niedziela, 4 grudnia 2022

Kamil Janicki "Wawel. Biografia."



Wydawnictwo Literackie 
data wydania 2022
stron 624
ISBN 978-83-0807-695-8

 Wyjątkowe zaproszenie na Wawelskie Wzgórze 

Uwielbiam czytać ciekawe biografie. Zwykle na cokole, na który skierowane są światła jupiterów stoi człowiek. Ciekawa osobistość, która zapisała się na kartach kronik historycznych jako wybitna jednostka. Znany artysta - malarz, pisarz, gwiazda kina czy muzyk. Nagrodzony tytułami i medalami sportowiec, polityk czy osoba będąca ikoną mody. Czytałam w życiu tak wiele biografii, ale jeszcze nigdy głównym bohaterem takiej książki nie był zamek. Oczywiście nie jest to jakiś zwykły zamek, jeden z wielu, ale budowla wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju, będąca świadkiem wielu istotnych momentów z historii Polski. To na nim koronowano kolejnych królów, zawierano królewskie mariaże, rodzili się następcy tronu czy umierali koronowani władcy. 

Bohaterem najnowszej książki tak bardzo cenionego przeze mnie Kamila Janickiego, Autora wielu fenomenalnych książek historycznych, jest Wawel. Serce Polski, którego kształt budowli kojarzy każdy Polak. Miejsce odwiedzane przez miliony turystów, cel setek wycieczek szkolnych, plan wielu filmów historycznych, miejsce, które jest świadkiem potęgi Rzeczypospolitej w czasach, kiedy była ona mocarstwem z którym liczyli się wszyscy w Europie. 
Tytuł Kamila Janickiego absolutnie nie jest przewodnikiem po tym przepięknym zamku. On opowiada jego dzieje, które były burzliwe i snuje przepiękną opowieść o zmianach na nim i jego metamorfozach. A wszystko zaczęło się od wapiennego wzniesienia, wzgórza na rzeką Wisłą i legendarnego króla Kraka oraz tajemniczego stwora okrzykniętego smokiem wawelskim. Ów potwór miał żądać ofiar w postaci młodych dziewic i pożerał je codziennie. Według legendy smok zginął w mękach po zjedzeniu napchanej siarką owcy, ale kto mu ją dał do końca nie wiadomo. Czy był to sam król Krak czy legendarny rzemieślnik Dratewka? Historia tego nie wyjaśnia. 
Autor rozdział po rozdziale opisuje jak funkcjonował, rozrastał i piękniał Wawel by stać się Perłą Renesansu. 
Swoją opowieść Autor kończy w 1945 roku, kiedy Wawel staje się wolny od nazistowskiej okupacji i znów przechodzi we właściwe ręce. Staje się jednym z najbardziej znanych polskich muzeów, a pobyt na nim jest cenną i wymowną lekcją historii. Trudno go zwiedzić w ciągu jednego dnia, bo jest tu tyle ciekawostek, drzemie tyle tajemnic i sekretów, że trudno objąć to umysłem, a publikacja Janickiego świetnie nam to uświadamia. 
Czemu zatem ta genialna książka jest w moim mniemaniu tak wyjątkowa i nie ma żadnych minusów? 

Kamil Janicki opowiedział o dziejach Wawelu w sposób żywy, plastyczny, szczegółowy i sięgnął po życie prywatne jego najważniejszych mieszkańców. Spojrzał na zamek królewski nie tylko jak na siedzibę rodu władcy, ale też jako na dom, w którym mieszkają ludzie z krwi i kośćmi. Tak, oni noszą korony, ale i są osobami, które mają swoje potrzeby, marzenia, pragnienia, wady i zalety. W tekście aż skrzy się od ciekawostek, a szereg wydarzeń historycznych jest podany w sposób przejrzysty i klarowny. I właśnie dlatego tytuł czyta się wyśmienicie i trudno się od tekstu oderwać. Z lektury dowiemy się o zwyczajach jego mieszkańców, o wyglądzie prywatnych apartamentów i skarbach drzemiących na tym zamku. Zaobserwujemy jego rozwój i trudne chwile - jedną z nich był tragiczny pożar. Spojrzymy uważniej na jego poszczególne części, a niektóre z nich nie rzucają się w oczy tak bardzo jak Kurza Stopka czy Smocza Jama. Przejdziemy krużgankami i spojrzymy na zaplecze tegoż kompleksu. Zwiedzimy wawelskie miasteczko i spojrzymy na zamek, w którym mieszkał król jak na kombinat, na machinę na której pracę składa się wiele trybików. Poznamy plotki z dworskiego życia i tajemnice monarszego dworu. Zerkniemy na fenomen królewskiej świątyni i miejsca pochówku władców Polski. Zajrzymy do skarbca i porównamy jak różniło się życie na tym zamku w poszczególnych wiekach. 

Książka jest bardzo gruba i liczy ponad sześćset stron, ale czyta się ją szybko oraz zachłannie. To cudowna podróż w czasie, przez stulecia do miejsca, które wydaje się chwilami być niczym z bajki. Jestem pod wrażeniem, jak pięknie i ciekawie można napisać o czasach diametralnie innych niż te dzisiejsze, jak można rozbudzić za nimi tęsknotę. Wiele po lekturze tej publikacji bym dała by zobaczyć przez cudowne okulary tamten Wawel, podejrzeć jego codzienność i te wyjątkowe chwile. Jeśli jesteście ciekawi jak ten zamek przeżył rozbiory, co było z nim po przeniesieniu stolicy do Warszawy, jak wyglądała codzienność życia królewskiej rodziny za czasów Jagiellonów i jak Wawel przetrwał okres II wojny światowej poczytajcie. Daję głowę, że przepadniecie dla tego tytułu i zatopicie się w nim bez reszty. Gorąco polecam i rekomenduję!!!

 

piątek, 2 grudnia 2022

Tomasz Strzelczyk "Oddasz fartucha 2 czyli dokładka"




Wydawnictwo Znak Horyzont
data wydania 2022
stron 296
ISBN 978-83-240-8794-5

Mistrz Kuchni poleca dokładkę 

Dziś recenzja poradnika i książki kucharskiej w jednym  autorstwa Mistrza, który zawładnął kulinarnym YouTube. Na Jego kanał trafiłam kilka lat temu czystym przypadkiem i doznałam olśnienia. Zrozumiałam, że na talerzu może być i prosto i smacznie i niedrogo (no ok, dziś to już chyba tanio się nie da!). W każdym razie na swojej kulinarnej drodze odkryłam ścieżkę, która wiele cennego mnie nauczyła. I tak zaczęłam gotować stosując receptury Pana Tomasza, a On wydał książki. O tej najnowszej chcę Wam opowiedzieć! 

Tytuł utrzymuje się w przewodnim charakterze kanału Oddasz Fartucha. Na talerz trafiają potrawy smaczne, proste i zrobione z pasją. Do nich dodatkiem jest serce włożone w przygotowanie potrawy. Książka jest pięknie i bardzo starannie wydana. Twarda oprawa, ciekawa szata graficzna, dużo zdjęć, które uruchamiają wyobraźnię i kubki smakowe. Zawarte w tytule przepisy są pogrupowane w kilka rozdziałów. Jest ich cała masa i są różnorodne. Wśród nich znajdziemy receptury na przystawki, propozycje na śniadania, dania główne i sycące, słodkie niespodzianki. Będą dania jarskie i te z mięsem. Nie zabraknie surówek, pomysłów na specjalne okazje, imprezy i codzienne posiłki przygotowane na szybko w krótkim czasie. Ich wspólnym mianownikiem będzie prostota i ciekawy smak. Celem Autora jest nie tylko zachęcić nas do własnoręcznego, domowego przygotowania posiłku, ale i do odkrycia w sobie kulinarnej pasji, nauczenia się czerpania radości z pichcenia, które może być dobrą zabawą i sposobem na pozbycie się stresu. Jedzenie to przyjemność. Z Tomaszem Strzelczykiem może nią być też gotowanie. 
Ta publikacja to świetny pomysł na prezent mikołajkowy czy podarek pod choinkę. 
Bardzo polecam i życzę smacznego, bo wierzę, że na pewno spróbujecie choć jedną recepturę z tego bogatego i różnorodnego zbioru. 



 

wtorek, 29 listopada 2022

Ewa Sobieniewska "Srebrne wrzeciono"



Wydawnictwo Lira 
data wydania 2022
stron 464
ISBN 978-83-67388-38-2

Kręć się kręć wrzeciono, wić się tobie, wić …


Po debiuty książkowe zawsze sięgam z olbrzymią ciekawością. Zaczynając ich lekturę mam wrażenie, że wyruszam w podróż w nieznane, nie mam pojęcia co mnie czeka i z jaką treścią przyjdzie mi się mierzyć. Jedne debiuty mnie zachwycają, inne okazują się totalną klapą i nużą, a ich czytanie staje się męką. Do książki Ewy Sobieniewskiej przyciągnął mnie opis i przepiękna okładka. Miałam ochotę na połączenie powieści historycznej z wątkiem romansu i chciałam uciec od współczesnej rzeczywistości kilka wieków wstecz. A co miało tak naprawdę miejsce?

 Po prostu oniemiałam, wzdychałam z zachwytu i po lekturze kilkudziesięciu stron wiedziałam, że to z pewnością najlepszy debiut jaki kiedykolwiek miałam w ręku. Zakochałam się w powieści, jej bohaterkach i klimacie jaki mnie otulił. Oczywiście wiedziałam, że rozstanie z tak genialnym tytułem  będzie bardzo bolesne i przykre, a ja będę miała problem z powrotem do realnego świata. Z tego powodu delektowałam się czytaniem każdej strony niczym najlepszym smakołykiem i odcięłam się kompletnie od rzeczywistości.

Przez karty książki przewijają się dwie bohaterki, dwie młode kobiety, które dzieli przestrzeń czasu, a łączą pewne cechy charakteru: charyzma, odwaga i hart ducha. W sercach obu drzemie wewnętrzna siła by podjąć walkę o swoje szczęście i pomyślną przyszłość. Obie nie są uległe i nie tulą uszy po sobie. Umieją znaleźć w sobie moc, która pozwoliła im stanąć do walki z przeciwnościami losu. Obie polubiłam i obu gorąco kibicowałam. Obie wykroczyły poza ramy norm jakie panowały we współczesnych im czasach.

Vaiva jest piękną Litwinką i przedmiotem pożądania mężczyzn. Jej uroda działa jak magnes i zamiast ułatwiać życie wręcz je utrudnia. Mężczyzna, który chce ją pojąć za żonę stoi od niej wyżej i jest bogatszy. Vaiva jest jednak nieczuła na jego starania i daje mu kosza. Urażony kowal pragnie zemsty i oskarża dziewczynę o czary. W roku 1641 na Wilenszczyźnie nie ma miejsca wśród żywych dla wiedźm. One muszą spłonąć na stosie, udowodnienie ich winy jest już mniej istotne. Vaivie po torturach jest już wszystko jedno czy będzie żyła czy nie i przyznaje się do winy. Nagle w jej życiu pojawia się ta ostatnia deska ratunku, której ona sama czepia się kurczowo i wykorzystuje ją.

Dwieście lat później w pewnym majątku na Sandomierszczyźnie żyje Wiktoria. Ukochana córka swego ojca, która wiedzie beztroskie życie. Upaja się młodością, cieszy drobnostkami i jest szczęśliwa, ale nagle jej życie wywraca do góry śmierć ukochanego papy. Młoda dama jest na dnie rozpaczy, a jej koszmar pogłębia kolejne zamążpójście jej rodzicielki. Ojczym dziewczyny nie jest jej przychylny, wysyła ją na naukę poza dom, a pewnego dnia decyduje o jej małżeństwie. Chce ją oddać za żonę bogatemu starszemu mężczyźnie, który jest na usługach rosyjskiego zaborcy. Wiktoria nie chce o tym słyszeć ani jako panna na wydaniu, ani jako żarliwa patriotka. By uniknąć swego losu decyduje się na wzięcie sprawy w swoje ręce i wybiera niepewny los...

Uwielbiam sagi z historią w tle, ale to nie jest jedyny powód dla którego debiutowi Ewy Sobieniewskiej oddałam dozgonnie serce. Stało się to błyskawicznie po przeczytaniu kilkunastu stron. Autorka pisze eleganckim językiem, pięknym stylem, malowniczo i z polotem. Jej pióro działa pod wpływem umysłu dyktującego fascynującą fabułę i serca, które dodaje tekstowi uczuć oraz dba o emocje czytelnika. Tę historię czyta się jednym tchem z niekłamaną przyjemnością. W tej książce nie ma słabych punktów. Wszystko perfekcyjnie współgra za sobą i się uzupełnia. Jest bardzo dobry pomysł na fabułę, jest wartka akcja, są emocje i niespodzianki, są dobre dialogi i prześliczne, plastyczne opisy przyrody. Jest i historia w tle, która wkracza w życie zwyczajnych ludzi, są historyczne miejsca, jest ciepły klimat, walka dobra ze złem oraz nietuzinkowo wykreowani bohaterowie, a także dynamika, która nadaje lotności. Przed oczami czytelnika malują się nakładające się na siebie obrazy, a umysł wciąż zastanawia się co stanie dalej. Przeszłość idealnie łączy się z kolejnym okresem czasowym, a wileński klimat pieści wręcz serce. Tej opowieści nie można już ulepszyć, ona jest perfekcyjna i w pełni dopracowana, a jej treść udowadnia talent Autorki oraz jej sentyment do Wilna i okolic.

Dniem i nocą nie mogłam się oderwać od czytania, byłam w tej książce duszą i ciałem. Nie ma w niej schematów, są dwie wspaniałe kobiety, które im nie ulegają, a tym samym dodają skrzydeł nie tylko swojej przyszłości, ale i książce. W ciągu wielu epok padało zdanie, że trzeba mieć odwagę brać los w swoje ręce, nie poddawać się i walczyć bez względu na wszystko. Wiktoria i Vaiva to potwierdzają, a wrzeciono jest symbolem, który ma wymowne znaczenie.

O tej książce mogę tylko pisać i mówić w superlatywach. Bardzo Was proszę byście nie ominęli jej na swojej czytelniczej drodze. Z pewnością rzuci Was na kolana i nie zawiedzie. Koniecznie ją przeczytajcie.  




 

poniedziałek, 28 listopada 2022

Iwona Kienzler "Karol i Camilla"



Wydawnictwo Lira 
data wydania 2022
stron 320
ISBN 978-83-67388-22-1

Jeden książę i dwie księżne


Brytyjska rodzina królewska jest najbardziej popularną koronowaną familią na świecie. Życie Royalsów z Wysp śledzą nie tylko ich poddani, ale miliony ludzi na całym globie. Wszelkie uroczystości rodzinne, doniosłe wydarzenia z życia Windsorów są bacznie obserwowane i komentowane, a ich bohaterowie goszczą stale na łamach plotkarskich mediów. Ludzie bez względu na kolor skóry czy wyznanie śledzą nieustannie co nowego dzieje na londyńskim dworze.

Jedną z najbardziej elektryzujących postaci wśród Windsorów od lat była, jest i zawsze będzie, osoba króla Karola, którzy ze względu na długi żywot jego matki musiał czekać dziesiątki lat na ten tytuł. Oczy świata zwrócone na niego śledziły bacznie jego dzieciństwo, edukację, a także życie osobiste. Podboje miłosne, kobiety pojawiające się u jego boku i potencjalne romanse z nimi. Karol jako następca tronu musiał odpowiednio się ożenić, mieć dzieci i dawać przykład dobrego przyszłego władcy. Jego życie było praktycznie od kołyski zaplanowane i wyreżyserowane, tylko los i sam Karol nieco pokrzyżował te perfekcyjne plany. Pierworodny syn księcia Filipa ożenił się wprawdzie z wybraną dla niego odpowiednią kobietą, ale miłością jego życia była inna. Pozornie gorsza od tej ślubnej, ale to właśnie Camilla na zawsze zawładnęła sercem przyszłego monarchy wiele lat temu.

Wszystko zaczęło się niewinnie, a skończyło po wielu latach ślubem. Po drodze był wielki skandal, łamanie stereotypów, walka o bycie razem, wyzwania, rozłąki i małżeństwa obu stron, które kończyły się rozwodami. Na ich wspólnej drodze od początku pojawiały się trudności i przeszkody. Camilla nie pasowała początkowo na królewską małżonkę, przegrała rywalizację z młodszą i ładniejszą Dianą Spencer, ale serce Karola okazało się być nieprzekupne i wytrwałe.

Historia burzliwego związku tej pary to oś fundamentu tej publikacji, ale przez jej karty przewija się także postać smutna i nieszczęśliwa. Diana, której dane było żyć krótko, ale bardzo burzliwie.

Jeden mężczyzna i dwie kobiety – trójkąt to już relacja budząca emocje, a gdy w dodatku chodzi o koronowane głowy tworzy się mega ekscytująca historia, która wywołuje rumieńce na policzkach. Iwona Kienzler opisała ją w sposób szczegółowy, ciekawy, rzetelny i nie weszła na minę sztucznej sensacji oraz plotek. Efektem jest wspaniała książka, która omijając styl sensacyjnych mediów pokazuje życie osobiste brytyjskiego króla i bliskich mu kobiet.

Ta lektura nie jest jedną z wielu. Ona jest wyjątkowa. Choć jej bohaterowie nie są zwyczajnymi ludźmi Autorka koncentruje się na ich człowieczeństwie, wadach i zaletach, a tytuły stara się zostawiać krok w tyle. Pokazuje życie w trójkącie, jego wady i rzeczywistość. Nie szuka taniej sensacji, a stara się skoncentrować na faktach i prawdzie, która wcale nie była różowa i bajkowa. Wszystkim uczestnikom tego przedstawienia było trudno. Ich życie nie miało nic wspólnego z bajką, czasem dotykała je brutalna rzeczywistość, złośliwe uwagi czy komentarze nie tylko ze strony mediów, ale i najbliższych. Każdemu przyszło za uczucia zapłacić stresem, smutkiem czy łzami. Zabierając się za czytanie doskonale znałam fakty, a mimo to lektura okazała się ogromnie pasjonująca i ciekawa, napisana lekkim językiem, bogata w szczegóły i fascynująca. W żadnym momencie nie powiało od niej nudą. Nieustannie miałam wrażenie, że poznaję ją pierwszy raz i nigdy w życiu o niej nie słyszałam.

Z kart tytułu bije historia, którą napisało samo życie i mający różne poglądy oraz zapatrywania na monarchię ludzie. Obu Paniom nie było łatwo. Życie Diany było usłane nie różami, a kolcami, a ona sama się w nim bardzo zagubiła. Życie Camilli cechowały kompromisy, hejt oraz nieustanna krytyka i godziny czekania. Czy aby za bycie w końcu żoną miłości swego życia nie zapłaciła zbyt wysokiej ceny? Oceńcie sami. Iwona Kienzler od ocen się jednak powstrzymała i to wyszło jej książce jak najbardziej na plus. W tej publikacji natomiast Autorka udowodniła swój talent, wiedzę i smykałkę do ciekawej relacji współczesnej historii, która dzieje się na naszych oczach. To doskonała książka, która łączy biografię, literaturę faktu i historyczne wydarzenia. Czytanie jej sprawia przyjemność i relaksuje. Z książki płynie morał, że korona i bogactwo nie są gwarantami szczęścia oraz nie chronią naszej psychiki przed kolcami jakie wbija życie. Serdecznie polecam i gwarantuję, że tytuł spełni Wasze oczekiwania.  




