piątek, 22 września 2023
Marzanna Bogusława Kielar "Wilki"
środa, 20 września 2023
Justyna Dżbik-Kluga "Śluby (nie)Posłuszeństwa
Portret kobiet w welonach
wtorek, 19 września 2023
Małgorzata Lebda "Łakome"
środa, 23 sierpnia 2023
Klaudia Muniak "Manipulacja"
Uważaj na to, co Ci się śni
Jeśli macie ochotę na perfekcyjny thriller psychologiczny koniecznie weźcie pod uwagę przeczytanie znakomitej powieści Klaudii Muniak „Manipulacja”, która opowiada historię mrożącą krew w żyłach. Jej lektura przykuwa do książki, która nie pozwala się odłożyć na półkę. Jej fabuła jest perfekcyjnie skonstruowana i zawiła, a zawarta w niej intryga nie daje się odgadnąć do samego końca. Dowodzi ona tezy, że życie to czasem splot niesamowitych omyłek i to, co białe jest czarne, a to, co ma pomóc szkodzi.
Anna jest kobietą po trzydziestce, która ma ukochanego męża, pracę i stabilizację finansową. Do pełni szczęścia brakuje jej jedynie dziecka. Los jednak raz po raz drwi z jej marzeń i pozbawia szansy tulenia w ramionach słodkiego maleństwa. Anna boryka się z kolejnymi poronieniami, które są niczym sztylety wbite w jej serce. Po kolejnej krótkiej ciąży zakończonej fiaskiem postanawia poszukać pomocy w gabinecie terapeuty. Sama nie jest w stanie radzić sobie z kolejnymi stratami, które łamią jej psychikę. I tak trafia pod opiekę Irminy, która proponuje jej nowatorską formę terapii ingerującą w sny, która steruje podświadomością. TDI to według Irminy najlepszy sposób radzenia sobie z lękami, a DreamFactor jest bezpiecznym urządzeniem, które nie ma sobie równego. Ukierunkowana inkubacja snów ma być lekiem na całe zło. Czy Anna odzyska spokój i równowagę dzięki ingerencji w jej wnętrze? Czy wraz z mężem staną się pełną rodziną i będą cieszyli się urokami rodzicielstwa? Czy terapia odniesie pożądane efekty? Czy niepokojące wiadomości od tajemniczego nadawcy przestaną ją nękać? A może przekroczenie progu gabinetu Irminy to błąd i wplątanie się w pułapkę?
To jeden z najlepszych thrillerów psychologicznych jaki kiedykolwiek czytałam. W konstrukcji tej powieści wszystko doskonale ze sobą współgra. Tytuł jest niczym skomplikowana kombinacja puzzli, których układanie w jedną całość jest ogromnie przyjemne i emocjonujące. Określenie perfekcyjnie dobra książka idealnie pasuje do tej powieści, którą czyta się z wypiekami na twarzy. Dynamiczna, błyskawiczna akcja, namnażające się tajemnice, kilku narratorów, ciekawie poprowadzony główny wątek to atuty tej lektury, która non stop elektryzuje zmysły i sprawia, że wyobraźnia czytelnika pracuje na najwyższych obrotach.
Autorka śmiało i odważnie pisze o trudnych tematach jak poronienie, depresja i niespełnione rodzicielstwo. Pokazuje parę, która boryka się z ogromną traumą i problemem, a te budują między małżonkami mur, który dzieli i odsuwa od siebie. Niedopowiedzenia, podejrzenia, duszenie smutku w sobie robią niesamowitą krzywdę. „Manipulacja” to książka bez cukru i lukru, to śmiałe spojrzenie na szare życie, które potrafi dać w kość. Mimo zawartego w treści smutnego potencjału tę powieść czyta się szybko i zachłannie. Fabuła nie raz zaskakuje, a Klaudia Muniak bardzo umiejętnie manipuluje czytelnikiem oraz daje mu odczuć to, co czują bohaterowie.
Postaci tego tytułu są ciekawie wykreowane, każda z nich jest inna, każda jest nieidealna, a przez to bardzo uczłowieczona i plastyczna, realna i namacalna. Każda z nich jest dowodem, że ludzka psychika, że nasza dusza to najbardziej skomplikowany mechanizm na świecie, który jest niezwykle delikatny i łatwo się psuje.
Gorąco polecam tę książkę miłośnikom gatunku do jakiego się zalicza, ale i tym którzy sięgają po tego typu lektury po raz pierwszy. Ta powieść ujmie każdego, kto poświęci jej swój czas. Miłej lektury.
Edyta Świętek "Sekrety kobiecych dusz"
W spirali sekretów i tajemnic
Jako zagorzała miłośniczka sag rodzinnych, w których kocham się od wielu lat, dla najnowszego cyklu Edyty Świętek biję gromkie brawa. Saga Krynicka to seria w której zakochałam się na zabój od pierwszego wejrzenia. To tytuł, który perfekcyjnie trafił w mój gust i zabrał mnie w ciekawą podróż, która miała miejsce w czasie i przestrzeni. Dzięki lekturze znalazłam się w miejscu, w którym sama mieszkałam jako kuracjuszka i turystka. Krynicka Górska kiedyś zrobiła na mnie pozytywne i bardzo dobre wrażenie, a teraz wraz z bohaterami wykreowanymi przez Edytę Świętek znalazłam się tam ponownie w bardzo ciekawym przedziale czasowym. Zobaczyłam tę miejscowość w kolorze sepii, gdy nie prowadziła do niej jeszcze droga kolejowa, a uzdrowisko było w fazie początkowego rozwoju.
