawia, że zanika realna ocena rzeczywistości, a ktoś omamiony manią popularności staje się nie jej obiektem, ale ofiarą.

Tę powieść powinni przeczytać nie tylko rówieśnicy główych bohaterów, ale i ich rodzice. Lektura z pewnością pozwoli im bardziej zrozumieć świat ich dzieci, który bywa drapieżny i bezwzględny.

Gorąca książka, świetna proza, ciekawe ujęcie rzeczywistości. Naprawdę warto przeczytać. Dajcie się ponieść tej elektryzującej fabule i emocjom, których nie brakuje. Miłej lektury.  




 

środa, 5 października 2022

George Blalock "Królewska buntowniczka"



Wydawnictwo Kobiece
data wydania 2022
stron 352
ISBN 978-83-67335-09-6

Nie wszystkie księżniczki są w życiu kochane i szczęśliwe


W bajkach i baśniach księżniczki wiodą życie godne pozazdroszczenia. Są idealne, piękne i mają szczęście w miłości. Ich życie usłane jest różami, które nie mają kolców. W realnym świecie księżniczki też współcześnie istnieją, ale ich los rzadko kiedy przypomina bajkę. Owszem, damy z koroną na głowie, żyją przeważnie w dostatku, ale nie zawsze pławią się w blasku szczęścia i prawdziwego uczucia. Bywa, że tytuł i przysługująca im tiara są kulą u nogi i odbierają wolność na równi więziennym kajdanom. Status nie pozwala na swobodne życiowe wybory i decydowanie o swoim losie, a etykieta jest niczym włosienica, która ogranicza i dokucza. Wśród koronowanych rodów, w gronie pań noszących tytuł JKM bywają też czarne owce, które wprawiają rodziców i krewnych w zakłopotanie oraz przynoszą wstyd z powodu niewłaściwego prowadzenia.

Z całą pewnością taką osobistością w rodzinie Windsorów była siostra zmarłej ostatnio królowej Elżbiety II, księżniczka Małgorzata, która była w wielu sprawach całkowitym przeciwieństwem swojej siostry. Jej życie było burzliwe, pełne skandali i romansów. O wybrykach Margot często pisały plotkarskie gazety, a jej imię było na ustach wszystkich. Mówiono o niej często i nie zawsze dobrze. A ona sama była kobietą nieszczęśliwą, która w życiu raz po raz błądziła i wpędzała się w kłopoty.

Księżniczka Małgorzata jest tytułową bohaterką powieści Georgie Blalock. Akcja tej książki obejmuje czas od roku 1949. Jesienią w Londynie życie pewnej zubożałej arystokratki wydaje się być pasmem nieszczęść i porażek. Vera Strathmore straciła narzeczonego, usiłuje zrobić karierę pisząc romanse i marzy o wyjeździe do Nowego Jorku. Pewnego dnia jej życie zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zostaje przedstawiona księżniczce Małgorzacie, która zna romanse napisane przez Verę pod pseudonimem. I tak panna Strathmore zostaje za aprobatą rodziny królewskiej damą dworu i staje się nieodłączną towarzyszką ekscentrycznej księżniczki, która udziela się towarzysko, pije, pali i za nic miewa etykietę. Vera przez nową rolę liczy na pieniądze, dobrą zabawę i poznanie ciekawego towarzystwa. Jej praca opłacana przez podatników staje się dla rodziny Very zaszczytem i nobilitacją. Jednak czym okazuje się tak naprawdę w rzeczywistości? Młoda kobieta znajduje się nagle w świecie pełnym intryg, pozorów i zakazanych romansów. Jak wpłynie to na jej przyszłość? Czy dzięki byciu wśród socjety znajdzie miłość i szczęście?

