sobota, 31 stycznia 2015

Karolina Wilczyńska "Jeszcze raz, Nataszo"


Wydawnictwo Czwarta Strona
data wydania 2014
stron 304
ISBN 978-83-7976-203-3


Szczęście to są tylko chwile

Nic nie trwa wiecznie, szczęście też. Nic nie jest nam dane raz na zawsze. Życie to ciągłe zmiany, nieustanne zawirowania i niekończąca się walka o to, by twarz zdobił szczery uśmiech, a nie sztuczny grymas. Walka ta nie zawsze jednak bywa wygrana, ale mimo to każdy z nas walczy, każdy z nas chce powiedzieć, że szczęście mu sprzyja. Cóż, czasem spotyka nas bolesna porażka, która przygniata do ziemi, podcina skrzydła. Co wtedy? Nie pozostaje nic innego, jak powiedzieć sobie: „spróbuj jeszcze raz”!
Główna bohaterka czwartej powieści w dorobku Karoliny Wilczyńskiej, a pierwszej przeczytanej przeze mnie, ma na imię Natasza. Gdy ją poznajemy, przekracza już czterdziestkę i jest na życiowym zakręcie. Jej dotychczasowe życie legło w gruzach. Zawaliło się wraz z rozpadem jej małżeństwa – związku, który trwał niespełna 20 lat. Zdradzonej i porzuconej kobiecie nie pozostało nic innego, jak zacząć od nowa. Tak, łatwo to powiedzieć i napisać, ale dokonać tego, to już spore wyzwanie. Natasza po powrocie z sądu siada na tarasie, rozpala grilla i chce symbolicznie zamknąć przeszłość na klucz. W ogniu chce dokonać swoistego oczyszczenia z przeszłości. To w jej mniemaniu konieczne, by zacząć od nowa. Zatem Natasza otwiera album i wrzuca w ogień kolejne zdjęcia. Tym samym zaprasza nas na film ze swojego życia. Opowiada o nim w miarę bez emocji, szczegółowo, jakby chciała rozebrać je na czynniki pierwsze, podsumować, wyciągnąć wnioski. Jej opowieść jest pasjonująca i ciekawa. Jej życie bowiem jest dość ściśle związane nie tylko z osobami, które obdarzyła uczuciem, ale i tym, co dzieje się wokół niej. Natasza bowiem jest reprezentantką pokolenia z przełomu epok - schyłku komunizmu i rodzącego się kapitalizmu. To czasy, w których żyło się bardzo różnie, patrzyło się w przyszłość z optymizmem, łatwo dorabiało się fortun i jeszcze łatwiej się je traciło. By być na fali, by piąć się po drabinie sukcesu, trzeba było mieć tupet, szósty zmysł, ale i umieć znieść smak ryzyka.Jeszcze raz, Nataszo” to powieść obyczajowa w najlepszym gatunku. Napisana dokładnie tak, jak lubię. Przyciągająca czytelniczą uwagę bez reszty. To lektura okraszona emocjami, opowiadająca historię konkretnej kobiety. Dziewczyny z dobrego domu, wychowanej w rodzinie z tradycjami. A jednak Nataszka nie była do końca szczęśliwa, bo wciąż musiała spełniać oczekiwania rodziców, iść ściśle wytyczonym przez nich torem, być niczym marionetka, która tańczy tak, jak ciągną ją sznurki. Jej rodzice rzadko okazywali jej ciepłe uczucia, brakło uznania i akceptacji czy wsparcia. Zamiast tego były tylko ciągłe oczekiwania, cele, zadania do wykonania. Będąc u progu dojrzałości dziewczyna zaczęła się buntować. Chciała iść własną drogą, spełniać swoje plany. Natasza to przykład dziecka nieszczęśliwego, które mimo życia w dostatku czuje się niekochane i tresowane. Te doświadczenia położyły się cieniem na jej dorosłym życiu. Sprawiły, że bardziej żyła dla innych niż dla siebie. Chciała się podobać, zyskiwać uznanie w oczach szefa, męża, otoczenia. To, co sama czuła, zostało zepchnięte na boczny tor. Ale i w tej sytuacji nastały chwile buntu i postawienia na swoim. Rachunek za to okazał się ogromny.
Natasza to przedstawicielka pokolenia, które żyje na przełomie i wciąż musi dostosowywać się do zmieniającego się świata. To bohaterka, która jest symbolem generacji dzisiejszych czterdziestoparolatków, które zostało „posadzone” na kręcącej się bardzo szybko karuzeli zmian, która nie staje ani na chwilę i z której nie da się zejść. To też wykreowany w sposób godny pochwały portret kobiety sukcesu, która za zawodowy triumf płaci słoną cenę, rujnując sobie życie osobiste. Pochłonięta wraz z mężem pracą, zapomina o tym, co w życiu najważniejsze. O uczuciach i rodzinie, o życiu prywatnym. Nic dziwnego, że jej związek się rozpada. W tym momencie przyszło mi do głowy pewne pytanie: czy nasza bohaterka będzie umiała wyciągnąć konstruktywne wnioski? Czy zacznie od nowa na dobre? Czy sobie poradzi? Z wielką chęcią przeczytałabym o dalszych losach pani prezes Dębnickiej!Książka jest naprawdę doskonała w swoim gatunku. Czyta się ją jednym tchem i nie sposób się od niej oderwać. Jej lektura przypomniała mi tamte czasy, w których młoda była nie tylko Natasza, ale i ja. Tu brawa dla autorki – opisała je świetnie, dokładnie i bardzo wiernie. Doskonale oddała realia wykluwającego się kapitalizmu. Pani Karolina stworzyła naprawdę nietuzinkową historię, którą gorąco polecam. Tym samym dopisuję nazwisko pisarki do listy moich ulubionych autorek tworzących literaturę kobiecą. Książkę oceniam bardzo wysoko, ale tylko taka ocena będzie moim zdaniem adekwatna i sprawiedliwa.

1 komentarz: