Wydawnictwo Nasza Księgarnia
data wydania 2013(wydanie II uzupełnione)
stron 352
ISBN 978-83-1012-392-3
Inne oblicze rodzicielstwa
Mamy XXI wiek, świat pędzi do przodu z prędkością szybkiego samochodu,
zmieniają się ludzkie światopoglądy, ale są sprawy, które nadal należą do
tematów tabu. Mało się o nich mówi i jakby nie wypada. Do takich wstydliwych
problemów należy z pewnością bezpłodność. W większości ludzie wstydzą się faktu,
że ich organizm jest w pewnym aspekcie niesprawny i nie mogą w sposób naturalny
doczekać się potomstwa. Problem jak podają statystyki jest dość duży i dotyczy
ok. 20-25 % par. Oczywiście pomocną dłoń wyciąga współczesna medycyna i oferuje
różne metody leczenia niepłodności – od kuracji lekowych, po inseminacje i
zabiegi in vitro. Leczenie ma jednak pewną wadę. W zasadzie trzeba się liczyć z
tym, iż ubezpieczyciel niewiele zrefunduje. Para chcąca zostać rodzicami musi
wydać sporo pieniędzy, by pojawił się promyk nadziei. To z pewnością duży kłopot
dla ludzi młodych. Bywają jednak sytuacje, że medycyna bywa wobec natury
bezsilna. Żadne terapie nie przynoszą spodziewanego efektu. Wtedy jedynym
lekarstwem wydaje się być adopcja. Przysposobienie obcego dziecka bywa jednak
obłożone wieloma mitami. Krążą plotki, że adoptowane dzieci bywają częściej
upośledzone, mają trudne geny, a sam proces adopcyjny trwa długo i nie każda
para zostaje wybrana na przybranych rodziców. Jak jest naprawdę?
Powyższą problematykę poruszyły w niepozornej, ale bardzo pięknej książce
Justyna Bigos i Beata Mozer. Obie panie spotkały się na studiach, ich znajomość
na początku była luźna i powierzchowna, ale wspólne problemy sprawiły, iż między
Justyną i Beatą narodziła się przyjaźń i serdeczna, wręcz siostrzana
relacja.
Dwie młode, szczęśliwe i zakochane mężatki stanęły ze swoimi partnerami u
progu wspólnej drogi życiowej. Obie pary planowały potomstwo i były zwolennikami
tradycyjnego modelu rodziny. Miesiąc mijał za miesiącem, zmieniały się pory
roku, a na teście ciążowym nie pojawiały się dwie kreseczki. Nadszedł czas
odwiedzania kolejnych lekarskich gabinetów i szukania pomocy w medycynie.
Niestety oba małżeństwa mimo medycznej interwencji nadal pozostawały bezdzietne.
Z czasem pojawiła się myśl o adopcji. To ona właśnie miała być lekiem na całe
zło. Justynę i Beatę oraz ich partnerów czekała dość skomplikowana procedura
mająca na celu przyznać im status rodzica adopcyjnego. I pewnego dnia stało się.
Pojawiły się w ich domach dzieci z chmur.
Podziwiam bardzo autorki za niezwykle szczere i intymne zwierzenia, za
poruszenie spraw dla nich niełatwych, a dla wielu z pewnością wstydliwych i zbyt
intymnych, by mogły ujrzeć światło dzienne. To ogromnie trudne pisać o drodze do
zostania mamą, bólu, zawiedzionych nadziejach, łzach. Droga do posiadania swojej
dziecka była dla autorek bardzo długa, trudna, ale te wszystkie przykre
przeżycia wymazała radość, gdy w ich domach pojawiły się dzieci. Wytęsknione,
wyczekiwane i jak najbardziej chciane. Obie pary dojrzały do bycia rodzicami.
Strasznie wzruszył mnie fakt, że biorąc udział w procesie przygotowawczym nie
było mowy o jakiś wymaganiach ze strony przyszłych rodziców. Nie liczyła się
płeć, pochodzenie czy zdrowie dziecka. Była tylko olbrzymia tęsknota,
wyczekiwanie i bomba miłości, którą chciano córkę czy synka obdarować. Panie
Justyna i Beata napisały tak bardzo wzruszająco, że nie raz czytając sięgałam po
chusteczkę. O takich sprawach się nie mówi, wiele osób nie potrafi zwierzyć się
nawet najbliższej rodzinie. Zwykle rodzicom adopcyjnym współczuje się dziecka,
które bywa trudne w wychowaniu, nerwowe, które w przyszłości może się zbuntować
przeciwko tym, którzy je wychowywali. Autorki burzą wiele mitów i niezdrowych
przesądów związanych z adopcją. Owszem takie dzieci pojawiają się inaczej w
rodzinie, nie ma okresu fizycznej ciąży, ale jest ta duchowa, która równie
dobrze pozwala przygotować się do rodzicielstwa. Lektura daje dużą dawkę nadziei
tym, którzy pragną dziecka. Ukazuje, że rodzicielstwo adopcyjne jest w wielu
aspektach takie samo jak to biologiczne. Panie przekonały mnie w stu procentach,
że adopcja jest doskonałym lekiem na bezpłodność. PCO (zespół policystycznych
jajników – najczęstsza przeszkoda w byciu mamą) czy zbyt mała liczba plemników
wcale nie wykluczają z bycia rodzicem. Wystarczy tylko otworzyć się na adopcję,
która jak pokazują przykłady dwóch par daje możliwość stania się wspaniałą
rodziną w zasadzie niczym nie różniącą się od tych zwyczajnych, w których dzieci
przyszły na świat w sposób naturalny.
Jestem pełna podziwu i szacunku dla autorek, gratuluję im tej książki, która
wielu parom powinna uświadomić, że wyrok medyczny wcale ich nie wyklucza.
Wspaniała publikacja-poradnik o miłości niosąca nadzieję. Olbrzymią nadzieję.
Oby trafiła w każde ręce, które jej potrzebują.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Nasza Księgarnia i portalu Lubimy Czytać.
Kusisz, jak zawsze...
OdpowiedzUsuńW tym tygodniu książka do mnie trafiła. Bardzo długo czekałam na nią, chętnie przeczytam również drugą część tych autorek. Ten temat jest dla mnie bardzo osobisty i może dlatego właśnie ostatnio dość często sięgam po tego typu lekturę: "Dziecko ze szkła", "Aniołkowe mamy"......
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwsze wydanie tej książki i zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie.
OdpowiedzUsuńTematyka książki jest mi zupełnie obca, ale jestem pełna podziwu, że autorki chciały się podzielić z czytelnikami sprawami tak osobistymi i trudnymi.
OdpowiedzUsuń