 

środa, 16 listopada 2022

Eva Minge "Gra w ludzi"



Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania 2022
stron 312
ISBN 978-83-8295-131-8

Strach zabija najskuteczniej

W ostatnim czasie swoje literackie debiuty wydaje wielu celebrytów i sławnych osób, które osiągnęły zawodowy sukces na całkiem innej niwie niż literatura. Wśród tego grona jest też jedna z najbardziej znaych na świecie polskich projektantek mody – Pani Eva Minge. Jej pierwszą powieść wydało Wydawnictwo Prószyński i S-ka, a książka ta zalicza się do kręgu literatury sensacyjnej. Znajdziemy w niej połączenie thrillera i nuty kryminału, a efektem jest opowieść, która kpi od emocji i szokuje. Sprawia, że ciało przechodzą ciarki, a włos jeży się na głowie od tego, do czego zdolni są ludzie. Tylko czy takie zachowania cechują osoby legitymujące się paszportem człowieczeństwa? Czy aby one nie stały się bestiami bez uczuć i jakiegokolwiek kręgosłupa moralnego? Oceńcie to sami.


Główną bohaterką elektryzującego tytułu jest Anna. Zdolna, piękna i inteligentna dziewczyna, która u progu dorosłości ułożyła sobie przejrzysty plan na życie. Szkoła, studia, a po nich praca, która miała być przepustką do dostatniego życia. Ania realizowała ten schemat krok po kroku, ale pewnego dnia jej zjawiskowa, oryginalna uroda przyciągnęła uwagę pewnego mężczyzny. Jej życiowa droga skrzyżowała się czystym przypadkiem ze ścieżką przystojnego, majętnego i starszego od niej adwokata będącego równocześnie wykładowcą uczelni na której studiowała. I ten początek przypomniana trochę bajkę o Kopciuszku, tylko szczęśliwego zakończenia niestety zabrakło. Anna została sama z dzieckiem. Musiała wrócić do szarego życia z dostatniej, ale nieszczęśliwej bajki i zacząć żyć tak jak kiedyś. Pracować, borykać się ze zwyczajnymi problemami i troskami materialnymi. Pewnego dnia okazało się, że w pracy którą podjęła dzieją się podejrzane rzeczy, a szef jest uwikłany w pewne ciemne interesy leżące poza granicą prawa. Anna by pomóc krzywdzonym kobietom weszła w strukturę stworzoną przez policję by na światło dzienne wyszły popełniane przez bogatych mężczyzn przestępstwa. W tym też momencie okazało się, że mroczna przeszłość którą Anna pozornie zostawiła za sobą znów wkroczyła w jej nową rzeczywistość...


Ten debiut czyta się na jednym wdechu, a ręka w której trzymamy książkę drży z emocji. Fabuła nakreślona w sprytny i bardzo adekwatny sposób zabiera nas do świata ociekającego pieniądzem, blichtrem i seksem, który wykracza poza jakiekolwiek konwenanse. Akt towarzyszący uczuciom sprowadza się do zezwierzęcenia, brudnej gry i hazardu. Krezusi swoje podniety i rozkosz budują na przemocy i nieszczęściu kobiet, które całkowicie lub nie w pełni świadomie wkraczają do brutalnej rzeczywistości. Stają się zwierzyną łowną, która nie ma żadnej wartości uczuciowej. Grupowe orgie, przemoc posuwająca się do morderstwa są w tym świecie na porządku dziennym. A wszystko by dostarczyć wciąż nowych emocji zepsutym do szpiku kości mężczyznom.

Autorka z aptekarską precyzją namalowała słowami świat, który z zewnątrz wydaje się bardzo atrakcyjny i błyszczący. Tak naprawdę jest dla młodych dziewcząt jak pułapka, jak pajęcza sieć, która zniewala i omotuje w śmiertelne macki. Treść tej powieści jest przestrogą, a zarazem obaleniem mitu. O szczęściu nie decydują pieniądze i władza. One są w stanie te prawdziwe uczucia odpędzać i otwierać drzwi samotności oraz depresji co widzimy na przykładzie jednego z bohaterów – Brunona.


Książka napisana jest w sposób chaotyczny. Czytając łatwo odczuć bałagan jaki ogarnia jej fabułę. Jestem przekonana, że to zabieg celowy. Ewa Minge zrobiła to, by jeszcze lepiej oddać klimat rzeczywistości w jakiej rozgrywa się akcja powieści. Gdy przeczyta się ostatnie zdanie wszystko układa się w jedną całość i skrzy emocjami. Mocnym atutem tytułu jest jego zakończenie, które pewne osoby może szokować. Całość czyta się płynnie i z ciekawością. W ani jednym momencie lektury się nie nudziłam. Po skończeniu powieści nasuwa się refleksja czy Autorka zbytnio nie przejaskrawiła przedstawionego świata. Tu można mieć różne zadania, ale jedno jest bezsprzeczne. Ewa Minge pisząc swój debiut postawiła na oryginalność, bycie sobą i włożyła w każdą napisaną stronę serce oraz zdolności, które posiada. Książka spodobała mi się i mam nadzieję, że nie jest ostatnią, którą znana projektantka napisze. Reasumując – bardzo dobry debiut godny polecenia.  




 

poniedziałek, 14 listopada 2022

Marika Krajniewska "Zapach malin"

 



Wydawnictwo Papierowy Motyl
data wydania 2022
stron 214
ISBN 978-83-65816-91-7

Kiedy znajdziemy się na zakręcie... co z nami będzie?

Każdy z nas ma plany i marzenia. Dzień po dniu budujemy małymi krokami nasz świat i wdrażamy je w życie. Czasem nieśmiało, czasem odważnie. Nie zawsze jednak jesteśmy kowalami własnego losu i samodzielnie piszemy scenariusz naszego życia. Bywa, że wyręcza nas w tym los, który czasem bywa litościwy i łaskawy, a czasem niestety okrutny oraz bezwzględny. Wtedy ma on za nic nasze nadzieje i serwuje niespodzianki. Jedne z nich są miłe, inne przewracają naszą rzeczywistość totalnie do góry nogami i burzą to, nad czym długo pracowaliśmy. I w mgnieniu oka znajdujemy się na życiowym zakręcie, na wirażu z którego nie zawsze można wyjść w całości obronną ręką. Ale pamiętajmy, że zawsze jeśli zamykają nam się pewne drzwi  to pojawia się inne wyjście. Może nie od razu widoczne, ale ono zawsze się jest i trzeba je koniecznie odnaleźć. 

Długi wstęp to moja refleksja nad książką, która nie jest zbyt obszerna, a która nie może mi absolutnie wywietrzeć z głowy. Wciąż siedzi w moim umyśle i przykuwa moją uwagę. Nie ima się wrażeń z jej lektury ząb czasu, a ten tytuł z pewnością zasługuje na miano książki ponadczasowej. Mam na myśli powieść "Zapach malin" pióra Mariki Krajniewskiej, która to okazała się jedną z najlepszych książek jakie przeczytałam w 2022 roku. Jej treść wstrząsnęła mną do głębi, a ja nie będę ukrywać, że przeczytałam ją pod rząd aż dwa razy. Z jej fabuły moja czytelnicza dusza chłonęła wiele życiowych mądrości, a ja nie mogę się wyzwolić z ogromu refleksji jakie podsunął mi umysł. Ich liczba ciągle rośnie, a część mnie wciąż tkwi w treści, która jest bardzo niezwykła. 

Jedna chwila wystarczy by zmienić w proch dotychczasowe życie. Doświadcza tego główna bohaterka "Zapachu malin" - Irena. Młoda, pewna siebie, inteligentna kobieta robi karierę zawodową i korzysta z życia. Ale bierze udział w wypadku komunikacyjnym, po którym jej ciało nie będzie już nigdy takie jak przedtem. Kobieta odzyskuje świadomość w szpitalu i musi się pogodzić z bolesną prawdą, że jej nogi nie będą w stanie samodzielnie funkcjonować, a ona sama chodzić jak normalni ludzie. Ta informacja jest niczym grom z jasnego nieba i powala ją na kolana. Załamuje i wpędza w otchłań rozpaczy. Irena musi zbudować swój świat na nowo, zapomnieć o przeszłości i zacząć żyć tak jak chce los. W jej życie trafia pewien zeszyt napisany przez nieżyjącą już krewną kobiety i pracownicy szpitala - pewna dojrzała doświadczona przez los kobieta i młody mężczyzna. Co czeka Irenę za tym trudnym życiowym zakrętem? Czy poradzi sobie w nowej sytuacji i będzie jeszcze szczęśliwa? Czy na jej twarzy zagości jeszcze szczery, niewymuszony uśmiech? 

Ta książka jest genialna! Pokazuje życie bez lukru i cukru! Otula ogromem emocji i wciąga jak czarna dziura. Nie sądzę, by wrażliwy czytelnik był w stanie się jej oprzeć. Ta historia tak wyraziście przemawia, tak bardzo plastycznie pokazuje kruchość życia i szczęścia. Życie bajką bywa tylko chwilami i trzeba być przygotowanym na ciosy od losu, ale nie można też odwracać wzroku od drobnych darów losu czy wyciągniętych pomocnych dłoni w naszym kierunku. Przykład Ireny potwierdza tę teorię. W jej życie wkracza przeszłość, wspomnienia jej przodków, które mają wyjątkową i czytelną wymowę. Autorka niesamowicie pięknie łączy w fabule współczesne wydarzenia z tymi historycznymi sprzed kilkudziesięciu lat. Splata ze sobą te dwa wątki w misterną pajęczynę, która czyni z lektury arcydzieło. 
W powieści jest to, co niesie życie: porażki, rozczarowania, miłość, przyjaźń. Nie jest to ani tylko smutna, ani wesoła historia. Z pewnością jest ona wzruszająca i ciepła. Dodaje nadziei w dobro ukryte i mieszkające w ludzkich sercach. 
Ta książka wywarła na mnie bardzo wielkie wrażenie, odcisnęła mocne piętno, dotknęła najczulszych strun w duszy. Otępiła na świat materialny, który błyszczy tylko sztucznym i nietrwałym blaskiem. Historie Ireny i Zuzanny oraz wydarzenia przeszłości czynią fabułę ekscytującą i przykuwającą do książki. Płyną z niej morały, życiowe prawdy, rodzą się przemyślenia - a one wszystkie sprawiają, że książka jest niczym cenny klejnot, który polecam każdemu dorosłemu czytelnikowi bez względu na jego indywidualne preferencje książkowe. 
Marika Krajniewska napisała fenomenalnie i trzymała pióro nie tylko ręką, ale i sercem. To literacka perełka, która błyszczy i wyróżnia się wśród innych powieści. Sprawdźcie zresztą sami, musicie, bo ta powieść nie może Was po prostu ominąć. Gorąco rekomenduję. 



czwartek, 3 listopada 2022

Agnieszka Jeż "Miłość w Zakopanem"



Wydawnictwo Filia
data wydania 2022
stron 352
ISBN 978-83-8280-271-9

Powieść na wskroś przesiąknięta kobiecością

Jeśli oceniacie treść książki po tytule możecie się czasem pomylić co do jej treści. I dokładnie tak jest w przypadku najnowszej powieści jednej z moich ulubionych pisarek, Agnieszki Jeż. „Miłość w Zakopanem” to nie słodki, polukrowany i obsypany pudrem idealnego uczucia romans z uroczym górskim tłem. To zdecydowanie powieść diametralnie innego formatu pełna zwyczajnego życia i nieidealnych uczuć oraz relacji. Owszem, jest piękny klimat Zakopanego z lat trzydziestych ubiegłego stulecia, jest powiew górskiego wiatru, ale przede wszystkim na pierwszym planie jest zwyczajna bohaterka, kobieta po trzydziestce, której wiatr wieje w oczy i doświadcza, a życie wymaga podejmowania trudnych decyzji i wyborów. A ona, kim tak naprawdę jest? Typową przedstawicielką swojego pokolenia? Otóż nie! Jadwiga Walkiewicz jest odważną damą, która zrzuca pancerz konwenasów i popchnięta przez los i otoczenie przechodzi metamorfozę oraz ma animusz żyć po swojemu na przekór utartym i popularnym schematom. Jej osoba budzi oczywiście pewne kontrowersje, ale ona uparcie idzie do przodu i burzy mury wokół siebie. I właśnie za to, za junactwo i śmiałość, bardzo ją pokochałam. Stała mi się bliska jak siostra i rozumiałam ją jak samą siebie.

Jadwiga, gdy ją poznajemy, jest na ostrym życiowym zakręcie. Mieszkająca w stolicy córka znanego lekarza z Siedlec traci nagle grunt pod nogami za sprawą bankructwa jej męża. Zostaje sama z dwojgiem dzieci, tuż przez trzecim porodem z mnóstwem długów. Jej małżonek wyjeżdża do Wiednia i odzywa się do rodziny bardzo sporadycznie. Zszokowana kobieta spienięża co może i wyjeżdża do rodziców. Tam rodzi córkę Mirę i postanawia wziąć los w swoje ręce. Zacząć pracować zawodowo i być niezależna od nikogo. Wskutek przemyślanych decyzji własnych i zmian dołożonych spontanicznie przez los przyjeżdża do Zakopanego by wykorzystać niewielkie oszczędności i założyć salon masażu leczniczego. Zrządzeniem przypadku trafia na stancję do samotnej, dojrzałej góralki i zaczyna nowe życie. Czy będzie ono lepsze? Czy odniesie zawodowy sukces? Czy stanie się dla kogoś ważną osobą i zawładnie męskim sercem? Koniecznie sięgnijcie po powieść o której można powiedzieć bardzo wiele dobrego, ale z pewnością też to, że jest ponadczasowa i niezwykle aktualna do dziś.

To wydaje się niewiarygodne, ale od czasów gdy pod Giewont trafiła pani Walkiewicz minęło prawie sto lat, jednak pewne wizje na temat życia kobiet prawie się nie zmieniły. Owszem, nastąpiły pewne znaczne zmiany, ale niektóre stereotypy żyją do dziś. I nim przeczy mocnym i wyrazistym głosem Autorka, która chce by każda z kobiet poczuła w sobie moc i siostrzaną siłę, które mają napędzić do zmian na lepsze. Agnieszka Jeż pisze o tym przepięknym językiem i stylem, elegancką prozą i mądrym piórem. Jej książka wymusza wręcz refleksje i jest niczym katalizator do zmian myślenia oraz idealną zachętą do działania. Bo w życiu wolno nie tylko mężczyznom, a my, płeć piękna, nie jesteśmy od nich w niczym gorsze, ani nie zasługujemy na mniej.

Jadwiga Walkiewicz przechodzi wyrazistą przemianę. Uczy się żyć od nowa i przede wszystkim dla siebie. Łamie stereotyp cierpiętnicy i poświęcającej się na rzecz rodziny. Ma wybór. Może egzystować na koszt rodziców, ale ona chce żyć, chcę wziąć swój los tylko we własne ręce. Uczy się, potyka, ma rozterki, ale i drzemie w niej siła oraz upór. Jest wzorem, pokazuje jak żyć, jak odrzucać bzdurne konwenanse, jak rozwijać się i iść do przodu. Jak nadawać swojemu życiu rytm. Gubi bezwolność i bierność. Nie pozwala by wyborów za nią dokonywali inni, tak jak to było kiedyś. Wystawia się na krytykę i pomówienia. Jest typem odważnej postaci, która jest prekursorem na drodze kobiet do niezależności.

To bardzo pięknie i pomysłowo wykreowana postać, która na długo pozostanie w mojej pamięci podobnie jak książka z której się wywodzi. Ma ona swój klimat i oddaje koloryt tamtego Zakopanego w którym kiełkowała turystyka, żyła artystyczna bohema i kurowali się gruźlicy. Przez fabułę przewijają się postaci fikcyjne i prawdziwe. Akcja jest wartka jak górski strumień i bardzo zagadkowa. Od lektury nie tylko trudno się oderwać, ale i trudno się z nią rozstać. Po zakończeniu czytania umysł nadal pozostaje w jej fabule i refleksjach z niej płynących. A jest ich naprawdę bardzo wiele. Jest to spowodowane tym, że kryją się w niej ponadczasowe prawdy, mądre myśli i wnioski.

Poznanie tej historii okazało się wyśmienitą czytelniczą ucztą, a ja dodam, że to jedna z najlepszych książek jakie czytałam tej dekady. Koniecznie ją poznajcie i żyjcie odważnie swoim życiem każdego dnia, dokładnie tak jak główna bohaterka. Gorąco polecam.  




 

wtorek, 1 listopada 2022

Marcel Moss "Nie wiesz dlaczego



Wydawnictwo Filia
data wydania 2022
stron 320
ISBN 978-83-8280-109-5
seria Liceum Freuda
Tom IV

Szkoła z piekła rodem


Czas bycia nastolatkiem to trudny, ale i bardzo niezwykły okres życia. Żegnamy dzieciństwo, szkołę podstawową, stajemy przed drzwiami z napisem dorosłość. Mamy czas by nabrać doświadczenia, dojrzeć, zdobyć fundament pod karierę zawodową czy studia. To też okres, kiedy powinniśmy się wyszaleć, poznać smak pierwszej miłości, udzielać się towarzysko i planować przyszłość. Czuć przed sobą smak dorosłości, ale i korzystać z wolności i ostatnich lat beztroski. Niestety, nie zawsze i wszystkim jest w tym periodzie życia tak kolorowo i rozrywkowo. Bywa, że nastolatkom przytrafia się to, czego doświadczają niektórzy z uczniów pewnego liceum, które opisanego przez Marcela Mossa w serii Liceum Freuda. Ta szkoła ma prestiż, nietuzinkową opinię, specyficzny i nowoczesny klimat, dobrego dyrektora, ale można o niej powiedzieć, że to też placówka oświatowa z piekła rodem.


Dagmara, Sara, Marta i Wiki są przyjaciółkami ze szkolnej ławy. Ich życiem nagle wstrząsają pewne wydarzenia. Tego dnia w ich szkole dochodzi do zamachu w trakcie którego giną osoby związane z tą placówką, a także znika bez śladu jedna z uczennic. Nastoletnia Dagmara wsiada do samochodu pod szkołą i zapada się pod ziemię. Ginie bez echa, a jej rodzina, przyjaciele i znajomi snują różne hipotezy co się mogło z nią stać. Pojawiają się podejrzenia, że dziewczyna zniknęła w związku z depresją jaka ją dotknęła. Upływa czas, a wraz z nim na światło dzienne wychodzą pewne przerażające fakty. Prowadzone śledztwo nie podaje konkretów, ale zdesperowane i głodne prawdy przyjaciółki Dagmary prowadzą własne dochodzenie i odkrywają przerażające tajemnice. Na światło dzienne wychodzą szokujące sekrety, które mrożą krew w żyłach...


„Nie wiesz dlaczego” to czwarty tom popularnej serii Marcela Mossa, która porusza sprawy zarówno ważne, jak i bolesne, które dotyczą nastolatków. Nie czytając trzech pierwszych tomów zaczęłam przygodę z tym cyklem od czwartego i jestem mile zaskoczona. Książkę, będącą mocnym thrillerem, czyta się rewelacyjnie, a emocjom i dreszczykowi nie ma końca. Autor pisze genialne i nie używa ani lukru, ani pudru. Wali z przysłowiowej grubej rury i pokazuje świat w mrocznej odsłonie. W fabule nie ma miejsca na woale i sentymenty. Jest za to miejsce na bezpardonową prawdę, która sprawia, że włos jeży się na głowie. Życie nastolatków jest pasmem problemów i wyzwań. Rządzą nim bestialskie reguły gry, które nie mają litości. Młodzi ludzie muszą zmagać się z problemami, które byłby kolosalnie trudne i dla dorosłych. Depresja, odrzucenie, niezrozumienie, brak dobrych relacji z rodzicami, nałogi, świat narkotyków i uzależnień, plastikowa internetowa rzeczywistość powodują, że życie staje się pasmem walki.


Marcel Moss napisał swoją najnowszą książkę w dość specyficzny sposób, ale tym samym precyzyjnie odwzorował współczesną codzienność nastolatków, którzy na pewno nie mają łatwo w życiu. Tytuł jest wyrazisty i mocny, razi niczym prąd, szokuje i uświadamia bezpardonowy świat, który jest wymagającą szkołą przetrwania. Ta historia wbija w fotel, ma bardzo przeszywające i tajemnicze zakończenie, uczy i pobudza wyobraźnię. Opisana rzeczywistość wyraziście prześwietla złudę i reguły wirtualnego świata, z którego zwłaszcza na młode osoby czyha wiele niebezpieczeństw. Ułuda bycia na topie, lajków, followersów, polubień sprawia, że zanika realna ocena rzeczywistości, a ktoś omamiony manią popularności staje się nie jej obiektem, ale ofiarą.

Tę powieść powinni przeczytać nie tylko rówieśnicy główych bohaterów, ale i ich rodzice. Lektura z pewnością pozwoli im bardziej zrozumieć świat ich dzieci, który bywa drapieżny i bezwzględny.

Gorąca książka, świetna proza, ciekawe ujęcie rzeczywistości. Naprawdę warto przeczytać. Dajcie się ponieść tej elektryzującej fabule i emocjom, których nie brakuje. Miłej lektury.  




 

piątek, 21 października 2022

Ewa Bauer "Pokoloruję twój świat"

 


Wydawnictwo Skarpa Warszawska
data wydania 2022
stron 336
ISBN 978-83-67343-22-0

Powieść, którą napisało samo życie


Każdego miesiąca na księgarskie półki trafia kilkadziesiąt powieści z kręgu literatury kobiecej napisanych przez polskie pisarki. Wśród tych książek są takie, których fabuły zostały obficie polukrowane, a za ich konstrukcją stoi słodka literacka fikcja. Ich przeciwieństwo stanowią książki, których treść wykreowało samo życie, a ich twórczynie nie obawiały się podjąć się poruszenia trudnych tematów i kwestii tabu. Te drugie lektury czyta mi się zdecydowanie lepiej i jestem ich bardzo ciekawa. Z tego też powodu zatraciłam się w fabule najnowszej powieści Ewy Bauer, której bohaterkami są cztery kobiety. Ich życie pełne jest trudnych prób, wyczerpujących sprawdzianów i zagmatwanych wyborów. Los ich nie rozpieszcza, jest bezwzględnie nieczuły na wszystko i rzuca im kolejne kłody pod nogi, wymaga ciągłego mierzenia się z kolejnymi przeciwnościami. Mimo, że książka nie emanuje przyjemnym i lekkim klimatem czytało mi się ją wybornie, nic nie było mnie w stanie oderwać od lektury, a czasu spędzonego z tym tytułem nigdy nie zapomnę. Stanie się tak z prostej przyczyny. To była bez wątpienia jedna z najlepszych obyczajówek jakie miałam okazję kiedykolwiek przeczytać, a sięgam po ten gatunek bardzo często i systematycznie.

Cztery bohaterki są związane więzami krwi. Eleonora jest wdową i ma dwie dorosłe córki. Starsza z nich, Beata stawia pierwsze kroki w zawodzie architekta. Jest ambitna i zdolna. Pewnego dnia wdaje się w romans z kolegą z pracy. Jan jest od niej starszy i żonaty, czego nigdy nie ukrywa. Twierdzi, że jego małżeństwo jest już spisane na straty i niedługo nastąpi jego koniec. Gdy Beata zachodzi w nieplanowaną ciążę jest cała w skowronkach. Liczy, że szybko założą rodzinę i wszystko potoczy się jak w bajce. Rozmowa z kochankiem o pojawieniu się owocu ich romansu jest jak lodowaty prysznic. Mężczyzna twierdzi, że wraca do żony z którą stara się o dziecko, a ciąża Beaty nie jest jego sprawą. Dla ciężarnej kobiety oznacza to jedno – samotne macierzyństwo. W trudnej sytuacji pomaga Beatce mama i siostra Basia, która kończy studia prawnicze i wybiera się na aplikację. Jak ułoży się życie każdej z nich? Czy los przysienie pogodne dni czy kolejne sztormy i burze? Sięgnijcie po powieść, która mnie przykuła do fotela i okazała się gigantyczną bombą czytelniczych emocji.

Ewa Bauer napisała przepięknie, mądrze i dojrzale. Jej powieść nie odwraca się plecami od trudnych tematów, a pokazuje je w sposób bez cenzury. Przez karty książki przewija się problem depresji, zdrady, porzucenia, niepełnosprawności, śmiertelnej choroby, która atakuje podstępnie i niespodziewanie. Wykreowane na kartach książki postaci są realne i na wskroś prawdziwe. Nie są ani dobre, ani złe. Mają wady i zalety, słabości. Nie są pozbawione ludzkiej poświaty ani nie są papierowe. I właśnie dlatego ta historia przemawia wyraziście, trafia głęboko do serca, porusza najczulsze strony w czytelniczej duszy. Jest manifestem, jest dowodem na to, że nikt nie jest idealny, a każda poważniejsza decyzja może zmienić życie bezpowrotnie raz na zawsze. Zagłębiając się w fabułę miałam wrażenie, że ta opowieść przydarzyła się naprawdę, że jestem jej naocznym świadkiem, że realnie funkcjonuję w świecie bohaterów.

Z każdą przeczytaną stroną kochałam tę książkę bardziej, otwierałam oczy i doświadczałam problemów opisanych postaci. Czułam bariery dotykające niepełnosprawne dziecko, bolałam nad losem dzieci wraz z Eleonorą, potykałam się o ograniczenia spowodowane depresją wraz z Beatą. I co dziwne nie próbowałam oceniać nikogo, nie byłam sędzią jak to zwykle przy tego typu powieściach wcześniej bywało. Autorka uwrażliwiła mnie, otworzyła mi oczy, przygotowała cenną lekcję, której scenariusz stworzyło zwyczajne, aczkolwiek nie będące litościwym życie.

„Pokoloruję twój świat” to książka o różnych obliczach miłości, o wybaczaniu, o życiowych porażkach i sukcesach. Jej fabuła jest dynamiczna i wartka, ma słodko-gorzki smak i stoi odważnie wobec wszystkiego, co niesie realne życie. Z całego serca polecam jej przeczytanie, zachęcam do spędzenia z nią czasu. Ten tytuł na zawsze pozostanie w moim umyśle, obawiam się, że bardzo długo go nie zapomnę, a kolejne przeczytane książki nie przysłonią mi refleksji, które narodziły się po lekturze tej fenomenalnej powieści. Koniecznie ją poznajcie.  




środa, 5 października 2022

George Blalock "Królewska buntowniczka"



Wydawnictwo Kobiece
data wydania 2022
stron 352
ISBN 978-83-67335-09-6

Nie wszystkie księżniczki są w życiu kochane i szczęśliwe


W bajkach i baśniach księżniczki wiodą życie godne pozazdroszczenia. Są idealne, piękne i mają szczęście w miłości. Ich życie usłane jest różami, które nie mają kolców. W realnym świecie księżniczki też współcześnie istnieją, ale ich los rzadko kiedy przypomina bajkę. Owszem, damy z koroną na głowie, żyją przeważnie w dostatku, ale nie zawsze pławią się w blasku szczęścia i prawdziwego uczucia. Bywa, że tytuł i przysługująca im tiara są kulą u nogi i odbierają wolność na równi więziennym kajdanom. Status nie pozwala na swobodne życiowe wybory i decydowanie o swoim losie, a etykieta jest niczym włosienica, która ogranicza i dokucza. Wśród koronowanych rodów, w gronie pań noszących tytuł JKM bywają też czarne owce, które wprawiają rodziców i krewnych w zakłopotanie oraz przynoszą wstyd z powodu niewłaściwego prowadzenia.

Z całą pewnością taką osobistością w rodzinie Windsorów była siostra zmarłej ostatnio królowej Elżbiety II, księżniczka Małgorzata, która była w wielu sprawach całkowitym przeciwieństwem swojej siostry. Jej życie było burzliwe, pełne skandali i romansów. O wybrykach Margot często pisały plotkarskie gazety, a jej imię było na ustach wszystkich. Mówiono o niej często i nie zawsze dobrze. A ona sama była kobietą nieszczęśliwą, która w życiu raz po raz błądziła i wpędzała się w kłopoty.

Księżniczka Małgorzata jest tytułową bohaterką powieści Georgie Blalock. Akcja tej książki obejmuje czas od roku 1949. Jesienią w Londynie życie pewnej zubożałej arystokratki wydaje się być pasmem nieszczęść i porażek. Vera Strathmore straciła narzeczonego, usiłuje zrobić karierę pisząc romanse i marzy o wyjeździe do Nowego Jorku. Pewnego dnia jej życie zmienia się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zostaje przedstawiona księżniczce Małgorzacie, która zna romanse napisane przez Verę pod pseudonimem. I tak panna Strathmore zostaje za aprobatą rodziny królewskiej damą dworu i staje się nieodłączną towarzyszką ekscentrycznej księżniczki, która udziela się towarzysko, pije, pali i za nic miewa etykietę. Vera przez nową rolę liczy na pieniądze, dobrą zabawę i poznanie ciekawego towarzystwa. Jej praca opłacana przez podatników staje się dla rodziny Very zaszczytem i nobilitacją. Jednak czym okazuje się tak naprawdę w rzeczywistości? Młoda kobieta znajduje się nagle w świecie pełnym intryg, pozorów i zakazanych romansów. Jak wpłynie to na jej przyszłość? Czy dzięki byciu wśród socjety znajdzie miłość i szczęście?

Postać Very jest fikcyjna, ale dzieje księżniczki już nie. Powieść to zbeletryzowana biografia młodszej córki króla, która pokazana jest oczami jej poddanej i pracownicy. Ten tytuł to prawdziwa perełka dla miłośników historii brytyjskiej rodziny królewskiej i monarchii. Autorka perfekcyjnie nakreśliła losy niesfornej księżniczki, która wiedziała, że ma marne szanse na noszenie korony królowej, a zarazem w imię protokołu musiała poświęcić wolność dla dobra kraju i rodziny. Małgorzata miała trudny charakter i cechy buntowniczki. Z kart książki wyłania nam się jej prawdziwe oblicze pełne wad, złych cech, ale i obraz niespełnionej kobiety, która pragnęła kochać, być kochaną i pożądaną. Młodsza siostra królowej Elżbiety II była zagubiona, niedojrzała, samotna i nieszczęśliwa. Czytelnik widzi portret bardzo poturbowanej przez los kobiety, która będąc zgorzkniała rani swoje otoczenie. Autorka dołożyła wszelkich starań by odtworzyć fakty historyczne i postać kobiety, która budzi litość i współczucie, choć sama nie jest też bez winy. W lekturze nie brak pikantnych ciekawostek, opisów z dworskiego życia, klimatu lat 50-tych i szczegółów z życia królewskiej rodziny, która ma oprócz tytułów też cechy zwykłych zjadaczy chleba.

Książka jest napisana po mistrzowsku i z precyzją serwuje czytelnikowi tajemnice oraz sekrety z życiorysu niesfornej księżniczki. Dorosła kobieta ukazana jest nie tylko jako monarsza córka, ale i osoba z krwi i kości, która ma tendencje do komplikowania sobie życia. Autorka pokazuje też niewdzięczność życia w blasku księżniczki oraz cienie służby na rzecz JKM.

Lekturę czyta się przyjemnie i lekko. Jej treść wciąga i przyciąga niczym magnes. To idealna pozycja na jesienny wieczór, na relaksujące popołudnie i chłodny poranek. Będzie wyjątkowo smakować z filiżanką dobrej angielskiej herbaty. Bardzo polecam.  




 

wtorek, 4 października 2022

Ewelina Ślotała "Żony Konstancina"



Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania 2022
stron 240
ISBN 978-83-8295-167-7

Życie w złotej klatce nie jest bajką z happy endem

Tysiące kobiet na całym świecie stojąc u progu dojrzałości marzy by być bogatą, żyć w luksusie, otaczać się najdroższymi ubraniami, kosmetykami oraz biżuterią i mieć męża, który będzie na tyle dobrze usytuowany by te zachcianki zapewnić. Wiele pięknych dziewczyn robi karierę w modelingu i mediach tylko po to, by złowić dla siebie bogatego partnera, który obsypie je wszystkim co luksusowe i będzie  kochał po grób. Tak jednak bywa w bajkach. Życie najczęściej pisze jednak bardziej smutne scenariusze, a przysłowiowa złota klatka bywa więzieniem z którego trudno się wyrwać. Świadczą o tym makabryczne i niestety prawdziwe historie opisywane na portalach plotkarskich. Sławne pary z pierwszych stron gazet błyszczą w świetle jupiterów tylko na pokaz. W ich domach za zamkniętymi drzwiami często rozgrywają się sceny rodem z horrorów, a przemoc domowa bywa czymś tak powszechnym jak codzienna toaleta. Wiele kobiet z różnych powodów decyduje się ukrywać swoje dramaty i znosić swoje piekło po cichu. Są jednak takie, które po latach cierpienia odważnie piszą i mówią o tym, co przeszły. Drzemie w nich chęć zemsty i pragnienie by winni ponieśli karę, ale i chęć przestrogi wobec innych kobiety by ustrzec je przed koszmarnym schematem.

Los jednej z grona konstancińskich żon, która w zamian za luksus rozmieniła swoje życie na drobne opisała Ewelina Ślotała. Owa bohaterka sprzedała swoją wolność za markowe torebki, najlepszego szampana, życie w bajkowej willi i cenną biżuterię oraz luksusowe wakacje. Liczyła, że będzie żyła pięknie i na bogato u bogu samca krezusa. Niestety, rozczarowanie przyszło dwukrotnie, a smak pieniędzy okazał się gorzki niczym piołun. Bajka nie skończyła się happy endem, a poniżeniem, przemocą fizyczną i psychiczną oraz okaleczeniem duszy.

Główna bohaterka tego tytułu wchodząc w relację z bogatym mężczyzną czuje jakby złapała niebo za chmury. Jest oszołomiona stylem życia i dobrami materialnymi, które nagle w ilości nielimitowanej są w zasięgu jej ręki. Czarna karta kredytowa sprawia, że wszystko jest możliwe, a najdroższe marki stają się czymś powszednim. Konstancin, oaza bogactwa i snobizmu, ma swój dekalog i zasady. Tu trzeba bywać, trzeba wyglądać, trzeba mieć to i owo. Trzeba się pokazać tu i tam w konkretnym towarzystwie, trzeba z nonszalancką beztroską brylować w gronie owej socjety, a za wszelkie stresy i niepowodzenia można wyżyć się bez konsekwencji na swojej kobiecie. Tą można zmienić ile dusza zapragnie jak przysłowiowe rękawiczki. Pieniądz i sukces są przepustką do bezkarności. Pieniądz staje się też bogiem, który narzuca niewolnicze kajdany, wpędza w nałogi i zabiera radość życia.

Ewelina Ślotała w swoim tytule bez ogródek pokazuje prawdziwe życie na wyspie polskiego bogactwa jakim jest Konstancin. Tu funkcjonuje specyficzny kodeks, który dyktuje co wolno, co trzeba, a co jest faux pas. Autorka obala mit idealnego życia najbogatszych i sławnych. Pokazuje bez cienia zażenowania reguły gry hermetycznej kasty ludzi, która ma na kontach prawdziwe fortuny. W ich życiu luksus mości się równie wygodnie jak dramaty, nałogi i blichtr. Pieniądze bywają kulą u nogi i nie gwarantują świętego spokoju. Bywają zwodnicze i zgubne jak głos syren, które wiodą na manowce. Patrząc na wyidealizowane zdjęcia widzimy tylko pozory. Za nimi kryje się brutalna i przerażająca prawda, a patologia kamufluje się sprytnie pod luksusowymi markami premium.

Książkę czytałam wbita w fotel i oszołomiona treścią, która powoduje, że włos jeży się na głowie. Treść zapisana na kartach pozwala wejść w zamknięte środowisko, które tak naprawdę jest bagnem błyszczącym na odległość. Z bliska już można poczuć odór zgnilizny, która nie jest warta złamanego grosza. W zapisanych słów bije autentyzm i cenny morał. Żadne dobra nie są warte poświęcenia siebie i swego ja. Żony Konstancina są jak motyle – żyją krótko i barwnie, ale ich koniec nie ma nic wspólnego z bajką. Gratuluję Autorce odważnego podejścia do tematu, celnego rozliczenia się w brutalną i szokującą prawdą. Tytuł gorąco polecam tym, którzy czytują plotkarskie portale i interesują się życiem celebrytów. Książka robi wrażenie i otwiera oczy na świat, który ma dwa oblicza.  




 

środa, 21 września 2022

Magdalena Wala "Duchy kurhanów"




Wydawnictwo Książnica
data wydania 2022
stron 302
ISBN 978-83-2716-206-9

To, co jest cenne, zawsze dużo kosztuje


W najnowszej powieści Magdaleny Wali zakochałam się od razu i bez reszty. Jej akcja rozgrywa się na Kresach Wschodnich w burzliwym dla Polski okresie. Rok 1918 przynosi naszej Ojczyźnie długo upragnioną wolność i niepodległość. Polacy jednak nie od razu mogą się wszędzie cieszyć i świętować. W listopadzie, a konkretnie w dniu święta Wszystkich Świętych we Lwowie dochodzi do wybuchu zbrojnych zamieszek polsko-ukraińskich. Te wydarzenia znałam do tej pory z opowieści moich dziadków. Dzięki fenomenalnej powieści Magdaleny Wali wkroczyłam w ich rzeczywistość także na kartach książki, a dwie opowieści – mówiona i napisana - złożyły się w jedną, bardzo wymowną całość.

Czytając „Duchy kurhanów” przenosimy się do majątku rodziny Kalinowskich do Zasławowa. Mieszka w nim matka, syn i jego dwie młodsze siostry bliźniaczki. Po śmierci ojca Krzysztof staje się głową rodziny i ma zdecydować o przyszłości o dwanaście lat młodszych od niego Sabiny i Marii. Dziewczyny stojące na progu dorosłości przygotowują się do ostatniego roku nauki w szkole i matury. Brat ma wobec nich bardzo konkretne plany. Maria ma poślubić wskazanego przez niego mężczyznę z Krakowa, a młodsza siostra Sabina ma wstąpić do klasztoru. Ani jedna z nich nie ma jednak takich planów na życie. Maria chce studiować, zaś Sabina nie widzi siebie w habicie. Marzy raczej o miłości i korzystaniu z życia. Tymczasem za kilka tygodni obie dziewczyny włączają się aktywnie w walki o Lwów. Jak potoczą się ich dalsze losy? Czy zaważy na nich rodzinna klątwa? Czy upiorna przepowiednia znów spełni się i położy się ponurym cieniem na przyszłości panien Kalinowskich? Zapraszam do niezwykłej lektury, która szybko skradła moje serce.

Już dawno tak błyskawicznie nie dałam się oczarować żadnej książce jak tej. Od razu poczułam jej klimat i ducha tamtych czasów, które wydają się namalowane w kolorze sepii tak inne, bardziej romantyczne i uduchowione. Powieść to trzeci tom tzw. serii koronkowej. Z jednej strony jest delikatna i misterna jak delikatna koronka, z drugiej opowiada o młodych, ale silnych duchem kobietach, które nie dają sobą manipulować, biorą swój los w swoje ręce, są odważne, posiadają hart ducha i walczą o swoje szczęście, o realizację własnych planów oraz marzeń. W ich życie wpisana jest rodzinna tajemnica, którą młode damy chcą poznać. Czy sekret drzemiący w znajdujących się blisko ich domu kurhanach jest w stanie wpłynąć na ich przyszłość? Tego nie zdradzę, ale na pewno wpływa on na klimat powieści i wzbudza czytelniczą ciekawość.

Powieść czyta się z zagadkowym wyrazem twarzy przyjemnie i lekko. Autorka bardzo plastycznie opisała szereg wydarzeń, cudownie oddała ducha epoki, z polotem wykreowała poszczególnych bohaterów, a wszystkie te elementy połączone w idealny wzór sprawiają, że tytuł to misterne arcydzieło z sekretami i faktami z kart historycznych kronik. Nie sposób zaprzeczyć, że ta opowieść ma wyraźny akcent feministyczny. Pokazuje siłę i moc kobiet, które mają w sobie ducha niezłomności i determinacji. Chcą wyprzedzić epokę, chcą decydować o sobie depcząc nieaktualne i niepraktyczne konwenanse.

W tej lekturze literacka fikcja, rodzinne sekrety, wątek miłosny idealnie splata się z historią. Autorka z pietyzmem przytacza chwile walk o polskość Lwowa, które pokazuje oczami młodych ludzi dla których Polska przez całe życie istniała tylko w sercach rodzin i bliskich. Mimo, że była dla nich czymś wyemaginowanym zdolni są poświęcać dla niej życie, a ich patriotyczny duch godny jest pochwały i wskazania jako wzorzec.

Ta powieść wzrusza, intryguje, przemawia i trzyma w napięciu. Jest wyjątkowa, subtelna i niesztampowa. Na brawa zasługuje język i styl jakim została napisana. Drzemie w niej wiele emocji , a jej czytanie dostarcza wielu wrażeń. Koniecznie musicie mieć ją w swoich czytelniczych planach. Gorąco polecam.  




 

wtorek, 20 września 2022

Colin Thubron "Amur. Między Rosją a Chinami"





Wydawnictwo Czarne
data wydania 2022
stron 312
ISBN 978-83-8191-503-8


Podróż wzdłuż rzeki otulona całunem tajemnicy


Jest taka seria książek podróżniczych, która liczy sobie już kilkadziesiąt tomów, a każdy z nich jest literacką perełką. Jest taki angielski Autor, który wydał w tym cyklu już kilka swoich tytułów. W każdym z nich opisuje piękno kontynentu azjatyckiego i udowadnia, że jest znakomitym kompanem w literackich podróżach. Osobiście miałam mu okazję nie jeden raz towarzyszyć i dodam, że to były niesamowite przeżycia i przygody. Z tego powodu bez wahania zarezerwowałam sobie kilka godzin z życiorysu, zaopatrzyłam się w zapas herbaty, miodu oraz ciasteczek i sięgnęłam po najnowszą publikację, która zabiera czytelników w dorzecze jednej z największych rzek Azji, która płynie przez trzy kraje. Jej dorzecze liczy blisko dwa tysiące kilometrów, a rzeka nie ma jako takiego źródła, a powstaje ze złączenia się dwóch rzek Szyłki i Arguni.


Amur przez wiele kilometrów płynie blisko granicy przez dzikie i dziewicze terytoria. Ludzkich osad czasem nie widać przez wiele godzin podróży. Gdy się już pojawiają są często niewielkie, zwykle zakurzone przeszłością i wydaje się, że bardziej pasują do niej niż do cywilizacji XX wieku. Tu ma się wrażenie, że czas często się zatrzymał i otulił to, co teraz całunem tego co było, welonem tajemnicy i woalem przeszłości. Tu ludzie nie w pełni korzystają ze zdobyczy techniki, tu bardziej dostrzega się przeszłość i historię niż realną rzeczywistość. A ta jest niezbyt kolorowa i przytłoczona siłami natury oraz pieczęcią przyrody wciąż mało tkniętej ręką człowieka.


Colin Thubron, pisarz i przewodnik, pokazuje to, co widzi dookoła siebie ciekawymi oczami reportażysty zafascynowanego obrazem świata, który chce zarazić jego osobliwością tych, którzy będą czytać jego książkę. A świat wokół podróżnika jest niekiedy surowy, niepowtarzalny, pełen cudów natury, która często wygrywa z człowiekiem i cywilizacją. Jej piękno budzi grozą, ale i zachwyt. Ta podróż to jednak nie tylko krajobraz, ale i ludzie oraz historia, która ma swoje ciekawe karty pełne tryumfów, klęsk i burzliwych scen. Będąc w różnych miejscach Thubron poznaje ich mieszkańców, przeszłość i ciekawostki, które tworzą fascynującą mozaikę. To podróż nie do końca zaplanowana co do minuty, to wyprawa, w której trzeba liczyć się z różnymi chochlikami, ale i spontanicznymi sytuacjami, które doprawiają ją niczym egzotyczne przyprawy smaczne danie. To rzeczywistość pełna mongolskich świątyni i mniszych klasztorów, to tereny gdzie obok siebie funkcjonują starożytne grobowce i pozostałości sowieckiego komunizmu, to świat wielu kultur, plemion, religii i języków, które na przestrzeni wieków wymieszały się ze sobą tworząc niepowtarzalny świat na którym mocnym oraz wyrazistym cieniem kładzie się przeszłość. Tu czymś zwyczajnym jest to, co w cywilizowanej Europie już dawno przeszło do lamusa. Tu świat nie zawsze jest przyjazny i bywa mocną szkołą przetrwania. Tu nie zawsze ludziom żyje się lekko i prosto, a mimo to „coś” w codzienności zachwyca, coś fascynuje, coś przykuwa niczym magnes.


Czytanie „Azji” było wyjątkową przygodą i niepowtarzalnym doświadczeniem. Godziny spędzone z tą książką w ręku były podróżą nie tylko w czasie, ale i w przestrzeni, a ja poczułam się niczym w hermetycznie zamknętej kapsule, którą otuliła specyficzna mgła. Ten tytuł był owiany dla mnie smogiem upływu czasu i mistycyzmu, a jego Autor dodał wszelkich starań by ta publikacja miała ponadprzeciętny i unikalny klimat wyrażający istotę tego miejsca. Amur jest w nim osią która spina ze sobą w jedno różne, wyjątkowe elementy. Ta lektura jest idealna na jesień. Tchnie upływem czasu, dotyka melancholią i zmusza do refleksji nad sensem życia. Pokazuje ludzką samotność i małość wobec wszechświata, pokazuje trud podporzadkowania sobie świata przez pokolenia i bezsilność tej walki. Thubron zabiera czytelnika na bezkresy Azji i bezdroża dziejów ludzkiej cywilizacji. Wciąga w fascynujący świat, który jest pełen piękna, kontrastów i tego, czego nie znajdziecie nigdzie indziej. Tę książkę się czyta, tę książkę się przeżywa, przez tą książkę płynie się oczami wyobraźni. Ta publikacja to pisany sercem i duszą dziennik wyjątkowej podróży w towarzyszeniu której poczułam ogromną ekscytację, przyjemność. Poczułam się też zaszczycona tym, że mogłam w niej uczestniczyć. Genialna, fenomenalna i arcydzieło. Te trzy słowa najkrócej opiszą to, co myślę o najnowszej książce wydanej w serii Orient Express. Koniecznie ją poznajcie, jest tego jak najbardziej warta.  



 

niedziela, 18 września 2022

Magdalena Skubisz "Aptekarka"


Wydawnictwo Media Rodzina
data wydania 2022
stron 320
ISBN 978-83-8008-952-5

Klimatyczna opowieść pachnąca ziołami


Twórczość Magdaleny Skubisz jest mi znana z rodzimego podwórka. Obie z tą Pisarką mieszkamy w tym samym mieście. Prowincja i bliskie oraz znane mi okolice są wpisane w fabułę najnowszej powieści tej Autorki, która jest pierwszym tomem cyklu Saga rodu Tyszkowskich.

Tytułową bohaterką książki jest jednak nie przedstawicielka tej rodziny, a uboga sierota, młoda dziewczyna, która pełni na dworze w Birczy funkcję panny aptecznej. Zajmuje się „apteką domową” w której znajdują się przede wszystkim zioła i robione z nich preparaty – maści, nalewki, syropy i wyciągi. Katja, choć jest bardzo młoda, świetnie zna się na swoim fachu. Kocha to co robi, a jej umiejętności to praktyka połączona z wiedzą jej zmarłego Batki, który znał się doskonale na ziołolecznictwie. Młoda dama potrafi „rozmawiać” z roślinami, jest zdolna, umie czytać i pisać, ma ogromną intuicję, ale i niepokorny charakter. Z racji swojego urodzenia winna znać swoje miejsce w szeregu, ale wielokrotnie przekracza pewne granice i potem za to pokutuje. Choć jest świetna w swoim fachu jej opiekunowie nie darzą jej szacunkiem. Jest poniżana, ośmieszana i bywa przedmiotem kpin. Arogancki jest wobec niej również lekarz z pobliskiego miasta, który jak tylko może wyśmiewa zielarskie praktyki. Katja jednak nic sobie z tego nie robi. Pewnego dnia zostaje „wypożyczona” na dwór do Jamnej, gdzie ma pomóc wyleczyć chore kolano jednego z dziedziców. Tam jej życie staje się bardzo barwne, wiele się w nim dzieje, a serce dziewczyny zaczyna mocniej bić dla pewnego mężczyzny.

Książka od samego początku ogromnie mi się spodobała i czytałam ją z prawdziwą przyjemnością. Biorąc tom do ręki już czułam sentyment mając na uwadze okolice w których rozgrywa się akcja. To przepiękne i malownicze tereny, które w połowie XIX wieku wyglądały inaczej niż dziś. Po Jamnej pozostały tylko wspomnienia i pojedyncze zdziczałe drzewa owocowe, po dworach i ludności polsko-rusińskiej żyjącej razem tylko zapiski w kronikach. Przez fabułę książki przewijają się i postacie, które istniały autentyczne i bohaterowie fikcyjni, którzy zapewne byli wzorowani na anonimowej ludności. Wielkim atutem książki jest jej klimat, który jest niepowtarzalny i czyni opisaną historię niezwykle autentyczną. Powiedzieć, że tytuł pachnie ziołami wcale nie jest przesadą. Autentyczny jest ród Tyszkowskich i dzieje jego przedstawicieli. Główna bohaterka zaś to dziewczyna z krwi i kości, która u czytelnika od razu budzi sympatię i nie sposób jej nie lubić. Katja jest żywiołowa, a powiedzieć o niej żywe srebro to nie przesada.


Magdalena Skubisz świetnie ukazała realia galicyjskiej prowincji z okresu zaborów, doskonale odmalowała słowami portret ówczesnego społeczeństwa, które żyło w specyficznej zależności, ciekawie pokazała realia życia w tamtym okresie, kiedy cywilizacja omijała jeszcze świat zwyczajnych ludzi, a bieda była bliska jak licha kapota ciału. Z szacunkiem pokazała ówczesne zielarstwo i sposoby leczenia chorób metodami medycyny ludowej. Książka jest ciekawie skonstruowana, poprawna warszatowo i wciąga w swą treść. Jeśli ktoś szuka tytułu idealnego dla relaksu i odstresowania śmiało może wybrać ten z księgarskiej półki. Okładka jest przepiękna graficznie i doskonale pasuje do treści.

Minusem jest tylko jeden szczegół w opisie. Otóż mam na myśli wątek romansowy. Tak naprawdę osoby sięgające po książkę, które chcą poczytać o miłości będą rozczarowane. Bo nie znajdą słodkich spotkań, zakazanych spojrzeń czy czułych pocałunków. Znajdą tam bardziej marzenia niż realne uczucie kobiety i mężczyzny. Watek romansowy jest więc zepchnięty na margines.

Reasumując jestem ogromnie ciekawa jak potoczą się dalsze losy Katji i innych bohaterów poznanych w trakcie lektury, dlatego będę wypatrywać premiery kolejnego tomu serii, a ten gorąco polecam i rekomenduję. Idealnie sprawdzi się na jesienne i zimowe wieczory.




 

wtorek, 6 września 2022

Jasmin Schreiber "Rów Mariański"



Wydawnictwo Otwarte 
data wydania 2022
stron 272
ISBN 978-83-8135-226-0

Od każdego dna można się odbić i wypłynąć znów na powierzchnię

W ciągu ostatniej dekady przeczytałam naprawdę sporo książek, ale grzebiąc w odmętach pamięci nie przypominam sobie takiej lektury, która byłaby jednocześnie i bardzo smutna i wesoła zarazem. Czytając "Rów Mariański" byłam zdumiona, że wciąż na przemian na mojej twarzy gościł uśmiech lub płynęły łzy. Od razu dodam, że to nie była łatwa lektura ze względu na ładunek emocjonalny, który w sobie niesie, ale jestem wdzięczna, że mogłam ją przeczytać. Przeczytać, poznać i przeżyć. Dokładnie tak, przeżyć, jak własne życie, bo wobec takich książek dusza wrażliwego czytelnika nie przejdzie obojętnie. Coś w niej zostanie. Taka powieść wyryje w niej swój ślad na długo. 

Niestety, rodzimy się by żyć, ale nasze życie ma swój kres. Jednym los daje więcej dni, innym mniej. Każdy z nas musi umrzeć, co jest dalej nie wiadomo, ale oczywiste jest, że śmierć najbardziej boli tych, którzy zostają na ziemi tracąc kogoś bliskiego. Żałoba to okres trudny, bolesny, stresujący i często wpędzający w depresję. Tęskniąc za kimś zmarłym możemy stracić radość życia, sens codzienności i apetyt na przyszłość. Oczywiście łatwiej nam zrozumieć, gdy odchodzi ktoś w podeszłym wieku, ale gdy umiera młoda osoba tym trudniej pogodzić się nam z wyrokiem losu. 
Główna bohaterka powieści Jasmin Schreiber jest młodą kobietą pogrążoną od kilkudziesięciu miesięcy w żałobie po śmierci dziesięcioletniego brata, który utonął w czasie wakacji. Odszedł nagle i niespodziewanie, a świat Pauli momentalnie runął w posadach, nagle się zatrzymał. Paula czyni sobie wyrzuty, że owego feralnego dnia nie było jej przy chłopcu, że nie pomogła mu i nie ocaliła życia. Kobieta zmaga się z depresją i traumą. Nie chce odwiedzać grobu w ciągu dnia i z tego powodu wybiera się na cmentarz nocą. Tam, w totalnie dziwnych i niecodziennych okolicznościach, poznaje starszego mężczyznę, który również ma tej nocy coś do załatwienia na terenie nekropolii. Życiowe ścieżki tych dwojga zranionych przez czyjąś śmierć ludzi krzyżują się i nawiązuje się między nimi coraz bliższa relacja. Jak potoczy się ta znajomość? Czy Pauli uda się odzyskać spokój i radość życia?

To była wyjątkowa lektura, która mocno wbiła mnie w fotel i przeszyła moje serducho na wskroś. Nie spodziewałam się, że ogrom emocji zacznie mną tak mocno miotać, tak bardzo mną rządzić. Autorka "Rowu Mariańskiego" odważnie poruszyła trudne tematy i stanęła w prawdzie twarzą w twarz z rzeczami ostatecznymi na które nie mamy wpływu, a z którymi musimy się godzić. Żałoba nie jest łatwym czasem, dotyka każdego z nas inaczej. Wpędza nas niekiedy na dno rozpaczy, pogrąża w nicości, a jej moc powala nas na kolana. Może się wydawać, że nigdy nas nie opuści. Jasmin Schreiber swoją powieścią daje nam jednak nadzieję, że można sobie poradzić i odbić się od najgłębszego dna. Tytułowy Rów jest przenośnią, która pokazuje rozmiar rozpaczy. Książka dzieli się na części a'la rozdziały, które opatrzone są liczbami od 11 000 ku wartości zero. Symbolizują one wynurzanie się i powrót do życia. 

Tytuł uczy by cieszyć się każdą chwilą, odkrywać zwykłe momenty niczym perły, radować się codziennością i odkrywać wyjątkowość każdej chwili, kiedy bije nasze serce. Książka pokazuje jak radzić sobie w trudnych chwilach, gloryfikuje przyjaźń, uczy tolerancji wobec sekretów innych osób. To bardzo mądra i dojrzała pozycja, która została napisana w sposób wyjątkowy i przemyślany. Drzemie w niej wiele dobrej energii i optymizmu. Autorka w fabule gloryfikuje wartość życia i każdej chwili, którą daruje nam los. To książka do śmiechu i do łez. Słodycz miesza się na jej kartach z goryczą, łzy z uśmiechem. Takie jest nasze życie i czasem warto się mu poddać, by poczuć się spełnionym i szczęśliwym.
Gorąco polecam i rekomenduję.