czwartek, 29 marca 2012

Carol Drinkwater "Powrót na oliwkową farmę"


Wydawnictwo Literackie
data wydania marzec 2012
stron 440
ISBN 978-83-08-04851-1

Z życia Appassionaty.


Kolejna powieść Carol Drinkwater „Powrót na oliwkową farmę” to już ostatnia książka, kończąca oliwkową serię. Cykl, który składa się z sześciu publikacji, przyniósł autorce sławę i popularność oraz rozkochał w klimacie Prowansji wielu czytelników. I ja stałam się zagorzałą fanką tej serii, dzięki której poznałam realia uprawy oliwek dawniej i dziś, zwiedziłam miejsca, gdzie rosną najstarsze na ziemskim globie gaje oliwne oraz odwiedziłam uroczą posiadłość, należącą do autorki i jej męża.
W ostatniej książce wielkiej powieściowej serii wracamy razem z autorką na oliwkową farmę, położoną niedaleko Cannes. Po 16-miesięcznej podróży wokół basenu Morza Śródziemnego, Carol wraca do domu. Jest zadowolona z wielomiesięcznej eskapady, ale i cieszy się z powrotu do Appassionaty i męża. Z radością wita się ze swoimi sympatycznymi psiakami. Ale powrót do domu to także powrót do codzienności, czasem bardzo szarej i trudnej, pełnej kłopotów i zmartwień. Znów dopadają Carol troski związane z jakością zbiorów, obecnością na oliwnych gałązkach szkodników, a zwłaszcza małej muchy, która potrafiła zrujnować niejednego oliwkowego potentata. Jedynym ratunkiem są opryski. Stosowanie pestycydów jest jednak szkodliwe, zarówno dla człowieka jak i dla owadów. Dlatego Drinkwater za wszelką cenę chce przestawić się na uprawę ekologiczną i bronić się przed szkodnikami jedynie środkami naturalnymi. Na tarasach chce również umieścić pszczele rodziny w wielu ulach. To zadanie jednak do łatwych nie należy. Carol musi poruszyć dosłownie niebo i ziemię – przekonać męża, ogrodnika pochodzącego z Algierii, który wyśmiewa pomysł nieużywania chemikaliów. Przez wiele dni z wielką determinacją Drinkwater spotyka się z doradcami w zakresie uprawy oliwek, rolnictwa ekologicznego, z producentami środków owadobójczych oraz z nielicznymi właścicielami oliwkowych gajów, którzy zrezygnowali z pestycydów. Pisze wiele maili, podróżuje i spotyka się z wieloma osobami, by zebrać wszelkie informacje i poznać doświadczenia innych. Te działania są ogromnie męczące i trudne. Na drodze staje biurokracja i tysiące stron dokumentów do wypełnienia. A mimo to nasza autorka nie poddaje się i dzień po dniu walczy. Stawka tej walki jest niezwykle wysoka – to ocalenie, bądź strata zbiorów.
To jeszcze nie wszystkie troski Carol i jej męża. Muszą bowiem uporać się z remontami garażu i murków, znieść uporczywych i gburowatych sąsiadów, poużerać się z leniwymi portugalskimi kamieniarzami i ich skłonnością do trunków, naprawić straty po wizycie dzików. Jednym słowem sporo dzieje się w Appassionacie...
O tych wszystkich przeżyciach i zdarzeniach możecie przeczytać na stronach „Powrotu na oliwkową farmę”. Książka jest napisana równie ciekawie, jak poprzednie części cyklu. Nie brak w niej opisów pięknej farmy, gajów oliwnych i bujnej łąki rosnącej pod oliwkami. Autorka dzieli się z czytelnikami masą przeżyć, wieloma emocjami i rozterkami duchowymi. I w przepiękny sposób na kartach opowieści pisze o swojej pasji, jaką jest uprawa oliwek, ziół, warzyw i owoców. Z uwagą wnikliwego obserwatora opisuje proces rozwoju roślin, ich kolorystykę i zapachy. Pokazuje, iż życie bliżej natury i w zgodzie z nią to niesamowita przygoda. To odkrycie świata, który ma swoje prawa i jest bardzo skomplikowany. Życie z naturą w harmonii i zgodzie, nieintegrowanie w nią i niestosowanie szkodliwej chemii to jedyna metoda zachowania piękna przyrody dla przyszłych pokoleń. Carol jest niezwykle zdeterminowaną ekolożką i słusznie uzasadnia swoje racje. Nie sposób się z nią nie zgodzić. To dzięki tej książce poznałam, jak wiele szkody człowiek jest w stanie wyrządzić pszczołom, kóre są wobec pestycydów takie bezbronne.
Książka była lekturą nadzwyczaj przyjemną i mądrą, napisaną dojrzałym piórem kobiety, która z pełną determinacją walczy o słuszną sprawę. Jej postawa zasługuje na uznanie. Nie mogę też, nie napisać o przyjemności zagoszczenia w domu pełnym miłości i oddania, pachnącym ziołami i aromatami śródziemnomorskiej kuchni. I nie sposób nie pochwalić Carol za piękną relację z podróży na Sycylię.
Książka zasługuje na znakomitą ocenę i wielka szkoda, że to już koniec opowieści o oliwkach i ludziach, dla których uprawa jest życiową pasją. To lektura, do której wrócę nie jeden raz. Świetna na poprawienie humoru opowieść o kobiecie pełnej determinacji i uporu, która pokochała Francuza i drzewa oliwne.
Za egzemplarz do recenzji dziekuję portalowi Lubimy Czytać i Wydawnictwu Literackiemu.

środa, 28 marca 2012

Stosik niespodzianka !!!!

Stosiki są jak wiosenne kwiaty - równie cieszą oko i serce, pachną. O ile tym pierwszym wystarczy odrobina deszczu i słonka, to stosik jest efektem dwóch wizyt mojego kochanego pana Listonosza.
A zatem w kolejce do czytania ustawiają się :
Rachel Hore "Pod nocnym niebem" od Prószyńskiego
Aleksander Sowa "Modliszka" od Autora
Imogen Edwards-Jones " Pop Babylon" od Wydawnictwa Pascal - nowo nawiązana współpraca
Victoria Twead " U mnie zawsze świecie słońce" j.w.
Jacek Krakowski "Zły sen" od portalu nakanapie.pl
Anne Bronte "Lokatorka Wildfell Hall" od Wydawnictwa MG
Na szczeście znów mam czas na lekturę i dziś w ramach odstresowania sobie poczytam.


niedziela, 25 marca 2012

Rumer Godden "Opactwo Brede"

Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC
data wydania 2011
stron 520
ISBN 978-83-7354-392-8

Życie za murami klauzury.

Dziś napiszę o książce bardzo pięknej, niezwykłej i nietypowej. Tematyka poruszona w powieści Godden jest zdecydowanie inna niż lektury ukazujące się na rynku z gatunku powieści obyczajowych. Akcja książka prawie w całości, poza początkowymi kilkudziesięcioma stronami rozgrywa się bowiem w klasztorze mniszek, które wiodą swoje życie oddzielone od świata zewnętrznego murami i kratami klauzury. Nie wychodzą poza klasztor nawet na pogrzeby rodziny, tylko pobyt w szpitalu jest możliwością spędzenia chwil poza murami zakonnymi. W ciszy, skupieniu i modlitwie, która stanowi oś ich dnia, a przeznaczają na nią ponad 7 godzin dziennie mniszki realizują charyzmat ustanowiony przez św. Benedykta. Ich sposób na świętość to praca i modlitwa. Ubóstwo i pokora. Dla wielu z Was, którzy nie zetknęli się w realu z zakonnicami o takiej regule wyda się ten styl życia bardzo dziwny i niewytłumaczalny. Osobiście znałam przez wiele lat mniszkę zakonu klauzurowego i dodam tylko, że taki wybór drogi życiowej jak najbardziej może dać szczęście i uśmiech na twarzy.
Ale wracajmy do lektury, książki grubej i bardzo ciekawej, choć nie jest to jakieś wybitne dzieło pod względem stylu i języka. Warsztat literacki autorki, nieżyjącej już dziś brytyjskiej pisarki pozostawił we mnie bowiem pewien niedosyt, ale temat powieści i akcja przyćmiła to.
Wydaje się, że książka będzie miała główną bohaterkę. Ale to tylko złudzenie. Filipa Talbot jest wykształconą, niezależną i odnoszącą sukcesy zawodowe kobietą. Przekroczyła 40 lat. I nagle odkrywa swoje powołanie. Świat doczesny przestaje ją interesować. Postanawia umrzeć dla doczesności i wstąpić za klasztorne mury, do zakonu o bardzo surowej regule. To nie jest łatwe zwłaszcza dla osoby, która dorosłe życie przez wiele lat wiedzie w świecie materialnym, pełnym pokus i atrakcji. Życie za klauzurą to bowiem całkiem inna bajka. To wyrzeczenia, posty, brak indywidualności, przyjemności i rozrywek jakie proponuje świat zewnętrzny. To brak wyszukanych potraw, kolorów i strojów, które zastępuje habit. A jednak Filipa odnajduje się jako siostra zakonna. Z chwilą przekroczenia progów klasztoru to nie ona jest główną bohaterką, ale staje się nim całe zgromadzenie zakonnic. I tym działaniem autorka pięknie podkreśla czym jest włożenie habitu. To wtopienie się w rodzinę zakonną i wyrzeczenie się przedkładania własnego ja nad innych.
W powieści na ponad 500 stronach śledzimy życie sporej  zakonnej wspólnoty liczącej ponad 90 mniszek. Zaznajamiamy się z ich regułą, stylem życia, obowiązkami, zasadami życia codziennego i w czasie świąt, których kalendarz liturgiczny jest pełen. Poznajemy dość oryginalną i trudną drogę do świętości, która jest powołaniem każdego katolika. A jest to droga równie pełna wyrzeczeń, umartwień, pokus, problemów i rozterek. Nie brak tu pokus szatańskich, a za bramę klauzury przenikają też problemy dnia codziennego - troski materialne, zdrowotne, rozterki emocjonalne. Zagłębiając się w losy opactwa Brede poznajemy inny, zdecydowanie inny styl życia jaki prowadzą mniszki. Dla niektórych ta droga może wydawać się niczym więzienie, ale dla tych, które odnalazły swoje powołanie to raj, gdzie mogą oddać swoje życie Bogu.
Książka to 15 lat z życia zgromadzenia, to czas przemian duchowych i przewartościowania swego życia nie tylko dla siostry Filipy, ale dla każdej z mniszek. To historia bardzo prawdziwa, w której nie ma literackiej fikcji. Tak właśnie żyją benedyktynki. Siostry są ukazane jako dusze chcące być blisko Boga, ale i normalne osoby z ludzką naturą pełną wad i zalet, kompleksów i słabości. Mają różne kłopoty, popełniają błędy i muszą je naprawiać. Życie zgromadzenia jest naprawdę bardzo ciekawe, pełne różnych wydarzeń weselszych i smutniejszych. Warto poznać taki model życia, taki sposób na szukanie życiowej drogi i realizacji swego powołania.
Książka wyjątkowa i fascynująca. Oryginalna i warta uwagi. Pokazująca odmienną rzeczywistość. Lektura robiąca wrażenie. Gorąco polecam.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Benedyktynów Tyniec.

