czwartek, 5 kwietnia 2012

Victoria Twead " U mnie zawsze świeci słońce"


Wydawnictwo Pascal
data wydania marzec 2012
stron 384
ISBN 978-83-7642-026-4

Zapuścić korzenie w uroczej Andaluzji.

Od pewnego czasu wprost zaczytuję się w książkach opowiadających o słonecznych zakątkach Europy, które są nie tylko popularnym miejscem urlopów, ale i przeprowadzek ludzi z różnych części globu. Słońce, łagodny klimat, ciekawe krajobrazy, zabytki, winnice, gaje oliwne i pomarańczowe skutecznie zachęcają, by porzucić deszczowe i zimne regiony, by osiedlić się w krainie jawiącej się jako eden. Toskania, Prowansja, Umbria czy Sycylia kuszą niesamowicie. Doskonale rozumiem ich miłośników, bo sama zauroczyłam się tymi miejscami. Z tego powodu na bieżąco śledzę rynek wydawniczy i wyłapuję takie literackie "perełki", by podróżować tam z książką w dłoni. Nakładem wydawnictwa Pascal ukazała się niedawno książka autorstwa 50-letniej Angielki Victorii Twead "U mnie zawsze świeci słońce", która zabiera nas do przepięknej Andaluzji.
Autorka i jej mąż mieszkali w Sussex. Mieli dość zachmurzonego nieba, nieprzyjemnych temperatur i mgieł. Victoria skutecznie namówiła partnera do przeprowadzki. Para postanowiła przenieść się do małego miasteczka El Hoyo. Tam nabyli domek i troszkę ziemi. Niestety budynek wymagał sporego remontu i pracy, by doprowadzić go do pełnej użyteczności. Ale dla chcącego nic trudnego. Oboje zakasali rękawy, zamówili robotników i ruina przemieniła się w istne cacko, a małżeństwo odnalazło swoje miejsce na ziemi, w którym zakochali się bez reszty. 
Zapadła hiszpańska prowincja stała się ich wymarzonym miejscem do zapuszczenia korzeni. To tu odnaleźli  taki prosty zwyczajny świat bez zgiełku i pośpiechu, poznali niezwykle wyjątkowych i serdecznych mieszkańców, którzy przyjęli nowych przybyszy z otwartymi sercami. Poznali odmienną kulturę i zwyczaje, zasmakowali wyjątkowej regionalnej kuchni. Radość zaczęły im dawać proste czynności dnia codziennego. No i odnaleźli pasję jaką stała się hodowla kurczaków. Tak, tak 50-letnia nauczycielka zakochała się w stadku 16 kurek i koguciku. A jajka stały się poszukiwanym towarem w miasteczku.
Opowieść Victorii jest niezwykła, pełna humoru i ciepła. Autorka ma niewątpliwy dar narracji i tak bardzo wciąga czytelnika w życie zwyczajnego prowincjonalnego miasteczka i jego mieszkańców! Chłonęłam kolejne strony ciekawa przygód i perypetii nie tylko Victorii i Joe, ale i rdzennych mieszkańców El Hoyo. Bo to takie zwyczajne postacie, ale wyjątkowe. Serdeczni ludzie, pełni życzliwości, przyjaźnie nastawieni do życia i świata. Twead wspaniale opisuje hiszpańską kulturę, miejscowe zwyczaje - procesje, fiesty i ważne wydarzenia z życia miasteczka. Świetnie oddaje atmosferę tego miejsca ! Co czeka czytelników w trakcie lektury ? Możliwość uczestniczenia w zwyczajnym życiu Paco i jego żony oraz dzieci, udział w winobraniu i procesji ku czci patronki miasteczka, regionalny konkurs na deser organizowany w trakcie fiesty, wizyty w uroczych restauracyjkach i na plaży z meduzami, zakupy w sklepie pełnym klatek z żywym drobiem i wiele, wiele ciekawych zdarzeń.
Czy warto zagłębić się w tę lekturę ? Zdecydowanie tak ! Mnie osobiście bardzo przypadła ona do gustu. Zakochałam się w Andaluzji na amen. I chciałabym mieszkać wśród takich sąsiadów, w tak pięknej i malowniczej okolicy. Smakować tak wybornej kuchni i wtopić się jak autorka w życie sympatycznej społeczności. Lekturę uzupełniają przeróżne przepisy z andaluzyjskiej kuchni. Większość z nich jest prosta i możliwa do wypróbowania. I na to się skuszę.
Książkę polecam tym, którzy lubią poznawać urocze miejsca i zakochanym w południowych klimatach.
Uwaga : lektura może skutecznie skusić do spędzenia urlopu w Anadaluzji.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Pascal.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz