poniedziałek, 31 grudnia 2018

Jodi Picoult "Iskra światła"



Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania 2018
stron 416
ISBN 978-83-8123-884-7

Prawda przyciąga wzrok jak błysk monety


W prozie Jodi Picoult jestem zakochana od lat. Z niekłamaną przyjemnością czekam na jej kolejne powieści, w których ta utalentowana pisarka nie boi się poruszać tematów trudnych i kontrowersyjnych, a nawet naznaczonych tabu. W swojej najnowszej książce odnosi się do aborcji, która w różnych krajach świata traktowana jest w całkiem odmienny sposób. Są miejsca, gdzie jest bezwzględnie zakazana, ale są i takie, gdzie jest ogólnodostępna i kobiety w miarę swobodnie mogą decydować o losie swojego płodu i własnym. Nie brakuje jednak osób, które ostro przeciw temu protestują, chcąc narzucić innym własne przekonanie o bezwzględnej ochronie życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Taki właśnie obraz czeka nas w „Iskrze światła”.
Ten dzień wydaje się zwyczajny, jak wszystkie inne. W jednej z klinik dla kobiet, które oferują szeroko rozumianą pomoc ginekologiczną, przyjmowane są kolejne pacjentki. Jedne z nich dotarły tu, by poddać się zabiegowi usunięcia ciąży, inne przyszły po receptę na leki antykoncepcyjne, jeszcze inne czekają na konsultację. Pod kliniką protestują przeciwnicy wywoływania sztucznego poronienia. Nagle dzwoni domofon i do budynku dostaje się tajemniczy mężczyzna będący w amoku. Okazuje się terrorystą, który oddaje strzały, bierze zakładników i barykaduje się w klinice. Natychmiast zostaje wezwana policja, która ma negocjować uwolnienie zamkniętych przez niego ludzi. Jako policyjny negocjator do miejsca zdarzenia zostaje oddelegowany Hugh McElroy. Gdy przygotowuje się do rozpoczęcia akcji, jeden sygnał telefonu burzy cały jego świat. Okazuje się bowiem, że w rękach terrorysty są jego córka Hugh i siostra Bex...
Takiej książki, choć ma ich w dorobku wiele, Jodi Picoult jeszcze nie napisała. Jej konstrukcją będą zaskoczeni nawet ci, którzy znają całą twórczość tej pisarki. Kompozycja powieści jest nietuzinkowa i dość chaotyczna. To jednak nie przypadek. Jeśli przypatrzymy się bliżej, to dostrzeżemy w tym świadomy zabieg: pewne przesłanie, a zarazem odzwierciedlenie tego, co dzieje się w duszach kobiet, które decydują się na usunięcie ciąży. Nigdy bowiem – jak wymownie ukazuje to fabuła książki – nie jest to prosta i łatwa decyzja. W sercach kobiet zawsze panuje wtedy emocjonalna burza.
Największym atutem tej książki jest podejście autorki do tematu. Jodi Picoult nie wyraża swojego zdania, nie opowiada się po żadnej ze stron. Wymownie milczy i pokazuje wszystkie postacie – i osoby, które pracują w klinice, i jej pacjentki, i przeciwników zabijania nienarodzonych, i niedoszłego dziadka. Każdemu daje prawo głosu, każdemu pozwala wyjaśnić swoje stanowisko i wyrazić swoje racje. Nie odmawia tego też najbardziej negatywnemu bohaterowi, który w ramach zemsty zabija. Nie ma tu ani wygranych, ani przegranych. Są tylko ludzkie dramaty, łzy, rozpacz, ból i cierpienie. To trudna książka, która nie relaksuje, lecz ukazuje ciemne strony życia, które niekiedy ma gorzki smak i jest niesprawiedliwe.
Jeśli ktoś zdecyduje się na lekturę tej książki, nie pozostanie obojętny wobec jej treści. Przepełni go wiele emocji, a jej obrazy nie wywietrzeją mu szybko z głowy. Poprzez losy bohaterów dotknie problemu, którego nie można rozwiązać w prosty i jednoznaczny sposób.
„Iskra światła” to książka wymowna, poruszająca i wyjątkowa. Mówiąca smutną prawdę o życiu i dylematach kobiet, z którymi los i ludzie nie obeszli się delikatnie i godnie. Zachęcam do przeczytania tego tytułu i przyjrzenia się problemowi aborcji z różnych stron.


Happy ....


środa, 12 grudnia 2018

Krzysztof Koziołek "Nie pozwól mi umrzeć"



Wydawnictwo Manufaktura Tekstów
data wydania 2018
stron 394
ISBN 978-83-949557-2-4

Bezwzględna walka na śmierć i życie

Na przestrzeni wieków medycyna ogromnie się rozwinęła. Nieuleczalne choroby wczoraj dziś bywają błahostką i są szybkie do wyeliminowania. Postęp dotyczy praktycznie każdej dziedziny leczenia - chirurgii, farmakologii, badań i diagnostyki. Wszyscy bezspornie się zgodzą, że jest lepiej i idzie ku jeszcze lepszemu. Ogólnie tak, ale... No właśnie jest małe ale! Sprawdzone i przetestowane klinicznie metody pomocy chorym mają jednak niekiedy skutki uboczne. Nie dotykają one wszystkich leczonych, ale niekiedy rujnują zdrowie bądź zagrażają życiu. O tym się zwykle mało mówi. Bo medycyna i farmaceutyka to wielka kasa. Olbrzymie pieniądze do zgarnięcia. To nie nowość, że pewne badania się fałszuje, pewne działania niepożądane ukrywa, a poważny problem zamiata się po cichutku pod dywan. 
Tak bywa ze szczepieniami. Ogółowi szczepionych pomagają, ale w pewnych przypadkach szkodzą i  niszczą zdrowie. Ma to niekiedy drastyczny przebieg. Czy szczepionki są tak naprawdę w pełni skuteczne? Czy ich skład jest bezpieczny dla zdrowia? I czy muszą być serwowane obowiązkowo? Czy mamy wybór odnośnie ich przyjęcia dla siebie bądź swoich dzieci? A może to ściema sięgająca do naszych portfeli? 

Tę tematykę podejmuje w swojej najnowszej książce Krzystof Koziołek, którego książkę "Imię Pani" recenzowałam już na moim blogu. (https://cudownyswiatksiazek3.blogspot.com/2017/12/krzysztof-kozioek-imie-pani.html ).

Powieść "Nie pozwól mi umrzeć" to interesujący kryminał, który czyta się z prawdziwą ciekawością. 
Jego akcja rozgrywa się współcześnie. Trzy zdarzenia tylko pozornie nie mają ze sobą żadnego związku. Tak naprawdę łączy je wspólny mianownik, który jest ukryty.
Damian zgłasza na policję zaginięcie żony, która pewnego dnia wyszła z domu i nie wróciła na noc. Nie pojawiła się też kolejnego dnia w pracy. Stróże prawa z pewnym ociąganiem przyjmują owo zaginięcie. Sugerują, że kobieta mogła mieć po prostu dość męża i być może chciała zacząć nowe życie. Damian jednak w to nie wierzy i podejmuje własne poszukiwania. Ich trop okazuje się dość zaskakujący, a pewne ślady prowadzą do pracy zaginionej.
Dalia rozwodzi się z mężem. Rozwód jest dla niej bardzo traumatycznym i ciężkim przeżyciem. Boli ją jednak jego przyczyna i to, co stało się wcześniej. Choć od wydarzeń upłynął już pewien czas to rana po nich nadal boli. 
Ryszard, policjant z zawodu zostaje poproszony o sprawdzenie okoliczności pewnej tragicznej śmierci, którą zakwalifikowano jako samobójstwo bądź nieszczęśliwy wypadek. Wykluczono udział osób trzecich, jednak po wstępnym rozpoznaniu na jaw wychodzą błędy podjętego śledztwa przez policję. 
Trzy zdarzenia tylko pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego. A pozory lubią mylić...

Sensacja, thriller medyczny i kryminał - te trzy gatunki łączą się w jednej książce, która z każdą przeczytaną stroną wciąga coraz bardziej. Odkrywane fakty mrożą krew w żyłach i ukazują bezwzględność w zdobywaniu fortun kosztem ludzkiego życia i zdrowia. Napięcie budowane jest powoli aczkolwiek skutecznie. Akcja jest wartka i zawiera w sobie kilka niespodzianek, które są prawdziwym zaskoczeniem. Ich zawarcie podkręca atmosferę, która gęstnieje z każdą kolejną stroną. Układanka z trzech elementów, które niewiele mają wspólnego układa się w misternie utkaną całość, przy końcu książki wszystko już wydaje się bardzo spójne, przemyślane i przerażające. Dewiza po trupach do celu nabiera tu konkretnego znaczenia. Bohaterami są zwykli śmiertelnicy, którzy reprezentują jednostki słabe i bezbronne wobec machiny koncernu i gigantycznej fortuny, która ma być za wszelką cenę pomnożona. Lektura daje mocno do myślenia. Po jej poznaniu nie czułam się komfortowo, bo wyciągnięte wnioski raczej nie budziły zadowolenia a uświadamiały gorzką prawdę o przemyśle farmaceutycznym, który nie zawsze gra fair play. 
Powieść okazała się jeszcze lepsza niż początkowo się spodziewałam. Ze względu na treść na długo zapadła mi w pamięć. Cóż, po niej wizyty w aptece będą większym stresem. Miłośnikom sensacji z medycyną w tle gorąco ten tytuł polecam. Czyta się go błyskawicznie, a jego treść zawiera wszystko, co właściwe temu gatunkowi. Ta książka może trafić mocno do Waszego umysłu. Gorąco polecam. 

czwartek, 6 grudnia 2018

Magdalena Kawka, Małgorzta Hayles "Kobiety nieidealne. Iza"


Wydawnictwo Replika
data wydania 2018
stron 400
ISBN 978-83-7674-736-1

Każdej z nas potrzebne jest trochę szaleństwa i zwariowane przyjaciółki

Szaleństwo jest wybaczalne w wieku lat nastu. Gdy stajemy się dorośli oczekuje się od nas spokoju, zrównoważenia, dojrzałości i rozsądku. Ma rządzić tylko i wyłącznie rozum, a nie serce. Niby jest to słuszne, ale non stop tak się w życiu raczej nie da. Czasem bardzo potrzeba odrobiny szaleństwa, dystansu do rzeczywistości i towarzystwa przyjaciółek do tańca i różańca. Takich, z którymi można przysłowiowe konie kraść. Czasem życie układa się bowiem tak, że by nie zwariować trzeba odrobinę poszaleć...

Przekonuje się o tym jedna z klanu czterech wspaniałych kobiet będących bohaterkami serii Kobiety nieidealne wydanej nakładem Wydawnictwa Replika.

 Iza ma na karku czterdziestkę i samotnie wychowuje syna, którego ojciec jest Japończykiem. 
Harumi jest dość kłopotliwym nastolatkiem, który po latach mieszkania w Kraju Kwitnącej Wiśni musi przystosować się do polskiej rzeczywistości. Dodatkowym balastem dla chłopca i jego matki  jest chora noga w gipsie. Iza po tłustych zawodowo latach traci pracę i zasila grono bezrobotnych. Musi znaleźć sobie nowe zajęcie i na głowie ma jeszcze odwiedziny matki oraz ojczyma. Zbliża się Wielkanoc. I kolejne życiowe wyzwania...
Jeśli jesteście ciekawi jakie? Jeśli chcecie ponownie spotkać się z gronem uroczych i zabawnych bohaterek to sięgnijcie po drugi tom rewelacyjnego cyklu. 

Czego spodziewać się po tej powieści?
Książki bardzo zabawnej i relaksującej. Idealnej na smutki, chandrę i poprawę humoru. Przyjemnych chwil i sporo uśmiechu na twarzy. Autorki napisały ją lekko, a fabuła obfituje w moc niespodzianek. Nie są one przewidywalne, zaś akcja książki toczy się szybko. Walorem książki jest błyskotliwy język i dobry styl. Wykreowane bohaterki są bardzo realne i rzeczywiste. Czytelniczki łatwo odnajdą w nich swoje wady i zalety. Każda z opisanych kobiet jest inna, ale to nie przeszkadza im się lubić, świetnie dogadywać i wzajemnie uzupełniać. Cztery przyjaciółki chętnie spędzają ze sobą czas. Życie przynosi im różne zrządzenia losu, ale nic nie jest w stanie zniszczyć ich przyjaźni. Czytając tę powieść szybko poczujecie się w gronie tych sympatycznych osób jak u siebie. 
Tym samym łatwo odgadnąć, że atmosfera tytułu jest przyjemna, choć nie wszystkie sceny są banalne. Bohaterki dotyka samo życie, różne emocje, niekiedy mocne sensacje. Bywa, ze wiele się wali, a grunt pod nogami staje się niepewny. Mimo to, fabuła książki dowodzi, że nie można się załamywać a szukać nowych rozwiązań. Należy śmiało, choć z pewną dozą ostrożności, brać się za realizację marzeń i nie bać się wyzwań. 

Ta seria to książki lekkie, ale mądre i warte polecenia. Są pełne realnego życia i opowiadają o poszukiwaniu szczęścia, miłości. Gloryfikują przyjaźń, która bywa niezastąpiona i niezwykle cenna, gdy dopadną nas życiowe burze, a niebo nad naszą głową zasnują chmury. Opowieść, w której na pierwszym planie stoi Iza to także historia o skomplikowanych relacjach matki i córki. To lektura o rodzinnych sekretach i poznawaniu samego siebie. 
Czytając śmiałam się często, oderwałam się od świata i spędziłam miło czas. Jeśli macie ochotę na przeczytanie świetnej obyczajówki możecie śmiało sięgnąć po ten tytuł i całą serię. Rozczarowanie Wam na pewno nie grozi. Polecam z całego serca. 

