Wydawnictwo Czwarta Strona
data wydania 2016
stron 320
ISBN 978-83-7976-417-4
Magia białego domku
Współczesne życie nie rozpieszcza. Wymaga
przyzwyczajenia się do działania na pełnych obrotach, wymusza szybkie
tempo, narzuca konieczność udziału w biegu po szczęście i sukces. Nic
dziwnego, że każdy z nas może poczuć się zmęczony, zirytowany,
wycieńczony. By znów nabrać sił, by wrócić do formy trzeba mieć miejsce
idealne do regeneracji. Dla bohaterek cyklu Stacja Jagodno pióra
Karoliny Wilczyńskiej taką oazą spokoju jest mały, biały domek położony
niedaleko Kielc, w którym mieszka ich dobra wróżka – babcia Róża.
Trzeci
tytuł z doskonałego cyklu mnie nie zawiódł. Było klimatyczne, rodzinnie
i sielankowo, choć sielanka została czasem zakłócona. W tym tomie na
pierwszy plan wkroczyły dwie nowe postacie – męska i damska. Żona wójta i
przybywający z Londynu krewny hrabianek – ich angielski kuzyn.
Oczywiście było to kolejne spotkanie z Tamarą i jej coraz bardziej
dorosłą córką Marysią. Kto przeczyta tę powieść dowie się czemu pani
wójtowa często płacze i jest smutna. Pozna zamiary Johna wobec hrabianek
i ich dworku, pozna dalsze dzieje Marysi i Łukasza oraz poczuje magię
wyjątkowego miejsca – domku, w którym króluje ciepło, rodzinna
atmosfera, serdeczność, życzliwość i chęć pomocy każdemu, kto jej
potrzebuje.
„Po nitce do szczęścia” to niezwykła
lektura, której czarowi dałam się omotać od pierwszych zdań. Trafiłam
bowiem do rzeczywistości, w której zawsze zwycięża dobro, zło zalicza
porażki, choć los potrafi namieszać w życiu występujących postaci.
Tamara
jako samotna mama nastoletniej córki musi zmagać się z wieloma
problemami, ale zawsze ma oręż w postaci Babci Róży, która znajdzie
pomysł na rozwiązanie problemów i kłopotów. Tym samym Autorka dowodzi,
że mury dzielące pokolenia to tylko sztucznie wymyślone przeszkody.
Osoby należące do różnych grup wiekowych mogą się wspierać, korzystać ze
swego doświadczenia. Wspólny język może odnaleźć i babcia z wnuczką i
córka z matką. Wszystko zależy do naszych chęci, blokady bowiem rodzą
się najczęściej w ludzkich umysłach. Żona wójta – Małgorzata to kobieta,
która przechodzi prawdziwą metamorfozę. Wychodzi z cienia małżonka,
pracuje nad własną marką, własnym ja. Nie chce być już tylko dodatkiem.
Ma dość finansowej zależności, ma po dziurki w nosie siedzenia w domu i
czekania z ciepłym obiadkiem. Dojrzała, wiedząca czego chce kobieta
rozwija skrzydła, stawia na swoim, podąża za marzeniami. Daje dowód, że
można obudzić się z nostalgii i zacząć żyć tu i teraz. Trzeba w siebie
uwierzyć i pokonać lęki. Warto jednak włożyć ten trud i stać się kimś
innym. Kimś, kto wie czego chce, kto ma swój świat.
Książkę
czytałam z wielką przyjemnością. Była to lekka i relaksująca, a zarazem
mądra lektura, która pozwoliła mi uwierzyć, że nie wszyscy ludzie są
źli i nie cały świat jest zepsuty. Przedstawiona rzeczywistość jest może
dość sielankowa, ale ma w sobie coś z magii. Dla mnie jest ona oazą
gdzie mogę odizolować się od zbyt brutalnego czasami świata. Mogę tam
poczuć się jak bezpiecznym kokonie. Dobrze, że w umyśle zdolnej polskiej
pisarki powstało takie miejsce. Wiele czytelniczek chętnie w nim
pobędzie, a po lekturze nabierze sił do brania się z życiem za bary.
Idealna lektura na letnie popołudnie i wieczór. A kolejny tom już
wkrótce trafi do księgarń.
Ciekawa recenzja, zainteresowała mnie książką :)
OdpowiedzUsuń