wtorek, 25 kwietnia 2017

Jacek Tacik "Zamach. Jan Paweł II - 13 maja 1981 Spisek. Śledztwo. Spowiedź"






Wydawnictwo Literackie
data wydania 10 maja 2017
stron 452
ISBN 978-83-0806-341-5

Zamach na zawsze owiany tajemnicą?

Gdy doszło do opisanego w książce Jacka Tacika wydarzenia miałam kilka lat. Byłam małą dziewczynką i nie rozumiałam wszystkiego z tego, co działo się w Rzymie i tu w Polsce. Widziałam łzy w oczach ludzi, smutek na twarzach, ale nie zdawałam sobie sprawy z powagi sytuacji. Sceny strzałów widziałam w filmach, więc to była tylko fikcja. Nie mieściło mi się w małej główce, że ktoś może chcieć zabić kogoś tak wyjątkowego jak Nasz Papież.

 Dzięki lekturze książki Jacka Tacika wróciłam do tamtych chwil już jako dorosła i dojrzała osoba. Spojrzałam wstecz mając pewien bagaż doświadczeń i wiedzy o świecie. To była sentymentalna podróż, a jej charakter miał taki a nie inny wydźwięk ze względu na klimat w jakim utrzymana jest publikacja. Próżno szukać w niej taniej sensacji czy newsów w stylu rodem z plotkarskiego portalu. Autorowi nie zależało również tylko na książkowym śledztwie i odkryciu prawdy kto zlecił zabójstwo. Jacek Tacik przeprowadził wywiady z 26 osobami w jakiś sposób związanymi z majowym zamachem na Ojca Świętego i to z nich składa się właśnie ten tytuł. Każdego ze swych rozmówców wstępnie krótko przedstawia, a następnie zadaje pytania - bardzo celne i przemyślane, konkretne i dociekliwe. By książka trafiła do rąk czytelników potrzebne były 3 lata pracy i przejechanie 45 tysięcy kilometrów. Autor odbył podróże na 3 kontynenty by spisać osobiste rozmowy z różnymi mniej lub bardziej znanymi osobami - świadkami naocznymi, lekarzami, sędziami, politykami, śledczymi. Są wśród nich obywatele różnych krajów, także i Polski. Reprezentują oni różne poglądy, mają niekiedy rozbieżne zdania co do tego na czyje zlecenie Agca strzelał. Niezwykle różni ludzie jednak mają wyryte w pamięci tamte chwile, które zapamiętali na zawsze. 

Książka dzieli się na 6 części, a każda z nich jest równie ciekawa. Swoje wspomnienia snują ludzie, którzy widzieli zamach na Placu Świętego Piotra, ale i ci, którzy byli od niego wiele kilometrów. Niekiedy to wydarzenie zmieniło w sposób diametralny ich życie, skierowało je na inny tor. "Zamach" jest lekturą fascynującą, ale i refleksyjną. Nic nie jest w tej publikacji narzucone, a autor nie stoi po stronie żadnego z rozmówców. Czytelnik ma prawo do własnych poglądów i własnej oceny sytuacji. Padające wnioski są bardzo różne, a niekiedy nawet sprzeczne ze sobą. 
Czytałam już inne publikacje związane z tym tematem. Żadna z nich tak mocno mną nie poruszyła jak ta. Żadna tak subtelnie, ale i tak wyczerpująco nie odniosła się do próby zabicia Karola Wojtyły. I co ważne autor opisał rozmowy nie tylko z tymi, którzy idealizują Jana Pawła II, którzy patrzą w Niego jak w obraz. Z książki wygląda postać wybitnego Człowieka Wiary, ale i upartego pacjenta, dojrzałego i doświadczonego polityka, a wreszcie Człowieka, który Chce i Potrafi wybaczyć, dla którego przykazania to nie tylko słowo, ale i czyn. Tytuł jest pełny rzetelnej wiedzy, konkretów, osobistych zwierzeń i przeżyć. Każda z rozmów utrzymana jest w spokojnym i wyważonym tonie. 
To dla mnie i pewnie dla wielu osób z pokolenia JPII wyjątkowa książka. To doskonała okazja dla młodszych, by poznać wydarzenia z XX- wiecznej historii oczami jej świadków. Brak mi skali by ocenić kunszt tego dzieła. Jest wspaniałe i z całego serca go polecam.

Michael Morpurgo "Naprawdę spoko!"


Wydawnictwo Zielona Sowa
data wydania 2017
stron 112
ISBN 978-83-8073-240-7

Tylko się obudź, a będzie spoko!

Życie i śmierć dzieli cienka jak włos linia. Jej skrajem biegnie stan, który dzieli jedno i drugie. Stan śpiączki. Niby się jeszcze żyje, ale już się w pewnym sensie traci kontakt z tym, co ziemskie. Ciało i duszę spowija kokon snu i nie pozwala dać znać, że jesteśmy, że czujemy, że słyszymy. To stan, który może trwać nawet całe lata, a im dłużej trwa, tym mniejsze są szanse na powrót do rzeczywistości. Medycyna rozwija się i zawieszeni w próżni mają coraz więcej szans na wybudzenie. Nic jednak nie zastąpi bodźców od tych których kochamy, którzy mieszkają w naszym sercu i są nam bardzo bliscy.

Dowodzi tego historia opisana w cieniutkiej, ale jakże treściwej książeczce autorstwa Michaela Morurgo. Jej bohaterem jest dziesięcioletni chłopiec Robbie, którzy leży w śpiączce przykuty do szpitalnego łóżka. Przyczyną jego złego stanu zdrowia jest wypadek samochodowy. By ratować swego psa Robbie wtargnął wprost pod koła samochodu, który go potrącił. Mimo szybkiej pomocy lekarskiej chłopiec zapadł w śpiączkę. Słyszy, rozumie co się wokół dzieje, rozpoznaje głosy znanych mu osób, nie traci pamięci, ale nie może się poruszyć, odezwać, dać znać jak się czuje. Jest otulony niczym mumia całunem snu i bardzo chce powiedzieć choć jedno słowo. Nie może. Rodzina, przyjaciele i personel medyczny robią wszystko, by Robbie wrócił. Czy to się uda?

Ta książka jest niesamowita, jedyna w swoim rodzaju i niezwykle plastycznie oddająca to, co czuje człowiek w śpiączce. Wielu z nas ten stan kojarzy się z wegetacją i brakiem odczuwania wszelkich bodźców. To mit. „Śpiący” świat to rzeczywistość, w którym ludzkie ciało poddane jest tylko pewnym ograniczeniom. Będący w nim potrzebuje troski, miłości i ciepła. Pozytywnych uczuć i tego jednego, jedynego powodu, który przywróci go pełnemu życiu.

Niewiele ponad sto stron lektury to ogromna i bezcenna lekcja, którą powinien odebrać każdy bez względu na wiek i płeć, poglądy i zapatrywania. Treść nie tylko w pełni i dokładnie obrazuje zagadnienie, ale i uczula nas na kruchość życia oraz uczy konkretnej pomocy będącym w „nietypowym śnie”. Potrzebne są nie litość i łzy, a pozytywna energia, optymizm i dużo nadziei. Autor pokazuje jak ważną rolę odgrywają w naszym życiu miłość, przyjaźń i przywiązanie do zwierzęcych przyjaciół. Michael Morpurgo świetnie obrazuje jak ważne są marzenia, jak bardzo są w stanie dodać skrzydeł, gdy nadchodzą trudne chwile. Marzenia i miłość to cudowne leki, które nie można przedawkować i warto o tym zawsze pamiętać.

Tytuł choć krótki jest fascynujący i czyta się go jednym tchem. Ujmuje treść, ale i mocno chwyta za serce okładka. Umieszczony na niej psiak również dostał drugie życie i śmiało może tytułować się szczęściarzem. Przeczytanie tej historii polecam również dlatego, że kupując tę książkę wspomożecie szczytny cel – 1% ceny zasili konto Fundacji „Akogo?”, która pomaga osobom po ciężkich urazach mózgu.

środa, 19 kwietnia 2017

Karolina Wilczyńska "Właśnie dziś, właśnie teraz"





Wydawnictwo Czwarta Strona
data wydania 2017
stron 328
ISBN 978-83-7976-585-0

Bo życie toczy się tu i teraz


Grono czytelników, którzy lubią książki Karoliny Wilczyńskiej i którzy przeczytali serię o Stacji Jagodno będzie mocno zaskoczone jej najnowszą powieścią. Sprawi to jej klimat, poruszone w fabule trudne tematy i przesłanie jakie w sobie zawiera. To nie jest pogodne czytadło, przy którym można łatwo się zrelaksować i odpocząć od codziennych trosk. To nie jest też książka, która poprawi nam humor i będzie tytułem lekkim oraz przyjemnym. Ta lektura wstrząśnie nami i to bardzo mocno, a także podpowie, że trochę egoizmu i zapatrzenia się we własne potrzeby żadnej kobiecie nie zaszkodzi.

Głównymi bohaterkami powieści są trzy kobiety. Każda jest w innej życiowej sytuacji, każda żyje w innym świecie i zmaga się z innymi problemami. Każda jest nieszczęśliwa, każda ma w życiu pod górę. Wszystkie w pewnej chwili znajdują się w nieodpowiednim miejscu i czasie. Panie chcąc skorzystać z wyprzedaży zabawek w centrum handlowym stają się ofiarami pożaru. Dzięki temu życie każdej z nich zmienia się, a pewien czas po zdarzeniu muszą spędzić w swoim towarzystwie na szpitalnej sali. Nie nawiązują tam jednak ze sobą ścisłej przyjaźni i nie planują spotykać się w przyszłości. Ich późniejsze losy splata samo życie...

Sabina idealnie pasuje na współczesną postać Hioba. Jej życie to same wyrzeczenia i ofiary. Samotna, ciężko pracująca jako kierowniczka w sklepie nie ma odrobiny prywatności i wytchnienia. Sama opiekuje się chorym 90-letnim ojcem, a jej rodzic traktuje ją niczym najgorszego wroga i służącą. Kobieta godzi się na to zobowiązana przyrzeczeniem danym zmarłej matce. Tym samym ma na szyi ogromną pętlę, która się coraz mocniej zaciska i dusi. Kobieta jest na skraju wytrzymałości psychicznej i fizycznej.
Sonia elegancka i dobrze usytuowana mężatka tylko na pozór jest szczęśliwa. Jej harmonijny związek to tylko pozory, a miłość męża jest tylko na pokaz. To ona w tym związku daje i poświęca się. To ona czeka z obiadem, kolacją, kawą i... uczuciem. Bronisława jest w jesieni życia. Zmęczona przeżytymi siedmioma dekadami nie ma spokoju przez syna alkoholika, który żyje na matce jak pasożyt. Nie pracuje, sięga do kieliszka i spędza czas z kolegami od butelki. Nie pomaga, przepija i przepala skromną emeryturę matki, a ta nie widzi jego wad i kocha mimo wszystko. Mimo trudnej życiowej sytuacji jest pogodna, pogodzona z losem i głęboko wierząca.
Sabinę, Sonię i Bronisławę dotyka tragedia, która nie pytając o zdanie zmienia ich los i otwiera oczy na to, co się wokół nich dzieje.

„Właśnie dziś, właśnie teraz” to książka refleksyjna, smutna, wyciskająca łzy, która kryje w sobie ukrytą przestrogę. Każda z bohaterek to kobieta nieszczęśliwa w pewnym stopniu na własne życzenie. Każda kocha toksyczną i wyniszczającą miłością, która do ich życia wnosi tylko cierpienie, ból i wyniszcza niczym śmiertelna choroba. Każda z pań zapomina o sobie, o swoich pragnieniach i boi się marzyć. Patrzy na innych, a zapomina o sobie. Spycha się na dno i pozwala, by inni żyli jej kosztem. Żadna sama z siebie nie ma siły się otrząsnąć, powiedzieć „nie!” i być asertywna. Każda jest cierpliwa w swej doli i woli żyć pozorami niż spojrzeć prawdzie w oczy. Tak nie można i to w trakcie lektury chciałam szepnąć im do ucha. Na szczęście los postanowił zmienić ich życie, a zły koniec okazał się dobrego zalążkiem. To trudna książka. To przygnębiająca, ale i odważna powieść. Nie radzę jej czytać przy chandrze i smutnym nastroju. To powieść niespodzianka, która niejedną czytelniczkę znającą prozę Wilczyńskiej mocno zaskoczy. To książka o tęsknocie za miłością, dobrym słowem, serdecznością i ciepłem jakim jest w stanie obdarować człowieka drugi człowiek. To napisany prostym aczkolwiek dojrzałym stylem tytuł o trudach życia i ciemnych stronach trującej jak arszenik miłości. Polecam miłośnikom dobrych obyczajówek i dojrzałej oraz odważnej prozy dla kobiet.

niedziela, 16 kwietnia 2017

Gabriela Gargaś "Taka jak ty"






Wydawnictwo Filia
data wydania 2017 
stron 476
ISBN 978-83-8075-214-6

O dwóch takich jak my!

Czy zwyczajne życie dwóch kobiet może stać się tematem na znakomitą książkę, na ciekawą powieść i doskonałą fabułę? Czy szara codzienność kryje w sobie piękno, szczęście i radość? Tak! A udowadnia to w swoim najnowszym tytule Gabriela Gargaś, którą od przeczytania Jej debiutu zaliczam do grona ulubionych polskich autorek. 

Głównymi bohaterkami książki są dwie kobiety takie jak my - Czytelniczki. Zwyczajne i przeciętne na pozór. Znają się można rzec od urodzin bowiem ich mamy poznały się na porodówce. Karolina i Mariona przyjaźnią się od dziecka. Razem przeżywają dziecięce wzloty i problemy, spędzają wolny od szkoły czas, odkrywają świat i wchodzą w nastoletnie życie. Są jak siostry, są prawdziwymi przyjaciółkami, a ich przyjaźń przetrwa wiele lat i przeróżne próby. Ich dorosłe życie układa się odmiennie, ale każda z tego duetu może wciąż liczyć na wsparcie i pomoc drugiej. Mariona szybko wychodzi za mąż i rodzi dwóch synów. Jej życie dominuje rola mamy i westalki domowego ogniska. W tym czasie Karolina wiedzie żywot singielki. Wkrótce świat obu bohaterek przewraca się do góry nogami za sprawą niespodzianek jakie gotuje im los. Będą pokusy, rozterki i trudne wybory. Łzy i śmiech przez łzy. Ale przyjaźń przetrwa wszystko...

"Taka jak ty" to druga najlepsza powieść Gabrieli Gargaś po jej wspaniałym debiucie "Jutra może nie być". Czyta się ją z mocnymi wypiekami na twarzy i ciekawością co zdarzy się dalej. Największą niespodzianką powieści, którą zdradzę, co oczywiście nie jest spojlerem okazuje się informacja, że książka będzie miała kontynuację. Zagłębiając się w treść tego tytułu pokolenie rówieśniczek bohaterek może przeżyć nostalgiczną podróż do czasów dziecka i lat nastu - te strony lektury były takim sentymentalnym przypomnieniem jak kiedyś wyglądał świat oczami kogoś młodego, w co się bawiło i jak spędzało się wakacje czy chwile poza szkołą. Pozostała część książki to polskiej współczesnej mężatki portret własny. Gabriela Gargaś nad wyraz dokładnie, plastycznie i wyczerpująco opisała jak wygląda życie kobiety będącej partnerką, matką i panią domu. Jak wiele wymaga to poświęcenia, trudu, zaradności i odwagi, odporności na pokusy. Jak trudno podołać wszystkim obowiązkom i wyzwaniom oraz jak pomocna jest w tym osoba oddanej przyjaciółki. Los nie ma litości i wystawia Karolinę oraz Marionę na trudne próby. Jedną kusi złudą odświeżenia życia, drugą obarcza chorobą nieuleczalną i odznaczającą piętno nie tylko na chorym. 
Książka jest bardzo realistyczna, prawdziwa i życiowa. Wszystkie elementy fabuły są namacalne i zwyczajne. Istniejące nie tylko w wyobraźni Autorki, ale i w normalnym życiu. Treść obfituje w to co zwykle życie - w radości, kłopoty, trudne decyzje, wybory pomiędzy większym i mniejszym złem. Mimo pozornej szarości ta powieść aż kipi od emocji, od scen budzących radość, wzruszenie. Łatwo wtopić się w fabułę, bez trudu można utożsamić się z Karoliną czy Marioną. W każdej z nich drzemie bowiem sporo każdej z nas. Z całego serca gorąco polecam przeczytanie tego tytułu zwłaszcza kobietom będącym w związkach. To książka dla nas i o nas - Drogie Żony, Mamy i Partnerki.

środa, 12 kwietnia 2017

Abbi Glines "Zatrzymaj mnie"






Wydawnictwo Pascal
data wydania 2017
stron 336
ISBN 978-83-7642-990-8
seria Sea Breeze tom V

Młodość nie zawsze jest usłana różami

Pewnego dnia przyszła do mnie przesyłka. W kopercie była książka Abbi Glines. Tytuł z serii książek o miłości opowiadający o młodych ludziach i dla takiej grupy wiekowej napisany. Jeszcze dobrze nie rozpakowałam a już moja mama porwała książkę i zaczęła czytać. Zatem serię młodzieżową może kochać też pokolenie seniorów. Na przeczytanie tej powieści musiałam zatem dzień poczekać, ale za to lektura okazała się przednia i spodobała nam się obu. Zatem książki młodzieżowe łączą pokolenia. 

On jest seksownym i zdolnym bejsbolistą. Ona uroczą córką farmera. On kocha ją na zbój, a ona świata poza nim nie widzi. A los postanawia skomplikować im życie. To niesprawiedliwe, ale właśnie tak często w życiu bywa. On dostaje upragnione stypendium. Ona postanawia z nim pojechać. W tym musi pomóc finansowo jej tata, który nie jest zbyt przechylny chłopakowi. Evie wydaje się, że tylko zgoda ojca stoi im na drodze do szczęścia. Ale tak nie jest, bo tata się zgadza, ale okazuje się, że przeszkodą jest choroba. Czy związek na odległość z młodym sportowcem za którym oczy wypatruje grono napalonych fanek jest możliwy? Czy uczucie przetrwa próbę na jaką zostanie wystawione? Czy będzie miał miejsce happy end?
Zapraszam do przeczytania powieści, która zauroczyła mnie na całego. Od samego początku po koniec, po ostatnie zdanie. Ona mnie tak mocno ujęła, że przeżywałam ją całą sobą.

Abbi Glines znów napisała cudowną, ciepłą i mocno wciągającą książkę. Jej fabuła pokazuje, że miłość przeżywana w młodym wieku nie zawsze jest przez los rozpieszczana. Często, właśnie tak jak w lekturze, na drodze uczuciu stają różne przeszkody. Walka z nimi jest trudna, żmudna i wymaga bardzo wiele cierpliwości, mocnych nerwów oraz opanowania. A to cechy, które młodzi ludzie nie zawsze mają. Miłość jednak czyni cuda i potrafi dodać sił. Fabuła książki tylko na pozór wydaje się prosta - jest w niej wiele treści. Główna bohaterka przeżywa spore dylematy, jest rozdarta pomiędzy uczuciem do ukochanego i opieką nad ojcem. Musi podjąć trudną decyzję, poświęcić wiele, cierpieć widząc jak gaśnie ważna dla niej osoba. Cage, czy chce czy nie by nie stracić wybranki swego serca musi dojrzeć, poważnie popatrzeć na życie, odrzucić pokusy.
Ten tom mojej ukochanej serii czyta się doskonale, a lektura wręcz naszpikowana jest sporymi emocjami. Książkę oczywiście możecie przeczytać jako kolejną z cyklu, ale równie dobrze możecie sięgnąć po nią odrębnie i skupić się tylko na jej treści. Z serca polecam z dobrą herbatką i paczką chusteczek, bo łezki z pewnością polecą. 

wtorek, 11 kwietnia 2017

Anna Snoekstra "Córeczka"






Wydawnictwo Harper Collins 
data wydania 2017
stron 272
ISBN 978-83-276-2518-2

Ukradziona tożsamość szczęścia nie gwarantuje

Często w życiu zazdrościmy komuś, że układa mu się lepiej. Chcemy być na jego miejscu. To, że trawa jest bardziej zielona u sąsiada bywa zwykle mitem. Ktoś obok nas ma tylko pozornie łatwiej i ciekawiej. Czy warto podszyć się pod kogoś? Czy warto spróbować życia na cudzy koszt? Czy taka mistyfikacja to droga bez zakrętów czy może ścieżka pod górę którą się ciężko idzie? 

Po cudzą tożsamość podszywa się główna bohaterka książki "Córeczka". 
Owa kobieta kilka lat spędza na ulicy ze statusem bezdomnej. Wie co to głód, brak dachu nad głową, zimno i wszelkie niedogodności z powodu braku adresu. Pewnego dnia podczas kradzieży w sklepie spożywczym kobieta zostaje zatrzymana i trafia na policyjny komisariat. Pamięta, że jest bardzo podobna do zaginionej 11 lat temu dziewczyny i podaje, że jest nią, że jest Rebecą Winter, którą uprowadzono. Trafia do jej rodziny, do jej domu i zaczyna się rozeznawać w życiu Becky. Wszelkie braki wiedzy tłumaczy brakiem pamięci. Wydawałoby się, że życie nowej Becky będzie już tylko lepsze i bardziej komfortowe. Nic bardziej mylnego, bo ... idealna na pierwszy rzut oka rodzina ma swoje tajemnice i sekrety. Czas ujawnia, że istnieje drugie dno...

Jeśli jednym zdaniem miałabym opisać książkę "Córeczka" użyłabym zwrotu najbardziej tajemnicza książka jaką czytałam w ciągu ostatnich kilku lat. Jeśli macie więc ochotę na książkę w której pewnikiem jest brak pewności to jest właśnie ta lektura. Tu każdy fakt zmienia się w tajemnicę i sekret. Tu białe jest tylko na pozór białe. Akcja książki jest niezwykle wartka i dynamiczna, zaskakującą i będąca przeciwieństwem przewidywalności. Autorka doskonale i precyzyjnie buduje napięcie, tworzy tajemniczy klimat, który działa jak magnes i mocno przyciąga do książki. Fabuła jest skomplikowana i nie dająca się rozwikłać. Czytelnik non stop jest czymś zaskakiwany, a napięcie sięga zenitu. Tę książkę czyta się doskonale, a jej treść raz po raz mrozi krew w żyłach i wywołuje dreszcze. To jako czytelnik lubię i pewnie nie jestem w tym osamotniona. Zakończenie to kolejny atut tej książki, która w pełni zyskuje moją przychylność i sympatię. To świetna lektura w swoim gatunku, którą polecam. To idealna książka na jeden wieczór, a czyta się ją bardzo szybko i najlepiej poznać ją bez przerwy w zagłębianiu się w jej treść. Doskonały debiut, mroczny i błyskotliwy, która zadowoli wymagającego odbiorcę. Oceniam wysoko 9/10.

wtorek, 4 kwietnia 2017

Renata Adwent "Nigdy nie jesteś sama"



Wydawnictwo Feeria
data wydania 2017
stron 416
ISBN 978-83-7229-632-0

Rodzina jest trampoliną z której skaczesz w dorosłe życie

Rodzina to mała społeczność, w którą wrastamy wraz z chwilą narodzin. Rodzina to ludzie, z którymi jesteśmy związani więzami krwi. Rodzina to bliscy, którzy powinni być naszą opoką i ostoją, a dom rodzinny to port, z którego wypływamy w dorosłe życie. Rodziny nie wybieramy. Nie mamy wpływu czyim synem czy córką się urodzimy. Nie możemy też wybrać sobie rodzeństwa. W teorii powinniśmy żyć z najbliższą familią w harmonii i zgodzie, ale tak bywa prawie zawsze tylko na rodzinnych fotografiach. Rzeczywistość często nie przypomina sielanki, a bliżej jej do dramatu.

Najnowsza powieść Renaty Adwent opowiada właśnie o rodzinie. Takiej zwyczajnej i przeciętnej, która nie wyróżnia się niczym specjalnym na tle ogółu. Tworzą ją rodzice i cztery siostry. Jedną z nich jest Aniela, która ma siostrę bliźniaczkę Różę. Milka i Agata to ich starsze rodzeństwo. Mit o identycznych bliźniętach w tym domu jednak się nie powiela. Aniela jest inna od wszystkich sióstr. Ma odmienny charakter, który jest bardzo trudny. Jej osobowość nie jest łatwa do określenia. Aniela nie może znaleźć sobie w życiu miejsca. Jej egzystencję dodatkowo komplikuje choroba. Czy mimo tak zawiłego splotu w jej życiu zagości spokój i szczęście? Czy uda jej się osiągnąć harmonię i zacząć cieszyć się każdym dniem? Czy w trudnej sytuacji rodzina okaże się deską ratunku czy balastem?

Jeśli macie ochotę poznać lekturę, która na pewno Was zaskoczy i która okaże się inna niż się spodziewacie, to koniecznie przeczytajcie „Nigdy nie jesteś sama”. To klasyczna historia z gatunku tytułów obyczajowych przeznaczonych dla kobiet. To książka napisana przez kobietę i opowiadająca o kobietach. Jej największym atutem jest fakt, że opisuje zwyczajną historię w sposób niezwyczajny. Napisana prostym językiem opowiada o tym, jak zawiłe i skomplikowane potrafi stać się życie. Zwyczajna na pierwszy rzut oka rodzina ma swoje tajemnice, a bez wielkiego ognia wybucha spory pożar.

Wiktoria jest dobrą matką. Nie gloryfikuje żadnej z córek. Wychowuje je mimo życiowych trudności w sposób racjonalny i wzorowy. Gdy w jej rodzinie coś zaczyna szwankować szuka odpowiedzi na pytanie co się zepsuło i co zrobiła nie tak jak trzeba. Szybko nasuwa się wniosek, że właśnie do matek jest skierowana ta powieść, która ukazuje siostrzane burze jakich nie uniknie się w trakcie wychowania dzieci.

Nie jest to książka lekka i łatwa, drzemie w niej pewien ciężar, którego waga nie jest obca tym, którzy mają dzieci. Ta lektura pokazuje nie sielankę, a te zagmatwane strony rodzinnego życia.
Autorka zaskoczyła mnie tym, że dotknęła odważnie trudne tematy. W fabule czuć spójność i dopracowanie treści. Był jednak moment, który wydał mi się groteskowy i niezbyt pasujący do całości, gdy siostry zaczęły udawać syjamskie rodzeństwo. Powiało wtedy naiwnością, która na całe szczęście szybko się rozwiała.

Książka uczy, że nawet w przypadku związków krwi nie należy zbyt mocno wkraczać w życie bliskich osób. Zbyt dużo miłości może przynieść identyczny skutek jak jej brak. W życiu najlepiej kierować się racjonalizmem, niż pozwolić emocjom wziąć górę nawet w podbramkowej sytuacji.
Powieść obfituje w naprawdę ciekawie i przemyślanie wykreowane osobowości. Każda z nich jest wyrazista, niezwykle realna i prawdziwa. Autorka pisząc tę książkę pokazała swoją warsztatową dojrzałość i talent. Lektura zadowoli nawet najbardziej wymagającego czytelnika, który szuka czegoś innego niż słodkie opowiastki z łatwo przewidywalnym happy endem.

niedziela, 2 kwietnia 2017

Maciej Krupa, Kuba Szpilka i inni "Nieobecne miasto"



Wydawnictwo Czarne
data wydania 2016
stron 220
ISBN 978-83-8049-332-1

Książkowa wycieczka po Zakopanem w kolorze sepii

Zakopane to dziś niezwykle popularna turystyczna miejscowość na mapie nie tylko Polski, ale i Europy. Pod Giewont praktycznie o każdej porze roku ściągają tłumy turystów, narciarzy, fanów skoków narciarskich oraz amatorów wspinaczki. Zakopane tętni życiem oferując przeróżne atrakcje. Po brzegi wypełnione są karczmy i restauracje serwujące regionalne przysmaki. By wjechać koleją linową na szczyt Kasprowego Wierchu często trzeba odstać kilkadziesiąt minut w kolejce do kasy. Tłumy każdego dnia przemierzają piechotą i wozami konnymi trakt do Morskiego Oka. Wielu turystów odwiedza tatrzańskie muzea i podziwia panoramę Tatr z Gubałówki. Widząc te obrazki aż wierzyć się nie chce, że Zakopane było kiedyś maleńką wioską odciętą od świata i zamieszkałą wyłącznie przez rdzenną ludność. Przyszedł jednak moment, że odkryto to miejsce i pod Tatrami zaczął się prawdziwy bum budowlany. W jego wyniku zaroiło się od przybyszy z nizin zwanych ceprami.