Matylda Adamczyk mieszka wraz z mężem w Krakowie. Oboje bardzo chcą zostać rodzicami i mieć dzieci, ale żona Seweryna miesiąc po miesiącu przeżywa rozczarowanie i wciąż nie jest przy nadziei. Ta sytuacja powoduje u mniej frustrację, złość, smutek i doprowadza ją notorycznie do łez. Jej małżonek ma dość humorów żony i jej zmiennych nastrojów. Lekarz, który bada niedoszłą mamę zaleca spokój, wyciszenie i kurację w krynickim kurorcie. Matylda wyjeżdża więc na sezon letni do uzdrowiska, gdzie poznaje Aurelię. Ta jest młodą wdową, której mąż niedawno zmarł po krótkiej chorobie. Aurelia nie zdążyła zostać mamą i mieszka z teściami w zamożnej posiadłości. Kobieta przeżywa żałobę po mężczyźnie, którego naprawdę z całego serca kochała, ale też martwi się o swoją przyszłość. Sama pochodzi z niezbyt bogatej łemkowskiej rodziny zamieszkałej w Powroźniku. Na salony trafiła dzięki mężowi. Po jego zgonie pobyt w zamożnym i szanowanym domu dziewczyny mającej wiejskie korzenie nie wszystkim w rodzinie się podoba. Wielu jest solą w oku i przeszkadza.
Matylda i Aurelia zaprzyjaźniają się ze sobą i zostają dobrymi przyjaciółkami. Los ubogaca ich relację dodatkowymi niespodziankami i odkrywa tajemnice, które przez wiele lat nie ujrzały światła dziennego. Jak potoczą się ich dalsze losy? Czy dwie młode kobiety odnajdą szczęście? Czy spełnią się ich najskrytsze marzenia?
Ta powieść będąca początkiem rewelacyjnie zapowiadającego się cyklu porwała mnie od pierwszych stron. Wsiąkłam w jej treść i zakochałam się w klimacie. Z łatwością odnalazłam się w świecie retro i pokochałam dwie główne bohaterki, których sylwetki są przepięknie wykreowane. Obie są wyjątkowe, obie są inne od siebie, obie znajdują się na życiowym zakręcie i przeżywają trudne chwile. Właśnie dlatego idealnie odnajdują się one we wzajemnej relacji i nawiązują nić szczerej kobiecej przyjaźni, która dodaje im sił do walki z przeciwnościami losu. Autorka idealnie opisuje ewolucję ich znajomości, dojrzewanie tej relacji która wskutek pewnych wydarzeń zmienia wymiar i staje się inna oraz bardziej osobista.
Akcja książki jest dynamiczna i płynie wartko niczym górski potok. Lekturę czyta się bardzo lekko i przyjemnie. Jest ona nakreślona eleganckim językiem, obfituje w niespodzianki i dostarcza emocji. W treści oprócz wykreowanych w wyobraźni Pisarki bohaterów przewijają się autentyczne postaci, które przyczyniły się do powstania i rozsławienia krynickiego uzdrowiska. Autorka poświęciła też uwagę mniejszości łemkowskiej, ich kulturze, pochodzeniu, folklorowi i tradycjom. Blasku książce dodają urokliwe opisy, genialnie oddany klimat tamtych czasów oraz sekrety i intrygi. To wszystko sprawia, że od czytania trudno się oderwać, a po skończeniu pierwszego tomu natychmiast chciałoby się sięgnąć po kolejny.
Edyta Świętek stworzyła kolejną fenomenalną sagę, którą z całego serca polecam nie tylko miłośnikom tego gatunku. Jeśli go do tej pory nie kochacie, to przez lekturę tego tytułu możecie łatwo się w nim zadurzyć. Jestem pewna, że ta powieść oczaruje każdego, kto po nią sięgnie i poświęci jej swój czas. Miłej lektury.
sobota, 5 sierpnia 2023
Katarzyna Ryrych "Psia gwiazda"
środa, 26 lipca 2023
Sylwia Kubik "Zakochana zakonnica"
Smak klasztornego piekła
Życie zakonnic zawsze było owiane tajemnicami i mitami. Kobiety w habitach, które poświęciły swoje życie Bogu i zrezygnowały z posiadania rodziny jednym wydawały się dziwne, innym jawiły się jako istoty doskonałe, które wstąpiły do raju za ziemskiego życia. Jedni uważali je za istoty lepsze, inni sądzili, że wybrały wygodniejsze życie pozbawione trosk materialnych i odpowiedzialności za męża oraz dzieci. Jak naprawdę jest za klasztornymi murami? Czy za klauzurą żyje się łatwiej czy może to tylko złudna wizja? Czy życie w habicie to lekki kawałek chleba czy może nieustanne wyrzeczenia i ofiary?
Na te pytania odpowiedzi znalazłam w najnowszej powieści Sylwii Kubik, którą pochłonęłam z prawdziwą przyjemnością i ciekawością. Tematyka fabuły była mi w ogromnym sensie bliska, bo sama kiedyś myślałam nad wybraniem takiej drogi w życiu. Po przeczytaniu tej książki wiem, że podobnie jak jej bohaterka nie odnalazłabym się pewnie w większości domów zakonnych i roli przymusowej cierpiętnicy. Wracając do lektury dodam, że to tytuł wyjątkowy i inny niż tysiące książek zalegających na księgarskich półkach. Autorka opisała historię jednej ze swoich czytelniczek, która jest bardzo życiowa, prawdziwa i autentyczna. Autorka jest obiektywna, nie krytykuje i nie oskarża. Opisuje losy młodej dziewczyny, która chcąc iść za głosem serca odbiera cenną życiową lekcję i konfrontuje ideały ze zwyczajną rzeczywistością.
Patrycja jest młodą i bardzo wierząca dziewczyną, która po kontakcie z zakonnicami chce wybrać w życiu drogę konsekrowaną. Po utwierdzeniu się w powołaniu informuje o swojej decyzji rodziców i starsze siostry. Nikt z rodziny nie cieszy się z jej wyboru, matka i ojciec są zdecydowanie przeciwni, ale mimo to Patrycja odchodzi z pracy i ze skromną walizką w ręku przekracza klasztorną bramę. Ma wrażenie, że trafiła do miejsca, które stanie się jej drugim domem, że znajdzie w nim duchowe siostry i pokrewne dusze. Niestety, szybko doznaje wielu rozczarowań, upokorzeń, i krzywd. Ideały zdecydowanie rozmijają się z realną i trudną rzeczywistością. Kolejne dni, kolejne przełożone, kolejne przykre sytuacje składają się w pasmo cierpienia, którego apogeum nadchodzi w chwili choroby... Trudna sytuacja prowadzi do podjęcia kluczowych decyzji. Czy Patrycja mimo rozczarowań wytrwa w powołaniu i złoży śluby wieczyste? Czy może rozczarowana odejdzie z zakonu i odwróci się do Boga plecami?
Moi Drodzy, gorąco zachęcam Was do przeczytania tej książki w której drzemie bardzo wiele emocji. Jestem pewna, że w trakcie czytania trudno będzie ją Wam odłożyć na półkę, a losy Patrycji zafascynują Was bez reszty. Autorka w napisanie tej powieści włożyła swoje serce i talent, a efektem jej pracy jest niepowtarzalna historia, w centrum której znajduje się ciekawie wykreowana wrażliwa bohaterka. Jej kreacja jest po prostu wyśmienita, a Sylwia Kubik doskonale ujmuje słowami jej doświadczenia, metamorfozę i dojrzewanie. Lekturę czyta się dosłownie na jednym wdechu, a ma ona bardzo wiele walorów. Jednym z nich jest lekkość pióra jakim pisarce udało się spisać książkę poruszającą delikatne i wrażliwe kwestie. Pani Sylwia nie kreuje się sędzią postępowania stworzonych przez siebie postaci, ale pozwala dokonać obiektywnej oceny każdemu, kto sięgnie po jej lekturę. Ta powieść zachęca do refleksji, daje do myślenia, mocno wzrusza, ale i wzbudza silne emocje oraz wyzwala bunt krytyki nad oschłością zacofanych poglądów. Czyta się ją szybko i z wypiekami na twarzy. Gorąco polecam nie tylko młodym dziewczynom, które marzą o zakonnym welonie i wieczystej profesji.
środa, 12 lipca 2023
Jodi Picoult "Szkoda, że Cię tu nie ma"
Oko w oko z wirusem
W marcu 2020 roku świat się zatrzymał. Zamarł w bezruchu, a ludzkość powiedziała nagle wszystkiemu stop. Stało się tak za sprawą tajemniczego, niosącego często ze sobą śmierć wirusa, który nazwano covid19. Jedni pocieszali miliony ludzi na świecie, że to tylko sprawa dwóch tygodni zastoju i wszystko wróci do normy, inni bardziej rozsądni twierdzili, że sprawa jest poważna i potrwa o wiele dłużej, a prawie wszyscy z nas ową chorobę przejdą. Nigdy do tej pory ludzkość nie przeżyła tak szeroko ogłoszonej kwarantanny i obostrzeń sanitarnych. Nigdy życie zwykłych szarych ludzi nie zmieniła masowo choroba, która przychodziła znienacka i potrafiła w ciągu kilkudziesięciu godzin zrujnować zdrowie, a niekiedy zabrać bezwzględnie życie.
Wcale mnie nie zdziwiło, że pochodzący z różnych zakątków świata Autorzy wpletli w fabuły swoich książek wydarzenia z tamtych dni. Zrobiła to także jedna z moich ulubionych amerykańskich pisarek Jodi Picoult, która nigdy nie bała się nigdy wcześniej podejmowana w swoich powieściach trudnych, kontrowersyjnych tematów.
„Szkoda, że Cię tu nie ma” to historia, której bohaterami jest para młodych ludzi mieszkających w Nowym Jorku. Diana pracuje w domu aukcyjnym i kocha swoją pracę nad życie. Jej partner jest lekarzem rezydentem na oddziale chirurgii. W ich życiu wszystko jest poukładane i zaplanowane. Ślub, za kilka lat od niego dzieci, kariera i własny dom. Najszybciej mają być wymarzone wakacje, podróż na piękną wyspę Galapagos, bajkowa sceneria i oświadczyny, które mają być pięknym szczęśliwym początkiem oficjalnej wspólnej drogi. Tuż przed datą wylotu świat paraliżuje wiadomość o koronawirusie. Nikt jej nie przewidział, nikt jej nie zaplanował. Wszyscy muszą wziąć ją pod uwagę. Finn nie może wziąć urlopu, bo jest niezbędnie potrzebny w szpitalu jako lekarz na specjalnie otworzonym oddziale dla chorych na covid 19. Jego dziewczyna postanawia jechać sama, by nie przepadły wpłacone wcześniej pieniądze. Czy dotrze na rajską wyspę i czy jej samotne wakacje będą udane? Czy uda jej się umknąć z piekła w którym liczba chorych rośnie z szaloną prędkością? Sprawdźcie koniecznie sami!
Uff, to była mocna jak spirytus i niesamowita lektura z której trudno mi było wrócić do realnej, na szczęście już spokojnej, rzeczywistości. Jej treść wciąż drzemie w mojej głowie i nie daje o sobie zapomnieć. Jodi Picoult jak zawsze spisała się genialnie. Niesamowicie mądrze skupiła się na istocie pandemicznej rzeczywistości i na przykładzie losów dwojga młodych ludzi udokumentowała to, co dosięgnęło miliony osób na całym globie. Z aptekarską precyzją pokazała gamę przeżyć, które narzuciła covidowa rzeczywistość. Ludzi z różnych stron dotykały wtedy trudne i drastyczne doświadczenia. Utrata pracy, utrata wolności poprzez zamknięcie w domach, ograniczenia w poruszaniu się, w korzystaniu z uroków życia, ale i utrata bliskich wskutek śmierci, brak kontaktu z rodziną, a wreszcie konieczność pobytu w szpitalach i walka o życie, walka o każdy oddech. Wskutek przerażającej sytuacji ma miejsce weryfikacja łączących ich uczuć, które muszą przejść poważną próbę, a oni sami zdać egzamin z dojrzałości ich związku.
Powieść czyta się z atencją i ogromną ciekawością. Nie jest to lektura łatwa. Wymusza on refleksję i budzi w nas także nasze osobiste wspomnienia. Autorka nie szczędzi czytelnikom emocji i niespodzianek. Jedna z nich, a mowa o niespodziewanym zwrocie akcji, jest niczym gigantyczne trzęsienie ziemi, niczym eksplozja wulkanu, niczym epidemia tajemniczego wirusa, który przewrócił świat do góry nogami. Książka jest oryginalna i nieschematyczna. To powieść nakreślona bardzo osobiście i wrażliwie. Na jej kartach zawarty jest smutek, żałoba, ale i nieśmiała nadzieja na koniec koszmaru i lepsze jutro. Bohaterowie uwiecznieni w fabule są bardzo charakterystyczni i zagubieni. Próbują odnaleźć się w świecie, który jest szalony i pędzi niczym rozpędzony koński zaprzęg nad którym nikt nie ma kontroli. Akcja książki wzrusza, dotyka najczulszych stron duszy wrażliwego czytelnika i jest hołdem dla ofiar, które zapłaciły najwyższą cenę. Nie wstydzę się łez wylanych w trakcie lektury, którą polecam każdemu, kto chce wyciągnąć jakiekolwiek wnioski z tej trudnej lekcji, która tak niespodziewanie dotknęła ludzkość na trzy lata. Gorąco polecam.
czwartek, 29 czerwca 2023
Soraya Lane "Córka z Włoch"
Włoski smakołyk, mediolański balet i zakazana miłość
Wiosną tego roku na księgarskie półki trafiła powieść z kręgu literatury kobiecej, która jest początkiem nowej serii. Porównywano ją do arcydzieła „Siedem sióstr” Lucindy Riley. Od razu wiedziałam, że koniecznie muszę sprawdzić czy jakikolwiek Autor na świecie był w stanie dorównać swoim piórem prozie idealnej, bo za taką uważam książki opowiadające o adopcyjnych córkach Pa Salta. Z ręką na sercu bałam się, że to tylko trik i przemyślany manewr marketingowy wydawcy, który ma na celu podbić sprzedaż lektury. Na szczęście myliłam się i po raz kolejny w życiu trafiłam na książkę bardzo nastrojową, pełną sekretów, tajemnic i emocji, które sprawiły, że czytanie było wyśmienitą literacką ucztą, a ja zostałam od stóp do głów oczarowana fenomenalną historią.
Pewnego dnia w jednej z londyńskich kancelarii prawnych krzyżują się życiowe ścieżki kilku osób. Każda z nich otrzymuje tajemnicze pudełko w którym znajdują się pamiątki z przeszłości. Kiedyś każdy z tych tajemniczych boxów przygotowała nieżyjąca już kobieta, która prowadziła placówkę, w której schronienie mogły znaleźć młode, samotne matki. Każde z tych pudełek jest świadectwem pochodzenia i tożsamości osób, które nie mają o swojej prawdziwej przeszłości zielonego pojęcia. Taki jeden zestaw trafia do rąk Lilly, która pracuje w branży winiarskiej. Tym samym planowana od pewnego czasu podróż do Italii jest nie tylko krokiem w zawodowej karierze, ale i idealną okazją do poznania swoich korzeni i odkryciem przeszłości babci. Na drodze pięknej młodej kobiety pojawia się także przystojny Włoch Antonio, który mąci w jej głowie. Jak potoczą się losy Lilly? Jaką rolę w jej przyszłości odegra pewna pilnie strzeżona tajemnica kulinarna i program teatralny sprzed wielu lat?
Ta książka jest cudowna i nie ma innej opcji jak zakochać się w niej od pierwszego wejrzenia na zabój! Czyta się ją niesamowicie przyjemnie, a treść zapada na długo w pamięć. Oś fabuły opiera się na schemacie odkrywania rodzinnych sekretów, co jest pomysłem wykorzystywanym w literaturze kobiecej dość często, ale Soraya Lane zrobiła to w sposób tak perfekcyjny i nietuzinkowy, że aż przechodzą dreszcze!
Akcja toczy się dwutorowo w różnych przestrzeniach czasowych, które dzieli kilkadziesiąt lat. Z jednej strony czytelnik poznaje losy Estee, która jako młoda dziewczyna zakochuje się w Felixie i jest tej miłości wierna mimo wszystko. Z drugiej strony śledzimy we współczesnym świecie dzieje Lily, która poznaje losy swoich przodków. Są one dobrym wzorcem jak pokierować swoim życiem i mieć odwagę podążać za głosem swojego serca mimo wszystko.
„Córka z Włoch” to pełna emocji chwytająca za serce historia o miłości, walce o ukochaną osobę, bitwach z przeciwnościami losu i trudnych rodzinnych relacjach, które potrafią budować mury i rzucać kłody pod nogi. To książka w której można się zatracić bez reszty i zapomnieć o własnej rzeczywistości. W trakcie jej czytania czytelnika dotyka ogrom emocji, niespodzianek i zwrotów akcji. Przez jej karty przewijają się ciekawe postaci i szalone intrygi. Nie można się nudzić, a treść nie jest przewidywalna i sztampowa. Wyjątkowa to za mało powiedziane, arcydzieło napisane dla kobiet to adekwatna rekomendacja dla tytułu, który gorąco polecam.
Bernardeta Łagodzic-Mielnik
czwartek, 11 maja 2023
Beata Sabała-Zielińska "Radio-aktywna Sabała. Od gadania do pisania.
wtorek, 25 kwietnia 2023
Anna J. Szepielak "Miłość i tron
Powieść historyczna w wersji light
Historia oprócz matematyki i fizyki bywa zmorą wielu uczniów. Młodzi ludzie nie lubią uczyć się o przeszłości mając podane suche fakty, litanie dat i drętwe źródłowe teksty do analizy napisane niezbyt zrozumiałym językiem. Ten stan można jednak zmienić serwując przeszłość w lżejszej wersji. Wystarczy dodać zamierzchłym czasom lekkości poprzez odpowiednie operowanie językiem, uczłowieczyć żyjące kiedyś postacie pokazując ich ludzkie twarze i napisać o niezwyczajnych wydarzeniach w sposób prosty i zwyczajny. Wtedy podręcznik czy powieść historyczna stanie się lekko przyswajalną lekturą, która pochłonie bez reszty. W ten właśnie sposób o zamierzchłych czasach późnego średniowiecza napisała Anna Szepielak. Tym samym stworzyła kapitalny tytuł, który czyta się bardzo lekko i przyjemnie, a którego bohaterowie żyją ponad pięćset lat temu.
„Miłość i tron” to pierwszy tom cyklu Serce w koronie, który opowiada o epoce panowania dynastii Jagiellonów na polskim tronie. Akcja książki rozpoczyna się w dniu narodzin przedostatniego króla z tejże sukcesji Zygmunta I zwanego Starym. Jego rodzice doczekali się licznego potomstwa, ale to właśnie piąty, przedostatni syn, jako jedyny urodził się poza Krakowem i nie wydał pierwszego tchnienia na wawelskim wzgórzu. Przyszło mu się narodzić ze względu na panującą zarazę w okolicy Kozienic. Poród był bardzo ciężki i wyczerpujący dla królowej Elżbiety. I zapewne nikt nie przypuszczał, że to właśnie temu synowi z całej szóstki męskich potomków pisane są największe zaszczyty i wielkie panowanie. Losy Zygmunta i jego rodziny śledzimy przez ponad trzydzieści lat. Obok przyszłego króla pierwszoplanową bohaterką powieści jest dziewczyna, a potem kobieta, która była jedynie mieszczką i wybitnie uzdolnioną hafciarką, a która na długi czas skradła serce Jagiellona i dała mu nieślubne potomstwo. Kasia po raz pierwszy spotkała swoją miłość w Toruniu jako mała dziewczynka. Już wtedy to spotkanie zapadło jej w pamięć. Los okazał się łaskawy i pozwolił stworzyć jej parę z przyszłym królem, a tym samym zaznać szczęścia w miłości. Oczywiście mezalians nie mógł mieć miejsca, a Zygmunt I miał później dwie wysoko urodzone żony Barbarę i Bonę.
Ta książka jest magiczna i lekka jak piórko. Autorka błyskawicznie wyrywa nas współczesności i zaprasza w niezwykłą podróż w minione czasy. Czytając mamy okazję zagościć w niesamowitej epoce, w której prawie wszystko jest inne i odmienne niż współcześnie. Takie same pozostają ludzkie charaktery i słabości – pogoń po trupach za fortuną, majątkiem czy zaszczytami. Rodzinne kłótnie i spory pomiędzy rodzeństwem. Autorka pisze o rodzinie panującej i towarzyszącym jej dworze w sposób ciekawy i lekki. Pokazuje członków rodziny królewskiej jako zwykłych ludzi, którzy mają wady i słabości. Przedstawia epokę odległą czasowo w sposób plastyczny, ciekawy i pociągający. Wprowadza liczne opisy i wiele autentycznych oraz fikcyjnych postaci. Obok historycznych prawd nie brak i literackiej fikcji, która okrasza fabułę książki niczym przyprawy wyjątkowe danie. Efektem jest rewelacyjnie przedstawiona opowieść z wątkiem miłosnym i historią Polski w tle. Akcja książki jest bardzo wartka. Tytuł czyta się lekko, przez jego wnętrze się wręcz płynie. Zagłębiając się w lekturę stajemy się obserwatorami dworskiego życia, zwyczajów, stosunków pomiędzy panującymi a poddanymi. Poznajemy tradycje, problemy i troski. Autorka pokazuje mechanizmy rządzenia monarchią, kluczową rolę wiary i mariaży, którym ton nadawała polityka. Poznajemy świat w którym chwilami możemy poczuć się jak na innej planecie, ale jest on tak frapujący, że nie można się oderwać od czytania.
Książka ma wiele atutów. Jest dopracowana merytorycznie i literacko. Intryguje i zaciekawia, zachęca do głębszego poznania epoki i postaci, które przewijają się przez karty powieści. Jestem bardzo ciekawa jej kontynuacji i będę wyczekiwać daty wydania kolejnego tomu. Przeczytanie tego zaś polecam nie tylko fanom powieści historycznych. To książka dla lubiących dobrą literaturę i doceniających solidny warsztat literacki. Koniecznie po nią sięgnijcie. Mam nadzieję, że spodoba się ona Wam równie mocno jak mnie.
niedziela, 16 kwietnia 2023
Książę Harry "Ten drugi"
Zastępca czyli rezerwowy książę
Książęta tylko w bajkach mają beztroskie życie usłane różami. W realnym świecie już tak kolorowo nie jest. Bywa, że codzienność koronowanej głowy jest o wiele trudniejsza niż życie przeciętnego zjadacza chleba. Dowodzi tego przykład brytyjskiego royalsa – młodszego syna króla Karola i księżnej Diany – Harrego, który swoje dotychczasowe burzliwe życie postanowił opisać w autobiografii. Tytuł ukazał się na początku roku nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale i w wielu krajach na całym globie, także w Polsce, osiągając rekordowe nakłady. Stał się bestselllerem po który ustawiały się długie kolejki. Wszyscy byli ciekawi królewskiej bajki według Harrego, która okazała się niestety czymś niezbyt przyjemnym. Po lekturze tytułu liczba osób, które nigdy nie chciałyby należeć do klanu Windsorów z pewnością się zwiększy, a sympatyczny brat Williama na pewno zyska na popularności. Dlaczego? To proste, z kart książki wyłania się zwyczajny i sympatyczny chłopak, stroniący od protokołu, sztywności i etykiety, którego los mocno doświadczył, a który chce być w życiu po prostu szczęśliwy z ukochaną kobietą.
Młodszy od swego brata Harry od urodzenia znał swoje miejsce. Był zawsze i wiecznie drugi. Pełnił rolę rezerwową. Żył wychowywany w kulcie zastępstwa. Egzystował w złotej klatce według z góry ustalonego scenariusza. Miał inny od brata charakter, był bardziej buntowniczy i krnąbrny. Na szczęście miał oparcie w matce, która swoim dzieciom nie limitowała czułości i czasu. Aż nadeszła ta sierpniowa noc od której wszystko się zmieniło. Zbudzony z beztroskiego snu chłopiec usłyszał słowa, które na zawsze zmieniły jego życie. Diana, księżna Walii zginęła w wypadku, który miał miejsce w paryskim tunelu Alma. To właśnie od tej daty książę rozpoczął książkową opowieść o swoim życiu, którą można podzielić na kilka części. Smutne sieroce dzieciństwo, dorastanie i edukacja, kariera wojskowa i wyjazdy na misje, szukanie swojego miejsca w życiu i wreszcie końcowa część książki opowiadająca o znajomości z Meghan, ich miłości, ślubie, a wreszcie geneza opuszczenia klatki, która uwierała i odbierała spokój, normalność oraz poczucie bezpieczeństwa. Jestem przekonana, że to właśnie koniec lektury czytelnicy czytali z największą ciekawością i wypiekami na twarzy. Sama też tak zrobiłam.
Biografia jest dość obszerna i liczy blisko pięćset stron. Czyta się ją lekko i przyjemnie. Historia widziana oczami księcia nie jest kolorowa, a z jej kart wyłania się zagubiony, smutny chłopak, nastolatek, a wreszcie mężczyzna szukający wsparcia, zrozumienia i miłości. Relacja raz po raz mrozi krew w żyłach, szokuje i nasuwa myśl, że najsławniejsza rodzina na Wyspach jest dysfunkcyjna i toksyczna niczym jad żmiii. Nic dziwnego, że będąc wrażliwym i podobnym osobowością do matki młodszy brat Williama nie mógł się w niej odnaleźć. Harry musiał unieść na swoich barkach bardzo wiele. Rozwód rodziców, rozpad rodziny, śmierć matki, nowe życie ojca i pojawienie się macochy, która przyczyniła się do rozpaczy matki, nagonka ze strony prasy i mediów, zaszczucie i ciągła pogoń zaprowadziły Harrego na kozetkę u terapeuty. Jego życie odmieniła kobieta i miłość dla której rzucił wszystko. Odwrócił się od dotychczasowego życia i zaczął nowe, zwykłe, pozbawione koronnych obowiązków.
Ta autobiografia jest napisana szczerze prostym, zwyczajnym językiem pozbawionym konwenansów i sztuczności. Jest niczym spowiedź, niczym oczyszczenie i wytłumaczenie się ze swoich decyzji i planów. Książę odrzucając służbę monarchii pokazuje jej sztuczność, pozory, oderwanie od realnego świata na rzecz protokołu i tradycji. Swoją książką pokazuje, że konieczna jest jej odnowa, metamorfoza i solidny „remont”. Inaczej będzie pustą konstrukcją, która będzie dryfować w złą stronę być może ku swojej zgubie, rozpadowi i destrukcji.
Tak, ta lektura jak najbardziej przypadła mi do gustu. Uwierzyłam w przekaz i relację jej Autora. Zrozumiałam jego intencję i potrzebę ujawnienia ludziom prawdy o świecie w którym dorastał i którego miał dość. Książka z pewnością zaciekawi osoby interesujące się brytyjską monarchią, ale rozczaruje tych, którzy liczą na jakieś wyjątkowe sensacje. Tytuł nie przebija niusów z plotkarskich tabloidów, raczej realnie odtwarza rzeczywistość w jakiej obracał się przez wiele lat jego Autor. Warto poświęcić czas lekturze choćby po to, by obalić mit o beztroskim losie osób określanych mianem royalsów. Wbrew pozorom to bardzo zagubieni ludzie, którym tytuły i korony czy tiary zabierają wolność, a szczęścia w zamian nie dają. Polecam serdecznie.
sobota, 8 kwietnia 2023
Sonia Rosa "Manipulantka"
Toksyczna przyjaźń zabija niczym arszenik
Przyjaźń w niczym nie ustępuje miłości. Może być piękną, cenną i inspirującą więzią pomiędzy ludźmi, ale może mieć też paskudne, wręcz patologiczne oblicze, które jest w stanie wyrządzić wiele złego. Toksyczne przyjaźnie są czymś, czego lepiej w życiu nie zaznać, ale niestety zdarzają się zwłaszcza między kobietami. Ich fundamentem bywa zwykle zazdrość, która potrafi skutecznie zaślepić i zatruć życie nie tylko ofierze.
Najnowsza książka Sonii Rosy nosząca bardzo wymowny tytuł „Manipulantka” traktuje właśnie o niewłaściwym obliczu przyjaźni, która rodzi się między dwoma koleżankami z pracy. Anna i Iwona spotkały się na gruncie zawodowym. Obie znalazły zatrudnienie jako pracownice drogerii Koniczynka. Były w podobnym wieku, miały nastoletnie córki, które samotnie wychowywały, obie przeżyły rozwód i musiały ułożyć swoje życie od nowa. Obu los przykleił etykietkę zdradzonej żony. Wydawać by się mogło, że dzięki temu co przeżyły są w stanie siebie zrozumieć jak nikt inny i nawiązać ze sobą siostrzaną relację. Niestety, życie napisało diametralnie różny scenariusz tej znajomości. Ba, ta zażyłość nigdy nie powinna mieć miejsca, bo w tej relacji pierwsze skrzypce zagrała chorobliwa zazdrość. Anna była tą ładniejszą, bardziej wykształconą, umiejącą zawalczyć o siebie i zwracającą na siebie uwagę swoją urodą i sposobem zachowania. Iwona od początku czuła się gorsza od przyjaciółki, miała więcej kompleksów i mniej ambicji. Jej zaburzenia psychiki były widoczne gołym okiem, ale mimo to Ania pozwoliła jej się zbliżyć do siebie. Za swój błąd zapłaciła słoną cenę, ale i dostała solidną lekcję od życia.
„Manipulantka” to niezwykle mocny thriller psychologiczny, który nie jest książką napisaną w sposób wyrafinowany i elegancki. W fabule powieści najważniejszy jest przekaz, który powinien być dla czytelnika przestrogą. Opisana sytuacja powinna uczulić i uwrażliwić, ostrzec by w pewne podejrzane i mroczne relacje nie wchodzić, by ich unikać i omijać je szerokim łukiem.
Sonia Rosa zasługuje na wielkie brawa za podjęcie trudnego tematu i niesamowite wykreowanie swoich bohaterek, które są niezwykle wyraziste i prawdziwe. Tylko pozornie można je ocenić w aspekcie dobra i zła. Każda z nich ma wady i zalety, każda błądzi i szuka szczęścia, każda musi zmierzyć się z bolesnymi sytuacjami.
Książka nie ma zbyt wartko płynącej akcji, a jednak trudno się od niej oderwać. Czytając czuć napięcie i emocje. Czytelnik ma nieodparte wrażenie, że to tylko cisza przed burzą, że w powietrzu czuć, że zaraz coś drastycznego się stanie. I dokładnie tak jest, a fabuła nie jest pozbawiona zawirowań i niespodzianek.
Mocnym punktem powieści jest zakończenie, które jest niczym emocjonalna petarda. Gdy wydaje się, że już wszystko potoczy się logicznie sytuacja ulega nagłej zmianie, a białe staje się czarne. Tytuł ma podwójnego narratora. Czytelnik śledzi akcję na przemian oczami obu bohaterek. Każda z nich ma nieco inne podejście do życia. Każda z nich potrafi przejść samą siebie.
Wielkim atutem książki jest pomysł Autorki na fabułę. Sonia Rosa zabrała nas do wnętrza babskiego świata i bez upiększeń pokazała na co stać płeć piękną. Refleksja po lekturze jest dość wyrazista i smutna. Tak, my kobiety ulegamy emocjom, zapędzamy się w ślepe uliczki bez wyjścia, zaczynamy zbyt mocno żyć czyimś życiem. Zagubione potrafimy skrzywdzić same siebie bardziej niż cały świat, który nas otacza. Zaślepione negatywnym uczuciem potrafimy zatracić zdolność realnej samooceny i popadamy w paranoje. Staczamy się na dno.
„Manipulantka” napisana jest lekko i przystępnie. Autorka używa potocznego języka, nie skąpi emocji i wyszykowała naprawdę dobry thriller. To świetna lektura, którą trudno odłożyć. Kartki dosłownie przewracają się same. Tytuł idealnie trafił w mój czytelniczy gust. Polecam go bezapelacyjnie.
wtorek, 4 kwietnia 2023
J'nell Ciesielski "Lodowa księżniczka"
Nie każda wielka miłość wybucha od pierwszego wejrzenia
Miłość ta prawdziwa i tak różna od chwilowego zauroczenia nie zawsze pojawia się nagle, nie zawsze rozkwita błyskawicznie niczym od dotknięcia czarodziejskiej strzały amora. Czasem jest tak, że któraś ze stron kocha od razu i już wie, że to jest ta właściwa druga połówka, a druga strona musi nabrać zaufania i powoli dojrzeć do uczucia, które przesłoni sobą cały świat. Taka właśnie sytuacja ma miejsce w fabule książki po której spodziewałam się dość dużo, ale uwaga! Dostałam jeszcze więcej! Książka okazała się wyjątkową historią, która pozwoliła mi na szaloną i pełną emocji podróż w czasie i przestrzeni. Jeśli chodzi okres dziejowy to cofnęłam się o ponad sto lat, a konkretnie do roku 1917. Europa była wtedy w okowach I wojny światowej, która spustoszyła wiele krajów, a w Rosji miała miejsce Rewolucja Lutowa, która wybuchła przeciwko carowi i która obaliła trwale monarchię raz na zawsze. Ten przewrót wywołał wojnę trzyletnią między czerwonymi – bolszewikami i białymi, którzy byli zwolennikami panującego do tej pory ustroju. W jej wyniku tysiące przedstawicieli rosyjskiej arystokracji wymordowano, a szczęśliwcy uratowali się dzięki ucieczce za granicę.
Ze szpon śmierci dosłownie rzutem na taśmę udało się zbiec głównej bohaterce „Lodowej księżniczki” - Svietłanie Dalskiej wraz z matką i siostrą. Kobiety znalazły schronienie w Paryżu, ale warunki ich życia uległy znaczącemu pogorszeniu. Rosyjskie arystokratki utrzymywały się dzięki wyprzedaży zabranych z ojczyzny klejnotów, mieszkały w przykościelnej piwnicy, w przysłowiowym chłodzie i głodzie, w nędzy i niedostatku, którego dotąd nigdy nie doznały. Matkę Svietłany zbyt mocno przytłaczała smutna rzeczywistość i nienawykła do ubóstwa dama załamała się. Opiekę na bliskimi przejęła najstarsza córka Anny Dalskiej. Księżniczka bardzo szybko pogodziła się z rzeczywistością i zeszła z nieba luksusu na ziemię. Pewnego dnia podczas przemierzania paryskich ulic zraniła się w nogę odłamkami szkła i potrzebowała pomocy medyka. I tak piękna dziewczyna z książęca tiarą na głowie trafiła w objęcia pewnego szkockiego lekarza, którzy w czasie wojny operował w Mieście Świateł rannych żołnierzy. Wynna od pierwszego wejrzenia poraziło piękno twarzy Rosjanki i zakochał się w niej w mgnieniu oka. Svietłana nie odwzajemniła jednak tego szczerego uczucia. Była do swego wybawcy zdystansowana, chłodna i miała lekceważący stosunek. Nie tak ją wychowano, nie tak powinien zachowywać się zalotnik, nie takiemu komuś powinna oddać swoje serce. A jednak była wojna, etykieta rodem z rosyjskich dworów już nie obowiązywała, a Amor sam zdecydował bez pytania w kogo strzeli swoją strzałą.
Jak potoczyły się losy księżniczki i sympatycznego szkockiego medyka, który bardzo kochał swoją profesję? Czy dane im było stworzyć szczęśliwy związek czy to, co ich dzieliło zbudowało między nimi mur nie do pokonania? Co wygrało – uczucie czy konwenanse?
„Lodowa księżniczka” to przepiękna wielowątkowa powieść z historią w tle, która ma ogromnie wiele walorów. To z jednej strony książka o miłości, bo wątek miłosny odgrywa w niej ważną rolę, ale to też powieść o heroicznej walce o wykonywanie zawodu lekarza i racjonalne wprowadzanie nowatorskich metod leczenia. To opowieść o wojnie i rewolucji, które brutalnie wpłynęły na losy ludzi bez względu na ich status, majątek i pochodzenie. Ciekawie wykreowane postacie dotykają przeróżne dramaty – śmierć, żałoba, utrata ojczyzny, majątku, rodzinnego domu. Każda z nich musi odnaleść się w nowej rzeczywistości, musi nauczyć się funkcjonować w nowych realiach, które za nic mają przeszłość. A wszystko po to, by przejrzeć co jest w życiu ważne i najważniejsze, o co warto walczyć, a co po pewnym czasie traci na wartości i blednie by rozpaść się w pył. Autorka plastycznie pokazuje metamofozę głównej bohaterki, która pod wpływem bolsnych doświadczeń dojrzewa i zmienia się w kogoś zupełnie innego. Fabuła książki rozgrywa się w wyjątkowych miejscach – opętanym rewolucją Piotrogrodzie, wojennym Paryżu i podnoszącej się po wojennej zawierusze Szkocji, do której wracają ludzie pokrzywdzeni przez wojnę. Autorka znakomicie oddała ich klimat.
„Lodowa księżniczka” to zgrabne połączenie romansu, powieści obyczajowej i historycznej. Czyta się ją bardzo przyjemnie, bo jest nakreślona lekkim piórem. Nie przytaczają jej ciężkie opisy niczym z podręczników historii, czytelnikowi bardzo łatwo wczuć się w opisaną rzeczywistość. Koniecznie po nią sięgnijcie, czas jej lektury minie bardzo szybko, a wrażeń w żadnym momencie książki nie zabraknie. Bardzo polecam tym, którzy chętnie czytają literaturę obyczajową i piękną z górnej półki.
wtorek, 7 marca 2023
Ewa Bauer "Chcę żyć inaczej"