sobota, 24 marca 2012

Stosik wiosenny nr 2

Wizyta w bibliotece i pan listonosz to sprawcy kolejnego stosiku. A w nim sporo książek, które kuszą. Z czasem u mnie kiepsko, ale na szczęście już rozpoczęłam sezon czytania na ławce. Wczoraj choć niedługo, ale było uroczo, śpiew ptaków, ciepłe promyki słonka i ciekawa książka. (Powrót na oliwkową farmę).
Co zatem w stosiku :
Georg Ratzinger " Mój brat Papież" - niespodzianka od Znaku
Tess Gerritsen "Osaczona" od Miry
Dorota Combrzyńska-Nogala "Wytwórnia wód gazowanych" od Wydawnictwa MG
Carol Drinkwater "Powrót na oliwkową farmę" od Lubimy Czytać
Irene Gut Opdyke "Ratowałam Żydów od zagłady" z biblioteki
Javier Sierra "Tajemna wieczerza" j.w.
Magdalena Zych "Siedem szklanek" j.w.
Małgorzata Kalicińska "Przepisy nie tylko na życie"
Prawda, że fantastyczne lektury ??? !!!!!


piątek, 23 marca 2012

Sabina Czupryńska "Kobiety z domu Soni"


Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania luty 2012
stron 472
ISBN 978-83-7839-035-0

O kobietach, które miały w życiu pod górę.

Bardzo chętnie czytam ostatnio powieści autorstwa polskich pisarek. Ich poziom oceniam jako bardzo dobry i znajduję wśród takich książek wiele interesujących pozycji, które umilają mi czas. Z ochotą sięgam po książki debiutantek. Wielokrotnie czuję się mile zaskoczona kunsztem i pomysłami pań tworzących literaturę dla kobiet. Na bieżąco śledzę też rynek wydawniczy i wprost " wypatruję" sag rodzinnych, które uwielbiam czytać. Z tego też powodu sięgnęłam po debiutancką książkę Sabiny Czupryńskiej. Spodziewałam się "ciepłej, pełnej sielankowego raczej klimatu " książki a tu spotkała mnie olbrzymia niespodzianka. Bo powieść okazała się bardzo ciekawa, ale sielanki w niej zbyt wiele nie znalazłam. Co mnie zatem przykuło do tej lektury ? Ciekawy temat, ukazanie trudnych relacji jakie łączy kilka pań.

Powieść "Kobiety z domu Soni " to historia pięciu kobiet połączonych więzami krwi, należących do czterech pokoleń pewnej rodziny. Rodziny zwyczajnej i prostej, ot takiej jakich wiele w każdym miasteczku i mieście. Nestorka rodu Antonia po wojennej zawierusze osiada w miasteczku o nazwie Wałkowo. Tu zasiedla skromny domek i wraz z ukochanym mężem Jackiem wychowuje swoje dzieci. Dwie córki. Niestety jedna z nich Julia to prawdziwy czarny charakter tej rodziny. Kobieta zła do szpiku, która nie potrafi być szczęśliwa. Julia nie jest ani dobrą żoną, ani matką, ani córką. Egoistka do bólu, potrafi posunąć się do potwornych czynów nawet wobec własnej córki. Jest zepsuta czym martwi mamę. Antonia to zdecydowanie inna osobowość. Istny anioł dobroci i gołębie serce. To właśnie jej postać pokochałam od początku lektury. Jej było mi najbardziej żal, bo sympatyczna babcia niczym sobie nie zasłużyła na traktowanie gorsze niż służąca. Taką babcię skarb mają córki Julii - Basia i Jagoda. Poznajemy je jako małe dziewczynki, które mają odmienne charaktery. Los nie skąpi im trudnych chwil i wyzwań. Boleśnie je doświadcza i smaga batem. Chwile szczęścia trwają krótko. A na pomocną dłoń matki nie mogą liczyć. Sonia najmłodsza z rodziny jest córką Jagody i podobnie jak jej mama wyjeżdża z rodzinnej miejscowości szukać szczęścia w Wielkim Mieście.
Ta powieść jest naprawdę urocza. Przykuwa uwagę czytelnika w trakcie lektury. Jest do bólu realna i pełna sytuacji prosto z życia wziętych. A ono różowe nie bywa. Pani Czupryńska stworzyła bardzo ciekawe kreacje swoich bohaterek, kobiet realnych, których życie było trudne, pełne kłopotów i zmartwień. Każda z ma inną osobowość, choć wszystkie chcą być szczęśliwe, kochane i cieszyć się dostatkiem materialnym. Ale ich partnerzy nie są ideałami. Autorka w bardzo wyraźny sposób pokazuje słabości męskich charakterów, ich łatwe poddawanie się losowi, skłonność do alkoholu, uciekanie od problemów. Kobiety to w tej powieści stworzenia znacznie silniejsze i wytrzymalsze. To one zasługują na miano "silna płeć".
Książka nie ma w sobie nic z sielankowego klimatu, jest napisana prostym stylem i niewyszukanym językiem. Traktuje o sprawach tak bliskich każdej kobiecie, o uczuciach i namiętnościach, radości macierzyństwa, trudnych relacjach między matką, a córkami. Rozgrywająca się na przestrzeni kulkudziesięciu lat akcja jest dość dynamiczna, a w nią autorka dyskretnie wplata wydarzenia z historii Polski. Nadmienia m.in. o magicznych sklepach PRL-u jakimi były Pewexy, wspomina o emigracji, kolportażu nielegalnej pracy. 
W tej powieści znajdziecie więcej smutku niż beztroski i romantyzmu.To opowieść o toksycznych relacjach i ich wpływie na rodzinę, a przede wszystkim okazja poznania niesamowitych pań z Antonią na czele, których zachowanie pewnie wywoła w Was wiele emocji. Osobiście miałam ochotę przytulić płaczącą nad koszykiem ziemniaków Antonię, pochwalić za dzielność Jagodę i rozszarpać na drobne kawałki Julię, choćby za złe traktowanie wspaniałej matki.
Książka nietuzinkowa i warta uwagi. Dobry debiut z oryginalnym pomysłem. Dowód na to, że dobra saga nie musi być książką z lukrową pierzynką.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydanictwu Prószyński i S-ka.

środa, 21 marca 2012

Tomasz Czerwiński "Kapliczki i krzyże przydrożne w Polsce"


Wydawnictwo Muza
data wydania 2012
stron 384
ISBN 978-83-7495-990-2
seria Ocalić od zapomnienia

O perełkach polskiego krajobrazu.

Ziemia polska jest nimi usiana. Budowano je od stuleci, choć do dziś wiele z nich nie przetrwało. Znajdują się w każdym regionie Polski, choć najmniej występuje ich na zachodzie kraju. Wiele z nich szczyci się mianem zabytków i są uważane za cenne perły architektury sakralnej.
Kapliczki i przydrożne krzyże były przede wszystkim wyrazem kultu religijnego. Świadczą o wierze naszych przodków, którzy budowali je często i z przeróżnych powodów. Jedne z nich były wznoszone z racji sporej odległości od kościoła osady ludzkiej, inne stanowiły wotum za wyzdrowienie, szczęśliwy powrót z wojny. Stawiano je na obrzeżach miejscowości i wierzono, że są zaporą chroniącą przed złem, epidemiami i nieszczęściami. To pod nimi chowano kiedyś samobójców, bo ci nie mogli splamić poświęconej cmentarnej ziemi. W miesiącach maryjnych gromadził się wokół nich pobożny lud, by śpiewać pieśni i nabożeństwa maryjne, odmawiać różaniec, a ich przystrajanie było chlubą i zaszczytem młodzieży. Stanowiły "naturalne" ołtarze dla procesji w dniu Bożego Ciała.
 A dziś ?
 Są przede wszystkim cennymi budowlami i wiele z nich trafiło pod opiekę służb konserwatorskich, które podejmują prace remontowe oraz renowacyjne i przywracają im dawny blask. Polska chyba jako jedyny kraj w Europie, a i jeden z nielicznych na świecie może pochwalić się tak sporą liczbą kapliczek i krzyży. Budowano je w różnym stylu - były wśród nich okazałe budowle, ale i rozmiar niektórych jest niewielki, a one same są powieszone na pniach drzew. Najczęściej poświęcone są Matce Bożej, świętym, Trójcy Świętej i Chrystusowi. Dziś zanika powoli zwyczaj modlitwy pod nimi. Ale warto ocalić je od zapomnienia i przekazać wiedzę oraz tradycję o tych sakralnych perełkach przyszłym pokoleniom. Czyni to w książce wydanej w serii Ocalić od zapomnienia Tomasz Czerwiński, etnograf  i autor przewodników turystycznych. W prawie 400- stronnicowym albumiku zawiera niezwykle bogatą treść, a książka jest niczym encyklopedia poświęcona małym perełkom sztuki sakralnej. Publikacja napisana jest prostym i wyrazistym językiem i świetnie przybliża temat podjęty przez autora. Tekst uzupełniony jest olbrzymią ilością przepięknych, kolorowych fotografii i ciekawymi rycinami. W książce znajdziemy także fragmenty modlitw najczęściej odmawianych przed kapliczkami, bogaty zbiór przysłów związanych ze świętymi, których kult jest rozpowszechniony w Polsce. Książka jest niezwykle ciekawa i bardzo dogłębnie przybliży tematykę. Czytałam i oglądałam ją z przyjemnością, tym bardziej, że sama jestem miłośniczką podziwiania tych budowli w trakcie podróży. Teraz, po lekturze mam na ten temat bardzo gruntowną wiedzę. Gorąco polecam, tym których interesuje etnografia, budownictwo sakralne i zabytki. Ich miano ma nie tylko Wawel czy Zamek Królewski w stolicy. To także szereg kapliczek przy ruchliwych drogach pełnych pędzących samochodów, ale i przy nieutwardzonych polskich dróżkach prowadzących w pole lub do lasu. A może i Ty mijasz je często nieświadomy ich piękna ?
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Muza.
A ja dodaję zdjęcie krzyża mojego autorstwa

Przy drodze z Mucznego do Tarnawy Niżnej (Bieszczady)

wtorek, 20 marca 2012

Konkurs z Warszawską Firmą Wydawniczą

Witajcie !
Dziś nie będzie konkursu bezpośrednio na tym blogu, ale chciałam Was zachęcić do konkursu organizowanego przez Warszawską Firmę Wydawniczą. Zadanie szczególnie przyjemne dla recenzentów, a dla tych, którzy jeszcze nie piszą recenzji możliwość wypróbowania swoich sił.
Należy napisać krótką recenzję do 600 znaków. Szczegóły znajdziecie pod linkiem
http://wydaj-ksiazke.blogspot.com/2012/03/konkurs.html

Termin nadsyłania prac do 31 marca.

niedziela, 18 marca 2012

Stosik wiosenny

Kolejne książki wprost same pchają się do rąk i chcą być czytanie. A czas bywa nieubłagany i chwilowo mam go mniej.
W stosiku
Ewa Kopsik "Układ z Panem Bogiem" nagroda od portalu IRKA
Richard Wirick "100 pocztówek z Syberii" z biblioteki
Bill Bass Jon Jefferson "Trupia farma" od Znaku
Rumer Godden "Opactwo Brede" od Wydawnictwa Benedyktynów Tyniec
Andrzej Stasiuk "Dziennik pisany później" z biblioteki.

środa, 14 marca 2012

Laura Dave "Dom z moich marzeń"


Wydawnictwo Otwarte
data wydania marzec 2012
stron 376
ISBN 978-83-7515-207-4
Otwarte dla Ciebie
seria Kobieta

"Bo życie jest pogmatwane"

Czy istnieje przeznaczenie ? Czy są przedmioty, które przynoszą szczęście ? I czy są też takie rzeczy lub czynności, które bywają zwiastunem pecha ? Czy obejrzenie ulubionego filmu może być niczym otwarcie puszki Pandory ? I czy pecha można pokonać, czy klątwę można zdjąć ?
Takie pytania wyzwoliła w mojej głowie lektura książki autorstwa Laury Dave wydanej w ramach projektu Otwarte dla Ciebie, która rozpoczyna serię Kobieta. Powieść "Dom moich marzeń" to lektura lekka i przyjemna, ale i niosąca w sobie głębszą treść. Historia głównej bohaterki ukazuje, że życie bywa czasem skomplikowaną historią niczym węzeł gordyjski, a uporządkowanie spraw uczuciowych stanowi nie lada wyzwanie.
 Każdy marzy o szczęściu, ale raczej nie można go osiągnąć dopóki nie zajrzy się w głąb własnej duszy i nie zastanowi się czego tak naprawdę chcemy. Co stanowi dla nas priorytet, a co jest tylko tłem. Bywa czasem tak, że to co wydaje się być szczytem marzeń i oznacza sukces jest tylko tandetną dekoracją.

Główna bohaterki książki nosi przeurocze imię Annabelle. Jest kobietą dojrzałą, przekroczyła trzydziestkę, od pięciu lat jest w stałym związku z Nickiem. Odnosi sukcesy zawodowe, a pracuje jako dziennikarka w jednej z gazet i zajmuje się opisywaniem podróży w ciekawe miejsca na całej kuli ziemskiej. Ma piękny dom, suczkę Milę i stabilizację finansową. Tylko parze często brakuje czasu dla siebie - pochłania ich praca i wyjazdy służbowe. Pewnego dnia niespodziewanie Nick postanawia zakończyć ich związek. To spada na Annabelle jak grom z jasnego nieba. Powala na kolana i rzuca na dno rozpaczy. Kobieta bardzo przeżywa porzucenie, ma dość wszystkiego i spędza czas na patrzeniu w sufit. Dopiero serdeczna przyjaciółka, a zarazem siostra Nicka dopinguje ją do wzięcia się w garść. Annabelle wychodzi na niewinnego drinka i w środku nocy za kontuarem baru znajduje faceta, którzy zawraca jej na całego w głowie .Czy to ten, o którym marzyła, czy tylko ktoś na otarcie łez po prawdziwej miłości ?
Jeśli macie ochotę poznać tę historię odsyłam do książki, która jest doskonałym babskim czytadłem. To opowieść o zwyczajnej kobiecie, takiej jak jedna z nas, która postanawia szukać swego szczęścia. Annie zdarza się zmieniać diametralnie swoje życie pod wpływem szalonych impulsów. Czy te zmiany wychodzą na dobre ? Różnie to bywa, ale nasza bohaterka odkrywa, że aby być szczęśliwą musi najpierw poznać czego tak naprawdę chce i pragnie. Bo dopóki nie dojdzie do porozumienia z samą sobą to założonego sobie celu nie osiągnie.
Annabelle Adams, do której wszyscy mówią po prostu Annie to bardzo ciekawa postać. Zwyczajna dziewczyna, która pewnie w wielu sprawach przypomina jedną z nas Czytelniczek. Jest naturalna i uczuciowa, spontaniczna i zdolna. Ma szereg kompleksów, które czasem są na wyrost. Przeżywa swoje wzloty i upadki. I szuka swojego miejsca na świecie. Poszukuje stabilizacji, której nie zapewniła jej w dzieciństwie i młodości matka. Annie szuka domu i kogoś, kto zapewni jej poczucie bezpieczeństwa, a w trakcie tych poszukiwań odkrywa samą siebie i swoje marzenia. To wcale nie łatwe zadanie zdobyć się na szczerość wobec swojej osoby. 
Książkę czyta lekko, szybko i przyjemnie. Napisana jest prostym stylem. Akcja mnie kilkakrotnie mnie zaskoczyła. W tracie lektury wciąż usiłowałam zgadnąć jak zachowa się Annie, jakiego dokona wyboru i nie zawsze udało mi się trafić. Panna Adams to kobieta czasem nieprzewidywalna. Powieść w lekkiej treści zawiera mądre sentencje. Czasem warto nabrać dystansu do swoich problemów, czasem potrzebna nam jest szczera rozmowa z pokrewną duszą.
Książka Laury Dave jest doskonałą lekturą na poprawę humoru i złapanie oddechu po ciężkim dniu. Zawiera w sobie szczyptę romantyzmu, garść realnego życia i Czytelniczki znajdą w niej kobiecy klimat. To książka utwierdzająca w  przekonaniu, że w życiu po smutkach przychodzą radości. "Dom z moich snów" to doskonała lektura dla Pań młodszych i starszych, którą polecam.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję serdecznie Wydawnictwu Otwarte.


Abraham Verghese "Powrót do Missing"


Wydawnictwo Świat Książki
data wydania 2011
stron 752
ISBN 978-83-7799-034-6

Medyczna pasja.

Gdy sięgam po bardzo grubą książkę, często miewam obawy, czy jej spora objętość nie jest wynikiem zbytniego rozwleczenia fabuły, przydługich opisów i zbyt wielu wątków, które w trakcie czytania wprowadzają poczucie chaosu. Te przypuszczenia okazały się nietrafione w stosunku do książki Verghesa, którą sam John Irving określił mianem niezwykłego osiągnięcia literackiego. Zgadzam się całkowicie, że „Powrót do Missing” to książka wyjątkowa, świetnie napisana i zasługująca na miano bestsellera.
Akcja powieści rozpoczyna się w połowie XX wieku i trwa kilkadziesiąt lat. Rozgrywa się w Indiach, Etiopii i Stanach Zjednoczonych. Bohaterowie książki to ludzie pochodzący z różnych zakątków świata, których łączy medyczna pasja. Dla nich pomoc udzielana chorym i cierpiącym jest celem samym w sobie. Nie dbają o honoraria, nie narzekają na brak nowoczesnego sprzętu i niedostępność medycznych nowinek. Ich celem jest ulga w cierpieniu osobom najuboższym, których nie stać na drogie polisy i leczenie w prestiżowych klinikach.
Pewnego dnia w niedużym szpitalu misyjnym Missing odbywają się jak zwykle zabiegi operacyjne. Na bloku zabrakło nagle niezastąpionej instrumentariuszki, siostry Mary Joseph Praise. Jej niedyspozycja jest raczej zagadką, bo do tej pory zdrowie karmelitanki nigdy nie szwankowało. Okazuje się, że hinduska zakonnica jest brzemienna i właśnie zaczął się przedwczesny poród. Przebiega on z komplikacjami, a na dodatek jedyna ginekolog szpitala jest w podróży. Hema wprost z męczącej wielogodzinnej drogi trafia na salę operacyjną, gdzie dosłownie w ostatnim momencie ratuje życie dwójce chłopców – bliźniaków. Ich ojcem okazuje się miejscowy chirurg doktor Stone. Ciąża zakonnicy jest dla wszystkich zaskoczeniem, nawet ojciec dzieci o niej nie wiedział. Młoda mama nie przeżywa jednak porodu. Umiera wskutek niemożliwego do opanowania krwotoku. Stone porzuca pracę w Missing i wyjeżdża do Ameryki. Dziećmi postanawia zaopiekować się Hema. Para bliźniąt wcześniaków wymaga stałej opieki, pomaga w niej między lekarz Ghosh. Oboje z Hemą bardzo zbliżają się do siebie i postanawiają się pobrać. Wydaje się, że ich życie będzie radosne i szczęśliwe. Czy na pewno?
Zapraszam do lektury powieści obyczajowej z medycyną w tle. To bardzo gruba, licząca ponad siedemset stron lektura, która na mnie zrobiła niesamowite wrażenie. Okazała się „złodziejem czasu”, nie umiałam odłożyć jej na półkę i pójść na spacer, zająć się obowiązkami domowymi czy pójść wcześniej spać. Byłam tą książką po prostu nienasycona, ciekawiły mnie losy bliźniaków, zwłaszcza Mariona, który jest narratorem powieści. Z wypiekami na twarzy przeżywałam wzloty i upadki lekarskiej rodziny, ich problemy i radości. Śledziłam dorastanie braci, którzy mieli szczęście trafić na cudownych przybranych rodziców, którzy traktowali ich jak własne dzieci. Bardzo przyjemnie czytało mi się książkę, która popiera takie wartości, jak rodzina, miłość czy poszanowanie drugiego człowieka, bez względu na to, kim on jest.
Szpital Missing był biedną placówką, która funkcjonowała tylko dzięki datkom sponsorów – baptystów z Ameryki oraz determinacji głównej administratorki, zakonnicy w podeszłym wieku, nazywanej Matroną. Poświęcenie pracujących w Missing lekarzy było ogromne i zasługuje na szacunek i pochwałę. Zarówno Hema, jak i Ghosh to prawdziwi lekarze, którzy nie zapominają na co dzień o złożonej przysiędze Hipokratesa i niosą pomoc nawet wtedy, gdy narażają własne życie, lecząc wrogów panującego w Etiopii cesarza. Życie Missing i związanych z nim ludzi jest bardzo urozmaicone. Wciąż mają problemy, ale i doświadczają drobnych radości. Obcują na co dzień z cudem narodzin i ze śmiercią.
Autor książki jest profesorem medycyny Uniwersytetu Stanford, często w dynamiczną akcję wplata opisy medycznych czynności, przebiegu operacji i posługuje się fachową terminologią medyczną. Robi to jednak w sposób tak interesujący i przystępny dla przeciętnego człowieka, że bardzo zaciekawia nawet tych, którzy o medycynie nie mają zielonego pojęcia.
Ta książka to przepiękna opowieść o biednym afrykańskim kraju, który boryka się z nędzą, biedą i chorobami, który przechodzi polityczne przemiany i przewroty. To opowieść z zwyczajnych mieszkańcach Addis Abeby i jej okolic, którzy często padają ofiarami tradycyjnych przesądów i wierzeń przodków, a po pomoc do fachowego medyka udają się dopiero wtedy, gdy zawiedzie moc szamanów i znachorów. To także książka o uczuciach, poświęceniu, namiętnościach i bezradności wobec cierpienia. „Powrót do Missing” to książka o tym, jak łatwo jest zniszczyć cudze marzenia i o tym, jak braci może poróżnić kobieta. Bohaterowie to postacie barwne i wyraziste, mające często odmienne charaktery, to ludzie zdeterminowani, o wielkim sercu. Często muszą podołać trudnym wyzwaniom, narazić się na ryzyko porażki, by walczyć o życie innych. Niektórzy z nich są zmuszeni przez los wkroczyć w swoją przeszłość i uporządkować pewne sprawy sprzed lat.
Książkę czytało mi się rewelacyjnie i na długo jej lektura zapadnie mi w pamięć. To powieść, która poruszy serce, uczuli na problemy Trzeciego Świata i pokaże egzotyczne, ale prawdziwe oblicze biednego kraju. Zarezerwujcie troszkę czasu i przenieście się do Missing. To będzie z pewnością niezapomniana wizyta. Gorąco polecam.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję portalowi Lubimy Czytać i Wydawnictwu Świat Książki.

poniedziałek, 12 marca 2012

Jacques Lanzmann "Szaleństwo marszu"



Wydawnictwo Zysk i S-ka
 data wydania 2010
stron 240
ISBN 978-83-7506-406-3
Seria Dookoła świata

O człowieku, który kochał maszerować.

Pierwsze kroki stawiamy zwykle mając około 10-12 miesięcy. Potem wykonujemy ich codziennie tysiące. W całym życiu pewnie zrobimy miliony kroków. Ciągle idziemy, maszerujemy. Chodzimy z domu do przedszkola, szkoły, na uczelnię, do pracy, kina, centrum handlowego i pewnie jeszcze w tysiące innych miejsc. Dla większości z nas marsz jest koniecznością, ale są także i tacy na tym świecie dla których marsz jest relaksem, sposobem odpoczynku, odnową duchową, po prostu metodą na życie. Do takich osób z pewnością należał francuski pisarz, producent filmowy, scenarzysta i podróżnik Jacques Lanzmann (1927 - 2006).
To człowiek, który miał chodzenie we krwi. W swoim życiu przeszedł wiele kilometrów, a trasa jego wędrówki wiodła przez różne kontynenty i  strefy klimatyczne. Odwiedził najatrakcyjniejsze pod względem turystycznym zakątki globu ziemskiego. Podziwiał piękno Tybetu, Nepalu, Sahary, Andów, Meksyku, Peru, Moskwy, Chin i jeszcze wielu innych miejsc. Jego wędrówki to nie spokojne przechadzki spacerowym tempem. To mordercze etapy liczące wiele kilometrów dziennie w deszczu i palącym słońcu, upale i mrozie, wśród lodowców i pustyń, w miejscach gdzie przysłowiowy diabeł mówi dobranoc i nie mieszkali niegdy ludzie. Marsz Lanzmanna fascynował. Dostarczał mu niesamowitych emocji i adrenaliny. Wprowadzał go w mistyczne doświadczenia. Nie raz musiał pokonać ból, pragnienie, głód, zmęczenie.  I o tym opowiada on w książce "Szaleństwo marszu".
 Ta publikacja to po części fragmenty książek opisujących przeróżne podróże Autora, relacje z marszy wyczynowych i maratonów, ale i szereg praktycznych porad jak przygotować się do wędrówki. Autor doradza co jest niezbędne w plecaku piechura - dziś chyba raczej powiedzielibyśmy człowieka uprawiającego trekking. To wcale nie takie proste wybrać się w długą trasę i odpowiednio dobrać ekwipunek, jedzenie i odzież. W czasach obecnych rynek sprzętu turystycznego bardzo się rozwinął, ale są pewne reguły, które niezmieniły się od dawna i którymi Lanzmann się z nami dzieli.
Ta książka to zarazem relacja nie tylko bardzo praktyczna, ale i osobista. Podróżnik niejako zwierza się Czytelnikowi z całej masy przeżyć ze szlaku. Były i sytuacje śmieszne i wzruszające, smutne i groźne. Ale jak ktoś połknął bakcyla wędrówki to zawsze wybierze się w kolejną podróż. Cóż, jestem taką samą istotą, która ma włóczęgę we krwi i takie książki pochłaniam ze zrozumieniem. Zazdroszę tylu pięknych tras, tylu widoków i przeżyć. Tylko ułamek z nich widać na zdjęciach umieszczonych w książce. I szkoda, że nie są to fotografie kolorowe.
W publikacji padają bardzo trafne słowa, które stwierdzają czym może być marsz nie tylko dla ciała, ale i dla ducha.
"Maszerować - to dotrzeć do kresu samego siebie, idąc jednocześnie na koniec świata"
Dla mnie te słowa są piękne, wprost mistyczne.
Jeśli macie duszę włóczęgi to nie będę Was długo musiała przekonywać do przeczytania "Szaleństwa marszu". Jeśli zaś jesteście ciekawi co czuje taka osoba i nie kręci Was jeszcze wielogodzinna wędrówka to zachęcam gorąco do lektury. Może dzięki niej pokochacie trekking ?
Za egzemplarz do recenzji dziekuję Księgarni Matras.

niedziela, 11 marca 2012

Stosik z końca zimy

Dawno nie prezentowałam co nowego na półkach mojej biblioteczki. Zatem pora na pochwalenie się.
Od góry :
Piotr Goszczycki "Doba na Mazowszu" od nakanapie.pl - już zrecenzowane
Jacques Lanzmann "Szaleństwo marszu" od Matrasa - przeczytana, recenzja na godzinach
Sabina Czupryńska "Kobiety z domu Soni" od Prószyńskiego
Joanna M. Chmielewska "Sukienka z mgieł"
Laura Dave "Dom moich marzeń" od Wydawnictwa Otwarte
Lynn Sheene "Ostatnie spotkanie w Paryżu" j.w.
Zatem czekam na wiosenkę, czytanie w plenerze, a póki co czytam w domu.
Przypominam o konkursie z Wydawnictwem Otwarte - nagrody czekają !

sobota, 10 marca 2012

Sonia i Alexander Poussin "Afryka Trek. Od Kilimandżaro do Jeziora Tyberiadzkiego"


Wydawnictwo Zysk i S-ka
data wydania 2011
stron 664
ISBN 978-83-7506-456-8

Śladami pierwszego człowieka.