środa, 5 grudnia 2018

Mieczysław Bieniek "Hajer na kole czyli rowerem po Kirgistanie i Kazachstanie"



Wydawnictwo Annapurna
data wydania 2018
stron 378
ISBN 978-83-619-6837-5

Każda podróż nas czegoś uczy

Mieczysław Bieniek, emerytowany górnik zwany Hajerem, udał się w kolejną podróż na Wschód. Tym razem jego celem był Kirgistan i Kazachstan – dawne republiki radzieckie, które obecnie są suwerennymi państwami. Czuć w nich jednak specyficzny postsowiecki klimat i pewną nostalgię za przeszłością. Kolejna podróż Hajera na Wschód odbyła się w dużej mierze rowerem, na którym sakwy kryły niewielki wobec przejechanej liczby kilometrów bagaż. Trasa wiodła niekiedy przez niezamieszkane tereny, ale nie zabrakło też na niej ciekawych ludzi, nowych przyjaźni i znajomości. Pana Mieczysława urzekła wschodnia gościnność, uprzejmość oraz życzliwość okazywana przez mieszkańców tych terenów. Nie zabrakło przygód i przeróżnych niespodzianek. Autora nie ominęły przepiękne widoki, kłopoty zdrowotne i życiowe trudności. Wszystkie przygody zniósł jednak z uśmiechem na twarzy i właściwym mu humorem. W takim też tonie podzielił się nimi z czytelnikami. Efektem kilkumiesięcznej podróży jest świetna książka należąca do „rowerowej serii”, którą zapoczątkował tytuł „Hajer jedzie do Soczi”.
Trudno uwierzyć, ale Mieczysław Bieniek na swoją kolejną wyprawę wyruszył bez szczegółowego planu i dokładnej mapy. Jechał, mając tylko ogólny zarys wycieczki. O drogę i ciekawe miejsca pytał często napotkanych ludzi, którzy zawsze chętnie służyli mu radą i pomocą. Ich życzliwość i dobre serce były dla niego bezcenne. Trasa tylko z pozoru wydawała się niebezpieczna ze względu na położenie polityczne i krążące o niej mity. Trudne okazały się tylko warunki pogodowe i zmęczenie ciała. Każdy dzień przynosił coś nowego. Kolejne odkrycia składały się na niezwykłe wspomnienia, które zostały spisane na kartach książki. Ten rodzaj odkrywania świata, poznawania jego specyfiki wydaje się niesamowity. Nieprzewidywalność pozwala bowiem zobaczyć więcej i głębiej poznać otaczającą rzeczywistość i spotykanych ludzi.
Trasa wiedzie przez miasta i wioski, ale także przez ogromne niezamieszkane tereny. Przez kilometry trawiastych stepów, wysokie góry i przełęcze, pustynie, gdzie żar leje się z nieba, i drogi wzdłuż rwących rzek, co swój początek mają w lodowcach. Zachwyca feeria barw, przestrzenie niedotknięte ludzką ręką i świat, w którym rządzą siły natury i pory roku.
Autor opisuje to wszystko z zachwytem. Jest zadowolony z podróży, choć nie wszystko udaje mu się zrealizować. Czasem plany biorą w łeb, ale los, odbierając jakąś szansę, zawsze daje mu coś ciekawego w zamian. Bieniek napawa się otaczającym go światem i z entuzjazmem dzieli się swoimi doświadczeniami i refleksjami. Przy okazji zaraża pasją podróżowania na spontanie, bez planowania każdej chwili w kalendarzu. To daje o wiele większą frajdę i ciekawsze przeżycia.
Świat postsowiecki jest ciekawy, różnorodny i wciąż tajemniczy. Niekiedy nawet wydaje się nierealny i należący do przeszłości. Tym bardziej więc kusi, by go poznać, doświadczyć na własnej skórze, zobaczyć na własne oczy. Hajer przekonuje, że warto poznawać takie miejsca.
Książkę tę, podobnie jak pozostałe tytuły tego autora, czyta się z ogromną przyjemnością i zainteresowaniem. Jej styl jest lekki i pełen humoru. Obfituje w ciekawe anegdoty i szczegóły. Tekst uzupełniają zaś piękne zdjęcia. To wszystko sprawia, że lektura pochłania i rozbudza pragnienie wojaży. Gorąco polecam tę książkę wszystkim fanom literatury podróżniczej.