środa, 2 grudnia 2015

Lucy Maund Montgomery "Ania z Zielonego Wzgórza"

Wydawnictwo Literackie 
data wydania 2003
stron 408
ISBN 978-83-0804-131-4

Rudzielec który podbił świat

Przeczytałam po raz kolejny. Nawet szczerze nie wiem który. W tej książce zaczytuję się bowiem systematycznie od czasów dzieciństwa, kiedy wiekiem byłam równa Ani. I wciąż nie mam dosyć tej książki, wciąż odkrywam ja na nowo. Nie widzę sensu pisania tradycyjnej recenzji, bo wypada napisać krótko i dosadnie - to fenomen. W tym tekście właśnie o tym fenomenie zamierzam pisać. Co za nim stoi? Bo coś stoi, coś czarodziejskiego i magicznego, co sprawia, że dziewczynki, nastolatki i kobiety na całym globie wciąż czytają ten cykl, a wydawcy drukują kolejne wydania. Zmienia się format, okładka, a treść wciąż ta sama. Tak samo świetna, przykuwająca uwagę i pozwalająca się w sobie i Ani rozkochać. 

Ta powieść rozpoczynająca fenomenalny cykl to jedna z najważniejszych książek mojego dzieciństwa, która została ze mną i na dorosłą cześć życia. W ramach bookathonu znów ją przeczytałam. I znów Ania wkroczyła w moje życie, znów zachwyciłam się atmosferą Zielonego Wzgórza, spotkałam starych znajomych: Dianę Barry, Panią Linde i Marylę oraz Mateusza. Znów Gilbert robił psikusy, a Ania zagadywała wszystkich na śmierć. Było jak zawsze ... cudownie. Właściwie powrót na karty tej historii był powrotem do tego co określam klasyką najwyższych lotów. Świat się zmienia, pędzi do przodu, Ania jest ta sama. W dużej mierze taka jak ja - ambitna, gadatliwa, romantyczna, wesoła, spontaniczna, biorąca sobie wszystko do serca. Ania nie ma w sobie zła, nie jest wyrachowana. Ktoś powie trochę naiwna, bardzo roztrzepana, naturalna. Tym właśnie najbardziej przyciąga do siebie czytelników, tym robi furorę. Nie starzeje się, choć lata mijają. To moja literacka przyjaciółka z dzieciństwa. Postać z którą bardzo chciałabym się spotkać, porozmawiać. Ania to dla mnie lek na całe zło świata. "Spotykam" się z nią gdy mi smutno i źle. Wciąż uczę się dojrzewać dobre strony nawet najbardziej beznadziejnej sytuacji. Ania jest moją nauczycielką odnośnie posługiwania się wyobraźnią - inspiruje mnie do szukania pozytywów, co jest bardzo cenne. Z Anią jestem bratnią duszą. 
Ta powieść i cały cykl to książki ciepłe, radosne, wartościowe, promujące ważne rzeczy. Owszem są dla młodzieży, ale i są dobre również dla dorosłych. Każde kolejne spotkanie z Anią jest inne, niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju. Ta sama Ania przekazuje mi ciągle coś nowego i ważnego, co pozwala mi ciekawiej żyć. 
Książka Montgomery to prawdziwa perła, która powinna być lekturą szkolną na całym świecie. Bo wszędzie ludzie powinni być dobrzy dla siebie. Proste nie znaczy złe. Szczere nie jest gorsze od zakłamania a lepsze. 
Czego Ci Aniu Shirley życzyć? Sto lat? Nie, to stanowczo za mało. Tysiąc lat jest właściwsze. Zatem żyj nam długie wieki i wychowuj, baw, ucz i pomagaj lepiej żyć w tym dziwnym świecie.

6 komentarzy:

  1. Ale mi smaka zrobiłaś. Dawno nie robiłam powtórki całej serii

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za opinię, chętnie powrócę kiedyś do tej serii!
    Pozdrawiam :)
    http://cudowneksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Seria o rudowłosej Ani jest dobra dla każdego bez ograniczenia wiekowego...nieważne czy ją się czyta w lecie czy w zimie i nie ważne ile razy się ją czytało czy oglądało zawsze to będzie przyjemna i wciągająca lektóra, zawsze będzie się przeżywać przygody Ani ;-) super pomysł na powrócenie do książki, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Seria o rudowłosej Ani jest dobra dla każdego bez ograniczenia wiekowego...nieważne czy ją się czyta w lecie czy w zimie i nie ważne ile razy się ją czytało czy oglądało zawsze to będzie przyjemna i wciągająca lektóra, zawsze będzie się przeżywać przygody Ani ;-) super pomysł na powrócenie do książki, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń