wtorek, 7 marca 2023
Ewa Bauer "Chcę żyć inaczej"
czwartek, 2 marca 2023
Amira Keidar "Dziecko Holokaustu"
Opowieść o przyjaźni, której nie zniszczyła nawet wojna.
„Dziecko Holokaustu” to niezwykle smutna, wzruszająca i chwytająca za serce opowieść, która wydarzyła się naprawdę. Autorka spisała ją na kartach książki na podstawie relacji świadków, dokumentów oraz dziennika zapisanego ręką pewnej młodej Żydówki. Tytułową bohaterką jest mała dziewczynka, której wojna odebrała bardzo wiele i za wiele.
Rachela od urodzenia była przepiękną uroczą dziewczynką. Los od niemowlaka obdarzył ją wyjątkową urodą, dlatego bliscy nazywali ją Laleczką. Córka Cypy i Jakuba przyszła na świat w 1941 roku w bardzo tragicznych czasach, podczas wojny której jednym z celów było wymordowanie narodu do którego należała. Laleczka urodziła się jako pierworodna córka młodego małżeństwa w siedleckim gettcie. Jej rodzice i rodzina kochała ją nad życie, a jej pojawienie się na świecie było dla nich jak promień słońca w ciemnościach. Niestety, gdy mała miała niespełna rok rozpoczęła się likwidacja getta – jego mieszkańcy byli albo zabijani albo wywożeni do obozu zagłady w Treblince. By uratować małą, niewinną istotkę matka Racheli wyprowadziła ją z getta i zaniosła do domu szkolnej przyjaciółki prosząc o ratunek dla córki. Zrozpaczona kobieta by ocalić dziecko porwała się na bohaterski czyn, sama po pewnym czasie wróciła do miejsca kaźni Żydów by odszukać męża i dowiedzieć się co stało się z jej rodzicami. W tym momencie losy dziewczynki i jej bliskich rozeszły się na zawsze. Rachela zależna od obcych ludzi musiała zapomnieć o szczęśliwym dzieciństwie. Jej życie stało się już na zawsze pasmem niekończącej się tułaczki...
Od lat systematycznie sięgam po literaturę wojenną i obozową. Te książki, często w części lub całości oparte na faktach, są dla mnie cennymi lekcjami historii i wymownymi świadkami wydarzeń o których ludzkość nigdy nie powinna zapomnieć. Zagłębiając się w losy córki Cypy Zonszajn nie miałam jednak pojęcia jak bardzo mocno pochłonie mnie ta historia, jak ogromnie ją przeżyję i ile łez wyleję na los nie tylko Racheli, ale całego narodu do którego należała.
Prolog to scena w której do domu Polaków przyniesione jest żydowskie dziecko z prośbą o ocalenie. Pierwsze rozdziały to opis czasów przedwojennych, burzliwych, ale jakże innych od tych wojennych, w których w szkolnej ławie nawiązała się przyjaźń pomiędzy kilkoma dziewczynkami. Żadna z nich pewnie nie miała pojęcia jak mocne okażą się te więzy i jak bardzo wpłyną na ich całe życie. Polki i Żydówki nie patrzyły na różnice kulturowe, na trendy jakie panowały. Razem spędzały czas w szkole i poza nią. Ich drogi w późniejszych latach to się zbiegały, to rozbiegały. Wojna stanowiła sprawdzian ich relacji i wszystkie zdały go celująco.
„Dziecko Holokaustu” to książka nie tylko o cudownym ocaleniu żydowskiego dziecka, które dzięki odwadze i bohaterstwu zwykłych ludzi ocalało z wojennego pogromu, ale też powieść o prawdziwej przyjaźni. To nie jest łatwa lektura, niektóre jej sceny są obrazami z piekła rodem. Nie czyta się jej przyjemnie, a przewijające się kadry rysowane przez wyobraźnię szokują i przerażają. To literacki dokument o zbrodniach wojennych, to tytuł o sile człowieczeństwa i jego całkowitej utracie. To publikacja o przeciwnościach, które w wojennych czasach funkcjonowały obok siebie w naturalny sposób. To opowieść przepełniona bólem, tęsknotą, brakiem nadziei i bohaterstwem, nielicznymi łzami radości i oceanem łez żalu. To portret okrucieństwa nazizmu i obraz poświęcenia oraz lojalności.
Wiele stron przeczytałam patrząc na litery przez łzy. Nie mogłam powstrzymać emocji, a w duszy rodził się bunt przeciwko niesprawiedliwości. Jednego jestem pewna – ta historia odcisnęła trwały ślad w mojej duszy. To literacki dokument, który pomaga zachować pamięć o tysiącach pomordowanych i bohaterach, dzięki którym przetrwali ocaleni. To lektura prawdziwa do bólu, brutalna, warta poznania. Zachęcam gorąco byście po nią sięgnęli.
środa, 1 marca 2023
Agnieszka Lis "Córka rabina"
Tajemnica Racheli
„Córka rabina” pióra Agnieszki Lis to wspaniale nakreślona nietuzinkowa powieść historyczna, która ukazuje oblicze II wojny światowej oczami polskiego duchownego opiekującego się jednym z radomskich kościołów. Ksiądz Kazimierz pełni swoją posługę duszpasterską już wiele lat. Społeczność dla której pracuje ceni go i szanuje. Dla parafian ten katolicki ksiądz jest autorytetem i wzorem. Ludzie liczą się z jego zdaniem i często przychodzą po poradę odnośnie spraw duchowych związanych z wiarą, ale także i z troskami życia codziennego. Powiernik, sędzia i dobrodziej jest nie tylko pasterzem, ale i człowiekiem, który czuje się samotny, który potrzebuje wsparcia, dobrej rady wobec rozterek i partnera do dysput dotyczących różnych tematów. To właśnie sprawia, że pewnego dnia ksiądz Kazimierz odwiedza ze sporą dozą nieśmiałości dom rabina Chila Kestenberga w dzielnicy żydowskiej. Obaj niosący Słowo Boże mężczyźni od razu czują wobec siebie nić sympatii i stają się przyjaciółmi. Trudnych tematów do dyskusji im nie brakuje. Wiele z nich dostarcza zbliżająca się rychło wojna, która na zawsze zmieni oblicze nie tylko Radomia czy Polski, ale Europy i całego świata …
Głównym bohaterem książki Agnieszki Lis nie jest wymieniona w tytule kobieta, a polski duchowny. To będzie pewnie dla wielu czytelników niespodzianka, ale myślę, że to celowy wybieg Autorki, która chciała tym samym podkreślić symboliczną rolę w fabule młodej Żydówki, która tak naprawdę jest pozytywną postacią godną szacunku.
„Córka rabina” jest książką niesztampową i specyficzną. Ukazuje burzliwe czasy w sposób nietuzinkowy i zmuszający do refleksji. Jej pierwszoplanowy bohater przeżywa trudny czas niosąc wyjątkowy balast na swoich barkach. Pewnie o wiele łatwiej byłoby mu walczyć, chwycić za broń i położyć na szali własne życie oraz zdrowie. Sutanna stoi mu na przeszkodzie, a on sam czuje się nieco zagubiony i szuka innej drogi. Ma być moralną i duchową podporą dla innych, więc sam szuka siły i inspiracji w przyjaźni, która dla wielu byłaby ścieżką niewłaściwą i bezwartościową. A jednak trudny czas, wojna, okrucieństwo jest żyzną glebą na której wyrasta ciepła relacja i przyjaźń ponad podziałami, religią i narodowością.
„Córka rabina” to genialnie nakreślona powieść, która przenosi czytelnika do trudnej przeszłości i pozwala mu odczuć to, co dotknęło mieszkańców Radomia i wielu innych polskich miast na początku wojny. Agnieszka Lis świetnie odtworzyła tło powieści, perfekcyjnie opisała ludzkie uczucia i wyrafinowanie sięgnęła po symbolikę. W tytule wymownym symbolem są posiłki serwowane na stole księdza. Po ich składzie widać, jak szybko, niczym w kalejdoskopie i jak na gorsze zmieniał się ich skład. Wojna ustalała menu, wojna była dietetykiem koniecznym. W tych mrocznych czasach światłem w tunelu ukazała się przyjaźń, wspólne działanie na rzecz dobra ludzi. Tym samym lektura jest hołdem złożonym dla tolerancji, akceptacji i dobru ponad podziałami. Tytuł porusza bolesne sprawy, ale też uczy by nie oceniać pochopnie, by ze zrozumieniem i wyrozumiałością spojrzeć na to, co inne, odmienne i egzotyczne.
Przez karty książki przewijają się przeróżni bohaterowie. Są wśród nich i dobrzy i źli ludzie. Każda z tych postaci wyrysowuje specyfikę czasów w jakich żyły, każda wnosi coś do fabuły. Dzięki powieści dowiedziałam się wiele o żydowskich obyczajach, światopoglądzie i wierze. Odebrałam cenną lekcję historyczną, utwierdziłam się w przekonaniu, że inność nie musi budować murów, odmienność nie musi dzielić.
Agnieszka Lis wspaniale oddała klimat przed i wojennej rzeczywistości, nastrojów społeczeństwa, terroru okupanta, realiów życia w okresie niewoli. Swoim tytułem obaliła stereotypy, pokazała bohaterów we właściwym świetle i udowodniła, że niemożliwe jest możliwe.
„Córka rabina” to książka cenna i pouczająca, odważna i nakreślona z wrażliwością oraz talentem. Jest wyjątkowa i skłaniająca do zadumy. Skupiła moją uwagę i zmusiła do spojrzenia na znany temat w inny sposób. To powieść o miłości i tolerancji, o szukaniu kompromisów ponad wszelkimi podziałami. Jestem pod jej ogromnym wrażeniem i kunsztem warsztatu Autorki. Musicie przeczytać ten tytuł, bo zawiera mądrości ponadczasowe. Serdecznie polecam.
piątek, 24 lutego 2023
Anna Tatarska "Jak dziewczyna"
czwartek, 23 lutego 2023
Nina Zawadzka "Miłość w czasach wojny"
Przeznaczenia i cygańskiej wróżby nie da się oszukać
Przeczytałam już bardzo wiele książek o miłości i z wojną w tle. Jako czytelnik wielokrotnie byłam świadkiem wpływu historii na życie zwyczajnych bohaterów literackich. Lubię sięgać po powieści traktujące o czasach znanych mi z opowieści dziadków i byłam przekonana, że nie znajdę już książki z kręgu takiej tematyki, która mnie ogromnie zaskoczy. Sięgając po raz pierwszy po prozę Niny Zawadzkiej nie miałam zielonego pojęcia co mnie czeka. Gdy skończyłam czytać oniemiałam z zachwytu. Ta historia zbiła mnie w fotel, wycisnęła łzy i potwornie wzruszyła. Zarówno losy Stefanii, jak i żyjącej wiele lat później Zofii zapadły mi mocno w pamięć, a w trakcie lektury miałam nieodparte wrażenie, że żyję obok nich, znam je i śledzę ich dzieje na żywo, a nie poprzez karty powieści. Powrót z książkowej fabuły do realnej rzeczywistości okazał się bardzo trudny, a ja mocno protestowałam, gdyż nie miałam najmniejszej ochoty na pożegnanie z bohaterkami, które podziwiałam i pokochałam jak siostry.
Akcja książki toczy się w trzech wymiarach czasowych - to lata trzydzieste XX wieku, okres II wojny światowej na Kresach oraz lata dziewięćdziesiąte XX wieku i druga dekada XXI wieku na Dolnym Śląsku i opowiada losy dwóch kobiet oraz ich rodzin. Każda z nich żyła w odmiennej rzeczywistości, los obie potraktował tak samo po macoszemu i wystawił na wiele prób. Bez żadnych wyrzutów rzucał im pod nogi ogromne kłody i poddawał wielokrotnie niełatwym sprawdzianom.
Stefania urodziła się jako najmłodsza córka polskiego arystokraty Mieczysława Obieckiego zarządzającego pokaźnym majątkiem w Psarach niedaleko Stanisławowa. Dziewczyna odebrała staranne wykształcenie, żyła beztrosko i w dostatku, ale pewnego dnia spokój jej duszy zakłóciła raz na zawsze pewna Cyganka. Kobieta za wszelką cenę chciała jej powróżyć. Wróżba okazała się bardzo niepomyślna, dotyczyła jej przyszłości i sfery uczuć. Dzień po dniu spędzała młodej kobiecie sen z oczu. By oszukać los i przeznaczenie zapadła decyzja by młoda hrabianka zmieniła stan cywilny i wyszła dobrze za mąż. I tak córka Róży i Mieczysława poślubiła Karola syna zaprzyjaźnionej rodziny, ale nim wypowiedziała sakramentalne „tak” zakochała się w biednym Ukraińcu, który pracował w majątku jej ojca jako stajenny...
Zofia, gdy ją poznajemy, ma niewiele ponad pięćdziesiąt lat i choruje na nieuleczalną genetyczną chorobę – pląsawicę. Wie, że już długo nie pożyje, ale przed śmiercią chce poznać sekret dotyczący jej przeszłości. Jest ciekawa po kim z przodków odziedziczyła bolesne brzemię choroby. W tym celu wraca do przeszłości, do lat dziewięćdziesiątych XX wieku i pewnej znajomości, którą zawarła na gruncie zawodowym. Kim okaże się poznany w domu sędziwej starości pewien czarujący mężczyzna, który niczego nieświadomy opowiada ulubionej pielęgniarce swoje dzieje? Czy można wyślizgnąć się z rąk przeznaczeniu?
Choćbyście przeczytali tysiące książek napisanych w podobnym klimacie to właśnie ta powieść opowiadająca losy zakazanej miłości Polki i Ukraińca zapadnie Wam bardzo mocno w pamięć i wyróżni się od grona innych. Jest po prostu wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Jej fabuła aż kipi od emocji i ciągłych niespodzianek. Akcja toczy się wartko i zakręca co raz krętymi meandrami. Wyraziści bohaterowie, trudne czasy, szokujące zbiegi okoliczności, a wreszcie historyczna prawda ukazana bez osłonek i retuszu sprawiają, że od czytania nie idzie się oderwać. Wstrząsające sceny mieszają się z prawdziwym uczuciem, które zupełnie nieproszone spada jak grom z jasnego nieba na dwoje młodych ludzi, których dzieli wszystko – pochodzenie, wiara, narodowość czy status majątkowy. Kobieta i mężczyzna ulegają słodyczy miłości, ale za to przychodzi im zapłacić okrutną cenę.
„Miłość w czasie wojny” to napisana z ogromnym talentem i pomysłem powieść, która opowiada o niespełnionych marzeniach, życiowych zawirowaniach, namiętności i zemście. Lektura chwyta za serce, wyciska łzy, zmusza do refleksji, uwrażliwia i nie pozwala przejść obok jej treści obojętnie. Literackie mistrzostwo, świetnie poprowadzone wątki główne i poboczne, genialnie wykreowani bohaterowie. Doskonale ukazana prawda historyczna, świetne dialogi i opisy. Powieść bez wad i minusów. Idealna lektura o której chyba nigdy nie zapomnę. Niezwykła książka, która Was na pewno pochłonie bez reszty.
środa, 22 lutego 2023
Wisława Szymborska "Wiersze wszystkie"
Komentarzem opatrzył książkę prof. Wojciech Ligęza. Zbiór zawiera też utwory dotąd niepublikowane. Rok 2023 został ogłoszony Rokiem Szymborskiej. Niech to będzie powodem by poznać choć kilka czy kilkanaście utworów ze zbioru. Życzę miłej lektury.
czwartek, 16 lutego 2023
Katarzyna Janus "Przystanek Toskania"
W zimny i ponury lutowy wieczór zatęskniłam za słońcem, latem i ciepłem. Poprawy humoru postanowiłam poszukać w jakiejś klimatycznej i naładowanej pozytywną energią książce. Długo się nie zastanawiając wzięłam z półki najnowszą powieść Katarzyny Janus i zagłębiłam się w niej opatulona kocem w moim ulubionym fotelu. Po przeczytaniu kilku stron przepadłam bez reszty. W mnieniu oka minęło wiele kwadransów, a do mnie dotarło, że jeszcze tylko kilkadziesiąt stron i koniec lektury. Zegary pokazywały kilkanaście minut po północy, a kalendarze wskazywały nową datę. Już dawno żadna książka nie porwała mnie tak mocno do swojej fabuły. Dodam, że to porwanie było bardzo przyjemne.
Świat Julii rozpada się w drobne kawałki po kilku latach toksycznego małżeństwa. Mąż zdradza ją i opuszcza dla młodszej kobiety. Julia zostaje z bólem w sercu, bez źródła dochodu i długami do spłacenia. Mimo zranienia znajduje w sobie siłę by wstać z kolan i wziąć się z życiem za bary. Musi też znaleźć sobie pracę, bo na życzenie Kamila musiała kiedyś porzucić pielęgniarstwo. Gdy jest na przysłowiowym dnie w jej głowie pojawia się myśl by spełnić swoje stare marzenie. Wyjechać do Toskanii i tam ułożyć sobie na nowo życie. Po odbyciu kursu językowego Głowacka wyjeżdża do słonecznej Italii. Najpierw zatrzymuje się na kilka miesięcy w Rzymie, potem przenosi się do małego toskańskiego miasteczka - Asciano, które okazuje się być jej nowym miejscem na ziemi. Jest zachwycona jego architekturą, klimatem, smakami włoskiej kuchni i otaczającymi ją ludźmi. Na jej życiowej ścieżce pojawiają się też interesujący mężczyźni. Każdy z nich wnosi do jej życia coś innego. Julia skrycie marzy by odnaleźć tego jedynego i założyć z nim szczęśliwą, pełną rodzinę. Czy los pozwoli jej na to? Czy raz zdradzona znajdzie w końcu szczęście w miłości? Odpowiedź na te pytania znajdziecie w powieści, którą czyta się niezwykle przyjemnie i lekko.
„Przystanek Toskania” to z pewnością lektura pełna optymizmu i napisana ku pokrzepieniu kobiecych serc. Jej bohaterka nagle staje na ostrym życiowym wirażu. Musi pogodzić się z klęską jej związku, musi stanąć mocno na nogi, musi zadbać przede wszystkim o siebie. Mocno zraniona ma jednak siłę by rozwinąć skrzydła i zawalczyć o swoje szczęście. Julia nie zatraca się w rozpaczy, nie umiera wraz ze swoim małżeństwem, a stawia wszystko na jedną kartę i wyjeżdża. Mając trzydzieści trzy lata rozpoczyna nowe życie i jest go ciekawa. Julia nie jest osobą idealną, ale przez realizm tej postaci w czytelniku wyzwolona zostaje sympatia wobec jej osoby.
Akcja powieści toczy się akuratnie, ani za szybko, ani za wolno. Jej Autorka z jednej strony skupia się na życiowych perypetiach głównej bohaterki, a z drugiej pokazuje klimat Włoch, a zwłaszcza Toskanii, którym chce czytelnika zauroczyć i otulić. Lektura tchnie zapachami dań włoskiej kuchni, czaruje klimatem malowniczych krajobrazów, oddaje atmosferę życia w małej lokalnej społeczności w której pochodząca z obcego kraju kobieta znajduje spokój i równowagę. Powieść dostarcza wielu emocji. Z każdą kolejną przeczytaną stroną czytelnik odkrywa sekrety bohaterów, którzy mają na barkach spory bagaż doświadczeń. Zakończenia nie da się przewidzieć, a czytanie wywołuje przyjemną ciekawość, która łechce zmysły i wywołuje rumieniec na twarzy. Śledząc losy Julii Głowackiej wielokrotnie się wzruszymy, będziemy ciekawi jej wyborów i pełni podziwu wobec woli walki Julki o szczęście.
„Przystanek Toskania” to idealna propozycja wydawnicza dla fanów literatury obyczajowej na wysokim poziomie. Z pewnością szczególnie polecę ją kobietom, które znalazły się w podobnej sytuacji jak Julia. Ta lektura doda im wiatru w skrzydła i podniesie na duchu. Udowodni, że zawsze jest dobry moment by zacząć wszystko na nowo i uwolnić się od tego, co toksyczne i złe. Powieść Katarzyny Janus jest niczym światełko w tunelu. Zmusza do refleksji i motywuje do działania. Wywołuje uśmiech na twarzy i pociesza. Jednym słowem rewelacja godna rekomendacji i polecenia. Koniecznie ją przeczytajcie.
środa, 15 lutego 2023
Magda Jaros "Ty pieronie!"
Bohaterem biografii Magdaleny Jaros o nietypowym tytule jest wybitny polski aktor filmowy i teatralny, któremu popularność i sławę przyniosła rola w serialu telewizyjnym opowiadającym o losach załogi czołgistów walczących o wolność ojczyzny w czasie II wojny światowej. Dla wielu Franciszek Pieczka, mimo tego, że zagrał mnóstwo wspaniałych ról, pozostał na zawsze przede wszystkim sympatycznym Guslikiem Jeleniem, który podbił serce Honoratki.
W trakcie swojej kariery Pan Franciszek wielokrotnie udowodnił, że ma niesamowity talent i jest w stanie z mistrzostwem zagrać bardzo różnorodne role. Jego artystyczna droga jest ogromnie wielowymiarowa i bogata oraz obfituje w wiele sukcesów. A jak wyglądało jego życie osobiste, jaki był poza sceną, jakim był prywatnie człowiekiem? Ciekawa odpowiedzi na te pytania starałam się je odnaleźć w biografii, która opowiedziała wiele, ale nie odkryła do końca wszystkich kwestii, które mnie interesowały.
Z pewnością po przeczytaniu publikacji wydanej nakładem Wydawnictwa Rebis miałam ochotę na odświeżenie w pamięci pewnych filmów, które oglądałam już wcześniej. Dzięki książce poznałam jej bohatera jako artystę i zwykłego człowieka. Jego sylwetka okazała się bardzo interesująca i z pewnością powinna inspirować wielu młodych artystów. Był on człowiekiem sprzeczności – zyskał ogromną popularność, ale nigdy nie miał parcia na szkło. Był twardy i hardy, ale i wrażliwy oraz delikatny. Miał gołębie serce, ale nie szukał sztucznego poklasku. Był ogromnie popularny, ale na zawsze pozostał skromny i ciepły. Cechowała go życzliwość i pełny profesjonalizm.
Magdalena Jaros na kartach swojej wspaniałego tytułu wyrysowała wyrazisty portret popularnego aktora. Skupiła się przede wszystkim na jego karierze zostawiając życie prywatne głęboko w tle. Nie zrobiła tego z lenistwa czy zaniedbania. Ogromnie chroniona prywatność była świadomym wyborem samego Pieczki, który był nie tylko dla widzów, ale i kolegów czy współpracowników osobą niezwykle tajemniczą. Nie czuł się ani wielki, ani lepszy od innych.
Autorka strona po stronie przeprowadza nas po jego kolejnych zawodowych etapach, po największych rolach, które dały mu status ikony polskiego kina. Przypomina filmy, seriale i sztuki teatralne w których grał role główne i te drugoplanowe. W każdą z nich wkładał serce i całego siebie. Dawał z siebie wszystko. Był przy tym wybitny i wielki, ale nigdy nie wykorzystywał swojej popularności do wywyższania się ponad innych. Jego całym światem poza sceną i planem filmowym była rodzina. Nie lubił scenek i bankietów. Nie prowadził życia celebryty.
Tytuł poza życiorysem wybitnego aktora zawiera wypowiedzi o nim, które padły z ust jego kolegów i współpracowników. Ich głos brzmi zbieżnie i tak samo. Każdy jest pod wrażeniem osoby Pana Franciszka zarówno jako aktora, kolegi i człowieka.
Z racji kariery trwającej kilkadziesiąt lat Franciszek Pieczka musiał dostosować się do zachodzących w świecie teatru, kina i telewizji zmian. Mimo transformacji rzeczywistości jaka go otaczała pozostał sobą i wiernym swoim ideałom, nie uległ zmianom, modom i komercji. Do samego końca zachował swoją klasę i styl. I takim zapisał się w historii polskiego kina.
Dziś grającej Gustawa Jelenia Gwiazdy kina nie ma już wśród nas. Franciszek Pieczka odszedł w sędziwym wieku, ale dzięki swojej pracy artystycznej będzie żyć wiecznie. Książka „Ty pieronie!” jest cennym i wartościowym wspomnieniem o Jego osobie. Jest napisana ciekawie i przejrzyście. Zawiera świetnie wysortowane informacje, anegdoty i bezcenne refleksje samego Bohaterka, jak i bliskich mu osób. Ten tytuł czyta się przyjemnie i z atencją. Przy lekturze pojawia się pragnienie by zajrzeć do lamusa i obejrzeć choćby fragmenty filmów czy sztuk z udziałem Franciszka Pieczki. Publikację rekomenduję każdemu, kto lubi dobre biografie i jest fanem teatru czy kina. Jest naprawdę warta zagłębienia się w jej treść.
czwartek, 2 lutego 2023
Marcin Margielewski "Zaginiony arabski książę"
Synku, gdzie jesteś?
Marcin Margielewski to dziennikarz oraz autor kilkunastu bestsellerowych książek z kręgu kultury arabskiej i świata islamu. Przez wiele lat dzięki podróżom doskonale poznał specyfikę życia w krajach orientalnych, które zamieszkują głównie wyznawcy Allaha. Jego najnowsza książka opowiada historię pewnej Europejki, która poślubiła saudyjskiego księcia, stała się matką jego dzieci i przeżyła dramat, który nie ma końca. Wielu wydawać by się mogło, że zostając żoną członka rodziny Al Saud stała się księżniczką z bajki. Jeśli tak założymy, to ta bajka trwała krótko i nie skończyła się happy endem, a dramatem i koszmarem w jednym. Karą za uczucie stała się utrata dzieci, które z ramion młodej matki wyrwano brutalnie i na zawsze, a wszelka droga odzyskania synków okazała się ścieżką donikąd i sromotną porażką.
Emily kiedyś była młodą, atrakcyjną i patrzącą z optymizmem w przyszłość kobietą. Pochodziła z Francji i postanowiła podjąć studia w Anglii. Z racji dużych wydatków związanych z edukacją Francuzka podjęła pracę i poznała w niej kilku przyjaciół. Spotykała się z nimi w celach towarzyskich także w wolnych godzinach. Pewnego dnia udała się w ich towarzystwie do klubu i poznała tam pewnego mężczyznę. Był atrakcyjny, ale nie wyróżniał się zbytnio z tłumu. Między parą zaiskrzyło i młodzi zaczęli się ze sobą spotykać. Badr po pewnym czasie oświadczył się swojej wybrance i poznał jej rodziców. Plany ślubne weszły w fazę realizacji. Narzeczeni po ceremonii zaślubin mieli zamieszkać w Arabii Saudyjskiej, a pan młody okazał się prawdziwym saudyjskim księciem. Zaślepionej gorącym i szczerym uczuciem Emily to absolutnie nie przeszkadzało. Wierzyła w moc miłości przyszłego męża i była pewna, że ułoży im się jak najlepiej. Po przyjeździe do ojczyzny Badra dziewczynę zaskoczyło wiele rzeczy. Było to naturalne, bo kultura arabska i życie w ortodoksyjnym kraju jest diametralnie inne od europejskiej rzeczywistości. Od samego początku jednak uważny obserwator dostrzegł by niepokojące symptomy i wymowne fakty, jednak zakochana narzeczona miała na oczach różowe okulary i zaczęła iść w stronę swojej zguby. To, co miało miejsce po ślubie było niczym zły sen. Niestety, ten sen okazał się brutalną rzeczywistością i mrożącą krew w żyłach prawdą, a Emily trafiła do piekła na ziemi. Za swoją naiwność zapłaciła bardzo, bardzo wysoką cenę...
Od samego początku najnowsza historia Marcina Margielewskiego przykuła mocno moją uwagę. Zatraciłam się w jej treści bez reszty. Zaczęłam żyć życiem Emily i nic, ani nikt nie mógł mnie oderwać od lektury. Czytałam z wypiekami na twarzy, a w moich oczach szybko pojawiły się łzy których nie byłam w stanie powstrzymać. Płakałam jak bóbr i bardzo współczułam głównej bohaterce z którą los i okrutny mąż obeszli się w sposób wyjątkowo zły. Emily została bezpodstawnie skrzywdzona i padła ofiarą arabskiego systemu, który delikatnie mówiąc nie jest ani życzliwy, ani przyjazny dla kobiet. Tu zamężna kobieta staje się podaną męża, który wyłącznie decyduje o jej życiu praktycznie w każdym aspekcie. Może zarzucić żonie wszystko, może zamienić jej życie w dramat, może zabrać jej dzieci, może wtrącić ją do ośrodka wychowawczego dla nieposłusznych żon Dar Al Reaya, który tak naprawdę jest więzieniem, miejsce tortur i kaźni. Wiele kobiet z tego miejsca nie wychodzi żywymi, inne stają się wrakami samych siebie.
Marcin Margielewski w swojej publikacji poruszył trudne i bolesne tematy. Zrobił to w sposób odważny, plastyczny, wyważony i dogłębny. Bez ogródek obnażył i oskarżył okrutny arabski system, który jest dla kobiet bezlitosny. W nim rację bez względu na fakty zawsze i wyłącznie ma mężczyzna. To on i tylko on może wszystko. Kobieta może jedynie pogodzić się z okrutnym losem. Jej zdanie się nie liczy, jej racje nie istnieją, jej życie jest w ręku męża. W mediach krąży wiele historii podobnych do tej jaką przeżyła Emily. Świat wie i nadal pozostaje na nie głuchy, a organizacje stojące na straży godności ludzkiej są bezradne wobec łamania praw kobiet. W tytule drzemie wyraźne przesłanie skierowane do kobiet. Autor chce je uczulić na przesłanki, które są zapowiedzią tragedii. Oby ten manewr skutecznie uchronił jak najwięcej z nich przed podzieleniem losu Francuzki, która została bardzo okrutnie i niesprawiedliwie skrzywdzona.
Ta opowieść to niestety prawdziwa, choć nieodosobniona, historia. Autor w książce wspomina podobne przypadki innych kobiet, które podzieliły los żony Badra. Jedną z nich jest Polka z pochodzenia Kasia Al Thani. Tytuł jest więc z jednej strony reportażem, z drugiej strony przestrogą.
To chwytająca za serca mocna lektura, której warto poświęcić czas. Gorąco polecam.
wtorek, 17 stycznia 2023
Andrew Morton "Elżbieta i Małgorzata"
Siostry inne niż wszystkie
Urodziły się w pierwszej połowie XX wieku w Wielkiej Brytanii. Od urodzenia należały do rodziny królewskiej. Dzieliła ich różnica czterech lat. Miały odmienne osobowości i charaktery. Olbrzymi wpływ na ich życie mieli oczywiście rodzice, ale największą życiową „niespodziankę” zrobił im ich stryj. Albert Windsor przedłożył małżeństwo z dwukrotną amerykańską rozwódką Walis Simpson nad brytyjską koronę, która przypadła jego bratu Jerzemu. Tym samym stało się jasne, że kolejną osobą do objęcia tronu będzie jego starsza córka Elżbieta. Ten fakt na zawsze zmienił przyszłość sióstr i pokierował ich życie na dwa różne, inne tory. Od tego momentu Lilibeth była przygotowywana do funkcji przyszłej monarchini, a Małgorzata stanęła w jej cieniu. Jak ułożyło się ich dalsze życie? Jak fakty historyczne i decyzja stryja wpłynęła na ich siostrzane relacje? Jak to jest mieć siostrę królową, a jak siostrę księżniczkę? Jeśli jesteście tego ciekawi, jeśli interesuje Was życie brytyjskiej rodziny królewskiej gorąco polecam Wam najnowszą książkę Andrew Mortona „Elżbieta i Małgorzata”, która odsłania kulisy, sekrety i tajemnice prywatnego świata sióstr Windsor. Stop, tu nasunęło mi się mocne pytanie! Czy owe siostry rzeczywiście miały jakąś prywatność? Ich życie przecież było pod stałym obstrzałem świata, obiektywów i milionów ludzi.
Autorem publikacji jest mistrz tegoż gatunku, który ma w swoim dorobku oprócz kilku świetnych biografii hit księgarski – książkę „Diana. Her true story”, która jest wznawiana do dziś i bije nadal rekordy popularności. Jego dzieło o siostrach Windsor jest również doskonałą publikacją pełną rzetelnych informacji i faktów. Nie ma w niej miejsca na materiały w stylu tych, jakie publikują plotkarskie media. Autor nie pokusił się o tanie sensacje, choć trzeba przyznać, że jedna z bohaterek ma na swoim koncie wiele wyskoków i skandali.
Elżbieta i Małgorzata były zawsze jak ogień i woda. Miały odmienne cechy charakteru i różniły się od siebie diametralnie. Mimo to na przestrzeni lat ich stosunki układały się dość dobrze. Elżbieta miała charakter idealny do sprawowania roli władczyni. Zawsze była wychowywana w duchu prymatu korony nad życiem prywatnym. Przez całe panowanie okazała się godną korony, idealną władczynią i lojalną wobec narodu monarchinią. Małgorzata zawsze stała w cieniu swojej starszej siostry, zawsze ją wspierała i nigdy nie przeciwstawiała się jej decyzjom. Miała jednak wiele na sumieniu, bywała egoistyczna, nieobce jej były ekscesy i skandale począwszy od romansu z starszym od siebie żonatym mężczyzną po rozwód w rodzinie królewskiej, który odbił się szerokim echem w świecie.
Jeśli chcecie zgłębić to zagadnienie odsyłam Was do książki, która jest naprawdę warta uwagi i godna polecenia. Tytuł w pełni wyczerpuje temat, skupia się na faktach, nie szuka domysłów i kontrowersji. Jest jednak nieco inny niż się spodziewałam. Andrew Morton o wiele więcej miejsca poświęca Małgorzacie niż jej siostrze. Pokazuje jej burzliwe życie, w którym szczęście gościło rzadko i sporadycznie. Młodsza z córek króla Jerzego VI wciąż szukała miłości, przeżywała rozczarowania i smakowała gorycz porażki. Jej sylwetka budzi u czytelnika współczucie, zaś sylwetka jej siostry kojarzy się z profesjonalizmem i idealnym panowaniem nad emocjami.
Z kart książki wyłania się bardzo ciekawa opowieść o dwóch blisko spokrewnionych, choć diametralnie różnych kobietach, których życie nie oszczędzało, ale równocześnie umieściło je we właściwych rolach. Czy Małgorzata byłaby w stanie podołać noszeniu korony? Czy Elżbieta byłaby w stanie stać w jej cieniu? Jedną z nich określono różą, drugą pąkiem i to idealnie oddaje jak wyglądała rzeczywistość brytyjskiej monarchini i jej młodszej siostry.
Publikację czyta się przyjemnie i harmonijnie. Tekst uzupełniają zdjęcia, a dla chętnych do pogłębienia tematu podana jest wyczerpująca biografia. Książkę polecam nie tylko fanom serialu The Crown, ale i miłośnikom dobrych biografii. Miłego ćzytania.
poniedziałek, 9 stycznia 2023
Top 15 książek przeczytanych w 2022 roku.
Tym razem będzie inaczej. Nie będzie przypadkowej kolejności, ale będą poszczególne miejsca. Tak, w 2022 roku przeczytałam niewiele książek, ale ... nie liczy się zawsze tylko ilość a jakość. I tu ogłaszam, że poznałam naprawdę wyjątkowe tytuły. Pewnie zdziwi Was, że pierwsze miejsce zajął debiut. Dokładnie tak, ale jaki to debiut. Naprawdę wyśmienity. Zatem moi Drodzy by nie przedłużać...
MIEJSCE 1
niedziela, 4 grudnia 2022
Kamil Janicki "Wawel. Biografia."
piątek, 2 grudnia 2022
Tomasz Strzelczyk "Oddasz fartucha 2 czyli dokładka"
wtorek, 29 listopada 2022
Ewa Sobieniewska "Srebrne wrzeciono"
Kręć się kręć wrzeciono, wić się tobie, wić …
Po debiuty książkowe zawsze sięgam z olbrzymią ciekawością. Zaczynając ich lekturę mam wrażenie, że wyruszam w podróż w nieznane, nie mam pojęcia co mnie czeka i z jaką treścią przyjdzie mi się mierzyć. Jedne debiuty mnie zachwycają, inne okazują się totalną klapą i nużą, a ich czytanie staje się męką. Do książki Ewy Sobieniewskiej przyciągnął mnie opis i przepiękna okładka. Miałam ochotę na połączenie powieści historycznej z wątkiem romansu i chciałam uciec od współczesnej rzeczywistości kilka wieków wstecz. A co miało tak naprawdę miejsce?
Po prostu oniemiałam, wzdychałam z zachwytu i po lekturze kilkudziesięciu stron wiedziałam, że to z pewnością najlepszy debiut jaki kiedykolwiek miałam w ręku. Zakochałam się w powieści, jej bohaterkach i klimacie jaki mnie otulił. Oczywiście wiedziałam, że rozstanie z tak genialnym tytułem będzie bardzo bolesne i przykre, a ja będę miała problem z powrotem do realnego świata. Z tego powodu delektowałam się czytaniem każdej strony niczym najlepszym smakołykiem i odcięłam się kompletnie od rzeczywistości.
Przez karty książki przewijają się dwie bohaterki, dwie młode kobiety, które dzieli przestrzeń czasu, a łączą pewne cechy charakteru: charyzma, odwaga i hart ducha. W sercach obu drzemie wewnętrzna siła by podjąć walkę o swoje szczęście i pomyślną przyszłość. Obie nie są uległe i nie tulą uszy po sobie. Umieją znaleźć w sobie moc, która pozwoliła im stanąć do walki z przeciwnościami losu. Obie polubiłam i obu gorąco kibicowałam. Obie wykroczyły poza ramy norm jakie panowały we współczesnych im czasach.
Vaiva jest piękną Litwinką i przedmiotem pożądania mężczyzn. Jej uroda działa jak magnes i zamiast ułatwiać życie wręcz je utrudnia. Mężczyzna, który chce ją pojąć za żonę stoi od niej wyżej i jest bogatszy. Vaiva jest jednak nieczuła na jego starania i daje mu kosza. Urażony kowal pragnie zemsty i oskarża dziewczynę o czary. W roku 1641 na Wilenszczyźnie nie ma miejsca wśród żywych dla wiedźm. One muszą spłonąć na stosie, udowodnienie ich winy jest już mniej istotne. Vaivie po torturach jest już wszystko jedno czy będzie żyła czy nie i przyznaje się do winy. Nagle w jej życiu pojawia się ta ostatnia deska ratunku, której ona sama czepia się kurczowo i wykorzystuje ją.
Dwieście lat później w pewnym majątku na Sandomierszczyźnie żyje Wiktoria. Ukochana córka swego ojca, która wiedzie beztroskie życie. Upaja się młodością, cieszy drobnostkami i jest szczęśliwa, ale nagle jej życie wywraca do góry śmierć ukochanego papy. Młoda dama jest na dnie rozpaczy, a jej koszmar pogłębia kolejne zamążpójście jej rodzicielki. Ojczym dziewczyny nie jest jej przychylny, wysyła ją na naukę poza dom, a pewnego dnia decyduje o jej małżeństwie. Chce ją oddać za żonę bogatemu starszemu mężczyźnie, który jest na usługach rosyjskiego zaborcy. Wiktoria nie chce o tym słyszeć ani jako panna na wydaniu, ani jako żarliwa patriotka. By uniknąć swego losu decyduje się na wzięcie sprawy w swoje ręce i wybiera niepewny los...
Uwielbiam sagi z historią w tle, ale to nie jest jedyny powód dla którego debiutowi Ewy Sobieniewskiej oddałam dozgonnie serce. Stało się to błyskawicznie po przeczytaniu kilkunastu stron. Autorka pisze eleganckim językiem, pięknym stylem, malowniczo i z polotem. Jej pióro działa pod wpływem umysłu dyktującego fascynującą fabułę i serca, które dodaje tekstowi uczuć oraz dba o emocje czytelnika. Tę historię czyta się jednym tchem z niekłamaną przyjemnością. W tej książce nie ma słabych punktów. Wszystko perfekcyjnie współgra za sobą i się uzupełnia. Jest bardzo dobry pomysł na fabułę, jest wartka akcja, są emocje i niespodzianki, są dobre dialogi i prześliczne, plastyczne opisy przyrody. Jest i historia w tle, która wkracza w życie zwyczajnych ludzi, są historyczne miejsca, jest ciepły klimat, walka dobra ze złem oraz nietuzinkowo wykreowani bohaterowie, a także dynamika, która nadaje lotności. Przed oczami czytelnika malują się nakładające się na siebie obrazy, a umysł wciąż zastanawia się co stanie dalej. Przeszłość idealnie łączy się z kolejnym okresem czasowym, a wileński klimat pieści wręcz serce. Tej opowieści nie można już ulepszyć, ona jest perfekcyjna i w pełni dopracowana, a jej treść udowadnia talent Autorki oraz jej sentyment do Wilna i okolic.
Dniem i nocą nie mogłam się oderwać od czytania, byłam w tej książce duszą i ciałem. Nie ma w niej schematów, są dwie wspaniałe kobiety, które im nie ulegają, a tym samym dodają skrzydeł nie tylko swojej przyszłości, ale i książce. W ciągu wielu epok padało zdanie, że trzeba mieć odwagę brać los w swoje ręce, nie poddawać się i walczyć bez względu na wszystko. Wiktoria i Vaiva to potwierdzają, a wrzeciono jest symbolem, który ma wymowne znaczenie.
O tej książce mogę tylko pisać i mówić w superlatywach. Bardzo Was proszę byście nie ominęli jej na swojej czytelniczej drodze. Z pewnością rzuci Was na kolana i nie zawiedzie. Koniecznie ją przeczytajcie.