Postać Very jest fikcyjna, ale dzieje księżniczki już nie. Powieść to zbeletryzowana biografia młodszej córki króla, która pokazana jest oczami jej poddanej i pracownicy. Ten tytuł to prawdziwa perełka dla miłośników historii brytyjskiej rodziny królewskiej i monarchii. Autorka perfekcyjnie nakreśliła losy niesfornej księżniczki, która wiedziała, że ma marne szanse na noszenie korony królowej, a zarazem w imię protokołu musiała poświęcić wolność dla dobra kraju i rodziny. Małgorzata miała trudny charakter i cechy buntowniczki. Z kart książki wyłania nam się jej prawdziwe oblicze pełne wad, złych cech, ale i obraz niespełnionej kobiety, która pragnęła kochać, być kochaną i pożądaną. Młodsza siostra królowej Elżbiety II była zagubiona, niedojrzała, samotna i nieszczęśliwa. Czytelnik widzi portret bardzo poturbowanej przez los kobiety, która będąc zgorzkniała rani swoje otoczenie. Autorka dołożyła wszelkich starań by odtworzyć fakty historyczne i postać kobiety, która budzi litość i współczucie, choć sama nie jest też bez winy. W lekturze nie brak pikantnych ciekawostek, opisów z dworskiego życia, klimatu lat 50-tych i szczegółów z życia królewskiej rodziny, która ma oprócz tytułów też cechy zwykłych zjadaczy chleba.

Książka jest napisana po mistrzowsku i z precyzją serwuje czytelnikowi tajemnice oraz sekrety z życiorysu niesfornej księżniczki. Dorosła kobieta ukazana jest nie tylko jako monarsza córka, ale i osoba z krwi i kości, która ma tendencje do komplikowania sobie życia. Autorka pokazuje też niewdzięczność życia w blasku księżniczki oraz cienie służby na rzecz JKM.

Lekturę czyta się przyjemnie i lekko. Jej treść wciąga i przyciąga niczym magnes. To idealna pozycja na jesienny wieczór, na relaksujące popołudnie i chłodny poranek. Będzie wyjątkowo smakować z filiżanką dobrej angielskiej herbaty. Bardzo polecam.  




 

niedziela, 10 lipca 2022

Marcel Moss "Mój ostatni miesiąc"



Wydawnictwo Filia
data wydania 2022
stron 336
ISBN 978-83-8195-946-9

Życie trwa do ostatniego oddechu

Moją literacką przygodę z prozą Marcela Mossa rozpoczęłam od jego najnowszej powieści, która zalicza się do kręgu literatury młodzieżowej. Zagłębiając się w pierwsze strony tej książki nie miałam jednak pojęcia jak bardzo ta lektura mną wstrząśnie, jak bardzo dotknie mnie jej treść, jak moja dusza zostanie emocjonalnie poturbowana. Tak, to było ogromne czytelnicze tornado wrażeń, a czytaniu towarzyszyły potoki łez, które niekiedy przesłaniały litery. Stało się tak dlatego, że Autor w swoim dziele odważnie poruszył wiele bardzo trudnych tematów, które nie są przyjemne i bolą osoby, których dotykają.

Akcja książki rozgrywa się przez dłuższy czas w hospicjum do którego trafiają pacjenci onkologiczni którym medycyna nie jest w stanie już w żaden sposób pomóc. Właściwie ich dni są już policzone, ale oni nadal żyją i mają prawo spędzić schyłek swojej ziemskiej drogi najlepiej jak tylko można. Ci ludzie mogą przecież przeżyć jeszcze piękne chwile, spełnić swoje marzenia, odnaleźć przyjaciela lub kogoś bliższego. Kogoś, do kogo zabije mocniej ich serce. Miłość ma przecież prawo wstępu także tam, gdzie od czasu do czasu przychodzi śmierć.

„Mój ostatni miesiąc” to powieść, której głównym bohaterem jest młody chłopak ogromnie doświadczony przez życie. Miało to miejsce na tyle solidnie i boleśnie, że Sebastian szukał ucieczki oraz odskoczni i zapomnienia w świecie alkoholu i narkotyków. Po kolejnym ekscesie jego ojciec stracił cierpliwość i postanowił mu pomóc. Rodzic za wszelką chciał wyciągnąć swoje dziecko ze szponów nałogów i zaproponował synowi wolontariat w nietypowym miejscu - w hospicjum do którego trafiają ludzie w różnym wieku, a których choroba nie daje złudzeń na wyzdrowienie, a raczej na rychłą śmierć. Sebastian pogrążony w żałobie po nagłym odejściu mamy początkowo nie chciał o tym słyszeć. W końcu jednak zgodził się i rozpoczął kurs. Jak się okazało świat ośrodka w którym ludzie przygotowują się do śmierci bardzo go zaskoczył. Tam młody, zagubiony człowiek poznał wartościowych ludzi i odebrał bardzo cenną życiową lekcję. A za rogiem zaczaiło się na niego uczucie przed którym nie był w stanie się obronić...

Jeśli miałabym ocenić najnowszą powieść Marcela Mossa trudno jest mi dobrać przymiotniki idealnie wyrażające to, co czuję. W mojej duszy nadal panuje zamęt, myśli wciąż krążą wokół fabuły książki o której powiedzieć genialna to zdecydowanie za mało. Jestem przekonana, że nigdy nie zapomnę jej treści i bohaterów, którzy stali mi się bardzo bliscy. Każdy z nich jest boleśnie doświadczony przez życie i przeżywa trudny czas. Każdy z nich znajduje jednak siły by stanąć z samym sobą w prawdzie. Każdemu udaje się wycisnąć z życia to, co najlepsze. Każdy zasługuje na miano bohatera i na szczęście. Niestety okrutny los jest bezlitosny i cud się nie zdarza, jednak czytelnik dostaje bardzo cenne wskazówki i rady.

Na kartach tytułu poruszone są takie kwestie jak nagła, tragiczna śmierć, nieuleczalna choroba, odkrycie swojej tożsamości, ale i pojawia się wielka przyjaźń oraz miłość, która trwa wprawdzie krótko, ale jest prawdziwa i bezinteresowna.

Ta lektura to pozycja bardzo wzruszająca, przemawiająca i autentyczna. Wszystko jest w niej naturalne i życiowe. Czytając niejednokrotnie miałam wrażenie, że ta historia zdarzyła się naprawdę, jej Autor napisał dobry reportaż, a nie stworzył literacką fikcję, która narodziła się w jego głowie.

Los nie zawsze jest dobrodusznym reżyserem i pisze szczęśliwe scenariusze. My ludzie nie zawsze możemy być kowalami swego życia, nie zawsze możemy realizować swoje plany i marzenia. Czasem musimy się pogodzić z odgórnymi, nie zawsze sprawiedliwymi, wyrokami, ale zawsze dany nam czas możemy przeżyć najpiękniej jak tylko potrafimy. Zawsze możemy kochać i mieć przyjaciół. Tego właśnie uczy ta powieść, która bardzo mocno zawojowała moje wrażliwe serce. Gorąco polecam jej lekturę każdemu, kto ceni wartościowe propozycje na księgarskich półkach. Jestem pewna, że docenicie jej kunszt, wymowę i piękno. Ta książka jest trudna, ale naprawdę nadzwyczajna i zachwycająca. Przeczytajcie ją koniecznie. To emocjonalna petarda, która Wami całkowicie zawładnie.  





 

wtorek, 22 czerwca 2021

Magdalena Krauze "Porzucona narzeczona"

 



Wydawnictwo Jaguar
data wydania 2021
stron 360
ISBN 978-83-7686-965-0

Odwołany ślub to nie koniec świata!

Miało być pięknie, romantycznie i wyjątkowo. Ona i on mieli ślubować sobie tego dnia miłość do grobowej deski. Czekała biała suknia, welon i goście, ale stało się coś, co nie powinno się zdarzyć. Takiego rozwoju wypadków nie było po prostu w szczęśliwym scenariuszu. On zrezygnował i stchórzył na ostatniej prostej. Nie miał nawet odwagi powiedzieć tego osobiście, stać go było tylko na wysłanie wiadomości. I tak historia, która miała być bajką z happy endem, stała się koszmarem, który jednak wcale nie musi mieć złego zakończenia. Taka sytuacja oczywiście nie powinna się zdarzyć absolutnie żadnej kobiecie, ale gdy jednak wybranek serca okaże się nieodpowiedzialnym głupcem, nie należy rozdzierać szat i otulać się całunem rozpaczy na całe życie. Trzeba wtedy odważnie spojrzeć na całą smutną, choć niestety prawdziwą sytuację, wycofać się sprzed zatrzaśniętych nam przed nosem drzwi i tak jak bohaterka najnowszej powieści Magdaleny Krauze, ułożyć sobie życie na nowo. Nie jest przecież powiedziane, że pech będzie z nami już na zawsze. Gdy jedne drzwi nagle się zamkną, zwykle otwierają się drugie, a za nimi przecież może być o wiele ciekawsza perspektywa... I o wiele lepszy mężczyzna!

Najnowsza powieść Magdaleny Krauze to niesamowita historia. Opowiada ona o młodej sympatycznej kobiecie, która zamiast powiedzieć sakramentalne „tak”, musi pogodzić się z faktem, że jej niedoszły mąż nie dorósł do miłości. Zuzanna musi przełknąć gorzką pigułkę, uporać się z traumą, ułożyć swój świat od nowa, ale nim to czyni, poznaje jeszcze jedną prawdę. Trudno jest jej w nią uwierzyć, niestety rzeczywistość nie daje się zmienić i cofnąć. Świat Zuzy zostaje ponownie przewrócony do góry nogami, ale na szczęście blisko jest jej rodzina, przyjaciółki i mężczyzna, który okazuje się o wiele bardziej oddany, niż to się porzuconej narzeczonej wydaje. Czy w tej sytuacji młoda kobieta odnajdzie szczęście i zacznie cieszyć się życiem na nowo? Czy dostrzeże i oddzieli ziarna od plew? Czy nie ominie ją miłość, która jest tą prawdziwą?

To była wyśmienita lektura, przy której emocje szalały! Chwilami nie mogłam ich kompletnie uspokoić, a czytanie powodowało na moich policzkach ogromne rumieńce. Ta książka mną zawładnęła i ogarnęła całkowicie mój umysł. Byłam jedynie ciekawa co dalej i jak skończy się ta historia! Inne rzeczy przestały być ważne. Czas stanął w miejscu, a ja żyłam tylko fabułą książki. To bardzo piękna, ale i życiowa opowieść. Drzemie w niej wiele cennych prawd. Jedną z nich jest to, by zawsze w życiu oceniać na zimno swoją sytuację i mimo wszystko nie dawać ponosić się wyłącznie emocjom. Bywa, że są one najgorszym doradcą. Nie warto też płakać nad rozlanym mlekiem. Co się stało, to się nie odstanie. Trzeba zawsze z optymizmem patrzeć w przyszłość, chwytać dane od losu prezenty i cieszyć się tym, co otrzymujemy. Nie wszystko złoto co się świeci. Nie każda miłość jest prawdziwa, a tą wartościową zwykle najtrudniej dostrzec.
Magdalenie Krauze z całego serca gratuluję pomysłu i napisania wyjątkowej powieści, która z pewnością pokrzepi niejedno zranione kobiece serce. Ta książka bawi, wzrusza, elektryzuje i przykuwa do siebie. Drzemie w niej wiele optymizmu i pozytywnej energii. Dzięki jej przeczytaniu poznacie fantastyczne bohaterki, które są niezwykle pomysłowo nakreślone. Drzemie w nich siła, z której my kobiety powinnyśmy być dumne. Tak, tytuł docenia i gloryfikuje kobiecą przyjaźń, która  w wielu sytuacjach może być pomocnym lekiem. Zakończenie książki jest oryginalne i bardzo mnie wzruszyło.

Reasumując, z całego serca polecam tę ciepłą i cudowną powieść, która kryje w sobie wiele niespodzianek, porusza serca do głębi i pokazuje, że w życiu zawsze jest wyjście z każdej sytuacji. Autorka nie boi się pisać o  wielu trudnych tematach, ale i wnosi pokłady optymizmu. Tytuł zmusza do refleksji, zachwyca i zostaje w pamięci. Musicie go przeczytać. Z serca rekomenduję!




poniedziałek, 29 marca 2021

Sharon Cameron "Światło ukryte w mroku"

 




Wydawnictwo Kobiece

data wydania 2020

stron 480

ISBN 978-83-6643-698-5

Najbardziej wzruszająca książka jaką przeczytałam w życiu


Jestem osobą wysokowrażliwą i to przekłada się na różne dziedziny mojego życia. Czuję mocniej, bardziej przeżywam bodźce, które do mnie docierają, szybciej się roztkliwiam. Bardziej dotyka mnie treść książek, które czytam. Bardziej się wzruszam ich fabułami, mocno przeżywam losy ich bohaterów. Łzy często towarzyszą lekturze tytułów, które mają w sobie emocje. Wiele książek do tej pory mnie wzruszyło. Najbardziej ta sztuka udała się publikacji Sharon Cameron, która opowiada historię sióstr Podgórskich pochodzących z moich rodzinnych stron.


