środa, 30 grudnia 2020

Czytelnicze podsumowanie roku 2020

 Kiedy ten rok minął? Był długi i krótki. Właściwie od pewnego momentu nie liczyłam dni, tylko zadawałam sobie pytanie kiedy się to skończy? Logicznie myśląc to nie będzie granicznej daty i pogrzebu covid 19, ale chyba każdy z nas pragnie tego, jak było dawniej. Dobra, dość rozkminiania, ale ... to co się dzieje, bynajmniej u mnie wpłynęło na moje życie czytelnicze. I tu znikam... Chowam się w mysią dziurę ze wstydu. Bo wynik przeczytanych książek mnie przeraża. Liczba przyprawia mnie o dreszcze. Tylko, dla mnie tylko 64. Szok w trampkach i kaloszach. Tak słabo nie było nigdy. Co mam na usprawiedliwienie? Dwie rzeczy. Pewien projekt za który się wzięłam i idzie wolno, ale idzie. Dwa dzięki Netfix więcej czasu spędzam przed telewizorem i walczę w sądzie w związku z moim wypadkiem, a że mam odpowiednie wykształcenie to robię taką praktyczną mini aplikację. Dobry trening dla umysłu. I tak, zostaje mniej czasu na książki. Szkoda, ale musi być lepiej. Dobra, dość wspomnień czas na konkrety.

To, że przeczytałam tak mało książek wcale nie ułatwiło mi wyboru tych najlepszych. A tak na marginesie, to ten rok obfitował w świetne książki. Dużo ich było, zdecydowanie mniej wśród moich lektur było pozycji przeciętnych. Top 10, tylko top 10. Albo aż top 10. Zaprezentuję je w przypadkowej kolejności, nie ma konkretnych miejsc. To uszeregowanie byłoby dla mnie zbyt trudne. Więc Kochani w niezobowiązującej kolejności moja topka AD 2020.











Reasumując sprawdziły się cenione przeze mnie już nazwiska. Odkryłam i nowe. Szukałam w lekturach odskoczni od trudnej rzeczywistości. Stawiałam na ulubionych Autorów. Czuję czytelniczy niedosyt zbyt małej ilości przeczytanych stron. W 2021 musi być lepiej. 

poniedziałek, 28 grudnia 2020

Anna Czerwińska "Groza wokół K2"

 


Wydawnictwo Annapurna 

data wydania II 8 grudnia 2020 

stron 328

ISBN 978-83-61968-42-9

Pewnego lata pod szczytem Góry zwanej Mordercą...

Cześć tegorocznych świąt Bożego Narodzenia spędziłam w Karakorum. Miało to miejsce dzięki lekturze książki Anny Czerwińskiej "Groza wokół K2". Zagłębiając się w jej treść przeniosłam się w czasie do roku 1986 pod najwyższy z pakistańskich ośmiotysięczników, który mimo, że wysokością ustępuje Everestowi jest mianowany najtrudniejszym z kolosów. Świadczy o tym choćby fakt, że do dziś zimą pozostaje niezdobyty. Na jego stokach zginęło wielu wspinaczy. Góra co roku zabiera kolejne ofiary. Tamtego lata śmierć poniosło aż 13 wspinaczy. Nie byli to amatorzy. Każdy z nich miał wiedzę i doświadczenie, a jednak K2 okazało się zachłanne i zabrało tyle ludzkich istnień. Co było przyczyną tragedii? Czy można było ich uniknąć? Po czyjej stronie leży wina - człowieka czy natury? Z Anną Czerwińską jako przewodniczką szukałam odpowiedzi na te pytania. 

Tego lata pod K2 było naprawdę tłoczno. Działało wiele wypraw, w tym grupa z Polski. Znalazły się w niej i kobiety. Oprócz trzech Pań atakujących szczyt w jednym teamie na szczyt Czogori udało się wejść w międzynarodowym składzie Wandzie Rutkiewicz. Była pierwszą kobietą, która tego dokonała. To ogromny sukces. W tamtym czasie Góra pokazała, że życie wspinaczy to istny mix sukcesów i porażek, radości i tragedii, utraty zdrowia i życia oraz sława, która czeka poza górską enklawą. 

Książka Anny Czerwińskiej jest niesamowita. Przejmuje do szpiku kości, budzi podziw dla śmiałków, którzy mają odwagę zmierzyć się z kolosem, budzi respekt wobec sił natury, które pokazują nasze słabości. Lektura jest ogromnie przemawiająca i robi wrażenie. Jej treść wręcz smaga po twarzy niczym lodowaty wiatr i pokazuje całą prawdę o wspinaczce oraz zdobywaniu gór wysokich i najwyższych. Łatwo nie jest. Marzący o poskromieniu szczytów muszą pokonać wiele trudności. Muszą walczyć z przyrodą, ale i samymi sobą. Trzeba umieć oswoić stres, który jest obecny i czai się niczym cień. W ekstremalnych warunkach jak na dłoni ukazują się ludzkie słabości, pięty achillesowe, które każdy z nas ma. Nie pomaga zimno, nie pomaga wysokość, nie pomaga gorączka szczytu, która zagłusza rozsądek. 

Anna Czerwińska relacjonuje to lato w cieniu K2 dzień po dniu. W tym czasie Polska traci aż trzech wspinaczy. Sukces złojenia góry staje się gorzki i nie smakuje jak powinien. Autorka w swojej relacji jest dokładna, bezstronna i sumienna. Wprowadza czytelnika do specyficznego środowiska, do matecznika ludzi dzielnych i zdeterminowanych, ale nie niezniszczalnych. Mających wiele siły, ale ich zasób jest ograniczony. Pokazuje, że w himalaiźmie nie ma nic pewnego. Granice w nim są nieostre i nieprzewidywalne. Wszystko zależy od kaprysu natury. Nic tak naprawdę nie jest pewne i bezpieczne. Niebezpieczeństwo czai się wszędzie. Od tamtego czasu dla amatorów górskiej wspinaczki zmieniło się wiele na korzyść. Pomogła technika, rozwój technologiczny, nowe produkty ułatwiające życie. Jest lepiej, ale i zmienił się klimat. Podwyższyła się granica lodowców, ocieplił klimat, a Góra mimo to zimą jest niezdobyta. Trudno to często laikom zrozumieć. 

Dzięki słowom zapisanym przez Autorkę mamy szansę odkryć świat specyficznego środowiska, zasmakować bazowego życia, pobyć na wysokości, gdzie krzepnie rtęć, a ludzkie komórki obumierają. Anna Czerwińska ocenia sytuację, a nie ludzi. Nikogo nie oskarża ani nie gloryfikuje. Przybliża bliską jej rzeczywistość, przybliża wyprawę, która wyjątkowo mocno zapadła jej w pamięć. Pisząc oczyszcza się z ogromu emocji, chce przed zwykłymi ludźmi opuścić pewne zasłony, obalić pewne mity o zdobywaniu szczytów. Jak niektórzy sądzą nie ma tu wiele miejsca na romantyzm. Jest dużo sportu, walki, ryzyka, pokonywania samego siebie, mocowania się z emocjami i czynnikami natury. Ten świat ogromnie pociąga, jest w stanie zauroczyć. Autorka z całym realizmem pokazuje gamę uczuć jaka towarzyszyła jej w tamtym czasie. Nie przesadzę, gdy powiem, że ta książka jest ogromnie osobista. Nie znalazłam w niej słabych punktów. W pełni zasługuje na miano doskonałej, rewelacyjnej, genialnej. Z serca ją polecam i rekomenduję. 


środa, 9 grudnia 2020

Daniel Kocuj "Bike'owa podróż. Z Sydney do Szczecina" cz.1

 


Wydawnictwo Annapurna

data wydania 2020

stron 352

ISBN 978-83-61968-43-6

Żegnaj korporacjo, ahoj przygodo!

Ten rok jest w dziejach ludzkości szczególny i nie sprzyja turystyce oraz podróżowaniu. Tym bardziej w tym okresie doceniam książki, które należą do kręgu literatury podróżniczej i zabierają nas w różne ciekawe miejsca. Ich lektura cieszy mnie tym bardziej, gdy piszą je ludzie umiejący zarazić bakcylem podróżowania, którzy okazują się idealnymi przewodnikami a zarazem gawędziarzami perfekcyjnie relacjonującymi to, co ciekawego dookoła nich. Ostatnio trafiłam na wyjątkowo genialną tego typu lekturę i dziś chciałabym podzielić się moimi wrażeniami z jej odbioru a zarazem zachęcić do jej przeczytania. 


Jej Autor, Daniel Kocuj urodził się w 1985 roku. Pochodzi ze Szczecina. W jego głowie narodziło się pewne podróżnicze marzenie, które udało mu się zrealizować. Przedtem jednak były studia i praca w korporacji. Właśnie tam poznał pewnego Amerykanina, który towarzyszył mu w części podróży. Eskapada rozpoczęła się także w towarzystwie dziewczyny Autora, która jednak dość szybko zrezygnowała z wyzwania. Było ono całkiem spore, dla niektórych szalone, ale i niesamowicie ekscytujące oraz dające ogrom emocji. Daniel Kocuj zamarzył bowiem by przemierzyć drogę z australijskiego Sydney do rodzinnego Szczecina na rowerze. 

To miała być wyprawa życia. Budżet nie był wypasiony, bagażowe sakwy miały ograniczoną pojemność, a początek wyprawy wypełniła praca przy wykańczaniu domów. Potem było naprawdę niesamowicie, spontanicznie, nie zawsze bezpiecznie, często ekstremalnie, wymagająco. Bywały i chwile trudne, ale skoro podejmuje się naprawdę ekstremalne wyzwanie trzeba się z tym liczyć. 
Pierwsza część, którą właśnie skończyłam czytać wiedzie z Australii przez Indonezję, Malezję, Tajlandię, Birmę i Indie. Mnóstwo kilometrów, wiele dni, cudowne widoki, kaprysy pogody, trudy podróży bez zawijania do wygodnych hoteli czy moteli. Niesamowite doświadczenia, długa trasa a na niej spotkani różni ludzie. Ci bardzo mili, wyciągający pomocną dłoń, ale i tacy, którzy mieli mniej przyjazne intencje. Niewiarygodne atrakcje, piękna flora i przeróżna fauna. Hektolitry wylanego potu, szalone przygody, religie czy zwyczaje są niczym migocząca mozaika, która aż razi po oczach swoim bogactwem barw i kolorów. Przed oczami czytelnika niczym w barwnym kalejdoskopie przewijają się obrazy, magiczne miejsca, cuda natury i architektury wykonane ludzką ręką. Świat robi wrażenie, a wobec Autora rodzą się ciepłe uczucia oraz wdzięczność za możliwość towarzyszenia mu i odkrywania tylu ciekawych rzeczy. 

Dzikie zwierzęta, busz, pustynia, pustkowia, egzotyczne rośliny, krater wulkanu, kopalnia diamentów, świątynie, małe wioski i ogromne miasta, a wreszcie przeróżni ludzie to naprawdę robi wrażenie. Książkę czyta się rewelacyjnie. Jej Autor świetnie operuje słowem. Doskonale potrafi odmalować nim na papierze to, czego doświadczył i to, co przeżył. W swojej relacji jest spontaniczny, szczery i autentyczny. Z tego powodu tytuł jest niewiarygodnie porywający i trudno go odłożyć. Zachwyca lekkość, świetny dobór słów, przejrzystość opisów. Nie sposób nie docenić świetnego stylu oraz anegdot i osobistych przemyśleń. Te wszystkie atuty sprawiają, że z pełnym przekonaniem stawiam książce najwyższą ocenę w każdej skali i gorąco, z całego serca ją polecam i rekomenduję. Czekam niecierpliwie na kolejną część. Zapraszam Was z Danielem Kocujem do wspaniałej Azji. 

piątek, 4 grudnia 2020

Laila Shukri "Uciekłam z arabskiego burdelu"

 



Wydawnictwo Prószyński i S-ka

data wydania 2020

stron 368

ISBN 978-83-8169-370-7

Za drzwiami świata rozpusty

Świat arabski, świat wyznawców islamu wydaje nam się bardzo tajemniczy, a zarazem dziwny. Oficjalnie prostytucja jest tam zabroniona, zakazana i zagrożona słonymi karami, a pozamałżeńskie stosunki intymne są "haram". Mimo tego na Bliskim Wschodzie funkcjonuje wiele przybytków seksualnych rozkoszy, gdzie mężczyźni mogą korzystać z usług i spełniać swoje najbardziej dziwne czy wyuzdane zachcianki. Dla bogatych szejków niemożliwe nie istnieje, prawo zawsze można odejść. Zwykli obywatele też mogą odnaleźć różne furtki by ominąć surowe zakazy. Okazuje się więc, że pozory w świecie arabskim mają się znakomicie, a seks biznes przynosi krociowe zyski.

