środa, 18 marca 2015

Katarzyna Archimowicz "Miłość w Burzanach"


Wydawnictwo Black Publishing
data wydania 2014
stron 456
ISBN 978-83-7536-766-9

W Burzanach ( i nie tylko) kochaj mnie!

W swoim kilkudziesięcioletnim życiu przeczytałam już bardzo wiele książek z prownicją w tle. Zaczęło się od powieści Małgorzaty Kalicińskiej wchodzących w skład Mazurskiej Trylogii, a potem już poszło lawinowo. I cóż, nadal nie mam dość tego typu lektur. Rzucam się na nie łapczywie, zachłannie, czytam z wypiekami na twarzy, zanurzam się w prowincjonalnym klimacie i chłonę jego atmosferę. Mocno napawam się aurą polskich wsi i miasteczek, gdzie życie biegnie leniwie, daleko od miejskiego zgiełku, a wszyscy o innych wszystko wiedzą.
Tak też jest w Burzanach, wiosce położonej na Polesiu, do której zajrzałam, delektując się debiutancką powieścią Katarzyny Archimowicz. Tą książką jestem zachwycona z kilku powodów. W zasadzie ta powieść ma same zalety, jedynym mankamentem, który dojrzałam jest zbyt drobny druk, który męczy oczy po dłuższym czytaniu, a jest to tak świetna książka, że trudno ją zbyt często odkładać.
Bohaterka powieści - Greta Marecka ma swój azyl w Burzanach w domu wuja. Właśnie stąd pochodzi, ale mieszka i pracuje w dużym mieście. Jest bezdzietną mężatką. Jej małżeństwo nie jest niestety związkiem idealnym. Grzegorz, jej mąż bez jej wiedzy podejmuje bardzo poważną decyzję o wyjeździe na zagraniczną misję wojskową do Afganistanu. Greta jest przeciwna temu pomysłowi. Boi się rozłąki, grożących niebezpieczeństw i odradza ten wyjazd Grzegorzowi. On jednak stawia na argumenty ekonomiczne i opuszcza kraj. Greta zostaje na urlopie u wuja. W Burzanach chce odnaleźć spokój, ukoić nerwy, podjąć decyzje co dalej, poukładać swoje życie. Los jednak decyduje inaczej. Miast spokoju zsyła przystojnego mężczyznę, któremu rudowłosa kobieta na dobre zawraca w głowie. Oleg, bogaty ukraiński biznesmen postanawia ją zdobyć. Za wszelką cenę. Tylko nie bierze pod uwagę, że straci przy tym totalnie głowę...
Od pierwszych stron pokochałam tę książkę. Fabuła opiera się o klasyczny model – ona i ich dwoje – mąż i kochanek. Kogo wybrać? Ale w tej powieści jest coś więcej. Jest niesamowicie klimatyczna miejscowość, są ciekawie wykreowani drugoplanowi bohaterowie, toczy się wiejskie życie, mijają pory roku. Są cudowne miejsca jak dom Michała, księdza będącego krewnym Grety czy dwór w Ordach, który dzięki zauroczeniu mężczyzny urodą kobiety zyskuje bogatego mecenasa i dźwiga się z ruin. Autorka nie poskąpiła też opisów przepięknej poleskiej i bieszczadzkiej przyrody. Malowanie słowem pejzaży wyszło jej po mistrzowsku, rewelacyjnie, zachwycająco dzięki czemu czytelnicza wyobraźnia z łatwością odtwarza to, co uwieczniono na kartach książki.
„Miłość w Burzanach” to lektura o miłości i namiętności, zauroczeniu i porywach serca. Na czas jej czytania zabiera czytelnika w uroczy świat w którym ja sama z chęcią zamieszkałabym na zawsze. Tu wszystko jest proste, oczywiste, prostolinijne. Tu czas wolniej płynie, ale nic, nawet ta urocza kraina nie zwalnia od dokonywania trudnych życiowych decyzji. Jako debiut ta książka jest doskonała. Dopracowana, napisana estetycznym, wręcz eleganckim językiem. Ma niepowtarzalną aurę, która mnie upoiła i zaczarowała. Czytałam ją w trudnych życiowo chwilach i właśnie wtedy potrzebowałam lektury, która ukoi niespokojną duszę jak balsam. Ta powieść doskonale się w tej roli sprawdziła. Dodam jeszcze, że autorce świetnie udało się oddać klimat Bieszczad, gdzie na kilka dni wyjechała Greta. Doskonale znając te tereny przyznaję, że Pani Katarzyna odwzorowała je w książce z fotograficznymi szczegółami i bardzo realnie.
Myślę, że za jakiś czas wrócę do tej historii. Ponownie się w nią zagłębię. Wprawdzie będę już znała koleje miłosnych rozterek Grety Mareckiej, ale znów wchłonę ten świat, znów otulę się jego aurą, znów przed oczami zobaczę piękne miejsca, a nos podrażnią mi zapachy opisywanych potraw przygotowywanych przez Michała.
Wspaniała lektura nie tylko dla lubiących prowincję i miłosne historie.

3 komentarze: