niedziela, 8 marca 2015

Bolesław Dziewięcki "Z dna piekła"


Wydawnictwo Novae Res
data wydania 2015
stron 160
ISBN 978-83-7942-588-4

Obozowa rzeczywistość 

Jestem osobą, której młodość i początek edukacji przypadły na czasy PRL-u. Wtedy o II wojnie światowej mówiono więcej i inaczej niż dziś. Bardziej pamiętano o okrucieństwo Niemców niż Związku Radzieckiego. Nie chcę tego tutaj oceniać. Jako dziewczynkę na lekcjach historii uczono mnie o piekle obozów koncentracyjnych. Wiele o nich mówiono, przytaczano wspomnienia ich więźniów. Po literaturę obozową sięgnęłam bardzo wcześnie. Miałam zaledwie 12 lat, a porwałam się na lekturę naprawdę ciężkiego kalibru. Na "Pięć lat kacetu" http://lubimyczytac.pl/ksiazka/237681/piec-lat-kacetu
Książka ta zrobiła na mnie kolosalne wrażenie. I po niej już wielokrotnie czytałam obozowe wspomnienia. Po co? By docenić pokój, by poznać historię, by nie zapomnieć o dla mnie anonimowych ofiarach faszystowskiego piekła. Nikt z mojej rodziny nie poznał smaku życia za drutami. Całe szczęście. Ale tym, którzy tam trafili, zginęli czy przeżyli należy się pamięć i hołd. 
Ostatnio przeczytałam kolejne zapiski obozowego więźnia. Człowieka, który przeżył piekło, który jak sam mówi trafił na jego dno. Nie jest to książka gruba, ale bogactwa treści nie można jej zarzucić.
Jak podaje okładka autor to " Bolesław Dziewięcki był żołnierzem AK, pseudonim „Koraban”. Brał udział w pierwszym zamachu na gestapowca Helmuta Kappa wraz ze swoim kolegą z seminarium Hieronimem Piaseckim, pseudonim „Zola”.
Został aresztowany 13 czerwca 1943 roku podczas akcji AK.
Bity i torturowany przez Niemców, nie wydał nikogo, choć żona i jednomiesięczna córeczka Marysia również znajdowały się w rękach gestapo.
"
Ten człowiek przeżył piekło aż 4 obozów koncentracyjnych na terenie Polski i Niemiec oraz pobyt w obozie pracy Dora. Nie raz wydawało mu się, że to już jego koniec, że nadchodzi kres życia, że dalej nie da rady być wśród żywych. A jednak doczekał wyzwolenia i wrócił do rodziny. Dwa lata wyryły jednak swoje. Ból, głód, tęsknota, choroby - towarzyszyły mu wiernie dzień po dniu. Nie raz brakło sił, nadeszło zwątpienie. Lekarstwem była pomoc współwięźniów i modlitwa. Wiara w Boga i nadzieja na lepsze jutro. Na koniec koszmaru.
Nie jest to lektura łatwa, nie czyta się ją lekko i przyjemnie. Ba, czasami trzeba przerwać by otrzeć łzy. Nie brak tragicznych momentów, współczucia i litości. Znając z lektur obozowe realia najbardziej wzruszyły mnie sceny po wyzwoleniu. Co robić? Wracać do rodziny, kraju rządzonego przez Sowietów? Zostać na Zachodzie? Opis tułaczki po wyzwoleniu był równie dramatyczny jak dni wojny. Ta publikacja, te wspomnienia to historyczny świadek. To pomnik ofiar żywych i zmarłych. To obraz piekła które ludzie ludziom zgotowali. To potrzebne światu świadectwo, aby nie wywoływać konfliktów zbrojnych, by cenić pokój na świecie.

1 komentarz:

  1. Tematyka jak najbardziej ciekawa, choć na pewno nie łatwa, z chęcią zajrzę do tejże publikacji.

    OdpowiedzUsuń