piątek, 29 stycznia 2016

Thomas Morgenstern "Moja walka o każdy metr"




Wydawnictwo SQN
data wydania 2016
stron 240
ISBN 978-83-7924-542-0

Walka o wszystko

Thomas Morgenstern to niezwykle utytułowany i utalentowany skoczek narciarki, który niedawno zakończył karierę. Według wielu jego fanów stało się to zbyt szybko i przedwcześnie. Tak jednak zdecydował Morgi, a wpływ na jego decyzję z pewnością miały dwa tragiczne upadki, które nastąpiły niedługo po sobie. Ten na mamuciej skoczni w Kulm wyglądał bardzo tragicznie. Thomas wyszedł z tarapatów obronną ręką. Wrócił do zdrowia, ale nim podniósł się musiał przejść bardzo wiele trudnych i bolesnych chwil. A czas gonił, bo do Igrzysk Olimpijskich w Soczi był niespełna miesiąc. Morgi chciał jednak koniecznie tam wystąpić. Alex Poitner trzymał miejsce w ekipie, lekarze i fizykoterapeuci robili co mogli, sztab szkoleniowy dokładał wszelkich starań, ale najwięcej dawał z siebie sam zawodnik. To była trudna i wyczerpująca walka. Zmaganie z bólem, nerwami, stresem, lękiem, siniakami na ciele i duszy. A jednak udało się i Thomas dołączył do swojej kolekcji kolejny medal olimpijski - tym razem drużynowy. Niedługo po tym zdecydował się jednak nie wracać na skocznię w roli sportowca. 

Książka, którą niedawno przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawcy opowiada głównie o końcówce kariery austriackiego skoczka, ale i o jego całej sportowej drodze oraz o życiu osobistym. Od samego początku uderza w niej szczerość, a sama lektura jest niczym spowiedź. Zawodnik tłumaczy się ze swojej decyzji, uzasadnia nią i motywuje. Myślę, że tym samym chce uciąć plotki i mity. To postępowanie wydaje mi się bardzo słuszne i właściwe. Morgi pokazuje życie skoczka od kulis, którego widzowie zgromadzenia pod skocznią i przy telewizorach nie widzą we właściwym świetle. Wydaje się, że bycie pogromcą skoczni to tylko wielka radość, bezpieczna i beztroska zabawa, rzesze fanów, spore pieniądze. Jednym słowem luz, szczęście i swoboda. Tak jednak nie jest. Bycie skoczkiem to ciężka harówka, wyrzeczenia, wyczerpujące treningi, walka z wiatrem, zimnem. ciągła dieta, nieustające podróże, a wszystko dla tej chwilki w powietrzu. Thomas kochał skoki długo i namiętnie, ale po wypadkach przyszła zaduma, refleksja, strach, który odbierał radość ze sportu, który dławił mocno i zabierał spokój. A bez tego uprawianie dyscypliny stało się katorgą.

Morgi pisze o wszystkim bardzo naturalnie, nie upiększa, nie koloryzuje i nie stawia się na piedestale. Jest skromny, jest sobą. Jest zwyczajny. Jak każdy z nas. Mimo sławy został sobą, nie zmienił się i sodówka nie uderzyła z bąbelkami do głowy. Morgenstern przekazuje również wiele ciekawostek zza kulis. Pisze o relacjach z trenerem, z partnerami z teamu. Nie omija tematów trudnych, może wstydliwych, nie zamiata ważnych spraw pod dywan. Dla mnie, jako fanki skoków narciarskich ta lektura jest ważna, ciekawa i interesująca. Cenię szczerość oraz odwagę, bo napisanie jej wymagało dzielności. Polecam lekturę pasjonatom sportu i tym, którzy kochają skoki na nartach.

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Jolanta Guse "Opowiem o niej"


Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania 2016
stron 304
ISBN 978-83-8069-230-5

Warto biec za marzeniami

Ta powieść to świetna lektura, która sprawiła mi miłą czytelniczą niespodziankę. Książka opowiada o trzech kobietach, które łączą więzy krwi - babci, córce i wnuczce. Śledząc ich losy mamy okazję zagłębić się w rewelacyjną opowieść z najnowszą historię Polski w tle. To też książka o macierzyństwie i jego różnych obliczach.
Róża i jej rodzice przeszli wiele, wojna ograbiła ich z majątku. Córce Różny przyszło żyć już w innej rzeczywistości - pozornie wolnej. Jednak jabłko padło daleko od jabłoni. Helena okazała się inną osobą niż jej matka. Marzącą o tym, by stanąć na deskach teatru i grać. A aktorstwo miało stać się całym jej życiem. Romans mający otworzyć jej drogę ku wielkiej sławie i międzynarodowym występom odmienił jej los. Skończył się szybko i boleśnie. I coś po nim pozostało - małe dziecko. Niechciane i nieplanowane. Komplikujące życie. Gloria nie miała łatwego dzieciństwa i kochającego domu. Jak potoczyły się losy tych kobiet?  Zajrzyjcie do lektury...

Dla mnie okazała się ona prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Powieścią, która mocno wcisnęła mnie w fotel. Książką mocno okraszoną emocjami i zwyczajnym życiem, które bywa skomplikowane. I przez los i przez nas samych. W treści poruszona jest niezwykle ważna kwestia - problem macierzyństwa. Czy wszystkie kobiety mają predyspozycje by być dobrą mamą? I życie i fabuła powieści Jolanty Guse pokazują, że nie. Do macierzyństwa trzeba dojrzeć, dorosnąć i być gotowym. Inaczej bywa ono udręką. Brzemieniem, które czasem trudno nieść. I nie jest miło ani dziecku ani jego rodzicielce. Na szczęście w powieści pojawia się doskonała babcia, ale i tak Glorii bywa smutno, trudno i źle. Czy można krytykować Helenę? To już dylemat trudny do rozwiązania. Powinna być odpowiedzialna za swoje czyny, powinna myśleć co robi i jakie mogą być tego konsekwencje. Może i ma ona na swoją obronę jakieś swoje racje, ale jak pokazuje powieść nic na siłę w sferze uczuć nie da się zrobić.
Co jeszcze urzekło mnie w tej lekturze to splecenie losów bohaterów z historią Polski. Związanie z wydarzeniami, które częściowo pamiętam z dzieciństwa. Właśnie m.in. dzięki książce takiej jak ta lepiej rozumiem to co działo się pod koniec XX wieku w naszym kraju. Podręczniki historyczne podają suche fakty, autorka wskazuje jak polityka wpływała na rodziny, na małżeństwa, na życie tych, którzy chcieli walczyć o lepszą przyszłość dla swoich dzieci.
To była zajmująca, ciekawa i przyjemna lektura. To książka, która zostawiła po sobie pewien ślad w mojej czytelniczej duszy, która zaintrygowała mnie i którą polecam tym, którzy gustują w dobrej polskiej prozie obyczajowej.

piątek, 22 stycznia 2016

Joanna M. Chmielewska "Pod Wędrownym Aniołem"


Wydawnictwo MG
data wydania 2016
stron 304
ISBN 978-83-7779-356-5

Tam skarb twój, gdzie serce twoje...

Mogłabym zacząć swoje wrażenia z lektury tak: Przeczytałam dobrą książkę... albo ... Przeczytałam świetną książkę... Ale tak nie zacznę..
Będzie tak: Przeczytałam wyjątkową książkę, której nigdy nie zapomnę, otuliłam się jej treścią niczym ciepłym wełnianym szalem w mroźny dzień. Przeżyłam wspaniałe chwile z książką, która była po prostu genialna. O czym traktuje? Tak najkrócej to o spełnianiu marzeń i szukaniu swego miejsca na świecie.
 
Ta lektura wyszła spod pióra znanej mi już, utalentowanej Autorki książek dla dorosłych i dzieci Pani Chmielewskiej ( nie tej od kryminałów), która napisała "Poduszkę w różowe słonie". 
Pani Joasia i jej mąż należą do ludzi, którzy obudzili swoje marzenia i wcielili je w życie. Dołożyli starań by stały się one rzeczywistością. Czymś realnym. Wiązało się to z ryzykiem, porzuceniem bezpiecznego życia, wyjściem z ochronnego kokonu. Wymagało odwagi, ale inaczej nie można. Krok w przód musi oznaczać ruch w nieznane. Państwo Chmielewscy zdecydowali się porzucić Gryfice i zamieszkać w górach, a konkretnie w Szklarskiej Porębie. Tu znaleźli dom do remontu i przekształcili go w pensjonat, w którym miejsce znalazły anioły i goście. Łatwo się pisze, ale cała inwestycja wymagała nerwów, pieniędzy, cierpliwości, czasu, życia na pudełkach. Czy gra była warta świeczki?
 
Lektura tego tytułu mówi, że tak. A wszystko potoczyło się dobrym kierunku... Szczegółów zdradzać nie będę. Zaproszę do książki, która jest naprawdę wyjątkowa. Ciepła i klimatyczna, niosąca w sobie energię, nadzieję i moc dobrych fluidów, moc zachęty, by porzucić lęki, by odważyć się obudzić swoje najskrytsze pragnienia. To nie tylko historia sympatycznej rodziny, ale i opowieść o nowym domu, a także o miejscowości, którą chętnie odwiedzają turyści. Szklarska Poręba to wyjątkowy punkt na mapie świata - z ciekawą przeszłością. Z historią i wspaniałymi mieszkańcami. Autorka odkrywa ją w kolejnych rozdziałach, przedstawia tych, którzy żyli tam, a odeszli do wieczności. Opowiada o artystach, którzy tworzyli u stóp Szrenicy, byli tam szczęśliwi, a wena gościła w ich progach. Pani Joanna kreśli ich dzieje, radości i dramaty. Snuje gawędę i tym samym kusi oraz zachęca by zajrzeć do Szklarskiej choćby na krótko. Nigdy te rejony nie odwiedzałam, ale przekonałam się, że to wyjątkowe miejsca. 
 
Lektura to po prostu miód na serce czytelnicze. To książka inspirująca do odkrywania przeszłości, do poznawania ludzkich losów, do podróży i śpiewu przy ognisku z kiełbaską na patyku w ręku. Tekst znakomicie uzupełniły zdjęcia. Czytając czułam, że chłonęłam ją wszystkimi zmysłami. Było ciekawie, ciepło, rodzinnie. Gorąco polecam - naprawdę warto.

czwartek, 21 stycznia 2016

Jean Sasson "Łzy księżniczki"






Wydawnictwo Znak litera nova
data wydania 2015
stron 432
ISBN 978-83-240-2749-1

Niezwykła Księżniczka

Która z nas w dzieciństwie nie chciała być księżniczką?! Mieszkać w pałacu, być bogata, mieć służbę, piękne stroje i kochającego księcia u boku! Ale tak słodkie życie księżniczki wiodą tylko w bajkach. W prawdziwym życiu nie zawsze jest tak pięknie. Bywa, że i księżniczki nie mają lekko, cierpią i ronią łzy. 

Księżniczka Sułtana mieszka w Arabii Saudyjskiej. Jest wnuczką króla i żoną (szczęśliwą!) saudyjskiego księcia. Ma troje dzieci i wnuki. Mieszka w pięknym pałacu, żyje w dostatku, ale nie zamknęła się w świecie bogactwa i luksusu. Sułtana jest wrażliwa na krzywdę kobiet i dzieci. Zajmuje się działalnością społeczną i pomaga potrzebującym finansowo. Mimo swej pozycji czasem niewiele może, czas roni łzy bezsilności. Ale mimo to nie poddaje się i dalej realizuje swoje dzieło. 
A pracy jest bardzo wiele. Bo kobiety w Arabii Saudyjskiej nawet gdy są bogate to brakuje im jednego - osobistej wolności. Możliwości do samostanowienia o sobie, podejmowania życiowych decyzji osobiście. Saudyjki nie mogą prowadzić samochodu, swobodnie się kształcić, pracować. Są zależne od męskich opiekunów. Nawet gdy są księżniczkami. 
Najnowsza książka Jean Sasson to opowieść o Sułtanie i kobietach z jej rodziny, ale i tych które spotkała na swojej ścieżce życia. O tych, którym pomogła, o tych, którym to życie ozłociła lub uratowała. To książka o Saudyjkach, które mają o wiele trudniej niż my, Europejki. 
Ta książka jest najbardziej jak tylko to możliwe osobista, wciskająca w fotel i wyciskająca łzy. Historie opisane na jej kartach mogłyby być z powodzeniem dobre do scenariusza thrillera, a są niestety realnym życiem, koszmarem, który dotyka kobiety od dziecka po dorosłe życie. I jak nie wzruszyć się losem Dalal i Amal, które zginęły z rąk ich taty, oskarżonej o czary Farii czy Fatimy pozbawionej prawa do opieki nad dziećmi! 
"Łzy księżniczki" to lektura ukazująca prawdę o życiu saudyjskich kobiet z różnych środowisk. To także opowieść o Tej, która wyciąga pomocną dłoń mimo, że sama nie doświadczyła tyle zła. To też opowieść egzotyczna jak dla nas Europejek o życiu w orientalnym świecie, który jednak nie przypomina Baśni z tysiąca i jednej nocy. Nie zazdroszczę życia za zasłoną w świecie religijnego fanatyzmu. Już wolę mieć mniej w portfelu, a wolność i wiatr wiejący w skrzydła. Po lekturze długo miotały się w mojej głowie różne myśli. Zastanawiałam się skąd tyle zła, tyle brutalności i zacofania w XXI wieku na świecie! 
Gorąco polecam lekturę każdemu, kto narzeka na życie na Starym Kontynencie, w świeckim kraju. To my mamy bajkę i strzeżmy by nie miała końca.

środa, 20 stycznia 2016

Maria Ulatowska, Jacek Skowroński "Pokój dla artysty"


Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania 2015
stron 456
ISBN 978-83-8069-072-1


Dom inny niż wszystkie

Maria Ulatowska zadebiutowała powieścią obyczajową w 2011 roku. Do dziś napisała kilka wspaniałych książek, zdobyła grono wielbicieli i zaskoczyła pewnie wielu z nich swoją najnowszą lekturą, która napisała w duecie z Jackiem Skowrońskim. Byłam niezmiernie ciekawa jaki był efekt tej współpracy i zagłębiłam się w czytaniu „Pokoju dla artysty”. Rozsmakowałam się w tej książce, ale i nie obyło się bez zaskoczenia. Ta powieść to bowiem całkiem inna pozycja niż „Sosnowe dziedzictwo” czy „Kamienica przy Kruczej”.

Jest to mieszanka wysokogatunkowego obyczaju z gatunkiem kryminalnym. A co może zdziwić całość okraszona jest nutą tajemnic i sekretów z przeszłości oraz wprowadza czytelnika w specyficzny lecz obcy kryminałom klimat. Jest romantycznie i nostalgicznie. W powieści panuje bowiem często aura właściwa uzdrowiskom, kurortom i odpoczynkowi. Same kontrasty? Dokładnie. Efekt jest jednak naprawdę świetny!
Na pierwszym planie są dwie pary, których nie łączą więzy małżeńskie, a luźne związki i pewien splot wydarzeń. Jasza i Marta to osoby trzymające pióro w dłoni, które owładnęła myśl by nabyć pewien zaniedbany dom-dworek w Nałęczowie i przekształcić go w Dom dla Artystów. To marzenie sporo kosztuje, ale jest tak mocne, że para gra vabank. Przy pomocy prawnika, dzięki powołanej fundacji i sprzedaży poprzednich mieszkań nałęczowska budowla odzyskuje blask i nadaje się do zamieszkania. Ewa i Piotr poznają się w nałęczowskim sanatorium, znajomość zacieśnia się, a oni sami również odkrywają piękno dworku Jaszy i Marty.

Co szczególnego jest w budynku Domu Pracy Twórczej dla Artystów? Dlaczego jego dość specyficznych i oryginalnych mieszkańców spotykają dziwne i niekoniecznie miłe zdarzenia? To fatum, duchy czy nieszczęśliwe wypadki? A może to tylko współczesne zło lub klątwa z przeszłości?
Książka jest nad wyraz oryginalna, nastrojowa i po prostu ciekawa. Czyta się ją miło i lekko mimo iż trup ściele się gęsto. Nie jest to typowy kryminał, nie odczułam napięcia i grozy właściwej dla tego gatunku. Jest raczej nostalgia i myśl, że życie przemija i musi nastąpić jego kres. Natura ludzka też bywa wredna i chciwa. Każdy z bohaterów to prawdziwa i oryginalna osobowość. „Pokój dla artysty” to nie romans, to nie słodka fabuła i lukrowy smak słów. To ciekawa i nietuzinkowa propozycja, która zadowoli gusta i pań, i panów. Duet Ulatowska&Skowroński spisał się na medal. Pisarze ciekawie odmalowali słowami zawiłości ludzkiej natury, jej słabości i grzeszki. Nie zanudzili czytelnika chaosem wątków, nie rozciągli fabuły na dwa niespójne ciągi. Spletli swoje pomysły ciekawie i zgrabnie czym z pewnością podbiją serca wielu czytelników.

Ta lektura okazała się naprawdę sporym aczkolwiek atrakcyjnym zaskoczeniem. Oryginalnym i bardzo pociągającym. To powieść przy której nie można się znudzić, a którą polecam nie tylko miłośnikom kryminałów i sensacji. Rekomenduję z całego serca.

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Magdalena Kołosowska "Trawa bardziej zielona"



Wydawnictwo Feeria 
data wydania 2016
stron 312
ISBN 978-83-7229-535-4

Czy to jest miłość czy zauroczenie?

Miłość to "towar" deficytowy, poszukiwany przez ludzi od lat. Szukając prawdziwego uczucia łatwo jednak o pomyłkę. Miłość bez trudu można pomylić z zauroczeniem i pożądaniem. Skutki mogą być niemiłe i wyprowadzić nas w życiu uczuciowym w przysłowiowe maliny. Ale mimo to warto szukać swojej drugiej połówki, warto wypatrywać tej jedynej czy jedynego bo inaczej życie ma tylko połowiczny smak.
 
Powieść "Trawa bardziej zielona" to lektura o zawirowaniach w życiu uczuciowym czwórki głównych bohaterów - ludzi w okolicach trzydziestki, którzy mają już pewien bagaż doświadczeń a wciąż nie są szczęśliwi w miłości. Dlaczego? W pewnym stopniu i ze swojej winy. Bo na ich koncie są nietrafione decyzje i nieprzemyślane wybory. Los nie dał im w prezencie poznać prawdziwego uczucia, albo oni sami go nie dojrzeli i nie docenili. 
Majka jest papierową żoną. Jej mąż wyjechał do pracy do Skandynawii, ale ich związek i szybciej nie należał do udanych. Monika, najlepsza przyjaciółka Majki, liże rany po rozstaniu, którego się nie spodziewała. Liczyła, że jej wybranek będzie tym, który zaprowadzi ją do ołtarza, ale tak się nie stało. Dziewczyny wspólnie jadą na tydzień na Mazury. Wypocząć, nabrać wiatru w żagle, wyluzować się. W pensjonacie spotykają dwójkę przyjaciół, którzy wybrali się na motorach na urlop. Nawiązana znajomość to tylko letnia przygoda, a może coś poważnego? Wakacyjny romans czy początek wielkiej miłości?

Książkę Magdaleny Kołosowskiej czytało mi się lekko i łatwo. Jednak główni bohaterowie nie zaskarbili mojej sympatii. Denerwowało mnie nieco ich zbyt swobodne podejście do życia. A już o rumieńce przyprawiało mnie zachowanie Majki i Moniki odnośnie relacji męsko-damskich. Może jestem zbyt konserwatywna, ale jak można w kimś się podkochiwać a z kimś innym iść do łóżka? Autorka przedstawiła realny, dzisiejszy świat. Taki pędzący nie wiadomo gdzie, z jego współczesnymi problemami, bolączkami i pozornie bezstresowym podejściem do życia. Ma być lekko i łatwo, a w gruncie rzeczy jest byle jak. To właśnie dokładne ujęcie współczesnych czasów jest atutem tej książki. Sama lektura ma przewidywalne zakończenie, nie trzeba być geniuszem by się domyśleć jak skończą się pewne sprawy, mimo to czyta się ją miło. Jest to dobra powieść na urlop, weekend, na to by złapać oddech. Książka to lektura realna, prawdziwa i bardzo życiowa. Pokazuje świat dokładnie taki jaki nas otacza, jaki jest za oknem. Pokazuje współczesność, która jest taka inna od czasów młodości choćby naszych rodziców. Ale i pokazuje, że pewne wartości wobec zmian które się dokonują pozostają niezmienne i warte zachodu. Po skończeniu czytania zastanawiałam się czy Majka i Monia podołają wyzwaniu bycia z kimś na dłużej, staną się wierne, konsekwentne i poważne. Czy życie ich zmieni się, a one same dojrzeją i wreszcie wydorośleją?! 
Autorka ujęła mnie dobrymi dialogami, nienudnymi opisami, wartką akcją. Dobrym odrysowaniem rzeczywistości i ukazaniem realnych spraw, które cieszą lub smucą młode osoby. Ujęła mnie też mocno zielona okładka. I morał - to prawda, że zawsze potrafimy docenić dobra innych, a nie dostrzec tego, co nam dał los. Ciekawa lektura dla Pań, Panom raczej jej nie polecam.
 

niedziela, 10 stycznia 2016

Urodziny bloga - już ma 5 lat!!!

Jak ten czas leci! To już piąte urodziny bloga. Wcześniej pisałam gdzie indziej, ale 11 stycznia 2011 roku przeniosłam się tu. I dobrze mi tutaj. Piszę, rozwijam się, mam pasję, która pozwala mi lepiej żyć. Poznałam wspaniałych Ludzi - Autorów, Czytelników, Osoby z Wydawnictw. Jest bajkowo, kolorowo i książkowo. I wiecie jak popatrzę wstecz to... nie kojarzę przykrych sytuacji związanych z blogowaniem. Dostałam samochód i to nowy .... w książkach. Tak, tak, - jak zliczyłam sumę za jaką otrzymałam książki do recenzji kupiłabym już nowy samochód. Ale... mam coś więcej niż auto. I nie oddam tego nikomu. Blog będzie istniał nadal. A ja rozwijam nowe projekty. Kanały na YT - książkowy i livestylowy - gdyby ktoś szukał mnie w wersji filmowej to
- Książka TV według Malineczki 74 https://www.youtube.com/user/malineczka74/videos

- Świat Malineczki https://www.youtube.com/channel/UC51eiZEtPC4xcWti7wHq1fw/videos

W tym miejscu dziękuję Wszystkim, którzy odwiedzili mój blog, docenili go, skomentowali. Dziękuję za pochwały i krytykę. Cenię i jedno i drugie. Co dalej? Kolejne recenzje, konkursy - najbliższy już w lutym. I coś jeszcze liczba wejść. Wczoraj ponad 616 000 - to tak mocno cieszy. Wiem, że jestem czytana nie tylko w Polsce - wszystkich gorąco pozdrawiam. I zapraszam na recenzje. Bo będą. Siemanko!!!

Zdrapki#4 Multi Vabank

piątek, 8 stycznia 2016

Joanna Nowicka, Małgorzata Łupina "Trzy na godzinę"



Wydawnictwo Pascal
data wydania 2015
stron 288
ISBN 978-83-7642-629-7

W piekle gwałtu

Powszechnie wiadomo, że kobiety nie mają słodko w krajach muzułmańskich. Są one tam podległe woli mężczyzn, mają ograniczone prawa, są traktowane gorzej niż Europejki na Starym Kontynencie. Ale czy świat i opinie publiczna ma wiedzę i świadomość o piekle kobiet w Indiach? Sama nie za bardzo miałam pojęcie o sytuacji Indyjek w ich ojczyźnie. Indie kojarzyłam jako kraj piękny, kolorowy, biedny, ludny, warty odwiedzenia, ciekawy kulturowo, ale nie wiedziałam, że kobietom od dziecka żyje się tam tak źle. 
 
W Indiach nie cieszy się z narodzin córki. Wiele kobiet decyduje się na aborcję, gdy nie spodziewa się syna. Małe dziewczynki- noworodki są często uśmiercane po przyjściu na świat. Nastolatki, nawet małe dziewczynki, kobiety są często gwałcone, a sprawcom gwałtu ich haniebny czyn uchodzi bezkarnie. Fikcja? Scenariusz brutalnego filmu? Nie, samo życie. Życie, które bywa horrorem, a które przedstawiła w filmie i opisała w książce Małgorzata Łupina. 

To niewiarygodne, ale co dwadzieścia minut gwałcona jest indyjska kobieta. Pada ona ofiarą kogoś z rodziny - ojca, wujka, kuzyna, sąsiada, mieszkańca tej samej miejscowości, kogoś jej znajomego lub hordy niewyżytych mężczyzn, którym wydaje się, że wszystko im wolno, że są bezkarni, a kobieta to nic innego jak zabawka w ich rękach. Można ją wykorzystać, pozbawić czci, spokoju, zdrowia, równowagi psychicznej. I nic za to nie będzie groziło. Wiele kobiet z poważnymi obrażeniami ciała trafia do szpitali, ale nawet obdukcja lekarska nie ma wagi dla policji, która często nie podejmuje żadnych działań. Ogólnie sytuacja jest smutna, ale powoli wiele kobiet zaczyna działać. Twardo szukać pomocy u prawników, uczyć się samoobrony, protestować przeciwko złemu traktowaniu i przemocy. 
 
Do Indii wraz z epiką filmową dotarła znana aktorka Anna Dereszowska, która była mocno poruszona tym, co ujrzała. Polacy dotarli bowiem do ofiar, które miały odwagę powiedzieć o swoim koszmarze, przeprowadzono również wywiad z obrońcą jednego z oskarżonych o gwałt. Ekipa poznała także dwie młode kobiety, którym udzielono pomocy medycznej w Polsce. 
 
"Indie. Trzy na godzinę" to książka, która mocno Wami wstrząśnie jeśli tylko się w nią zagłębicie. Ukaże problem obecny w kraju, który jest pełen kontrastów. Piękna i biedy, szczęścia i koszmarów. Hindusi nie doceniają swoich kobiet, traktują je skandalicznie jak istoty gorsze. Wiele indyjskich kobiet przeżywa piekło na ziemi. Dobrze, że są wśród nich takie, które mają odwagę krzyczeć i wołać o pomoc. Poruszać serca ludzi na całym globie, nagłaśniać problem, ale i przestrzegać płeć piękną, która przyjeżdża do tego kraju. Książka powstała na podstawie docenionego i nagrodzonego filmu dokumentalnego. Czyta się ją przez łzy, które same płyną wobec zła, przemocy i krzywdy. Lektura nie jest zbyt gruba, ale niezwykle bogata w treść. Opatrzona zdjęciami, które mówią do czytelnika tak samo wyraziście jak spisane słowa. Dzięki niej doceniłam swój status tu gdzie mieszkam i to prawo jakie u nas obowiązuje. Niedoskonałe, ale skuteczniejsze niż w Indiach. 
To pierwsza książka przeczytana przeze mnie w tym roku. Niezwykle przemawiająca i prawdziwa. Wzruszająca i wołająca o pomoc dla milionów istot na tym globie. Niech pomoże w zmianie na lepsze. Niech będzie zwiastunem zmian. Gorąco polecam ją nie tylko kobietom, nie tylko miłośnikom reportażu, nie tylko ciekawym Azji.

sobota, 2 stycznia 2016

Bogna Ziembicka "Na zawsze Różany"


Wydawnictwo JAK
data wydania grudzień 2015
stron 270
ISBN 978-83-6450-632-1


Pożegnanie z Różanami

Łezka zakręciła się w oku, bo żegnam wspaniałe książkowe miejsce - Różański Dworek, a tym samym ukończyłam piąty i ostatni tom serii pióra Bogny Ziembickiej. Jak to zleciało! Dopiero co ukazała się część pierwsza, a to już zakończenie. Reasumując saga jest wyśmienita. Każdy z pięciu tomów czyta się wspaniale. Koniecznie jednak tym co nie czytali początku polecam chronologię. Tylko tak dotrze do Was w pełni fabuła, czytanie nie po kolei zdecydowanie nie ma sensu, bo poczujecie chaos. 


Tom piąty to lata współczesne oraz czas drugiej wojny światowej i lata powojenne. Trudny chwile zmian, zawirowań, które spotkane na kartach książki postacie rozwiały po całym świecie. Wojna zmieniła granice, pozbawiła naszych bohaterów domów, ojczyzny, zabrała bliskich, zostawiła bolesne wspomnienia. Ale żyć trzeba dalej.
Początek tomu i koniec tomu to czas przygotowań do ślubu i samej uroczystości Zosi i Eryka. Para spodziewa się potomka i chce powiedzieć sobie sakramentalne "tak". Uroczystość ma zgromadzić gości z bliska i daleka. Na ślubie mają zjawić się Aleksander i Marysia. Dwie postacie, których losy autorka przybliża nam wyraziście, a które są niezwykle skomplikowane. 

Nie chcąc stworzyć spoiler zamilknę o treści, a skupię się na ocenie. To dobre zakończenie serii, którego akcja rozgrywa się nie tylko na współczesnym terytorium Polski, ale i w Indiach oraz na kresach przedwojennej Rzeczypospolitej. Jest dynamicznie, barwnie, interesująco. Nie sposób się nudzić, a często wraca się myślami do treści poprzednich książek. Ten tom idealnie łączy się z poprzednimi. Całość na mnie jako miłośniczce sag zrobiła świetne wrażenie. To piękna opowieść z historią w tle, ciekawie nakreślonymi bohaterami oraz pięknymi miejscami do których zaprasza Bogna Ziembicka. 
Czytając wzruszałam się, śmiałam i udzielał mi się romantyczny nastrój. Było miło, przyjemnie, na wskroś polsko, patriotycznie. 
W tym tomie znalazłam piękny cytat, który sobie wynotowałam i który jest niezwykle mądry i warty zamieszczenia w tym miejscu:

"Życie dostaje się tylko raz i nie po to, żeby je poświęcać, tylko żeby wyrwać mu z gardła ile się da, nacieszyć się nim i dzielić je z innymi" (str. 211)

Gorąco polecam całą serię i życzę wspaniałych chwil w Różanach.