wtorek, 30 sierpnia 2011

Stosik sierpniowy kolejny

Na półce witam :
Jacek Głowiński "Wyprawa " od Wydawnictwa Novae Res
J.D. Bujak "Spadek " od Wydawnictwa Prószyński
Linda Holeman "Szafranowa brama " od serwisu Lubimy Czytać
Peter Pezzelli "Dom w Italii " od serwisu Lubimy Czytać - już zrecenzowany
Paweł Szlachetko "Wichrołak " od Wydawnictwa Muza
Susan Wiggs "Obudzić szczęście " od serwisu Lubimy Czytać
Jacques Delarue " Historia Gestapo " od Wydawnictwa Muza
Ślicznie za piękne książki dziękuję !!!!!

Ewa Bieniasz "Śmierć wraca w góry"


Wydawnictwo Radwan
data wydania 2011
stron 208
ISBN 978-83-7745-107-6
Akcja kryminału autorstwa Ewy Bieniasz rozgrywa się w pierwszej połowie lat 60-tych w Górach ( jak łatwo się domyśleć chodzi o południowo-wschodnią krainę Polski - ukochane przeze mnie Bieszczady). W te malownicze strony przyjeżdża Krystyna młoda absolwentka polonistyki. Czego szuka w tych słabo zaludnionych zakątkach ? Szuka swoich korzeni, informacji o rodzinie. Jej przyjazd związany jest z osobą sędziwego starca Józefa Kowala, mieszkańca samotnej chatki położonej w lesie zwanej diakówką, który chce jej przekazać pewne informacje o jej  nieżyjących rodzicach. Krystyna bowiem jest sierotą wychowaną od wczesnego dzieciństwa w domu dziecka. Kowal zaś to  tajemniczy mężczyzna z przeszłości, który oddał na prośbę ojca malutką Krysię do sierocińca prowadzonego przez zakonnice. I tak naprawdę nie ma na imię Józef, ale Bazyli. Okazuje się również, że i Krysi w celach bezpieczeństwa zmieniono imię i nazwisko. Tak naprawdę nazywa się Ksenia Boczar - jest córką mieszanego małżeństwa Polaka, z wykształcenia lekarza i Ukrainki Nastazji .Kiedyś przed okresem wysiedleń te rejony zamieszkiwali i Polacy i Ukraińcy, ale nawet wtedy małżeństwa mieszane nie były mile widziane.Nieprzyjemne sytuacje spotkały też rodziców Kseni .Dziewczyna po poznaniu własnej tożsamości koniecznie chce wrócić do właściwego nazwiska, jednak Bazyli surowo ją przed tym przestrzega. Jest on zdania, że nadal grozi im wielkie niebezpieczeństwo, a siła zemsty wcale nie osłabła po latach. I tu zaczyna się seria różnych wypadków. W zapadłej wiosce, gdzie powrócił spokój dochodzi do dwóch zabójstw, co wywołuje sensację i lawinę plotek. Czy mają one związek z Ksenią i jej rodziną ? Czy coś zagraża dziewczynie ? Czy historia sprzed wielu lat będzie miała dalszy ciąg ?
"Śmierć wraca w góry" to niezły kryminał, w którym wątek sensacyjny łączy się z historycznym. Autorka bowiem osadza akcję książki w krainie, gdzie wojna nie skończyła się wraz z kapitulacją Hitlera. Tu działania zbrojne miały miejsce jeszcze kilka dobrych lat. Ukraińskie bandy zwane sotniami napadały na polskie osady - zabijały i paliły domostwa. Ziemia ta wchłonęła jeszcze wiele krwi, stąd przypomniany w książce przez autorkę przesąd, że miejscowi nie zbierali malin w miejscach dawnych wsi. Ten rejon to tereny, które historia najnowsza boleśnie doświadczyła, to tereny które zamarły i ożyły ponownie. I tu wyrazy uznania dla Ewy Bieniasz za świetnie zobrazowanie historii w powieści kryminalnej. Oczami głównej bohaterki mamy okazję poznać smutną i tragiczną historię tych Gór, zobaczyć niszczejącą cerkiew i diakówkę, poznać tereny na których kiedyś były wsie, a po rozbojach band zostały tylko zarośnięte trawą ruiny domów, owocowe drzewa i studnie. Miałam osobiście okazję zwiedzać takie miejsca - to niesamowite uczucie. A Pani Ewa pięknie je opisuje - pozwólcie, że przytoczę krótki opis z książki :"Kto zna Góry, wie, jak wyglądają spalone wsie. Latem zdziczałe drzewa owocowe sterczą w pustce, a bujna trawa i mech litościwie okrywają poranioną ziemię, sterczące kikuty kominów porasta powój, a gęste maliniaki zarastają zgliszcza. Gdzieniegdzie na nieostrożnych wędrowców czyhają niezasypane studnie, a bujną zielenią obrosłe wiejskie spichlerze wesoło wybrzuszają się do słońca " ( str. 186)
Książkę czytało mi się lekko i przyjemnie , oryginalna fabuła z wplecionym jakże ciekawym wątkiem historycznym wciągnęła mnie całkowicie. Oprócz tego zainteresował mnie i wątek obyczajowy - przedstawienie życia odradzającej się po wysiedleniach prowincji. W kryminale świetnie oddany jest klimat malutkiej  osady - gdzie nagle spokój zakłócają morderstwa , rodzi się szereg plotek i podejrzeń. Ta prowincja okazuje się nagle nie nudna i senna, ale pełna tajemnic i sekretów sprzed kilkunastu lat. Sympatyczne i wyraziście wykreowane postacie oraz ich różnorodność charakterów podkreślają walor lektury. Ciekawy wątek sensacyjny, pełna zwrotów akcja oraz intrygujące zakończenie dodają książce uroku. Książkę polecam szczególnie miłośnikom polskich kryminałów i zagmatwanych historii rodzinnych.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Radwan.

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Shilpi Somaya Gowda "Sekretna córka"


Wydawnictwo Prószyński
data wydania sierpień 2011
stron 408
ISBN  978-83-7648-841-7

Są miejsca, gdzie trudno żyć będąc kobietą. Są kraje, gdzie narodziny zdrowej córeczki są traktowane jako porażka, nieszczęście i kłopot.
Po przeczytaniu historii Ashy opisanej w książce autorstwa Gowdy byłam zszokowana. Przyznaję, że nie miałam pojęcia o istnieniu tego typu problemu w Indiach.
Akcja książki rozpoczyna się w latach 80-tych w Indiach. Bohaterkami powieści "Sekretna córka" są kobiety: Somer i Kavita oraz ich córka ( dla jednej adopcyjna, dla drugiej biologiczna) Asha ( w sierocińcu przekręcono jej imię , bo matka nazwała dziecko Usha - co oznacza jutrzenkę ).
Somer jest z pochodzenia Amerykanką, wychowaną w liberalnym społeczeństwie, marzy o karierze lekarza i z powodzeniem kończy studia medyczne, a po nich specjalizuje się w pediatrii. W czasie edukacji poślubia kolegę ze studiów Krishnana pochodzącego z Bombaju. Para żyje według wzorców amerykańskich - Krishnan nie chce na stałe wrócić do rodzinnego kraju i specjalizuje się w neurochirurgii. Oboje marzą o dziecku jednak Somer roni kolejne ciąże, a diagnoza jest dla niej niepomyślna. Niestety nie może być matką. Wtedy małżonkowie decydują się na adopcję - chcą przysposobić dziecko z indyjskiego sierocińca.

