sobota, 30 maja 2015

Jurgen Roth "Tajne akta S."


Wydawnictwo Zysk i S-ka
data wydania 2015
stron 320
ISBN 978-83-7785-692-5


W poszukiwaniu prawdy czy co stało się z polskim Tupolewem nad Smoleńskiem

To już kolejna książka o wydarzeniach z 10 kwietnia 2010 roku którą dane mi było przeczytać. Ale tym razem nie napisał ją polski autor. Jurgen Roth jest niemieckim dziennikarzem śledczym, który ma odwagę podejmować trudne tematy tabu od których większość jego kolegów po fachu trzyma się z daleka. Temat smoleński opisuje on w szerokim kontekście. Nie skupia się bowiem tylko na wydarzeniach jakie miały miejsce owego feralnego dnia, ale patrzy perspektywicznie dalej i próbuje je ocenić uwzględniając politykę Putina i Rosji w latach 2010 do 2014. W tym czasie wydarzyło się bowiem w Europie całkiem sporo. A rosyjski polityk pokazał na co go stać. Odsłonił swoje dyktatorskie oblicze. Doszło do wybuchu konfliktu ukraińsko-rosyjskiego. Zginęli ludzie po obu stronach barykady, ponadto miała miejsce katastrofa samolotu malezyjskiego z której nikt nie ocalał a który ponoć został celowo zestrzelony.  
 
Autor w swojej publikacji szuka prawdy i tylko prawdy. Nie stoi po żadnej ze stron, jest w pełni obiektywny. Gdyby jego słowa napisał Polak momentalnie przypięto by mu etykietkę człowieka PiS-u, oszołoma, zwolennika pewnego radio z Torunia. Niemiec dokładnie analizuje poszczególne fakty, które miały miejsce. Podchodzi do nich sceptycznie, niczego z góry nie odrzuca i nie przekreśla. Nie ma według niego nieistotnych tropów. Każdy podlega rozważeniu. By w pełni wyczerpać temat sięga nawet do czasów drugiej wojny światowej. Czytając ma się wrażenie, że tekst jest dopracowany, skrupulatny a zarazem napisany fachową ręką. Widać gołym okiem od samego początku tej lektury wielką determinację w dążeniu do ustalenia faktycznych przyczyn rozbicia się prezydenckiego Tupolewa. Autor jest bezlitosny. Obnaża błędy jakie popełniono w śledztwie. Krytykuje winnych, zarówno Polaków jak i Rosjan. Ale nie do końca jest przekonany o teorii spiskowej. Twierdzi, że zrobiono jeszcze zbyt mało by być jej w stu procentach pewnym. Pada podsumowanie, które jest oczywiste i konkretne:
"Istnieje już zbyt wiele przesłanek przemawiających za tym, że oficjalne wyjaśnienia strony rosyjskiej i rządu polskiego na temat przyczyn katastrofy są w znacznej części fałszywe." (str. 306)
Dobitne słowa padają po wnikliwym drążeniu tematu, po analizie faktów, szukaniu podobieństw, ocenianiu dochodzenia prowadzonego odnośnie tego zdarzenia do innych wypadków lotniczych. Są wypowiedzi rodzin ofiar, jest i wiele rozważań politycznych. 
I końcu pojawia się moja konkluzja po lekturze. Dość mocna, która mnie przeraziła. Pokój za cenę milczenia? Podobieństwo do katastrofy w Gibraltarze? Bezkarne działanie mocarza jakim jest Rosja, któremu każdy boi się stanąć na drodze? Zamiatanie pod dywan przez inne kraje bezprawnych działań? 
Lektura jest warta poświęcenia jej czasu. Największym jej atutem jest obiektywizm i gorące pragnienie w rozwiązaniu historycznej zagadki. Są analizy, są wyczerpujące słowa fachowców, są prognozy polityczne. Autor podsumowuje śledztwo i po stronie polskiej i Kremla. Uwypukla błędy, wysnuwa wnioski. Lektura nie wywołuje trzęsienia ziemi, nie jest napisana pod kątem sensacji i dlatego warto ją przeczytać. Gorąco Wam ją rekomenduję bez względu na Wasze poglądy polityczne i zapatrywania na to, co zdarzyło się 10 kwietnia 2010 na lotnisku Smoleńsk Siewiernoje.

1 komentarz:

  1. Muszę, muszę mieć tę książkę! Mam nadzieję, że w końcu po jesiennych wyborach, ktoś na poważnie zajmie się wyjaśnieniem tej katastrofy.

    OdpowiedzUsuń