Sonia i Alexandre Poussin to para Francuzów, która wytyczyła sobie bardzo ambitny cel – przejście pieszo z południa na północ kontynentu afrykańskiego. Swoją wędrówkę opatrzyli kryptonimem Afryka Trek. Przez trzy lata wędrowali śladami pierwszego człowieka. Druga książka ich autorstwa opisuje trasę wędrówki od Kilimandżaro po północne krańce Czarnego Lądu i wejście na szczyt Góry Błogosławieństw, niedaleko Jeziora Galilejskiego. W drugim etapie wędrówki para przeszła blisko siedem tysięcy kilometrów. Ich trasa wiodła przez Tanzanię, Kenię, Etiopię, Sudan, Egipt i Izrael.
To bardzo wyczerpujące przedsięwzięcie zakończyło się sukcesem, choć Francuzi nie byli go do końca pewni. Czyhało na nich sporo pułapek i niebezpieczeństw. Musieli zmierzyć się ze zmęczeniem, głodem, złym samopoczuciem, bólem mięśni, pęcherzami na nogach. Dokuczały im bardzo wysokie temperatury, dochodzące nawet do + 55 stopni Celsjusza, zimne noce, burze piaskowe, wszy i pchły. Pewne etapy podróży, ze względu na bezpieczeństwo musieli odbywać w towarzystwie zbrojnej eskorty. A co otrzymali w zamian ?

Przygodę, której nie zapomną do końca życia. Dzięki eskapadzie poznali od podszewki Czarny Ląd, zobaczyli nie tylko to, co oferują w planach wycieczek biura podróży. Mieli okazję nocować w namiocie, doświadczyć gościny w chatach różnych plemion, ale i zanocować w luksusowym hotelu Crater Lodge, gdzie za jeden nocleg trzeba zapłacić niebagatelną kwotę 800 dolarów amerykańskich. Poznali mieszkańców Afryki, będących członkami różnych plemion, między innymi Masajów, Pokotów i Hamerów. Odwiedzając malutkie wioski z bliska, mieli możliwość przyjrzeć się codziennemu życiu ludzi, którzy wciąż kultywują tradycje przodków sprzed wielu lat i niechętnie korzystają ze zdobyczy cywilizacji. Sonia i jej mąż mogli uczestniczyć w świętach i miejscowych rytuałach, mieli okazję skosztować przysmaków afrykańskiej kuchni. W miejscach wybranych przez siebie zbaczali z trasy i zwiedzali prawdziwe perły Czarnego Lądu – parki narodowe i rezerwaty przyrody. Odwiedzili świętą górę Masajów, którą jest czynny wulkan Oldoinyo, podążali ścieżkami, na których pojawiały się świeże ślady lwów. Państwo Poussin zobaczyli także sierociniec dla słoniątek, przyglądali się gorylom w naturalnym środowisku oraz zawędrowali nad przepiękne jeziora, Baringo i Nakuru.
Jestem pełna podziwu dla podróżników, którzy w czasie wędrówki przechodzili przez dziką dżunglę, sawannę, busz i pustynię. Przemierzenie tej trasy wymagało wielu wyrzeczeń, olbrzymiej kondycji i samozaparcia. Sukces zaowocował napisaniem niezwykle ciekawej książki, która zabiera czytelnika w egzotyczny, ale i niedostępny dla przeciętnego zjadacza chleba świat. Oczami Alexandra i jego żony mamy okazję zobaczyć prawdziwe oblicze Afryki, poznać jej zwykłych mieszkańców, ich zwyczaje, wierzenia. Dla wielu z nich para Francuzów to pierwsi biali ludzie, jakich widzieli.
Relacja z niezwykłego trekkingu jest arcyciekawa. Autorzy z detalami opisują tysiące anegdot, spostrzeżeń i wrażeń, jakie im towarzyszyły. Ich wędrówka była pełna emocji, momentów smutnych i pełnych humoru. Dzięki autentycznej i wnikliwej relacji lektura jest bardzo wciągająca i stanowi doskonałą książkę podróżniczą. To najlepsza książka o Czarnym Lądzie, jaką przeczytałam. Relację uzupełniają prześliczne fotografie oraz mapy.
Jeśli zatem chcecie przeżyć niezwykłą literacką wędrówkę po Czarnym Lądzie, obierzcie sobie za przewodników państwo Poussin i sięgnijcie po ich książkę. Myślę, że lektura przypadnie do gustu nie tylko tym, których fascynuje kontynent piramid i pustyni, dżungli i sawanny, ale i tym, którzy kochają dobre książki pełne przygód.
Znakomita publikacja gwarantująca moc niezapomnianych wrażeń.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję portalowi Lubimy Czytać i Wydawnictwu Zysk i S-ka.

wtorek, 6 marca 2012

Bogna Ziembicka "Droga do Różan"



Wydawnictwo Otwarte
data wydania 7 marca 2012
stron 412
ISBN 978-83-7515-179-4
cykl wydawniczy "Otwarte dla Ciebie"
seria Romans

Sielsko, anielsko.

Książka autorstwa Bogny Ziembickiej „Droga do Różan” otwiera cykl Wydawnictwa Otwarte „Otwarte dla Ciebie“ i jest pierwszą książką wydaną w serii „Romans”.
Jest to wielowątkowa powieść z historycznym, jak i ze współczesnym tłem, skierowana do czytelniczek w każdym wieku. Książka opowiada o kobietach należących do różnych pokoleń, ale mających wiele wspólnego. Łączy je uczuciowa natura, pragnienie kochania i bycia kochaną oraz romantyczne usposobienie. Książka ta ma dwie główne bohaterki. Na pierwszy plan wysuwa się ta młodsza, Zosia – córka dziedzica dworu w Różanach. Jest absolwentką wyższych studiów, mieszka wraz z ojcem i nianią w odzyskanym po upadku komunizmu rodzinnym domu, w oddalonej o trzydzieści kilometrów od Krakowa małej miejscowości. Zajmuje się uprawą sporego ogrodu oraz sadu. Dorodne owoce i warzywa uprawiane w zgodzie z ekologią są z powodzeniem sprzedawane. Ponadto dom pełni rolę dworskiego hotelu. Mimo tego, rodzina ma spore trudności finansowe. Odzyskanie świetności rodzinnego majątku, zaniedbanego od czasów wojny, pochłania olbrzymie pieniądze. Pomóc może Krzysztof, w którym kocha się Zosia. Ojciec dziewczyny również liczy na ślub pary, jednak Krzysztof związany jest ze znaną pisarką kryminałów i prowadzi intensywne życie biznesowe. Czy Zosi i Krzysztofowi pisane jest bycie razem ? Czy Różany odzyskają płynność finansową ?

Jeśli chcecie poznać dalsze losy Zosi i jej rodziny, historię niani Zuzanny, przyjaciół młodej dziedziczki – Mariannę i Eryka oraz zatopić się w prześlicznej lekturze, sięgnijcie po „Drogę do Różan”. Mnie osobiście lektura ta urzekła i niesamowicie przypadła do gustu. Z przyjemnością wystawiam jej najwyższą ocenę. Dlaczego ? Jest napisana z rozmachem, opowiada ciekawą i porywającą historię, a autorka stworzyła oryginalne i skomplikowane postacie. Bohaterki tej książki są uczuciowe, romantyczne i pragmatyczne zarazem, wrażliwe i nowoczesne. Marzą o miłości, kochają ciepło rodzinnego domu, przyrodę, dobrą kuchnię i sielankę wiejskiego życia. Ale są także pełne wiary w swoje możliwości i ambitne, znają swoją wartość. Nie wieszają się na męskich ramieniu, zdolne do poświęcenia i uczuć wyższych, chcą być równorzędnymi partnerkami.

„Droga do Różan” to doskonałe połączenie powieści obyczajowej z historycznym tłem i sagi rodzinnej. To książka o miłości, namiętności, zawiłych kolejach losu rodzin w XX i XXI wieku. To powieść pełna aromatu kwiatów i ziół, zapachu kwitnącej łąki, ciszy wiejskiej prowincji. Czytając ją, odczujemy piękno letniego popołudnia, spędzanego w cieniu lipy, rosnącej obok staropolskiego dworku, literacko zasmakujemy w opisach tradycyjnej, staropolskiej kuchni. W trakcie lektury czytelnik będzie miał okazję poznać klimat wyjątkowego miasta, jakim jest Kraków, zagościć w tatrzańskiej i pienińskiej scenerii.

„Drogę do Różan” czyta się lekko i przyjemnie. Wciągają losy postaci, opisy piękna przyrody, uwodzą zapachy przepysznych potraw. Ciężko oderwać się od tak wybornej lektury, choćby dla zrobienia sobie kubka herbaty. Nie miałam najmniejszej ochoty rozstawać się z debiutancką powieścią Bogny Ziembickiej. Chciałam dalej i dalej towarzyszyć Zosi i Mariannie, Krzysztofowi i Erykowi. Polubiłam te postacie. Zakochałam się w różańskim dworku, w uroczym ogrodzie, w zapachu letniego wiejskiego popołudnia i atmosferze krakowskiego świata Zosi. Ta powieść ma niesamowity klimat i idealnie trafiła w moje upodobania. Na pochwałę zasługuje też cudna okładka, która świetnie wprowadza w nastrojową fabułę. Doskonały debiut. Mam nadzieję, że pani Bogna napisze kolejne perełki dla rzeszy fanek, którą sobie z pewnością tą książką zjedna. Gorąco polecam! Kapitalne czytadło dla Pań.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję portalowi Lubimy Czytać i Wydawnictwu Otwarte.

A już jutro na moim blogu zapraszam do udziału w konkursie, w którym nagrody ufundowało Wydawnictwo Otwarte.

Lisa Chaney "Coco Chanel życie intymne"


Wydawnictwo Znak litera nova
data wydania luty 2012
stron 464
ISBN 978-83-240-1672-3
fragment książki dostępny pod linkiem

Prawdziwe oblicze autorki "małej czarnej".

O Coco Chanel napisano już wiele książek. Ta postać jest bardzo tajemnicza i barwna. Coco przeszła do historii, została się ikoną mody, a jej nazwisko stało się synonimem luksu, bogactwa, wdzięku i smaku. Choć nie pochodziła z arystokracji, choć nie miała znanych przodków do dziś jej dom mody którym obecnie kieruje Karl Lagerfeld ubiera elitę świata. Kim była kobieta, która wzbogaciła szafę prawie każdej z nas o "małą czarną" - uniwersalną kreację, która opiera się upływowi czasu i nie przechodzi do lamusa ? O twórczyni jednego z najbardziej fenomenalnych zapachów świata Chanel no 5 krąży wiele mitów i plotek. Które z nich są prawdą, a które fałszem ? Na to pytanie z pewnością odpowie Wam najnowsza na rynku księgarskim biografia słynnej kreatorki mody autorstwa Lisy Chaney. Czytałam już wcześniej książki poświęcone Coco, ale ta jest z nich napisana najbardziej dokładnie, najstaranniej i bardzo wnikliwie przybliża nam sylwetkę tej niesamowitej kobiety. Chaney bowiem dotarła do niepublikowanych wcześniej pamiętników i listów miłosnych Chanel. Dzięki temu jej książka opowiada o słynnej projektance w sposób bardzo wnikliwy i osobisty. Lektura sięga głęboko w duszę kobiety dość niepokornej i ukazuje ją w całej prawdzie, bez osłonek i upiększeń, ale i bez zbędnej sensacji. Cała biografia, która przecież opowiada o niezwykle barwnej i dynamicznej postaci napisana jest w sposób niezwykle profesjonalny i wyważony. Nie ma tu sztucznej sensacji i niezdrowego budowania atmosfery skandalu. Autorka bardzo profesjonalnie pisze o kobiecie, która żyła bardzo burzliwie, prowadziła niezwykle bogate i pełne sensacji życie osobiste, a przy tym była tytanem pracy, niezwykle uzdolnioną i mającą wspaniały gust kreatorką.
 Jaka była tak naprawdę Coco ?
Cóż i w jej przypadku sprawdza się sentencja, że kobieta niejedno ma imię. Czytając mamy okazje zagłębić się w życie zawodowe i uczuciowe, poznać jej pochodzenie, smutne i trudne dzieciństwo, lata spędzone w klasztorze, gdzie Coco miała okazję poznać sztukę szycia i haftu. Miała wielu kochanków, była zamieszana w różne miłostki i  skandale. Ale czy była szczęśliwa ? Oddech , gdy ją zraniono łapała w pracy, kiedy się dosłownie w niej zatracała. Pani Lisa pokazuje nie tylko samą bohaterkę i jej otoczenie, ale i  wplata w tekst opowieść o burzliwych czasach w jakich przyszło jej żyć. Czy to prawda, że została szpiegiem ? Czy była kolaborantką ? Co znaczyły dla Coco narkotyki ? I czy było jej dane zaznać prawdziwego szczęścia w miłości ?
Koniecznie polecam Wam lekturę tej książki, którą moim zdaniem nie można przegapić. Jest bardzo ciekawie napisana i doskonale wprowadza nas w czasy współczesne Coco. W lekturze ukaże Wam się postać bez tajemnic, szczera i wrażliwa, poznacie jej kochanków, współpracowników, przyjaciół i wrogów. Książkę czyta się dość łatwo i przyjemnie, jest opatrzona posłowiem, co w przypadku biografii bardzo cenię i dokładnymi przypisami oraz bibliografią. A czytanie uzupełniają zdjęcia - naprawdę wyjątkowe i niepowtarzalne. Na mnie największe wrażenie zrobiło to z pogrzebu, gdy za trumną Coco stoją jej modelki.
Gorąco polecam Wam doskonałą biografię kobiety niezwykłej i utalentowanej. Poznajcie prawdziwe oblicze legendy mody.
A ja osobiście książkę oceniam bardzo wysoko. Jest po prostu znakomita !
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak.

niedziela, 4 marca 2012

"Otwarte dla Ciebie " - nowa propozycja dla Czytelniczek.

Nowa seria powieści adresowanych do kobiet ukaże się już 7 marca na księgarskich półkach. Wydawnictwo Otwarte w jej ramach wyda powieści dla kobiet w każdym wieku autorstwa pisarek polskich i zagranicznych. Seria będzie obejmowała trzy pasma - Romans, Kobieta, Namiętność.

Otwarte dla Ciebie  Romans

Książkę, której okładkę widzicie powyżej czyli "Drogę do Różan" Bogny Ziembickiej miałam już przyjemność przeczytać. Lektura bardzo przypadła mi do gustu, bo jest połączeniem powieści obyczajowej z wątkiem historycznym z sagą rodzinną. A za takimi książkami wprost przepadam. Jej recenzję zamieszczę niedługo na blogu. Dodam tylko, że powieść szalenie mi się spodobała, urzekł mnie jej klimat - jednym słowem rewelacja.

Otwarte dla Ciebie Kobieta

Serię rozpoczyna książka "Dom moich marzeń " autorstwa Laury Dave. Opis książki zaciekawił mnie na tyle, że z chęcią ją przeczytam. Jak reklamuje to pasmo Wydawnictwo Otwarte na Faceboooku - "Jeśli lubicie takie pisarki jak Emily Giffin, to coś dla Was!" . Książki tej autorki bardzo lubię, więc myślę, że i w tym pasmie odkryję ciekawe powieści.

Otwarte dla Ciebie Namiętność

To pasmo pełne namiętności,emocji i romansu. Rozpoczyna jej książka Phillipy Fioretti "Włoska tajemnica"

Podsumowując uważam, że projekt okaże się strzałem w przysłowiową "10". Powieści zapowiadają się ciekawie, mają przyjemną tematykę i odstresują nas po ciężkim dniu, umilą popołudnie w parku czy urlop na plaży. Myślę, że wiele z nich trafi na sprzedażowe listy top i wzbogacą półki naszych biblioteczek. I jeszcze jeden atut tej serii - no cóż chyba w tych czasach istotny - świetna cena.

Więcej informacji związanych z serią znajdziecie na stronie Wydawnictwa Otwarte oraz jej profilu na FB
http://www.facebook.com/#!/pages/Wydawnictwo-Otwarte/182175548419
A na moim blogu obiecuję recenzje książek z tej serii , które będą opatrzone banerem

Zatem zachęcam gorąco do lektury i życzę niezapomnianych czytelniczych wrażeń.


Małgorzata Warda "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele"


Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania luty 2012
stron 320
ISBN 978-83-7839-034-3

Gdy bycie dzieckiem boli.

Dzieciństwo to wyjątkowy okres w życiu każdego człowieka. Powinien to być czas beztroski i cieszenia się swobodą, poznawaniem świata, a rola przewodników winna przypaść rodzinie, a przede wszystkim rodzicom. Ten okres jak najbardziej powinien zapisać się szczęśliwie w pamięci dziecka, bo w przyszłości nie raz jako dorosły wróci do niego we wspomnieniach. Jednak życie pisze czasem całkiem inne, bolesne scenariusze. Jest niestety pewna grupa dzieci, którym okrutny los zabiera szczęście dorastania w kochającej rodzinie, a w zamian daje ból, cierpienie i koszmarne doświadczenia. Stoją za tym zwykle dorośli, którzy albo nie dojrzali do miana rodziców, albo są egoistami i przedkładają własną osobę nad dobro pociech. Takie koszmarne dzieciństwo trwale zapisuje się w psychice dzieci i odciska potężne piętno na ich dorosłym życiu.
Taką smutną historię opisuje w swojej najnowszej książce Małgorzata Warda. "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele" to opowieść o dwójce rodzeństwa, które musiało dorosnąć jeszcze będąc dziećmi. Aaron urodził się jako pierworodny. Był dzieckiem chcianym i wyczekiwanym. Rodzice na początku zachwycali się synkiem. Ojciec Dawid po całym dniu wyczerpującej pracy jako adwokat z przyjemnością wracał do stuletniej willi, będącej domem jego rodziny od pokoleń by spędzić wieczór z żoną i nacieszyć się dzieckiem. Ale spokój rodziny szybko uleciał. Dawid zaczął prowadzić podwójne życie. Poznał inną kobietę. Gdy zmarł jego żona Cecylia była w wysokozaawansowanej ciąży i spodziewała się narodzin córeczki. Gdy Ania przyszła na świat Cecylia jako wdowa musiała poradzić sobie z wychowaniem dzieci i potworną traumą. Ale jej to nie wychodziło. Zaczęła popadać w coraz większą depresję, nadużywać leków psychotropowych i zaczęła żyć we własnym świecie otępienia i braku kontaktu z rzeczywistością. Jej próby samobójcze, obojętność na potrzeby dzieci skazały rodzeństwo na szybką samodzielność. Dzieciaki radziły sobie jak mogły, ale to było ponad ich siły. Pomocną dłoń wyciągnęła ich ciotka Gabi - siostra zmarłego ojca. Ale ta pomoc okazała się nie tym , czym być powinna...................
Książka Wardy jest naprawdę wstrząsającą powieścią obyczajową, która pokazuje niezwykle drastyczne losy rodzeństwa Aarona i Ani. Brak kochającej rodziny, choroba psychiczna matki, brak zaspokojenia podstawowych potrzeb bytowych, pobyt u ciotki, gdzie dzieci dotknęła przemoc fizyczna i psychiczna to olbrzymia dawka bólu i cierpienia. Ten czas był dla nich niczym Golgota. Bezbronne i opuszczone, niekochane i odrzucone przez własną matkę stały się dla siebie całym światem. Na barki młodego chłopca spadła odpowiedzialność za siostrę, która widziała w bracie oboje rodziców. Ale przecież Aaron sam nie dojrzał do tej roli, on także potrzebował jeszcze rodziców i nie dorósł do roli opiekuna. A do tego przemoc ze strony dorosłych, brak reakcji na zło, wprost potworne traktowanie dzieci zasługuje na stanowcze potępienie i krytykę. Czytając targały mną potężne emocje. Byłam wściekła na dorosłe postacie z książki Wardy. Jak dorośli mogli przejść obojętnie wobec takiego traktowania nieletnich ! To mi się po prostu nie mieściło w głowie! Znieczulica objęła tych, którzy udawali, że nie widzą, bądź nie czuli się zobowiązani do interwencji. Łatwiej było nie zauważyć złej kondycji fizycznej, siniaków, izolacji od otoczenia, nerwowego zachowania. Brak reakcji dorosłych jest niewybaczalny. Takie realia niestety są w naszym kraju normą. Wciąż funkcjonuje pogląd, by swoje brudy prać w czterech ścianach i nie zaglądać nikomu do domu. I właśnie na takim umyciu rąk cierpi wiele dzieci, a te pokazane w powieści Pani Małgorzaty to przedstawicie armii dręczonych przemocą dzieciaków.
Bardzo współczułam Ani i jej bratu. Niczym nie zasłużyli na taki los i niestety traumatyczne przeżycia pozostawiły ślad, bardzo trwały ślad w ich psychice. Książka nie jest napisana w sposób chronologiczny i uporządkowany. Kolejno po sobie są opisywane wydarzenia z różnych okresów co z jednej strony jeszcze bardziej przykuwa uwagę Czytelnika, a z drugiej potęguje wrażenia z lektury. Nie ma w tej powieści sielanki, nie ma słodkich obrazków. Tu króluje przemoc, ból fizyczny i psychiczny, bezsilność i rozpacz. Worek z nieszczęściami wydaje się nie mieć końca. Do trudnej sytuacji rodzinnej dochodzą problemy w szkole, brak akceptacji rówieśników, którzy często dokuczają Ani, wyśmiewają się z choroby Cecylii, traktując ją jako niezdrową sensację. Ania boi się otoczenia, chce za wszelką cenę być non stop z bratem, który jako jedyny na tym świecie jest jej synonimem bezpieczeństwa. Aaron doświadcza zagubienia i osamotnienia. Nie może na nikogo dorosłego liczyć i jest mu trudno. Autorka pisze tę historię nie dokonując oceny swoich bohaterów, ale treścią fabuły doskonale gra na emocjach czytelniczych, których wywołuje całą gamę. Mną osobiście ta książka niesamowicie wstrząsnęła. Wywołała wiele wzruszenia i współczucia. I niestety uświadomiła, że jeszcze wiele dzieci na tym realnym świecie ma podobne przeżycia, że treść tej książki bywa czasem nie literacką fikcją a bolesną i realną rzeczywistością. Odebrałam tę powieść jako apel, aby nie przechodzić obojętnie wobec cierpienia dzieci, aby nie pozostawiać ich samych sobie.
Nie sposób przeczytać tej książki bez sporej refleksji czemu świat bywa tak niesprawiedliwy i zabiera niewinnym osobom jak dzieci słodycz dzieciństwa. Czemu człowiek już od przyjścia na świat musi czuć ból i walczyć z przeciwnościami losu?  Autorka uświadamia jak bolesne bywają te doświadczenia i jak mocno wpisują się w duszę, a często rujnują i życie dorosłe. Nie sposób chyba do końca zaleczyć tak potężnych ran i traumy. Ale czytając uświadomiłam sobie jak trudna i wyczerpująca bywa praca psychologów, którzy mają do czynienia z okaleczonymi duszami dzieci.
Nie żałuję czasu przeznaczonego na lekturę, choć nie dała mi ona chwili relaksu. Podziwiam odważne pióro Autorki, która miała odwagę napisać książkę tak poruszająca i traktującą o trudnych tematach. Lektura na długo zostanie mi w pamięci. Mądra i poruszająca książka o smutnej stronie życia, którą polecę każdemu bez względu na płeć i wiek.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