Kavita mieszka z mężem Jasu na hinduskiej wsi. Żyją oni w dużej biedzie, a praca a roli ledwie starcza na skromną egzystencję. Gdy Kavita rodzi pierworodną córkę jej mąż wraz ze swoim kuzynem pozbywają się dziecka uśmiercając je. To tu niezagrożony karą powszechny proceder. Dziewczynka to tylko kłopot dla rodziny, balast w postaci sporej kwoty jaką trzeba uzbierać na posag. Kavita niesamowicie cierpi po stracie dziecka. Gdy po jakimś czasie znów rodzi córeczkę postanawia ją uratować i słaba tuż po porodzie odwozi malutką kruszynkę wraz z siostrą do sierocińca w Bombaju. Asha ma niesamowite szczęście - adoptuje ją Somer z mężem i zabiera do Stanów.
Jeśli chcecie poznać dalsze losy dziewczynki oraz jej obu rodzin zachęcam gorąco do lektury.
"Sekretna córka" to dzieje adoptowanej hinduskiej dziewczynki. To także niezwykle wzruszająca historia dwóch rodzin, które mają podobne indyjskie korzenie, ale żyją w dwóch różnych światach. Bo Indie tak diametralnie pod każdym względem różnią się od Ameryki. To wreszcie opowieść o niezwykłych kobietach żyjących w tak różnych realiach i kulturach, ale marzących o macierzyństwie, spokoju i szczęściu rodziny. Obie bardzo kochają Ashę. Kavita zachowuje ją w swoim sercu przez całe życie i na pewno byłaby szczęśliwa i spokojna wiedząc jakie szczęście spotkało jej córeczkę. Autorka oprócz spraw związanych z macierzyństwem i adopcją pokazuje także realia mieszanych, miedzynarodowych małżeństw. Nie jest łatwo nawet najbardziej kochającej parze pogodzić w jednym domu dwa światy, dwie kultury i religie. I można czasem łatwo zagubić się w takim związku co przydarzyło się Somer , ale prawdziwe uczucie może wszystko naprawić i pokonać przeszkody.
"Sekretna córka" to książka niezwykle wzruszająca, pokazują Indie oczami jej mieszkańców pochodzących z różnych warstw społecznych i materialnych. Rodzina Krishnana jest dobrze sytuowana, mieszka w mieście i żyje w dobrobycie. Czytając o jej losach mamy okazję uczestniczyć w jej życiu codziennym, poznać zwyczaje związane ze ślubem i pogrzebem. Ale i mamy możliwość poznania biedy jaką cierpieli Jasu z żoną , zobaczyć nędzę i ubóstwo slamsów. To wstrząsający obraz, którego nie pokażą nam przewodnicy w trakcie zwiedzania Indii. A i takie niestety oblicze ma ten uroczy kraj. Nie będę ukrywać, że się popłakałam czytając o losie kobiet, chorej dziewczynki bez nóżek i innych mieszkańców slumsów żyjących na skraju ubóstwa.
Lektura napisana jest doskonałą prozą i czyta się w błyskawicznym tempie. Nie jest książką przesłodzoną, naiwną jak filmy rodem z Bollywood. Przedstawia problemy zwyczajnych ludzi i opowiada historię, która kończy się w sposób nieprzewidywalny. Miałam obawy czy nie będzie to takie banalne, acz szczęśliwe zakończenie, które można łatwo przewidzieć. Dzięki Bogu autorka wybrała inną opcję, co moim zdaniem jest świetnym rozwiązaniem.
Polecam tę powieść miłośniczkom książek o losach kobiet z różnych zakątków globu ziemskiego, fanom książek o Indiach i egzotycznych krajach, a także tym, którzy lubią ciekawe, wielowątkowe powieści obyczajowe. "Sekretna córka" zasłużyła na miano miedzynarodowego hitu, a jej autorka na miano ambasadorki hinduskich kobiet.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Prószyński.

niedziela, 28 sierpnia 2011

Javier Gonzalez "Wyspa na krańcu czasu"


Wydawnictwo Albatros
data wydania czerwiec 2011
stron 456
ISBN 978-83-7659-176-6

Cobisa to niewielkie kastylijskie miasteczko położone niedaleko Toledo. Podczas remontu miejscowej świątyni czystym przypadkiem robotnicy dokonują sensacyjnego odkrycia. Za dodatkowo dobudowaną ścianą kościoła, w tajemniczej skrytce, zamurowane zostały zwłoki mnicha, figurka Matki Boskiej – patronki miasteczka zaginiona w latach 30-stych XX wieku, rękopis księgi “Navigatio “oraz ampułka z relikwiami – piórem anielskim i włosem znalezionych rzekomo przy grobie Jezusa w Jerozolimie. To znalezisko wywołuje niemałą sensację. O pomoc w rozwiązaniu tajemnicy owych odnalezionych przedmiotów zostaje poproszony Sebastian Cameron – specjalista ze Stanów Zjednoczonych. Wyniki wstępnych badań zaskakują – ciało mnicha pochodzi zaledwie z 1936 roku, księga okazuje się niezwykle misternie dopracowanym falsyfikatem, zaś pióro nie pasuje do żadnego z żyjących ptaków. Włos natomiast, jak dowodzą badania genetyczne, należał do mężczyzny z zespołem Downa.
Cameron podąża wytrwale tropem tajemnicy i skupia się przede wszystkim na studiowaniu księgi, która jest zapisem podróży mnicha Brendanusa, której celem jest wyspa pozwalająca podróżować w czasie i przestrzeni. Ponoć leżała ona w archipelagu Kanarów i pojawiała się od czasu do czasu na powierzchni.
W książce nie brak elementów charakterystycznych dla powieści przygodowej, obyczajowej i marynistycznej. Akcja rozgrywa się w wielu krajach m.in. W Hiszpanii, Meksyku, Włoszech i na Wyspach Kanaryjskich. Poznajemy współczesne przygody Camerona i jego przyjaciół oraz dzieje mnicha i jego współbraci żyjących w VI wieku. W lekturze nie brak opisów pięknych krajobrazów, zabytkowych miejsc oraz tajemniczych i niezbadanych zjawisk przyrody.
Zakończenie powieści jest bardzo tajemnicze, pewne sprawy nie są do końca wyjaśnione – tym mnie Gonzalez nieco zaskoczył i przyznam, że spodziewałam się nieco innego końca.
Akcja - pełna niespodziewanych zwrotów, tajemnic i sekretów, podziałała na mnie jak narkotyk. Czytałam ją z zapartym tchem i ciężko mi było ją odłożyć wieczorem. No cóż, powieść Gonzaleza zakwalifikuję na półkę pt.” Złodzieje” czasu. Do ostatniej strony czytałam z zapartym tchem ciekawa, jak uda się wyprawa na magiczną wyspę.
Co, moim zdaniem, decyduje o sukcesie tej książki? Szybkość wielowątkowej akcji, nasyconej sensacją, elementami z dziedziny religii, historii, do tego wątki naukowe, mitologiczne i science-fiction. W czasie lektury przez krótki moment obawiałam się, czy wprowadzenie tak wielowątkowej fabuły, tak wielu szczegółów i zawirowań nie spowoduje chaosu i czy jako czytelnik nie poczuję się po prostu zagubiona w lekturze. Nic jednak takiego nie miało miejsca - moja troska była na zapas. Autor powiązał wątki w misterny wzór niczym zdolny tkacz, tworząc naprawdę świetne dzieło.
Krytycznie ocenię jednak okładkę. Niby nie stanowi ona o treści książki, ale uważam, że powieść tak barwna, pełna przygód i egzotyki zasługuje na barwniejszą oprawę graficzną.
“Wyspa na krańcu czasu “ to lektura idealna dla miłośników podróży, przygody i historii, tajemniczych zagadek, których rozwiązania należy szukać w przeszłości. Myślę, że lektura nikogo nie rozczaruje. To powieść podobna do książek Browna, napisana z klasą i godna miana bestsellera. Mnie na długo pozostanie w pamięci.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję serwisowi Lubimy Czytać i Wydawnictwu Albatros

piątek, 26 sierpnia 2011

Peter Pezzelli "Dom w Italii"


Wydawnictwo Literackie
data wydania sierpień 2011
stron 300
ISBN 978-83-08-04473-5


Jest muzyka, która uspokaja, są miejsca, które relaksują i są książki, które wprowadzają pogodę ducha. “Dom w Italii “ najnowsza powieść Petera Pezzellego jest jedną z nich. To historia niby banalna, taka z życia wzięta, która mogłaby wydarzyć się wszędzie, a jednak jeśli dodamy do niej przepiękne krajobrazy Abruzji oraz smaki i zapachy potraw rodem z włoskiej kuchni, to otrzymamy wyborną lekturę godną miana dobrej książki.
Głównym bohaterem powieści jest dojrzały mężczyzna u progu jesieni życia - Peppi. Z pochodzenia mieszkaniec Italli, jako młody chłopiec wyemigrował do Stanów Zjednoczonych w celach zarobkowych. Choć w Ameryce spędził większą część swojego życia, zawsze z nostalgią i sentymentem wspominał młodość i lata szkolne – czas, który spędził w rodzinnym domu z młynem, u boku kochających rodziców. Peppiego poznajemy w smutnym momencie życia – właśnie, po ponad czterdziestu latach niezwykle udanego związku z Anną, zostaje wdowcem. To dla niego olbrzymia trauma i bolesne przeżycie, z którym ciężko mu się pogodzić. Dopada go smutek i nostalgia, wciąż przypominają mu się szczęśliwe chwile u boku żony. I nagle postanawia opuścić Stany i powrócić do rodzinnych stron, miejsc gdzie spędził beztroskie dzieciństwo – do Abruzji i tam spędzić resztę życia. Po długiej podróży okazuje się, że w Villi San Giuseppe jego mulino (młyn) jest już tylko ruiną i nie nadaje się do zamieszkania. Pomocną dłoń do Peppiego wyciąga przyjaciel z młodości Luca, który udostępnia mu służbowe mieszkanie na terenie fabryki czekoladek. Peppi wciąż walczy ze smutkiem i żałobą, ale powoli zaczyna znów realizować dawne pasje – uprawia ogród i wybiera się na rowerowe przejażdżki. Wszystko powoli zaczyna się zmieniać na lepsze, gdy w jego życiu pojawia się kobieta – osoba również po przejściach i z bolesnym bagażem doświadczeń.
“Dom w Italli” to pierwsza książka Pezzellego jaką miałam przyjemność przeczytać i która szalenie przypadła mi do gustu. Autor urzekł mnie swoim lekkim piórem, ciekawym i naturalnym opisem historii zwyczajnej, ale napisanej w wyrafinowany sposób, prostym językiem, pełnej nadziei i pogody ducha.
Akcja powieści rozgrywa się w pięknej, włoskiej krainie, ale to nie krajobrazy, malownicze widoki, zabytki, winnice czy gaje oliwne pozostają na pierwszym planie. To książka o człowieku boleśnie doświadczonym przez los, któremu nagle zostaje odebrana ukochana osoba, a w zamian otrzymuje ból i pustkę, wydającą się nie do zapełnienia. A jednak życie obfituje w niespodzianki i okazuje się, że różne scenariusze są możliwe.
Pezzeli napisał książkę pełną nadziei na lepsze jutro, która uczy wiary w przyszłość, bo nigdy nie wiadomo co nam ona przyniesie. Czy zostaniemy obdarzeni najpiękniejszym prezentem jakim jest miłość i oddana nam osoba? Ta powieść jest też dowodem na to, że wiek nie jest barierą w spełnianiu marzeń i posiadaniu planów. Dopóki bije nasze serce, dopóty możemy realizować najskrytsze pragnienia. Nie warto zamykać drzwi własnego serca przed uczuciem. Trzeba chwytać to, co przeznaczenie niesie nam w darze i nie można zamykać się w skorupie żyjąc wyłącznie przeszłością. W trakcie czytania zapadło mi w pamięć mądre zdanie z książki: ”Trudno jest doświadczyć szczęścia, jeśli nie zaznało się smutku.” ( str. 195).
“Dom w Italii” to świetna lektura dla Pań w każdym wieku, doskonałe czytadło na plażę, do parku i na działkę. Serdecznie polecam.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję serwisowi Lubimy Czytać i Wydawnictwu Litarackiemu.

czwartek, 25 sierpnia 2011


Wydawnictwo Zysk i S-ka
data wydania październik 2010
stron 320
ISBN 978-83-7506-563-3