Stefania i Helena urodziły się w Lipie niedaleko Birczy. Ich rodzina żyła z pracy rąk na roli. Po śmierci ojca Stefania wyprowadziła się, podobnie jak jej starsze siostry, do Przemyśla, by ulżyć matce i się usamodzielnić. Została zatrudniona jak pomoc w sklepie Państwa Diamantów – Żydów, którzy potraktowali ją jak członka famillii. Fusia zamieszkała z nimi, poznała miasto, w którym jej się spodobało. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie wybuch wojny. Wiele osób w niego nie wierzyło, ale we wrześniu 1939 roku rozpoczęło się trwające wiele miesięcy piekło, które ową żydowską rodzinę dotknęło ogromnie boleśnie. Po pierwszych bombardowaniach żydowcy sklepikarze zdecydowali się uciekać na wschód. Po siedemnastym września to nie miało już jednak sensu. Diamantowie wrócili do Przemyśla i zostali przesiedleni do getta, z którego części członków rodziny udało się uciec. W ukrywaniu się przed niemieckim terrorem pomogła im Fusia, która obarczona opieką nad młodszą siostrą po wywózce matce na roboty do Salzburga musiała podołać wielu sprawom. Pracować, zdobywać jedzenie, ukrywać kilkanaście osób mając w pobliżu innych lokatorów i niemieckie pielęgniarki. To właśnie tę historię opowiada książka Sharon Cameron, którą odebrałam szczególnie osobiście z racji tego, gdzie rozgrywa się jej akcja.


Przemyśl to moje rodzinne miasto. Miejsca opisane w książce odwiedzam bardzo często. Niektóre, jak dom, w którym ukrywała się Fusia i Diamantowie mijam codziennie spacerując z psem. Lektura książki okazała się dla mnie niesamowitą lekcją historii, która pokazała mi inne oblicze świata, który mnie na co dzień otacza. Tym bardziej zapisane słowa do mnie przemówiły i dotarły do serca oraz umysłu.


Główne bohaterki – Fusia i jej młodsza siostra to postaci niezwykle. Bohaterskie i dzielne, które musiały porzucić beztroskę, wcześniej dojrzeć i sprostać ogromnie trudnym wyzwaniom. Ceną było ich życie oraz los osób, które ukrywały. Za te czyny groziła bezwglednie kara śmierci, a Podgórska była ich świadkiem na przemyskim rynku. Obie siostry radziły sobie wspaniale, choć to, co przeżyły określić można jedynie w kategoriach koszmaru. Wojna zabrała im beztroską młodość, ale nie odebrała im człowieczeństwa i uczuć wyższych. Wyzwoliła w ich sercach pokłady dobra, troski i opiekuńczości. Lekturze towarzyszyły łzy. Autorka idealnie ujęła słowami to, co miało miejsce. Książka jest napisana prostym, potocznym językiem by jeszcze bardziej uświadomić, kim były jej bohaterki. Lektura aż kipi od emocji. Gdybym nie wiedziała z góry jak zakończy się ta ciuciubabka z nazistami nie wiem, czy dałabym radę ją czytać. Wiele scen jest bowiem bardzo drastycznych i dowodzi, że szczęśliwe zakończenie jest cudem, który wydaje przecież logicznie niemożliwy. Młoda kobieta stanęła na wyżynach bohaterstwa i jest kimś, kto powinien być na wieki gloryfikowany i stawiany za przykład.


Książka napisana jest w sposób mistrzowski. Autorka perfekcyjnie oddała klimat okupowanego miasta, zdarzenia na jego ulicach, barwy wojennego życia, drastyczne sceny, w których na scenie pojawia się śmierć, terror, brutalne oblicze wojny, przemoc i prześladowanie narodu, któremu na opaskach kazano nosić Gwiazdę Dawida. Nosić niczym wyrok, niczym brzemię, niczym znak bycia kimś innym niż ludzie.

Oparta na prawdziwych wydarzeniach opowieść to tytuł, który pozwala poznać koszmar holocaustu jaki miał miejsce w czasie II wojny światowej, ale to także świadectwo, że miłość i nadzieja nie umierają nawet wtedy, gdy wszystko wydaje się przegrane i bez przyszłości. Goraco polecam lekturę tej książki osobom zainteresowanym historią II wojny światowej, ale i tym, którzy wątpią w fakt, że człowieczeństwo jest w stanie przetrwać mimo powszechnego upadku moralności i zezwierzęcenia świata. To nie tak, w dobrych ludziach nic nie jest w stanie go zabić. Z serca polecam lekturę, która przeszła moje najśmielsze oczekiwania. To naprawdę wyjątkowa pozycja na księgarskich półkach. Sięgnijcie po nią.



czwartek, 21 stycznia 2021

Klaudia Muniak "Nie ufam już nikomu"

 



Wydawnictwo Kobiece 
data wydania 2020
stron 304
ISBN 978-83-6661-128-3

Czasem warto ufać jedynie sobie

Zaufanie ma ogromne znaczenie. Może być wzajemne lub tej wzajemności pozbawione. Bez niego niemożliwe jest zbudowanie szczęśliwego związku między partnerami. Jak wiele dla nas znaczy, dowiadujemy się, gdy już je do kogoś stracimy. Gdy ktoś nas zawodzi, a tym samym i rani. Gdy tracimy zaufanie do całego świata, gdy wokół siebie nie znajdujemy osoby, która nas nie zawiedzie, gdy nikomu nie ufamy, grunt usuwa się nam spod nóg. Rzeczywistość staje się bardzo trudna, a życie jest drogą przez mękę. Rodzi się w nas brak pewności siebie, trudno nam funkcjonować, a granica między rzeczywistością a fikcją zaczyna się rozmywać. Wtedy nasze życie staje się koszmarem. Takiej sytuacji doświadcza na własnej skórze bohaterka powieści Klaudii Muniak, Iga.

Iga jest żoną i świeżo upieczoną mamą. Kilka tygodni wcześniej urodził się jej synek Joachim, którego kocha nad życie. Początki macierzyństwa dla każdej kobiety są zwykle trudne, ale dla żony Natana to prawdziwy chrzest bojowy i katorga. Opieki nad malutkim synkiem nie ułatwia jej choroba, z którą zmaga się od jakiegoś czasu, czyli zaburzenia maniakalno-depresyjne określane jako nerwica natręctw. Konieczne jest wdrożenie terapii farmakologicznej i rozpoczęcie spotkań z psychologiem.

Iga decyduje się na eksperymentalną terapię, w opracowaniu której sama brała udział. Leki, które są jej niezbędne do normalnego funkcjonowania, mają być jej podawane i dawkowane przez wszczepiony w ramię chip. To on, sterowany za pomocą aplikacji w telefonie, ma decydować, który medykament i w jakiej dawce ma się wchłonąć do jej organizmu. Mimo nowatorskiego leczenia Iga czuje się coraz gorzej. Zaczynają dokuczać jej zaniki pamięci i halucynacje. Dodatkowo na ciele jej synka pojawiają się paskudne siniaki. Czy Iga pod wpływem leków i postępującej choroby jest w stanie skrzywdzić ukochane dziecko? A może za sińcami stoi inna osoba? Czy to matka Igi, która pomaga córce w opiece nad Joachimem, czy może serdeczna przyjaciółka, która jako swoją ofiarę upatrzyła sobie Natana? A może to on sam krzywdzi z jakiegoś nieznanego powodu swoje dziecko?

Thriller psychologiczny to gatunek, który bardzo lubię sobie od czasu do czasu zaserwować. Od tego typu książki oczekuję zawsze bezwzględnego uzależnienia. Chcę, by fabuła dosłownie mnie opętała, zaczarowała od pierwszej strony. Chcę przez czas czytania żyć wyłącznie jej treścią i ekscytować się zagadką, której rozwiązanie ma miejsce na koniec lektury. Nie każdemu autorowi udaje się jednak skonstruować tak doskonale swoją książkę. Z tym zadaniem Klaudia Muniak poradziła sobie rewelacyjnie i bezbłędnie. Od pierwszej strony emocje wzięły górę, a ich ogrom czasem aż przygniatał. Powieść czytało mi się świetnie. Na pewno miało to miejsce za sprawą naprawdę wartkiej fabuły i konstrukcji osobowości głównej bohaterki, która jest postacią nietuzinkową i bardzo oryginalną. W trakcie czytania miałam wobec jej osoby dość mieszane uczucia. Z jednej strony patrzyłam na nią jako ofiarę choroby i ludzkich spisków, z drugiej czułam, że przeszłość Igi kryje jakieś mroczne tajemnice.

Klaudia Muniak stworzyła naprawdę doskonały thriller z medycyną w tle, w który wplotła kilka istotnych, lecz i trudnych życiowych tematów. Zawiłe relacje z rodzicami, którzy są wobec dziecka zbyt wymagający, skomplikowane początki macierzyństwa, które, choć planowane i wyczekane kryje w swoich odmętach wiele przeszkód, życie z chorobą psychiczną, która zatruwa codzienność to kwestie, które autorka wykorzystała w swojej książce. Dzięki nim powieść wyszła spoza utartych schematów, nabrała świeżości i oryginalności. W trakcie czytania oczywiście próbowałam rozwikłać zagadkę i odkryć, co jest prawdą, a co fikcją. Przyznaję, że mi się to nie udało. Przyznaję, że nie udało mi się to. Zakończenie okazało się najmocniejszą stroną tej książki i całkowicie mnie zaskoczyło.