sobota, 3 marca 2012

Aleksandra Boćkowska " One za tym stoją"


Wydanictwo MG
data wydania premiera 8 marca 2012
stron 224
ISBN 978-83-7779-064-9

O kobietach i nie tylko dla kobiet.

Autorka jest dziennikarką i redaktorem. Bohaterkami swojej książki uczyniła kobiety wyjątkowe. Damy , które kompletnie nie pasują do stereotypu kobiet jako płci słabej, która do egzystowania potrzebuje koniecznie męskiego ramienia. Opisane kobiety to płeć piękna i zadbana, ale zdecydowanie nie słaba. To silne osobowości, które cechuje wiele uporu, zawzięcia, determinacji i odwagi. To kobiety wyjątkowo inteligentne, kreatywne i stanowcze. Każda z nich jest inna, ale łączy je sporo cech, które są niezbędne w osiągnięciu sukcesu zawodowego. A one są po prostu na niego skazane. Ciężka praca, garść wyrzeczeń, niedospane noce, zmęczenie, a wszystko po to, by dojść do celu. Każda z Pań osiągnęła szczyt w innej dziedzinie, ale łączy ich pasja w jego osiągnięciu. Zdetrminowanie i odwaga. Owszem po drodze zdarzały się porażki, małe potknięcia, lekcje od życia, ale one im niestraszne. Ich przepis na sukces i osiągnięcie założonego celu sprawdził się w 100 %. Są dobrym wzorem do naśladowania dla tych kobiet, które mają chwile wahania, słabości, momenty zwątpienia. W Polsce trudniej jest osiągnąć sukces kobiecie, tak mówią statystyki, ale na szczęście to się powoli zmienia. Opisane przez Boćkowską kobiety udowadniają, że są na równi dobre jak panowie, a może i nieco lepsze. Bo oprócz pracy zawodowej znajdują jeszcze czas dla rodziny, są matkami i radzą sobie z całą masą obowiązków pozazawodowych. A praca jest dla nich pasją. Tak myślę, że pasja jest nieodłączna, jeśli chcemy być w czymś doskonałe. Ona jest jak szczypta właściwej i wyjątkowej przyprawy, która uczyni danie wyśmienitym i niepowtarzalnym. A czym zajmują się opisane Panie ?
Najbardziej znaną jest chyba piosenkarka Kayah , która jest nie tylko wokalistką, ale i producentką, współwłaścielką wytwórni płytowej. Nie ukrywam, że lubię jej utwory. Z tekstu wyłoniła się niesamowita kobieta, mądra i mająca bardzo wartościowe wnętrze. Z jej ust pada niezwykle wartościowe zdanie, które mnie zafascynowało :" Kiedy pasja jest prawdziwa, porażka jej nie złamie." (str 95)
Mnie to stwierdzenie na długo zapadnie w pamięć. Czytając poznałam zupełnie inną Kayah niż ta jaką opisują tabloidy i plotkarskie gazetki. Stąd wniosek, że raczej nie warto ich czytać. A samą piosenkarkę polubiłam jeszcze bardziej. Jest ona przykładem, że są kobiety i mądre i piękne i zdolne w jednej osobie.
Agnieszka Kręglicka - restauratorka pokazuje jak niesamowitą pasją może być gotowanie. Ona podnosi je do rangi sztuki i pokazuje jaką frajdą może być przygotowanie jakiegoś smakołyku dla bliskich.
Beata Stasińska prezes W.A.B- u to ktoś bardzo bliski mej naturze. To właściwa osoba na miejscu, którego piastowanie wymaga kochania książek i nosa do odkryć wspaniałych perełek, które osiągają szczyty na listach sprzedaży.
Ewa Wanat spodobała mi się za odwagę w prezentowaniu swoich poglądów, zaimponowała mi stworzeniem radio dla tych innych od ogółu. Brawa za bezkompromisowość i determinację.
Irmina Kubiak pokazuje, że Polacy nie gęsi i też ..... swoich Diorów mają, że projektanci znad Wisły mają potencjał i tworzą ciekawe projekty oraz mają naprawdę dobre pomysły.
Anna Streżyńska to dzielna i twarda osoba, której zawdzięczamy w pewnym  tańszy internet i połączenia telefoniczne. To za jej kadencji ceny spadły, a ona nie uginała się pod presją operatorów.
Agnieszka Odorowicz pokazuje, że kobieta potrafi i ma zmysł do pracy, która nie zawsze wyuczonym zawodem bywa.
Beata Stelmach zaś to postać, która udowadnia, że Polka może być dobrym i profesjonalnym politykiem i niczym nie ustępuję kolegom.
Te historie o nietuzinkowych Paniach czyta się dość szybko i przyjemnie. Każda opowieść jest zdecydowanie inna i przestawia bohaterkę nie tylko od strony zawodowej, ale i prywatnej. Te opowieści mogą dodać skrzydeł Czytelniczkom, które mają chwile zwątpienia i rozczarowania, bowiem uczą, że do sukcesu prowadzi często kręta droga usiana przeszkodami i potknięciami. Ale upór z czasem procentuje. Ta książka może być impulsem do działania, który zachęci niejedną z Pań do realizacji swoich marzeń, do podjęcia jakiegoś wyzwania, które w niej drzemie. Dla mnie właśnie takie przesłanie ma ta publikacja. I świetnie, że takie książki ukazują się na rynku. Boćkowska napisała ją bardzo interesująco, w niewielkiej objętości ujęła to co najważniejsze, co zasługuje na pokazanie światu ,a w codzienności gdzieś się może czasem zapodziać. Książkę powinny przeczytać nie tylko Panie, ale i niedowierzający w siłę kobiet pracodawcy. To prawda, że czasem płeć piękna lawiruje i zasłania się kobiecymi obowiązkami, ale istnieje też ogrom kobiet, które stać na bardzo dużo, które są potężnie zdeterminowane w pogodzeniu życia prywatnego i pracy. Jestem też przekonana, że w Polsce istnieje jeszcze wiele kobiet, które mogłyby stać się postaciami opisanymi w takiej jak "One za tym stoją" książce. Może zatem Autorka napisze kolejną część ?
Za egzemplarz do recenzji dziękuję ślicznie Wydawnictwu MG.

piątek, 2 marca 2012

Agata Mańczyk "Rupieciarnia na końcu świata"


Wydawnictwo Nasza Księgarnia
data wydania styczeń 2012
stron 544
ISBN 978-83-10-12079-3