LIGURIA OCZAMI ANGIELKI

W ostatnim czasie Włochy stały się jednym z popularniejszych tematów w literaturze. Jak grzyby po deszczu pojawiły się na księgarskich półkach powieści opisujące codzienne życie, przyrodę, krajobraz, zwyczaje i kuchnię różnych zakątków Italii. Tego typu literatura znalazła grono zagorzałych miłośników, do których ja też się zaliczam.
“W krainie oliwek” to kolejna z książek autorstwa osoby, która zamieszkała w słonecznej Italii. Annie Hawes zauroczona pięknem krajobrazu, kupiła wraz siostrą za niedużą kwotę dom w Ligurii, północno-zachodnim rejonie Włoch. Ta kraina to tereny górskie, położone bardzo blisko Riwiery. To nie miejsce znanych kurortów, ale zapadła prowincja słynna z rolnictwa – głównie uprawy oliwek i warzyw oraz hodowli kóz.
“ W krainie oliwek “ jest kontynuacją bestsellera “Extra Virgin”. Hawes zadomawia się już co nieco w nowym domu, jej siostra wyjeżdża, a nową mieszkankę wioski Diano San Pietro ciągle coś śmieszy i zaskakuje. Bo mimo, że Włochy to cywilizowany, europejski kraj, jego prowincja ma swoje osobliwości. Liguryjczycy często używają swojego dialektu, mają własne poglądy na pewne sprawy i kultywują wydające się może zacofanymi zwyczaje i tradycje. I tak: w krainie gór i oliwek nie wypada parze mieszkać i spędzać noce bez ślubu, mężczyzna nie powinien obierać kobiecie owocu, bo to świadczy o jego słabości, a chryzantemy to kwiaty wyłącznie dla zmarłych.
Codzienność zaskakuje Annie bez przerwy, tym bardziej, gdy jej partnerem zostaje Ciccio - szef kuchni w lokalnej restauracji i jej dzierżawca, Liguryjczyk z krwi i kości. Hawes poznaje jego rodzinę (a ona dla Włochów to świętość), przechodzi pomyślnie akceptację na synową i poznaje uroki życia na włoskiej prowincji. Pomaga sąsiadce w przetworzeniu morza pomidorów na passatę, zbiera ślimaki, zwiedza piękną okolicę, jeździ motorino, smakuje specjały miejscowej kuchni, walczy z uciążliwymi szkodnikami drewna niszczącymi jej własny dach domu. Przeżywa szereg przygód i przezabawnych zdarzeń, o których opowiada na kartach książki w sposób bardzo ciekawy. Dzięki jej relacji poznajemy liguryjską codzienność, a także portret Liguryjczyków, którzy jak typowi Włosi lubią np... rodzinne spory i często się przekomarzają.
Lektura nie okazał się nudna, cóż, ja zawsze mam takie obawy, gdy autorem jest ktoś pochodzący z poddanych królowej Elżbiety II. Czytając świetnie się bawiłam, zrelaksowałam i poznałam świat, którego na próżno szukać w folderach turystycznych.
Powieść Hawes to książka pachnąca włoską kuchnią, oliwkami i ....olejem silnikowym. To lektura pełna optymizmu, dystansu do życia i szacunku do zwyczajów praktykowanych od pokoleń. Mnie lektura zachęciła do podróży i zobaczenia Ligurii na własne oczy. Relacja autorki to dowód na to, ze prowincja w każdym zakątku świata rządzi się własnymi prawami i jest całkowicie odmienna od wielkomiejskich aglomeracji.
Jeśli zatem marzy się Wam literacka podróż do ciekawego zakątka pełnego gajów oliwnych i sympatycznych mieszkańców, to koniecznie wpiszcie na listę lektur do przeczytania “ W krainie oliwek”. Książka jest doskonała w swoim gatunku. To pozycja która na pewno nie rozczaruje miłośników takich pozycji jak “Bella Toskania” czy “Wzgórza Toskanii”. Gorąco polecam !
Za egzemplarz do recenzji dziękuję serwisowi Lubimy Czytać i Wydawnictwu Zysk i S-ka

niedziela, 21 sierpnia 2011

Kolejny stosik

Hej, hej to ja - macham do Was spod stosu książek, który mnie powoli zakopuje !
Najnowsze do przeczytania to :
Lucie Di Angeli-Ilovan "Żniwo gniewu " od Lubimy Czytać
Agnieszka Krawczyk "Morderstwo niedoskonałe" od Wydawnictwa Sol
Madalena Kulus " Blondyn i Blondyna " od Wydawnictwa Sol
Shilpi Somaya " Sekretna córka " od Wydawnictwa Prószyński
Javier Gonzalez "Wyspa na krańcu czasu " od Lubimy Czytać
Annie Hawes " W krainie oliwek " od Lubimy Czytać
Liza Marklund "Studio Sex " z biblioteki
Wojciech Albiński "Achtung ! Banditen ! " z biblioteki


piątek, 19 sierpnia 2011

Łukasz Modelski "Dziewczyny wojenne"


Wydawnictwo Znak
data premiery 22 września 2011
stron 306
ISBN 978-83-240-1814-7
Ostatni wiek obfitował w wiele wojen i konfliktów zbrojnych. II wojna światowa była niewątpliwie najtragiczniejszą z nich. Przez szaleństwo III Rzeszy zginęły miliony, ucierpiało wiele nacji, a ludzie zatracali swoje człowieczeństwo. Polskę działania wojenne doświadczyły szczególnie. Gdy 17 września 1939 roku do wojny przystąpił drugi agresor sytuacja Polaków stała się tragiczna. Działania wojenne, terror, aresztowania, głód, choroby dotknęły całe społeczeństwo. Wojna przestała być męską sprawą. Do walki przystąpiły też kobiety. Wiele z nich było bardzo młodych, stojących u progu dorosłego życia, z głową pełną marzeń i planów na dalsze życie. A wojna - brutalna i okrutna przekreśliła wszystko - wezwała do ról trudnych i odpowiedzialnych.

Książka Łukasza Modelskiego opowiada historie jedenastu kobiet, których młodość przypadła na tak tragiczne czasy. Jedne z nich dopiero co zdały małą bądź dużą maturę, inne miały rozpocząć studia, a inne były w ich trakcie. I nagle ich świat stanął do góry nogami. A że te dziewczyny były patriotkami to z zapałałem i oddaniem rzuciły się w wir walki i konspiracji. Uczyły się nowych ról - opatrywania ran, używania broni, składania granatów, przenoszenia tzw bibuły. To były nieludzkie czasy, a one mimo młodego wieku stanęły na wysokości zadania. Autor ukazał niezwykłe postacie dziewcząt, które podjęły się odpowiedzialnej misji. Z oddaniem brały udział w Powstaniu Warszawskim, wspierały partyzantów, należały do AK czy ZWZ, pomagały ukrywać się poszukiwanym przez Gestapo, NKWD czy Żydom. Narażały życie, były bite i torturowane. Za taką postawę każda z nich zasłużyła na pomnik, a co je spotkało ? Wywózki na Syberię, praca w katorżniczych warunkach, więzienie w wyzwolonej Polsce, przesłuchania, prześladowania, represje w pracy. 
Czytałam te historie i bardzo się wzruszałam. Ich dzielnością i ofiarnością, patriotyczną postawą, umiłowaniem Ojczyzny. Wiele z nich długie lata musiały czekać na rehabilitację i zdjęcie miana zdrajczyni. Po 89 roku dopiero doceniono ich bohaterstwo.
Te historie są bardzo smutne, ale napisane również bez  upiększania i narzucania im sztucznej  otoczki. Ze szczególnym sentymentem przeczytałam rozdział o Pani Alicji Wnorowskiej , mieszkańce mojego rodzinnego miasta, która mieszkała tak niedaleko ode mnie. 
Los wymógł od pokolenia tych kobiet tak bardzo wiele - musiały tak nagle dorosnąć, dojrzeć, zapomnieć o przedwojennych marzeniach i narażać życie. A jednak każda z nich stanęła na wysokości zadania. 
"Dziewczyny wojenne " to historie młodych Polek zamieszkałych w centralnej Polsce jak i na Kresach Wschodnich. Każda z nich musiała nagle pożegnać młodość, beztroskę i piękne marzenia. Wojna wielu odarła z godności, wielu zabrała zdrowie, wielu uczyniła kalekami , ale tym dziewczynom nie zabrała odwagi do przeciwstawienia się okupantowi. Autor rzetelnie opisał losy tych kobiet, a zarazem swą książką złożył im hołd za postawę godną najwyższego uznania i szacunku. Dziś pokolenie, które walczyło w czasie II wojny powoli wymiera. Z każdym rokiem odchodzą osoby, które walczyły o wolną Polskę. Dzięki tej książce pamięć o czynach tych dzielnych dziewcząt pozostanie dla potomnych. 
Serdecznie polecam lekturę tych 11 świadectw dzielnych Polek, które złożyły swoją młodość na ołtarzu wojny. Najsmutniejsze w tej książce było to jak wyzwolone państwo potraktowało wojenne bohaterki. Takie były trudne czasy. Ta książka to lektura szczególnie cenna dla ludzi takich jak ja - czyli takich których edukacja przypadła jeszcze na czasy PRL-u. Nie uczono nas na lekcjach historii o Katyniu, Miednoje czy Ostaszkowie. Przekazywano nam fałszywy obraz wojny i wyzwolenia - taki jak narzucała propaganda. Tym bardziej cenne są takie świadectwa jak te opisane w książce Modelskiego. 
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak .


czwartek, 18 sierpnia 2011

Marlena de Blasi "Amandine"


Wydawnictwo Świat Książki
data wydania maj 2011
stron 368
ISBN 987-83-247-2011-8
Marlena de Blasi jest autorką doskonale znaną polskim czytelniczkom. Jej dotychczas wydane powieści osiągnęły miano bestsellerów.
Najnowsza powieść tej autorki nosi tytuł “Amandine”, a jej akcja rozgrywa się w latach 30-stych i 40- stych XX wieku w Polsce oraz Francji. Ta książka to opowieść o dzieciństwie pewnej wzbudzającej sympatię dziewczynki polskiego pochodzenia, którą los i rodzina potraktowali dość srogo. Ta lektura to połączenie powieści obyczajowej i sagi rodzinnej.
Amandine urodziła się w 1931 roku. Nie była jednak dzieckiem chcianym i oczekiwanym. Jej matka Andżelika miała zaledwie 16 lat, gdy jej córka przyszła na świat, a dziecko było owocem romansu z rok starszym chłopcem. Jej babka hrabina Czartoryska, aby uniknąć skandalu towarzyskiego postanawia, że ciąża i narodziny wnuczki zostaną utrzymane w tajemnicy. Amandine przychodzi na świat w prywatnej szwajcarskiej klinice. Niestety u noworodka stwierdzono poważną wadę serca, której usunięcie wymaga skomplikowanej operacji. Hrabina Czartoryska informuje córkę o śmierci noworodka, a sama potajemnie wywozi wnuczkę przy pomocy biskupa krakowskiego- jej spowiednika, do klasztoru sióstr karmelitanek w Montpellier. Od tej chwili po dziecku, które dostało nową tożsamość miał zaginąć wszelki ślad. Malutka Amandine znalazła się wśród obcych ludzi, ale szybko stała się ulubiennicą całego zgromadzenia zakonnic, ojca Philippa i jej lekarza Jean'a Baptiste'a. Jej opiekunka Solange będąca świecką siostrą pokochała ją jak własną córkę. Tylko matka przełożona nie zapałała do dziecka sympatią. Jeśli chcecie poznać dalsze losy dziewczynki zachęcam do lektury.

Amandine to bardzo wzruszająca historia, a ja w czasie lektury nie raz uroniłam łzy. A ile towarzyszyło mi emocji! Przede wszystkim byłam wściekła na hrabinę Czartoryską – kobietę, dla której fałszywa moralność była cenniejsza niż życie i los wnuczki. Nic, nawet najlepsze stroje, jedzenie czy warunki do edukacji nie zastąpią rodzinnego ciepła. Ta kobieta skrzywdziła też i swoją córkę, która w sytuacji wczesnego macierzyństwa zasługiwała na wsparcie i zrozumienie, by mogła się w niej wyzwolić miłość do dziecka, która z pewnością tliła się gdzieś w jej sercu.
Autorce bardzo ciekawie udało się wykreować postać głównej bohaterki – dziecka samotnego i poszukującego własnej tożsamości i rodziny, o dobrym sercu i wrażliwej duszy. Przeżycia Amandine z okresu wczesnego dzieciństwa, doświadczenia z okresu edukacji i wojny powodują, że dziewczynka staje się osobą nad wiek dojrzałą. Ale mimo bolesnych przeżyć jej serca nie zalewa żółć i gorycz czy żal do matki. Mimo całej sytuacji Amandine kocha ją i chce koniecznie odnaleźć.
Pomysł na fabułę ocenię jako doskonały. Natomiast sposób w jaki napisana jest książka jest moim zdaniem nieco chaotyczny. Szkoda też, że de Blasi nie dodała choćby krótkich opisów malowniczych krajobrazów czy miejsc jak choćby klasztor, gdzie rozgrywa się akcja.
“Amandine” to książka poruszająca wrażliwe serca, ale nie spodziewajcie się absolutnie ckliwej czy banalnie kiczowatej historii. Cóż przyznam, że czytałam “Amandine“ z wypiekami na twarzy, ciekawa czy dziecko odnajdzie matkę, przeżyje szczęśliwie wojnę i spotka prawdziwą rodzinę.
Polecam lekturę tej książki pełnej sekretów i rodzinnych tajemnic.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję serwisowi Lubimy Czytać.

wtorek, 16 sierpnia 2011

Debbie Macomber "Wiktoriańska herbaciarnia"


Wydawnictwo Mira
data wydania 2011
stron 336
ISBN 978-83-238-7891-9
Debbie Macomber to doskonale znana miłośniczkom książek o miłości autorka wielu romansów. Jej najnowsza powieść wydana w Polsce to jednak nie romantyczna historia miłosna, ale wielowątkowa powieść obyczajowa z odrobiną sensacji.
"Wiktoriańska herbaciarnia" ( co za uroczy tytuł !) to kolejna książka wydana w serii Opowieści znad Zatoki Cedrów. Jej bohaterami są mieszkańcy uroczego miasteczka Cedar Cove. Tworzą oni niewielką, ale bardzo sympatyczną społeczność lokalną. A w takim środowisku nie ma miejsca na anonimowość. Dlatego wszyscy są w jakimś stopniu wstrząśnięci pożarem restauracji o nazwie Latarnia Morska prowadzonej przez Justine i Setha Gundersonów. Ich dorobek życia jak pokazuje śledztwo spłonął w wyniku celowego podpalenia. Podejrzenia padają na dwóch byłych pracowników lokalu. To trudny czas dla małżeństwa Gundersonów, godzina próby ich miłości, szacunku i wiary w siebie. Bo na pewno nie jest łatwo pogodzić się z tym, że ciężka praca wielu lat poszła na marne przez czyjąś zawiść. Podejrzany, mający już wcześniej pożar na swoim koncie Anson nagle wyjeżdża z miasteczka. Jego dziewczyna przeżywa katusze. Czy to ukochany Allison jest podpalaczem ?
"Wiktoriańską herbaciarnię" czytało mi się znakomicie i bardzo przyjemnie z kliku powodów. Po pierwsze lubię książki o prowincji, lubię zagościć wśród jej mieszkańców, po wtóre Macomber napisała tę powieść w stylu bardzo naturalnym, nie upiększyła jej "cukrową pierzynką", nie stworzyła książki z lukrowym klimatem opery mydlanej.
Jej bohaterowie to tacy zwyczajni ludzie z krwi i kości, przeżywający wzloty i upadki, mający różne kłopoty i troski, a równocześnie umiejący docenić takie wartości jak miłość czy przyjaźń. Mieszkańcy Cedar Cove bardzo przypadli mi do gustu, a książka tak mnie wciągnęła, że poczułam się jak jedna z nich, jakbym mieszkała nad Zatoką Cedrów od lat. Polubiłam Justine, Maryeelien, roztrzepaną i nieco zakompleksioną fryzjerkę Teri, przeżywającą wielką miłość, współczułam Linette z powodu rozterek miłosnych. Podziwiałam postawę Allison rozdartą między lojalnością wobec ojca i szeryfa oraz ukochanego.
"Wiktoriańska herbaciarnia" to powieść dla kobiet, jednak to nie ckliwe i słodkie czytadełko. To powieść szczerze opowiadająca o codzienności mieszkańców Zatoki Cedrów, która tylko z pozoru wydaje się nudna.
Jak odebrałam tę lekturę ? Jako dobrą prozę na odstresowanie po męczącym dniu, która zadziałała na mnie jak szklanka herbatki z melisy. Książka świetnie mnie zrelaksowała i wzbudziła nadzieję, że w ludziach drzemie sporo dobra, a kłopoty, które można przezwyciężyć są po prostu wpisane w codzienność. To pierwsza książka z serii Opowieści znad Zatoki Cedrów, którą przeczytałam i z chęcią sięgnę po kolejne.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Mira.

piątek, 12 sierpnia 2011

Jane Johnson "Tajemnica amuletu"


Wydawnictwo Sonia Draga
data wydania 2011
stron 392
ISBN 978-83-7508-339-2

Powieść Jane Johnson "Tajemnica amuletu " ma dwie główne bohaterki Isabelle i Mariatę.Obie kobiety łączy fakt posiadania srebrnego amuletu, a dzieli bardzo wiele.
Isabelle mieszka w Londynie, ukończyła studia, pracuje jako doradca podatkowy. Jest kobietą, która odniosła sukces zawodowy i finansowo powodzi się jej bardzo dobrze, ale jest dość samotna. Nie posiada partnera, ani rodziny, jedynie przyjaciółkę Evę. Jej rodzice rozeszli się jak miała 14 lat, oboje byli archeologami . Matka Isabelle zmarła, gdy ona była na studiach. Wraz z wieścią o śmierci ojca kobieta dowiaduje się od prawnika o tajemniczym pudle, które ma otrzymać w spadku oprócz domu. W kartonie ze swoim imieniem Isabelle odnajduje piękny srebrny amulet i dziwne dokumenty. Według nich precjozo pochodzi z grobowca królowej w Maroku. Dziewczyna jednak chce rozwikłać jego zagadkę i postanawia z przyjaciółką udać się do rzekomej ojczyzny amuletu. Tam też chce pospinać się trochę po skałach, co jest jej pasją.
Mariata to potomkini słynnej królowej plemienia Tuaregów. Po śmierci matki zostaje oddana przez ojca, uczestnika karawan pod opiekę plemienia Kel Bazan. Tam w sposób natarczywy adoruje ją syn wodza, a dziewczyna nie jest mu przychylna. Nie czuje się dobrze w tym miejscu. Na prośbę przybyłej kobiety o imieniu Rahma udaje się potajemnie do jej wioski, by pomóc pewnemu młodzieńcowi. Syn Rahmy jest bliski obłędu. Wpadła w nią po śmierci swej narzeczonej. Stracił kontakt z rzeczywistością, a w ręce ściska tylko ów amulet. Gdy odda go Mariacie wróci do świata żywych. Amastan i Mariata zakochują się w sobie i planują ślub, ale los nie wydaje się im sprzyjać.
 Dalsze losy obu kobiet znajdziecie na kartach książki.
"Tajemnica amuletu" to fascynująca i trzymająca w napięciu opowieść pełna tajemnic i sekretów. Opowiada o losach dwóch kobiet żyjących w odmiennych światach i kulturach. Obie łączy tajemniczy afrykański amulet, który w swoim wnętrzu kryje zaszyfrowany napis w języku plemienia Tuaregów.
Akcja książki krótko rozgrywa się w Londynie, a potem przenosi się na kontynent afrykański do uroczego Maroka. I tu przeżywamy z obiema bohaterkami szereg przygód, poznajemy ich sekrety i mroczne tajemnice. Autorka nie szczędzi nam interesujących opisów egzotycznego krajobrazu, miast, suków (tak nazywane są targi ), niebezpiecznej pustyni i pięknych oaz. Poznajemy zwyczaje wędrownego plemienia Tuaregów, ich konflikty z arabskimi osadnikami w Maroku i rządem Algierii. No i mamy okazję poznać miejsce niebezpieczne i zarazem urzekająco piękne jakim jest pustynia.
Ta książka to fascynująca historia, w której mamy okazję zagłębić się we wczoraj i dziś koczowniczego plemienia Nomadów, poznać ich tradycje, zwyczaje związane ze ślubem i pogrzebem, oraz wierzenia i tradycje. Są całkiem inne od tych ze świata arabskiego.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie. To doskonała lektura dla miłośników powieści przygodowych z wątkami obyczajowymi i sensacyjnymi. Fabuła jest pełna niespodzianek, akcja obfituje w nieprzewidywalne zwroty, a zakończenie mnie totalnie zaskoczyło. Piękna opowieść o losach ludzi kochających pustynię - dzielnych, mężnych i dumnych ze swego pochodzenia i dziedzictwa przodków. Gorąco polecam nie tylko miłośnikom Orientu i książek o Afryce. 
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Księgarni Matras.

środa, 10 sierpnia 2011

Stosik sierpniowy nr 1

Ach jak ja kocham nowe książki, które do mnie przynoszą kurierzy i pan Listonosz ( tu się pochwalę, że mój rejon obsługuje bardzo miły, młody człowiek zawsze uśmiechnięty, który solidnie donosi mi kolejne koperty )
No ale do rzeczy :
od Wydawnictwa Mira/Harlequin
Robyn Donald "Nowozelandzki romans"
Michelle Reid " Od intrygi do miłości "
Louise Allen "Julia i wojownik"
Debbie Macomber "Wiktoriańska herbaciarnia"
od portalu Lubimy Czytać
Marlena de Blasi "Amandine"
Patrica Atkinson " W dojrzewającym słońcu" ( recenzja już dostępna)
od Wydawnictwa Radwan
Ewa Bieniasz "Śmierć wraca w góry"
z wymiany na LC
Krzysztof Mazurek "Podróż na liściu bazylii"
od Księgarni Matras
Jane Johnon "Tajemnica amuletu " (jestem w trakcie lektury )

wtorek, 9 sierpnia 2011

Marta Fox "Kobieta zaklęta w kamień"

Wydawwnictwo Literackie
data wydania 2009
stron 308
ISBN 978-83-080438- 37

Powieść Marty Fox "Kobieta zaklęta w kamień" to książka o kobiecie i dla kobiet. Ale nie jest to typowe babskie czytadło, nie spodziewajcie się lektury lekkiej i przyjemnej. Ta książka to opowieść o kobiecie dojrzałej, która znalazła się na życiowym zakręcie. Jej świat nagle zawirował, a na nią spadł bolesny cios w postaci choroby. Doświadczenie przykre i bolesne jednak główną bohaterkę dopinguje do pewnych działań.

Emilia jest pisarką. Ma ustabilizowane życie zawodowe, po nieudanym małżeństwie zakończonym rozwodem i burzliwym romansie, którego owocem jest syn znajduje szczęście i stabilizację u boku Tomasza. I nagle zauważa pewnie niepokojące zmiany na skórze. Diagnoza okazuje się dość poważna - znana profesor dermatologii diagnozuje sclerodermię. To choroba, która w łagodnym stadium powoduje wysuszenie i kamienienie skóry, ale w ostrym przebiegu doprowadza do kamienienia narządów i śmierci. 
Emilia podejmuje walkę, a w szpitalu poznaje Monikę. Nie zdradzę już więcej z fabuły, przeczytajcie sami smutną i wzruszającą opowieść o niezwykłej kobiecie - inteligentnej i dobrej, wspaniałej mamie i odnoszącej sukcesy pisarce i autorce scenariuszy teatralnych. Autorka stworzyła naprawdę ciekawy portret swojej bohaterki - Emilia jest tak bardzo wrażliwa, dąży do perfekcji , co wzbudziło mój podziw i sympatię. To kobieta, która stawia dobro świata , bliskich i rodziny nad swoje przyjemności. U boku męża, którego kocha na swój sposób marnieje. Roman okazuje się facetem zapatrzonym tylko w swoje ego - liczą się jego sukcesy, jest po prostu emocjonalnym tyranem. Nie kocha żony, a mimo to ona czuje olbrzymie wyrzuty sumienia, gdy go zdradza. 
Emila nie miała łatwego życia - nie miała kogoś bliskiego w okresie małżeństwa, kto byłby jej podporą i wsparciem, poradziła sobie także, gdy porzucił ją Filip - była dzielna. 
Choroba zmusza ją do pewnego rodzaju rachunku sumienia. W szpitalnej sali dociera do niej jak kruche jest życie. I to ją motywuje do wybaczenia doznanych od innych krzywd, do wyjazdu do Paryża. 
W książce jest tak wiele emocji, tak wiele szczerych do bólu zwierzeń. Autorka pisze bez osłonek o trudnych sprawach. Polecę powieść tym, którzy nie boją się czytać o cierpieniu na szpitalnych oddziałach. Książka bardzo mnie wzruszyła. Szczególnie historia Moniki. I tu lektura zmusiła mnie do refleksji nad sensem życia i cierpienia. A jednak mimo niepowodzeń, chorób i trudnych spraw warto iść przez życie z podniesioną głową i szukać choć nawet bardzo nielicznych i ulotnych chwil szczęścia. 

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Patricia Atkinson "W dojrzewającym słońcu "


Wydawnictwo Literackie
data wydania lipiec 2011
stron 416
ISBN 978-83-08-04737-8
Życie jest piękne zwłaszcza w chwilach, kiedy spełniają się nasze marzenia. Jednak los bywa kapryśnym reżyserem i lubi nam płatać różne figle. Nagle coś, co miało być spełnionym marzeniem, staje się nie lada wyzwaniem.

Angielskie małżeństwo Patricia i James często spędzali wakacje w południowej Francji. Ta okolica spodobała się im tak bardzo, że zapragnęli zamieszkać w niej na stałe. Ich plan został zrealizowany i z końcem maja 1990 roku zamieszkali w Gageac niedaleko Bordeaux na starej, ale bardzo uroczej farmie. Wprawdzie dom wymagał kapitalnego remontu, ale nic nie tłumiło ich radości - byli szczęśliwi i pełni entuzjazmu. James i jego małżonka stali się też właścicielami winnicy. Rozpoczął się trudny i pełny pracy sezon remontowo-rolniczy. Para musiała nauczyć się nie tylko uprawiać winorośl, ale i żyć w nowym kraju. Dodatkowo Patricia musiała opanować język francuski, co okazało się sporym wyzwaniem.
I wszystko pewnie toczyłoby się jak w bajce, ale życie rzadko się w nią zamienia, a jeśli już, to trwa ona bardzo krótko. U Jamesa nastąpił nawrót choroby, a także dotknęły go problemy zawodowe i musiał wrócić do Angli. W swojej francuskiej posiadłości stał się jedynie rzadkim gościem.
Patricia została we Francji sama, zdana na własne siły. Musiała samodzielnie podołać prowadzeniu winnicy i produkcji wina. A wcześniej nie miała o tym zielonego pojęcia. Jednak dzielna kobieta ani przez moment nie zamierzała się łatwo poddać. Chciała koniecznie zrealizować plany Jamesa.

Książka Atkinson to doskonała i wyrafinowana opowieść pełna słońca i zapachu winogron. Życie Patricii zmieniło się nagle całkowicie, a ona dzielnie walczyła ze wszelkimi przeciwnościami losu , była pełna uporu i samozaparcia. Dało to bardzo pozytywne efekty. Powoli zaczęła odnosić sukcesy i całkowicie wtopiła się w lokalną społeczność. Wśród jej członków znalazła oddanych przyjaciół i życzliwych doradców, którzy wiele razy wyciągnęli doń pomocną dłoń. Autorce świetnie udało się ukazać francuską rolniczą prowincję – pokazać jej niesamowity klimat, urok i czar. Opisać przepiękny krajobraz, zwyczaje i mieszkańców.
Lekturę czytało mi się doskonale. Polubiłam jej główną bohaterkę i razem z nią przeżywałam jej wzloty i porażki. Książka mnie niesamowicie wciągnęła – czytając czułam się jakbym sama uprawiała winorośl i produkowała wino. Dzięki lekturze poznałam tajniki uprawy winogron i produkcji doskonałego trunku. Przedtem wydawało mi się to o wiele prostsze. Pijąc lampkę wina będę miała świadomość jak wiele pracy wymaga jego wytworzenie.

“W dojrzałym słońcu “ to doskonała powieść z prowincją w tle. Polecam ją szczególnie tym, których zachwyciły książki Ferenca Mate czy Petera Myle'a.
Książka to lektura pełna optymizmu i nadziei. Pokazuje, iż życie składa się z radości i smutków, ale warto mieć marzenia i plany i dążyć do ich realizacji. Gorąco polecam lekturę o dojrzałej kobiecie, która odnalazła swoje miejsce na ziemi oraz pasję i poczuła się spełniona i szczęśliwa.
Książkę otrzymałam do recenzji od portalu Lubimy Czytać - serdecznie dziękuję !

czwartek, 4 sierpnia 2011

Beata Pawlikowska "Blondynka w dżungli"

Wydawnictwo National Geographic
data wydania 2008
stron 136
ISBN 978-83-60006-61-0