Jeśli macie ochotę na naprawdę mocne emocje, sięgnijcie po tytuł Klaudii Muniak, poznajcie Igę i zajrzycie do jej świata. Gorąco rekomenduję i polecam.





piątek, 20 listopada 2020

Laila Shukri "Perska kobiecość"

 




Wydawnictwo Prószyński i S-ka 

data wydania 2020

stron 440

ISBN 978-83-8169-287-9

W raju też bywają kłopoty

Od wielu lat jestem miłośniczką powieści związanych ze światem Orientu i utrzymanych w arabskich klimatach. Chętnie zagłębiam się w lektury, które pokazują tamtą rzeczywistość, która na pierwszy rzut oka może wydawać się wielu kobietom idealna, kusząca i przypominająca bajkę.

Laila Shukri to pseudonim Polki, która napisała już kilkanaście książek. Ich tematyka oscyluje wokół Bliskiego Wschodu, a głównymi bohaterkami są kobiety. Cykl „Perska miłość” składa się już z sześciu książek. Najnowszą z nich jest „Perska kobiecość”, która skupia się na losach Joanny. Polki, która poślubiła bogatego biznesmena z Kuwejtu. Wiedzie ona życie w luksusie, jednak nie czuje się szczęśliwa. Jej małżeństwo jest dalekie od ideału, a ona sama po latach żywi wobec męża diametralnie inne uczucia niż w dniu ślubu. Ali ją zawiódł, zdradził i rozczarował. Życie utrudniły także kłopoty z dziećmi, z których najstarsza córka przeżyła piekło, po tym, jak związała się z terrorystą i zwolennikiem ISIS. Joanna podczas wakacyjnego pobytu na Bali poznała mężczyznę, w którym się zakochała bez pamięci. Przerażona ogromem miłości i tym, czego może dokonać jej rozsierdzony małżonek, bez pożegnania opuściła ukochanego. Los i przeznaczenie pozwoliły im jednak na ponowne spotkanie. Czy tym razem Joasia pójdzie za głosem serca i będzie miała odwagę zawalczyć o nową miłość? Jak poradzi sobie po przejściach jej córka Sara? Czy kłopoty w raju wreszcie się skończą?

Kolejna powieść Laili Shukri to wspaniała książka, która sprawiła, że błyskawicznie oderwałam się od rzeczywistości. Zabiera nas do Kuwejtu, Dubaju i na niesamowitą wyspę, jaką jest Bali. Akcja książki nie jest zbyt szybka, ale dzięki temu mamy okazję poznać rozterki kobiety, którą związek, na pozór idealny, rozczarował i okaleczył. Powieść pokazuje smutną i brutalną prawdę. Pieniądze nie są gwarantem uczuciowego szczęścia. Bogactwo tworzy nad związkiem złudną ochronę parasola, który owszem ułatwi życie, ale go nie osłodzi. Joanna wpadła w swoim małżeństwie w pułapki, które okazały się kratami złotej klatki. Czytając, byłam ogromnie ciekawa jak potoczą się jej losy. Kolejne strony przewracałam z zaciekawieniem i z rumieńcami na twarzy. Zakończenie, które jest zdecydowanie najmocniejszym punktem książki, wbiło mnie w fotel. Autorka zastosowała fortel, którego się kompletnie nie spodziewałam. Odkładając książkę na półkę, byłam nieco zła, że na dalszy ciąg przyjdzie mi trochę poczekać.