Tajemnice odkryte na prowincji


Agata Mańczyk to znana i lubiana autorka książek skierowanych do młodego czytelnika. Jej najnowsza powieść została wydana przez Wydawnictwo Nasza Księgarnia w serii „Tylko dla dziewczyn”.
Główną bohaterką jest 16-letnia Maryla Sykulska. Inspiracją dla jej mamy w wyborze imienia dla córki była piosenkarka Maryla Rodowicz.
Marylka uwielbia Grechutę i wiersze Agnieszki Osieckiej, mieszka z rodzicami w stolicy, ma najlepszą przyjaciółkę Sabinę i wiernego kumpla Bruna, do którego czuje coś więcej, niż przyjaźń. Nagle, w miarę uporządkowany świat nastolatki kruszy się w pył. Jej rodzice podejmują decyzję o rozwodzie, którego przyczyną jest romans ojca i jego owoc, w postaci mającego przyjść na świat dziecka. Mama Marylki decyduje się na powrót w rodzinne strony do Tomaszowa niedaleko Lublina. Córka musi się podporządkować decyzji mamy, z którą zostaje, przerażona jest jednak przeprowadzką na zapadłą prowincję. Od pierwszych chwil spędzonych w rodzinnej miejscowości matki Marylka tęskni za Warszawą, dawną szkołą i przyjaciółmi. Ale i przeżywa przeróżne niespodzianki, które niekiedy zupełnie ją zaskakują. Jej babcia, którą widzi po raz pierwszy w życiu, wcale nie jest sędziwą i sympatyczną staruszką z dobrotliwym uśmiechem na twarzy. Okazuje się, że żyje jeszcze jej prababcia, a dom, w którym mieszkają, jest miejscem dość ekscentrycznym i dziwnym. Na dodatek wychodzi na jaw, że jej mama miała dość burzliwą młodość, a z dyrektorem szkoły, do której teraz uczęszcza Marylka, wiążą ją pewne sekrety sprzed wielu lat. Czy dziewczyna zaaklimatyzuje się w nowej miejscowości ? Czy zżyje się z kolegami i koleżankami z nowej klasy ? Jaka tajemnica wiąże się z srebrnym pierścieniem z niebieskim oczkiem znalezionym w starym pudełku z napisem „nie” ? I kim jest tajemnicza właścicielka sklepu ze starociami o nazwie „Rupieciarnia”?
Na te wszystkie pytania znajdziecie odpowiedź w książce, którą ja przeczytałam jednym tchem. Lektura ta szalenie mi się spodobała. Wcale nie przeszkadzał mi fakt, iż jest ona głównie skierowana do pokolenia sporo młodszego niż moje. Ja, dojrzała kobieta bawiłam się znakomicie, poznając perypetie wrażliwej i mającej ciekawą osobowość nastolatki, która wpadła na trop rodzinnych tajemnic i sekretów sprzed wielu lat.
Książka jest napisana lekko i spójnie. Akcja toczy się dość szybko. Bohaterowie są wykreowani dość ciekawie i oryginalnie. Niektóre postacie łamią pewne stereotypy, jak choćby Małgorzata, która kompletnie nie pasuje do modelu prowincjonalnej babci, siedzącej w fotelu w kapciach i dziergającej na drutach. To kobieta - wulkan, pełna złośliwości i docinek. Bardzo sympatyczny okazał się klimat szkoły z niewielkiego miasteczka. Może niektórzy nauczyciele bywają wścibscy i złośliwi, ale bardzo spodobało mi się stwierdzenie, które pada gdzieś w tekście, a mówi o tym, że ludzie na prowincji różnią się od tych w stolicy, tak naprawdę tylko tym, że nie jeżdżą do pracy metrem. Tak, to święta prawda i celne spostrzeżenie.

Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie. Dzięki niej znów troszkę przyszły mi na myśl wspominki z własnej młodości, klasowe imprezy, żarty i psikusy, choć opisane w tej książce pokolenie nieco różni się od mojego. Polubiłam Zenobiusza, a denerwowała mnie Sabina. Od takich przyjaciółek strzeż nas Boże!

Lektura przypadła mi do gustu. Styl pisania Agaty Mańczyk jest prosty i ciekawy. Powieść obfituje w wiele przygód jej bohaterów. Fabuła świetnie łączy współczesność z sekretami z przeszłości. Prowincja ukazana w tej książce nudą nie jest, choć to zdecydowanie inne miejsce niż tętniąca intensywnym życiem stolica. Marylkę polubiłam za jej charakter, odwagę i umiejętność postawienia na swoim oraz upór. Spodobała mi się bohaterka mająca własne zdanie i gotowa go bronić.

Myślę, że książka okaże się ciekawą lekturą nie tylko dla pokolenia nastolatek, ale i ich starszych sióstr oraz mam. Agata Mańczyk podbiła moje serce tą powieścią i chętnie sięgnę po jej inne książki.
Polecam !
Za egzemplarz do recenzji dziękuję portalowi Lubimy Czytać i Wydanictwu Nasza Księgarnia.

czwartek, 1 marca 2012

Lucia Tancredi "Ja, Monika"


Wydawnictwo Promic
data wydania 2010
stron 240
ISBN 978-83-7502-184-4

Zwyczajna droga do świętości.

 Monika, matka autora "Wyznań" nie jest tak popularną i znaną świętą jak siostra Faustyna czy Teresa od Dzieciątka Jezus. Raczej zawsze przedstawiana jest w cieniu swego syna Augustyna. A jednak jest ona bardzo niezwykłą osobą i jej droga na ołtarze jest bardzo inna od tych kobiet, które na swoją świętość "zapracowały" w zakonnym habicie, zakładając jakieś zgromadzenia czy zostając męczennicami.

Monika żyła wiele setek lat temu, urodziła się w IV wieku naszej ery w Afryce. Pochodziła z katolickiej rodziny. Poślubiła za zgodą rodziców poganina Patrycjusza. Ich małżeństwo nie było mezaliansem, oboje pochodzili z podobnie usytuowanych rodzin. Ale nie był to związek szczęśliwy. Oj przeszła ta kobieta ze swoim mężem sporo! Nie były to łatwe chwile, bo jak się cieszyć życiem, gdy mąż zdradza nagminnie, wydaje pieniądze, których za wiele nie ma na kochanki. Monika szła przez życie cicho i pokornie. Ale to nie znaczy, że była postacią szarą. Ona przeżywała w ciszy swego serca bardzo wiele. I miała bardzo mocną żywą wiarę, bezgranicznie wierzyła Bogu, codziennie zawierzała mu ważne sprawy. Jak choćby swego pierworodnego syna, którego droga do świętości była bardzo, bardzo kręta. Nim został dobrym chrześcijaninem bardzo błądził, był hulaką.
Książka Tancredi jest bardzo oryginalna. To jakby autobiografa świętej, której autorka "oddaje" głos poprzez pierwszoosobową narrację. Monikę poznajemy w wieku 56 lat. To bardzo podeszły wiek zważając na czasy, kiedy żyła. Kobieta wycieńczona chorobą, wspomina całe swoje życie. Od wczesnego dzieciństwa w Afryce, po wędrówkę po włoskiej ziemi. Jej relacja z synem jest wyjątkowa. Ona bardzo go kocha, wprost bezgranicznie. I marzy dzień po dniu, by wyprostował swoje ścieżki. Każdy dzień życia w cichości swego serca powierza Bogu. Jest pokorna, cierpliwa i przyjmuje kolejne doświadczenia od losu bardzo spokojnie. Wie, że Bóg doświadcza tych, których kocha. Jej droga do świętości jest równie cicha i prosta jak ona sama. Modlitwa myślna, medytacja, śpiew psalmów jest jej bardzo w życiu potrzebny i pomocny. Ale Monika to też kobieta wyjątkowo inteligentna. Z kartek powieści wyłania się bardzo oryginalna postać mając na uwadze czasy, kiedy kobiety nie miały takich praw jak dziś. Ta mistyczka wyprzedziła swoją epokę. Ale przeżyła życie w ciszy i cieniu syna, który otrzymał solidne wykształcenie i był znanym retorem.
Monika to postać odległa i zarazem bliska. Bo choć tak bardzo zmienił się świat, to pewne wartości nadal mają swoją wagę. Żyjąc 16 wieku temu Monika może być wzorem matki i chrześcijanki także dla współczesnych kobiet. Jej dobroć, ukochanie świata i ludzi, chęć niesienia pomocy innym w potrzebie zasługuje na głęboki szacunek.
Czytając książkę Lucii Tancredi poznacie naprawdę wyjątkową postać, pełną wiary i miłości, ciepłą i serdeczną kobietę. Monika nie miała łatwego życia, ono często ją boleśnie doświadczało, ale ona potrafiła przyjmować porażki z godnością i miała siły powstać po kolejnym ciosie. Była silna, dzielna i mądra. Nie kierowała się zemstą, chęcią odegrania się na kochance męża, przyjęła marnotrawnego syna i wybaczała mu kolejne wyskoki. To bardzo budująca lektura zwłaszcza dla tych, których los boleśnie doświadcza. Sylwetka matki Augustyna dodaje nadziei i odwagi, uczy pokory i cierpliwości. Przecież nie ma człowieka, który zawsze osiąga sukces. Porażki są wpisane w życie, a taka osobowość jak święta Monika uczy jak pięknie i mądrze żyć, jak cieszyć się tym co nam jest dane, jak nie poddawać się złym myślom i mieć nadzieję. Monika uczy także zapatrzenia się w Boga, zawierzenia Mu totalnie i całkowicie.
To bardzo ciekawa postać warta poznania, to bardzo wyjątkowa kobieta z której światopoglądem warto się zaznajomić.
Książka Tancredi to także obraz życia w tamtych czasach, opowieść o życiu w Rzymie i Mediolanie, na bogatych dworach, a także opis życia prostych ludzi prowadzących życie koczownicze lub mieszkających w malutkich wsiach. Możemy poznać ich zwyczaje, kuchnię, wierzenia. Ich normy moralne i model życia.

Polecam tę książkę nie tylko tym , których interesują żywoty osób wyniesionych na ołtarze, ale i tym, którzy lubią ciekawe biografie wyjątkowych postaci.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Promic.