środa, 30 maja 2018

Joanna Jax "Syn zakonnicy"


Wydawnictwo Videograf
data wydania 2018
stron 400
ISBN 978-83-7835-659-2

W życiu lepiej kierować się sercem, niż rozsądkiem i rozumem



Każdy z nas ma jedno życie. Jak je przeżyć? Czym się kierować, by czuć się spełnionym i szczęśliwym? Czy trzeba być kowalem swego losu czy może lepiej czasem kierować się radami innych? Na ile rodzice powinni ingerować w życie swoich dzieci? A w końcu czy warto być posłusznym dzieckiem i spełniać oczekiwania najbliższej rodziny? Te wszystkie kwestie i odpowiedzi na nie kotłują się w moim umyśle po lekturze najnowszej powieści Joanny Jax, która okazała się nad wyraz wyborną lekturą i spełniła moje oczekiwania wobec niej.
Autorka opowiada w niej historię pewnej kobiety, która w życiu często wybierała inne ścieżki niż podpowiadało jej serce. Przez to szczęście umknęło jej sprzed nosa, a ona sama wylała morze łez. Losy Amelii Kessler bardzo wzruszają, a lektura dostarcza wyjątkowo silnych emocji. Oczywistym jest, że w trakcie jej czytania przepadamy dla realnego świata i zapominamy o otaczającej nas rzeczywistości.
Rok 2005. W klasztorze Zgromadzenia Sióstr Posłuszeństwa Bożego w Gościńcu w infirmerii dopełnia swojej ziemskiej drogi sędziwa wiekiem zakonnica. Siostra Judyta czuje zbliżającą się śmierć i prosi opiekującą się nią młodą mniszkę o pewną przysługę. Słabym głosem prosi, by Miriam odnalazła pamiętniki pisane przez nią przez całe życie i przekazała je bratanicy bez obecności świadków. Siostra Miriam sumiennie wypełnia swoje zadanie nie zdając sobie sprawy jak wielkie zamieszanie wywołają jej działania.
Kraków, rok 2005. W jednym z krakowskich szpitali leży złożony ciężką, śmiertelną chorobą Waldemar Rosiak. Gdy odwiedza go jego młodszy brat Jerzy, ten wyjawia mu pewną tajemnicę. Sekret na zawsze burzy spokój i zmienia całkowicie życie nie tylko Jurka, ale także i jego żony. Najmłodszy z Rosiaków okazuje się bowiem dzieckiem adoptowanym i niespokrewnionym z osobami, które miał za najbliższą rodzinę. Puszka Pandory zostaje otwarta...
Od samego początku, od pierwszej strony tę powieść czyta się z wypiekami na twarzy. Opisane wydarzenia nie pozwalają oderwać się od książki, którą się po prostu pochłania niczym ulubione lody. Tytuł dowodzi, że jego autorka jest mistrzynią w wymyślaniu ciekawych historii, które intrygują i wiodą do czytelniczego nieba. Fabuła w pewnym sensie jest inspirowana wydarzeniami, które miały kiedyś miejsce. Opisana w tym kształcie historia jest fikcją, która uświadamia nam, że na tym świecie nie ma idealnych ludzi, a świętość jest czymś wymyślonym i fikcyjnym. Świat za murami klasztorów bywa równie brudny i zakłamany jak ten świecki. Nie powinniśmy ulegać iluzji, że osoby poświęcając się Bogu są lepsze i bez skazy. Doskonałym przewodnikiem przez całe życie okazuje się nasze serce i sumienie, których powinniśmy słuchać bez względu na to, co nam podpowiadają. Życie siostry Judyty pokazuje, że warto łamać wszelkie zasady i iść za głosem uczuć. Jej postać to niesamowita kreacja. Amelia, która w zakonie staje się Judytą to bohaterka niezwykle realna, prawdziwa i sympatyczna. To też symbol kobiet żyjących w czasach jej współczesnych, których życie reżyserowano, a tym samym zamykano im drogę do szczęścia. Ważniejsze niż ono okazywało się koneksje, ideały i ambicje rodziców oraz normy moralne, które okazywały się bezwartościowe i próżne. Prawdziwe uczucia nie mają bowiem narodowości, statusu majątkowego i społecznego. Jednak tylko one dają prawdziwe szczęście.
Książka dzieli się na dwie części. Obie są równie ekscytujące i owiane tajemnicą. Obie pokazują jak ludzie w imię wzniosłych ideałów mogą komplikować życie innym.
Pierwsza księga dotyczy czasów współczesnych i przedstawia odkrywanie swojej tożsamości i pochodzenia przez Jerzego Rosiaka. Druga to pamiętnik siostry Judyty i jej przedzakonna przeszłość. To historia niespełnionej miłości i życia, które pozostawiało łzy, cierpienie i tęsknotę. Poznając losy panny Kessler wielokrotnie zastanawiałam się jak potoczyłyby się życie jej i małego Seweryna, gdyby miała odwagę zrzucić habit, pominąć spory historyczne i pójść za głosem serca.
Lektura w niekorzystnym świetle przedstawia życie osób duchownych. Pokazuje obłudę i fałsz, jaki panuje w zgromadzeniach zakonnych oraz naginanie norm religijnych do własnych korzyści i interesów. W pełni zrozumiałam dylematy młodej, nieszczęśliwej kobiety i o ile w trakcie czytania miałam dla niej słowa krytyczne, o tyle po lekturze w pełni ją rozgrzeszyłam.
Książka zasługuje dla gromkie brawa. Jej fabuła jest dobrze przemyślana i nakreślona. Nie ma w niej elementów słabszych czy niedopracowanych. Autorka odważnie podejmuje kontrowersyjne tematy, ciekawie kreśli losy nietuzinkowych bohaterów i posługuje się niesztampowymi rozwiązaniami. Doskonały styl, klimat i idealne tempo akcji są niekwestionowanymi atutami książki. Tym tytułem Joanna Jax udowadnia, że pisanie sag to jej życiowe powołanie. Z całego serca gorąco tę powieść polecam i gwarantuję wspaniałe emocje.


poniedziałek, 21 maja 2018

Joanna Jax "Zemsta i przebaczenie. Otchłań nienawiści"


Wydawnictwo Videograf
data wydania 2017
stron 384
ISBN 978-83-7835-538-0

Wojna jest przyjaciółką nienawiści

Drugi tom cyklu pióra Joanny Jax opowiadającego perypetii rodzeństwa Lewinów nosi tytuł "Otchłań nienawiści". Jego akcja toczy się w latach 1941- 1942. To czas kiedy wiadomo już, że wojna nie skończy się szybko i pomyślnie dla Polski. Niemcy czują się mocni i planują dalsze podboje. Polacy muszą się pogodzić z okupacją dwóch agresorów i przegraną kampanią wrześniową.

 Niektórym z żołnierzy, tak jak Julianowi Chełmickiemu udaje się przedostać do Anglii i podjąć szkolenie by powrócić do kraju i włączyć się w podziemną walkę o wolność. Do Anglii po wielu niebezpiecznych przygodach dociera też wiedziona miłością Alicja Rosińska. Między tych dwojgiem mocno iskrzy, ale Julian na wieść o związku ukochanej z Martinem Grossem kończy romans. Oboje zostają przerzuceni do ojczyzny i podejmują wyznaczone im zadania. Alicja na wieść o uwięzieniu Hanki postawia zrobić wszystko by uwolnić przyjaciółkę z Pawiaka. 
Hanka po wielu dniach niewoli obojętnieje na cały świat. Wiedziona rozpaczą rzuca się na jedną ze strażniczek i dusi ją. Za ten czyn nie spotyka ją kara śmierci bo jest potrzebna Niemcom żywa by doprowadzić ich do Igora Łyszkina. Ten na wieść o uwięzieniu Hanki udaje się do Polski. 
Hanka zostaje przywieziona do Bocianowa i jest przynętą. Ma tam zwabić Igora. Niemcy obiecują zwrócić Hance córkę w zamian za schwytanie bolszewickiego szpiega...

Drugi tom serii w niczym nie ustępuje pierwszemu pod względem doskonałości. Na jego kartach spotykamy znanych już bohaterów, ale i pojawiają się nowe postacie: Irena zwana Wariatką, sympatyczny Szymek Wielopolski czy grająca krótki, lecz bardzo wymowny epizod panna Evans. 
Akcja toczy się wartko, a kolejne sceny to wydarzenia z życia bohaterów, ale i obrazy wojny. Czasu złego, który ma różne oblicza. Bo wojna to przecież nie tylko walka i potyczki zbrojne. Wojna to też trudne życie cywilów, którzy muszą żyć i zaspokajać zwyczajne potrzeby, a to w takim czasie urasta do miana walki. Wojna to brutalna pani, która zmienia ludzką psychikę, która przyzwyczaja do złego, która szybko i skutecznie łamie kręgosłupy moralne ludzi. Zmusza do drastycznych czynów, domaga się podejmowania trudnych decyzji, przypiera do muru i każe zapomnieć o moralności, sumieniu i ludzkich odruchach. Wojna zezwierzęca ludzi, wyzwala w nich złe instynkty. Wojna każe deptać po innych, skłania do zdrady i każe się mścić. 

Nasi bohaterowie nie są kryształowi, nie są idealni. Mimo wszystko nie potrafią się wyrzec uczuć, nie potrafią zrezygnować z miłości. Treść książki jest niesamowita i dostarcza mnóstwa emocji. Szczególnie mocne jest zakończenie, które wyciska łzy. Postać Noemi jest symbolem, który przemawia wyjątkowo przejmująco i wyraziście. Autorka przepięknie ukazuje obrazy z których składała się okupacyjna rzeczywistość - pejzaże z getta, okrutnego więzienia, proceder szmuglowania towarów a zwłaszcza żywności, mechanizmy funkcjonowania i walki ZWZ, poświęcenie ludzi takich jak doktor Weronika.

Tę powieść czytałam całkowicie oderwana od rzeczywistości, przejęta losami ulubionych postaci i wstrząśnięta brutalnością wojennego świata, który jest słusznie utożsamiony z piekłem. W czasie lektury moje oczy wielokrotnie roniły łzy, a serce drżało o losy Hanki czy Alicji. Treść tego tomu realnie uświadomiła mi czym była wojna, jak bardzo zmieniała ludzi i wyniszczała nie tylko ciała ale i dusze. 
Podtrzymuję zdanie, że to doskonała i mistrzowska saga, napisana z rozmachem, pietyzmem i będąca dowodem, że jej Autorka ma wielki talent do tworzenia książek z historią w tle. Gorąco polecam. Wkrótce recenzja kolejnego tomu, który już zaczęłam czytać. 

poniedziałek, 14 maja 2018

Beata Agopsowicz "Oczy Pana"



Wydawnictwo ESPE 
data wydania 2018
stron 304
ISBN 978-83-7482-882-6

Czy przebaczenie koi ból?

Patrząc na moje czytelnicze statystyki łatwo odgadnąć, że wśród gatunków po które sięgam najczęściej króluje obyczaj. Sporo czytam książek dla kobiet, chętnie zagłębiam się w tytuły o których można powiedzieć, że napisało je samo życie. Są wśród nich książki lepsze i gorsze. W każdej staram się znaleźć plusy i zalety. Nie zawsze jest ich wiele. Powieść "Oczy Pana" okazała się czytelniczym rozczarowaniem. Nie oznacza to, że książka jest całkowicie zła i nie warta przeczytania. Mnie pewne rzeczy nie przypadły do gustu. Ale po kolei.

Jagoda po śmierci ojca i nieobecności w jej życiu matki usamodzielnia się i wyprowadza od toksycznej babki, która często podcina jej skrzydła i nie wspiera w realizacji planów na dorosłe życie. Po ukończeniu studiów i paraniu się dorywczymi zajęciami znajduje pracę na etat w biurze rachunkowym. Jej przełożoną jest Barbara, której małżeństwo nie należy do szczęśliwych. Raczej jest ono fikcją, a relacje Basi z synem też są niewłaściwe. Powodem do radości są tylko sukcesy na ścieżce kariery zawodowej, ale te same w sobie nie są w stanie uszczęśliwić.
Piotr jest zraniony w życiu uczuciowym. Marzy o rodzinie i żonie, ale trafia na kobiety, które nie są skłonne do stabilizacji i otoczenia się jarzmem rodzinnych obowiązków.
Los splata życiowe ścieżki tych postaci. Czy to sprawi, że na ich twarzach zagości uśmiech?

Pomysł na fabułę tej książki jest dobry. Autorka ukazała kilkoro bohaterów, którzy nie mają życia usłanego różami. Codzienność przyniosła im pewne rozczarowania i zawody. Każdy z bohaterów ma swoje problemy i swoje priorytety. Każdy choćby podświadomie szuka szczęścia, spełnienia i realizacji marzeń oraz planów. Każdy ma prawo popełniać błędy. To życie, samo życie, które czasem potrafi zaboleć. I to w tej lekturze, a właściwie w jej początku spodobało mi się. Niestety ukazanie wiary jako antidotum na wszelkie życiowe problemy jest dla mnie zbyt infantylne. Bo nie ma jednej drogi do szczęścia. Tak jak nie każdą krzywdę można w pełni przebaczyć. Owszem można na pokaz, ale w głębi duszy zostaje pewna zadra.

Jagoda, która układa sobie samodzielnie dorosłe życie jest bohaterką, którą polubiłam najbardziej. Barbara/Monika to już kobieta, która swoim zachowaniem nie jeden raz mnie zaskoczyła. Wprawiła w zdumienie i szok. Zdarza się wredna teściowa, ale czy kochająca matka zostawi dziecko i sobie ot tak wyjedzie? Tak może zrobić nastolatka, ale nie dorosła kochająca mama.
W książce każdy z bohaterów w cudowny sposób odnajduje receptę na życiowe bolączki w wierze. Wystarczy wizyta w szpitalnej kaplicy czy rozmowa z księdzem i już sytuacja zmienia się na lepsze. Osobiście mnie to mocno zirytowało, bo zwyczajne życie tak proste nie jest. Wiara ponoć czyni cuda, ale nadzieja bywa matką głupich.
Książka bardzo mocno podkreśla wartości katolickie i sens wiary w ludzkim życiu. Osoby które mają inne światopogląd ta lektura nie przekona. Osobiście należę do ich grona więc powieści nie ocenię zbyt wysoko. To nie znaczy jednak, że ten tytuł nie trafi w Twój gust Drogi Czytelniku. By sprawdzić jak Ty ocenisz tę publikację po prostu po nią sięgnij.

czwartek, 10 maja 2018

Odd Harald Hauge "Everest"



Wydawnictwo Edipresse Książki 
data wydania 2017
stron 328
ISBN 978-83-7945-791-5

Wspinaczka i śmierć idą razem w parze

Książka Odda Haralda Hauge nosząca tytuł najwyższego szczytu na świecie to nie pozycja z gatunku literatury wysokogórskiej. Nie jest to dziennik z wyprawy choć jej autor stanął na Dachu Świata w 2007 roku. Nie jest to także biografia najwyższego z ośmiotysięczników a lektura z gatunku sensacji. Opisana historia to literacka fikcja mrożąca krew w żyłach, chociaż śmiem sądzić, że w pełni jej grozę zrozumieją tylko ci, którzy mają pojęcie o tym czym jest himalaizm, co grozi człowiekowi w strefie śmierci i jak słabi jesteśmy wobec sił natury, która na sporych wysokościach ma nad istotą ludzką miażdżącą przewagę.

Na szczyt Czomolungmy docierają albo profesjonalni wspinacze będący członkami narodowych bądź międzynarodowych wypraw, szerpowie albo klienci ekspedycji komercyjnych, którzy w zamian za spore pieniądze mają być wprowadzeni na wierzchołek przez profesjonalistów oraz otoczeni wszechstronną opieką i pomocą.
Do drugiego typu wyprawy dołącza główny bohater książki, która moim zdaniem jest wielowymiarowa i pozwala spojrzeć na zdobywanie trudnych i wysokich gór z wielu stron. Po pierwsze tytuł pokazuje co jest iskrą i motorem, który pcha zwyczajnych zjadaczy chleba o zasobnym portfelu w góry, które są ekstremalnie wysokie i bardzo niebezpieczne dla ludzkiego organizmu. Po drugie autor ukazuje realne warunki jakie spotykają chcących zdobyć szczyt w trakcie wspinaczki. Fundamentem fabuły jest sensacja, ale poszczególnych jej elementów łatwo doszukać się w każdej z wypraw, która miała realnie miejsce.

Martin Moltzau pochodzący z Norwegii jest doświadczonym podróżnikiem i polarnikiem. Jego sponsorem jest znany koncern samochodowy. By kontrakt nadal trwał firma wymaga kolejnego spektakularnego wyczynu, który obiłby się głośnym echem w mediach. Wybór pada na złojenie Everestu i zostaje wykupiony udział w komercyjnej wyprawie pod wodzą legendy himalaizmu Richarda Lawrenc'a. Przygoda rozpoczyna się w Katmandu. Grupa ma rozpocząć wspinaczkę po stronie północnej – tybetańskiej, a właściwiej politycznie chińskiej. Od pierwszego wejrzenia widać, że tworzą ją ludzie gotowi iść po sukces po trupach, zadufani w sobie i wnoszący w góry problemy oraz klęski zwyczajnego życia. Nie ma w nich pokory, nie ma w nich szacunku dla góry, nie widać też chęci zgrania i stworzenia kolektywu – zgranego zespołu, który będzie sobie w trudnych sytuacjach pomagać. To nie wróży dobrze, a to jeszcze nie koniec kłopotów i słabości. Czy w takiej sytuacji możliwy jest sukces i zdobycie szczytu? Czy to może raczej pewna ścieżka do dramatu i tragedii?

„Everest” to moim zdaniem świetnie napisany thriller, którego scenariusz tworzy wyobraźnia autora, sroga aura i klimat oraz ludzka głupota, brak ostrożności i zlekceważenie przeciwnika jakim jest natura wyjątkowo mało łaskawa na tak ogromnych wysokościach. W treści fabuły nie ma jakiś przełomowych momentów czy drastycznych zwrotów akcji. Spirala nakręca się powoli aczkolwiek systematycznie. Na dramat pracują wszyscy – i klienci i profesjonaliści kierujący wyprawą. Liczą się przede wszystkim pieniądze, a oszczędność zwiększa ryzyko do maksimum i na własne życzenie. Liczy się honor i sława, a odruchy człowieczeństwa tłumi himalajski wiatr i chęć osiągnięcia celu za wszelką cenę. Mocnym punktem książki jest zakończenie, które zrobiło na mnie spore wrażenie i ukazało prawdziwe „ja” głównego bohatera, który dzięki tej wspinaczce, dzięki temu wyzwaniu poznał bardziej siebie i przewartościował swoje życie. Zdobył to, czego się być może się nie spodziewał. Zdobył mądrość i doświadczenie, które z pewnością były cenniejsze niż pogromiona góra. Jeśli nigdy nie doświadczyliście grozy strefy śmierci, gdzie brakuje tlenu i ludzkie ciało powoli gaśnie polecam lekturę tej książki. Jeśli po nią sięgniecie czeka Was nie tylko dawka grozy czy mrożące krew w żyłach sceny. Czeka Was odkrycie świata gór, w którym człowiek zawsze będzie tylko maleńki jak ziarnko piasku i słaby jak niemowlę. Zapraszam wraz z autorem w Himalaje.

środa, 9 maja 2018

Wojciech Drewniak "Historia bez cenzury 3. Poland First to fight ...czyli II wojna światowa"


Wydawnictwo Znak Horyzont
data wydania 2018
stron 304
ISBN 978-83-240-4277-7

Lightowa lekcja historii o najbardziej krwawej z wojen

Należę do średniego pokolenia, które przekroczyło magiczną czterdziestkę. Moją wiedzę historyczną w szkole zgłębiałam w czasach schyłku komunizmu i początku III RP. Jak w jednym tak i w drugim systemie uczono mnie w sposób tradycyjny czytaj sztywny, choć spojrzenie na fakty historyczne było inne. Nie do pomyślenia było, by potraktować taki temat jak choćby II wojna światowa w sposób lekki, z dozą potocznego języka - choć bardziej tu pasuje słowo slangu. Lekcje polegały na przekazywaniu sztywnych faktów, a te były przekazywane w sposób - patrząc z perspektywy czasu nudny i monotonny. Atrakcją była analiza jakiegoś tekstu źródłowego i pozwolenie komuś na samodzielną ocenę postępowania postaci historycznej. 
Świat się zmienił i chcąc nie chcąc by trafić do młodych umysłów trzeba się dostosować do nowych metod przekazu informacji. Stare nie trafią z należytym skutkiem. No dobrze, trafią do kilku z kilkudziesięciu osób. Co zatem z nauką historii? Moim zdaniem trzeba przekazywać wiedzę w sposób taki jak w swoim cyklu robi to Wojciech Drewniak. Jego seria - Historia bez cenzury jest z pewnością napisana metodą idealną dla młodego czytelnika, która może starsze pokolenie tradycjonalistów gorszyć i razić. Mnie się podoba, dlatego dziś zaprezentuję trzeci tom tego cyklu, który poświęcony jest najokrutniejszej z wojen. (oby nigdy większy konflikt nie miał miejsca).

Kolejna książka w serii autorstwa Drewniaka różni się od swoich dwóch poprzedniczek. Na jej kartach nie występują w świetle jupiterów konkretne postacie historyczne. Raczej można mówić o bohaterach zbiorowych - żołnierzach uczestniczących w poszczególnych bitwach, ludności okupowanej Polski czy uczestnikach Powstania Warszawskiego. Wojna ukazana jest jako zdarzenie które w specyficzny sposób dotyka każdego obywatela zaatakowanego kraju. Tytuł składa się z 11 rozdziałów, wstępu, indeksu tematycznego i indeksu nazwisk. Te dwa ostanie znacząco ułatwiają "poruszanie" się po treści książki. Każdy rozdział poświęcony jest odrębnemu tematowi. Każdy jest ciekawy i zawiera wiele przystępnie podanych informacji. Młode pokolenie z łatwością odnajdzie wspólny język z Autorem i pokocha styl w jakim ukazana jest przeszłość. Lektura naszpikowana jest wieloma ciekawostkami, szczegółami i zapadającymi w pamięć informacjami. To moim zdaniem idealne danie historyczne, które młode pokolenie skonsumuje z apetytem. Starsze pokolenie może ta publikacja nieco szokować. Najważniejsze jednak by historia trafiła w takiej formie do tych, który opasłe tomy podręczników omijają szerokim łukiem.

wtorek, 8 maja 2018

Hanna Dikta "To nie może być prawda"



Wydawnictwo Zysk i Spółka
data wydania 2018
stron 272
ISBN 978-83-8116-270-8

Przeszłość to nie zawsze zamknięty rozdział 

Co było nie jest i nie pisze się w rejestr. Tak mówi porzekadło. Czy to prawda? Niekoniecznie. Wprawdzie czas mija nieubłaganie i ta sama chwila w życiu się nie powtarza, ale wydarzenia, wybory i podjęte przez nas kiedyś decyzje czasem rzutują na naszą teraźniejszość i przyszłość. Poza tym człowiek to taka istota, która lubi sobie komplikować życie i czasem czyni mniej lub bardziej świadomie fatalny krok na swojej życiowej ścieżce. Dowodem takiego postepowania jest zachowanie głównej bohaterki najnowszej powieści Hanny Dikty - pisarki, która ma talent do tworzenia ciekawych historii, które ujmują miłośników dobrych książek obyczajowych.

Małgorzata to dojrzała kobieta, która może uważać się za szczęściarę. Jest mężatką, a jej wybranek serca jest przykładnym, kochającym partnerem i dba o dom oraz małżeńskie relacje. Parze do szczęścia brakuje tylko dziecka. Gosia pracuje w szkole jako nauczycielka polonistyki. Pewnego dnia jej spokojnie ustabilizowane życie burzy jedno spotkanie. Spotkanie po latach z mężczyzną, który był jej kochankiem, a który jest poważnie chory. Krzysztof przystojny wykładowca z uczelni walczy z nieuleczalną chorobą, schorzeniem, które niesie za sobą poważne konsekwencje. Czy jedna noc w ramionach dawnego kochanka zrujnuje życie i małżeństwo Małgosi? Czy przeszłość położy się cienie na przyszłości? 

Hanna Dikta w swojej powieści dowodzi, że życie bywa nieobliczalne i jest pełne niespodzianek. Niektóre z nich wcale nie są przyjemne i udowadniają, że moment może zmienić całą przyszłość. Małgorzata jak wiele kobiet ulega magii chwili i słodyczy wspomnień. Bez powodu stawia na szali swój udany związek i całe życie. Niewierność się mści. 
W fabule książki którą czyta się szybko i przyjemnie poruszonych jest wiele trudnych tematów. Autorka ich nie omija i nie owija w bawełnę, ale podchodzi do nich odważnie. Zdrada, przyjaźń, miłość i namiętność, choroba, stres oraz toksyczne relacje przewijają się przez karty książki utrudniając życie bohaterów, którzy są bardzo realni i prawdziwi. Tacy z krwi i kości. Nie są idealni, nie są wybieleni, nie są bez wad. Żyją realnie, a tym samym zdarza im się pobłądzić. I z tymi błędami muszą żyć. 
Ta książka w wyraźny sposób daje mądrą lekcję, która nie odbędzie się w żadnej szkole. Autorka uczy by doceniać to, co dostajemy od losu. Z fabuły wyciągnęłam wniosek, by nie ulegać chwili i nie stawiać na szali tego, co w życiu wartościowe. Lektura gwarantuje sporo emocji. Dla mnie popłynął z niej morał : Życie jest i tak ciężkie więc nie trzeba sobie go dodatkowo utrudniać. 
Powieść polecam zwłaszcza mężatkom, partnerkom i tym paniom, które marzą o stałym związku i miłości na całe życie.

niedziela, 6 maja 2018

Anna Stryjewska "Pocałunek morza"


Wydawnictwo Szara Godzina
data wydania 2018
stron 288
ISBN 978-83-65684-67-7

Powieść mająca wiele twarzy

Czasem po przeczytaniu książki miewam mieszane uczucia. Nie potrafię jej jednoznacznie ocenić, bo z jednej strony książka chwyta mnie za serce, ale są w niej elementy, które mnie irytują. W takiej sytuacji długo ogarniam myślami tę lekturę i trudno przejść mi do kolejnej książki. Sprzeczne uczucia długo targają mną po przeczytaniu "Pocałunku morza" - debiutu, który ma wiele plusów i minusów. Plusem jest bardzo dobrany tytuł, ciekawa pod względem graficznym okładka i pomysł na fabułę. 
Fabuła tegoż tytułu jest nieźle wymyślona, choć w końcówce książki dominuje w niej chaos. 
Początek jest bardzo wciągający i po prostu dobry. Czytelnik zostaje wprowadzony w życie głównej bohaterki, które zamiast bajką jest smutnym ciągiem wydarzeń. Patrycja jest pokrzywdzona przez los niczym dziewczynka z zapałkami z baśni Andersena. 

Patrycja jako mała dziewczynka zostaje osierocona przez mamę. Jej ojciec poślubia inną kobietę, z nią układa swoje życie, a córkę podrzuca na wychowanie do matki. Obiecuje jej wprawdzie przeprowadzkę do swojego nowego domu, ale to obietnica jak gruszki na wierzbie. Nigdy się nie spełnia. Dziewczynce pod dachem babki wcale nie jest dobrze bo starsza kobieta przyjmuje wnuczkę jako dopust boży i zbędny balast. Dzieciństwo Patrycji jest bardzo smutne. Gdy dorasta też jej życie nie jest usłane różami. Przeżywa nieszczęśliwą miłość, która sprawia, że opuszcza rodzinne strony. Przypadek odmienia życie Patrycji, na którym ciążą rodzinne tajemnice i sekrety z przeszłości.
Czy podróż stanie się nowym, szczęśliwszym początkiem dorosłego życia? Czy los uśmiechnie się do bardzo samotnej kobiety?

Lektura książki dostarczyła mi wiele emocji. Albo fascynowała mnie treść, albo płakałam nad losem bardzo nieszczęśliwej dziewczynki, albo byłam zła na Autorkę, która dopracowała początek i środek książki a potem lekko pogubiła się w fabule i smak czytania zepsuł chaos, zbytnie przyśpieszenie akcji i przeskakiwanie między dziejami poszczególnych bohaterów. Pokochałam główną bohaterkę, bardzo jej kibicowałam, życzyłam odmiany losu i szczęścia. Gołymi rękami zamordowałabym ojca i babkę Patrycji, którzy okazali się po prostymi złymi, opętanymi znieczulicą ludźmi. Przemek też okazał się typowym draniem. 
W powieści wszystko jest czarne lub białe, a zatem przewidujące. W życiu tak prosto nie jest i tego realnego życia w książce po prostu zabrakło. Była raczej bajka i dużo sztuczności. Zabrakło opisów przyrody czy otoczenia, choćby krótkich, ale pozwalających lepiej pracować wyobraźni w trakcie czytania. Mam wrażenie, że Autorka wymyślała treść spontanicznie, bez planu i dopracowania. Zabrakło plastycznego zlepienie poszczególnych scen, płynności fabuły, jej rytmu. 
Brutalność losów głównej bohaterki kontrastuje z lekkim, a tym samym niepasującym językiem. 
Plusem jest dobre balansowanie pomiędzy różnymi okresami czasowymi i oparcie fabuły na rodzinnych sekretach.

Czy poleciłabym tę lekturę? Dla bardzo wymagającego czytelnika raczej nie, ale jeśli ktoś chce się zrelaksować, oderwać od rzeczywistości i poznać historię naznaczoną smutkiem to może sięgnąć po tę propozycję. 
Opinia napisana, a mnie nadal trudno ocenić tę książkę w skali od 1 do 10. Dużo w niej plusów i minusów. Zatem nadal jestem myślami w tym tytule. Zaintrygowałam Was? Jeśli tak to czuję, że moja misja odnośnie tej powieści jest spełniona. Dodam, że mnie szczególnie kuszą książki mające złe bądź niejednoznaczne oceny. 

środa, 2 maja 2018

Katarzyna T. Nowak "Rok na odwyku"



Wydawnictwo Literackie 
data wydania 2018
stron 144
ISBN 978-83-08-06484-9

Odwyk to nic innego jak walka o życie

Przeżywam obecnie jeden z najtrudniejszych okresów mojego życia. Mam powody do radości, ale i muszę się pogodzić ze stratą. Stratą której można było uniknąć, gdyby ... Jest mi ciężko na duszy i mimo wszystko muszę dalej iść do przodu. Nie jestem sama, mam wsparcie w bliskich i przyjaciołach. Pomocne są książki - sprawdzone lekarstwo na smutki. Wydawać by się mogło, że idealna w obecnym czasie dla mnie jest literatura lekka i łatwa. A tu zonk. Właśnie nie. Dobrze czyta mi się trudne, mocne i wstrząsające książki. Do takich należy lektura wydana nakładem Wydawnictwa Literackiego, która opowiada o trudnej drodze. Drodze z piekła do normalności. Sama nigdy nie znalazłam się na ścieżce uzależnienia, ale przeczytanie tego tytułu okazało się mi bardzo pomocne. Nie tylko z powodu poznania tych mroczniejszych stron życia i ludzkiej natury, ale i bym zbyt łatwo nie sięgnęła na długo po leki, które mają niekiedy bardziej zgubne niż lecznicze skutki. 

Odwyk to jedyna droga by wyrwać się ze szponów nałogu. To droga z pewnością pod górę pełna zakrętów i przeszkód. Nie wszystkim udaje się ją pokonać i dojść szczęśliwie do celu, którym jest odzyskanie kontroli nad sobą i własnym życiem. 
Autorka książki opowiada o roku swojego życia, który spędziła w zamkniętym zakładzie odwykowym. Ten rok był trudny, ale zarazem konieczny by móc normalnie cieszyć się życiem.

Jak się okazuje w szpony jakiegokolwiek nałogu wpaść jest bardzo łatwo. Początki bywają niewinne a często przyjemne. Używka daje złudne poczucie spokoju, pewności siebie, normalności. Kiedy przekracza się pewną niewidzialną linię życie staje się katorgą. Nałóg zabiera wszystko, niszczy niczym tornado i jest bezlitosny. Jak ciężko z niego wyjść opisane jest na kartach kroniki powrotu do świata, który ma kolory. Autorka trafiła do ośrodka w nienajgorszym stanie, ale okazało się, że ma wiele do zmiany w swoim świecie i wiele do przepracowania by móc powiedzieć - kocham żyć. 

To lektura oszczędna w słowach i ilości zapisanych stron. Bogata w treść. Nie jest łatwym kąskiem do przeczytania. Czyta się ją powoli, a wiele słów szokuje i przejrzyście uświadamia, jak to jest walczyć z tak groźnym wrogiem. Pomocni są terapeuci, odpowiednie leki, ale to każdy uzależniony stacza walkę. To nie jest książka dla każdego i nie wystarczy ją tylko przeczytać. Ją trzeba przeżyć, przemyśleć, zrozumieć by docenić trud jej napisania i intencje, które kierowały jej Autorką. Na jej kartach trudny temat goni kolejny. Nałogi - uzależnienie od alkoholu, leków, narkotyków, hazardu, nieprawidłowe relacje rodzinne, przemoc - to problemy, które dotykają Panią Katarzynę i jej współtowarzyszy. W tej książce nie ma miejsca na dobre maniery, elegancję, kulturę itd. Tu scenariusz obfituje w drastyczne sceny. Z tej pozycji dowiecie się jak nisko może upaść człowiek i jak wiele wysiłku trzeba by wrócić z piekła uzależnienia. Książka jest przestrogą, szczerą relacją, wyjątkową kroniką, świadectwem, że można powstać z kolan i zacząć od nowa. 
Droga do trzeźwości jest trudna, ale można ją pokonać. Oby ta lektura trafiła w ręce tych, którym pomoże, którzy znajdą w niej pocieszenie i zaczerpną z niej sił. 
Płynie z niej morał, że życie może być wolne i piękne. Podziwiam Autorkę i z serca jej gratuluję i walki i odwagi napisania o niej.