Skąd zatem biorą się seksualne pracownice w burdelach? Niektóre kobiety trafiają tam z własnej woli skuszone krociowymi zarobkami i chęcią zakosztowania luksusowego życia. Inne są tam zniewolone i wbrew własnej woli zwabione podstępem. Sprzedane jak towar. Handel kobietami i dziećmi na Bliskim Wschodzie funkcjonuje bardzo prężnie. Jest dochodowy i kryją się za nim prawdziwe dramaty setek istot. Jedną z takich historii opisała w swojej najnowszej książce Laila Shukri. 

Tytuł zawiera dalsze dzieje Julii, którą czytelnicy znają z kart powieści "Byłam kochanką arabskich szejków". Młoda, atrakcyjna Polka niewłaściwie ulokowała swoje uczucia. Jej wybranek, Turek o imieniu Tarek rozkochał ją w sobie, a potem zaprosił na luksusowe wakacje w Dubaju. Po przyjeździe na miejsce bajka się skończyła. Julia trafiła do burdelu i musiała pracować jako dziwka. W trakcie pewnej szalonej zabawy na jachcie szejka poprosiła pewną rodaczkę o pomoc. W jej brudnym i nieszczęśliwym życiu pojawił się Steven, który miał ją wyrwać z szpon gangu. Taka akcja wymagała nie lada odwagi i trudu. Czy miała szansę się udać? Ponoć takiej mafii uciec nie można. Jej macki znajdują swoje ofiary wszędzie. Czy Julia uwolniła się z piekła do którego niezasłużenie trafiła? 

Historia, którą skończyłam czytać tego poranka mrozi krew w żyłach. Czytałam ją przerażona tym, co dzieje się w miejscu, które jednoznacznie kojarzy się z luksusem i niesamowitym bogactwem. Jak się okazuje ma swoją brudną, przerażającą odsłonę, za którą kryją się ludzkie tragedie. Czytałam tę lekturę z wielkim wzruszeniem, przerażeniem w oczach. Byłam zszokowana, otulona atmosferą strachu. Odebrałam treść bardzo osobiście, a lekturze towarzyszyły ogromne emocje. Było ich tak dużo, że musiałam przerywać czytanie, by ochłonąć, zaczerpnąć powietrza, uspokoić się. Autorka opisując konkretną historię porusza ogromne problemy, które niestety funkcjonują na Bliskim Wschodzie. Chodzi o handel ludźmi, małżeństwa na chwilę tzw. letnie, porywanie ludzi od których pobierane są organy do przeszczepów. Niestety, niekiedy obrzydliwie bogaci ludzie szukają nietypowych rozrywek kosztem innych, zwłaszcza kobiet i dzieci. Te, w nielegalnych jaskiniach rozpusty traktowane są jak przedmioty. I o tym bezpośrednio mówi główna bohaterka. Zmuszona do nierządu popada w szpony alkoholu, traci szacunek do siebie, pojawiają się u niej problemy z psychiką. Zachcianki szejków budzą delikatnie mówiąc niesmak i obrzydzenie. Książka wyraźnie pokazuje jak traktowane są często kobiety w krajach arabskich. Mroczne tajemnice Bliskiego Wschodu XXI dzięki książce Laili Shukri budzą grozę, a tytuł niech będzie przestrogą przed pokusami życia w ramionach arabskich szejków. To nie miejsce, gdzie można szukać miłości. Luksus, nawet ten na najwyższym poziomie, też może mieć smak piołunu. 

Lektura bardzo mi się podobała. Zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Autorka odważnie poruszyła tematy o których świat milczy. Niewygodne kwestie niestety schodzą do podziemia. Głosy rozpaczy są tłumione. Nie można zamieść takich spraw pod dywan. Międzynarodowe służby powinni wspólnie działać dla dobra poszkodowanych. 

Podsumowując ważna i odważna książka. Elektryzująca i odkurzająca niewygodną prawdę. Świetnie napisana, pełna wielu informacji. Piękna okładka, dobra treść, ogrom emocji. Na długo zapadnie w moją pamięć. Serdecznie polecam.