Książka pióra trzech autorów: Macieja Krupy, Piotra Mazika i Kuby Szpilki zaprasza właśnie w tym czasie pod Giewont, by poznać Zakopane, którego już nie ma. Zakopane inne niż dziś. Zakopane w kolorze sepii. Przyszłe miasto, które zrodziło się z maleńkiej wioski. Miasto, które zbudowali przybysze z całej Polski, a które powstało na miejscu sezonowych osad pasterskich. W XVIII wieku przyszłe Zakopane znane było z huty żelaza położnej w Kuźnicach. Rozkwit tej miejscowości nastąpił w drugiej połowie XIX wieku. Wtedy odkryto walory klimatyczne i zdrowotne. Pod koniec zaborów Zakopane stało się ośrodkiem kulturalnym, który odwiedzało wiele sław. Na początku XX wieku pod Giewont do licznych sanatoriów przybywały tłumy osób mających problemy z płucami i gruźlicą. W tym mieście osiedli też Żydzi, których demograficzny wzrost populacji datuje się na lata drugiej połowy XIX wieku. Ta mniejszość narodowa stworzyła pod Tatrami specyficzną dla swojej nacji infrastrukturę. Właśnie w takie nietypowe miejsca, które dziś nie bardzo pasują do etykietki nowoczesnego kurortu prowadzi wyżej wspomniana książka, która pokazuje inne Zakopane. Wiele osób, które odwiedziły współczesne miasto pokazane w książce obrazy dawnego grodu górali z pewnością zadziwią i zaszokują. Publikacja wydana w serii Zakopiańskiej nie prowadzi bowiem przez miejsca piękne, zadbane i mające być sztandarową wizytówką. Pokazuje raczej tę zakulisową stronę uzdrowiska, która wywołuje odczucia przeciwne zachwytowi. Owszem, może mocno szokować, że miasto które powinni wykreować rodowici górale w dużej mierze stworzyli też gruźlicy, najezdni ceprowie, którzy szukali pod Tatrami możliwości zarobku, a którzy przybywali z pustymi rękami i nie zawsze świetlaną przeszłością. Przybywali i przekazywali miejscowej ludności często godne potępienia zwyczaje, szczepili przywary z wielkiego świata, które przynosiły niekiedy zaburzenia ładu oraz porządku czy zamęt.

Książka jest niczym przewodnik, który zachęca, by odkryć w Zakopanem ślady przeszłości, poznać dokładnie jego historię, która jak się szybko okazuje kryje w sobie wiele niespodzianek i sekretów. Dziś wielu opisanych budynków już nie ma, inne przekształcono czy przebudowano. Nikt już nie wyrysowuje konkretnej linii między rodowitymi góralami a przyjezdnymi mieszkańcami. Gwarą mówi już niewielu, folklor jest jednak nadal olbrzymim magnesem, który przyciąga pod Tatry. Starannie wydaną i dopracowaną publikację uświetniają czarno-białe zdjęcia, których waga jest bezcenna. Dokumentują one bowiem przeszłość, którą już w stanie rzeczywistym nie zobaczymy, ale i służą porównaniu jak zmieniła się stolica Tatr w ciągu ponad stu lat. Zainteresowanym tematem przeszłości Podhala i Tatr ta lektura sprawi niesamowitą radość i dostarczy jednych w sobie emocji.

Książka nie jest zbyt obszerna, ale bardzo treściwa i niezwykle dokładna. Ukazana w niej geneza najbardziej popularnego górskiego kurortu w Polsce uświadamia, że żyjemy w dynamicznym świecie, który się zmienia, a na te zmiany wpływa wiele czynników. Książkowa wycieczka po dawnym Zakopanem jest jedyną w swoim rodzaju podróżą w czasie i zapewnia specyficzne oraz niezapomniane czytelnicze wrażenia. Tytuł dopracowany, godny polecenia, w którym ciekawe przekazano interesujące informacje będzie idealną lekturą przed wyjazdem w góry, ponieważ pozwoli odkryć popularne miejsce w oryginalny sposób. Gorąco polecam nie tylko miłośnikom gór.