Powieść czyta się lekko i przyjemnie. Autorka stawia jednak ważne pytanie o to, co jest dla kobiety w życiu najważniejsze. Podsuwa pod rozważanie kwestię, która skupia się na tym, co jest fundamentem szczęścia w każdym związku. Jak się okazuje, cenniejsze niż bogactwo jest jednak uczucie, szacunek, przyjaźń, zrozumienie, wsparcie, które sprawia, że wyrastają skrzydła.
Była to niezwykle udana podróż do egzotycznego raju, pełna realnego życia i problemów, z którymi borykają się kobiety z całego świata. Polecam.


piątek, 13 listopada 2020

Robert Ziębiński "Lockdown"

 


Wydawnictwo Kobiece
data wydania 2020
stron 408
ISBN 978-83-6661-187-0

Gdy świat się zatrzymał

Wydawało się, że świat w XXI wieku jest do tego stopnia rozpędzony, że nic i nikt nie jest w stanie go zatrzymać. Nikt nie przypuszczał, że nagle wszystko się zatrzyma i stanie na głowie. Nikt, poza scenarzystami filmów i pisarzami, nie był w stanie wymyślić takiego scenariusza, jaki miał miejsce pod koniec ostatniej zimy. Mały, niewidoczny gołym okiem patogen wywrócił do góry nogami życie milionów ludzi. A cała ta sytuacja dobitnie udowodniła nam, że mimo niesamowitego rozwoju technologii, wciąż jesteśmy słabi. Gdy tylko pandemia się zaczęła, społeczeństwo poznało znaczenie nowego słowa, jakim jest lockdown. Cała ta sytuacja, zgodnie z moimi przewidywaniami poruszyła wyobraźnię wielu pisarzy, którzy chwycili za pióra i osadzili akcję swoich książek w czasie grasowania wirusa z koroną.

Tak właśnie postąpił Robert Ziębiński, który akcję swojej powieści osadził w ciągu trzech pierwszych dni od wybuchu epidemii. Stolica Polski, podobnie jak cały kraj, nagle zostaje całkowicie sparaliżowana. Na ulice wychodzi wojsko i policja, zamierają sklepy, biura, urzędy, instytucje usługowe i szkoły. Pojawiają się pierwsi chorzy, pierwsze ofiary śmiertelne tajemniczego wirusa, który szybko zabija. W tej szalonej rzeczywistości rodem z horroru dochodzi do porwania. Młoda dziewczyna nagle zapada się pod ziemię. Nastolatka jest córką Olgi Maj, która ma na koncie ogromną fortunę i planuje otwarcie największej w Europie galerii handlowej. Porywacze szybko ujawniają swoje żądania. Chcą sporej kwoty pieniędzy, którą posiada kobieta. Jednak podjęcie jej z bankowego konta jest w chwili epidemii niemożliwe. Olga, samotna mama, bardzo kocha swoją jedyną córkę i zrobi wszystko by ją odzyskać. Zawrze pakt z samym diabłem, by jej dziecko było wolne i nie zawaha się przed niczym. Jej wsparciem i bratnią duszą w tym trudnym momencie jest jej prywatny kierowca. Zaczyna się walka z czasem, epidemią i ludźmi, którzy nie mają w sobie żadnych uczuć i stać ich na wszystko...

Powiedzenie o książce „Lockdown”, że to świetny thriller to bardzo adekwatne stwierdzenie. Fabuła przykuwa do powieści od pierwszych zdań i autentycznie zapiera dech w piersiach. Autor dla potrzeb tytułu przerysował epidemiczną rzeczywistość i opisał o wiele bardziej straszny i ponury scenariusz, niż realnie miał miejsce. Panujący w powieści klimat sprawia, że dreszcze emocji są autentyczne i bardzo mocne. W nietypowej sytuacji nic nikomu nie gwarantuje bezpieczeństwa. Nawet fortuna na koncie nie chroni przed podbramkową sytuacją. Główna bohaterka zmuszona jest podjąć śmiertelne ryzyko i zejść do mafijnego podziemia, w którym panują reguły niemające nic wspólnego z moralnością.

Akcja książki toczy się błyskawicznie, jest dynamiczna i chwilami nieprzewidywalna. Zaskakuje czytelnika i ma w swoim zanadrzu wciąż nowe niespodzianki. Główni bohaterowie to bardzo ciekawe postacie. Nikt w tej książce nie jest kryształowy i nieskazitelny. Każda postać jest autentyczna. Każda ma wady i zalety. Autor zasłużył na pochwałę za świetne dialogi, jak i opisy, które wprowadzają nas w świat poza granicą prawa. Zakończenie to po prostu mocna kropka nad przysłowiowym „i”. W tej historii nie wiało nudą, dlatego polecę jej przeczytanie osobom, które lubią książki, w których ciągle coś się dzieje. Reasumując: ciekawy pomysł na fabułę, świetne wykonanie, dobry warsztat literacki, niezapomniany klimat, ogrom emocji. Polecam i zachęcam do lektury.