Uwielbiam czytać relacje z egzotycznych podróży tej autorki. Są bardzo ciekawe spisane, pełne anegdot, a jednocześnie udaje się Pawlikowskiej tak świetnie opisać kwintesencję zwiedzanego miejsca, że dosłownie porywa nas tam, gdzie była. No i Pani Beata całkowicie burzy stereotyp słodkiej blondynki - nieporadnej i naiwnej. To wytrawna i prawdziwa podróżniczka z krwi i kości, której niestraszne dzikie bestie, tropikalne ulewy, gryzące owady i wszelkie przeciwności losu.
Czasem nie trzeba wydawać fortuny na podróż, aby nieco poznać urocze miejsce, które nie jest dostępne dla przeciętnego zjadacza chleba. W książce "Blondynka w dżungli" autorka zabiera nas do wenezuelskiej dżungli - cóż miejsca niezwykle uroczego, pełnego egzotyki, ale nie jest ono wcale tak przyjazne dla turysty jak wydaje się na zdjęciach. Bo tropikalny las to owszem miejsce piękne i tajemnicze, ale i bardzo niebezpieczne. Trzeba mieć dla niego sporo szacunku i respektu. Bo dla wędrowca żyjącego na codzień w cywilizacji czeka wiele niespodzianek - czasem przykrych i niebezpieczeństw. Dżungla dla niewtajemniczonych kryje wiele pułapek.Ale mimo to warto ją poznać. Trzeba mieć tylko trochę odwagi i samozaparcia jak Pawlikowska. No i nie bać się dzikich zwierząt , gryzących owadów i żab oraz ... błąkających się wg wierzeń duchów zmarłych. Ponadto trzeba być odpornym na trudy spania w hamaku, pożywiania się darami natury ( a dżungla to wcale nie raj, w którym rosną soczyste owoce ). Dżungla ma swoje prawa - tu życie wyznacza od wieków rytm natury , ale za to możemy zobaczyć chyba jedno z ostatnich miejsc na kuli ziemskiej, gdzie człowiek jeszcze niewiele zmienił. I tak z autorką odwiedzimy wioski indiańskie m.in. plemienia Yanomami, poznamy egzotyczne menu, popłyniemy czółnem przez rzekę pełną kajamanów. Ale i odwiedzimy tradycyjną wenezuelską wioskę los llanos i plebanię polskiego misjonarza. W czasie lektury czeka nas wiele zabawnych opisów i przygód autorki. Książka jest pełna anegdot, które nie zawsze były miłe. Cóż świetna lektura dla lubiących podróże i ciekawych świata. 
Dodatkowym atutem jest śliczna okładka - nic tylko odłożyć troszkę grosza i pojechać do Wenezueli, choć nie wiem czy miałabym tak do końca na to odwagę .
  


wtorek, 2 sierpnia 2011

Ula Cicha "Blog Amandy"


Wydawnictwo Radwan
data wydania 2011
stron 374
ISBN 978-83- 7745-029-1

Wiek dojrzewania to jeden z ciekawszych okresów w życiu. Jest on piękny - bo czujemy się jakby rosły nam skrzydła i wydaje się, że mamy świat u stóp, ale i trudny, bo nagle zmienia nam się totalnie punkt widzenia, dorastamy i inaczej odbieramy świat wokół nas. Mając naście lat wielu z nas chętnie pisze pamiętniki. Kiedyś, w okresie mojej młodości spisywano je tradycyjnie w jakimś zeszycie czy notesie. Dziś w dobie internetu jak grzyby po deszczu powstają blogi.
 Jeśli chcecie poznać pewną młodą damę, która również jest blogerką zapraszam do lektury debiutanckiej powieści Uli Cichy. Młoda pisarka, urodzona w 1991 roku główną bohaterką swojej pierwszej powieści uczyniła Amandę - dziewczynę mieszkająca w Poznaniu i mającą 16 lat. To taki przełomowy moment w życiu, bo Amanda kończy gimnazjum i dostaje się do wymarzonego liceum. Kim jest ta nastolatka ? To dziewczyna o ciekawej osobowości, młodsza siostra dwóch braci Ariela i Martyna, a przede wszystkim fanka zespołu Tokio Hotel. Jej najlepsza przyjaciółka i sąsiadka z bloku Karolina również podziela jej muzyczne pasje. Obie podkochują się platonicznie w członkach ukochanego zespołu, same próbują założyć zespół o nazwie KamAn. Dziewczyny przeżywają swe pierwsze miłosne uniesienia i w realu. Amanda z Radkiem i Patrykiem , a Karolina z bratem swej przyjaciółki.

Jeśli chcecie poznać perypetie Amandy, jej rodziny i przyjaciół, jeśli chcecie towarzyszyć jej na pożegnalnym balu gimnazjalnym i obfitujących w przeróżne wydarzenia wakacjach zachęcam do przeczytania książki.
Jest ona napisana w sposób dość oryginalny, bo składa się z trzecioosobowej narracji, wpisów z internetowego bloga i zapisów rozmów na komunikatorze GG.
A sama Amanda to tylko z pozoru taka zwyczajna nastolatka. Wiele zdarzeń ją spotyka w czasie owego lata , przeżywa rozstanie rodziców, wspaniałe urodziny, zawód miłosny , wypadek i śmierć koleżanki . Postać Amandy jest wykreowana w sposób bardzo realistyczny - dziewczyna nie jest ideałem, ma swoje wady i zalety, osobiście ją polubiłam. Bo gdzieś tam przypominała nieco mnie z tego okresu.
Odebrałam tę powieść jako taki powrót do przeszłości. Czytając odkopałam wiele wspomnień z okresu swojej młodości i nastu lat. Oszem były nieco inne czasy, ale wiele problemów się nie zmieniło.
Lekturę czyta się dobrze i szybko, można przy niej odpocząć się zrelaksować. A odnośnie Tokio Hotel - z ręką na sercu przyznaję, że wcześniej nie znałam ani jednej ich piosenki. Dzięki lekturze z ciekawości odsłuchałam co nieco na YouTube i cóż nie powaliła mnie ta muzyka na kolana, ale najgorsza nie jest. To książka zatem nie tylko dla zagorzałych fanów tej grupy.
Ciekawa pozycja nie tylko dla młodzieży .
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Radwan.

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Lucy Monroe "Sukces Greka"



Wydawnictwo Harlequin
data wydania maj 2009
stron 160
ISBN 978-83-238-6104-1
seria Światowe Życie
On i Ona pochodzą z różnych światów. Oboje mają pieniądze, ale szczęście ich jakoś do tej pory omijało. Sandor był samotnie wychowywany przez matkę i dziadka. Jego ojciec porzucił młodziutką Greczynkę, ot to był taki wakacyjny romans. Gdy miał 10 lat wyemigrował do Stanów i tu dzięki ciężkiej pracy i talentowi dorobił się fortuny. Ale ma bliznę, która boli. Sandor boi się uczuć, boi się miłości i oddania komuś serca, bo nie chce być zraniony jak jego matka.
Ona jest jedyną córką amerykańskiego armatora. Ojciec po śmierci matki wychowuje ją samotnie. Dziewczynie nigdy nie było brak dóbr materialnych, ale zawsze czuła się samotna, brakowało jej rodzinnego ciepła, domu - ojciec był pracoholikiem. Dlatego Eleanor szuka nie bogatego kawalera, a czułego. Tym bardziej, że jej pierwszy kochanek i ochroniarz ojca bardzo ją oszukał i skrzywdził - okazał się tylko łowcą posagu.
Czy tym tak różnym osobom uda się stworzyć związek ? Wydaje się temu przeczyć rozsądek, ale być może  miłość pokona wszelkie przeszkody ?
Ta książka potwierdza regułę, że życie jest nieprzewidywalne i niesie szereg niespodzianek, które często wywracają nam świat do góry nogami. A miłość ? Czy można tej prawdziwej się oprzeć ? Czy można z lęku przed ciosem uciec od niej ? Chyba nie .
Lekka i łatwa lektura na wakacyjny wieczór .